Skocz do zawartości

LAKERS-PISTONS final NBA


Przem

Jaki bedzie wynik finalu?  

27 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki bedzie wynik finalu?

    • Pistons wygraja
    • Lakers przegraja


Rekomendowane odpowiedzi

Przypomniałem sobie o śmiesznym zdarzeniu przed meczem 4, kiedy podczas prezentacji graczy Pistons był jakis większy huk i Larry przestraszym się podskakując tak wysoko, ze bez trudu zrobiłby paczkę do kosza. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale ja myślałem, że popłaczę się ze śmiechu. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do KB nie pierwszy raz gra przeciwko wyższemu, nie pierwszy chyba tez przeciwko Tay'owi,

Nie zawsze zawodnicy sa tak zdeterminowani w obronie jak w wielkim finale. W finale jest niesamowita presja, w finalach gra sie inaczej.... Nie mozna tu porownywac zwyklego meczu w sezonie do meczu w finale NBA.

i widze ze duża zasługa w obniżaniu średniej pkt KB leży po stronie gracza Detroit ale zastanówcie sie czy przypadkowo wpadały Kobiemu rzuty w Game 2??

Roznie to bywa, czasmi obronca nie jest w stanie powstrzymac atakujacego, a czasmi atakujacy nie daje rady przejsc obroncy. Lecz biorac pod uwage te 4 spotkania widzimy ze zdecydowanie lepiej swoja robote wykonuje Prince.

 

Pytan jest wiele, ale na tak szczegolowe pytania nie da sie znalezc odpowiedzi. Bo skad my mozemy wiedziec, czy Bryant ma w tym dniu znakomity dzien strzelecki, czy tez Prince gra slabo w obronie. Moze byc tak ze Koby przez cale finaly jest w swietnej dyspozyji w ataku, lecz gasi go Prince.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaku chyba faktycznie trochę na siłę chcesz usprawiedliwić Lakers. Oglądałem te mecze po dwa-trzy razy (większość) i muszę stwierdzić, że taka sytuacja to głównie zasługa defensywy Det. Choć nie ukrywam, że spodziewałm się znacznie więcej po grze LA (zwłaszcza, że w PO grali świetnie). Ale chyba nie starczyło im pary+ spora ilość urazów trapiąca kilku ważnych graczy+ brak jakiegokolwiek zaangarzowania w grę większej ilości graczy. Phil dopiero w ostatnim meczu dał pograć Foxowi, a o Bryonie to chyba juz całkowicie zapomniał. A dlaczgo :?: Facet ma doświadczenie, potrafi kontrolować grę i te jego trójki. Może i nie jest tak skuteczny jak w Jazz, ale to jednak wetran i do tego z bardzo dobrymi referencjami. Bryant zaczyna niejako na siłę grać na półdystansie, a to nie przynosi skutku przy tak agresywnej obronie Prence'a. Jest naprawdę wiele czynników i mógłbym pisać o tym godzinami, ale wniosek byłby taki sam. Lakersi w dotychczasowych grach finałowych nie pokazali praktycznie nic z tego do czego nas przyzwyczaili. Jego faule wynikają często z flustracji i braku powodzenia w grze ofensywnej, a i wydaje mi się, że na początku lekko zlekceważył Księcia, ale szybko mu przeszło. Do tego Pistonsi bronią niesamowicie, o wiele lepiej niż Spurs czy Minny. A co najważniejsze ich obrona jest czysta. Co do sędziów to można powiedzieć, że są dość obiektywni (tak mi sie wydaje). Oczywiście zdarzają im się wpadki, ale to tylko ludzie :wink: . Popełniają błędy w obie strony. Żeby nie być gołosłownym to podam, że w meczu nr.2 gwizdnęli faul na Dieselu, czy w ostatnim zaliczyli punkty Szakowi po podaniu GP nad kosz, choć piłka była ewidentnie w kominie. Jak zobaczyłem powtórkę to aż mnie zamurowało, że sędziowie to puścili, a później nie zaliczyli podobnych punktów Benowi. Ogólnie to widać, że się starają, a i władze ligi pewnie desygnowały do tych meczów elite.

 

No już dziś Pistonsi mogą wygrać tytuł. Są dwa rekordy do ustanowienia:

1. Pistons moga stać sie pierwszą ekipą, która wygra trzy kolejne mecze u siebie.

2. Lakes jako pierwsi w historii finałów mogą wygrać rywalizacje po tym jak przegrywali 1-3.

 

Czy któryś z tych rekodów padnie :?: Nie mam pojęcia. A może być też tak, że nie padnie żaden z nich :wink:

 

Chłopaki i dziewczęta do zobaczenia o 2.50 przed TV. Dla przypomnienia podam, że C+Sport jest na kanale 17 :wink: GO PISTONS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co Key. Po raz kolejny udowadniasz, ze dla ciebie istnieja tylko absoluty i nic pomiedzy. Jestes zawziety na Lakers i nie chcesz nawet sie zastanowic. Od razu wyrzucasz w moja strone ten sam stek wymowek co zwykle. Jak zdarta plywa zarzucasz mi, ze nie dostrzegam dobrych stron Pistons. Chocbym w kazdym poscie pisal, ze graja dobrze i maja dobra obrone, to ty i tak sie do tego przyczepisz i zarzucisz mi, ze nie chce przyjac, ze Pistons rzeczywiscie sa dobrzy i rzeczywiscie graja dobra obrone. Moze jeszcze mi w swoim stylu zarzucisz cos a la "boisz sie slowa doskonala?" "Skrajnizm" do potegi.

 

Podaje pewne (w moim mniemaniu) ciekawostki, ktore wskazuja na dosc duze dysproporcje. Wyjasniam dlaczego uwazam, ze to od gry Lakers nalezy zaczac szukac drogi do poprawy, a ty oczywiscie w swoich dymyslach dopisujesz cala historie tak, jak sobie to zamysliles niezaleznie od tego, co ja wczesniej wypocilem. Tytuly Lakers to masa ludzi zleci sie kwestionowac, ale jak czlowiek rzuci troche statsow, to od razu, ze zenada, slepota itd. I tak zostane przeswietlony i wmowic mozna wszystko.

 

Obrona Pistons to rzecz, ktora jest constans. Od dawna jest znana jako dobra i tak sie prezentuje. Dla zadnego z ich przeciwnikow nie bylo zaskoczeniem, ze to wlasnie tym druzyna ta stara sie budowac przewage. W liczbach obrazujacych faule bylo, ze w Finale fauluja mniej. Ale zauwazylem, ze zmiana (tzn. pogorszenie) po stronie Lakers jest wyraznie wieksza. I tam doszukalem sie powodu, dla ktorego Pistons wiekszosc meczy konczyli z wieksza iloscia punktow (co do FTM, to 91p z wolnych w przeciagu 4 meczow to niemalo jak na styl gry faworyzujacy dlugie rozgrywanie akcji). A w tej grze chodzi, by miec na koncu wiecej punktow niz rywal. Slabsza postawa Lakers w obronie to faule, to prowadzi do wolnych, a to do duzej roznicy w tym elemencie, a dalej do wymiernej roznicy punktowej. A wygrywa ten co ma wiecej punktow ( :wink: ). I w tym miejscu widze element, ktory nie jest constans, bo do tego nie przyzwyczaili nas Lakers. Tu widze "difference maker", ktory (przy innych statsach dosc pododbych) rzuca sie w oczy. I tyle. Zreszta czego sie spodziewam po tym jak powiedziales, ze moge miec swoje zdanie, ale pod warunkiem, ze jest takie jak twoje? :P

 

Dopiero z tego moze wyplywac szereg wnioskow, z ktorych ty dostrzegles skrajny, a i to szybko jakos obrociles w strone Detroit i ich obrony... Zamiast dostrzec tez taka rzecz, jak mozliwosc aptekarskiego gwiazdania "fauli dotykowych" na niekorzysc Lakers. Ja nie dosc, ze nie powiedzialem, ze akurat to dostrzegam, to jeszcze chyba dwukrotnie to zaznaczylem. Wiem, ze moze to wygladac jak proba szukania usprawiedliwien, ale chyba przyznac mozna, ze rzuca sie to w oczy. A jak tak sie zastanawiam, co sie dzieje z Lakers, to biore to, co znajde. Chyba nie ja jeden jestem zaskoczony, wiec szukam, co sie stalo. To byla ciekawostka, ktora moze dac do myslenia, a nie atak na obrone Detroit, ktora, zgoda, moze byc poprawiona liczbowo poprzez brak hack-a-Shaq.

 

Co do tego, ze nie widze meczow. Coz, teraz stalo sie to wielkim warunkiem, by moc sie wypowiadac. Kiedys tego ograniczenia nie bylo. Zwyklo sie mowic, ze liczby nie klamia. Nie pisalem nic o tym co widzialem (bo skoro nie widzialem). Podalem statsy, a wczesniej fragmenty czyichs opinii. Byly liczby, byla ciekawostka. Czy to oznacza, ze jak sie widzialo mecz, to liczby nie maja juz znaczenia? Nie wolno sie przy nich zatrzymac i zobaczyc?

 

Powiem jeszcze cos, co w tym miejscu mojego "wywodu" moze sie przydac. Sa takie dwa przyslowia:

- Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

- Historie pisza zwyciezcy.

 

Kto wygra ten Final, bedzie mistrzem, mistrzem zasluzonym. Wtedy wszelkie watpliwosci odejda do lamusa. Pozostana tylko te liczby.

 

Widzialem mecz czwarty. Akurat najbardziej kontrowersyjnych kawalkow (II kwarta) nie pokazano. Bylo troche z poczatku meczu, potem przeskok na czesc III kwarty, a potem ostatnia cwiartka. Akurat w tych fragmentach Bryant z grubsza niezle sobie radzil. Poza paroma momentami. Razila mnie postawa role players, ktorzy nie wykazywali inicjatywy. Po otrzymaniu pilki glownie stali z nia w miejscu. Psow bym na Kobim nie wieszal, bo to jak dotad jedyny aktywny i zywy element obwodu Lakers (a przynajmniej w tym meczu). Podwajany generalnie nie jest gdy gra naprzeciwko kosza. Tak jak pisalem wczesniej - gdy zapusci sie na skrzydlo to na oko bierze go jakis drugi koles albo przy przejeciu krycia przy zaslone na Kobim zostaje dwojka przeciwnikow, a odpuszcza sie ktoregos role playera na chwile. Wiadomo, im blizej krawedzi boiska, tym latwiej kogos przycisnac bez konsekwencji, ze ten celnie odegra. Obrona Detroit gra dobrze. Glebiej nie wnikam, bo juz by trzeba bylo porownywac komu gwizdze sie aptekarsko, a komu nie i czy w ogole. Na wszystko na raz patrzec nie potrafie. Wracajac do Kobego, to zauwazylem, ze pare razy (co moze byc stosowane caly czas, bo widzialem tylko skrot) robiono mu to, co LAL robili Parkerowi z SAS. Jak tylko Kobe robi probe penetracji i dostaje sie na szczyt trumny, to momentalnie doskakuje 2 kolesi (Prince wtedy jakby "tuneluje" Kobasa, wpuszczajac go lekko do srodka), ktorzy tarasuja dalsza droge. Takie 3 vs. 1 combo. I to dzialalo. Co do Shaqa. Tez nie jest podwajany, ale wiele okazji rzutowych mial takich, ze jak juz dostal pilke, to od razu rzut, pod sam kosz. Tak czesto nie mial okazji dluzej pograc z pilka. Jesli juz mial, ustawil sie, oparl o obronce, to wtedy bylo troche czasu i jakis koles z obwodu probowal tam troche poprzeszkadzac, pomachac rekami, ale robil to tak, ze mogl szybko wrocic na obwod. Czyli podwajania "miesem" w postaci graczy wysokich nie widzialem. Role players. Byli trzymani krotko, ale tez atak Lakers slabo rozprowadzal pilke. Byli goscie na czasami na wolnych pozycjach, ale to tez trzeba umiec podac do nich. Kobe nie zawsze moze, nie zawsze chce, a niestety Payton tylko przeprowadza pilke przez polowe, podaje do Kobego i gdzies ucieka.

 

Z kolei Detroit gra bardzo dobry atak (poza II kwarta, ktorej nie widzialem, a ktora, jak wynika z opisu, wygladala tak, ze Pistons punktowali praktycznie tylko z wolnych, pudlujac cos 18 razy z gry czy jakos tak). Wygladali jakby byli w tzw. strefie. Niektorych tych rzutow nie dalo sie zatrzymac, po prostu musialy wpasc niezaleznie od przeszkadzania. I dlatego tak wazne sa te wolne. Pistons zaskakuja momentami bardzo dobra egzekucja (jak na ekipe czysto defensywna by sie wydawalo). Dlatego tak wazne jest, by momenty, gdy maja zastoj, wykorzystywac na punktowanie, a nie pozwalac im trzymac sie blisko dzieki wolnym. Lakers maja trudny orzech do zgryzienia. Ale skoro obrona DET jest constans, to trzeba zaczac od siebie, grac lepsza obrone (bez dopuszczania do gwiazdania aptekarskich fauli). Pozbawiajac Pistons nadwyzki wolnych, przy reszcie elementow wyrownanych, istnieje duza szansa zwyciestwa.

 

Tak wiec do Key'a (inni haterzy nie czujcie sie rozgrzeszeni, tez nie jestescie swieci :wink: ) apeluje o mniej czarno-biala wizje, mniej zolci i zacietrzewienia... a co do LAL to - GO LAKERS!

No i dzieki wszystkim, co pisza, jak te mecze wygladaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakersi w dotychczasowych grach finałowych nie pokazali praktycznie nic z tego do czego nas przyzwyczaili.

nie pokazali bo się posypali, i to widac że nie tylko fizycznie ale i psychicznie liderzy nie dają rady (prócz Shaqa) grac na choćby przyzwoitym poziomie.

Mam nadzije że żelazny rezerwowy będzie dziś Jokerem a Kobe , Shaq i może i Malone zagraja jak na nich przystało. Czyli na poziomie All Star:)

 

w ostatnim zaliczyli punkty Szakowi po podaniu GP nad kosz, choć piłka była ewidentnie w kominie. Jak zobaczyłem powtórkę to aż mnie zamurowało, że sędziowie to puścili, a później nie zaliczyli podobnych punktów Benowi.

faktycznie sytułacja była wątpliwej natury ale już sytułacja Bena była troche bardziej wyraźna bo piłka toczyła się po obręczy a Gary podał tak że wydaje mi sie że piłka by nie wpadła ale owszem zmierzała w niedozwoloną strefe a Shaq jednak złapał ją troszke wcześniej no moze sedziowie nie zdążyli tego dokładnie zanalizować. Ale reasumując nie powinni tgo zaliczyc ale to dobrze ze zaliczyli bo akcja była piękna;)

 

Dla przypomnienia podam, że C+Sport jest na kanale 17 GO PISTONS

tak krótkie zdanie a aż dwie pomyłki. Ja mam C+Sport na 54 :) , no i oczywiście Go Lakers.

 

ps

Już sie nie moge doczekać meczu nr siedem. Trzymam kciuki żeby Detroit nie przegrywali zbyt wysoko bo to psuje widowisko. :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjasniam dlaczego uwazam, ze to od gry Lakers nalezy zaczac szukac drogi do poprawy

No pewnie ze od Lakers, bo przeciez nie mozna miec nadziei, ze to Pistons zaczna grac gorzej, to by bylo bez sensu. Mowisz ze haterzy Lakers sa zaslepieni, ale gdy czytam wiecej twoich wypowiedzi to nabieram podobnego zdania o tobie.

Co do tego, ze nie widze meczow. Coz, teraz stalo sie to wielkim warunkiem, by moc sie wypowiadac. Kiedys tego ograniczenia nie bylo. Zwyklo sie mowic, ze liczby nie klamia. Nie pisalem nic o tym co widzialem (bo skoro nie widzialem). Podalem statsy, a wczesniej fragmenty czyichs opinii. Byly liczby, byla ciekawostka. Czy to oznacza, ze jak sie widzialo mecz, to liczby nie maja juz znaczenia? Nie wolno sie przy nich zatrzymac i zobaczyc?

Z jednej strony masz racje, po statystykach jak najbardziej mozna sie wypowiadac ( kazdy z nas robil to setki razy ), lecz nalezy zauwazyc ze dokladniejszy obraz bedzie mial ten kibic ktory oglada mecz w TV.

nie pokazali bo się posypali, i to widac że nie tylko fizycznie ale i psychicznie liderzy nie dają rady (prócz Shaqa) grac na choćby przyzwoitym poziomie.

Zgadza sie, a dlaczego sie posypali fizycznie lub psychicznie ? Dlatego ze trafili na slabszy okres w swoich karierach, a moze dlatego ze graja z bardzo slaba druzyna jaka jest Detroit Pistons ? Bo mi sie wydaje ze glownym powodem jest cos innego.

Już sie nie moge doczekać meczu nr siedem. Trzymam kciuki żeby Detroit nie przegrywali zbyt wysoko bo to psuje widowisko.

Meczu nr siedem ? Chce ci sie czekac caly rok ? Zeby Detroit nie przegrywali tak wysoko jak dotychczasz Lakers ? :lol::lol::lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakers na kolanach !!

 

bałem się o ten mecz jak cholera , widać niepotrzebnie LA starczyło sił by nawiązaćź walke tylko do połowy 2 kwarty , potem coraz gorzej

mecz jest praktycznie skończony 59-82 , taki przynajmiej plus że Milicic sobie znowu pogra :twisted:

---------------------------------------

KONIEC

eaST Coast rULes

ide spać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Detroit Pistons NBA Champions 2004

 

Czy to nie jest piekne ? Czekalem na to praktycznie od poczatku Playoff. Mialem nadzieje ze jakas druzyna wyeliminuje lakers, czasami ta nadzieje byla wieksza, czasaami mniejsza. ALe to jest malo istotne, wazne jest to, ze sie doczekalem i teraz moge smialo cieszyc sie, z tego ze Malone po przejscu z Jazz nie zdobyl mistrzostwa, to samo tyczy sie Paytona, lecz jego lubilem. Najpiekniejsze jest to, ze druzyna lakers jak dobrze pojdzie moze sie rozpasc, a wtedy straci wielu "kibicow" i w koncu bede mogl sie cieszyc z niedostania sie do Playoff ekipy z Californi.

 

Ostatni mecz czyli mecz nr 5. Kolejny raz potwierdzilo sie, ze druzyna Pistons jest zdecydowanie lepsza. Pomyslcie co by moglo byc gdyby ( 4 : 0 ) w meczu nr 2 nie powinela sie lapa zawodnikom Detroit. W tej chwili brak mi slow, druzyna Pistons pokonala Lakers jak bande zawodnikow z ulicy, ktorzy graja bez taktyki, a trener ich zginal w walkach ulicznych ( bo chyba nie mozna tego zgonic na umiejetnosci ). Lakersi maze naucza sie, ze sie nie lekcewarzy przeciwnikow. Wspolczuje natomiast fanom Lakersom, ktorzy po przeczytaniu niektorych opini, zagladnieciu na strony bukmaherskie byli przekonani, ze mistrzostwo nie zdobedzie nikt inny niz Los Angeless Lakers. Teraz rozczarowanie jest ogromne.

 

Widzisz gimmie jak druzyna Pistons zepsula widowisko. ALe jak nie mozna psuc widowiska gdy gra sie na takim wysokiem poziomie, a druzyna przeciwna nie utrzymuje tepa. Gra wyglada momentami tak jakby grala druzyna z 1 ligi ( Pistons ) z druzyna z 2 ligi ( Lakers ). A mialo byc tak pieknie, Malone mial zdobyc mistrzostwo, ale jednak sie nie udalo ( och jaka szkoda ). Byc moze wieksze szanse mialby w Jazz, niz w Lakers, ale chyba tego sie nie dowiemy.... Gdyby nie to, ze w koncowce meczu druzyna Pistons odpuscila sobie, to wynik bylby jeszcze wiekszy.

 

Ciekaw jestem jak wy ( kibice Lakers ) byscie sie zachowali jak by druzyna Lakers zdobyla mistrzostwo. Bylo by pewnie cos takiego: "a nie mowilem, zdobyli mistrzostwo, zdobyli...." ale niestety nie udalo sie i na szczescie nie uslysze od was takich nudnych slow. Jako hater lakers nie potrafie sie powstrzymac i nie powiedziec wam, ze jestem szczesliwy, ze mistrzostwo zdobyla druzyna inna od Lakers. Przed sezonem radosc w waszych oczach bylo latwo zauwazyc, do klubu przechodzi Payton i Malone, pierwsza mysl - z takim skladem zdobedziemy na bank mistrzostwo,w koncu mamy najlepszego centra, najlepszego rzucajacego obronce, znakomitego rozgrywajacego ktory utrzymuje znakomity poziom no i skrzydlowego ktory jest niesamowicie doswiadczony. A co sie dzieje w rezultacie ? o mistrzostwie mozecie pomazyc, bo obrona Pistons zmiata z powierzchni ziemi druzyne Lakers. Nikt sie tego nie spodziewal, ale nareszczie sie tego doczekalem.

 

Mimo wszytsko wspolczuje kibicom Lakers, byli tak blisko, ale jednak nie doczekali sie kolejnego mistrzostwa. Teraz licze na to, ze przyznacie nam, ze Wynik tej rywalizacji to przede wszytskim zasluga Detroit Pistons i ich znakomitej obrony, a nie tak jak wielu z was dotychczas twierdzilo, ze jest to zasluga slabej dyspozycji ich smaych. Nie ma co sie oszukiwac, Lakersi nie byli wstanie przebic sie przez obrone przeciwnika i teraz widzimy tego efekt.

 

Gratuluje zawodnikom Pistons, zasluzenie zwyciezyli i udowodnili calemu swiatu, ze wcale nie atak jest najwazniejszy. Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Beat Lakers ! Az wierzyc mi sie nie chce :lol::lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fokcik - nic dodać, nic ujać. Co za wspaniały dzień, nie tylko Lakers przegrali, ale przegrali w fatalnych stylu, zostali właściwie zmiażdżeni i rzuceni na kolanach przez zespół, który miał odpaść 0-4 w Finałach. Mamy triumf koszykówki zespołowej nad koszykówką gwiazd, triumf coachingu i kolejny dowód na to, ze nie liczą sie pieniadze tylko umiejetnosci, wola walki, wiara we własne siły i lepiej zorganizowana, oparta na jakimś pomyśle koszykówka. Nie mogę jeszcze w to uwierzyć. Pistons jednak przeszli do historii a Larry zrewanżował sie za rok 2001. Lepiej być nie może (no chyba, że latem Lakers... ale juz nie będą dołował i tak juz zdołowanych fanów tej druzyny :roll: )

 

Powiem krótko: YEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEESSSSSSSSSSS :D:D:D:D:D:D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem pod wielkim wrażeniem gry Pstons,to co zrobili z Lakers w III kwarcie to była poezja!Przed finałami nie myślałem nawet o takim rostrzygnięciu,ale to właśnie jest piękne w tej grze,że jest ona tak nieprzewidywalna.

Ben Wallace dziś po prostu przeszedł samego siebie,dawno już nie widziałem go tak grającego w ofensywie(dobitki rulez!).

Nagroda dla najlepszego zawodnika finałów trafiła w odpowienie ręce-Billups był ojcem zwycięstwa nad LA,we wszystkich meczach grał równo,pewnie i wprzeciwieństwie do Paytona był prawdziwym liderem drużyny jakim powinien być zawodnik z pozycji 1(w końcu Chauncey właśnie taki numer nosi na koszulce).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miec 4 HOF'ow i przegrac final. Czy mozna nizej upasc? :twisted: :lol:

 

Powtarza sie sytuacja z Champions League- polegl wielki faworyt w starciu z kopciuszkiem. Podobnie jak w rywalizacji Porto- Real tak i w tym finale doszlo do triumfu kolektywu i ZESPOLU nad zbieranina indywidualnosci.

 

Chyba nigdy w historii ligi nie bylo zespolu az tak zbilansowanego (a raczej zBillupsowanego ;-] ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, jak rok temu gratulowałem zwycięstwa Spurs, tak teraz gratuluję drużynie Detroit. Wtedy powiedziałem: do zobaczenia za rok. I doczekałem się rewanżu. Teraz więc też powiem to samo. W przekroju finałów Pistons byli zdecydowanie lepsi, i przede wszystkim o wiele bardziej chcieli tego tytułu. Od dawna znana jest prawda, że mistrzostwo wygrywa się obroną. Pistons potwierdzili to w całej rozciągłości. Trzeba przyznać, że ich forma w PO rosła z każdym meczem, za to Lakers osiągnęli szczyt chyba w serii ze Spurs. Potem jeszcze rozpędem pokonali Wolves, ale na finał nie starczyło już pary. Mam tylko, wbrew niektórym przedmówcom, nadzieję, że ta ekipa nie rozpadnie się w tej sytuacji, i że za rok nadal będzie walczyć o najwyższe cele. Ale i tak nie ma szans, abym odwrócił się od Lakers. Jeszcze raz gatulacje i do zobaczenia za rok :!:

 

P.S. Karl, zostań jeszcze rok :!: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje dla Pistons-

Wielka Drużyna, Wielki Trener. Wielka Determinacja, Wielkie Zwycięstwo

Z przekroju Finałów widać, że tytuł dostał się w pełni zasłużenie, acz nieoczekiwanie (kto typował na początku sezonu, na forum takiego mistrz, hmm nie przypominam sobie, typował a nie wierzył) w ręce drużyny lepszej

 

A co do Laresów. Wiesz Fokcik tym się różnię od ciebie, że nie skaczę po pokonanym :? :x Wyżywasz sie na Malonie, a co z tego, że lubisz Paytonaskoro w przekroju PO i chyba całego sezonu to był jednyny z HOF, który nie zasłużył na to aby grać w finałach i walczyć o mistrzostwo NBA.

Kilka uwag na gorąco

Ten finał udowodnił nam kilka prawd:

1. Wydaje się, że era Trójkątów dobiegła końca, a Phil Jackson za bardzo bawił się w ustalanie wysokości nowego kontraktu, a nie pracowanie nad taktyką i strategią. Tymczasem sposób gry Detroit stanie się w najbliższych latach obowiązującym kanonem w NBA no bo jak nie grać tak jak mistrzowie :wink:

2. Nie da się wygrać NBA bez dobrej, silnej rezerwy, tymczasem Jackson zaniedbał jej rozwój, licząc na to, ze HOF odwalą za niego, rezerwę i Jerrego Buss'a całą robotę :x

3. Shaqa można powstrzymać :shock: Wydaje się, że Diesel stracił poycje najbardziej dominującego centra w lidze. Okazało się przy okazji, że dobre krycie "Famesów" Trzech, bo Paytona nie trzeba było nawet kryć :evil: , powoduje zupełny paraliż decyzyjno-taktyczno-strategiczny, zarówno na ławce jak i na parkiecie LAL

4. Zasadniczy błąd Jaxa co do Mailmana: po odniesionej w meczu nr 2 należało dać mu odpocząć te 5 dni i nie dać zagrać w trzecim meczu. Tymczasem za zgoda Jaxa, czy k....wa w Lakers jest jakiś lekarz, facet sobie rozpieprzył kolano i tyle go widzieli

 

Nie wiem co jeszcze napisaćna gorąco, bo lecieć muszę, ale jeszcze raz podkreślam mam nadzieję, ze podrażni to tylko Lakersów. Mam też nadzieję, że znów zobaczymy Lakersów w królewskiej purpurze na tronie, a jeśli nie, cóż c'est la vie

 

GRATULACJE DLA PISTONS NOWEGO MISTRZA NBA :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do Laresów. Wiesz Fokcik tym się różnię od ciebie, że nie skaczę po pokonanym Wyżywasz sie na Malonie, a co z tego, że lubisz Paytona skoro w przekroju PO i chyba całego sezonu to był jednyny z HOF, który nie zasłużył na to aby grać w finałach i walczyć o mistrzostwo NBA.

W tym momecie nie kieruje sie sypmatia, a wyzywam sie tylko dlatego, ze Malone ktory gral za marne pieniadze i za wszelka cene chcial zdobyc mistrzostwo ( czmu sie wogole nie dziwie, tylko moim zdaniem nie powinien upuszczac swojej druzyny Jazz ). Zlozyli druzyne z 4 gwiazd i jak widac nawet to nie pomoglo.

 

DLa mnie to nic strasznego poprostu wyrazam swoje emocje wzgledem pokonanych przeciwnikow Pistons. Dla mnie czuli sie zbyt pewnie i miedzy innymi dlatego przegrali. Jak sie okazuje Bryant aby dorownac Jordanowi musi sie jeszcze wiele nauczyc. Teraz widizmy ze najlepszy SG w lidze jest do powstrzymania i to przez Prince. Ciekaw jestem co by zrobil z nim Artest, ale to juz inna bajka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh, skoro tak musi byc... Gratulacje dla Pistons. Pokazali wiecej dojrzalosci, zgrania i determinacji. Zale na bok - jest nowy mistrz.

 

Szkoda mi tylko, ze druzyna Pistons ma tutaj tak malo prawdziwych fanow, czy tez bardziej oddanych sympatykow, a oplywa natomiast w oportunistycznych haterow, ktorzy w swej nienawisci do Lakers dolaczyli sie tylko do pociagu, by z wygodnej pozycji prowadzic kampanie negatywna... Przeczytaj Fokcik swojego posta i jeszcze raz przemysl to, kto tu jest bardziej zaslepiony.

 

Milo Lord, ze w koncu sie pokazales. Nie bylo cie stac na tyle powagi, by zmienic te sonde mimo, ze prosilem o to dwu albo trzykrotnie. Cieszy mnie jednak to, ze do konca zachowales respekt dla rywala i nie okazales wczesnego tryumfalizmu.

 

Wydaje mi sie Maxec, ze 4HOFs daliby sobie rade jako motory zespolu nawet z tak zaniedbana lawka (choc i tak w tym sezonie Jax gral nimi duzo jak na siebie). Niestety Malone (masz racje Maxec, nalezalo go posadzic na mecz 3, ale widac to dopiero teraz) sobie nie pogral, a Payton... Upadl tak nisko. Zrzucil wine na system, ktory go tlumi, ale jesli sie ucieka na slaba strone i nie trafia nawet z czystych pozycji (I'm not a shooter, I'm a scorer")? W najwazniejszym momencie GP zawiodl na calej linii, zlamal sie psychicznie i kto wie czy nie dowiodl, dlaczego Seattle przez te wszystkie lata, pomimo swietnych sezonow regularnych, nigdy nie potrafilo udowodnic klasy w PO (poza rokiem 1996).

 

Szkoda, ze Lakers nie zdolali zdobyc tytulu, bo byloby to piekne ukoronowanie sezonu jak z rollercoastera :? Teraz trudne chwile przed druzyna. Chcialbym, by Malone zostal jeszcze rok, ale juz czesciej jako zmiennik. Nie mozna nim jezdzic non-stop, jesli sie chce miec go gotowego na najwazniejsze momenty. Payton? Nie wiem. Jackson? Jeszcze bardziej nie wiem. Glownie chcialbym, by Kobe i Shaq zostali, bo to gwarantuje utrzymanie wysokiego poziomu LAL. Ale czas pokaze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem jak wy ( kibice Lakers ) byscie sie zachowali jak by druzyna Lakers zdobyla mistrzostwo. Bylo by pewnie cos takiego: "a nie mowilem, zdobyli mistrzostwo, zdobyli...." ale niestety nie udalo sie i na szczescie nie uslysze od was takich nudnych slow.

Nie wiem czemu od razu przypisujesz nam takie słowa :? . Gdyby Lakers zdobyli mistrzostwo w 7 meczach (wygrali 4-3) osobiście bym powiedziałbym: "Tak właśnie grają Lakers, do końca serii" a nie żadne "a nie mówiłem".

 

Gratuluje zawodnikom Pistons, zasluzenie zwyciezyli i udowodnili calemu swiatu, ze wcale nie atak jest najwazniejszy.

To akurat wiemy od paru lat jeszcze za czasów Bulls i w poprzednim roku SAS też to udowodnili, więc tu eureki Pistons nie odkryli :wink:

 

Jeśli chodzi o samą serię. Jestem podwójnie zszokowany. Po pierwsze zszokowała mnie gra Pistons. Bardzo dobre zawody, niesamowita determinacja, wyśmienita gra obronna i przede wszystkim wspaniała atmosfera w drużynie. W każdym meczu widać, że ci gracze doskonale na siebie oddziaływują, motywują się wzajemnie itp. Widać, że Larry Brown doskonale poradził sobie z kontrowersyjnym Scheedem i elegancko "wprowadził" do zespołu. Wielki szacunek dla trenera i ukłony bo naprawdę po tym jak go wyrzucili z 76ers (niesłusznie) i przyszedł do Detroit zrobił naprawdę bardzo bardzo dużo. Chyba najbardziej ze wszystkich w Detroit dla mnie on najbardziej zasłużył na tytuł :wink:

 

Po drugie zszokowali mnie Lakers. Jakby to nie byli Ci sami Lakers, ktorzy wygrali z SAS 4 mecze z rzędu. Zero koncentracji, motywacji tym bardziej brak, fatalna postawa prawie wszystkich graczy. Można tu mieć także zarzuty w kierunku trenera, ale jego pozostanie w drużynie pozostawny władzom Lakers. Payton to chyba największe rozczarowanie Los Angeles, zero walki, zero wysiłku. Przyznam, że nigdy go nie lubiłem i chyba nie polubie za jego arogancje. Szkoda trochę Karla bo widać, że jemu zależało na tytule, starał się, walczył, ale jedna poważniejsza kontuzja w jego karierze pokrzyżowała mu plany.

 

Ogólnie BRAWO BRAWO dla Pistons bo pokazali, że są twardzi psychicznie, wytrzymują presję, potrafią się wzajemnie motywować. Jednak nadal będę uważał, że największy udział w tytule miał trener Larry Brown.

Tytuł MVP przyznany nawet trafnie biorąc pod uwagę finał, ale bez Ripa Hamiltona nie było by ich nawet w finale, ale jak wiemy liczy się sama seria finałowa a nie cała seria play off.

 

PS. Mam nadzieję, że Larry Brown przejdzie do Raptors bo tam jest jego miejsce 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.