Skocz do zawartości

Polityka w Polsce


Borys

Rekomendowane odpowiedzi

55 minut temu, fluber napisał:

Sorry chłopaki, @ignazz mówił tu różne rzeczy z których można się mniej lub bardziej śmiać, ale śmianie się z imienia dziecka jest IMO słabe. 

Myślałem ze w obecnych czasach większość ludzi rozumie pewna prosta prawdę ze niezależnie czy to jest Adaś Kasia Lea czy Pelagia a może Jagoda nie ma to znaczenia.
Chcecie mnie nauczyć empatii która uważam ze posiadam ale taki wpis Rapcia mnie dziwi. Najwiecej empatii potrzebują lekarze którzy na pierwszej linii zajmują się i dbają o pacjenta. Rozumiem ze jeżeli na izbę chorych przybędzie Donald to „doktur”Rapar najpierw przeanalizuje jak zje***y jest rodzic dziecka bo to od Tuska. Jak pacjent będzie miał imię trudne i nieznane to w ogóle przestanie leczyć. Antoni lub Jarosław za to poza kolejka. 

W kontekście Lei jest to o tyle dziwne ze nie jest to częste „ostatnio modne wśród bananiarzy” imię jak kiedyś Sandra Jesika czy Brajan ( zawsze jakaś epoka ma swój wysyp popularnych nietypowych Samant Sandr i tp ) z którego się cześć internetu śmieje wiec tym bardziej nie rozumiem „krzywdy” wyborem nie tak częstego imienia. 
 

rapar twój komentarz to poziom starej raszpli siedzącej na drewnianym tym samum krześle od 50 lat jako „nauczyciel” gdzie dziwi ja imię Sandra lub Samanta. I zawsze bierze jedna z nich do tablicy. 

 

śmieszne jest to ze piszesz o sobie lekarz a ja serio po tym wpisie wątpię w sukces edukacyjny u Ciebie niższego stopnia niż Medycyna. jak na wykształconego lekarza wyjątkowo płytki wpis który nie przystoi nikomu a co tu powiedzieć o osobach twojego statusu zawodowego. 
 

jezeli kiedyś Lei jakiś chłopczyk czy dziewczynka o bardziej klasycznym imieniu będą dokuczać z powodu samego imienia to na pewno nie warto budować więzi koleżeńskich z taka osoba i to podpowiem dziecku. 
 

zawsze byłeś takim dzieckiem ze z kolegami śmiałeś się z Kleofasa lub Lucjana? 

Sorry. Kryspina bo był ostatnio taki ;))))  na forum. 

@fluber dziękuje za wpis bo to jest normalne traktowanie zwykłych spraw w sumie nieistotnych dla osób postronnych jakim jest wybór imienia. Oczywiście znajdziemy przykłady wymyślania imion „od nowa” co budzi wątpliwości ale to każdego sprawa. 
 

wracajac do początku twojego wpisu o tym ze pisze rzeczy śmieszne zauwazyles ze z tych wpisów śmieje się tylko wyłącznie pewnie typ ludzi na tym forum?

na privie chętnie rozwinę te myśl jak chcesz by nie robić tu piekiełka.

na koniec ostatni elementy prywaty bo za dużo tego.
Wielu wyśmialo poziom 8k i słusznie. 
Jutro zaczynam rekrutacje do mojego działu osoby z bardzo dobrym językiem angielskim o wykształceniu budowlanym/planistycznym/administracyjnym/architektonicznym. Pisze całkowicie poważnie ze w zasięgu perspektywy 3 miesięcy okresu próbnego poziom który jest nieosiągalny według Was dla wielu jest tu osiągalny. 
Rozumiem ze nie każdy miał łatwy start ale ja nie prześwietlam kandydata jakie miał dzieciństwo tylko jakim jest teraz człowiekiem. Docelowo jakim może być współpracownikiem. Clue wszystkiego jest takie ze osoby pokroju Rapara ( lub bardziej precyzyjnie poziomu jego wpisu) nie przejdą rekrutacji nie z powodu pochodzenia tylko braku pewnych nawyków umiejetność czy sposobu reagowania na wrzucone zagadnienie. Wiec serio bym nie przeceniał w dzisiejszym świecie tego efektu pochodzenia. Ludzie dziś zbyt często zmieniają miejsca. A swoje lata już mamy wiec ten start utrudniony lub nie był dawno temu i był czas na korekty i nadrobienie dystansu. Jeżeli ktoś zamiast tego zafipsuje się na poziomie wpisu Rapara to nie jestem w stanie mu pomoc. I nie wiem czy taki upór jednego lub drugiego nie jest bardziej tragiczno śmieszny niż moje wpisy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ignazz napisał:

Jutro zaczynam rekrutacje do mojego działu osoby z bardzo dobrym językiem angielskim o wykształceniu budowlanym/planistycznym/administracyjnym/architektonicznym.

Z czystej ciekawości, jakie stanowisko, bo podałeś wykształcenie, które kompletnie mi się nie spina w całość (co nie znaczy, że Tobie administracja też tam nie pasuje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ignazz napisał:

 Clue wszystkiego jest takie ze osoby pokroju Rapara ( lub bardziej precyzyjnie poziomu jego wpisu) nie przejdą rekrutacji nie z powodu pochodzenia tylko braku pewnych nawyków umiejetność czy sposobu reagowania na wrzucone zagadnienie.

Moze i Rappar przesadził ale forumowe nawalanki rzadko maja coś wspólnego z rzeczywistością i wątpie by jakikolwiek kandydat startujący o pracę czepił się np. imienia córki lub ubioru tego kto go do pracy przyjmuje, nawet jeśli miałby o tej córce czy ubiorze fatalne zdanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, fluber napisał:

Sorry chłopaki, @ignazz mówił tu różne rzeczy z których można się mniej lub bardziej śmiać, ale śmianie się z imienia dziecka jest IMO słabe. 

Jeśli dziecko ma śmieszne imię, to chyba z rodziców powinniśmy się śmiać? Bo przecież nie z dziecka.

Tzn. mówię ogólnie, bo imię Lea jest co najwyżej nietypowe, ale nieszczególnie śmieszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, darkonza napisał:

Moze i Rappar przesadził ale forumowe nawalanki rzadko maja coś wspólnego z rzeczywistością i wątpie by jakikolwiek kandydat startujący o pracę czepił się np. imienia córki lub ubioru tego kto go do pracy przyjmuje, nawet jeśli miałby o tej córce czy ubiorze fatalne zdanie :)

Na mocniejsze stanowiska rekrutacja jest bardziej złożona i można wyłapać różne wydawałoby się nieistotne smaczki. Jest to uzupełnieniem wiedzy o merytorycznych aspektach kandydata. Raczej jego uproszczona psychoanaliza. I oczywiście te elementy są w zgodzie z kodeksem pracy gdzie mamy wiele praw wolnościowych do danych poglądów. O ile nie wpływają one na ocenę merytoryki mogą być tie breakerem ( oficjalna wersja ) 

16 minut temu, StaryFan napisał:

Z czystej ciekawości, jakie stanowisko, bo podałeś wykształcenie, które kompletnie mi się nie spina w całość (co nie znaczy, że Tobie administracja też tam nie pasuje).

Priv

Poszedł prosty opis. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, ignazz napisał:

Na mocniejsze stanowiska rekrutacja jest bardziej złożona i można wyłapać różne wydawałoby się nieistotne smaczki. Jest to uzupełnieniem wiedzy o merytorycznych aspektach kandydata. Raczej jego uproszczona psychoanaliza.

A kto to prowadzi?

W życiu miałem kilka rozmów o pracę (a wiecej ich widziałem) i uważam ze HR-owcy to totalni szarlatani, ludzie nie znający się na niczym i zatrudniający oficjalnie na podstawie kryteriów (i tak bezsensownych) a w rzeczywistosci na podstawie tego ile sympatii wzbudzi w nich kandydat.

Jedyne sensowne rekrutacje z jakimi sie spotkałem to takie gdzie szef (znajacy konkretnie temat) szukał dla siebie podwładnego czy współracownika, ale i tez nie do końca bo jak takiemu szefowi wykażesz ze nie ma racji czarno na białym w czasie rozmowy (czyli w zasadzie jako nowicjusz przeszkoczysz jego kompetnecje) to i tak jesteś trupem, mimo ze właśnie Ty powinienes to stanowisko dostać i to moze nawet zamienic sie z szefem na stanowiska.

Ogólnie rekrutacje to idealny przykład na to jak wiele zalezy od szczęscia a jak mało od nas samych.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ignazz napisał:

Wielu wyśmialo poziom 8k i słusznie. 
Jutro zaczynam rekrutacje do mojego działu osoby z bardzo dobrym językiem angielskim o wykształceniu budowlanym/planistycznym/administracyjnym/architektonicznym. Pisze całkowicie poważnie ze w zasięgu perspektywy 3 miesięcy okresu próbnego poziom który jest nieosiągalny według Was dla wielu jest tu osiągalny. 

@ignazz ale Ty dalej jednego trochę nie rozumiesz . Rzuciłeś pewną, bardzo duża kwotę, jako minimum przyzwoitosci dla faceta w wieku 35 lat. Czyli pułap, który odróżnia przegrywa od człowieka, który sobie w życiu poradził (czyli w domyśle prawdziwy człowiek sukcesu jest gdzieś tam jeszcze wyżej). Od tego zaczęliśmy dyskusje. Ta miara była głównie tu kwestionowana.

Pewnie, że jest to kwota osiagalna. Nikt tu temu nie zaprzeczał. W niektórych zawodach, dla b.dobrze wykwalifikowanych specjalistów, jak najbardziej. Ale ten poziom jest osiągalny dla niewielkiej garstki polskiego społeczeństwa. Jest osiągalny łatwiej, gdy ktoś miał dobry start w życiu, dołożył pracę i miał trochę szczęścia przy wyborach zawodowo/życiowych. Dla innych będzie trudno osigalany lub z różnych przyczyn nieosiągalny. Co nie oznacza, że te osoby są leniwymi looserami i między wierszami można sobie nimi trochę pogardzać, że za mało się w życiu starali... a teraz zazdroszczą. 

Jest też pewnie grupa, która ma zupełnie inne priorytety. 

Godzinę temu, ignazz napisał:

A swoje lata już mamy wiec ten start utrudniony lub nie był dawno temu i był czas na korekty i nadrobienie dystansu.

I tu się mylisz. Bo nie każdy ma możliwości, żeby nadrabiać. Musisz mieć czas i kapitał. Jak ktoś nie miał kasy, żeby ze swojej wsi pojechać w latach 90 do większego ośrodka do lepszej szkoły, czy na studia to jak i za co mial potem nadrabiać. Jak ktoś utkwił w słabo płatnej pracy i musi tyrać żeby przeżyć, to juz w 9 na 10 przypadków nie nadrobi do Ciebie. 

Te komunały, które tłoczono ludziom do głowy w latach 90, że każdy ma takie same możliwości, wystarczy zagryźć zęby i być kowalem swojego losu, zostały już dawno zweryfikowane. 

Edytowane przez Krzemo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Krzemo napisał:

@ignazz ale Ty dalej jednego trochę nie rozumiesz . Rzuciłeś pewną, bardzo duża kwotę, jako minimum przyzwoitosci dla faceta w wieku 35 lat. Czyli pułap, który odróżnia przegrywa od człowieka, który sobie w życiu poradził (czyli w domyśle prawdziwy człowiek sukcesu jest gdzieś tam jeszcze wyżej). Od tego zaczęliśmy dyskusje. Ta miara była głównie tu kwestionowana.

Pewnie, że jest to kwota osiagalna. Nikt tu temu nie zaprzeczał. W niektórych zawodach, dla b.dobrze wykwalifikowanych specjalistów, jak najbardziej. Ale ten poziom jest osiągalny dla niewielkiej garstki polskiego społeczeństwa. Jest osiągalny łatwiej, gdy ktoś miał dobry start w życiu, dołożył pracę i miał trochę szczęścia przy wyborach zawodowo/życiowych. Dla innych będzie trudno osigalany lub z różnych przyczyn nieosiągalny. Co nie oznacza, że te osoby są leniwymi looserami i między wierszami można sobie nimi trochę pogardzać, że za mało się w życiu starali... a teraz zazdroszczą. 

Jest też pewnie grupa, która ma zupełnie inne priorytety. 

I tu się mylisz. Bo nie każdy ma możliwości, żeby nadrabiać. Musisz mieć czas i kapitał. Jak ktoś nie miał kasy, żeby ze swojej wsi pojechać w latach 90 do większego ośrodka do lepszej szkoły, czy na studia to jak i za co mial potem nadrabiać. Jak ktoś utkwił w słabo płatnej pracy i musi tyrać żeby przeżyć, to juz w 9 na 10 przypadków nie nadrobi do Ciebie. 

Te komunały, które tłoczono ludziom do głowy w latach 90, że każdy ma takie same możliwości, wystarczy zagryźć zęby i być kowalem swojego losu, zostały już dawno zweryfikowane. 

Bardzo dobry wpis ale zobacz ze przy tak utrudnionym starcie przecież tylko ci najbardziej wytrwali mimo wszystko się przebija. Moje niefortunne 8k dotyczyło zbioru osób z forum bardziej niż uwzględniało minimum okolic Jasła czy Kłodzka. A nadrobić można coraz łatwiej. Dziś lekcje angielskiego znajdziesz za darmo w internecie a kiedys to były spore koszty. Moim zdaniem dystans się zmniejsza. Tylko nie każdy ma takie priorytety. Ludzie radzą sobie z pirackimi ściąganiami meczu lub filmu a kursu nie ogarną?

moim zdaniem dla chcącego to.... połowa sukcesu. 
zycie nie jest idealne ale na każdego chętnego co chciał a nie mógł znajdziesz takiego któremu się nie chciało. 
 

kiedys stara zasada ze zły pieniądz wypiera dobry jest wśród ludzi. Złe towarzystwo ciągnie w dół niż jeden dobry gość poprowadzi kolegów do poprawy życia. Chodź na piwo łatwiej wpada niż popracuje nad angielskim. 
 

te komunały lat 90 tych przeszły do lamusa z powodu tego ze mamy rynek pracownika dziś o którego coraz trudniej 

17 minut temu, darkonza napisał:

A kto to prowadzi?

W życiu miałem kilka rozmów o pracę (a wiecej ich widziałem) i uważam ze HR-owcy to totalni szarlatani, ludzie nie znający się na niczym i zatrudniający oficjalnie na podstawie kryteriów (i tak bezsensownych) a w rzeczywistosci na podstawie tego ile sympatii wzbudzi w nich kandydat.

Jedyne sensowne rekrutacje z jakimi sie spotkałem to takie gdzie szef szukał dla siebie podwładnego czy współracownika, ale i tez nie do końca bo jak takiemu szefowi wykażesz ze nie ma racji czarno na białym w czasie rozmowy to i tak jesteś trupem, mimo ze właśnie Ty powinienes to stanowisko dostać i to moze nawet zamienic sie z szefem na stanowiska.

Ogólnie rekrutacje to idealny przykład na to jak wiele zalezy od szczęscia a jak mało od nas samych.

W dobrych firmach są dobre działy HR które wspierają oficjalny proces gdzie rozmowy są bezpośrednio ze mną ale na koniec przechodzi się przez akceptację mojego szefa. Czysto formalnie ale aby wykluczyć ewentualne nadużycia proceduralne 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, ignazz napisał:

W dobrych firmach są dobre działy HR które wspierają oficjalny proces gdzie rozmowy są bezpośrednio ze mną ale na koniec przechodzi się przez akceptację mojego szefa. Czysto formalnie ale aby wykluczyć ewentualne nadużycia proceduralne 

W szkole nauczyciel ocenia uczniów najczesciej z jednego przedmiotu w którym sie specjalizuje, dlatego zrobi to nienajgorzej, bo ma przewagę wiedzy na uczniami i dlatego daje radę ocenic ich kompetencje.

HR-owiec by dobrze ocenić kandydata podobnie musi miec wiekszą wiedze niz ten kandydat, więc HR-owiec szukajac technologa produkcji musi mieć mieć wiekszą wiedzę od kandydatów startujacych na stanowisko, a jak później przyjmuje głownego analityka, musi być lepszy od kanydatów na stanowisko analityka, a później musi ocenić kompetensje kogos kto startuje na stanowisko administratora obiektu.

Problem miałby juz nauczyciel który miałby oceniac uczniów i z matematyki i z polskiego i angielskiego i geografii.

W działach HR zaś pracuja czesto młode niunie które nie maja konkretnej wiedzy w zadnej z dziedzin i jada po szablonach (tak im sie wydaje bo jada po atrakcyjnosci naprawdę).

Sytuacja z przyjmowaniem przez HR-owców przypomina więc taką jak gdyby to jakiś uczeń szkoły podstawowej oceniał kompetencje pana do matematyki, a później pana od historii, a następnie pana od chemii bo w kazdym z tych przypadków nie jest specjalistą i ma mniejsza wiedze w danym temacie od kandydujących i dlatego całe to HR to jeden z większych absurdów w dzisiejszym swiecie.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krzemo teoretyzujemy o tych wszystkich problemach na starcie gdzie piszesz ze dalej nie do końca rozumiem a ja uproszczam sytuacje na maksa i pokazuje ze dziś przy nie aż tak trudnych wymaganiach można złowić prace z dobra płaca. A będąc w środku tego systemu jestem w stanie wykazać ze moje preferencje wyboru maja znamiona rozmowy z człowiekiem jakim jest a nie jakim się urodził. Równocześnie dając prosty przykład nadrabiania pewnych zaległości za darmo. Oczywiście ze na wszystko potrzeba czasu bo jak się kiedyś nie miało okazji i nie poświęciło czasu to dziś trzeba to zrobić. I co gorsze to im później się uczysz tym trudniej przyswoić wiedzę. Proste. Twoja teoria jest poprawna ale mój bardzo praktyczny bo z życia przykład chyba dużo ważniejszy. 

1 minutę temu, darkonza napisał:

W szkole nauczyciel ocenia uczniów najczesciej z jednego przedmiotu w którym sie specjalizuje, dlatego zrobi to nienajgorzej, bo ma przewagę wiedzy na uczniami i dlatego daje radę ocenic ich kompetencje.

HR-owiec by dobrze ocenić kandydata podobnie musi miec wiekszą wiedze niz ten kandydat, więc HR-owiec szukajac technologa produkcji musi mieć mieć wiekszą wiedzę od kandydatów startujacych na stanowisko, a jak później przyjmuje głownego analityka, musi być lepszy od kanydatów na stanowisko analityka, a póxnie jmusi ocenić kompetensje kogos kto startuje na stanowisko administratora obiektu.

Problem miałby juz nauczyciel który miałby oceniac uczniów i z matematyki i z polskiego i angielskiego i geografii.

W działach HR zaś pracuja czesto młode niunie które nie maja konkretnej wiedzy w zadnej z dziedzin i jada po szablonach (tak im sie wydaje bo jada po atrakcyjnosci naprawdę).

Sytuacja z przyjmowaniem przez HR-owców przypomina więc taką jak gdyby to jakiś uczeń szkoły podstawowej oceniał kompetencje pana do matematyki, a później pana od historii, a następnie pana od chemii bo w kazdym z tych przypadków nie jest specjalistą i ma mniejsza wiedze w danym temacie od kandydujących i dlatego całe to HR to jeden z większych absurdów w dzisiejszym swiecie.

Nie. Bo HR przy sporej liczbie podań przede wszystkim weryfikuje wstępnie zgodność profilu. Rozmowa a różnice między planem miejscowym a decyzja o WZ jest już bezpośrednio ze mną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, ignazz napisał:

Nie. Bo HR przy sporej liczbie podań przede wszystkim weryfikuje wstępnie zgodność profilu.

A no jeśli HR jest od tego by sprawdzić czy facet ma ten dyplom o którym napisał w CV to do tego się faktycznie nadają.

Tylko jeśli robią własnie to i niewiele wiecej to dzięki temu ze nie wychodza poza swoje kompetencje stają się niepotrzebni bo to da się sprawdzić w kilka minut. Już pomijam fakt że te papierki z ukończenia różnych szkół i kursów też w rzeczywistosci nic nie znaczą i w żaden sposób nie przekładaja sie na kompetencje kandydatów, ale to inny temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, darkonza napisał:

Sytuacja z przyjmowaniem przez HR-owców przypomina więc taką jak gdyby to jakiś uczeń szkoły podstawowej oceniał kompetencje pana do matematyki, a później pana od historii, a następnie pana od chemii bo w kazdym z tych przypadków nie jest specjalistą i ma mniejsza wiedze w danym temacie od kandydujących i dlatego całe to HR to jeden z większych absurdów w dzisiejszym swiecie.

W jakich branżach/firmach to HR decyduje o przyjęciu do pracy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, darkonza napisał:

A no jeśli HR jest od tego by sprawdzić czy facet ma ten dyplom o którym napisał w CV to do tego się faktycznie nadają.

Tylko jeśli robią własnie to i niewiele wiecej to dzięki temu ze nie wychodza poza swoje kompetencje stają się niepotrzebni bo to da się sprawdzić w kilka minut. Już pomijam fakt że te papierki z ukończenia różnych szkół i kursów też w rzeczywistosci nic nie znaczą i w żaden sposób nie przekładaja sie na kompetencje kandydatów, ale to inny temat.

Dlatego w dużej dosyć firmie mamy mało rozbudowany dział HR który poza rekrutacja robi sporo więcej innych potrzebnych zadań. Rekrutacja to wsparcie tylko procesu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, ignazz napisał:

W dobrych firmach są dobre działy HR które wspierają oficjalny proces gdzie rozmowy są bezpośrednio ze mną ale na koniec przechodzi się przez akceptację mojego szefa. Czysto formalnie ale aby wykluczyć ewentualne nadużycia proceduralne 

Outsourcing'owe działy HR znalazły niszę ze względu na zawodność i zrzucenie odpowiedzialności z wewnętrznych. To prosta selekcja, sprawdzająca "papiery" odpowiadające warunkom brzegowym danego stanowiska.

Jak "kundzia" trzymająca w rękach cv ma sprawdzić kompetencje i poziom merytoryczny inżyniera, ekonomisty? Nie jest w stanie.

Selekcja ma za zadanie doprowadzenie do Twojego szefa, odpowiednich kandydatów, aby nie tracił czasu na sprawdzanie wiedzy wszystkich/znacznej rzeszy z dostępnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, StaryFan napisał:

Selekcja ma za zadanie doprowadzenie do Twojego szefa, odpowiednich kandydatów, aby nie tracił czasu na sprawdzanie wiedzy wszystkich/znacznej rzeszy z dostępnych.

I ta wstępna selekcja elimnuje czesto najlepsze umysły bo Ci ludzie najczęsciej nie mają miękkich kompetencji miękkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, darkonza napisał:

A no jeśli HR jest od tego by sprawdzić czy facet ma ten dyplom o którym napisał w CV to do tego się faktycznie nadają.

Tylko jeśli robią własnie to i niewiele wiecej to dzięki temu ze nie wychodza poza swoje kompetencje stają się niepotrzebni bo to da się sprawdzić w kilka minut. Już pomijam fakt że te papierki z ukończenia różnych szkół i kursów też w rzeczywistosci nic nie znaczą i w żaden sposób nie przekładaja sie na kompetencje kandydatów, ale to inny temat.

On rekrutuje inżyniera. Te "papierki" to uprawnienia budowlane, do których potrzebne jest doświadczenie, egzamin państwowy z prawa i wiedzy i niekoniecznie łatwo jest je zdobyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, StaryFan napisał:

On rekrutuje inżyniera. Te "papierki" to uprawnienia budowlane, do których potrzebne jest doświadczenie, egzamin państwowy z prawa i wiedzy i niekoniecznie łatwo jest je zdobyć.

Nie no jak jakis papierek wymagany jest prawem to nie mam pytań, ale działy HR daja punkty za bezsensowne  i nic nie znaczace kursy, a uwalaja kandydatów z głowa i doswiadczeniem bo Ci nie maja tych papierków, a na rozmowie nie uśmiechaja sie i nie rzucaja zartami, czy też nie chca za bardzo rozmawiać o pogodzie.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • matek zablokował(a) ten temat
  • Reikai odblokował(a) ten temat

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.