Skocz do zawartości

LAKERS-PISTONS final NBA


Przem

Jaki bedzie wynik finalu?  

27 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki bedzie wynik finalu?

    • Pistons wygraja
    • Lakers przegraja


Rekomendowane odpowiedzi

Psychicznie czyli mentalnie -Józefenbiej

 

Te sweepy były niezłe. O'Neal ma w sobie coś takiego ,że czasem się poddaje.

 

I czy ja obwiniam za porażkę wyłącznie Shaqa. Poprostu powiedziałem ,że nie jest liderem który mógłby pokierować drużyną. Wydawało się ,że on miał inne problemy a inne drużyna. w Detroit natomiast były wspólne problemy ,cele i zaangażowanie co pozwoliło zdobyć tytuł. Koniec gwiazdorstwa. Nadszedł czas zespołu. w tym jest siła , a nie O'Neal wali tyle punktów, agzdie pozostali? Tak wspaniali gwiazdorzy?( wiem co z Malonem i Paytonem - nie piszcie o tym0

 

Lakers nie mieli słabego sezonu, byli przecież w finale NBA.

Ale ich arogancja i ignorancja i destabilizacja( w każdym tego słowa znaczeniu) zaważyły na klęsce w finale.

 

Shaq nie sprawia ,ze inni graja lepiej- to są fakty.

 

Pozdrowiona 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem dlaczego obecny sezon Shaqa ma przesadzac o jego leadershipie na przestrzeni calej kariery.

 

Rownie dobrze mozna napisac, ze Hakeem nie nadaje sie na lidera skoro, majac przez trzy sezony (1997-99) do pomocy 2 przyszlych czlonkow HOF, nic nie wygral.

 

Fakty sa takie, ze po pierwsze Shaq nie jest juz w formie z czasow three-peatu kiedy to sam mogl wygrywac mecze, a po drugie od pewnego czasu jego pozycja w zespole nie jest szczegolnie mocna - teraz liderem Lakers jest raczej Kobe i to on mial pociagnac ten zespol do wygranej a Diesel mial mu w tym jedynie pomagac. W pierwszych trzech rundach PO bylo wyraznie widac ze LAL swoje zwyciestwa zawdzieczaja glownie Kotletowi, natomiast Misio skupial sie wtedy raczej na czarnej robocie (obrona, zbiorki, zaslony itp). To od Bryanta oczekiwano, ze zagra w finale jak lider, a nie od Grubcia (podobnie jak w SAS przez ostatnich kilka lat liczono glownie na Duncana a nie na Admirala).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko ostatni sezon przesądził ,że Shaq nie jest liderem.

 

Wszystko się zaczęło od tego jak napisałem ,że Shaq to żaden lider.

Wtedy Józefnba napisał ,iż nie wiem co pisze . Walnąłem argumenty. dzięki którym stwierdzam,że wiem co piszę.

 

I zakończyłbym tu temat.

 

Widocznie w waszym przekonaniu 'lider' to coś innego niż ja myślę.

 

Ja myślę ,że jest naprawdę garstka liderów.

 

A wnioskuję (tylko wnioskuję), że inni sądzą ,iż w każdej drużynie ,najlepszy zawodnik to lider.

 

W moim przekonaniu nie.

Nie lider w sensie leadership.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkurza mnie juz to całe pierniczenie o tych wszystkich liderach i innych. Jakby w zespole LA wszyscy wywiązywali sie ze swoich zadan to nie potrzebny by był żeden lider. Zobaczcie sobie na Detroit , tam kazdy ma swoje określone zadania i mozna powiedziec ze w każdym meczu któs inny cięgnie za sobą drużyne.

A co do Szaqa to tylko chyba on robił to co do niego należało, po prostu reszta drużyny zawiodła z Paytonem i Bryantem na czele.

Jakby LA wygrali to byście mówile jakim to ten czy inny nie jest liderem. Odpowiedzialny za porazki nie moze byc tylko jeden człowiek. Kosz to gra zaspołowa i nawet najlepszy lider nie jest w stanie pociągnąc swojego zaspołu, gdzie koledzy po prostu grają beznadziejnie. A tak było w tych finałach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zaczęło od tego jak napisałem ,że Shaq to żaden lider.

Wtedy Józefnba napisał ,iż nie wiem co pisze . Walnšłem argumenty. dzięki którym stwierdzam,że wiem co piszę.

Twoje argumenty (praktycznie doslowne cytaty):

 

1. Shaq ma dobre statystyki ale nie przeklada sie to na sukcesy jego zespolu, nie potrafi pociagnac zespolu.

2. Nie sprawia, ze jego teammates graja przy nim lepiej a wrecz przeciwnie.

3. Nie ma autorytetu u kolegow z zespolu.

4. Kluci sie z graczami z druzyny.

 

Moja riposta w telegraficznym skrocie:

 

AD 1 Three-peat powinien byc chyba najlepsza odpowiedzia.

 

AD 2 Tu moge przytoczyc np. FG% role-players Lakers z zeszlego sezonu kiedy gral Shaq oraz kiedy go nie bylo. Wiesz mi na slowo, ze w tym drugim przypadku wspomniany wskaznik byl duzo marniejszy.

 

AD 3 Shaq posluch u kolegow ma (a raczej mial) dosc duzy - widac to bylo np. w 2001 roku kiedy to poparlo go wiekszosc zawodnikow Lakers gdy Kobe domagal sie wladzy w druzynie i tego, by Diesel usunal sie w cien.

 

AD 4 To jest rzeczywiscie dosc rzeczowy zarzut tylko po co ta liczba mnoga? Shaq w niesnaski wchodzil jedynie z Bryantem, z nikim wiecej. Zreszta uwazam, ze w 2001 roku mial sporo racji gdy nie chcial ustapic miejsca Kobe'mu na polu przywodztwa w druzynie (ostatni konflikt to juz nieco inna historia).

 

Widocznie w waszym przekonaniu 'lider' to coĹ innego niż ja myĹlę.

Nie ma jednoznacznej definicji lidera, ale IMHO by poprowadzic zespol do mistrzostwa NBA trzeba posiadac glownie:

 

1. Umiejetnosci.

2. Rzadze wygrywania, mentalnosc zwyciezcy.

3. Sile psychiczna.

4. Charyzme.

 

Shaqowi tego pierwszego nigdy nie brakowalo. Pozostale cechy nabyl dopiero z czasem. Ostatni jednak ta jego rzadza wygrywania gdzies sie ulotnila a i umiejetnosci juz nie te...

 

 

 

Zobaczcie sobie na Detroit , tam kazdy ma swoje okreĹlone zadania i mozna powiedziec ze w każdym meczu któs inny cięgnie za sobš drużyne.

Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by w kazdym meczu role "lidera" pelnil ktos inny - ten, ktoremu po prostu najlepiej idzie. Historia NBA dowodzi jednak, ze zespołom bez prawdziwych liderow niezwykle trudno jest siegnac po tytul (wystarczy spytac Blazers'00 czy Kings'02). Pistons to wyjatek ktory potwierdza regule

 

Jakby w zespole LA wszyscy wywišzywali sie ze swoich zadan to nie potrzebny by był żeden lider.

Przeciez na dobra sprawe to jest wlasnie rola lidera- pociagnac zespol w trudnych momentach, kiedy druzynie nie idzie, kiedy system gry w ataku zawodzi itp. To w tych finalach byla jednak dzialka Bryanta a nie Shaqa stad ja osobiscie go w zadnym stopniu za ta porazke nie obwiniam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poczatku zaznacze, ze odpowiem tylko na poczatkowe posty po moim ostatnuim bo jest tego za wieele.

A teraz czas na swietowanie: YEAHHH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Gdy wyjezdzalem w srode w gory, iz obaczylem wynik bylem w niebo wziety. Dopiero teraz po przyjezdzie moglem cos skrobnac.

Jak bardzo cieszy upokorzenie landrynek, bo jak inaczej mozna nazwac przegrana 4-1(kazdy z meczow obrazuje pewna przewage Detroit) 4 HOF z druzyna gdzie o takich gwiazadach moga tylko marzyc. Jaka czuje tez radosc z faktu, iz zadufani w swojej druzynie i gwiazdkach fani LA maja poucierane nosy(nie interesuje mnie to, ze zaraz posypia sie wrogie posty). Stalo sie to o czym marzylem i to co moze byc poczatkiem konca LANDRYN. Teraz tylko nalezy cich oczekac na odejscia Kobasa, Malone'a i Paytona oraz Jaxa i pozostawinie Tlusciocha wraz z banda patalachow. W koncu O'Neal bedziem ial swoj zespol jak zwwykl mawiac. Niech poprowadzi go na dno PACIFIC DIVISION :) Jak dla mnie satysfakcja jest znacznie wieksza niz rok temu, kiedy to SAS wyeliminowali LA, zwlaszcza, ze niektorzy naprawde jeszcze przy stanie 3-1 dla DET wierzyli w wygrana LA. :) Ja nie przesadzalem nazbyt wczesnie o wyniku konfrontacji, ale przy stanie 3-1 przynajmniej racjonalne myslenie mowi nam, ze wygranie 4-3 graniczy z cudem. POZDRAWIAM WSZYSTKICH POGRAZONYCH W ZALU KIBICOW LA

 

PS

Wiem, ze moze caly moj post jest plytki(cieszyc sie z czyjegos nieszczescia), ale odbilem sobie teraz te momenty gdy ja mialem kwasna mine-przyjscie Paytona i Malone'a w zeszlorocznym off-seasonie itp.

 

Teraz cytaty:

Wyżywasz sie na Malonie, a co z tego, że lubisz Paytonaskoro w przekroju PO i chyba całego sezonu to był jednyny z HOF, który nie zasłużył

Jezeli chodzi o PO to sie zgadza, ale RS nie byl zly(znacznie ponizej przecietnej ale nie zenujaco jak w PO) w jego wykonaniu nie przesadzajmy.

Szkoda mi tylko, ze druzyna Pistons ma tutaj tak malo prawdziwych fanow, czy tez bardziej oddanych sympatykow, a oplywa natomiast w oportunistycznych haterow, ktorzy w swej nienawisci do Lakers dolaczyli sie tylko do pociagu, by z wygodnej pozycji prowadzic kampanie negatywna.

Jesli to tez tyczy sie mnie to mala pomylka. Ja za Detroit na Wschodzie ide od roku, kiedy upokorzyli zarozumialego T-Maca i spolke. W tym PO kibicuje im od poczatku i nie bylo tez inaczej w przypadku Finalu. Zapewne oliwy do ognnia dolal fakt, iz moga stac sie pogromcami LA co tez pozniej sie stalo.

W najwazniejszym momencie GP zawiodl na calej linii, zlamal sie psychicznie i kto wie czy nie dowiodl, dlaczego Seattle przez te wszystkie lata, pomimo swietnych sezonow regularnych, nigdy nie potrafilo udowodnic klasy w PO (poza rokiem 1996).

Tego niestety nigdy sie nie dowiemy co bylo powodem, slabej formy Sonics w PO przy dobrych RS. Twoja hipoteza jest tylko insynuacja.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KONIEC CHRZANIENIA.

NIE BYŁO DOBREJ ATMOSFERY W DRUŻYNIE Z LA.

i kogo to wina???

NIKOGO!

 

Właśnie. i nie ma zespłu i nie ma lidera który by posjkładał wszystko.

 

Koniec kropka

O'Neal się mieści w 8 centrów wszechczasów.

 

I zakonczmy serię pt. " Kto to jest lider?

 

Ps. Z całym szacunkiem Lord- co 3-peat ma do liderowania????

w Detroit jest 'atmosfra' i nie potrzeba na boisku lidershipa przy takim trenerze. Jest tytuł. Lakers tez kiedyś zdobywali tytuły. I nie potrzebowali leadershipu. teraz tego brakowało. ale to mały zarzut.

 

Ps.2 Włodarzom La zależy bardziej na Kobe (sprawdzone) i nie zalerzy na Jacksonie. wiele powinno się wyjasnić do piątku. No i chhcą Malone'a.

Pokój 8) 8) "

 

 

Parada w Detroit :D:D:D --- CAN YOU DIG IT--- :!: :!: :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z posta Przema (tego ostatniego) wynika jasno - w drużynie wygrywającej lidera nie ma, bo po co, a w przegrywającej nie ma, bo przegrywa. Ehh, no widzisz Lord, takie trudne :wink: :lol:

 

PS. Ludzie mnie przerażają :shock:

 

PS2

 

jak inaczej mozna nazwac przegrana 4-1 4 HOF ...

A jak by im dodali np. Magica, Olajuwona, Barkleya (przewyższa masą Shaqa pewnie 8) ) Mikena i jeszcze kilu dziadków, to napisali byście, że 12 HOF :lol: no bez kitu. Nazywać ich tak można, bo zasłużyli sobie, ale z formą finałową to zaledwie 1 HOF i to też można się kłucić :? Więc nie piszcie, jakby to przegrał Dream Team I z Azerbejdżanem, albo innym Balgladeszem. Gdyby GP, Mailmen i KB prezentowali formę z tamtego sezonu, to żaden zespół nie miałby szans. Wiem - bzdury i tłumaczenia. Spoko. LAL przegrali i chwała zwycięscom, bo zagrali świetną serię. Nie pozwolili obódzić się LAL, bo wiedzieli czym to grozi.

 

Wiem, ze moze caly moj post jest plytki(cieszyc sie z czyjegos nieszczescia), ale odbilem sobie teraz te momenty gdy ja mialem kwasna mine-przyjscie Paytona i Malone'a w zeszlorocznym off-seasonie itp.

To dobrze, że wiesz :)

 

Jesli to tez tyczy sie mnie to mala pomylka. Ja za Detroit na Wschodzie ide od roku

Spoko, ale widać gołym okiem jak namnożyło się "fanów" DET podczas finału i po jego zakończeniu.

 

Acha, jeszcze 2 sprawy -

Obrona Księcia - z tymi długimi rękami (jak u kolesia z 212cm) to nie wiedziałem. To mu dawało lekką przewagę na KB, co widać było przy każdym rzucie Kobasa, gdzie krył go Prince. Końce palców Princea były o kilka cm od piłki. Niewiele, mu zawsze brakowało do bloku. To jednak nie zmienia faktu, że to niemożliwe, że KB mógł dać się zastopować na np. 11 pkt. Ty Key gdzieś tam twierdziłeś, że dla Ciebie to normalne i do przewidzenia, że Bryant ledwo wychodzi powyżej 10 pkt. Dla mnie KB jest jednak "trochę" lepszy od Artesta w ataku, który dał się zatrzymać na (chyba) 15 pkt.

 

2ga sprawa - faule i osobiste (sprawa wrzucona przez Szaka) Zgadzam się z nim w 100%. Oglądałem 3 mecze i to samo cisnęło mi się na usta, tylko w trochę innej formie :P :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całym szacunkiem Lord- co 3-peat ma do liderowania????

Sam przeciez stwierdziles, ze Shaq nigdy nie byl liderem bo nie potrafi pociagnac zespolu do zwyciestw. Ja obalilem ten zarzut piszac, ze przeciez poprowadzil LAL do three-peatu. W czym wiec widzisz problem?

 

Lakers tez kiedyĹ zdobywali tytuły. I nie potrzebowali leadershipu.

Gdyby Shaq nie stal sie liderem przez duze L to Lakers raczej nie zdobyliby tych trzech tytulow. Przeciez juz na wczesniejszym etapie swojej kariery Diesel mial silny supporting cast a mimo to rokrocznie odpadal w PO po sweepach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak by im dodali np. Magica, Olajuwona, Barkleya (przewyższa masą Shaqa pewnie 8) ) Mikena i jeszcze kilu dziadków, to napisali byście, że 12 HOF :lol: no bez kitu.

Nie za bardzo trafiles z tym porownaniem. Mikan ma chyba ze 105 lat a Magic czy Barkley sa niewiele od niego mlodsi, natomiast Malone i Payton przychodzac do Lakers byli wsrod 5 najlepszych graczy na swoich pozycjach w calej lidze.

 

Więc nie piszcie, jakby to przegrał Dream Team I z Azerbejdżanem, albo innym Balgladeszem.

To rzeczywiscie nie jest najlepsze porownanie, ale nie da sie ukryc, ze Lakers zrobili z siebie najwieksze posmiewisko w dziejach tej ligi.

 

Spoko, ale widać gołym okiem jak namnożyło się "fanów" DET podczas finału i po jego zakończeniu.

Ja jakims wielkim fanem Pistons sie nie stalem, ale ich poswiecenie, determinacja, wola walki, charakter, twarda defensywa, afro Big Bena, zespolowa gra, podzial rol, kolektyw, team spirit (itepe, itede ...) bardzo mi zaimponowaly. Poza tym jak tu nie lubic pogromcow Lakers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PI3TR45 od razu mowie, ze Key'a sobie odpusc. Jego nie przekonasz nigdy i niczym. On po prostu nienawidzi Lakers i calym sercem bedzie dazyl do tego, by te druzyne upokozyc, a jej fanow zmusic do przyznawania roznych rzeczy i do plaszczenia sie, na co oczywiscie nie ma co liczyc. Lakers rozczarowali, ale to jeszcze nie koniec swiata.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytajcie moje posty wasze posty i zauważcie ile sobie narobiliście.

Sami sobie przeczycie mówiąc ,że ja się mylę.

 

 

Niektórzy bez leadershipu mogą zdobyc tytuł.

 

"Gdyby Shaq nie był wielkim liderem nie zdobyliby 3 peatu"

 

Gdyby Billups.......

 

Widocznie Billups tez jest wielkim liderem

 

Pfffff

 

 

Potrzebowali Shaqa mentalnie.

 

Dawał z siebie wszystko, ale to za mało. Zapomniał o zespole ,a myślał ( jak to zawsze podkreśla) o tytule. Bez zespołu nie zdobędzie.

Inna sprawa,że grali kiepsko.

 

I to powinna być rola lidera- chłopaki nie mogą się podnieść .-pomogę . Lub trener.

 

cholera z tymi kłótniami , wszyscy chca mieć rację. Ja do tych należę. bronie swojej racji i bedę.

 

A dlaczego?

 

Bo mam rację.

 

Dla ,mnie Shaq nie był liderem nigdy. Ten finał to pokazał dobitnie.

 

Wg. was wszystkich piszących był. I dobra. Niech tak pozostanie.

Nie rozstrzygniemy sporu na tak cienkiej granicy ludzkiego ( koszykarskiego) rozumowania Lider.

 

Bo gdyby można było łatwo rozstzrygać spory to nie byłoby polityki oraz wojen i zabujania ludzi.

 

Pozdrowienia.

 

Uwarzam temat za zamknięty :arrow: Let's move on :arrow: Ciekawsze rzeczy dzieją się w NBA.

 

Pozdrawiam wszystkich moich przeciwników.

 

 

 

 

 

Bo zwolenników chyba nie mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy bez leadershipu mogš zdobyc tytuł.

 

"Gdyby Shaq nie był wielkim liderem nie zdobyliby 3 peatu"

 

Gdyby Billups.......

 

Widocznie Billups tez jest wielkim liderem

Czy ktos tu twierdzi, ze Billups jest wielkim liderem? Nie. W Pistons nie bylo gracza ktory szczegolnie by sie wyroznial - oni swoje zwyciestwo zawdzieczaja glownie zespolowej grze i defensywie.

 

A co do Shaqa- naprawde twierdzisz, ze gdyby nie mial nawet czastki leadershipu to zdolalby poprowadzic Lakers do trzech tytulow? Czy Shaq z finalow przeciwko Hakeemowi albo z serii z Utah twoim zdaniem by tego dokonal? Bardzo watpliwe, skoro zaliczal wtedy sweepy pomimo porownywalnego supportu co w LAL jezeli chodzi o potencjal.

 

wszyscy chca mieć rację. Ja do tych należę. bronie swojej racji i bedę.

 

A dlaczego?

 

Bo mam rację.

Tak sie jednak sklada, ze argumentujesz ta swoja 'racje' jakimis stwierdzeniami wyssanymi z palca (ma dobre statystyki ale nie przeklada sie to na sukcesy jego zespolu / nie sprawia, ze jego teammates graja przy nim lepiej a wrecz przeciwnie / kluci sie z graczami z druzyny / nie ma posluchu u kolegow z zespolu etc).

 

[Dla ,mnie Shaq nie był liderem nigdy. Ten finał to pokazał dobitnie.

Shaq liderem przez duze L byl za czasow swietnosci i tegoroczny final tego nie zmieni.

 

Uwarzam temat za zamknięty

Skoro skapitulowales to rzeczywiscie- GAME OVER.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co zmieniło sytuację w Lakers ,że zaczęli wygrywać.

 

O'Neal stał się w jednej chwili wielkim liderem NIE!!!!!!!!!!!

 

jax wkroczył Shaq zaczął dominować Bryant sie rozstzrelał. byl zawodnicy tacy jak Horry , Harper. Dlaczego Shaq nie zdobył tytrułu z Van exelem i Jones'em czy młodym Bryantem??

 

Dlatego,że nie był jeszcze liderem?

Hmm.

 

wielcy zawodnicy zawsze mają coś z lidera niezależnie od sytuacji to w ich stronę się patrzy.

Shaq zagrał dobre finały.

 

Ale mentalnie to katastrofa. Niby mieli jeszcze werwę i nie zwątpili w umiejętności, ale to nie to samo co grali ze Spurs (inna sprawa,że spurs nie trafiali z dogodnych pozycji) po dwóch porażkach dali popis gry. A wg. mnie najbardziej przyczynił się do tego Malone. I nie chcę zaczynać tematu o Malonie.

 

Postanowiłem napisać post bo napisałeś ,ze skapitulowałem NIE :!:

 

Ps. Finał tegoroczny jest jednym z przykładów .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja trochę dla rozluźnienia atmosfery na inny temat. Ostatnio pisałem o tym, jak przestraszył się Larry Brown, no i znowu o nim. A właściwie o jego żonie pokazywanej podczas G5. No bo... :oops: w sumie to jest fajna laska :roll: ciekawe tylko ile ma lat bo ja bym jej dał góra 35 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak by im dodali np. Magica, Olajuwona, Barkleya (przewyższa masą Shaqa pewnie ) Mikena i jeszcze kilu dziadków, to napisali byście, że 12 HOF no bez kitu. Nazywać ich tak można, bo zasłużyli sobie, ale z formą finałową to zaledwie 1 HOF i to też można się kłucić

Z analogiami troche przesadziles. A co do reszty to w zasadzie Lord ci odpowiedzial.

Ty Key gdzieś tam twierdziłeś, że dla Ciebie to normalne i do przewidzenia, że Bryant ledwo wychodzi powyżej 10 pkt. Dla mnie KB jest jednak "trochę" lepszy od Artesta w ataku, który dał się zatrzymać na (chyba) 15 pkt.

WOW!!!!!! Skad u ciebie tak daleko idace wnioski,. No sorry, ale jak mozesz to nie nadinterpretuj moich wypowiedzi. Czy kiedykolwiek powiedzialem, ze to, iz Artest zostal ograniczony do 15 ppg w ECF Prince ograniczy tak albo gorzej Bryanta????? No bez jaj, zasegurowalem tylko, zeby loverzy LA i to chyba zwlaszcza ty i Szak nie dziwili sie tak widzac,dobra postawe Ksiecia w defensywie i nie pieprzyli,ze jemu sie tylko tak udalo w Finalach. Twierdziliscie(jeden z was przynajminej na pewno), ze Prince to co najwyzej przecietny defensor.

2ga sprawa - faule i osobiste (sprawa wrzucona przez Szaka) Zgadzam się z nim w 100%. Oglądałem 3 mecze i to samo cisnęło mi się na usta, tylko w trochę innej formie

Aha, czyli Finaly rozegrali za Detroi t sedziowie :)

PI3TR45 od razu mowie, ze Key'a sobie odpusc. Jego nie przekonasz nigdy i niczym. On po prostu nienawidzi Lakers i calym sercem bedzie dazyl do tego, by te druzyne upokozyc, a jej fanow zmusic do przyznawania roznych rzeczy i do plaszczenia sie, na co oczywiscie nie ma co liczyc. Lakers rozczarowali, ale to jeszcze nie koniec swiata.

Tak, tak PIETHER, nie daj sie sprowokowac. W ogole nie odpowiadaj na moje posty, bo tego zyczy sobie Szak-lover LA nie potrafiacy pogodzic sie z faktem przegranej. Bo jak sie wdasz ze mna w polemike to w koncu zmusze Cie do kapitulacji i bedzie jedno wielkie posmieiwisko z LA. A tyk byc przecierz nie moze, przecierz oni sa z Holywud :) Na dodatek ten nie dobry Key snuje jakies dziwne spekulacje o calkowitym rozpadzie LA i miotaniu sie tej landrynkowej dynastii po dnie PACIFIC DIVISION. Nie pozwol mu zeby mial z tego satysfakcje, bo przecierz to nie prawda, ze DETROIT osmieszylo LA w FINALE-przecierz w ogole to nie moze byc prawda, ze Lakers przegrali :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak PIETHER, nie daj sie sprowokowac. W ogole nie odpowiadaj na moje posty, bo tego zyczy sobie Szak-lover LA nie potrafiacy pogodzic sie z faktem przegranej.

Dobrze wiesz, ze nie o to chodzi. Z przegrana sie pogodzilem, bo dla mnie to nie jest koniec swiata. Chodzi mi o to, ze Ciebie nigdy nie mozna do niczego przekonac albo inaczej, wskazac, ze przesadzasz itp.

 

Bo jak sie wdasz ze mna w polemike to w koncu zmusze Cie do kapitulacji

Sorry, ale skomentuje to seria :lol::lol::lol: . Kapitulacja, hehe, dobre. Jeszcze lepiej wyglada zestawienie ze slowem "zmusze" :lol: Nie obraz sie, ze wszystkie wieksze dyskusje z twoim udzialem sprowadzaja sie do zameczenia przeciwnika. Rozbijasz kazda wypowiedz na mase poddyskusji. W ten sposob te rozmowy malo kiedy w ogole koncza sie jakas synteza, ogolnym wnioskiem, ale wrecz przeciwnie. Po pewnym czasie mamy mase mini rozważan i nikt juz nie pamieta o co chodzilo. Gdy ktos dla swietego spokoju cos odpusci albo przyzna, ze jakis tam odprysk ktorejs kwestii jest taki, a nie inny, to rzucasz ni z gruchy ni z pietruchy komentarz w stylu "Wlasnie o to mi chodzilo, zebys to przyznal". O ile pamietam to na mnie czy na PI3TR45'ie wymusiles w ten sposob przyznanie ci racji w tak przelomowych i odkrywczych kwestiach jak to, ze Shaq gra silowo, tylem do kosza i chyba tez to, ze ma nadwage. No faktycznie, kapitulacja na calej lini z naszej strony :lol: Jak chcesz, to moge jeszcze raz skapitulowac i nawet w przyplywie dobrej woli przyznac, ze beznadziejnie rzuca wolne. :wink:

 

Nie pozwol mu zeby mial z tego satysfakcje, bo przecierz to nie prawda, ze DETROIT osmieszylo LA w FINALE-przeciez w ogole to nie moze byc prawda, ze Lakers przegrali :)

Dobrze, ze dales na koncu emotikon, bo to jednak swiadczy, ze wiesz o co chodzi. Ja wiem, co sie stalo z Lakers w finale i wiem, jak to wygladalo i rowniez wiem, ze nie jest to powod do chocby grama zadowolenia. Nie zabraniam ludziom cieszyc sie z takiego stanu rzeczy. Tylko, ze nie lubie nieslusznego ponizania. Twojego osobistego podejscia raz nie rozumiem, dwa nie pochwalam, ale zauwaz, ze nie tego sie czepialem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh :) i jak tu nie kochać tego forum 8)

 

Prince nie jest tak świetnym obrońcą, żeby zatrzymywać KB na 11 pkt Hamilton również

Co do Hamiltona moge sie zgodzic, o ile nie biorac pod uwage zawzietosci jaka sie odznaczal przynajmniej w ECF.

Co do Prince'a zas to sie grubo chlopie mylisz. Widziales ECF, a przynajminej z 2 mecze? Widziales jak Prince zamiatal Artestem, gosciem, ktory jest mistrzem defensywy? W calej serii ograniczyl Rona do nie spelna 30% skutecznosci i 15 ppg. Artest byl poprostu zagubiony. Pomijam pojedyncze akcje jak nieprawdopodobny blok na Millerze, ktory mial decydujacy wplyw na wynik. Widac nie bardzo orientujesz sie w defensywnych umiejetnosciach "Ksiecia".

Więc ja widziałem co Księciunio robi z Artestem, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że Kobas może tak połorzyć te finały :( I z całym szacunkiem Key, ale nie przyznam, że forma strzelecka KB była tylko i wyłącznie skutkiem obrony Princa i DET. Mogli go ograniczać w ilości pkt, ale taką skuteczność jaką miał, takie cegły i to nie tylko gdy pilnował go Tay. Ehh, poprostu KB zawiódł jako lider :(

 

Nie za bardzo trafiles z tym porownaniem. Mikan ma chyba ze 105 lat a Magic czy Barkley sa niewiele od niego mlodsi, natomiast Malone i Payton przychodzac do Lakers byli wsrod 5 najlepszych graczy na swoich pozycjach w calej lidze.

Jak najbardziej byli, dlatego od razu wszyscy chcieli od razu dać im mistrza, bez rozgrywania sezonu. Jednak ich forma (Paytona głównie, bo Malone to kontuzja :? ) pozostawiała wiele do rzyczenia :? Więc rzucając takie porównanie miałem na myśli obecny (tzn właśnie zakończony) sezon. A teraz to ani Malona ani GP nikt do 5 najlepszych na swoich pozycjach by nie zaliczył :(

 

Lakers zrobili z siebie najwieksze posmiewisko w dziejach tej ligi.

No i właśnie o to mi chodzi - nazwiska nie grają, a posiadanie w swoim składzie 4 przyszłych HOF nie daje tytułu, no chyba, że są w "normalnej" formie, a nie na sportowej emeryturze.

 

Poza tym jak tu nie lubic pogromcow Lakers.

"Wlasnie o to mi chodzilo, zebys to przyznal" (mam nadzieję, że Key się nie obrazi :wink: )

 

Aha, czyli Finaly rozegrali za Detroi t sedziowie :)

Jeśli oglądałeś to widziałeś (jeśli oczywiście obiektywnie możesz przyznać)

 

Tak, tak PIETHER, nie daj sie sprowokowac. W ogole nie odpowiadaj na moje posty

Dobrze wiesz, że nie odmówiłbym sobie takiej masochistycznej przyjemności 8) :wink:

 

Na resztę odpowiedział Ci już Szak :)

 

PS. Przem byłbyś tak uprzejmy i stosował interpunkcję, bo czasem ciężko Cię zrozumieć :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PI3TR45 byc moze to nie tylko wina Pierca, ze Kobe nie mogl sie odnalezc jako strzelec ( ale chyba nie sadzisz ze w miejszosci Prince przyczynil sie do jego marnej skutecznosci ) Bo ja nie widze nic bardziej rzucajacego sie w oczy, co by mialo ograniczyc Bryanta w ataka, od obrony Prince. Wydaje mi sie ze tu nawet nie ma co dyskutowac, ze za sprawą Prince ( nie w calosci ) ale w wiekszosci Bryant mial taka marna skutecznosc.

 

Chyba ze ty caly czas twierdzisz, ze slaba dyspozycja Bryanta w ataku, byla spowodowana przede wszytskimchwilowa obnizka formy :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.