Skocz do zawartości

Polska scena polityczna w Internecie


Findek

Rekomendowane odpowiedzi

No gnom, proszę Cię... Przecież ja dokładnie zakładam, że rodziny +1, +2 i +3 tak samo korzystają z lepszego rynku pracy, jak rodziny +0. A skoro tak samo korzystają, to jaka jest przyczyny, że mają 6 razy większy przyrost dzieci w ostatnim roku niż rodziny +0? No jaki? Przecież gdyby nie było 500+ to ten przyrost powinien być taki sam, prawda? No nie da się tej różnicy inaczej wytłumaczyć.

Czyli powiadasz, ze w latach kiedy spadala dzietnosc, to dzietnosc spadala tak samo dla m+0, m+1, m+2, m+3? Szczerze to nie mam takich danych i nie za bardzo mam ochote je szukac, ale jak znajdziesz i potwierdzisz swoje, jak sadze, bardzo bledne zalozenie, to przyznam Ci racje ;)

 

A bledne dlatego, ze nie bierze pod uwage "ostatniego dzwonka", zmiany postaw spolecznych, mody oraz wydluzania wieku ciazowego czy jak tam sie to fachowo nazywa. No i jeszcze jednej kwestii, rodziny +1, +2 to czesto juz ustabilizowane pary, starsze z bardziej pulchnym kontem i takie tam pierdoly. Wiec raczej im latwiej sie zdecydowac na drugie, trzecie, piate, siodme, niz parom na pierwsze. Mozna to nazwac lenistwem jak kiedys Rappar powiedzial, ale jest jak jest.

 

I jeszcze jedna rzecz, ktora mi przyszla do glowy, to bezplodnosc. Trudno, zeby pary+0 rozmnazaly sie tak samo jak +2 mimo takich samych korzysci plynacych z rynku pracy, jak ktoras z osob w parze jest bezplodna.

Edytowane przez polskignom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli powiadasz, ze w latach kiedy spadala dzietnosc, to dzietnosc spadala tak samo dla m+0, m+1, m+2, m+3? Szczerze to nie mam takich danych i nie za bardzo mam ochote je szukac, ale jak znajdziesz i potwierdzisz swoje, jak sadze, bardzo bledne zalozenie, to przyznam Ci racje ;)

 

A bledne dlatego, ze nie bierze pod uwage "ostatniego dzwonka", zmiany postaw spolecznych, mody oraz wydluzania wieku ciazowego czy jak tam sie to fachowo nazywa. No i jeszcze jednej kwestii, rodziny +1, +2 to czesto juz ustabilizowane pary, starsze z bardziej pulchnym kontem i takie tam pierdoly. Wiec raczej im latwiej sie zdecydowac na drugie, trzecie, piate, siodme, niz parom na pierwsze. Mozna to nazwac lenistwem jak kiedys Rappar powiedzial, ale jest jak jest.

 

 

Może tak, a może działa to w drugą stronę. Mogę z rękawa wymyślić sporo powodów w drugą stronę. Pełno wewnętrznych sprzeczności w Twoich spekulacjach. Pierwsza to taka, że dlaczego pary +2 Twoim zdaniem są to pary z bardziej pulchnym kontem? Po drugie dlaczego skoro pary z dziećmi są starsze to wiek działa na korzyść ich płodności w przeciwieństwie do par +0? Po trzecie, co ma łatwość w decydowaniu się na kolejne dzieci, bo już się jakieś ma do przyrostu urodzeń w tej grupie? Dwa lata temu nie mieli tej łatwości? 

 

 

 

I jeszcze jedna rzecz, ktora mi przyszla do glowy, to bezplodnosc. Trudno, zeby pary+0 rozmnazaly sie tak samo jak +2 mimo takich samych korzysci plynacych z rynku pracy, jak ktoras z osob w parze jest bezplodna.

 

A to już jest hitowy argument w dopasowywaniu tego "co mi się wydaje do tezy". Przecież stronę wcześniej wrzuciłem dane z GUS, które świadczą o tym, że pary +0 urodziły w ciągu ostatniego roku ponad CZTERY RAZY WIĘCEJ dzieci niż pary +2, a Ty piszesz, że trudno, żeby pary +0 rozmnażały się tak samo jak +2:) 

 

Przecież Twoje wszystkie argumenty są tak samo aktualne teraz, rok temu, pięć lat temu i dziesięć lat temu, a my rozmawiamy o przyrostach zaobserwowanych w zeszłym roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie będzie już wzrostu dzietności i utrzyma się to na aktualnym poziomie, to po zastosowaniu uproszczeń, o których mówiliśmy wychodzi około miliona. Jak dzietność wzrośnie, to wyjdzie mniej.

 

Jak Ci to wyszło? Jakaś metodologia czy po prostu? Przypominam, że wcześniej pisałeś o stu tysiącach.

 

 

 

 

 

 

Więcej państwo dostanie z opłaconych podatków związanych z jego życiem niż ten jeden milion. 

 

Lepiej Twoim zdaniem zainwestować milion w człowieka, który wygeneruje dwa, czy nie inwestować i nie zarobić? Dla mnie sprawa jest prosta. Choć stopa zysku tej inwestycji nie powala i trzeba będzie trochę poczekać.

 

 

A ile wygeneruje kosztów związanych ze swoim życiem? To jak człowiek, który, w uproszczeniu, nie urodził się dzięki 500+, płaci podatki to na co to idzie skoro Państwo się i tak zadłuża? Czyli jeżeli przyniesie mniejszy dochód i to sporo (minimum milion) to Państwo na tym zyska czy straci? Chcesz mieć dochód a nie chcesz kosztów? Tak to działa? Co w tym jest prostego?

Stopy zwrotu nie ma, jest ujemna a na koszty wcale nie musisz czekać.

 

 

 

Nie, ja mówię o tym kto się ustawia w kolejce po wcześniejszą emeryturę ( tysiąc złotych ). I mam te informacje z pierwszej ręki prosto z zusu. Ci którzy normalnie zarabiają i nie są umierający nie pójdą na wcześniejszą emeryturę tylko zostaną w pracy. Chodziło o wybór, a nie o przymus.

 

 

 

Niestety Twoje założenia są błędne. Sporo ludzi będzie pracowało i jednocześnie pobierało już emeryturę, czyli będą obciążeniem mimo wszystko dla systemu emerytalnego. Przykład dał już Jarosław Kaczyński od lipca emeryt. 

A wybór to w tym momencie taki sam populizm jak z 6latkami.

 

 

Oczywiście, że najskuteczniejszą i najbardziej efektywną z punktu widzenia państwa reformą byłoby nakazywanie pracowania do śmierci i opłacanie składek na emeryturę przez cały ten czas, ale moim zdaniem to nie jest najlepsze rozwiązanie i wcale dużo nie trzeba myśleć, żeby na takowe wpaść.

 

Fluber - stać Cię na więcej niż takie populistyczne popłuczyny. Niski poziom dyskusji.

 

 

 

Platforma wydłużyła wiek emerytalny z 60 do 67 lat w czasie swojej 8-letniej kadencji ( czyli de facto przez całe swoje rządy nie wysłała żadnej kobiety na emeryturę), a i tak musiała zapierdzielić pieniądze z OFE, żebyśmy nie weszli w procedurę nadmiernego deficytu, bo tyle kasy z Polski wypływało, więc jak słyszę, że PIS prowadzi politykę nieprzemyślanego rozdawnictwa to mnie krew zalewa, bo nie dość, że mamy kasę na zwiększenie dzietności i zmniejszenie ubóstwa, o jeszcze gospodarka nam hula aż miło.  Ludzie przy emeryturach, jakie będą przy wieku emerytalnym 60 dla kobiet tak czy siak będą pracować. Więc o to, że nagle wszyscy uciekną w wieku 60 lat po tysiąc złotych z rynku pracy jakoś się nie boję. I tak wprowadzą prędzej, czy później emeryturę obywatelską i tak.

 

 

W swojej ślepej miłości do PiSu pamiętasz jeszcze, że jest coś takiego jak cykl koniunkturalny?

Nie jest problemem, że PiS rozdaje 20 mld w tym roku, pewnie też nie w następnym. Ale jak będzie kryzys to tych 20 może zabraknąć. I to kolejny zarzut do 500+. Jest w zasadzie nie do usunięcia, czy to w czasach kryzysu, czy przez ewentualną inną ekipę rządzącą.

Tak, uciekną i będą brać i emeryturę i pracować. Czy masowo to nie wiem.

 

Fakt, że w rodzinach, które po urodzeniu dziecka będą dostawać 500+ jest 6 razy wyższy przyrost urodzeń niż w rodzinach, które po urodzeniu dziecka nie będą dostawać 500+ nie tłumaczy 500+ tylko mniejsze bezrobocie, wyższe zarobki etc.???

 

Dla mnie jest dość jasne, że wzrost o 1,1% wynika z innych przyczyn niż 500+, a różnica pomiędzy tym 6,5%, a 1,1% to właśnie efekt 500+

Podaj linka do tych danych, dziękuję.

Nie podważam, że 500+ ma wpływ na zwiększenie dzietności, ale podważam sens kosztów i sens samego zwiększania dzietnści, jako jedyne narzędzie do walki o system emerytalny.

 

Fluber - a Ty masz dzieci lub planujesz w najbliższym czasie? Czy 500+ Cię przekona jak nie chcesz mieć dziecka? Bo ja się zastanawiam nad drugim i te 500 zł to mnie zupełnie nie przekonuje a nie jest tak, że to są dla mnie żadne pieniądze. Odpowiedzialność, zastanawianie się czy dam radę wychować następne, czy jestem na to gotowy a pieniądze są na ostatnim miejscu. Wydaje mi się, że przez 500+ może rodzić się więcej dzieci, ale wydaje mi się, że część z nich (nie znam badań) rodzi się niestety w mniej odpowiedzialnych rodzinach, gdzie ta kasa ma znaczenie. Obym się mylił.

Edytowane przez Tecu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że w rodzinach, które po urodzeniu dziecka będą dostawać 500+ jest 6 razy wyższy przyrost urodzeń niż w rodzinach, które po urodzeniu dziecka nie będą dostawać 500+ nie tłumaczy 500+ tylko mniejsze bezrobocie, wyższe zarobki etc.???

 

Dla mnie jest dość jasne, że wzrost o 1,1% wynika z innych przyczyn niż 500+, a różnica pomiędzy tym 6,5%, a 1,1% to właśnie efekt 500+

Ale przecież w badaniach kobiety mówiły, że decydujące o urodzeniu dziecka jest stabilność pracy , szansa że będą ją miały po urodzeniu oraz kwestie tego jak obowiązki beda się dzieliły z partnerem a nie kwestie finansowe

 

Skąd masz informacje że decydujące o narodzinach sa kwestie pieniężne? To jest tylko Twoja estymacja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może tak, a może działa to w drugą stronę. Mogę z rękawa wymyślić sporo powodów w drugą stronę. Pełno wewnętrznych sprzeczności w Twoich spekulacjach. Pierwsza to taka, że dlaczego pary +2 Twoim zdaniem są to pary z bardziej pulchnym kontem? Po drugie dlaczego skoro pary z dziećmi są starsze to wiek działa na korzyść ich płodności w przeciwieństwie do par +0? Po trzecie, co ma łatwość w decydowaniu się na kolejne dzieci, bo już się jakieś ma do przyrostu urodzeń w tej grupie? Dwa lata temu nie mieli tej łatwości? 

 

 

 

A to już jest hitowy argument w dopasowywaniu tego "co mi się wydaje do tezy". Przecież stronę wcześniej wrzuciłem dane z GUS, które świadczą o tym, że pary +0 urodziły w ciągu ostatniego roku ponad CZTERY RAZY WIĘCEJ dzieci niż pary +2, a Ty piszesz, że trudno, żeby pary +0 rozmnażały się tak samo jak +2:) 

 

Przecież Twoje wszystkie argumenty są tak samo aktualne teraz, rok temu, pięć lat temu i dziesięć lat temu, a my rozmawiamy o przyrostach zaobserwowanych w zeszłym roku.

Czyli generalnie nie masz danych, ze rok do roku przyrost spadal lub wzrastal rok do roku tak samo dla kazdej grupy? Tak myslalem ;)

Moze i moje argumenty sa do dupy, ale lepiej miec do dupy argumenty niz zalozenia. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Ci to wyszło? Jakaś metodologia czy po prostu? Przypominam, że wcześniej pisałeś o stu tysiącach.

 

Pisałem ile rząd wydaje na jedno dziecko. Przyjąłem wzrost dzietności o 11,5% ( linka wkleję na dolę) , czyli na każde 10 dzieci przypada mniej więcej 1 dodatkowe z hakiem, więc przemnożyłem 100 tysięcy razy 10, wychodzi milion. Na ten moment.

 

 

 

A ile wygeneruje kosztów związanych ze swoim życiem? To jak człowiek, który, w uproszczeniu, nie urodził się dzięki 500+, płaci podatki to na co to idzie skoro Państwo się i tak zadłuża? Czyli jeżeli przyniesie mniejszy dochód i to sporo (minimum milion) to Państwo na tym zyska czy straci? Chcesz mieć dochód a nie chcesz kosztów? Tak to działa? Co w tym jest prostego?

Stopy zwrotu nie ma, jest ujemna a na koszty wcale nie musisz czekać.

 

Zapominasz o tym jakie koszty zostaną wygenerowane, jak tych dzieci nie będzie...

 

Przecież Niemcy nie wydają ponad miliona na każdego uchodźcę dlatego, że mają gest. Wyliczyli, że im się to opłaca. Tak samo, jak wyliczyli, że opłaca im się niemieckie 500+, we Francji francuskie, w Wielkiej Brytanii brytyjskie itd.

 

 

 

Niestety Twoje założenia są błędne. Sporo ludzi będzie pracowało i jednocześnie pobierało już emeryturę, czyli będą obciążeniem mimo wszystko dla systemu emerytalnego. Przykład dał już Jarosław Kaczyński od lipca emeryt. 

A wybór to w tym momencie taki sam populizm jak z 6latkami.

 

To nie jest moje założenie, to jest informacja od osoby, która te wnioski przyjmuje. I do tego nie cierpi PIS.

 

 

 

W swojej ślepej miłości do PiSu pamiętasz jeszcze, że jest coś takiego jak cykl koniunkturalny?

Nie jest problemem, że PiS rozdaje 20 mld w tym roku, pewnie też nie w następnym. Ale jak będzie kryzys to tych 20 może zabraknąć. I to kolejny zarzut do 500+. Jest w zasadzie nie do usunięcia, czy to w czasach kryzysu, czy przez ewentualną inną ekipę rządzącą.

Tak, uciekną i będą brać i emeryturę i pracować. Czy masowo to nie wiem.

 

Nie jestem w ślepej miłości do PIS:) Ani w ogóle w miłości do PIS:) Ja traktuję program 500+, jako widowiskową formę zwrotu zapłaconego przez wielodzietne rodziny podatku. Tylko tyle i aż tyle.

 

 

 

Podaj linka do tych danych, dziękuję.

Nie podważam, że 500+ ma wpływ na zwiększenie dzietności, ale podważam sens kosztów i sens samego zwiększania dzietnści, jako jedyne narzędzie do walki o system emerytalny.

 

Fluber - a Ty masz dzieci lub planujesz w najbliższym czasie? Czy 500+ Cię przekona jak nie chcesz mieć dziecka? Bo ja się zastanawiam nad drugim i te 500 zł to mnie zupełnie nie przekonuje a nie jest tak, że to są dla mnie żadne pieniądze. Odpowiedzialność, zastanawianie się czy dam radę wychować następne, czy jestem na to gotowy a pieniądze są na ostatnim miejscu. Wydaje mi się, że przez 500+ może rodzić się więcej dzieci, ale wydaje mi się, że część z nich (nie znam badań) rodzi się niestety w mniej odpowiedzialnych rodzinach, gdzie ta kasa ma znaczenie. Obym się mylił.

 

 

Link tutaj:

http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/liczba-urodzen-w-polsce-minister-rafalska-ocenia-dane-gus,775163.html

 

Nie mam pierwszego dziecka, więc jestem póki co jakby poza grupą docelową:)

 

 

Ale przecież w badaniach kobiety mówiły, że decydujące o urodzeniu dziecka jest stabilność pracy , szansa że będą ją miały po urodzeniu oraz kwestie tego jak obowiązki beda się dzieliły z partnerem a nie kwestie finansowe

 

Skąd masz informacje że decydujące o narodzinach sa kwestie pieniężne? To jest tylko Twoja estymacja?

 

Ja tylko próbuję wyjaśnić, czemu w grupie rodziców, którzy po urodzeniu dziecka będą pobierać 500+ nastąpił 6 razy większy przyrost narodzin dzieci niż w grupie rodziców, którzy urodzenia dziecka nie będą pobierać 500+. Nie mam innego pomysłu jak wyjaśnić tę różnicę.

 

 

Czyli generalnie nie masz danych, ze rok do roku przyrost spadal lub wzrastal rok do roku tak samo dla kazdej grupy? Tak myslalem ;)

Moze i moje argumenty sa do dupy, ale lepiej miec do dupy argumenty niz zalozenia. ;)

 

Nie mam, znalazłem tylko dane za ten rok i tę trudną do wyjaśnienia różnicę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zapominasz o tym jakie koszty zostaną wygenerowane, jak tych dzieci nie będzie...

Rozumiem, ze mi je przypomnisz? Poza tym nie neguję zwiększania dzietności, już po raz 10ty to powiem, neguję celowość tego programu w tym względzie. Są wg mnie lepsze i tańsze rozwiązania. 

 

Pisałem ile rząd wydaje na jedno dziecko. Przyjąłem wzrost dzietności o 11,5% ( linka wkleję na dolę) , czyli na każde 10 dzieci przypada mniej więcej 1 dodatkowe z hakiem, więc przemnożyłem 100 tysięcy razy 10, wychodzi milion. Na ten moment.

 

 

 

Widzisz jaki postęp, wcześniej pisałeś o kosztach 10 razy mniejszych. To jak jutro?

 

 

 

 

Pisałem ile rząd wydaje na jedno dziecko. Przyjąłem wzrost dzietności o 11,5% ( linka wkleję na dolę) , czyli na każde 10 dzieci przypada mniej więcej 1 dodatkowe z hakiem, więc przemnożyłem 100 tysięcy razy 10, wychodzi milion. Na ten moment.

 

 

Zapominasz o tym jakie koszty zostaną wygenerowane, jak tych dzieci nie będzie...

 

Przecież Niemcy nie wydają ponad miliona na każdego uchodźcę dlatego, że mają gest. Wyliczyli, że im się to opłaca. Tak samo, jak wyliczyli, że opłaca im się niemieckie 500+, we Francji francuskie, w Wielkiej Brytanii brytyjskie itd.

 

 

To nie jest moje założenie, to jest informacja od osoby, która te wnioski przyjmuje. I do tego nie cierpi PIS.

 

 

Nie jestem w ślepej miłości do PIS:) Ani w ogóle w miłości do PIS:) Ja traktuję program 500+, jako widowiskową formę zwrotu zapłaconego przez wielodzietne rodziny podatku. Tylko tyle i aż tyle.

 

 

 

 

Link tutaj:

http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/liczba-urodzen-w-polsce-minister-rafalska-ocenia-dane-gus,775163.html

 

Nie mam pierwszego dziecka, więc jestem póki co jakby poza grupą docelową :smile:

 

 

 

Ja tylko próbuję wyjaśnić, czemu w grupie rodziców, którzy po urodzeniu dziecka będą pobierać 500+ nastąpił 6 razy większy przyrost narodzin dzieci niż w grupie rodziców, którzy urodzenia dziecka nie będą pobierać 500+. Nie mam innego pomysłu jak wyjaśnić tę różnicę.

 

 

 

Nie mam, znalazłem tylko dane za ten rok i tę trudną do wyjaśnienia różnicę :smile:

 

 

 

Nie jestem w ślepej miłości do PIS:) Ani w ogóle w miłości do PIS:) Ja traktuję program 500+, jako widowiskową formę zwrotu zapłaconego przez wielodzietne rodziny podatku. Tylko tyle i aż tyle.

 

 

A jak ta wielodzietna rodzina nie płaciła tego podatku, albo płaciła mniej niż wcześniej dostała z socjalu to im się ten zwrot nie należy, bo to już nie będzie zwrot?

 

 

 

To nie jest moje założenie, to jest informacja od osoby, która te wnioski przyjmuje. I do tego nie cierpi PIS.

 

 

I ma informacje czy te osoby będą jednocześnie pracowały i pobierały emeryturę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Fluber

 

Czyli wziąłeś sobie statystykę. Nie masz pojęcia co tymi ludzi kieruje gdybasz tylko i próbujesz nam to wmówić jako prawde?

 

Czy dobrze Ciebie rozumiem?

 

Bo widzisz dane za ostatnie dwa lata i tak są słabsze od tych z lat 08-10 kiedy programu 500+ nie było za to był spadek bezrobocia i dobra koniunktura

Jak zaczęło rosnąc bezrobocie tak momentalnie spadła raptownie dzietność i teraz znów mamy trend wzrostowy

 

Głównym czynnikiem wg diagnozy społecznej jest elastyczny czas pracy oraz możliwość oddania dziecka do żłobka czy przedszkola. Kobiety nie boją się tracić pracy więc decydują się rodzić. 500+ nie ma żadnego znaczenia choć nie wiem może są rodziny które kalkulują w ten sposób

500+ sprawiło że sporo kobiet przestało być aktywne zawodowo w 2016 rokui to akurat da się powiązać jedno z drugim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybam i chcialbym zeby ktos znalazl jakiekolwiek sensowne wyjasnienie tego żjawiska.

 

Jak wyjasnisz sensownie ten 6 razy wiekszy przyrost jak nie 500 plusem.

 

Nawet okopress podawalo ze liczba kobiet biernych zawodowo spadla w ciagu roku od wprowadzenia 500plus o 34 tysiace a dane dgp o odchodzeniu kobiet z pracy byly bledne

 

Prognoza gus z 2014 roku mowila ze nie bedzie w polsce nawet 350 k narodzin w najblizszych latach. W zeszlym roku bylo 385k. A w puerwszym kwartale tego roku mielismy przyrost jeszcze o 7k wiec idziemy na 400k czyli wynik z lat 08-10

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fluber

 

Krzywa wykresu dzietności od roku 2000 jest odwrotnie proporcjonalna do krzywej liczby bezrobotnych

 

Jak się zaczyna kryzys i wzrasta liczbe bezrobotnych to z automatu przyrost naturalny gwałtownie hamuje. Jak bezrobocie spada to od razu rośnie

 

Chyba się zgodzisz że lepiej się oprzeć na długoterminowych korelacjach niż wyciągać wniosek na podstawie 1 roku i ignorować wszystkie trendy w dłuższej perspektywie

 

I tak w ogóle większość badań GUSU oraz analiz społecznych pokazują że w tradycyjnej rodzinie ( gdzie kobieta siedzi w domu a zarabia tylko mąż) jest niższa chęc do narodzin niż w związkach opartych na partnerstwie albo wręcz odwrotnie tzn mąż nie pracuje a kobieta tylko zarabia ( z tym,że tu jest mała próbka)

 

Oczywiście warunki materialne mają znaczenie dla tematu dzietności ale zazwyczaj są wymieniane na 3-4 miejscu. Stabilność pracy , możliwość elastycznego ustawienia, czy wsparcie partnera prawie zawsze są wyżej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mylisz się w obliczeniach.

Bazując na tych liczbach co podałeś:

1. Cel jest wzrost, czyli liczysz ile dzieci się urodziło więcej teoretycznie dzięki temu programowi. Z tych danych wychodzi, że 14 tysięcy.

500 w każdym miesiącu liczysz w uproszczeniu na każde 2,3,4 dziecko. Tą kwotę dzielisz przez przyrost, nie wszystkie a sam przyrost. I nie wychodzi 100k, ale 1604k. Czyli po to by urodziło się jedno dziecko więcej, wydajemy przy takich uproszczonych obliczeniach 1600000 zł. Dużo.

2. Czy ktoś odpowiedział na pytanie po co ma być więcej Polaków?

Czy po to by było więcej Polaków po prostu, czy po to by miał kto zarabiać na emerytury, czy po to by były ręce do pracy, czy jest jakiś inny powód? Jeżeli ekonomiczny, czyli by miał kto zarabiać na emerytury, bo się starzejemy, to w sprzeczności z tym programem i z dużą ilością pieniędzy na to wydawane jest zmniejszenie wieku emerytalnego i cofnięcie reformy by dzieci szły w wieku 6 lat do szkoły. Te ustawy niwelują to na co wydajemy bardzo dużo kasy. Nie wiem czy w całości, ale wydaje mi się to całkiem możliwe. Gdzie sens?

 

Dodatkowo to co cofnęli miałoby wpływ dużo szybciej niż dzieci. Dodatkowo możesz policzyć, ile taki dodatkowy Polak przez całe swoje zawodowe życie zarobi na Zus i zapłaci podatku i czy jest to więcej czy mniej niż 1,6 mln?

Czy jest to opłacalne?

 

Według mnie podwyższenie wieku emerytalnego, 6latki w szkole i 500+ mają ten sam cel - przeciwdziałanie skutkom starzenia się społeczeństwa. PO zrobiła dwie reformy w tym celu i obydwie były niepopularne w społeczeństwie, ale czasami trzeb.

Dobra nie chce mi się ma telefonie kasować wszystkiego.

 

O opłacalności programu pincset plus zdążył jeszcze się Wójcikowski wypowiedzieć. Wyszło mu tam że nie ma opcji żeby raka dotacja zwróciła się w postaci składek. Jest na YT na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucal to juz Cloud. Tylko, ze Wojcikowski proponowal system izraelski, gdzie sa ujemne podatki, wiec de facto zmiana by polegala na tym, ze zamiast wpompowac 20 mld w gospodarke, to 20 mld mniejsze by byly przychody z PIT. Do tego trzebaby cos wymyslic na zalamanie przychodow.

 

Juz pomijam takie drobne szczegoly jak pit 50% itd., o ktorym w filmiku mowy nie bylo ;). No i kolejna rzecz to to, ze Izrael ma dosc mocno korzystny system dla nierezydentow, ktory tez u nas raczej by nie przeszedl. Bo u nas poza 20% ryczaltem praktycznie nie ma korzystnych przepisow dla nierezydentow i mysle, ze bylby spory opor spoleczny, zeby cokolwiek podobnego wprowadzic. Z jednej strony szkoda, ale jak widze sowaaccounting czy cos podobnego, to chyba wiem dlaczego czegos takiego nie ma w PL, a Holandii czy Izraela nikt nie proponuje jako supermiejsce do zakladania biznesow prowadzonych przez januszy biznesu.


A i jeszcze jedno, w Izraelu tez maja swoje 500+ mimo ulg podatkowych w zaleznosci od liczby dzieciorow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko tak napomknę, że nie ma żadnych dowodów, że wzrost stabilności niesie ze sobą wzrost dzietności. To takie bajdurzenie socjalistów.

Wzrost stabilności zwykle oznacza dwie rzeczy - sporą podaż środków antykoncepcyjnych i sporą gamę rozrywek. I pieniądze na nie.

Dzietność w Polsce jest większa wśród osób z gorszym wykształceniem(a jest korelacja wykształcenie, a zarobki). Na świecie kraje biedne i w stanie wojny/dużej przestępczości mają spory przyrost naturalny, kraje bogate i stabilne mały. Każda korelacja jaką znajdziesz to potwierdza. Nawet muslimy i czarni robiący przyrost aktualnie w krajach Europy Zachodniej(bo faktycznie czynnik kulturowy także istnieje) mają mniejszą dzietność niż w swoich "ogniskach cywilizacyjnych".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko tak napomknę, że nie ma żadnych dowodów, że wzrost stabilności niesie ze sobą wzrost dzietności. To takie bajdurzenie socjalistów.

Wzrost stabilności zwykle oznacza dwie rzeczy - sporą podaż środków antykoncepcyjnych i sporą gamę rozrywek. I pieniądze na nie.

Dzietność w Polsce jest większa wśród osób z gorszym wykształceniem(a jest korelacja wykształcenie, a zarobki). Na świecie kraje biedne i w stanie wojny/dużej przestępczości mają spory przyrost naturalny, kraje bogate i stabilne mały. Każda korelacja jaką znajdziesz to potwierdza. Nawet muslimy i czarni robiący przyrost aktualnie w krajach Europy Zachodniej(bo faktycznie czynnik kulturowy także istnieje) mają mniejszą dzietność niż w swoich "ogniskach cywilizacyjnych".

 

Dokładnie. Najzabawniejsze jest to, że taki Singapur, który jest najbogatszym krajem świata ma jednocześnie najniższy współczynnik dzietności. Jeszcze zabawniejsze jest to, że kiedy zrobiono w Singapurze ankietę, dlaczego nie decydują się mieć więcej dzieci, najpopularniejszą odpowiedzią było:...

 

bo nas nie stać

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Najzabawniejsze jest to, że taki Singapur, który jest najbogatszym krajem świata ma jednocześnie najniższy współczynnik dzietności. Jeszcze zabawniejsze jest to, że kiedy zrobiono w Singapurze ankietę, dlaczego nie decydują się mieć więcej dzieci, najpopularniejszą odpowiedzią było:...

 

bo nas nie stać

Czy można zatem wysnuć wniosek, że 500+ nie ma wpływu na dzietnosc, albo ma ujemny? Skoro zwiększają sie dochody to zmniejsza się dzietnosc :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy można zatem wysnuć wniosek, że 500+ nie ma wpływu na dzietnosc, albo ma ujemny? Skoro zwiększają sie dochody to zmniejsza się dzietnosc :smile:

Już o tym dawno temu była rozmowa tutaj parę miesięcy temu i tłumaczyłem jak ja to widzę.

 

Korelacja pomiędzy wielkością zarobków a dzietnością na świecie jest. I jest ujemna. W związku z tym ja się zgadzam ze statystykami. Natomiast 500+ to zupełnie inny przypadek.

 

500+ to jest dotacja celowa. Dostaniesz kasę, jak zrobisz dziecko. Nie dostaniesz kasy, jak nie zrobisz dziecka. Tak jak dotowane są wymiany pieców, wymiany samochodów i to działa, tak samo nie mam żadnych wątpliwości, że 500+ działa. Możemy podyskutować, czy to się opłaca, czy się nie opłaca, ale to, że 500+ działa jest dla mnie sprawą zupełnie oczywistą. Działa, jak każda dotacja.

Fluber

 

Krzywa wykresu dzietności od roku 2000 jest odwrotnie proporcjonalna do krzywej liczby bezrobotnych

 

Jak się zaczyna kryzys i wzrasta liczbe bezrobotnych to z automatu przyrost naturalny gwałtownie hamuje. Jak bezrobocie spada to od razu rośnie

 

Chyba się zgodzisz że lepiej się oprzeć na długoterminowych korelacjach niż wyciągać wniosek na podstawie 1 roku i ignorować wszystkie trendy w dłuższej perspektywie

 

 

Ale przecież ja nie ignoruję trendów w dłuższej perspektywie. Przecież dzietność wzrosła i u tych, którzy będą dostawać 500+ i u tych, którzy nie będą. Uważam, że za przyrost u tych, którzy nie będą dostawać odpowiada sytuacja gospodarcza, a za dodatkowy przyrost u tych, którzy będą dostawać odpowiada 500+. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale niestety nie odpowiedziałeś na pytanie czy zarzut, że to się zupełnie nie opłaca z punktu widzenia celowości dotacji. Koszt tej dotacji przekracza zdecydowanie wpływy, które dzięki tej dotacji mają powstać.

Także jako dotacja mająca nas uchronić przed wpływem starzenia się społeczeństwa i załamania się systemu emerytalnego to się zupełnie nie sprawdza, bo nie może.

Jako system socjalny także nie, bo jest skierowana do wszystkich, czyli nie może być traktowana jako socjal i zresztą nie takie jest założenie tego programu.

Jako rozdawnictwo pieniędzy się sprawdza i ma swoje zalety z którymi nie polemizuje, ale czy to naprawdę musi być nazwane jako program zwiekszania dzietności, który ma pozwolić na uratowanie systemu emerytalnego? Po co ta ściema? A system emerytalny padnie, bo 500+ tego nie naprawi a odkrecenie reformy emerytalnej i 6 latków w szkole nie pomoże. Populizm i jeszcze raz populizm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja nie wiem skoro w latach poprzedniej koniunktury ta dzietność była podobna a nawet odrobinę wyższa. Gdyby 500+ był dodatkowym impulsem to powinna być wyższa a nie jest

Ale jak inaczej wytłumaczysz tę różnicę między jednodzieciatymi i wielodzieciatymi? Ja na nic nie mogę wpaść.

 

 

Pamiętaj też o tym, że nie wiemy, jaka była liczba kobiet "płodnych" w danym okresie. W 2009 było około 430 tysięcy urodzeń, a w 2013 370 tysięcy, czyli spadek o kilkanaście procent. Z drugiej strony wskaźnik dzietności wynosił 1,40 w 2009, a w 2013 1,29. Czyli spadek był tak naprawdę o kilka procent.

 

Nie mamy jeszcze danych o wskaźniku dzietności, a i tak trzeba będzie czekać na dane z 2017 dopiero, żeby mieć twarde dane na papierze, ale mnie przekonuje to, że w 2014 GUS robił prognozę urodzeń na 2017 rok i określił, że liczba urodzeń powinna spaść o 20 tysięcy, a jak utrzyma się aktualne tempo to wzrośnie o 30 tysięcy. Co oznacza, że w 2017 roku będziemy mieli wynik o prawie 15% lepszy niż prognoza GUS.

 

 

Jako rozdawnictwo pieniędzy się sprawdza i ma swoje zalety z którymi nie polemizuje, ale czy to naprawdę musi być nazwane jako program zwiekszania dzietności, który ma pozwolić na uratowanie systemu emerytalnego? Po co ta ściema? A system emerytalny padnie, bo 500+ tego nie naprawi a odkrecenie reformy emerytalnej i 6 latków w szkole nie pomoże. Populizm i jeszcze raz populizm.

 

Emerytura obywatelska jest nieunikniona, ja się już z tym pogodziłem. I to niezależnie od wieku emerytalnego, czy 6-latków w szkole (btw. może ktoś wie, co będzie z niepełnoletnimi studentami pierwszego roku studiów? Będą się mogli w ogóle gdziekolwiek legalnie przeprowadzić, żeby studiować?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • ely3 zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.