Skocz do zawartości

Chicago Bulls sezon 06/07


InfinitI

Rekomendowane odpowiedzi

Powtorka nie wyjasnila zupelnie niczego... moim zdaniem Deng tego nie dotknal ale sedzia byl blizej. Tak czy inaczej... wiedzialem ze jesli Suns beda musieli rzucac za 3 pkt na kilka sekund przed koncem to to przegramy... i tak sie tez stalo. Szkoda,,, szczegolnie ze roztrwonilismy za latwo przewage ale trzeba tez powiedziec ze Suns strasznie naszych zaczelo cisnac juz w 3 ciej a pozniej 4 tej kwarcie. Przy odrobinie szczescia moglismy to spokojnie wygrac... za duzo turnovers reszta statsow praktycznie po naszej stronie... no i Suns nie przekroczylo setki... Mimo wszystko jeszcze troche musimy poczekac na zwyciestwa nad takimi zespolami jak Suns.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtorka nie wyjasnila zupelnie niczego... moim zdaniem Deng tego nie dotknal ale sedzia byl blizej. Tak czy inaczej... wiedzialem ze jesli Suns beda musieli rzucac za 3 pkt na kilka sekund przed koncem to to przegramy... i tak sie tez stalo. Szkoda,,, szczegolnie ze roztrwonilismy za latwo przewage ale trzeba tez powiedziec ze Suns strasznie naszych zaczelo cisnac juz w 3 ciej a pozniej 4 tej kwarcie. Przy odrobinie szczescia moglismy to spokojnie wygrac... za duzo turnovers reszta statsow praktycznie po naszej stronie... no i Suns nie przekroczylo setki... Mimo wszystko jeszcze troche musimy poczekac na zwyciestwa nad takimi zespolami jak Suns.

Spoko, z nimi ciezko jest wygrac w RS jak sobie lataja jak glupki od kosza do kosza, ale w takiej siedmiomeczowej serii to nawet Skiles by ich rozpracowal. Bo co trudnego w taktyce; ty mi podaj a ja bede napieprzał za trzy. Farciarze i tyle; takie kartofle jak wczoraj diawa i barbosy daja im zw. w RS, ale jak d'antoni nic nie wymysli innego (a ze nie wymysli to daje sobie reke uciac bo trener to z niego taki jak i ze mnie) to juz w kwietniu bedzie mala muka.

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kore widze, że Ty nadal nie uznajesz klasy Suns choc pokazali juz dwukrotnie w PO, że są mocni i za kazdym razem kończyli sezon w WCF!!! Jakakolwiek nie byłaby Twoja niechęć przez to, że ośmieszyli Lakers (apropos w "siedmiomeczowej serii" Jax ich nie rozpracował) musisz pogodzić się z faktem że sa klasowym zespołem, którego pokonanie czy to w PO czy RS jest nie lada przedsięwzięciem. D'Antoni moze nie jest Jaxem, Brownem czy Popem, ale to już dziś uznany trener, który ma talent do pracy z młodzieżą i swój zamysł trenerski, który potrafił wprowadzić w zycie. Piszesz o farciarskich rzutach Diawa czy Barbosy, a przecież oni tymi "farciarskimi" rzutami rozpykali choćby Lakers w ostatnim PO, czy Clipps, że o mavs rok wczeniej nie wspomnę, kiedy to Thomas was dobijał kiedy tylko miał piłkę w rękach. Dlatego daruj sobie takie komentarze, bo Suns to naprawdę mocny zespół, który moim zdaniem w tym PO znowu bedzie spokojnie w drugiej rundzie, a tam się zobaczy jak podołają przeciw SAS czy Mavs (o ile Ci znowu nie bedą w jednej parze :wink:).

 

Meczu nie ogladałem niestety, ale z tego co czytałem Bulls dali sie podobnie jak wiekszość zespołów grających z Suns za bardzo dopasować do ich gry (i w tym wielu dopatruje się geniuszu trenerskiego Mike'a i zdolnosci Nasha). Szkoda cholernie tego meczu, bo nie dość ze Bulls kontrolowali przebieg spotkania to jeszcze Gordon z Dengiem zagrali naprawdę imponujace mecze. Kurde kolejny rekord kariery Gordona i znowu porazka :? Wcześniej dwa rqzy pogajże 39pts i przegrane (tak, tak pamiętam o meczu z Heat :P)

 

Na osłodę trzeba dodać, ze mecz grany bez kpt.Kirka z rywalem tej klasy potrafiliśmy zagrać przez większą część 48 minut na naprawdę wysokim poziomie i że Bulls są obecnie w gronie 3-4 zespołów ze Wschodu, który może być spokojny o awans, a i Ci mocni rywale z Zachodu nie mogą czuć się bezpiecznie w United!!! najwazniejsze to robić postępy- te cały czas są więc mnie ta porażka nie zmartwiła!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kore widze, że Ty nadal nie uznajesz klasy Suns choc pokazali juz dwukrotnie w PO, że są mocni i za kazdym razem kończyli sezon w WCF!!! Jakakolwiek nie byłaby Twoja niechęć przez to, że ośmieszyli Lakers (apropos w "siedmiomeczowej serii" Jax ich nie rozpracował) musisz pogodzić się z faktem że sa klasowym zespołem, którego pokonanie czy to w PO czy RS jest nie lada przedsięwzięciem. D'Antoni moze nie jest Jaxem, Brownem czy Popem, ale to już dziś uznany trener, który ma talent do pracy z młodzieżą i swój zamysł trenerski, który potrafił wprowadzić w zycie. Piszesz o farciarskich rzutach Diawa czy Barbosy, a przecież oni tymi "farciarskimi" rzutami rozpykali choćby Lakers w ostatnim PO, czy Clipps, że o mavs rok wczeniej nie wspomnę, kiedy to Thomas was dobijał kiedy tylko miał piłkę w rękach. Dlatego daruj sobie takie komentarze, bo Suns to naprawdę mocny zespół, który moim zdaniem w tym PO znowu bedzie spokojnie w drugiej rundzie, a tam się zobaczy jak podołają przeciw SAS czy Mavs (o ile Ci znowu nie bedą w jednej parze :wink:).

 

Joseph to zależy czy traktujemy Suns jako jeden z 30 zespołów i do całej reszty porównujemy czy patrzymy na nich jako na poważnego kandydata do tytułu bo jak to drugie to ja nie wiem dlaczego miałbym być pod wielkim wrażeniem drużyny, która mając dwukrotnego MVP potrzebuje 14 meczów żeby przejść pierwsze dwie rundy i zawsze w końcu trafi na silnego rywala (bo to nie wschód :twisted: ), który ich przed czerwcem wyśle na wakacje tak zawsze było z drużynami Nasha czy w Dallas czy w Phoenix i nic się w tej kwestii raczej nie zmieni, będą pokonywać drużyny, które awansowały do PO z niższych miejsc, ale w końcu przyjdzie silny rywal i pozamiatane. Nikogo nie ośmieszyli w PO co najwyżej uniknęli sami ośmieszanie jakim byłaby porazka z drużyną rozstawioną z 7 miejsca. Z czołowych drużyn zachodu jak: Spurs, Mavs, Jazz czy Lakers nie wygrali ani razu w tym sezonie, z tych wschodnich silniejszych pokonali Bulls i Pistons grających bez Hinricha czy Billupsa. D'Antoni gra praktycznie 8-osobową rotacją w grudniu a potem w maju będzie miał zmęczonych graczy :!: a Ty wychwalasz go jako trenera :? umie wygrywać jak nikt inny w sezonie regularnym, ale do mistrzostwa jako trener podobnie jak Nash jako lider tej drużyny nie poprowadzą nie mają o tym, pojęcia a kolejne sezony i mecze przeciwko nim dają trenerom rywali materiał do przygotowywania się na serię z nimi i nabierania doświadczenia i nauki tego jak trzeba z nimi grać.

 

Uznają klasę Suns jako drużyny sezonu regularnego, nie uznaję jako poważnego contendera bo do dojścia do finałów konferencji wystarcza często nabicie zwycięstw w sezonie i przejście ( i tak jak widać było w zeszłym sezonie po bólach) dwóch niżej rozstawionych drużyn, ale prędzej czy później ktoś ich z tych PO za każdym razem wykopie. Sorry za OT, ale sam zacząłeś 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van nie chce po raz nie wiem który wplątywac się w dyskusje, którą juz przerobiliśmy w czerwcu czy później, ale po prostu bawią mnie taksty o bagatelizowaniu siły tego zespołu, bo pokazali, że bez obrony i co też bardzo ważne z kluczowymi graczami kontuzjowanymi czy nieobecnymi są w stanie wygrywac. Musimy pamietac, że dwa lata temu w serii z SAS Marion był kontuzjowany (coś z reką), w poprzednim RS i PO grali bez jednego z najbardziej dominujących podkoszowców w lidze, a i tak potrafili wejść do WCF. O ile w serii z SAS wygladali blado to już rok później, poważnie osłabieni w pamalowanym potrafili napsuć krwi późniejszym finalistom. I na koniec ciągle pozostaje kwestia tego RS. Są w nim mocni i teksty o farciarskich rzutach graczy Suns są moim zdaniem wyssane z palca, oni egzekucję mają praktycznie perfekcyjną i mozemy tutaj przytoczyc naprawdę wiele ważnych rzutów w ostatnich sekundach spotkań. Pamietam jak wyśmiewałeś ich słabą egzekucje w końcówkach przed seria z LAL, a nie kto inny jak Lakers dali sobie walnąć bodajże 3 takie "farty". Dla mnie Lakers zagrali po prostu śmiesznie w 4 ostatich meczach serii, bo mając Suns na widelcu nie byli w stanie postawic kropki nad i, a mieli ku temu wiele okazji, chocby mecz, w którym nie grał Bell. To D'Antoni i Nash okazali się geniuszami strategii przeciw Lakers a nie odwrotnie. Poczatkowo dali się zaskoczyć, ale szybko złapali drugi oddech i wygrali tę serie w pięknym stylu mając przeciw sobie najlepszego coacha ligi i najlepszego SG!!! Nie mozna kwestionowac siły zespołu, który w takim stylu wdziera się do czołówki Ligi i przez kolejne dwa sezony sieje spustoszenie czy to w RS czy pokonując róne przeciwności w PO. Tez nie uwazam, że przy takiej organizacji D są w stanie przejść najsilniejszych rywali, ale ze stwierdzeniem że nie są jednym z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa się nie zgodze. Są w stanie tego dokonac, bo pokazali, ze mają i silne charaktery i graczy, którzy są w stanie ich w PO prowadzić.

 

Chocby dzisiejszy mecz z Bulls pokazał ich siłę. Potrafili się podnieśc po słabej pierwszej połowie, dojśc rywala słynącego ze świetnej organizacji D zwłaszcza na obwodzie (czyli dla nich najgorszy rywal z możliwych) i co ważne dla Suns potrafili przeprowadzić ostatnią akcje na swoją korzyść. Fakt, że w Bulls nie zagrał Kirk jest znaczacy, nawet bardzo biorąc pod uwagę jaką rolę pełni w zespole, ale Suns ten mecz wygrali po bardzo dobrej drugiej połowie, w której rzucili aż 54 punkty!!! Przeciw zespołowi tej klasy co Bulls z taką organizacją D jak w ostatnich kilkunastu meczach to wyczyn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ta niechęć do suns w kontekscie kierunku obranego przez ligę na ofensywę moze być zgubna.

 

ja mimo że wolę dobra D SAS/Bulls nie widzę problemu w ogladaniu ofensywnych popisów Suns...

 

IMO liga w postaci gwizdków mogłaby bardziej 'nagradzać" ofensywność zespołów niz pobłażać faulom w ostrej obronie. Te zapasy z Knicksami w latach 90 tych juz po prostu nie maja szans...

 

akurat Suns ofensywnie z jumperkami 3 punktowymi nie za bardzo moga korzystać z tego "ofensive bonus" a'la Wade no ale gre ich mozna sobie przy piwku ladnie obejrzeć.

 

A na zmianę D wystarczy dobry broniacy C przesunięty Amare na naturalną PF i Marion na SF Bell SG a i Nash nieżle bronić czasem ze wzgledu na wzrost....liczyłem na Kurta ale połamaniec nie dal rady mimo że w poprzednim klubie był przykładem zdrowia........

a poszło odwrotnie... Diaw wystrzelił i niejako blokuje opcje D, amare przytył i gra na C a Matrix jest często zbyt zmeczony grą na atakowanej desce.....

 

Ale CIEKAWA DRUZYNA jest i kropka........A w PO grają zawsze do końca, ambicji przeciez im nie odmówicie........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joseph do zeszłorocznej serii już nie będę wracał powiem tylko to co mówiłem przed tamtymi PO mimo, że myślałem że Lakers tak czy inaczej będą w stanie wygrać to jak pamiętasz Suns z tej wielkiej trójki mi najmniej leżeli pisałem również, że chciałbym żeby grał u nich tak Amare jak i Thomas bo jakby to mało logicznie brzmiało obecność stale jednego z nich sprawia, że łatwiej bronić przeciwko Suns, po prostu trochę bardziej przypominają wtedy normalną drużynę i zawsze to jednego shootera mniej do ganiania zwłaszcza dla centra po obwodzie.

Chocby dzisiejszy mecz z Bulls pokazał ich siłę. Potrafili się podnieśc po słabej pierwszej połowie, dojśc rywala słynącego ze świetnej organizacji D zwłaszcza na obwodzie (czyli dla nich najgorszy rywal z możliwych) i co ważne dla Suns potrafili przeprowadzić ostatnią akcje na swoją korzyść. Fakt, że w Bulls nie zagrał Kirk jest znaczacy, nawet bardzo biorąc pod uwagę jaką rolę pełni w zespole, ale Suns ten mecz wygrali po bardzo dobrej drugiej połowie, w której rzucili aż 54 punkty!!! Przeciw zespołowi tej klasy co Bulls z taką organizacją D jak w ostatnich kilkunastu meczach to wyczyn

Jeżeli chodzi o obecny sezon to dziwię Ci się, że robi to ich zwycięstwo nad Bulls jakiekolwiek wrażenie bez Kirka :? już pomijając nawet defensywę, w której Duhon również jest bardzo dobry, ale prowadzenie ataku Bulls no i co ważniejsze stanowi on o wiele większe ofensywne zagrożenie niż Duhon i Nash musiałby coś robić w defensywie a Kirk robiłby z nim co by chciał, podobnie przy braku Billupsa w meczu z Pistons. Nasha trzeba zmusić do wysiłki w obronie, narażać go na łapanie fauli a do tego potrzebny jest dobry PG, na szczęście w tym sezonie na zachodzie może mieć sprawę bardziej utrudnioną w Jazz wyrobił się Williams do Nuggets doszedł Iverson, w Mavs Terry i Harris, w Spurs Parker, teoretyczne szanse na awans mają wciąż przecież Hornets i Paul, czy Warriors z Davisem i Ellis jest wciąż Bibby sporo się nagromadziło w konferencji rozgrywających, którzy bezlitośnie będą wykorzystywali beznadziejność Nasha w defensywie starając się w ten sposób ograniczyć jego poczynania w Lakers miał przeciwko sobie Parkera, który po 4 meczu zapomniał jak się gra w kosza, Lakers nie zaliczam w żadnym wypadku do grona drużyn z dobrymi PG, ale nawet oni pod tym względem będą stanowili ze względu na poprawę głębi składu i nabrane doświadcznie na tej pozycji większe wyzwanie dla Nasha niż rok temu.

 

Za dużo drużyn poprawiło się w tym sezonie w mniejszym czy w większym stopniu na tej pozycji żebym miał poważnie liczyć się z tym, że Suns mogą wywalczyć sobie finał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do Cavsów, to Brown stara się zrobić w Cleveland drugich Spursów, gdzie przecież pracował i wie jak tam się zdobywało mistrzostwo. Był też asystentem w Indianie, która gra podobny basket. I o ile jego pomysł na obronę bardzo mi odpowiada, to wyłącznie half-court offense z dużą ilością jumpshotów zupełnie tu nie pasuje. Ten zespół nie opiera się na Timie Duncanie, a na LeBronie Jamesie i Larrym Hughesie, którzy są stworzeni przede wszystkim do z goła innej gry i tego zdaje się Brown nie rozumieć. Każdy wie, że koncepcje gry powinno się układać pod zawodników, Mike robi jednak odwrotnie i tu jest problem. Atak Cavsów na pewno będzie funkcjonował lepiej, ale nie będzie to moim zdaniem to, czego najbardziej potrzebujemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko pieknie i ładnie Kily ale w tym temacie wrocimy do Cavs napewno przy nastepnym spotkaniu z BULLS... a tak nawiasem mowiac to jest jakis temat o Cavs cos w rodzaju tego o Bulls? :wink: :lol:

http://www.e-nba.pl/forum/viewtopic.php?t=2744

Ten. Co mieisac jest aktualizacja. :)

PS. Wrocimy po nastepnym mecuz z Bulls :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakos tak cicho sie tu zrobilo...

Ostatnie dwa mecze ogladalem z goraczka ale to chyba prawda ze wtopilismy ostatni mecz z niejakimi Rockets. Coz tu pisac... moim zdaniem na ostatnie minuty pod kosz powinien wrocic Ben Wallace i nie wiem dlaczego nie wrocil... nie zmienia to faktu ze skarcil nas u siebie kolejny westowy team. Czy do k...nedzy jest az taka wielka roznica miedzy Bulls a sredniakami z zachodu? No bo o ile Suns to scisla czolowka ligi to Rockets bez Yao powinno dostac baty jak nigdy a tu ... pierwsze dwie kwarty zajebiste, krotkie krycie ... total defense a druga to real flop... 3 cia kwarta wrecz tragiczna jesli chodzi o ofensywe. No i styczen moze namieszac... Deng - nie ukrywam zajebisty zawodnik ale dlaczego i jak to mozliwe ze w pierwszych dwoch kwartach gra zajebiscie a druga polowa tragiczna w jego wykonaniu? Pozatym... skoro juz Gordon zlapal ciąg w 4 tej kwracie to dlaczego tak rzadko dostawal pilke? Moim zdaniem niemal kazda akcja powinna byc konczona przez malego Bena a mecz potoczyl by sie inaczej a tak... znowu nam ktos udowodnil ze wcale nie jestesmy tacy zajebisci. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to może jakieś podsumowanko ostatnich meczy by zrobił czy coś...

aha, panowie od cavs, na początku pisze bo potem zapomnę, jak Cavs grali jumpshot przy runie 24-0 Bulls to ja chyba oślepłen na ten okres, przypomne wam że w tym okresie biegał po parkiecie Varaejo, a on raczej mistrzme jump shotu nie jest a pare piłek do wykonczenia dostał, LBJ też zwiedzał strefę podkoszową BUlls.

 

Dobra to lecimy…

Na początek co mi się podoba:

Obrona, bilans grudnia i gra a raczej wyniki w United Center (wyłączając mecz z rocekts).

Indywidualnie, Deng jeszcze raz Deng, Gordon i Thabo Shefolsha.

Co mi się nie podoba:

Dzisiejszy bilans, gra w ataku (to nie nowość), rotacja i dobór graczy do sytuacji na boisku (też nie nowość), fatalnie rozgrywane końcówki meczu (skąd my o tym pamiętamy), dyspozycja na wyjazdach, załamanie ofensywnej formy naszego podstawowego backcourt’u. A jeszcze Viktor na ławce, ale to się może łapać pod nędzną rotację.

Zacznę do negatywnych zjawisk, rzeczy w moim mniemaniu. Gra na wyjazdach, dziś jedziemy do stolicy więc gorący temat. A mianowicie od wyjazdowego meczu otwarcia Bulls nie zagrali ani jednego dobrego meczu wyjazdowego z którego byłbym zadowolony (chodzi oczywiście o grę i o grę przez cały mecz a nie grę „zrywami”). Cholerka tak patrze na ich bilans i widziałem ich wszystkie (oprócz z Spurs) mecze wyjazdowe tak więc mam pewność. Bulls nie zagrali dobrego równego meczu na wyjeździe. W obcej hali grają dużo słabiej, całkowity brak intensywności, odpalanie głupich rzutów, tam odpalanie bywa, że ofensywa jest tragiczna, do tego defensywa również na gorszym poziomie, słabsza deska słaba rotacja, fatalnie rozgrywane końcówki takowych spotkań, błędy, błędy indywidualne jak i całego zespołu i bilans jest jaki jest.

Gra w ataku. Nie ma się co oszukiwać i głaskać Skilesa od czasów Currego, Bulls nie grają dobrej rozłożonej na całym zespoł ofensywy, ciagle nacisk kładzie na jumpshot, za mało gry 1-1, że o dogrywaniu piłek do środka nie wspomnę, choc tu i tak jest poprawa bo Big Ben robi 2-3 akcje w meczu po grze na koźle czy odpali te swoje śmieszne rzuty z odchylenia, ale to ciągle mało za mało by gra w ataku wyglądała na zbilansowaną miedzy rzutami z półdystansu. I tu dochodzimy do postaci która dość często pojawia się w postach pana Kore Mike Sweetney. Tak wiemy jest gruby i ma kłopoty z kondycją. Ale ja nie mówię to o trzydziesto minutowym bieganiu po parkiecie, tylko o regularnych występach w granicach 15-20 minuty. Regularnych, czyli jak gramy mecz to Sweet jest brany pod uwagę jako czynny uczestnik meczu a nie brany pod uwagę teoretycznie a koniec końców nie pojawia się ani sekundy. Tu wychodzi rola graczy zadaniowych, a mianowicie jeżeli taki Malik Allen ma atut w postaci rzutu z półdystansu a innych atutów posiadać nie raczy, to wypada jak się go wpuści na parkiet, by oddał rzuty jeden, drugi, bo albo trafia i ciągnie wynik albo nie trafia i nie ma większego sensu raczyć oczy jego obecnością na parkiecie. Sweet skoro jest bez kondycji to jak wchodzi to gramy do środka do tego grubszego pana bo jak się zmęczy to już nie pofika. Takie to proste a tak trudno wyegzekwować, bądź Skiles ma to w głębokim poważaniu.

Przechodząc do Bena Gordona, chyba nie trafił w tym sezonie ani jednego game winnera, nie trafił bo taktyka mu w tym nie pomaga, tak rozrysować ostatnie akcje w meczu to ja mogę. Gordon w tym sezonie wygląda naprawdę dobrze, gra w koźle podanie nawet defensywa, do tego rzut z ciagle na wysokim poziomie i jest clutch, tylko ze cała taktyka to dać mu jedną zasłonę w okolicach obwodu i albo penetracja albo jumpshot i tu jest poprawa bo Ben wymusza więcej fauli i jest bardziej nie przewidywalny, ale aby naprawdę wykorzystać jego potencjał on musi wiecdej urywac się na zaśłonach i gubic obrońcę. W ostatnim meczu z Rocekts w końcówce Van Gundy puścił Battiera na Bena i było po ptakach, jedna zasłona to trochę mało szczególnie jak ma się nie całe 190 centymetrów.

Dobra, reszta później znaczy Edit będzie czy coś

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byku nie wiem czy zauwazyles ze zanim w united center zapali sie swiatlo to cala ławka ciągnie losy kto i ile minut ma grac a Viktor wymyslil sobie rosyjska ruletke i nikt z nim nie chce grac.... dlatego nie mow ze Scott wszystkiemu winien. To nie Scott tylko system !!! Problemu nalezy poszukac głebiej...

 

 

edit odnosnie meczu z Wizards.

Nie wiem jak zle musi byc zeby Scott zorientowal sie ze trzeba wziac time i wprowadzic korekty. Po dwoch kwartach jakims cudem (Gordon) doszlismy Wizards na 3 pkt. Po przerwie zamiast odrazu wprowadzic Bena to Scott czeka az Wizards odskakuja nam blyskawicznie na 13 pkta i wtedy wprowadza Bena. W miedzyczasie Ben Wallace dwoi sie i troi, zbiera w ofensywie ale co z tego jak nie ma kto skonczyc akcji. Kirk kompletnie nie czuje pilki, Luol stracil swoje jumperki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakim w obronie dobrym g jest Kirk widać było w Chicago w meczu z SAS, gdzie kapitan zmiótł z parkietu Tonego P.

Dziwny mecz bez BB i rewelacyjnego Duhona z ciskającymi bez sensu 3 Benem i Kirkiem.

Oprócz dobrego występu Duncana niewiele mogę powiedzieć dobrego o grze SAS. Barry od czasu info o ewentualnej wymianie z Clips skutecznie utrudnia transfer, a Udrih wręcz odwrotnie podbija swoja wartość...

 

gratuluję Byczkom wygranej a SAS teraz z Lakers gdzie Odom wraca :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chris Duhon ostatnio to rewelacyjny nie był. Nawet byłem pozytywnie nastawiony do jego braku w rosterze na mecz, bo oznaczało to ukrócenie chorej rotacji Skliesa i grania trójka małych Gordon-Kirk-Duhon. Chris został zawieszony przez władze klubu za naganne zachowanie, podobno chodziło o nadużycie alkoholu.

W koncu Ben Gordon ma szanse skończyć z mitem że nie potrafi grac w piątce, mitem który wytworzył sam Skiles,Ben zwyczajowo ma słabszy poczatek sezonu, czy na benchu czy jako starter, ale amerykance lubuja się w cyferkach i lubia sobie przedstawiać mecze w piatce vs. mecze na benchu i jak to fajnie ładnie widac że lepiej na benchu, zapominaja ze w piątce zagrał raptem w paru meczach i ze zwyczajowo wolno wchodzi w sezon.

Tak więc brak Duhona nie był odczuwalny bo raził indolencja strzelecką. Za to mamy Thabo który bedzie graczem lepszym od Chrisa jest wyzszy, juz nieźle broni i ma lepszy rzut. Cholera wiec co Skiles ma do niego, ale jak dostaje szansę dłużej niz 3 minuty to zwyczajowo je wykorzystuje, wczoraj ważna trójka w IV kwarcie.

Cieszy postawa Tyrusa, który na tle Spurs wygladał naprawdę dobrze, szkoda ze zaliczyli punkty bo bloku na Duncanie w moim mniemaniu piłka nie osiągnęła jeszcze swojego max wysokości.

Spurs za dużo bazują na trójkach, to mój drugi ich mecz na przestrzeni paru dni i znów walą z dużo na dystansie (podobnie zresztą do Chicago).

Widać jak głęboki i wartościowy skład zbudował Paxson, tylko Skiels nie potrafi tego wykorzystać odpowiednio.

Przykładowo taki Khryapa, qrcze facet jest naprawde fajnym rolleplayerem a przesiedział na ławce 1/3 sezonu nie dostając praktycznie szans. Zresztą co tu sie rozpisywać, rotacja w BUlls to chora sprawa a Viktor to tylko jedna niewykorzystywana opcja.

Cóż, zobaczymy czy Bulls zaczną w końcu coś grać na wyjeździe: osłabieni Bucks i NIewygodni Pacers niedługo na tapecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mecz ogladalem w pracy a ze nie za duzo pracy mialem nawet duzo zdazylem zobaczyc. Bulls po ostatnich wsypach wygladali naprawde niezle. Wkoncu dobrze zagral Kirk, chodzi mi oto ze w ostatnim czasie duzo rzuca ale malo trafial a mimo wszystko notowal to 18- 20 + pkta jednak przy 30% rzutu to glownie bylo marnowanie szans niz wzmocnienie dawanie powera zespolowi. Tyrus zagral niezle jednak ciagle widac ze rookie... staral sie bardzo za co mu trzeba dac duzego plusa. 2 razy blok mu nie wyszedl ale pozniej juz tylko na plus. Thabo trafil wazna trojeczke no i ogolnie mecz bardzo dobrze rozegrany taktycznie... dawno tak nie bylo ze bulls przez caly mecz utrzymywali bezpieczna przewage no i niemal na kazda probe zblizenia sie Spurs odpowoadali odrazu celnym rzutem co oslabialo morale SA. Tak sie zastanawiam czy ten mecz Bullsom wyszedl czy moze Spurs zagralo slabo... chyba jedno i drugie co nie zmienia faktu ze wkoncu udalo nam sie pokonac klasowego przeciwnika z zachodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ostatnio w grze Bulls "modne" staje sie wypunktowanie przeciwnika w 1 szej kwarcie, ograniczenie ich %FG do 28, ilosci punktowej w przedziale 13-15 pkta by pozniej w dalszej czasci gry pozwolic sie zblizyc przeciwnikowi na 2 pkta i dobic przeciwnika.... :lol:

Oczywiscie zartruje ale to mnie troche irytuje... sytuacja powtarza sie juz od dluzszego czasu... chyba od meczu z NJN kiedy to w pierwszej kwarcie bilismy ich niesamowicie... chyba nie wyszli z 10 pkta by pozniej przegrac. Naszczescie sytuacja zostala w miare opanowana jednak nadal jest to duzym problemem w grze Bulls. To samo bylo wczoraj w meczu z Miami... Obawiam sie o wyprawe na zachod i tego z jakim bilansem wrocimy... a takze o kontuzje Big Bena. Mam nadzieje ze nic groznego sie nie stalo, narazie nie ma zadnych info o jego stanie zdrowia albo przynajmniej na nigdzie nie zauwazylem. Moze to byc krok w tyl... tym bardzej ze ostatnio Wallace byl w doskonalej formie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No 8) Jest ok w miare.

 

Nocioni w koncowce po profesorsku choc niepokojące był te glupie przestoje Bulls i albo seryjne tracenie, albo - co lepsze - seryjne zdobywanie pktów.

 

Troche niepokojące byly tez zb. of. w koncowce, na szczescie Seattle nie trafialo.

 

Fajnie Luol zagrał, fajnie P.J. nawet, Benny dwa airballe ;-)

 

W drugiej kwarcie fatalna obrona podkoszowa, w drugiej polowie miiodzio.

 

Co z BigBenem ktos wie?

 

Ciekawostka: Damien Wilkins nie trafil dwoch dunków ;-) Ostatni raz kiedy to mialo miejsce jestem ciekaw i za czyją sprawą... jedyny kto mi przychodzi do glowy to Kobe ladnych pare lat temu

 

Moze jutro cos wiecej sie napisze, dizsiaj spac juz sie chce ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No wkoncu.... wracamy z zachodu z 3 ma zwyciestwami choc gdyby nie szkolne bledy to tych zwyciestw powinno byc przynajmniej o 2 wiecej. Dzis pokonalismy oslabionych Suns jednak zwyciestwo nie przyszlo latwo choc trzeba przyznac ze to Bulls przez niemal caly mecz byli strona dominujaca. Swietnie zaprezentowal sie rookie Tyrus Thomas i choc zlapal szybko faule to jego bloki byly naprawde wazne. Jesli Bulls wyeliminuja chwile slabosci po ktorych to niemal kazdy przeciwnik moze zanotowac run i dojsc Bulls to zespol powinien pią sie w gore tabeli i powalczyc nawet o zwyciestwo na wschodzie oczywiscie w RS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj już myślałem, że po nas gdy w III kwarcie zmietli nas prawie z parkietu.

ten mecz pokazal ile dla suns znaczy Nash!

Wracjąc do Bulls, mecz przypominał wczesniejesze spotkanie z gsw gdy nas pojechali w IV kwarcie, teraz tak było w III. Narzekamy na Skielsa i słusznie, ale czy to Scott karze robić bykom takie błedy w ataku? kroki, błąd kozłowania itd. i kto robi te błędy? Hinrich i Gordon, czyli najbardziej doświadczenie gracze. Na szczęscie Kirk odbudował się w IV kwarcie i pociągnął z wynikiem. Sądzilem ze wrócimy z bilansem 4-3 mamy 3-4, kiepsko.

ps. Boziu te transmisjena espn są koszmarne, jakiś kanadyjczyków wrzucają w trakcie meczu, rozmowy z graczem na ekranie zajmujac pol tv gdy leci mecz, koszmar!

ps2. statsy Hinricha z meczów wyjazdowych i w domu są porażajace, różnica w FG i samych punktach powyżej 5 punktów. Kirk widac lubi grać na zachodzie

8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.