Skocz do zawartości

NBA w Cyfrze+ Sezon 05/06


josephnba

Rekomendowane odpowiedzi

Lakers-Sixers

Co mogę napisać o tym meczu. Z punktu obiektywnego kibica (którym wczoraj nie byłem :wink:) napisałbym, ze mecz wyjątkowo sredni, bo obie strony zagrały słabo i nieskutecznie, ale, że grali Sixers z Lakers to nawet jakby Answer miał 15TO's, a Sixers by wygrali to i tak bym się cieszył :twisted:

 

Zacznę od LA, bo ich gra była trochę bardziej tragiczna niż 76ers. Po pierwsze to Parker. Po wszystkich zachwytach fanów LA na temat jego defrensywy nastawiłem się na naprawdę piorunujący występ tego gracza, a wyszło z tego tylko tyle, że prezentował się trochę lepiej niż ostatni raz kiedy go oglądałem (czyli w którymś meczu Pistons). Między innymi Van zachwalał jego grę, a okazało sie, że we wstawkach obrony zespołowej był często niewidoczny, lub popełnił błędy na miarę tego, po którym AI rzucił gamewinnera. Srednio zagrał w "D" i rozczarował mnie poniekąd. Ogólnie gra w trójkątach mu leży, ale też ma gorącą rękę do oddawania niepotrzebnych rzutów, choć Atkinsem to on niejest (naszczęście dla LA). Ogólnie w porównaniu z poprzednim RS postęp na pozycji PG jest, ale nie tak wielki jak fani LA pisali.

Bryant- temat rzeka. Zagrał tragiczny mecz, dał dupy w ataku jak rzadko kiedy, pierwsze akcje zagrał lekcewarząco i miło było patrzeć jak jest za to karany przez obronę Sixers. Ogólnie w dużej mierze jego słabą grę można przypisać Iguodali, ale o nim potem. Nie ma się co rozpisywac na temat gry KB, bo niema bardzo o czym, może tylko wspomnę o fakcie skuteczności, którą tak często fani LA chcą ośmieszyć Answera :P. Jedynie 3 akcje KB dziś mi zaimponowały. Buzzer kiedy to LAkers wznawiali grę z boku chyba w drugiej qtr i ostatnie dwie akcje w meczu. Tak grać powinien przez cały mecz, a nie silił się na jakieś mało przemyślane i samolubne akcje lub był całkowicie pasywny. Swoją drogą to przeważnie jak jakiś gwiazdor przyjeżdza do rodzinnego miasta to jest oklaskiwany, a KB nie lubią nawet na "starych śmieciach". To powinno dać fanom LAL do myślenia :roll:. To był szósty gracz Sixers w tym spotkaniu

Odom- chłopak poczynił postępy, ale jakoś nie widzię w nim tego wszystkiego za co uwielbiałem Pippena- nie ta mentalność i przede wszystkim nie ta umiejętność gry w defensywie. W ataku robi wiele zamieszania i niestety Lakers za mało to wykorzystywali. Ogólnie zrobił pozytywne wrażenie i miło się go ogladało. Ma przed sobą przyszłość, ale chyba tylko na dobrego, nawet bardzo dobrego roleplayera. Jak dla mnie niema mentalnosci gwiazdy, choć Jax może to jeszcze zmieni

Kwame- :lol: i wszystko jasne. Żenada pod każdym względem Van w jego słabej grze nie chodziło o to, że nie potrafił odbierać piłek, on nawet jak tę piłkę miał to najzwyczajniej niemiał pomysłu co można z nią zrobić. Pchał się bezsensowanie pod kosz. Może i ma potencjał, ale ja go niewidziałem. Był nieprzydatny po obu stronach. Pasywny, mało ruchliwy (choć przewagę szybkosci niewątpliwie miał) i ogólnie zagrał do dupy. Miło się to oglądało niepowiem :P

Mihm- jedyny obok Odoma, który pokazał się z dobrej strony w tym spotkaniu. Otwierał się na podania, był aktywny przy podwojeniach w defensywie i naprawde robił dużo w ataku. Najlepszy mecz jaki kiedykolwiek widziałem w jego wykonaniu.

 

Ogólnie gra LA nadal jeszcze niejest poukładana tak jak by sobie tego życzył Jax. Obrona zespołowa praktycznie nie istnieje, przez co każdy musi robić dużo więcej w obronie 1&1, chłopaki się starają, ale jeszcze mają problemy z komunikacją na parkiecie w trakcie zmieniania się sytuacji na boisku, przez co parokrotnie przy podwojeniach na jakimś graczu Sixers nie było odpowiednio szybko reagującego obrońcy. Ale postęp już jest i to ogromny. W trójkątach Lakersom brakuje właśnie tego czego spodziewali się po Kwame, czyli podkoszowca potrafiacego rozdzielać podania na boki jak robił to kiedyś Horry czy wcześniej za czasów Chicago Rodman. Brakuje pod koszem kompetentnego gracza, który potrafiłby zagrać z KB dobrą dwójkową akcję, lub ściągnąc na siebie obrońcę w celu odegrania do wchodzącego w trumnę kolegi. Było w tym meczu kilka takichj okazji i żadnej nie wykorzystano. Podobnie jest z odgrywaniem na obwód. Po penetracji, kiedy gracz z piłką ma problemy ciężko jest znaleźć na skrzydle dobrze ustawionego kolegę (George dziś parokrotnie był w odpowiednim miejescu), a przecież to kanon. W ataku zdecydowanie za wiele piłek przechodziło przez KB, co uniemożliwiało mu urwanie się od Iguodali po jakiejś zasłonie. Ogólnie pomijając fakt, że KB był pasywny to trzeba przyznać, że w momentach kiedy nie miał piłki jego koledzy nie robili za wiele, żeby go uwolnić spod krycia, a w takim dniu jak ten mogło to odwrócić losy meczu- niestety brakuje dobrych graczy po stronie Lakers. Mieli oni sporą przewagę w grze na deskach przez zdecydowaną większośc meczu. Różnica w zbiórkach była chwilami przytłaczająca i bałem się o wynik do czasu, aż gracze Sixers nie zaczęli zwłaszcza w obronie zastawiac swojej deski tak jak nalezy. Gdyby lakerson udało się utrzymać taką aktywnośc w atakowaniu tablicy spokojnie dowieźliby wynik do konca. Niesety (zalezy dla kogo :)) zabrakło im pary w końcówce i przegrali po raz kolejny w Wachovia

 

Co się tyczy Sixers to zdecydowanuie lepiej mi się ich grę ogląda w tym RS niż w poprzednim, kiedy to defensywa polegała tylko na wróceniu na właśną połowę i czegoś tam zrobieniu w celu uniemożliwienia rzutu przeciwnikowi. W tym meczu nawet w porównaniu z meczem przeciw Det widać było w kilku sytuacjach poprawę (ale zasługa w tym też pasywnych graczy LA, którzy nie mają tak ułożonego ataku jak Pistons). Choc parokrotnie denerwowało mnie, kiedy przy szybkim rozrzuceniu piłki przez LA i przy próbie podwojenia nie było przejęcia gracza skrzydłowego przez co parokrotnie Parker zostawał niepilnowany na obwodzie (naszczęście rzadko trafiał łatwe rzuty). Co mnie nadal martwi po stronie Sixers to tragiczne zastawianie deski i ponowienia. Webb w tym elemencie nie istnieje, Hunter podobnie. Jedynym aktywnym graczem przy zbiórkach był Iguodala, choć on miał tyle zadań defensywnych, że byłem zszokowany, ze udało mu się również nie odpuszczać w tym elemencie. Lakers mieli przez długi czas przeaqagę, ale naszczęście pod koniec meczu Sixers rzucili się swoim zwyczajem do walki i dziki temu miedzyinnymi wygrali mecz.

Answer- zagrał doibre spotkanie. Nie popełniał błędów z czego wynikło tylko 1TO (błąd kroków gwizdnięty pod koniec 4qtr- akurta wtedy kiedy nie powinno być takich błędów). Ogólnie robił chwilami cjo chciał, ale niepotrzebnie oddwała kilka rzutów za 3, bo można było pociągnąć akcję pod kosz, a tak często wychodziły z tego zbiótrki rywali, bo deska jak pisałem była Lakersów.

Iguodala- MVP spotkania. Dzięki jego grze KB zaliczył kolejny już słąby mecz przeciw Sixers. Van pisał, że pomogli sędziowie- możliwe, ale trzeba pamiętać, że ostatnie dwa mecze przeciw Andre Kobiemu również nie wyszły, więc może to poprostu dobra dyspozycja Iguodali. Kilka gwizdków było za dużo tak samo jak kilku brakowało. Mi np nie podobało się kiedy Vujacic sfaulował Answera a potem po gwizdku uderzył go łokciem w twarz (po czym AI się tak wkur...). Technika dla AI nie było, ale flagrantu dla Vujacica również więc nie mam pretensji. Pozatym ten drugi ofens Webba też trochę dyskusyjny. Pierwszy był zdecydowanie, ale drugiego już tak pewny nie jestem. Co mnie denerwuje i martwi w grze Iggiego to pasywna postawa w ataku. Ten chłoppak się marnuje samą grą w obronie, powinien częściej atakować tablicę i próbowac penetracji, bo to jest jego bardzo silna broń

Korver- on kiedyś doprowadzi mnie do szewskiej pasji- co dostanie podanie to wali na kosz cegłę az krew mnie zalewa, nawet jak pod koszem Lakers był tylko jeden gracz 76ers a 4LA to on i tak walił 3kę z rogu, choć w jednej sytuacji była okazja, żeby wejśc na kosz, bo miał ze 3m wolnego miejsca :?, no ale zrechabilitował się tą 3ką pod koniec która częściowo ustawiła mecz. Ogólnie to jestem zdania, że jego miejsce w S5 powinien zająć Salmons- chłopak po latach kiedy mnie zawodził (pamiętacie jak w niego wierzyłem co roku :roll:) w tym sezonie naprawdę mi się podoba. Nabrał pewności siebie, nie boi się pomalowanego i jest skuteczny i pomocny w defensywie. Jeszcze parę takich meczy i myślę, że Iggy wróci na pozycję SF :twisted:

Webber- OMG czy on wie co to znaczy pomoc w obronie, albo walka o piłkę. Niemam pojęcia jak on te 9 piłek zebrał, bo jak na niego patrzyłem to widziałem tylko słup. Jedną akcją mnie kompletnie rozwalił. Ostatnie kilkadziesiąt sek meczu, KB zastopowany przez Igiego, ale udaje się mu otwirzyć się i oddaje rzut który robi z meczu remis, a wystarczyło tylko, żeby Webb zrobił krok w jego kierunku i skutecznie zastawił mu drogę :?

Hunter- średnio mi się podoba jego gra w S5, czekam na SammiegoD, bo on jeststworzony do grania ławy. Atak w jego wykonaniu to abstrakcja, w defensywie ma braki, ale coś tam potrafi- idealny backup na ławce

 

Ogólnie takie mecze lubię. Sixers choć w końcówce dali ciała to jednak potrafili dowieźć wygraną do końca, ale żeby przy 5pts przewagi popłnić 3 kolejne straty w ataku, a do tego pozwolić rzucić KB 5pts to już lekka przesada. jak oni nie nauczą się rozważnie grać końcówek to niestety z lepszymi rywalami będą takie mecze przegrywali. Mam nadzieję, że to nieostatni mecz Sixers w tym sezonie na C+ i nie ostatnia porażka Lakers emitowana w TV :twisted:

 

EDIT

I jeszcze jedno Noculaka w tym sezonie nie było na 100%. Openera komentował Telmanus, a Świątek to kretyn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joseph jak zwykle dokładny i ciekawy opis.

 

Między innymi Van zachwalał jego grę, a okazało sie, że we wstawkach obrony zespołowej był często niewidoczny, lub popełnił błędy na miarę tego, po którym AI rzucił gamewinnera. Srednio zagrał w "D" i rozczarował mnie poniekąd. Ogólnie gra w trójkątach mu leży, ale też ma gorącą rękę do oddawania niepotrzebnych rzutów, choć Atkinsem to on niejest (naszczęście dla LA). Ogólnie w porównaniu z poprzednim RS postęp na pozycji PG jest, ale nie tak wielki jak fani LA pisali.

W obronie zespołowej gubi się zresztą nie tylko on, ostatnia akcja to w obronie to jego błąd, ale w obronę się angażuje, jest aktywny ma dobrą pracę nóg, w każdym razie długo w Lakers nie było tak dobrze broniącego PG. Rzutowo rzeczywiście wypadł tak sobie, obrona mi się podobała, znowu przechwyty a Iversona wiadomo jak ciężko jest kryć zwłaszcza jak co chwila gwiżdżą ci faule :P

 

Swoją drogą to przeważnie jak jakiś gwiazdor przyjeżdza do rodzinnego miasta to jest oklaskiwany, a KB nie lubią nawet na "starych śmieciach". To powinno dać fanom LAL do myślenia :roll:.

Szczerze, to oni chyba nawet swojego gracza Webbera w zeszłym roku zaczęli wygwizdywać więc jedyne co mi daje to zachowanie do myślenia to, że na tych trybunach zasiada sporo idiotów 8)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za nami kolejne spotkanie w C+. Tym razem spotkały się moje Dinozaury i ponaddźwiękowcy. Mecz jak dla mnie bardzo dobry i bardzo emocjonujący, ale do czasu. Ten czas nastąpił w chwiwli, gdy na parkiecie pojawił się Rose. Może nie będę komentował postawy tego pana bo już sił nie mam. Widać było nawet po komentarzach Wojtka i Zenka, jakim jest on już kiepskim zawodnikiem.

Mecz naprawde na niezłym poziomie emocjonalnym, końcówka wypaśna, pogoń w czwartej kwarcie Raptors. Nie było może dużo efektownych akcji, ale Villanueva robił co mógł :wink: Dobitka bardzo ładna. Bosh w ekstremalnych warunkach doprowadził do remisu.

 

Za tydzień ponownie Raptors, tym razem z Heat, oby to nie był jednostronny mecz, tylko choć trochę zacięta walka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O meczu LAL - Suxers nie napisze tu nic, wszystko powiedziałem na czacie.. Nie chce mi się dwa razy przelewać moich myśli przez móżg - jeszcze mi się uszkodzi i tyle z tego będe mial :wink: Powiem tylko, że było mi cholernie smutno.. zwycięstwo było tak blisko.. jednak sami sobie to przegraliśmy.. No cóż taki sport, ktoś musi wygrać żeby ktoś mógł przegrać..

 

 

Co do wczorajszego meczu zabiore głos. Podobał mi się tzn. pierwsze 2 kwarty beznadziejnie, nic ciekawego. Wkurzal mnie Lewis gdy dałem go na bench w FBL to rzucił 40 pkt :? Jak tu się nie wkurzyć. Ale wracając do meczu. W trzeciej kwarcie chciałem już wyłączyć meczyk, SSS mieli taką przewagę, że myślałem, że nie będzie co oglądać. Jednak stało się tak, że oglądałem do końca i nie żałuje. To co raptorsi zrobili w 4 kwarcie budzi szacunek. Doprowadzili do dogrywki, odrabiając bodajże 20 pkt a mogli to bezproblemu wygrać. Niepewność do samego końca 4 kwarty. Faul ofensywny Allena, poźniej te wolne James(?) i cudowna dobitka dobitki Villanuevy przez Bosh-a. Wogóle bardzo przypadł mi do gustu ten chłopak Villanueva. Podobno mial problemy z owłosieniem :wink: ale wogóle to nie wpłyneło na niego na grę. Grał bardzo dobrze, nie przypominał debiutanta. Bosh mniej widoczny.. Na pewno nie podobała mi się gra J.Rose - nie wiem czy gra on tak specjalnie żeby być wtrejdowanym czy po prostu nie chce mu się już grać. Teraz się ciesze, że wymiana z LAL nie doszła do skutku, choć jak by Villanueva miał być miesem do tego transferu to jednak żałuje :lol: Ogólnie mecz ładny, z emocjami i obnażył słabości SSS - wkońcu wybacz wróbel i inni Raptorsi nie są klasowym zespołem a dali im lekcję gry do końca. Szkoda, że przegrali bo chciałbym by SSS wrócili do domu z porażką!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonics-Raps

Mecz widziałem dopiero wczoraj o 20.00. Biorąc pod uwagę, że nie nastawiałem sie na jakieś wyborne widowisko nie zawiodłem się. Obie ekipy grają na podobnym poziomie w tych rozgrywkach więc gwarantowało to że może być ciekawie i faktycznie było. Lewis zagrał bardzo dobry mecz i to on był ojcem przewagi, która chwilami podchodziła pod 20pts, ale brawa dla zespołu z Toronto (fajnie zmienili "wygląd" parkietu), że potrafili podnieśc się z tak trudnej sytuacji i doprowadzić do dogrywki.

Raps- ten zespół czeka bardzo długa droga do jakichkolwiek sukcesów (o ile nie stracą wcześniej Bosha). Nie potrafią praktycznie nic- nie potrafią grać ze swoim liderem i ich najlepszym graczem, więc jak oni chcą wygrywać mecze. CB#4 był tak żadko obsługiwany, że aż żal było patrzeć. Jak się nie potrafi wykorzystywać takiego gracza to nic dziwnego, że dostaje się po raz kolejny w dupę. Bosh jest bardzo wszechstronny, ale jak to trafnie ocenił Michałowicz- gracz bez piłki nic nie jest w stanie zrobić i tak właśnie było w niedzielnym meczu- jeśli Bosh sam sobie nie wywalczył piłki to jej nie dostawał :? Villanueva ratował sytuację jak potrafił najlepiej, i doi spółki z Jamesem był najjaśniejszym punktem zespołu, który prezentuje się ogólnie tragicznie. Nie piszę tego przez złośliwść, bo po odejściu VC są mi obojętni, ale tak źle grającego zespołu jak w pierwszych kwartach dawno nie widziałem. Atak to jednak nie taka kompromitacja jak obrona- oni się tak gubili, że chwilami uśmoech cisnąl mi się na usta- nieźle pokazali się jedynie w czwartej qtr, ale to było wszystko na co ich było stać tego dnia

Sonics- widać, że w klubie źle się dzieje, atmosfera która w poprzednim sezonie była przykładem dla innych zespołów w tym sezonie jest ich problemem. Widać między nimi mała komunikację, ale były sytuacje kiedy pokazywali zeszłoroczny pazur. Najbardzoej interesował mnie oczywiscie Allen, ale wczoraj niesamowicie mnie denerwował i to on jest odpowiedzialny za dogreywkę, która oglądamiśmy. Dwa tak bezdennie głupie faule to katastrofa w wykonaniu tak doświadczonego i tak dobrego gracza. Ofens na kilka sek przed końcem meczu i to jeszcze w sytuacji kiedy obrona Raps była bardzo bliska faulu na Rayu, a za chwilę kolejny głupi faul :schock:. Ciekawe jak mu koledzy podziękowali w szatni- ja bym nie omieszkał mu paru słów powiedzieć. Naszczęście mieli Lewisa, który odwalił kawał dobrej roboty i naszczęście dla nich udało się jakoś wywieźć zwycięstwo. Bardzo podobał mi się w tym meczu Collison i Petro, który może jeszcze drewniany i nieograny, ale z potencjałem na bycie niezłym graczem w lidze.

Ogólnie meczyk fajnie się oglądało- taki lekki przyjemny. Idealny na taki wieczór jak wczoraj- ubawiłem się.

Teraz czekam na mecz który powinien przynieśc mi wiele zadowolenia, choć Houston niestety zawodzi. Liczę na wielkie widowisko, bo w końcu może nawet być taki Finał (choć Houston wygrywające rywalizację z SAS- chyba jednak nie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z powodów czasowych mocno spózniony :?

 

I jeszcze jedno Noculaka w tym sezonie nie było na 100%. Openera komentował Telmanus, a Świątek to kretyn

No to dupa zimna :? Juz wiadomo ze Noculak raczej nie bedzie komentował. Dobrze ze Koniecki zrobił niezłe wrazenie, bo jakby zatrudnili kolejnego kretyna to nie byłoby juz nikogo kto dobrze pomagałby jako ekspert dla WM....

 

Teraz do Raps-Sonics. Strasznie jestem zdenerwowany na to co stało sie w hali ACC, bylismy tak blisko a kilka złych decyzji nas pogrzebało. Mecz na poczatku niezły, Sonics szybko obejmuja przewage i szybko ją zwiekszaja, a Raps ratatuja sie tylko rzutami Jamesa oraz zagraniami Bosha, których jak słusznie napisał przedmówca było zdecydowanie za mało. Potem udaje sie dochodzic gosci, przewaga topnieje, w grze jest Vialnueva i ostateczna strata to tylko 2pkt. Następnie w miare równa gra. Wiem ze byc moze ktos mnie mocno zjedzie za to co teraz napisze, ale dla mnie w tym okresie w ataku zdecydowanie górlowali Raptors, tylko ze zabrakło obrony po ich stronie, łatwo gubili ich goscie, wymuszali przewinienia i w ten sposób utrzymywali swoja minimalna przewage, gdy po pewnym czasie Dinozaury przestały trafiac, gra w ataku sie nie kleiła a SSS czesciej trafiało z gry a nie z FT przewaga w mgnieniu oka uciekła. W III odsłonie włąsciwie juz szykowałem sie na koniec Raptors, nic nie wychodziło, Seattle coraz bardziej nas upkoarzało, jednak pod koniec wszystko uległo błyskawicznje zmianie i Toronto zaczyna odrabiac straty, co kontynuje w kolejnej dwunastce. Dzieki niesamowitej grze Vilanuevy i Jamesa udaje sie dosc gosci, a piekną dobitka popisuje sie Chris Bosh. Zebyscie wiedzieli co u mnie w domu działo sie po tym rzucie :roll: Potem dogrywka ogromne nadzieje i wielki zawód. Przede wszystkim nie wykorzystalismy swojej szansy, gdy Sonics nic nie punktowali, mielimy 2 minuty, kilka akcji by cos zrobic a jednak nie trafialismy. Potem fatalna decyzja na gre do Rose'a, strata Calderona i fatalne zastawienie tablic co skonczyło sie akcją 2+1 dla Sonics... Koniec meczu, koniec marzen...

 

Raps jako zespól wygladali tragicznie, zlepek kilku graczy, połoczaonych w jedną całosc pierwszy raz w zyciu grjacych ze sobą. Mitchellowi brakowało pomysłu na gre, którą ukłądali na współke Calderon i James, bez nich przegrana byłaby duzo bardziej okazała, bo bez rozgrywjacego lezelibysmy jeszcze bardziej. Następna sprawa to mało gry na Bosha, to lider, najwieksza nadzieja, bez wątpienie najlepszy-najbardziej przyszlosciowy koszykarz w zespole, tym czasem meczy sie bo narzeka na brak podań. Co sam wywalczył to trafił, zbierał tez niezle, pamietam tylko kilka podan do niego, szczególnie na poczatku jak trzeba było ustawic sie na cały mecz. Potem zapomniano o nim, z rzadka podawano, a pamietam sporo momentow kiedy był wolny, czy dobrze ustawiony a wystarczyło tylko podac. Vilaueva to bedzie przyszłosc, wokól niego CB4 trzeba budowac naszą siłe podkoszową, gracz bardzo wszechstronny. James to rozgrywjacy strzelec, czesto sam próbuje konczyc akcje, wiec przyda sie na back up Calderon który wrecz odwrotnie, kreuje a potem i zdecydowanie rzadziej sam konczy.Widziałem tez przewage na deskach, choc po statach tego tak mocno nie widac, ale wydaje mi sie ze dlatego ze Sonics rzucali znacznie celniej i do tego duzo pkt z FT(kur^a co to ma znaczyc, ze team zdobywa jedną/trzecia swoich pkt z osobistych :? napewno nie swiadczy to dobrze o naszej obronie bo ta zagrala tragicznie, do sedziów w sumie oprócz jeden sytuacji Lewisa tez nic nie mam ). Bylismy na frontcourcie silniejsi i załuje ze tej przewagi nie wykorzystalismy... byc moze dlatego ze Na koniec jak gralismy w najwazniejszych momentach :? Udało sie dogonic Sonics, dobrze, ale rozegranie koncóek było fatalne :? najpierw na w ostatniej akcji regulaminowego czasu gry piłke trzyma Calderon, wyraznie szuka Bosha, albo CharliegoV, wiadomo jednak ze kogos z pod kosza i popełnia fatalny błąd. Raz ze nie wiem co on robił w tej ostatniej akcji, jest mało doswiadoczony i miał duzo gorszy mecz od Jamesa. Wiem ze Mike mógł czekac na trójke, ta nam jednak nie była potrzebna, wiec to on powinien penetrowac i w takim momencie, gdy niemiał do kogo podac samemu, wszyscy szczelnie kryci, próbowac samemu konczyc akcje od tablice, tym bardziej ze miał dobry dzien strzelecki. Koncząc długa droga przed tym zespołem, trzeba juz zgrywac młodych graczy, nie wypuscic ich do innych ekip, zbierac młodych z draftów i czekac az dobra gra w raz z rozwojem lepszych graczy sama przyjdzie.

Sonics mieli ogromną przewage strzelecką z dystansu i te nieszczesne rzuty wolne... Przewaga strzelców miazdzaca, gdy u nas Mo Pete i Rose masowo pudłowali po przeciwnej stronie Allen a szczególnie Lewis trafiali regularnie. Musze ich pochwalic takze za to ze bezwzglednie wykorzystali wszystkie słąbosci Raptors w obronie. Dobrze rzucali tez FT, wiem ze rzuca sie zawsze z wysokim %, ale rzadziej juz sie zdarza by rzucac 50 osobistych w meczu. Żałuje tylko ze Lewisowi nie odgwizdono faulu w atakuw IV, jestem w 90% przekonany ze gdyby wtedy wszedł Dinozaury wydarłby zwyciestwo przyjezdnym...

 

Indywiudlanych graczy az nie wypada zacząc od człowieka orkiestry w tym meczu, czyli Lewisa. Gral wysmienicie, niszcyzł obrone jak tylko sobie zyczył. Włąciwie pamietam jego pkt zdobyte w kazdy molziwy sposó, odejsice do tyłu, w bok, trójka, normalny jump shot, z pod kosza, nie jestem tylko pewny czy dunk byl :wink: Rose, Bonner i Graham w zaden mozliwy sposob nie mogli go przypilnosc. Z tego co pamietam najlepszy mecz tego gracza, szkoda tylko fauli i tego jednego jakze kontrowersyjnego w IV odsłonie. Drugi koszykarz z Sonics który mi zaimponował to Luke Ridnour. Pg na poziomie, idealnie wywiązuijacy sie ze swoich zadan. Dobrze rozdziela piłi, komunikuje sie z parnterami i sam tez dobrze potrafi rzucic, ale bardziej ceni podania. Allen miał słabszy dzien, ale swoje tez dorzucił, tylko zdecydowanie za duzo podejsc. Murray ciagnał team jak na boisku nie było najlepszych, widac ze sie rozwija ma talent. Allen mial słabszy mecz, wiec udało mu sie zagrac ponad 20 min i nie ma wątpliwosci godnie zastapil Ray'a. W Raptors zaczne od Bosha. Sam wypracował sobie sporo pozycji, zdobywał punkty, ale za rzadko granie na niego, team o nim zapominał o czym juz pisałem. Tak byłby jeszcze bardziej efektowny. Przyszłosc Raptors tylko trzeba z nim grac, bo jak nawet bedą perskeptywiczne wyiki i tak nie zostanie bo tam sie o nim po prostu zapomina. Dobrze zastawiał tez deski i nie zapominał o parnerach. Trzeci najwazniejszy gracz w tym meczu, szkoda ze zszedł za faule, bo w OT mógłby sie przydac. Rose i Mo Pete do jednego worka, obaj zawiedli, nie trafiali i nie stanowili zadnego odciazenia, przeciwwagi dla trafiajacych shooterów SSS.Tym bardziej nie rozumiem gry na Jalena w ostatnich akcjach. James zagrał wybitne spotkanie, trafiał i włąsciwie dystans bez jego rzutow nie istniał. Bohater meczu,to jeg punkty goniły rywali, to on brał gałe i rzucał trójki jak to było najmocniej potrzebne. Rzadziej grał z partnerami ale nie az tak rzadko jak wskazuja na to boxy. na poczatku bardziej szukał gry z kolegami,a im dalej w głab zamienial sie bardziej w SG i konczył akcje, i dobrze, wyczuł ze ma dzien to rzucał i trafiał, ale nie robił tez tego za mocno na siłe. Vilanueva, niesamowita zmiana z łąwki, dałą naszym nowej energii do gry w polu 3 sekund. Utwierdził mnie w przekonaniu ze to on pownien grac na C w S5 tym bardziej ze widziałem jak nasi C stoja jak kołki nic nie robiac. Koszykarz wszechstronny trafiajacy z kazdej pozycji, z dystanus, półdysansu, pod kosza i dobitka wsadem po nieclenym rzucie. Tablice tez potrafi zastawic. Wreszcie wyszedł mu mecz jak z PreS. Na takich w Raptors trzeba stawiac, na młodosc i klase :!: Calderon po prostu świetnie rozdzielał piłki, zawsze trafnie znajdował partnerów,( z wyjatkiem Bosha) podawal w idelanym momencie i nic tylko konczyc. Z jego rzutem nie jest dobrze, nawet źle, ale to nic w porówaniu do prowadzenia przez niego gry. Taki ktos jest w Raps potrzebny, ktos kto ustawi to wszystko, a sam zdecyduje sie na drugoplanową role, tym bardziej ze w zespole jest młoda strzelecka nadzieja-Graham(szkoda ze narazie nie spełnia oczekiwań) oraz Rose, Mo Pete(jak znajda forme) i dobrze rzucjacy James, który moze byc i SG i PG, w zaleznosci od potrzeb. Bonner gral długo i był strasznie niewidoczny, nic nie pokazał. Na koniec C, jak nie ma tam ani Charliego ani Bosha to wyglada to gorzej od dna, stoja, nie graja w obronie, deski zastawiaja słąbo, a w ataku kompletnie znikaja i gramy tam w 4.

 

Teraz mecz Pistons-Rockets, bez wątpienia wzbudzajcy spore emocje, bo 2 zepsoły z czołówki, mierzące wysoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy po (w mojej opini) całkiem ciekawym widowisku, szkoda tylko, że w ważnych momentach zabrakło tego gracza dzięki któremu losy mogłyby się odwrócić.

Mecz przez pierwsze dwie kwarty dość średni. Hou stłamszeni- granie tylko na Jajo poczatkowo jakoś zdawało egzamin, ale niestety grać tylko na jednego gracza przeciw takiej ekipie jak Det to samobójstwo. Ogólnie szokowała mnie nieskuteczna gra po obu stronach i to w sytuacjach kiedy pozycje były naprawde dogodne. Mecz nie był jakiś wyjątkowo widowiskowy, ale chwilami bardzo zacięty, zwłaszcza w końcówce, kiedy to Rockets udało się zniwelować stratę, ktora chwilami sięgała 10pts. Duża w tym zasługa Weslaya i Barrego. Ogólnie to spodziewałem się zdecydowanie więcej po zespole z Houston, ale niestety problemy z faulami Jajo+ kontuzja T-Maca rozwaliły ten zespół od środka. Ogólnie poza tym zrywem z końcówki meczu Rocket niewiele pokazali. Dziwi mnie nadal dlaczego Swift niegra w S5,bo niestety Howard jako startowy PF się kompromituje, zwłaszcza przeciw takiej drużynie jak Pistons. Yao niby robi postępy, ale ja za cholerę niepotrafię dostrzec w nim potencjału na bycie dominującym C w NBA- no kurde staram się, ale on jest tak bezjajeczny, że strach. Co z tego, że wszechstronny, jak gra bez iskry, niepotrafi zdominować przeciwnika, mało tego często sam daje się stłamsić po koszem gdzie ma przed sobą niższego o ok 20cm przeciwnika :?. To co wyprawiał z nim Ben było niesamowite- ofensy i kilka głupich debiutanckich strat kompletnie skompromitowało Chińczyka. W obronie musi jeszcze wiele poprawi. Dwie akcjew zwłaszcza utkwiły mi w pamięci:

1. Po punktach Rockets przy powrocie do obrony biegł plecami do atakującego RIPa, przez co ułatwił mu penetracje i mógł jedynie faulować- no panowie taki błąd :?

2. Ben Wallace najpierw po zbiórce łatwo zbiera piłke, a nastpnie z pozycji skrzydłowego grając tyłem do kosza obrotem dziecinnie ogrywa Jajo i konczy akcję reeversem, przy którym jest faulowany- kto jak kto, ale B.Wallace tak mijający rywala to kompromitacja dla kryjącego. Inna sprawa, że skrzydłowy nie zamknął tej akcji, ale to już inna para kaloszy

O wiele lepsze wrażenie sprawiał emerytowany Deke, który moze nie jest tak skuteczny w ataku, ale w obonie robi nadal wiele dobrego. Wielkim wzmocnieniem mił być Anderson, ale niesety chyba okaże się wielką pomyłką- grał długo, ale przeszło to niezauważone. Poza fryzą a'la Answer niczym nie przyciągnął mojej uwagi. T-Maca było mi chwilami szkoda, bo robił co mógł, ale niestety uraz pozakaz mu gdzie jego miejsce przez co w końcówce meczu kiedy jego gra mogłaby wiele zmienić musiał wspomagać zespół okrzykami z ławki, a i to mu tego dnia nie wychodziło- żal było patrzeć na jego fluzstację i poczucie bezsilności

A co się tyczy Detroit to muszę przyznać, że trochę się zawiodłem. Owszem grają swobodniej w ataku, ale niestety również w obronie nie są już taką maszyną jak za Browna. Akat wygląda na lżejszy, chwilami mniej schematyczny, ale muszę przyznać, że taki styl bardzo mi się podobał. Sunders to jednak niejest taki dobry strateg jak Larry i dlatego mi osobiscie nowi Pistons trochę mniej się podobają, choć nadal grają porywającą defensywę to juz nie są tak skuteczni (choć dopiero drugi ich mecz widziałem). Może to ze względu na fakt, że zawsze początek RS pod tym względem mieli słabszy i skupiali się na PO. Świetnie zagrał RIP i Ben. Zrobili swoje i dzięki ich grze, a także dzięki świetnej organizachji gry przez Billupsa Pistons wyjechali z Houston z ósmą wygraną w sezonie.

Akcja meczu: sytuacja kiedy Darko spiął się z Deke- ambitny to on jest niepowiem :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ten mecz tj Rockets vs Pistons byl w miare ciekawym widowiskiem.

Mecz skladal sie dla mnie z 3 czesci:

 

-1 kwarta to prawie typowe run & gun po obu stronach co w przypadku obu ekip mnie zdumialo. Kazda z tych druzyn gra raczej taktycznie nie improwizyjnie. Tutaj bylo na odwrot. Nie podobalo mi sie to glownie z tego wzgledu, ze tej czesci widowiska towarzyszylo mnostwo bezmyslnych strat.

 

-2 kwarta to przejscie z jednej skrajnosci (1 kwarta) w druga. Tu zas oba teamy graja nader statecznie stosujac murujaca obrone co owocuje dosc niska skuteczomnscia po obu stronach.

 

-i cala druga polowa to juz zaciete widowisko, gdzie co mnie dziwi Rockets potrafili zniwelowac jak juz mowil Joseph prawie 10 pkt strate. Dziwi mnie to glownie z tewgo wzgledu, ze koszykarze Rockets po mimo, ze odrabiali straty i tak byli dalej w cieniu playerow z Pistons.

 

Co do caloksztaltu to jesli chodzi o Rockets to mam pare uwag. Po pierwsze podobnie jak moj przedmowca mam pytanie, ktore juz mi sie nasuwa od 1 meczu RS: dlaczego Swift wchodzi z lawy? Omawainie Howarda nie ma wiekszego sensu jako PF'a. Poprostu Swift jest znacznie widoczniejszy od Juwana. I to nie ze wzgledu na efektowne wsady.

Po drugie to beznadziejny Yao. Lapie glupie faule, co w moim odczuciu bylo wynikiem bezsilnosci wobec Big Bena. Faktycznie, dwa razy odwrocil sie face to face i zapakowal nad Wallacem dwa razy, ale reszta starc na lini Ben-Yao bylo druzgocaco korzystna dla tego pierwszego. Podobnie jak moj przedmowca twierdze, ze gosc 20 cm nizszy robiac mu z dupy jesien sredniowiecza poprostu go blazni. Jesli ten gosc nie wezmie sie za siebie to z wlasznymi warunkami orazmotoryka jak na takiego giganta bedzie posmiewiskiem ligi.

I w koncu po trzecie T-Mac. Kontuzja, kontuzja, ale to co prezentowal w tym meczu bylo zenujace. Widzialem wielu grajacych z kontuzjami, po za tym 1-2 ost mecze tez gral z ta kontuzja i mialdoskonale wyniki. On poprostu byl bezsilny, nie potrafil za cholere znalezc sobie pozycji, nie potrafil jej sobie wykreowac. Prince dobrze sie nim zajal i to tez w duzej mierrze swoje zrobilo. A tak BTW jak sie nie jest do konca zdrowym to lepiej poczkeac jeszcze chociarz ten tydzien i opduci 2-3 spotkania wiecej, alesie wyleczyc do konca.

Jeszcze jedno spostrzezenie co do Rockets; moim zdaniem bez solidnego PG z tego teamu nic nie bedzie,. Po prostu momentami sie tak gubili, ze szkoda bylo patrzec. Totalny brak koncepcji na gre.

 

Co sie zas tyczy Pistons, to w dalszym ciagu graja bardzo zespolowo. Wszyscy rownomiernie wypelniaja swoje zadanie, choc dzisiaj troche skutecznosc zawioddla. Podobal mi sie Sheed w koncowce meczu jakies nie cale 5 min do konca kiedy to zdaje sie puntkowal 2 czy 3 razy z rzedu z boku tablicy. Zadziwiajace bylo to, ze niekt nie kryl go na tyle krotko by chociarz mial jakikolwiek problemz oddaniem rzutu.

 

Caly mecz obfitowal w wiele blokow, co bardzo lubie. Zabraklo tez odrobiny szczescia by do skutku doszly dwa alleye w wykonaniu Taya i Rasheeda.

 

Ogolnie mecz mi sie podobal, choc bedac jeszcze troche pod wrazeniem koncowki wczesniej transmiotwanego meczu na C+ tj Sonics-Raptors spodziewalem sie po 4 kwarcie czegos podobnego, a tu w okolicach polowy 4 kw Detroit zaczelo osiagac przewage, ktora zaprzepaszczala szanse na nerwowa koncowke.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie mecz taki sobie, w sumie to dosc sredni, dobrze ze w koncówce Rocekst doszli Pistons bo mecz byłby zupełnie nudny. Obrona moze i dobra, ale takze sporo nieclenych rzutów z łątwych pozycji, niewymuszone starty, brak zgrania sprawił ze mecz sie ciezko ogladało. OGólnie to wszystko juz zostalo napisane, wiec ode mnie krótko z tego powodu, a takze przez czas który niestety ale osatnio nie jest moim atutem. Dziwie sie przede wszystkim ze nikt nie napisał tutaj jeszcze nic o wystepie Darko. Patrzac na boxy pierwsze zaskoczenie jest takie ze grał dosc krótko, myslałem ze był wiecej, ale w tym czasie co grał mnie przekonał do tego ze czyni postępy. Sczególnie w obronie, 2 bloki tak dla statów a poza tym to dobre krycie. w ataku troche mniej sie pokazywał, szczególnie niewidoczny w polu 3 sekund, a rzucał tylko jumperki, fatalnie, bo ledwie dochodziły do obręczy. Ogólnie średnio, ale wydaje sie ze jak dostanie czas to moze jeszcze byc z niego conajmniej solidny koszykarz. Tak poza tym to Ben zjamponował w ataku, pokazał Yao miejsce w szergu, a akcja revertowa musiała go dobrawdy upokorzyc. Najbardziej zapamietałem airballa z FT :lol: Po przeciwnej stronie za mocny nacisk na gre na Minga, to na początku przynosiło efekt, ale z czasem musiał przestac działac, tym bardziej przy tak dobrej obronie jaka maja Pistons. T-mac kontuzjowany, był zagubiony, nie mogł sie wstrzelic, wyczyc rytmu, szarpał, rzucał, próbował cos zmienic ale nie by w stanie. Przyłaczam sie i takze nie rozumiem, dlaczego Swift wychodził z łąwy. Gra zdecyowanie lepiej i skuteczniej.

 

Owszem grają swobodniej w ataku, ale niestety również w obronie nie są już taką maszyną jak za Browna. Akat wygląda na lżejszy, chwilami mniej schematyczny, ale muszę przyznać, że taki styl bardzo mi się podobał. Sunders to jednak niejest taki dobry strateg jak Larry i dlatego mi osobiscie nowi Pistons trochę mniej się podobają, choć nadal grają porywającą defensywę to juz nie są tak skuteczni (choć dopiero drugi ich mecz widziałem). Może to ze względu na fakt, że zawsze początek RS pod tym względem mieli słabszy i skupiali się na PO.

Dla mnie Pistons zawsze byli zbilansowani, ale teraz są jeszcze bardziej. Wczesniej ich był bilans, ale zdecyowanie bardziej skupiali sie na obronie, a teraz tak jakby poidzieli po równo. Zwiekszyli atak, czesciej biegaja do kont, robia większy ruch, przez co utracili troche w obronie. Co sie tyczy zdania do świetnego rozpoczecia sezonu, to zgadzam sie w 100%. Zawsze zaczynali wolniej, spokojnie, teraz zaczeli tak jakby na maxa i nie wiadomo czy starczy im sił, ich prawdziwy sprawdzian nadejdzie wraz z PO. Jezeli jednak ten zespól ma 8:0, gra w taki sposób i ma jeszcez spore rezerwy to bede pod wielkim wrazeniem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mogliśmy oglądać w Canal+ mecz Heat z Raptors. Do połowy czwartej kwarty pewnym wydawało się zwycięstwo Żaru, jednak nagle w niedługim odstępie czasowym gospodarze niespodziewanie obięli prowadzenie.

 

W tym właśnie najistotniejszym dla końcowego wyniku fragmencie meczu totalnie IMO zawiódł Wade. Wade, który zdobył w tym spotkaniu 33 punkty, 9 asyst i 8 zbiórek. Zamiast uspokoić grę drużyny, pozwolił przeprowadzić serię bezsensownych akcji. Za to należy chyba winić właśnie lidera.

 

W sumie to nie mogę się przekonać do tej drużyny i zdecydowanie nie widzę w nich mistrzów tego sezonu. Zupełnie nie przekonują mnie zawodnicy typu Posey czy Walker. Haslem też bez Shaqa nic nie znaczy. Już podstarzały Payton IMO lepiej się zaprezentował w tym meczu (co nie znaczy dobrze). Na pewno po powrocie podstawowego środkowego będzie dużo lepiej w tej drużynie, ale i tak póki co za cholerę nie mogę się do nich przekonać i nie chce mi się wierzyć, że oni mogą zdobyć tytuł. Nie chcę jednak wyciągać wniosków po jednym meczu i box score'ach, więc jeszcze wstrzymam się z oceną nowych Heat.

 

Co do Raptors, to mimo wszystko będą kandydatem do nr 1 draftu. Oprócz Mike'a Jamesa, CV i Bosha (naprawdę zachwycił mnie w tym meczu) nie widzę tam póki zbytnio pożytecznych graczy. Jest jeszcze kilku gości nadających się do gry, np. Caderon czy tak nielubiany przez polskich kibiców Raps Rose. To zdecydowanie za mało, by coś zdziałać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co widze ze wszysyc zamilkli zaskoczeni tym co wczoraj wieczorem pokazali Raptors? 8) (EDit jak pisałem to jeszcze Kily nie dodał posta)

 

A wiec ja nie naleze do tych osób które po zwyciestwie od razu wpadaja w hura optymizm wiec z pewnoscią mimo ogólnikowo dobrej gry wytknę takze im sporo niedoskonałosci.(Raptors). Zaczeło sie fatalnie. Nie wiedziałem co sie dzieje na parkiecie. Najbanalniejsze akcje gubiły naszą obrone, jeden wejscie pod kosz, podwojenie i podanie gdziekolwiek, powtarzam gdziekolwiek i juz stworzona była czysta pozycja rzutowa. Szczesie w nieszczesciu ze Heat nie maja takich shooterów, nie trafiali wielu rzutów i jako taki wynik udało sie utrzymywać, choc on i tak niepokojąco rósł. W ataku w tym samym czasie duzo strat, nieporozumien, głupoich błedów, ogólnie rzecz biorąc bałagan. Na szczescie pod koniec kwarty zaczęło juz sie lepiej układac i tak przez cały mecz raz na wozie raz pod wozem. Momenty gry fatalnej, słabej po których przychodził lepszy, a nawet czesto dobry moment gry. Bardzo szczeliwe jest to ze kolejny raz ten znakomity, najlepszy moment przychodzi pod koniec meczu, w ostatniej kwarcie co pozwala nam dogonic i tak jak dzisiaj ewentualnie przegonić rywali. Miami grało w sumie w całym meczu równo, tyle ze raz mniej w(okres słabszej gry Raps) raz bardziej(okres lepszej) podporządkowywali sie klasie prezentowanej przez rywali. Pod koniec zupełnie znikli, oddali pole, grali za mocno na Wade'a i to sie bez wątpienie na nich zemściło.

 

Raptors zespołowo wygladali lepiej niz tydzien temu. Przede wzystkim mniejsze przestoje w grze i genialna koncówka tak i w obronie jak i w ataku. Patrzac obiektywnie to jedynym mocno rażacym momentem była I połowa rozpoczynajace odzłony kiedy Raps byli lekko mówiac tłem dla swoich przeciwników. Im dalej tym lepiej i ten doskonały moment w koncówce. Przede wszystkim pierwsze co zauwazyłem to wiecej gry na Bosha. To oczywiscie dobrze, ale tez nie do konca. Chris dostawał gałe w poczatkowje fazie, gdy obronca jescze krył go dobrze, stał twardo na nogach. Moze na palcach dwóch rąk mozna wyliczyc akcje gdy dostawał piłke w momencie gdy rywal byl zgubiony, droga do kosza otwarta nie dizeki jego indywiduaklnym umiejetnosciom a dzieki jego parnterom. Problem obsady calego skłądu dalej jak przed tygodniem otwarty. Mianowicie z pozycja C cos trzeba zrobic i ogladajac 2 mecz w tym sezonie Raptors(jutro 3 na 10 :D ) coraz bardziej składanim sie na Charlie'goV. Araujo ma przebłyski kiedy cos zrobi, ale to kropla w morzu potrzeb. Woods nie dostal szansy, a szkoda chciałem go zobaczyc. Dalej pozycja PG. Tam zdecydownie lepiej pasuje Calderon, to takir ozgrywjacy jakiego nam potrzeba, wsród tylu strzelców, idac dalej to James zdecydowanie lepiej czuje sie na SG, on jest stworzony do rzucania, a dalej do prowadzenia gały. Rose nie musi wcale grac tak czesto, Mo Pete dopóki nie ma formy tez niezbędny nie jest. Jak wspominałem tydzien temu team na przyzsłosc. To tyle odnoscie tej ekipy, bo mółym jeszcze pisac ale w wiekosci to samo co tyg temu. NIezywkle zadowolny jestem z gry pod tablicami, tam bylismy wyraznie lepsi, nawet bardziej niz wykazuja to statystyki.

Heat zaskoczyli mnie i pozytywnie i negatywnie. Pozytywnie tym ze jakos ta wymiana galy, kto ile trzyma itp jak na jeden obejrzany mecz wygladała w miare niezle, tyle ze nie daje to rozwijac skrzydeł mniej znaczacym graczom,a gra sie trójką graczy, ciekawe co bedzie jak przyjdzie Shaq. Juz cos nie gra, ale narazie w miare to trzyma sie kupy. Jaknajbardziej niepozytywną sprawa jest fakt dania sie kompletnie zdominowac w koncówce przez zespól nie kurywajmy(niestety) z nizin tabeli. Kompetny brak pomysłu, gała do Wade i niech sie dzieje co sie ma dziac. W mojej opinni zbyt duza dysproporcja miedzy frontcourtem i backcourtem. Pod koszem dali sie zdominowac, brakowało punktow z pomalowanego jak wody na pustyni.

 

Popis indywidualnosc zaczne od bohatera zespołu zwyciestkiego. Człowiek ktróy był wszedzie i robi wszystko, panie i panowie( :wink: ) Chris Bosh. Mimo ze dostawał gale do gry jeden na jeden, nie w jakiejs dogodnej sytuacji radzil sobie perfekcyjnie. Zaprezentował szereg manerów, konczył i z pod kosza i z dystanus, po odchyleniu i wsadem. W obronie tez mu nic nie zarzuca, tylko kilka razy zgubil Haslema, ale ogólnie bronił na 5. To samo na tablicach. Idac dalej to Mike James. niE zagrał tak genialnego spotkania jak tydzien temu, ale tez nie ma na co narzekac. Przede wszystkim kilka waznych, a nawet bardzo waznych rzutów za 3. Calderon robil to co umie czyli rozgrywal,rzucal tylko z łatwych pozycji i to tez wyszło z porzytkiem. Bonner wreszcie czekałem az go zobacze takiego. fatalnie ze złapał faule, bo 3 w 5 min to gorzej niz dno i zenada :? ale nie o to chodzi. Miał gałe rzucał i trafial, 2x mimo ze pozycja nie była najlatwiejsza, tak poza tym to nic nie zrobił, ale czasau za bardzo nie miał. Podobało mi sie wprowadzenie Rose'a w koncówce i ta jego celna trójka. Cały mecze jednak zbyt bardzo statycznie, za mało ruchu, wyjscia na pozycje no i entuzjazmu do gry co niestety nowoscia nie jest. Mo pete rzucal jakby cepem i od niechcenia i nic innego jak taki % z tego wyjsci nie mogło. W Heat przede wszystkim Wade. Człowiek orkiestra, ale do czasu, do tych ostanich minut kiedy nie ma wątpliwosci ze zawiódł. Grał na siłe, nie widział parnterów(rzadko wychodzili), ale czasami była pozycja, gubił piłke.kiedy rzec Walker na za duzo na pałe, ale mial tez fragmenty przbłysków, oczywiscie duzo widzia parnterów i łądnie do nich podawał, ale ta żyłka ceglarza jakby nie było została... Co dalej z Zarem zobaczymy w piatek :wink: Ogólnych wnisoków ze nie ma kto zastąci Wade it narazie nie wyciagam, po jednym meczu i statach nie moge.

 

Na koniec kilka słów o komentatoringu. OGólnie na dobrym poziomie,. ten Konieckiz aczyna mi sie coraz bardziej podobac, ale IMO zdecydowanie za duzo prostych, banalnych rzeczy mówił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec kilka słów o komentatoringu. OGólnie na dobrym poziomie,. ten Konieckiz aczyna mi sie coraz bardziej podobac, ale IMO zdecydowanie za duzo prostych, banalnych rzeczy mówił.

To komentował Łączyński. :D Na pewno kojarzycie go ze srudia sobotniego wieczoru w All-Star Weekend w Denver. Ogólnie podobało mi się to jak komentował. W moim odczuciu dobrze zaprezentował się przed mikrofonem, potrafił ocenić sytuację i jak na pierwszy raz (chyba) w moich oczach wypadł bardzo pozytywnie. Może mówił troche oczywistych rzeczy niepotrzebnie, ale ja spokojnie mogłem to zaakceptować i w porównaniu z takim Świątkiem wypadł naprawdę dobrze. A przecież nie ma w tym dużego doświadczenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To komentował Łączyński. Na pewno kojarzycie go ze srudia sobotniego wieczoru w All-Star Weekend w Denver. Ogólnie podobało mi się to jak komentował. W moim odczuciu dobrze zaprezentował się przed mikrofonem, potrafił ocenić sytuację i jak na pierwszy raz (chyba) w moich oczach wypadł bardzo pozytywnie. Może mówił troche oczywistych rzeczy niepotrzebnie, ale ja spokojnie mogłem to zaakceptować i w porównaniu z takim Świątkiem wypadł naprawdę dobrze. A przecież nie ma w tym dużego doświadczenia.

:| Nawet nie wiedziałe, ale cóz. NIe usłyszałem na poczatku a potem przekonany byłem ze to był Koniecki, ale jak widac nie. Ja nie mówie ze on komentowal zle, bo on komentował dobrze, ogólnie na poziomie tylko troche za duzo banałów w stylu jaka to prosta gra etc. Do Swiatka go nie porównuj bo przynim to Geniusz :twisted:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogłoszenia:

W C+ poleci:

 

1. 25.XI 2.00 Mavs-Heat- fu komu ja mam kibicowac w tym meczu. Jedyny powód do oglądania to gra Heat i rozwalającego sie powoli "systemu" :?

2. 27.XI 22.30 (C+Sport2) Pacers-Clipps- arcyciekawe spotkanie się nam szykuje. Rewelacja początku RS w rywalizacji z najsilniejszą i najciekawiej grającą moim zdaniem ekipą na Wschodzie. Juz zacieram ręce :!:

3. 2.XII 3.00 Nuggets-Suns- GO NUGGETS wykonczyć Słońca :!:

4. 4.XII 21.00 Celts-Knicks- czyli jak to Curry dominuje w pierwszych minutach meczu i jak młodzież prezentuje się w Knicks

5. 9.XII Lakers-Bulls- cóż moge napisac LET's GO BULLS BEAT LA :!: Na ten mecz napewno będę czekał jak na Gwiazdkę :twisted:

 

Na ESPN 11.XII o 21.00 The Life o Bibbym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. 25.XI 2.00 Mavs-Heat- fu komu ja mam kibicowac w tym meczu. Jedyny powód do oglądania to gra Heat i rozwalającego sie powoli "systemu"

Shaq juz zagra w tym meczu ?? nawet nie mam onfo na ile go wywalilo... 4 tygodnie ?? cos mi sie obilo o uszy...

 

5. 9.XII Lakers-Bulls- cóż moge napisac LET's GO BULLS BEAT LA Exclamation Na ten mecz napewno będę czekał jak na Gwiazdkę Twisted Evil

 

cholera, to se qrde wymyslili mecz... i komu ja mam niby kibicowac? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogłoszenia:

W C+ poleci:

 

..............

hej nie orientujesz się może jak często canalsport2 bedzie pokazywal meczeNBA. Niezle sie wkurzylem bo mam tylko C+sport który pokaze jedynie powtórkę w poniedziałek. Z tego co widzialem w programie canal+ to jak narazie jedyny ich wybryk:] mam nadzieję że ostatni.

No ale dziś heaTmavs :]:]:] pozdrowionka dla wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw pomyślałem Dallas - cholera znów jak kiedyś w DSF!

No ale pomyślałem chwilkę i mnie olśniło: Mavs jedyny zespół który dołożył Pistons i Spurs ( i to oba mecze wygrał cholernie wysoko)a o którym wcale się nie mówi!!!

Podobna zaczynaja grać obronę więc zobaczym na czym ich D będzie polegać. ciekawe co z Dampierem. Raz wyskoczy z super meczem a 10 razy blada dupa! Może obstawiamy co z nim zrobi Zo????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O cholera, chyba bedzie dzisiaj niezle jechanie Walkera :wink: :?

Poki co wyglada na to, ze poszczegolne czesci Miami zaczynaja odnajdywac swoja gre (przynajmniej statystycznie), ale jako calosc nie chce sie to skleic. Z tyloma opcjami wypadaloby wyksztalcic mozliwosc uniezaleznienia sie od takiego kiepskiego wieczoru w wykonaniu jednego zawodnika. Ehh...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O cholera, chyba bedzie dzisiaj niezle jechanie Walkera :wink: :?

Poki co wyglada na to, ze poszczegolne czesci Miami zaczynaja odnajdywac swoja gre (przynajmniej statystycznie), ale jako calosc nie chce sie to skleic. Z tyloma opcjami wypadaloby wyksztalcic mozliwosc uniezaleznienia sie od takiego kiepskiego wieczoru w wykonaniu jednego zawodnika. Ehh...

Dobra to ja pierwszy rzucę kamień :twisted:

 

Antoine Walker :lol: mój ulubieniec, ja nawet oleję już jego skuteczność w tym meczu bo teoretycznie każdemu się to może zdarzyć, ale sposób w jaki on gra :? żaden rzut nie jest mu straszny, w obronie jest czarną dziurą, nie wiem naprawdę co pozytywnego można napisać o jego wkładzie w grę Heat, jego klepanie piłki często zbyt długie jest równoznaczne z tym, że nie ma jej wtedy Wade co raczej korzystnie nie wpływa na grę drużyny, shot selection wręcz tragiczne po tych kilku meczach jakie widziałem widać, że nie zmienił się kompletnie i jak mówię, nie chodzi mi dzisiaj o tą skuteczność, chociaż kilka tych rzutów to wręcz książkowe cegły były :)

 

Dobra teraz o Miami jako drużynie- nie widziałem tutaj drużyny. Może ktoś bardziej obiektywny będzie miał inne zdanie, ale w ich grze nie widać żadnej myśli trenerskiej, wygląda to na całkowitą improwizacją, piłkę bierze Williams i zaczyna z nią szaleć, sporo napunktował z wjazdów pod kosz, miał kilka głupich strat, oddał kilka głupich rzutów ogólnie standard.

Wade dostaje piłkę i zazwyczaj ma sobie sam coś z nią wyczarować, często mu się udaje, ale nie zawsze. Obrona miami no to tak jest Zo i to by było na tyle jeżeli chodzi o ich defensywę.

 

Ich gra wyglądała przez większość spotkania strasznie chaotycznie, Williams robił z piłka co chciał, był moment, że przez kilka minut nie widziałem, że Wade jest w ogóle na parkiecie :?

Zobaczymy jak to będzie wyglądało po powrocie Shaqa bo póki co wyglądaja jak jakaś przypadkowa zbieranina a nie jak zespół, w dodatku mający walczyć o mistrzostwo.

 

Teraz Mavs, szczerze mówiąc to trochę mnie zaskoczyli nie przepadam za tą ekipą, ale grają naprawdę ciekawie, w przeciwieństwie do Heat widać rękę trenera, jest tam jakiś podział na role, jest szukanie piłką wolnego gracza, sporo podań widać, że sporo akcji było rozgrywanych tak jak to rozrysowywał AJ, zbilansowanie składu, dość fajnie to wszystko wygląda, jakoś przed sezonem trochę zlekceważyłem Mavs z przyzwyczajenia do ich głupiego stylu gry z czasów Nelsona, ale teraz są naprawdę silną drużyną ich defensywa nie jest taka znowu rewelacyjna, ale momentami jest naprawdę niezła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O cholera, chyba bedzie dzisiaj niezle jechanie Walkera :wink: :?

Cagły nie będę jechał, bo on sam sięokreślił i swoją skutecznością i innymi elementami gry, które wcale lepiej nie wyglądały

 

Poki co wyglada na to, ze poszczegolne czesci Miami zaczynaja odnajdywac swoja gre (przynajmniej statystycznie), ale jako calosc nie chce sie to skleic.

Ani jedno, ani drugie. Miami grało jak gówniarstwo na podwórku. Nikt ni myślał o innych, tylko wszyscy o sobie i nawet Wade, który jest bardzo wszechstronnym i zespołowym graczem zmienić tego nie potrafił. Z nowych nabytków absolutnie nikt nie pokazał się z dobrej strony- jedynie Posey coś tam parę razy zagrał z głową, ale to co robili Walker, Williams i payton to gra nadająca się najwyżej do Hawks. Miło mi się oglądało taką kompromitację zespołu malkontentów z Miami i czekam z niecierpliwością na powrót Shaqa, który w tym towarzystwie długo nie wytrzyma i zacznie odsyłać kolejnych kolegów do innych zespołów. Z taką grą nie widzę Miami w PO przeciw Pacers i Pistons, a więc nadal podtrzymuję to co napisałem. jedynym jasnym punktem zespołu był ZO- reszta nawet w połowie nie była tak waleczna i skoncentrowana jak on i niepotrafię zrozumieć dlaczego Stan zdjął go z boiska w koncówce- bez niego obrona Heat polegała jedynie na wpuszczaniu kogoś pod kosz, iy faulu przy rzucie, a Mavs wolnych nie chybiało. Mistrzostwo osiągnął w tym względzie Murarz, bo w ciągu 20 sek zalizył 3 kolejne faule, z czego dwa po swoich błędach :lol: Żałosne. Jak oglądam Pistons i Pacers i jak pomyślę, że Heat mieliby ich wyelimonować to ogarnia mnie pusty śmiech

 

Co się tyczy Mavs to jak pisał Van- ten zespół czyni postępy defensywne i ich grę ogląda się coraz lepiej. Podobali mi się już w pierwszym meczu sezonu, a w tym kibicowałem im naprawdę z przyjemnością. Po latach mordęgi z Nelsonem widać, że ten zespół zaczyna przypominać zespół a nie zbieraninę wysokich kontraktów (jak tegoroczni Heat :lol:). Obrona nie jest jeszcze na wysokim poziomie, ale w porównaniu z erą Dona widać zdecydowany postęp. Johnsona lubiłem jako gracza, jako coach jest nie mniej zajebisty i dobrze, bo Mavs muszę przyznać ogląda mi się w tym RS naprawdę przyjemnie, nawet z Dirkiem na boisku :wink:.

I jeszcze słówko o Joshu Howardzie- niesamowity dzieciak. Bardzo mi się podoba jak on gra. podobał mi się jeszcze jako rookie, bo był jedynym jasnym punktem mavs w obronie, ale to co on robi teraz naprawdę warte jest każdej minuty spędzonej na parkiecie. Będzie z niego wiele porzytku, podobnie jak z Danielsa, który zyskał na emeryturze Chrisiego

 

genialnie się ogląda Heat w tym sezonie- 3ci mecz i trzeci obciach wielkich, utalentowanych malkontentów z Florydy. Pięknie a jeszcze piękniej będzie w PO :twisted:

GO WALKER- my MVP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.