Skocz do zawartości

Filmy


Kubbas

Rekomendowane odpowiedzi

No Wołyń niszczy ,świetny film, nie wierzyłem że ktoś taki jak smarzowski zepsuje taka historie, no i nie zepsul.

Ciężkie kino a cisza to pewnie jest po każdym seansie, bo nic innego nie może byc

 

Widze też że to debiut kinowy Michaliny Labacz głównej bohaterki, tu jest dopiero wow!!

Edytowane przez marzec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocznica TD ma być jutro 10/16 i w środę 10/19 po dwa seansy o 2P i 7P w wybranych kinach.,Jedyny raz widziałem De Niro dwa lata temu na Park Slope jak kręcili The Intern .,Scena była taka ,że De Niro odbierał czerwony kubrak z pralni na 7ave i chyba została wycięta ,gdyż nie widać takiej sytuacji na filmie.,Możliwe ,że na jubileusz 40 lecia The Intern ta scena wróci w nowej zremasterowanej wersji,.,   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzi mi sie ten Logan chociaz jak na razie kazdy film o Wolverinie byl dla mnie gniotem (moglby Nolan zrobic o nim film, ponury w stylu Batman poczatek).

 

Wczoraj obejrzalem Moneyball i film mi sie podobal, byl dobry nie wybitny czy bardzo dobry ale zwyczajnie dobry.

Ostatnio obejrzane to Zycie Pi, bardzo mi sie podobal, szczegolnie wizualnie. Dream girls to z Beyonce, dla mnie słaby film bardzo.

Klasyka Hitchcocka Vertigo, wg mnie film nie wytrzymal do konca proby czasu, intryga dobra, zakonczenie tez, ale jakos brakowalo mi napiecia, ktore bylo np w Ptakach (Kim Novak niezla bejba).

John Vick bardzo dobry film klasy B, w klasie A sredni lamane przez slaby, ale jako czysta rozrywka do odmozdzenia sie to polecam. Keanu jak Staven Segal nowej generacji.

Dwa gnioty ktorych nie strawilem do konca:

Zle mamuski (skusila mnie Mila Kunis)

Don Jon (co za gniot ja pi****le), nawet Scarlett tego nie uratowala, nie wyrobilem do konca. Swoja droga w dziale anime bodajze uzytkownik ptak stwierdzil ze Scarlett wizualnie cienka jest, kartoflana uroda itp. Zdecydowanie staje;) w jej obronie.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Wołynia, to miałem większe oczekiwania.Film warty obejrzenia jak najbardziej, ale spodziewałem się więcej treści, a momentami było po prostu nudno.Ciągnie się jak flaki z olejem.Tutaj pół godziny wesela, tu  krówka sie ocieliła, tu jakiś seks jak to koniecznie u Smarzowskiego.Niektóre sceny ryją głowę, wiadomo że refleksja po takim filmie jest, ale ogólnie momentami było jakby nudno...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no po prostu mnie Scarlett kojarzy się z wiejską dziewuchą. Ładna ale przaśna.

jakiś dobry film o piłce bym przyjął. albo jakieś fantasy na odmóżdżenie.

stwierdzam, że filmy o koszu czy FA są lepsze od tych o piłce, bo amerykanie robią lepsze filmy o niczym. o piłce pojęcia nie mają to nie robią. włoski bym jakis przyjął

Edytowane przez ptak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Nowy Pitbull.

 

Ilość gagów się zgadza.

Ostaszewska gra jeszcze bardziej przyjebaną laskę niż w Nowych Porządkach.

Fabuła c***owa.

Dereszowskiej mało, Bachledy Curuś za dużo, mogłoby być tyle co Dereszowskiej, albo obu mogłoby wcale nie być.

 

Chociaż nie, cycki Dereszowskiej były. Nic ciekawego, ale były.

 

Generalnie polecam iść do pustej sali, bo przez głupie dupy z rzędu przede mną, po gagu kolejne 2 linijki tekstu tonęły w rechocie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arrival zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Temat kosmitów jest już tak wyeksploatowany i tak śliski, że bardzo łatwo taki film zepsuć. Tutaj pomysł na ich pokazanie, pokazanie ich zachowania i całej otoczki był bardzo rozsądny. Do tego dochodzi świetna realizacja: genialna muzyka i dobre efekty(na szczęście subtelne). Czytałem opinie, że logika w końcowym etapie filmu kuleje, ale ja kupiłem fabułę w całości i bardzo mi pasowała. Aktorzy dobrze, ale nie przesadzili i to kolejny plus.

 

PS. Na seansie było 5 osób, a sala obok załadowana w 100% na Pitbullu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arrival zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Temat kosmitów jest już tak wyeksploatowany i tak śliski, że bardzo łatwo taki film zepsuć. Tutaj pomysł na ich pokazanie, pokazanie ich zachowania i całej otoczki był bardzo rozsądny. Do tego dochodzi świetna realizacja: genialna muzyka i dobre efekty(na szczęście subtelne). Czytałem opinie, że logika w końcowym etapie filmu kuleje, ale ja kupiłem fabułę w całości i bardzo mi pasowała. Aktorzy dobrze, ale nie przesadzili i to kolejny plus.

 

PS. Na seansie było 5 osób, a sala obok załadowana w 100% na Pitbullu...

Ambitne sci-fi jest mocno pokrzywdzone, zresztą... zawsze było. Kosmici są super jeśli strzelają laserami, bez tego są zbyt mało realistyczni jak na kosmitów i nie spełniają swojej roli.

 

To kolejna pozytywna opinia na temat Arrival, co mnie cieszy, ale i tak już w ubiegłym tygodniu postanowiłem, że w pierwszy wolny wieczór śmignę sobie sam (moja luba nie lubuje się w gatunku) i poucztuję. Ostatnio sam do kina poszedłem na Gwiezdne Wojny i po dziś dzień ogromnie żałuję wydania trzech banknotów na to ścierwo (tak, za każdym razem będę przypominał, że to okropne gówno), tym razem jestem spokojny.

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo Gwiezdne Wojny w kinie wspominam bardzo dobrze. Nawet tą ostatnią część. To miała być rozrywka bez wysiłku intelektualnego i taka była.

I nie przeszkadza Ci, że większość wątków została powtórzona i ponownie krążownik Imperium został załatwiony przez dzielnego pilota, który wykorzystał "jedyny, słaby punkt", że scena z knajpy została powtórzona i że w zasadzie to jest tylko bodźcem do masturbacji dla fanów star wars, którzy czują powiew kostuchy na karku i znów poczuli się, jak 30 lat temu ? Rozumiem, że miał nie być wymagający, taka konwencja itd. ale dla mnie to ten film nie różnił się niczym od Dnia Niepodległości 2, który tak jak nowe SW, był w zasadzie tym samym filmem, tylko z wymienioną częścią obsady ? Porównanie do Dnia Niepodległości 2 wydaje mi się wręcz doskonałe.

 

Wczoraj obejrzałem War Dogs. Jedyna śmieszna rzecz w tym filmie, to śmiech postaci granej przez Hilla więc jako komedia wypada na dostateczny z minusem (to dobry śmiech i z wyczuciem chwili). Jako film dramatyczny oparty na faktach - dostateczny z plusem. Za mało szczegółów biznesu, za mało wejścia w klimat, za dużo umoralniania i debilne, naiwne zakończenie. (polecam za to sprawdzić dalsze losy koleżki, którego zagrał Teller, ciekawy typ).

 

W kinie byłem na Dziewczynie z Pociągu w ten weekend i nieco mnie zaskoczył, za wyjątkiem tego, że 30 minut przed końcem wiedziałem kto zabił bo padło jedno zdanie, które mówi wszystko i każdy kto chociaż odrobinę dedukuje i potrafi odejmować łatwo zorientuje się o co chodzi ale to nie zabija zabawy. Taki na 6-7. Dla mnie kryminał wzorowy, co najmniej na 9, to "Gdzie jesteś Amando" i do niego brakuje mu klimatu, lepszej zagadki i gry aktorskiej, bo młody Affleck jest rewelacyjny. I chyba pierwowzór książkowy ten drugi film miał lepszy, bo chociaż Dziewczyny nie czytałem, to jeszcze nikt nie przebił dla mnie Lehane'a (wkurza mnie jego gwiazdorzenie ale pisze jak natchniony) i wątpie, że spodobała by mi się bardziej.

 

Zacząłem Anthropoida ale ciężko wchodzi, mogę nie dać rady.

 

Hunt for Wilderpeople - pisałem już ? Najlepsza komedia połączona z przygodą, jaką widziałem od bardzo, bardzo dawna. Polecam każdemu bez względu na wiek. Sam Neill świetny, a scenerie i muzyka bajeczne więc zakaz oglądania na tablecie.

 

Nerve - taki se, oglądało się dobrze ale naiwny i ewidentnie skierowany do nastoletniej tudzież dwudziestoletniej młodzieży więc nie spodziewać się fajerwerków.

 

Nine Lives - Spacey oszalał albo chciał odpocząć od ambitniejszych produkcji i zarobić siano za 5 dni na planie. Prędzej to drugie. Natura kota kompletnie olana, mało śmieszne gagi i zmęczyłem to tylko dlatego, że sprzątałem łazienkę i kuchnię w trakcie oglądania.

 

Room - no poza Hunt for Wilderpeople prawdopodobnie najlepszy film jaki oglądałem w ostatnich 2 miesiącach ? Gra aktorska na najwyższym poziomie, nie spodziewałem się takiej gry po małym dziecku ale i mamuśka świetnie zagrała. Koleżka z Deadwood też nieźle wypadł. Nie będę spoilerował więc powiem jedynie, że największa wartość tego filmu to konstrukcja i podział fabuły plus rewelacyjny montaż, który uzupełnia grę aktorów i pozwala wczuć się w oba światy.

 

Nice Guys - k****, pośmiałem się nawet ale więcej niż 6 nie dam. Mniej też nie bo jest po prostu poprawny i na mniej nie zasługuje, chłopaki fajnie grają.

 

Czaję się na Swiss Army Man i The Whole Truth ale to pewnie pod koniec tygodnia sprawdzę.

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem ostatnio Wall Street z Michaelem Douglasem w reżyserii Olivera Stone'a. No i solidny film, nieźle oddany klimat giełdy, Michael Douglas jest świetny w swojej roli(btw. czemu dostał oskara za pierwszoplanową, a nie drugo?)Największa wada filmu to Charlie Sheen, może gdybym oglądał w tamtych czasach to by tak nie denerwowało, ale jest 2016 i cięzko tego człowieka brać na poważnie. No i ta blondyna też słaba. Jednak powiedzmy sobie szczerze - Wilk z Wall Street jest filmem lepszym pod każdym względem. Jordan Belfort zjada na śniadanie Gordona Gekko, narracja u Martina jest dużo lepsza, a on sam jest lepszym reżyserem niż Stone.

 

edit. No i nie polecam nowego filmu Stone'a "Snowden" Z takiej historii tak zły film zrobić smh

Edytowane przez wygnaniec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem ostatnio Wall Street z Michaelem Douglasem w reżyserii Olivera Stone'a. No i solidny film, nieźle oddany klimat giełdy, Michael Douglas jest świetny w swojej roli(btw. czemu dostał oskara za pierwszoplanową, a nie drugo?)Największa wada filmu to Charlie Sheen, może gdybym oglądał w tamtych czasach to by tak nie denerwowało, ale jest 2016 i cięzko tego człowieka brać na poważnie. No i ta blondyna też słaba. Jednak powiedzmy sobie szczerze - Wilk z Wall Street jest filmem lepszym pod każdym względem. Jordan Belfort zjada na śniadanie Gordona Gekko, narracja u Martina jest dużo lepsza, a on sam jest lepszym reżyserem niż Stone.

 

edit. No i nie polecam nowego filmu Stone'a "Snowden" Z takiej historii tak zły film zrobić smh

 

Wilk był niezły, ale Grodon Gekko na tę chwilę jest postacią kultową. Więc się nie zgadzam.

 

A czemu Charlie Sheen Ci się nie podobał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.