Skocz do zawartości

NBA w Cyfrze+ Sezon 05/06


josephnba

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety nie mialem okazji ogladac openera, ale SAS-CLE widzialem.

Szczerze to za wiele nie da sie powiedziec.

Dwa spostrzezenia jakie mi sie nasuwaja to fakt, iz Spurs po mimo malo widocznego Manu czy kiepsko prezentujacego sie Finleya przedstawiaja sie dosc ciekawie. Widac, ze w lato nie proznowali i spokojnie mozna powiedziec , ze forme maja dobra. Ograli w dziecinny sposob Cleveland. Ci zas to dla mnie porazka. Niby poczynili wzmocnienia, a jak dla mnie to graja znacznie gorzej niz rok temu. Wiadomo, ze to pierwsze mecze, ale to co zobaczylem to moim zdaniem lekka przesada. Przede wszystkim brak koncepcji na atak, na przeprowadzenie akcji. Lebron po za tym, ze uzyskiwal sam pozycje do rzutu playmakersko tez sie nie pokazal. Reszta teamu wyglada jak by grala dla samych siebie. Nasi komentatorzy byli zdania, ze graja bardziej zespolowo niz rok temu, ja tego nie moglem za cholere dojrzec. Potega defensywy SAS doprowadzila do tego, ze pomalowane dla Cavs bylo praktycznie rzecza nie osiagalna (nawet zdaje sie pokazali w pewnym momencie meczu zestawienie points in the paint to SAS mieli dwa razy tyle) co spowodowalo uciekanie sie do wielu nie przygotowanych rzutow z dystansu, oczywiscie chyabionych. Nawet wiele rzutow z czystych pozycji na dystansie i beyond the arc byla chybiona. Cavs wygladali jak druzyna uniwersytecka przy Spurs. Nie wiem czy nowy trener nie ma pojecia o taktyce, czy moze nie umie przekazac tego zawodinkom, ale Cavsi nie mieli pojecia w tym spotkaniu o zadnych zalozeniach taktycznych.

Co do widowiska to po mimo, iz bylem glodny widowiska koszykarskiego na poziomie NBA to dla mnie mecz byl bardzo sredni. Po za paroma skladnymi i efektownymi akcjami SAS nie widzialem nic ciekawego. Troche negatywnie znow nastawili mnie sedziowie, ktorzy mieli pare potkniec zwlaszcza w pierwszej polowie.

Teraz juz tak na marginesie to afro Duncana powala z nog :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdezenie z rzeczywistacia, lekcja pokory i bez wątpienia ogromna kleska. To pierwsze słowa jakie przychodza mi na mysl po tym co zobaczyłem na ekranie swojego telewizora. Cavs komletnie zmiazdzeni i zniszczeni. WIem jak zabrzmi teraz to oc napisze, ale nie moge sie powstrzymac. Uprzedajac fakty. Nie, na nikogo nie zwalam porazki, nie szukam winnych wszedzie byle tylko nie w ekipie Kawalerzystów, ale taka jest prawda. Sędziowie tez dali ciała. Zagwizdali kilka razy fatalnie na niekorzysc Cavs, w tym momenice kiedy akurat oni prowadzili, mogli odskoczyc. Owszem były błędu, drobne, których w NBA przewaznie sie nie gwizdze. Faktem jest ze mecz mógłby ułozyc sie zdecydowanie inaczej, ale nalezy tez dodac ze Cavs i tak straclii by wszystko. Dzieci z podstawówki potrafia zagrac lepiej niz na 19% skutecznosc. Zero myslenia, rozsądku, proste walenie główa w mur. W pierwszej kwarcie jakos sie trzymali, wierzyłem, ze bedzie dobrze, choc były złę objawy. Druga to tez nienajgorzej, choc denerowowałem sie nadecyzje arbitrów. Spurs kiedy chcieli to przycinsneli, od razu wzieli prowadzenie i juz nie oddali. Odsłone tuz po przerwie przemilcze, bo na jezyk przycjodza mi bluzki, wiec pewnie nic konkretnego bym nie dodał. Cavs lezeli, nie mogli podniesc nawet głowy, by spróbowac uciec z pod noza. Ostatania dwunatka to juz ciecie, powolna smierc, słabszego i bezradnego.

Ogólnie całym zespołem kierowało jakies fatum. Sporo rzutów pechowych nie wpadło, kilka z nich to były te wazne, potem Spurs po drugiej stronie te swoje rzuty dwa plus jeden i wychodzenie z niebywałych sytuacji, obronna reka, kosz i dobitka z FTa. To jednak Cavaliers nie usprawiedliwia i nigdy, powtarzam nigdy nie usprawiedli :!: To co zobaczyłem przeszło moje najsmielsze oczekiwania. Rozumiem, ze team młody, zmieninony latem, bez zgrania, ale zeby tak sie skomrpomitowac. To mi sie nawet w najczarniejszych snach nie sniło, tak jak Kaczynski prezydentem... Brak zgrania, fatalna obrona i atak. Obrona nie popisywałą sie, chopc było kilku koszykarzy do któyrych wiele powiedziec nie mozna, bo zagrali niezle, ale to jeszcze nie to co byc powinno. PG to jednak dno, Ci to stali a nie bronili(szerzej dalej). Cała jednak obrona była gubiona na zasłonach, po których droga do kosza sama sie otwierała. Atak to dno. Hughes lub LeBron penetruja,albo podwajany BigZ'et, odegranie na obwód i rzut. cala filizofia gry. Dnia za 3 odwrotnie jak z Hornets ine było to zabrakło tez wielu punktów. taktyka dno, albo Brown nie umie im tego przekazac, albo oni nie potrafia tego realizowac. Podkoszowcy po prostu wymiatali :lol: Zniszczeni prezz frontocurt Spursów, nie mieli w pomalowanym nic do powiedzenie, po obu stronach parkietu(mimo ze uwazam ze Gooden i tak zagrał niezle, on jeden). Dystansem meczu nie wygrasz, tym bardziej takim dystansem. Ogólnie rzecz biorac ten kto myslał ze Cavs powalcza o cos wiecej niz o PO moze sie srogo przejechac. Ja licze na tyle i to powinno byc spełnione.

Opisu poszczególnych graczy wcale nie mam ochoty zaczynac, ale jak sie przyłozyc to napisac juz cos porządnego 8) Zaczne od zenady na rozgrywaku. Myslałem ze Snow jest choc troche lepszy w ropzgrywaniu i w obronie od DJa, ale szczerze mówiac przekonałem sie ze obaj są ciency jak zupy wiezienne i siebie warci. Snow słynac z lepszej defensywy tez był mijany jak tyczka przez Parkera(nie usprawiedliwa go nawet genialny mecz TP), czasami nawet w najbanalniejszych zwodach. Gdyyb Parker chciał czesciej grac na siłe, na siebie, dla swojej zdobycyz wygrana Ostróg byłąby jeszcze okazalsza. DJa nie umie bronic, rozgrywac, ale umie dobrze rzucic. Snow jest we wszystkim cienki, rzutem ustepuje ale w rozgrywaniu i obronie mimo wszystko lepszy. MOze za wczesnie na wyciaganie az takich wniosów, ale powiem szczerze. Dzisaj w nocuy jednak kazdy z nich nie umiał nic zrobic. A 3-11 Jonesa z gry, 2-8 za 3 to sie niespodziewałem. Juz szukam okazji na jakas wymiana, wzmocnienie, bo tak dalej byc nie moze. Zespół majacy jakies ambicje nie moze grac takimi zaowndnikami na PG, bo to do niczego nie prowadzi. Pierwszy lepszy zespół majacy niezłęgo PGSa rozbija nas jak chce, bo przy próbie asekuracji dojdzie do dziur w obronie. Offseason pod tym wzgledem zawalilismy. Idac dalej Larry Hughes. Nowy nabytek z którym wiazaęłm spore nadzieje. Kilka przebojkowych, rzutów i akcji, nic wiecej poza tym. Sporo błednych decyzji i ogólnie mecz zdecydowanie na minus. Mam nadzieje ze jeszcze sie obudzi. James probował, szarpał, penetrował, tworzył, ale nic konkretneog z tego nie wychodziło. Bowen to na tyle dobry obronca ze rozegrac dobry mecz przeciwko niemu graniczy z cudem. LBJ zagrał niezle, ale nic poza tym. Niezle punktował,ale zbyt czesto grał sam. Nie miał partnerow i kogos kogo mógłby wykreowac, a dwa sam wybitnie tez nie zagrał. Kilka rzutów komletnie nieudanych w tym airball. Miał kilk łądnych akcji, na poziomie, raz kryl go Manu(crossover i rzut z odchyeleina) a dwa ucieckł z kontry. Załuwazmy, jak zrobił cos wielkiego nie było przy nim BB :!: Kolejny argumetn przemawiajacy za wielkoscia tego gracza. Nowe nabytki majace zapewnic nam dobre rzuty za 3, tez nie pokazały sie z dobrej strony, rzyty czesto z trudnych nieprzygoptowanych pozycji, stad niecelne. W zespole wyraznie brakowało walczaka, motywatora. Kims od brudnej roboty z pewnoscia byłby Varejao ale o nim naraznie mozemy zapomniec. I na koniec ten jeden ktory mnie nie zawiódł. Gooden, walczył na deskach, niezle puntkował, byc. W obronie nie krył TD, miał łatwiej i to wyszło. W ataku ogólnie dobrze, szczególnie błysnał w fatalnej III kwarcie, ale tez zapamietałem kilak łątwych rzutów z podkosza a mimo to niecelnych.

Długa, bardzo długa i ciezka dorga czeka Cavs, ale wierze ze na meczie czeka na nich nagroda. Oby to były pierscienie :twisted: narazie kilka lat ciezkiej pracy, oraz offseason w którym trzeba sciaganc PG.

 

Powiedziałem sporo o Cavs, wiec wypada tez powiedziec o Spurs. Pokazali, ze sa jeszcze silniejsi nie ma na nich zepsołu do popkonania. rzadzili w tamtym roku i utiwerdziłem sie ze i w tym tak bedzie. Cavs pojechali łatwo, a nawet banalnie. Parker wytknał wszystkie błedy Kawalerzystom. Bezwgednie wykorzystywał słabosci w obronie, dzielił i rzadził, umiejetnie tym wszystki sterował. Do gry Duncanca tez zero zastrzezeni, jak chciał to rzadził Ilgauskasem jak tylko sobie zarzyczył. I ten spokój gdy było otoczony rywalami i banalne wykoczenie akcji przez 2:1. Zaskoczyło mnie dosc małe uzycie nowych gwiazd, Van Exela oraz Finley'a, ale tak naprawde nie byli potrzebni. NIe mogłem tez słuchac jak komentatorzy podniecaja sie Oberto jakby był 3x lepszym nabuytkiem od dwóch wyzej wymienionych panów. Po Manu wiecej sie spodziewałem, ale nie grał zbyt długo, nie musiał wiele robic, i tak zwyceistow bylo ich. Ciszym bohaterem oczywscie BB. Tradycyjnie najlepszy z całej obrony. NIe pozowlil pograc LeBronowi, a jak ten nie gra Cavsi tez nie graja. Wykonał wielka robote. Jestem tez prawie w 100% przekonany ze to nie koniec mozliwosic Ostróg, ze nie grali na maxa, a przeszli troche obok mecz, gdy juz było to potrzebne, zwyciestow z Cavs przyszło im lekko.

 

Pierwsza połowa była naprawdę dobra i wyrównana z obu stron

Choc Cavs sie trzymali do konca pierwszej polowy

Zaczne od tego ze byc moze Cavs sie i trzymali ale bardziej ze wzgledu na Spurs niz na nich samych. Gdy Ci poczuli moment, ruszyli to Cavaleirs nie mogli nic zrobic. I do konca drugiej kwarty nie było wyrównanie. moze i punktowo było, ale wtedy juz całą przewaga była dla Spurs, zapowiadało sie na huragan który zmiecnie Cavs i to sie sprawdziło. W 2-3 minuty z 5 pkt straty, tyle samo przewagi.

 

Nasi komentatorzy byli zdania, ze graja bardziej zespolowo niz rok temu, ja tego nie moglem za cholere dojrzec.

Świeta prawda. To wygladało jak zlepek grajacy dla samych siebie, nie dla partnerów. Tam praktycznie nikt nic dla innych nie robił. Tez dziwiłem sie co WM mówi. Bo Swiatek to juz mnie niczym nie zachwyci :lol:

 

Podsumowujac cały mecz bez blasku. Mało wyrazny, jednostronny. Ciesze sie ze pokazali Cavs, ale dla kibiców neutralnych z pewnosica nie był to dobry wybór. Mi ogladało sie jednak całkiem przyjemnie. Teraz GSW- NYK. Mam nadzieje ze bedą emocje bo jak jeden zespól wygra gładko to bedzie to nudny mecz, chyba ze Baron i J-Rich zabawia sie w ekektowne akcje. Jestem za Warriors, który są faworytami> jestem ciekawy jak sie zaprezentują, maja kilka zmian, teraz juz sezon licz ana PO, po apetytach z poprzedinej koncówki. Zobaczymy co w NYK pokaze Curry oraz czy dalej jest tam taki bałagan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza połowa była naprawdę dobra i wyrównana z obu stron

Za wyrównaną możnaby przyjąć jedynie pierwszą kwartę, bo juz w drugiej Spursi zaczęlui pokazywać Cavsom miejsce w szeregu

Ze strony Cavs widać było na początku dużo pozytywów. Mimo, że rozpoczęli od 11:2 dla Spurs, to potrafili dobrą obroną wymusić kilka nieudanych akcji mistrzów i doprowadzić do stanu 11:11.

o jakich pozytywach mówisz. O tym, że SAS grali ryzykowne zagrywki i wychodziły z tego przechwyty. Ogólnie Cavs przez parę minut grali na jakimś tam poziomie, ale pozytywów bym się nie doszukiwał. Zauważ, ze przewagę wypracowali sobie dopiero w drugiej części 1qtr, kiedy z boiska zeszli Duncan, Parker i Manu, a także BB. Wcześniej jedynie potrafili dojśc lekko rozluźnionych Spurs.

Ogólnie przez praktycznie całą pierwszą połowę grali jak równy z równym.

:lol:

 

Mecz jak jego kopia sprzed roku był do jednego kosza- bez rywalizacji. Ot takie dobre jednostronne widowisko, które chwilami było nudne, ale z uwagi na fakt, że jest tam kilku graczy których grze chcę sie bacznie przygladać to wytrzymałem do 44minuty, kiedy to juz wszyscy liczący się zawodnicy odpoczywali na ławce.

Zaczęło się bardzo szybko po stronie Spurs, którzy widać, że ćwiczą pewne nowe warianty z czego wynikało kilka prostych strat, ale widać, że chłopaki coraz lepiej się rozumieją. Pop pozwalał na taką grę bo w tym meczu była ku temu okazja nie obawiajc się o wynik. Można było odnieśc wrażenie, że Spurs trochę na siłę grają szybkie akcje w ataku, ale nie było powodów do obaw, bo nadrabiali wszystko świetną mistrzowską defensywą. Fajnie się oglądało wreszcie porządny mecz i choc był tak jednostronny to zdecydowanie lepiej się ubawiłem, bo po pierwsze była świetna skuteczna obrona, a po drugie miałem komu kibicować, a to zawsze lepsze niż patrzeć na mecz bez emocji, bo obu ekip nie trawisz 8) . Widać było że Pop chce wkomponować szybko w taktykę Oberto, bo zadziwiająco dużo nim grał- jakie wrażenie na mnie zrobił. Brzydki jak noc ( :cool:) i nawet mi się podobała jego gra. Przyznać muszę, że dobrze biega do kontr i świetnie stawia zasłony, oraz potrafi odgrywać. Wogule co mnie zdziwiło to dużo prób po stronie SAS gry trochę ryzykownej, częste give and go lub pick and rolle, gdzie podania przechodziły między dwoma obrońcami (co zaowocowało kilkoma stratami), ale widać, że chcą dograć te elementy i że to może być ich naprawdę mocna broń w sezonie- mając tylu dobrze odgrywających zawodników aż się prosi, żeby piłka tak wędrowała między nimi. Wczoraj nie do zatrzymania był duet Parker-Duncan. Pierwszy zadziwił mnie świetną selekcją i wszechstronną grą- poczynił spore postępy, lub gra Cavs była tak słaba (może jedno i drugie). Świetnie wykorzystywał wszelkie niedoskonałosci w obronie przeciwników. Minimalne spóźnienie na zasłonie i punkty, przejęcia krycie przez wysokiego- minięcie i punkty i do tego świetna wspólpraca z wysokimi graczami, lub wyszukiwanie BB na skrzydle. To co robił Parker tego dnia naprawdę napawało wielką radością i cieszyło oko, choć rzut z półdystansu nadal ma bardzo słaby i to już się raczej znacząco nie poprawi. A Duncan jak to Duncan- spokojny, wyrafinowany i zimny. Z zabójczą precyzja wykorzystywał fakt, że obrońcy nie dorastali mu do pięt. Nie było ważne kto przy nim jest- robił co chciał i kiedy chciał, choć kilkakrotnie zlekceważył (skutecznego) na półdystansie Goodena co nie bardzo mi się podobało :wink:

Nowi gracze Ostróg naprawdę wzmocnili jeszcze tę piekielnie mocną ekipę. Finley nie miał może jakiegoś dobrego spotkania pod względem skuteczności, ale swoje jako benchplayer zrobił. Podobnie Nicki, który zadziwił mnie spokojem i dobrą selekcją rzutową (choć nie obyło się bez cegły zza łuku :cool:).

 

A co mogę napisać o Cavs- potrzebują bardzo dużo czasu, żeby się zgrać i pojąć o co chodzi w obronie zespołowej. Tak jak przypuszczałem jeszcze przed RS- w tym zespole przeważa potencjał ofensywny i trudno będzie przestawić tych graczy na myślenie defensywne, choćby niewiem jak się Brown starał. Nikt po ich stronie nie zagrał dobrego meczu. Zacznę od Jamesa, bo wg sts wylądował dobrze, ale jak się go oglądało to żal mi się go robiło (wcale nie :cool:). Przeciw BB oddał jeden celny rzut z półdystansu- pierwszy kosz w meczu- potem było już beznadziejnie, a większośc pts zdobył po wymuszonych penetracjach i po kontrach. Śmiać mi się chciało jak patrzyłem jak jest niszczony przez defensywę SAS. Grał na siłę, szarpał się i nie potrafił wyrobić sobie dobrej pozycji czego wynikiem było kilka airballi i chyba ze dwie cegły. Później trochę zmądrzał i próbował wykorzystać przewagę wzrostu i siły nad BB, ale wynikiem tego były kroki. Potem już go nie oglądaliśmy bo zszedł na dobre na ławkę. Jeżeli ktoś uzna ten mecz za dobry to jego sprawa- ja twierdzę, że dał ciała na całego, a dowodów doszukujcie się w jego grze- mnie parokrotnie rozbawił dzięki czemu nudnawy mecz robił się ciekawszy. Oczywiście to dopiero początek RS i wszystko będzie się zazębiać, ale LBJ jako lider zespołu dał ciała od samego początku spotkania...co mnie bardzo ucieszyło :)

Drugi w kolejce jest Damon Jones- chłopak poczuł się bardzo pewnie czego wynikiem było kilka kontr zakończonych próbą rzutu za 3. Z tego co pamiętam nawet jedną taką trójkę trafił, ale ogólnie pewnie chciałby, żeby ten mecz poszedł szybko w zapomnienie, bo zagrał gorzej niż źle. W jego przypadku jak nie siedzi to mecz automatycznie jest słaby- a niesiedziało. Ale jedno muszę mu przyznać- jak prowadzi piłkę to fajnie podskakuje na jednej nodze drugą wyrzucając w bok :lol:

No i na koniec najlepszy złodziej poprzedniego sezonu- zaczął nawet nieźle, ale skończył jak cały zespół Cavs- przytłoczony i niepotrafiący wykorzystać swoich przewag. Jako defensor nie był już tak skuteczny, choć parokrotnie przystopował Manu i odciął go od podania. To początek RS i nie jest jeszcze wkomponowany w grę zespołu, ale mam wrazenie, że niejest już tak zadziorny- moge się mylić, bo SAS naprawdę postawili twarde warunki, ale odniosłem właśnie takie wrażenie- zobaczymy co z tego będzie.

Najbardziej walecznym graczem Cavs był Marshall, który niesety również nie błyszczał w ataku, ale parokrotnie dał się ze znaki graczon SAS. Był bardzo aktywny i dobrze walczył na deskach, które swoją drogą były jednym z nielicznych wyrównanych elementów tego spotkania. Kiedys ktoś pisał, że przyjscie nowych graczy wzmocni grę zza łuku Cavsów, ale wczoraj ten element był dobijający w ich wykonaniu- fajnie sie patrzyło jak kolejni gracze odpalają cegły w stylu Walkera :cool:.

Pisałem też zdaje się, że zmiennicy będą problemem Cavs, bo strefa podkoszowa kuleje, a nie daj Boże, że któryś ze zmienników wyleci (co to oznaczało mogliśmy się przekonać)

Czytałem, że w Jacksonie czy Pavlovicu drzemie wielki potencjał- nawet w grze rezerw nie potrafili mnie do siebie przekonać. Cóż- w Cavs jest wiele pracy i wcale nie uważam, ze przed nimi jakaś wielka przyszłość- nawet biorąc poprawkę, że to był drugi mecz sezonu

Ogólnie mecz do obejżenia, ale nie było to widowisko wysokich lotów- chopć przyznam, że lubię oglądać tak grających Spurs- nie widzę na nich moznych w tym sezonie.

 

A teraz czekam na pierwszy występ Curry'ego w nowej ekipie jaki dane mi będzie obejżeć- oby dał ciała tak jak wczoraj Cavsi (życze tego i jemu i Crawfordowi...i Richardsonowi) :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taki przebój BeeGees - Tragedy!! I dokładnie tak wyglądała gra Cavs 8) Nie będę się rozpisywał bo koledzy napisali prawdziwe elaboraty :P Powiem tylko tak - jeśli tak ma wyglądać potencjał Wschodu to ja, delikatnie mówiąc - dziękuję :!: Bo to co pokazali Cavs to totalna niedojrzałość w ataku i brak jakiegokolwiek wyrachowania w obronie. Ja nie wiem po co są w tej ekipi tacy kolowie jak Hughes, Marshall czy Damon Jones. Ani widu ani słychu :roll: Niech sobie oni dalej walczą w tej Eastern Conference z jakimiś Raps czy Bobcats, bo to akurat ekipy na ich poziom :twisted Wiem, że przemawia przeze mnie żółć ale jak widzę marnowanie takich talentów na czele z Bronkiem i Zyndrunasem to mnie qrwica bierze :!: :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm... mecz retransmisja Warriors - Knicks za nami... coz, smiezny ten mecz byl. Bo jak Brwon gral tymi co nie lubi nimi grac (mlodzi, rookies) to szlo Knicksom doibrze, az za dobze, jak wrocil do 'sprawdzonych' bylo gorzej... Dostali w plecy, coz, moglo byc odwrotnie, aqrat byl to na tyle rowny mecz ze kazdy mogl wygrac. Przynajmniej cos sie dzialo. Zaskoczyli mnie Robinson, Lee i Frye... niby mowiono ze talent, ze checi, ze umiejetnosci, no ale mimo wszystko duzy plus. no i meritum: Eddy Curry... nie powiem, widac zajebiscie jak ma zadatki to dominacji w trumnie, fakt ze przeciwnika mial nijakiego no ale z rugiej strony nie kazdy moze tak kims 'pomiatac'... no a Eddy z latwoscia wyrabial sobie pozycje. Zreszta widac tez ze na niego inni chca grac. Teraz o wadach - faule, faule i jeszcze raz faule, w obronie na stojąco, na tablicach trup... czyli stare grzechy stara bajka tylko w gorszym wydaniu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Knicks-Warriors nie wiem czemu, ale jakoś podobał mi się ten mecz :) Takie lekkie i przyjemne spotkanie na niedzielny wieczór 8) Eddy Curry król pierwszej kwarty może nawet pierwszej połowy :wink: Knicks mają naprawdę spory potencjał, zdolna młodzież dość długa ławka, dwa elementy mi się w tej drużynie nie podobają- pierwszy to Quentin Richardson a drugi to Jamal Crawford, obaj wprowadzają więcj chaosu niż potrzeba, jedynym ruchem Thomasa moim zdaniem powinno być pozbycie się jednego z nich a najlepiej obydwóch np. za no nie wiem Paula Pierce'a :) Jest w NY nareszcie z czego budować drużynę tak jak mówię, ci dwaj mi jakoś nie leżą, ale reszta prezentuje się całkiem fajnie.

 

Przyglądając się Warriors nie mogłem się pozbyć z głowy jednej myśli- Dunlevy dostał 45milionów :lol: No Scottie Pippen jak malowany :lol: ten koleś jest przeciętniakiem, był przeciętniakiem i przeciętniakiem zostanie. Zdecydowanie wolałbym zainwestować w Pietrusa, który jest lepszy w obronie a i w ataku pewnie także będzie jeśli już nie jest. Baron trochę mi działał na nerwy odpalając co chwila te trójki niezależnie od pozycji, czy obecności obrońcy przez co zagrał na lipnej skuteczności :x

 

Mecz mnie nie znudził tak jak na wstępie napisałem oglądało się to widowisko całkiem przyjemnie chociaż głównie chyba przez wzgląd na tych młodych zdolnych Knicks jak Robinson, Lee, Frye czy Ariza. Jeszcze jednak sprawa ten drugi komentator Koniecki :?: całkiem fajnie gadał, nie pieprzył bez ładu i składu jak np. Świątek przynajmniej takie odnosiłem wrażenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie wolałbym zainwestować w Pietrusa, który jest lepszy w obronie a i w ataku pewnie także będzie jeśli już nie jest.

Van nie mów o tym głosno :wink: . Warriors juz umoczyli tyle kasy ze Pietrus bedzie chyba dostepny juz po tym roku (znaczy trajdzik jakis ). Bardzo ale to bardzo odpowiada mi jego gra. Dlatego Paxson niech latem cosik kombinuje, chce tego francuza w Wietrznym mieście. Bo chyab jak podpisali Mike juniora to na niego chą stawiac na SG maja J-Richa któe tez zarabia od cholery i ciut ciut. Mickael chyba jest tam lekko niepotrzebny, przynajmniej kasy nie maja na niego. Wiec za jakieś picki i kogos tam z chęcia by go widział u nas.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canal plus w tym roku ostro zaskakuje. Zobaczymy kolejne ekipy, których jeszcze w tym sezonie nie podziwialismy. 18 listopada Canal +Sport pokaze mecz Houston Rockets- Detroit Pistons. Poczatek o 3:00.

 

Teraz czas na Warriors-Knicks. Jeszcze mecz sie nie zaczał, a juz sie wkurzyłem. Myslałem, ze to na zywca poszczał, a tutaj retransmisja. Cóz na szczescie trafiłem na sam poczatek i jeszcze wszystko sie mogło zdarzyc. Ogólnie rzecz biorac mecz seriami. Warriors zaczeli wysmienicie, ale po chwili uszło z nich powietrze. NYK wyrównuje, to Warriors znowu po chwili odjezdzaja. Pierwsza połowa na korzysc Warriors, oni maja przewaga, ale w kazdej chwili mogli ja stracic. W II kwarcie chyba kazdy kibic GSW zadrzał. Nowojorczycy mieli swietną serie, zblizali sie nieubłąganie, objeli prowadzenie. na domiar złęgo, włąsnie wtedy Wojownicy grali najsłąbiej. Zero pomysłu w obronie, to samo w ataku. Bardzo zdziwiłem sie wtedy ich postawą. Wygladali jak bezradne, zagubione dzieci. Sami otieirali dooge do kosza w defensywie, a w ataku za darmo oddawali gałe. Tragedia. W czwartek kwarcie mecz zaciety, zmniejszona ilosc błedów i lepiej z tego horroru wyszli wojownicy.

 

Zaczne od Warrios. Raził mnie zbyt mocny nacisk na efektownosc. Starali sie grac nie tylko efektywnie, ale tazke mile dla oka. Nie pwoeim wychodziło im to, ale czesto tez popełniali przez to głupie, niewymuszone starty. A proba zagrania alley oop'a w ostatnich sekudanch, kiedy jeszcze wszystko mogło sie zdarzyc(teoretycznie) to raczej szczyt głupoty niz chec pokazania czegos dla widowni.Opierali sie na obwodzie, ich podkosz to porazka. Knicks to tradycyjnie juz spory bałgan, ale smiem twierdzic ze Brown troche to opanował, wyglada to juz lepiej niz za czasów poprzednich coachów. W obronie dalej zle, ale mieli przebłyski kiedy dobrze bronili.Frontocurt niszczył przeciwników, tam nie było na nich mocnych. Głównie dzieki temu zblizony wynik, gdyz Wojownicy nie mieli punktów z pod kosza, a z dystanus tak łątwo sie nie trafia. Duzo jeszczez pracy przed nimi, ale jest szansa ze wyjda na prostą.

 

W Warriors wszystkoz aczynało sie od Barona Davisa. Naprawde tym razem mi zaimpnował. Wysmienty przeglad pola, odgrywał w dobrych momentach, nie rzucał na siłe, był liderem i motorem ekipy. Wiem, ze nie rzucał na siłe patrzac na skutecznosc i ilosc rzutów zabrzmi conajmniej dziwnie, ale selkecja w mojej opinii na plus, moze nie kazdy rzut wywazony do konca, ale wiekszosc z tej 17 z pewnoscią tak.dalej lezy skutecznosc, ale cóz chbya juz tego od konca kariery nie naprawi. W pierwszej kwarcie dosc niewidoczny, ale własnie wtedy najwiecej grał z partnerami, szukał ich, grał pod nich a nie pod siebie. Drugi z Wojowników to oczywisice Jason Richardson. Król pola trzech sekund patrzac na zawodników z obwodu. wiele punktów z "points in the paint" to własnie jego zasługa.Bez tego gracza dorobek byłby ok o połowe miejszy, czyli maksymalna komrpomitacja, która i tak była. Frontocur Warriors nie radził sobie w ataku, nie radził sobie w obronie. Pokazał ze jest słąby. Nic nie ujmujac dla podkoszu Knicks, ale wybitnuy to on nie jest, a i tak upokorzył rywali. Dunleavy zagrął fatalnie, nie zasługuje na kontrakt jaki dostał. Nie trafił i nic innego nie robił. Mecz moze i dla niego jeden ze słąbsyzch, ale i tak patrzac na niego ogólnie to nie wart tylu dolarów. Przepłącili i to mocno. Knicks zaczne od Frye. Zaimpnowal mi i to mocno. Brown trafił w 10 dajac mu szasne. Rookie, ale zabawił sie z Warriors. Kilka naprawde dobrych zagran, ktorych nie powstuydziłby sie i gracz z doswiadczeniem. Zachowywał sie jak rutyniarz. Curry jak był na parkiecie to wszystkie akcje szły pod niego> DO centa i on robił co chciał. Przewaznie sam konczył, albo podawał. W ataku doprawdy rzadził. Niszczył rywali. W obronie tez nie mozna mu wiele zarzucic, ale frontocurt Warriors nic praktycznie nie robił ani w offensywie a ni w defensywie, wiec to nie jest prawdziwy sprawdzian jego umiejetnosci w mojej opinii. Stary blad, szybko łapał faule. Ogólnie w Nowym Jorku sie przyda, bedzie bilansował pomalowane z dalsza odległoscia od kosza. Wypada na koniec wspomniec tez o Crawford. Dał ciała na calej linii. Gdy tylko wszedł, a grał krótko dzialo sie cos złego. Niecelne rzuty, straty(pamieten 3 akcje, 3 jeog błędy i chyba wtedy 2 straty) z jego strony, a zespól odstawał od rywali. Zdecydowanie najsłąbsze ogniwo zepsołu. Teraz przed nami forumowy mecz No1 Lakers- Sixers.

GO SIXERS :!: :!: :!:

BEAT LA :!: :!: :!:

 

EDIT

jeszcze kilka spraw mi sie przypomniało :wink:

 

Jeszcze jednak sprawa ten drugi komentator Koniecki całkiem fajnie gadał, nie pieprzył bez ładu i składu jak np. Świątek przynajmniej takie odnosiłem wrażenie.

Patrzac przez [pryzmat swiatak to to geniusz jest :twisted: Ogólnie zaskoczyli mnie kims nowym. Gadał IMO nienajgorzej, choc nie obyło sie oczewiscie bez błedów, ale te zdarzaja sie kazdemu, przy okazji tylu minuta gadania. Moze zadziałało to ze pierwszy raz go słysze, a moze po prostu jest dobry. Na ocene jaki jest naprawde poczekam jeszcze do obejrzenia kilku jego meczy. Ten wczorajszy wyszedł mu dobrze.

 

EDIT2

Jeszcze o trójkach Knicks trzeba wpsomniec. Dno. To najkrótsze stwierdzenie. NIe rzucali spececjalnie czesto,z bezsensownych pozycji, ale 0 trafionych to zawsze raząca liczba :? Tym bardziej w przypadku ze maja tylu strzelców. Tak z pamieci to szybko Q, Marbury i Crawford, którys z nich przynajmniej raz powinien umiescic piłke w koszu. Warriors rzucali czesto, ale niewiele lepiej. Odwrotan sytuacja, duza ilosc rzutów, ale tez mało trafioncyh. Ogólnie rzuta za 3 to była bolączka obu stron

 

EDIT3

No i osobiste. Patrzac na meczarnie obu stron az zal dupe sciskał. Jedni lepsi od drugich. Skutecznosc jak z gry. Strach pomyslec co byłoby jakby z obu stron o zwyciestwie decydowały osoibiste. Tak tylko kilka po stronie Warriors, przewaga jak na czas gry całkeim spora wiec tez nóz na garde nie był monoc przyłozony..

 

PS. Sorry za eduity, ale mi sie tka przypomina co jakis czas :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sixers-Lakers.Tak czekałem na ten mecz, ale trzy aspekty wpłynęły na to, że nie miałem takiej przyjemności z oglądania tego meczu jakiej się spodziewalem:

 

- beznadziejny mecz Bryanta, nie ma żadnego usprawiedliwienia na tak słabą grę, nie przypominam sobie tak dziwnego meczu w jego wykonaniu, pasywny, brak agresji i tej pewności siebie, która jest tak dla jego gry charakterystyczna.

 

- sędziowanie, nie zwalam winę za porażkę na sędziów bo winnym tej porażki jest przede wszystkim niestety Kobe, ale to jest świństwo żeby na jeden mecz wyjazdowy dawać Javiego a na następny Crawforda :x Wiadomo, że sędziowie mają najlepszy dzień kiedy ich nie widać i się o nich nie mówi, niestety jak sędziuje któryś z tych wyżej wymienionych to niemożliwe, oni muszą się pokazać. Iverson rzucał więcej osobistych niż cały zespół Lakers, rozbija wargę Vujacicowi oczywiście faul gracza Lakers, znowu kiedy KB gra z piłką lekko odepchie Iguadolę faul ofensywy :? Iguadala to jedyny gracz Sixers, którego gra mi się naprawdę podoba, i jest świetnym obrońcą, ale żeby spędzić na parkiecie 47 minut z czego większość czasu pilnując jednego z najbardziej trudnych do powstrzymania i jednego z najczęściej stających na linii gracza jakim jest KB i nie popełnić żadnego przewinienia :shock: Zwłaszcza kiedy jego średnia fauli w sezonie w ciągu 36 minut wynosi 4, a dzisiaj 47 i 0 :)

 

- Światek, dobry komentator sportowy powinien mieć wiedzę w danej dziedzinie i musi umieć ją w interesujący sposób przekazać, kiedy komentatorowi brakuje jednej cechy jest źle, ale kiedy jak w przypadku pana Ś. obydwóch to już tragedia. Ja rozumiem nawet, że o NBA on niewiele wie, ale jak się zaczął pytać Michałowicza dlaczego niższy gracz Iverson ma przewagę nad wyższym Parkerem to się załamałem. Przecież oni muszą coś tym komentatorom zapraszanym do studia płacić, więc czy naprawdę taki problem jest ze znalezieniem kogoś kto będzie się do tego nadawal :?:

 

W sumie w ataku oprócz Iversona dobrze spisał się Salmons, Korver coś tam rzucił, ale sporo partolił, Webber nic w zasadzie nie pokazał. W Lakers świetny mecz zagral Chris Mihm chyba tak dobrego spotkania wyjazdowego w barwach Lakers a pewnie i w całej karierze nie zaliczył, nie łapie szybkich fauli to jest naprawdę przydatny. Kwame :evil: on nie łapie w ogóle lecących do niego piłek, mam nadzieję, że to ciagle sprawa tego zabandażowanego kciuka, w preseason z tym akurat problemów nie miał więc oby to było problemem. Pożytek z jego warunków fizycznych pod bronionym poszem i tak jest jak tam po prostu stoi, liczę na poprawę kiedy z tym kciukiem będzie wszystko w porządku skoro wcześniej z łapaniem podań problemów nie miewał to chyba to jest przyczyną.

 

Fajnie zaprezentował się Parker trochę za często gwizdano mu faule, ale zrobił na mnie dobre wrażenie, fajnie grał Odom tylko nie rozumiem dlaczego w końcówce meczu nie grał częściej pod koszem jak wcześniej kiedy wykorzystywał w zasadzie bezbłędnie swoją przewagę nad obrońcami Sixers po podaniach w pomalowane od Bryanta :? Vujacic mnie trochę zaskoczył, widać było, że się przykłada do defensywy co mu się raczej nie zdarzało w zeszłym sezonie.

 

Sixers wygrali i ostatecznie tylko zwycięstwa się liczą, mimo wszysto dla Lakers są też pozytywne aspekty tego meczu. Bardziej bym się przejął gdybyśmy przegrali to spotkanie po świetnej grze KB bo znaczyłoby to, że znowu reszta nic nie gra, tymczasem Kobe odstawia tragedię a my prowadzimy przez większość spotkania, akurat w jego przypadku można być w miarę spokojnym, że takie mecze za często się nie będą zdarzać a jeżeli reszta da takie wsparcie jak dzisiaj powinno być wszystko w porządku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczne od tego, ze stosunkowo mało osób było na chacie do tego co sie spodziewałem przy okazji takiego widowiska, nie było kilku giwazd forum zrzeszonych po 1 czy po 2 stronie. Na chacie byłem jako pierwszy, potem pojawiło sie trzech fanów Landrynek i sam musiałem zwalczac naród niewierny :wink: Potem pojawił sie Gumbi, ale za chwile poszedłem na mecz. Jak wróciłem to było juz sporo osób. Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieje ze przy nastepnej okazji tez Sixers wygraja. Na koniec pytanie: I co Mich@lik mówiłem ze sie chusteczki przydadzą czy nie? :twisted:

 

Mecz oglądałem na raty, bo w najwazniejszym momencie, przed IV kwarata prąd zabrali... W XXI wieku.. ehh.... Tak jak mówiłem Sixers przegrali pierwszą połowe bo pomyslekli ze fani LA i tak maja mało radosci w zyciu to niech sie pocieszą chociaz 24 minutami.Dobra na powaznie to nie rozumiałem jak Lakers z poczatku utrzymywali wynik. Mniej rzucali, Sixers prezetowali sie lepiej w obornie w ataku, bardziej waleczni, kilka razy byli blisko zbiórki w offensywie, a mimo to Lakers w pierwszych minutahc(połowa pierwszej kwarty) dalej byli w grze. Potem to oni przejeli inicjatywe, a szczególny zal sciskał dupe jak widziało sie popisy naszego frontcourtu o którym powiedziec ze grał to zdecydowanie za duze słowo. Oni stali i dawali mnóstwo szans na punkty z ponownienia dla gosci. Trzecia kwarta zaczeła sie po mysli całego LA, ale juz w koncówce stabilnosc odzyskiwali gospodarze. Kilak punktów by zblizyc sie do Lakers i uderzyc w ostateniej czesci. Zamiary i zapewne marzenia kazdego fana Sixers zostały spełnione. Kilka szybkich akcji, mamy remis a nastepnie przewage. Lamers w tym okresie meczął sie straszliwie, nie moga przeprowadzic dobrej akcji w ataku i nie dominuja nawet na tablicach co wychodziło im przez cały mecz wyśmiencie. Sixersi(pozdro Światek :lol: ) panowali, skutecznie wykorzystali słąbosc rywali i ostatecznie byli lepiej ustawieni na koncówkę. 2 ostanie akcje rozwiazane zupełnie inaczej. Philly bardzo dobrze, Salmons penetruje, myli obrona, podanie do Korvera, wszyysc przygotowani na jego rzut, a ten odgrywa do czystego Iversona a ten oczwyscie nie mysli sie. Lakers popełnili ten bład ze Kobe'ego poniosło, raczej Jax nie chcial grac trójki, Bryant uwierzył w swoje umiejetnosci i jak widac mocno sie przejechał. Błedne rozwiazanie, tym bardziej przy tak słąbej formie tego gracza. Byc moze fani LA mocno mnie zjadą za to co teraz napisze, ale wydaje mi sie ze mozna było poszukac swietnie dysponowanego Mihima, który trafiał wszystko jak leci i mógłby nie zawiesc. Trezba było penetrowac, podojenie, tak zeby Mihim był wolny i łatwe punkty, przynajmniej próbowac to zagrac. Jak nie to rzut z trudnje pozycji i tak nienajlepsza i tak, wiec na jedno by wyszło.

 

Jesli chodzi o ocene całych zespołó bez rozegrania ostateniej, najwazniejszej akcji to w przypadku dobrej gry AI i słabej Koby'egp pierwsze mysla jaka przychodzi na mysl to jak wiele znaczą Lakers bez KB i czy tyle samo znaczyli by Sixers bez swojego gwiazdora? Przede wszystkim trzeba zauwazcy fakt, ze gdy Bryant był na parkiecie nawet bez jego punktów LAL radzili sobie nienajgorzej a gdy schodził z parkietu, gdy nie było nastawienia obrony na niego szło im zdecydowanie gorzej. A na koniec meczu KB i tak wziął sprawy w swoje rece. Wydaje mi sie ze przy takiej obeznosci AI jak teraz KB Sixers nie zaprezentowali by sie wiele gorzej. Ciekawy temat to obrona Lakers i trzeba byłoby byc slepecem by nie zauwacyc popraway jezeli choci o to co było w zeszłorocznych rozgrywkach. W ataku oczywisice trójkaty, który wychodziły im niezle. Sixers przede wszystkim fatalnie na tablicach, stali, nie zastawiali, dawali łątwo oszukac sie rywalom. To co było widac po statach w poprzednich meczach zostało im teraz maksymalnie wytkniete kiedy mogłem mecz zobaczyc. Dotyczy to oczywiscie pierwszej połowy, gdzie w niektórych momentach naprawde az zal było patrzec na ponownienia Lakers, w drugiej dwudziestece czwórce w miare jakos to sie wyrównalo i po cyfekrach nie wygląda to tragicznie. w ataku wiekszosc akcji pod AI, czeste granie pick'n rolla oraz gra po zasłonach dla rzutow Korvera.

 

Teraz czas na poszczególnych graczy. Z grzecznosci zaczne od słabszych. A wiec Lakers :twisted: Wypada zacząc od ich lidera. Wypadł conajminej słabo, zaprezentował conajwyzej połowe tego na co wszysyc liczyli. Nie było pojedynku z AI na statystyki który bedzie lepszy. Niedorzeczne byłoby powiedziec ze cała wina lezy po stronie Iggy'ego bo tak znakomicie bronił, ale napewno ten gracz dozrzucił sporo cegiełek od siebie, bo nie ma wątpliwosic ze bronił na piątke. Kobe w miare upływu czasu był coraz bardziej sfrustrowany, zdenerowany, widzał ze nie idzie i mu i kolegom a nie moze nic zrobic, a powinien i wszysyc na niego liczą. Sporo rzucał, ale z fatalnym skutkiem. A w 3 kwarcie nie trafił nawet kilku prostych wejsc pod kosz. W ostanich akcjach wział ciezar gry na siebie, pokazał ze stac go by był liderem, ale troche przegiął w ostatniej akcji i widac był ze nie tego oczekiwał Phil. Zauwazyłem ze duzo podawał, szukał parnterów, gry z nimi, nie rzucał cegieł, ale robił co mógł by pomóc mimo ze ma slabszy dzien. Natomiast zupełnie inne spoitkanie notował Mihim. Zdecydowanie najlepszy mecz tego gracza w sezonie. aktywny na deskach i w zdobywanych punktach. Hunter nie radził sobie w kryciu. Sporo łątwych punktó, ale były dez naprawde łątwe rzuty. Pamietam i akcje z pod kosza i z póldystansu. Na tabliach to włąsnie on niszczył nas na poczatku na deskach i w banaly sposób zdobywał punkty, nasi nic nie mogli zrobic. Zaczą wysmienicie, z czasem mniej widaczny ale i tak jak na niego to spotkanie wybitne. Swoja grą zajmpnował mi Parkera. Duzo bardziej wartosciowszy gracz od Atkinsa, rzucał wydało mi sie dobrze, wiec nie wiem skad nagle tak niski % ale moze cos przegapiłem.Teraz bohaterwie :D Philadelphia 76ers :D Pierwszy plan to oczywiscie Allen Iverson, duzo rzucał, zdecydowanie czesciej sam konczyła akcje niz kreował partnerów. W pierwszych minutach wiele punktow wytaczało sie z kosza Sixers po rzutach parnerów EJ AJ wiec nie dziwie sie mu ze probował sam konczyc tym bardziej ze innym nie szło. Korver faktycznie forme ma fatalna, nie ma co ukrywac, dzuo rzutów po zasłonach, ale z efektywnoscia było fatalnie. Ze staów moze i widac ze czsto ine rzucał, za 3, ale w rzeczywisctosic to wiekszosc to była przekroczona liniia i stad rzut za 2. Zdecydowanie lepiej czuje sie bez pilki, wiec dobrze ze wychodził i rzucał, ale troche za duzo tych akcji patrzac na forme zawodnika. Zbyt mocno chciał. Im mocniej chce tym gorzej mu wychodzi. Webber rzucał fatalnie, szczególnie utkiwły mi w pamieci 2 beznadziejne rzuty z dystansu(jeszcze nie za 3), ktore ledwie doleciały do obręczy. Czesciej powinien szukac gry w pomalowanym, bo z tamtad był skuteczny. Iggy mało widoczny w ataku, rzutów jak na lekarstwo. Nie dizwie mu sie jednak, był zdecydowanie zajety obroną KB, to była jego głowna rola, wywiazał sie wysmiencie z głownego zadania. Wszyscy wiemy ze obrona bardziej meczy od ataku, wiec miał prawo byc mniej aktywny w offensywie, gdyz wierze ze gra przeciwko KB przez tyle czasu mogła skutecznie go wykonczyc. Hunter przez pierwsze mecze grał dobrze, ostatnio spuscił z tonu. Mecz z LA mu nie wyszedł. Mihim go upokorzył, w obronie nic nie pokazał, oprócz bloków a w ataku 3 skutecznie akcje(2 napewno były po podwojeniu i wsad sam na sam z koszem, trzeciej nie pamietam), wiec w ataku tez nic specjalnego. Salmons ogólnie pozytywne wrazenie i mimo ze nie jest kluczową postacia w całym zespole pod koniec gral jako jeden z pierwszych skrzypków. Bodajze przed przed ostatnie punkty nalezą do niego, po wejsciu pod kosz i potem piekne wyprowadzenie AI w najwazniejszej offesywnej akcji meczu. Ogólnie gral sporo, ataku mocno skupiony na rzutach AI i Korvera, wiec nie miał do konca kiedy w tym elemencie rozwinąc skrzydeł.

 

Komentatorzy ehh. Wywołąlismy wilka z lasu, czyli p. Światek... Miałem nadzieje ze znowu bedzie Koniecki, albo chociaz Noculak ale cóz.

Przecież oni muszą coś tym komentatorom zapraszanym do studia płacić, więc czy naprawdę taki problem jest ze znalezieniem kogoś kto będzie się do tego nadawal

 

Moze i nie mam racji, ale wydaje mi sie ze Swiatek robi za goscia-eksperta wiec robi to z własnej woli i za darmo, bo gosicom chyba sie nic nie płaci. Ale jezeli dostaje za to szmal to głupio robia włodarze C+, bardzo głupio.

WM jest zdecydowanie lepszy, ale stary problem stronniczosci powraca. Teraz ma 100 powodów by usprawiedliwic Kobe,a kiedys w tym samym momencie miałby 99 by go pojechac. Teraz zachwyca sie Bryantem, mówi jak to wiele on sie nauczyl(szkoda ze rok temu mówił ze nic sie nie uczy :? ). Wydaje mi sie ze to sprawa Jaxa, któego Michałowicz szanuje i od razu z przyjsicem tego trenera widzi wiele pozytywó w grze Brynta choc nie zawsze one są zmienione w stosunku do poprzednich rozgrywek. 3 lata NBA w C+. pierwszy - uwielbienie KB, 2-nienawisc do KB, 3- ponownie uwielbienie, 4- jak bedzie to wychodzi na to ze znowu jechanie bo KB.

 

Teraz czas na Rapotrs-Sonics. Oba zepsołu zawodzą oczekiwania, Sonics 2 ostatanie mecze przegrali zdecydowanie, wiec otwiera sie szansa na pierwsze zwyciestow Raptors.

GO RAPTORS !!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem wrażenie, że sędziowie gwizdali w tym meczu przeciwko Lakers i przeciwko Webberowi. Dwa razy CW miał naprawdę efektowne akcje, których mu nie uznano. O ile ten pierwszy gwizdek rozumiem, to już tego drugiego zdecydowanie nie. Iverson nawet jak się wkurzył na Vujacica, gdy ten mu wyrwał piłę i zaczął zachowywać się nietaktownie to żadnego faulu technicznego nie dostał, ani nic. Było też wiele innych kontrowersyjnych sytuacji o czym szerzej napisał Van.

 

W pierwszej kwarcie Sixers po prostu byli lepsi w każdym elemencie, a Lakers wyglądali na mocno ospałych. Do tego 1 pkt. Kobe'ego i Sixers musieli wygrać pierwszą kwartę, jednak i tak niżej niż to wyglądało po grze. Jedynie Odom, Parker i Mihm ratowali ich. Później Kobe grał już trochę lepiej, ale nadal sporo kaszanił, a mimo to Lakersi odrobili straty i wyrabiali sobie przewagę. Tutaj duża zasługa słabej gry Sixers, gdzie tylko AI był w stanie zapewnić punkty, zwłaszcza dobijać mogła seria niecelnych rzutów Korvera. W czwartej kwarcie wydawało się, że LAL ma bezpieczną przewagę, ale Sixers jednak szybko ją zniwelowali i wysunęli się pod koniec meczu na prowadzenie. To zapowiadało emocjonującą końcówkę i taka ona była. Najpierw Kobe odrobił straty, a w ostatniej akcji przy 2 punktach straty zrobił to co robi najczęściej w takich sytuacjach. A mianowicie rzuca za 3 i nie trafia. :D

 

W meczu bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Mihm. Z mojego, czyli kibica Cavs punktu widzenia bardzo szkoda, że nie ma go już w Ohio. Taki zmiennik dla Ilgauskasa to by było coś. :D Do tego Smush, który jeszcze tak niedawno musiał wyjeżdżać do Europy, teraz gra jakby miał dostać MIP.

 

Ogólnie mecz bardzo ciekawy i świetnie się go oglądało. Dodatkowo wygrała drużyna, której kibicowałem w tym starciu. :) Niestety trudno liczyć na coś podobnego w jutrzejszy wieczór. :/

 

Moze i nie mam racji, ale wydaje mi sie ze Swiatek robi za goscia-eksperta wiec robi to z własnej woli i za darmo, bo gosicom chyba sie nic nie płaci. Ale jezeli dostaje za to szmal to głupio robia włodarze C+, bardzo głupio.

Jakoś nie wierzę, żeby Jurek nie dostawał kasy za komentarz.

 

P.S. Czy Noculak komentował w tym sezonie jakiś mecz? Bo jakoś nie kojarzę go z bieżących rozgrywek, a jego akurat nawet lubię słuchać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byc moze fani LA mocno mnie zjadą za to co teraz napisze, ale wydaje mi sie ze mozna było poszukac swietnie dysponowanego Mihima, który trafiał wszystko jak leci i mógłby nie zawiesc. Trezba było penetrowac, podojenie, tak zeby Mihim był wolny i łatwe punkty, przynajmniej próbowac to zagrac. Jak nie to rzut z trudnje pozycji i tak nienajlepsza i tak, wiec na jedno by wyszło.

Zgadzam się o tyle, że nie wyznaczałbym Bryanta do oddania tego rzutu, ale nie chciałbym także żeby to Mihm miał piłkę w takim momencie, osobiście zrobiłbym to co zrobili Lakers w ostatnim meczu przedsezonowym przeciwko Queens czyli rozrysował tą akcję na Odoma. Sixers nie mieli na niego właściwie żadnej odpowiedzi i on powinien mieć piłkę w tej decydującej akcji a nie Kobe czy akcję wcześniej Parker.

Za dużo błędów taktycznych po stronie Lakers i niewykorzystywanie w należytym stopniu swoich atutów jak właśnie Odoma. Z drugiej strony wiesz KarSp gdyby Kobe trafił tą trójkę byłby bohaterem, który mimo słabego dnia w decydujących momentach zdobył 8 ostatnich punktów i poprowadził zespół do zwycięstwa 8) Moim zdaniem decydująca akacja powinna być przeprowadzona przez Lamara, ale Kobe już w sumie tyle razy w karierze jeszcze bardziej nieprawdopodobnymi rzutami ratował wynik, że wielkich pretensji o ten rzut nie mam.

 

Patrzyłem jeszcze trochę na powtórkę i dość widocznym problemem Lakers były trudności z dogrywaniem piłki przez na dogodne pozycje do mającego obrońcę na plecach KB, jedynie Odom jakoś to robił reszta w ogóle nie potrafi podać do nisko ustawionego gracza, przynajmniej jak wróci Walton będzie ktoś kto jest dobry w tym elemencie.

 

Akcja po, której Iverson zdobył decydujące punkty strasznie spieprzona przez obronę Lakers, zdaje się Parker podwoił gracza Bryanta nie wiem po co zostawiając AI dużo czasu i miejsca na oddanie rzutu.

 

Kobe w miare upływu czasu był coraz bardziej sfrustrowany, zdenerowany, widzał ze nie idzie i mu i kolegom a nie moze nic zrobic, a powinien i wszysyc na niego liczą.

Nie wiem za bardzo gdzie tą frustrację widziałeś, ja właśnie byłem zaskoczony, że on jest taki wręcz anemiczny nie okazujący złości, nie dyskutujący z sędziami po niegwizdanych faulach, może gdyby się sfrustrował i wkurwił porządnie i wyzwolił tą sportową złość efekt byłby inny. Ten jego spokój mnie chyba bardziej zadziwił niż brak skuteczności, we wcześniejszych meczach tego sezonu zachowywał się zupełnie inaczej :?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie mecz bardzo ciekawy i świetnie się go oglądało. Dodatkowo wygrała drużyna, której kibicowałem w tym starciu. :) Niestety trudno liczyć na coś podobnego w jutrzejszy wieczór. :/

Czemu trudno? Trudniej będzie, ale liczyć można :)

 

P.S. Czy Noculak komentował w tym sezonie jakiś mecz? Bo jakoś nie kojarzę go z bieżących rozgrywek, a jego akurat nawet lubię słuchać.

Wydaje mi się, że mecz otwarcia, ale nie jestem pewien na 100%.

 

 

Kobe w miare upływu czasu był coraz bardziej sfrustrowany, zdenerowany, widzał ze nie idzie i mu i kolegom a nie moze nic zrobic, a powinien i wszysyc na niego liczą.

Nie wiem za bardzo gdzie tą frustrację widziałeś, ja właśnie byłem zaskoczony, że on jest taki wręcz anemiczny nie okazujący złości, nie dyskutujący z sędziami po niegwizdanych faulach, może gdyby się sfrustrował i wkurwił porządnie i wyzwolił tą sportową złość efekt byłby inny. Ten jego spokój mnie chyba bardziej zadziwił niż brak skuteczności, we wcześniejszych meczach tego sezonu zachowywał się zupełnie inaczej :?

Daj spokój Van, te jego miny i sztuczne uśmieszki, albo jak się zakrywał koszulką. Trudno, zeby jkakoś pokazywał swoja złość skoro i tak cała publicznośćjuż bez tego na niego buczała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.S. Czy Noculak komentował w tym sezonie jakiś mecz? Bo jakoś nie kojarzę go z bieżących rozgrywek, a jego akurat nawet lubię słuchać.

Wydaje mi się, że mecz otwarcia, ale nie jestem pewien na 100%.

Jestem prawie pewny, że to był Telman. A nawet jeśli Noculak, to w każdym razie wychodzi na to, że ktoś z dwójki Noculak-Telman jeszcze nie komentował. Tymczasem Świątka słyszeliśmy już dwukrotnie. Dziwne, mam nadzieję, że Koniecki nie zastąpił Noculaka ani Telmana.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj spokój Van, te jego miny i sztuczne uśmieszki, albo jak się zakrywał koszulką. Trudno, zeby jkakoś pokazywał swoja złość skoro i tak cała publicznośćjuż bez tego na niego buczała.

Właśnie chodzi o to, że robił tylko te głupie miny, nie wdawał się w żadne zażarte dyskusje, nie próbował rozmawiać z arbitrami jak to często robił bardziej lub mniej spokojnie, był po prostu jakiś dziwny, ten jego wjazd pod kosz kiedy był minął obrońcę i był sam na sam zamiast walnąc dunka nie trafił rzutu od tablicy, to nie był Kobe jakiego oglądam od tylu lat.

 

Nie widziałem u niego w ogóle tej zawziętości, mobilizacji, tych kurwików w oczach :wink: wszystko to było jeszcze parę dni temu, tym dziwniejsze jest to, że właśnie w Philly gdzie jest tak wygwizdywany powienien zagrać i zachowywać się w taki sposób jak w meczu w Denver gdzie przyjmowany jest podobnie przez publiczność, widziałbyś spojrzenie jakim obrzucił trybuny w meczu z Nuggets wiedziałbyś dokładnie co mam na myśli, tutaj tego wszystkiego nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Daj spokój Van, te jego miny i sztuczne uśmieszki, albo jak się zakrywał koszulką. Trudno, zeby jkakoś pokazywał swoja złość skoro i tak cała publicznośćjuż bez tego na niego buczała.

Właśnie chodzi o to, że robił tylko te głupie miny, nie wdawał się w żadne zażarte dyskusje, nie próbował rozmawiać z arbitrami jak to często robił bardziej lub mniej spokojnie, był po prostu jakiś dziwny, ten jego wjazd pod kosz kiedy był minął obrońcę i był sam na sam zamiast walnąc dunka nie trafił rzutu od tablicy, to nie był Kobe jakiego oglądam od tylu lat.

 

Nie widziałem u niego w ogóle tej zawziętości, mobilizacji, tych kurwików w oczach :wink: wszystko to było jeszcze parę dni temu, tym dziwniejsze jest to, że właśnie w Philly gdzie jest tak wygwizdywany powienien zagrać i zachowywać się w taki sposób jak w meczu w Denver gdzie przyjmowany jest podobnie przez publiczność, widziałbyś spojrzenie jakim obrzucił trybuny w meczu z Nuggets wiedziałbyś dokładnie co mam na myśli, tutaj tego wszystkiego nie było.

A tak, z tym to się w 100% zgadzam, nic dodać, nic ujać. Moze po prostu wreszcie zrozumiał, że... ok juz mu nie będę znowu jechał ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem prawie pewny, że to był Telman. A nawet jeśli Noculak, to w każdym razie wychodzi na to, że ktoś z dwójki Noculak-Telman jeszcze nie komentował. Tymczasem Świątka słyszeliśmy już dwukrotnie. Dziwne, mam nadzieję, że Koniecki nie zastąpił Noculaka ani Telmana.

Otóż mnie się wydaje, że niestety Noculak poszedł na etatowego do TVP3, czyli komentuje polski basket, ale głowy nie dam. Podobnie jak Telman, który razem z Michałowiczem komentują Euroligę. Za to Świętek niezniszczalny jest :twisted: On musi mieć jakiś układ, ze go biorą - pewnie dlatego, ze obok Kazimierza Górskiego jesta zasłużonym trenerem AWF we Wrocławiu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem prawie pewny, że to był Telman. A nawet jeśli Noculak, to w każdym razie wychodzi na to, że ktoś z dwójki Noculak-Telman jeszcze nie komentował. Tymczasem Świątka słyszeliśmy już dwukrotnie. Dziwne, mam nadzieję, że Koniecki nie zastąpił Noculaka ani Telmana.

Mi podbnie jak Gumbiemu/Monte'mu wydaje sie ze mecz otwarcia komentował Noculak. Jak Telmana zastąpił Koniecki to dobrze, bo z tego co było w pierwsyzm komentowanym przez niego meczu wypadł niezle i mamy juz wiecej dobrych(on i Noculak) na jednego Świątka.

 

On musi mieć jakiś układ, ze go biorą

Tez mi sie to od dawna wydaje. Michałowicz sam go nie moze słuchac, nie odpowiada na jego pytania podczas meczu, bo są nadzwyczaj głupie i tylko czasami w najbanalniejszych rzeczach go poprawia. Pamietna tercja :lol: Po prostu tez go olewa :wink:

 

Zgadzam się o tyle, że nie wyznaczałbym Bryanta do oddania tego rzutu, ale nie chciałbym także żeby to Mihm miał piłkę w takim momencie, osobiście zrobiłbym to co zrobili Lakers w ostatnim meczu przedsezonowym przeciwko Queens czyli rozrysował tą akcję na Odoma. Sixers nie mieli na niego właściwie żadnej odpowiedzi i on powinien mieć piłkę w tej decydującej akcji a nie Kobe czy akcję wcześniej Parker.

 

Z Odomem zgoda, jak miał galę to trafiał i z tego co wiem to to drugi ogólnie najlepszy gracz Lakers. Jesli natomiast chodzi o Mihima to wyznaje zasade ze jak nawet przecietny gracz ma wyśmienite spotkania, trafia 3 rzuty na 4(8-12, skutecznosc Mihima) to warto zaryzykowac. Tym bardziej ze przy podwojeniu zostałby na wolnej pozycji, blisko od kosza, nic tylko konczyc. A przeciwko Queens to jak ta kluczowa akcja wyglądała? Coś wiecej niz tylko ze rozrysowana na Lamara :wink: Jezeli to ja byłbym Philem to najprawdopodniej zdecydowałbym sie na wariant który przedstawiłem. Jeżeli bys do mnie zadzwonił i powiedział dokłądnie o co chodzi z Odomem to tez bym to rozważył 8) Napewno kończyłby ktos z trójki Bryant, Odom, Mihim. Dwóch najlepszych Lamersów i jeden człowiek rozgrywjacy bdb spotkanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Odomem zgoda, jak miał galę to trafiał i z tego co wiem to to drugi ogólnie najlepszy gracz Lakers. Jesli natomiast chodzi o Mihima to wyznaje zasade ze jak nawet przecietny gracz ma wyśmienite spotkania, trafia 3 rzuty na 4(8-12, skutecznosc Mihima) to warto zaryzykowac. Tym bardziej ze przy podwojeniu zostałby na wolnej pozycji, blisko od kosza, nic tylko konczyc. A przeciwko Queens to jak ta kluczowa akcja wyglądała? Coś wiecej niz tylko ze rozrysowana na Lamara :wink: Jezeli to ja byłbym Philem to najprawdopodniej zdecydowałbym sie na wariant który przedstawiłem. Jeżeli bys do mnie zadzwonił i powiedział dokłądnie o co chodzi z Odomem to tez bym to rozważył 8) Napewno kończyłby ktos z trójki Bryant, Odom, Mihim. Dwóch najlepszych Lamersów i jeden człowiek rozgrywjacy bdb spotkanie.

Wiesz środkowi niezbyt często dostają piłkę żeby zdobyć decydujące punkty, Mihm musiałby się świetnie ustawić, dostać idealne podanie, nie upuścić piłki co mu się często zdarza itd. Kobe czy Odom sami mogą sobie w razie potrzeby wykreować pozycję i dlatego wolałbym żeby tą akcję kończył Lamar. Co do meczu z Queens no cóż jeśli cię to naprawdę interesuje Lamar wysoko piłkę, zaczął klepać tuż przed linią 3 punktów Kobe na prawym skrzydle postawił mu zasłonę Lamar wjechać pod kosz i dwa punkty dla Lakers :D Dla mnie Phil popełnił błąd nie ustawiając tej akcji jak i kilku poprzednich właśnie na Odoma cóż było, minęło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz środkowi niezbyt często dostają piłkę żeby zdobyć decydujące punkty, Mihm musiałby się świetnie ustawić, dostać idealne podanie, nie upuścić piłki co mu się często zdarza itd. Kobe czy Odom sami mogą sobie w razie potrzeby wykreować pozycję i dlatego wolałbym żeby tą akcję kończył Lamar. Co do meczu z Queens no cóż jeśli cię to naprawdę interesuje Lamar wysoko piłkę, zaczął klepać tuż przed linią 3 punktów Kobe na prawym skrzydle postawił mu zasłonę Lamar wjechać pod kosz i dwa punkty dla Lakers Dla mnie Phil popełnił błąd nie ustawiając tej akcji jak i kilku poprzednich właśnie na Odoma cóż było, minęło

Tak, zdaje sobie sprawę ze środkowy rzadko dostaja piłke, jest to nawet bardziej niz rzadka sytuacja na parkietach NBA. Piszesz ze Mihim musiałby byc idealnie ustawionym. I o to własnie mi chodzi :) Gdy poszłoby podwojenie to zostałby wolny i miał łatwą pozycje. Akurat miał dzien kata wiec raczej piłki by nie upuścił :wink: Akcja z meczu z Queens. Bardzo ładnie rozegrana i ciekawa. Tez wariant mozliwy i mozna to tez pomieszac z moim. Odom wchodzi po zasłonie KB tak jak w meczu z Sacramento, ma wolny kosz to rzuca, jak nie to tworzy sie podwojenie i odgrywa wzdłuz parkietu do wolnego gracza( i teraz chodzi o to by najblizej kosza stał akurat najlepiej dysponowany gracz podkoszowy, od niego poszedł obronca do podwojenia- w tym wypadku chyba sie zgodzisz zdecydowanie Mihim). Mam jeszcze kilka innych rozwiazan, w sumie tez do zagrania, ale masz racje, było minęlo, za kilka minut mecz Raptors-Sonics i nie zagłębiajmy sie juz w szczególy poprzedniego spotkania.

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.