Skocz do zawartości

Zbiorczy temat wakacyjny 2010. plotki, transfery, newsy.


badboys2

Rekomendowane odpowiedzi

The Hornets are not interested in signing free-agent guard Allen Iverson, Marc Stein of ESPN.com is reporting.

 

"In response to tweet called to my attention, I've been assured Hornets have not/will not express interest in Iverson. No word yet from ORL," Stein wrote on his Twitter page.

A propos zainteresowania Hornets...

A co do Iversona w Magic to podobnie jak przedmówca uważam, że za duży tłok jest już w Orlando na pozycjach 1/2 żeby jeszcze pakować tam AI..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nuggets guard J.R. Smith is on the trading block, according to an AOL FanHouse report.

 

Smith, a six-year veteran, is entering the last year of a contract that will pay him $6.03M this season.

fanhouse, czyli cos w tym jest.

tylko kto wystawil smitha na trading block skoro w Denver nie ma GM ?? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wirakocza napisał(a):

I nie mówcie że Jordan nie ma słabości do Kwame.

http://sports.espn.go.com/nba/news/story?id=5489854

 

jeszcze z niego Larry zrobi podkoszowca na 20-10

 

Chyba na 20 minut/10 strat

A Jordan słabość ma ewidentną...

A widział go ktoś w kilku meczach bo ja niestety widziałem jego jeden mecz tzn w jednym meczu zwróciłem na niego szczególną uwagę z racji tego że to był jeden z większych niewypałów na pozycji centra. I z tego co widziałem nie prezentował się tak źle jak wszyscy go opisują. tzn w tym 1 meczu. I sprawiał wrażenie, że nie jest jakimś drewniakiem. Nawet fajnie się poruszał w ofensywie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chytrydał linka z tym fragmentem wypowiedzi Bosha ale to kurcze koniecznie trzeba zacytować

SI.com: What place should loyalty have in free agency, from the perspective of the team and the player?

 

Bosh: It should have none. Loyalty is an added bonus. It's great that some guys want to be loyal, but you can be unhappy trying to be loyal, and there's no reason to bring loyalty into the business room. It's like if you try to buy something from your friend for five bucks and then find another guy is selling the same thing for four, and your friend wants to know, "What about the loyalty?" And you're thinking, "I don't want to spend five dollars."

 

People have to look at it as a business. Fans get very wrapped around it because it's a sport. And sports are a little different but they're businesses first and that's how we have to choose sometimes. Sometimes people understand, sometimes people don't.

 

That, friendos, is how the Miami Heat happened. Both Bosh and LeBron — no matter how much James played the "It was a tough decision because I know how loyal I am" card — entered free agency giving no mind to the seven years they had spent with Toronto or Cleveland. If that's how they want to handle their business, that is totally 100 percent fine. They just shouldn't get mad when fans burn their jerseys, boo them or turn their backs on them when they leave. They can't expect loyalty if it means so little to them, you know?

Kurcze zawsze o gościu i jego intelekcie miałem całkiem dobre zdanie może ciepłe klimaty mu niesłużą odrzau z marszu :) Nie mówię w ogóle że tekst o lojalności jest na poziomie tepaka który wogóle nie ma pojęcia co to słowo znaczy i jaką rolę w sporcie odgrywa, porównanie tak kretyńskie ze powinno znaleźć się w annałach debilnych wypowiedzi atletów, pomimo że konkurencja jest tam mocna to miejsce na pudle gwarantowane.

 

Fajny koment autora pod tym zacytowanym zdaniem, takie pizdeczki jak Bosh/James mają tak nasrane wełbie że myślą iż uwielbienie kibiców im się poprostu należy nieważne co by zrobili, jak mało by osiągneli itd. itp. :twisted:

 

No ale dosyć frajerstwa, co wywiad z Big Alem to coraz lepsze wrażenie, chłopak jest poprostu wyjebisty na starcie swojej kariery w Utah : http://www.deseretnews.com/article/7000 ... erson.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczego nowego nie powiedział. Każdy wie, że sport, a w szczególności zawodowe ligi to biznes, $$$ się liczy. A $ robisz, gdy wygrywasz, gdy cię pokazują i gdy możesz "spieniężyć" ten sukces.

 

Owszem, są wyjątki, są franchise playerzy, są lojalni kolesie, ale powiedziałbym że to znaczna mniejszość całej populacji takiego NBA. Należy przestać być romantykiem i popatrzeć trzeźwo. W zasadzie te wszystkie bajeczki o lojalności, miłości do klubu to wytwór marketingowy.

 

Nie usprawiedliwiam tu ani Jamesa, ani Bosha, bo wg. mnie poszli na łatwiznę. Bycie samodzielnym liderem to coś znacznie więcej niż ewentualny sukces na "doczepkę", ale generalnie wielkiego zdziwienia nie powinny słowa Bosha powodować. Nie bądźmy naiwni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może i jestem naiwnym, romantycznym i sentymentalnym gościem, ale ja jednak ponad wszystko cenię lojalnośc, a myślę że nie tylko ja ale większość kibiców swoich druzyn na całym świecie. I właśnie dlatego ceni sie takich graczy jak Stockton i Malone, Bird czy Reggie Miller a obecnie Chris Paul i Dir Nowitzki. To dlatego ceni się Raula (mimo że pozwolonu mu odejść do Schalke 04), Gerrarda czy Batistutę! Te postacie pokazuja że można byc z klubem na dobre i złe, że nawet gdy przychodzą gorsze chwile to sie nie rejteruje, ewentualnie na samo zakończenie kariery szuka się jeszcze tytułu czy samorealizacji gdzie indziej !

 

Oczywistościa jest że NBA to biznes i wielkie pieniądze, ale do cholery, to jest cos pięknego byc ikoną w swoim klubie i bożyszczem dla lokalnych kibiców, grać w jednej drużynie od oczatku do końca kariery! Czy Stocktona ludzie nie szanują mimo że nie zobył tytułu? Jest ikona i uznawany za jednego z najlepszych PG w historii, nawet przez ludzi którzy nie trawią Utah Jazz ! A dla kibiców Jazz jest idolem i pół-bogiem ! I własnie za to ja pokochałem przed laty tą drużynę , w zadnej innej jeden trener nie przetrwałby 23 lata !!

 

Co do panów LBJ i Bosh to straciłem do nich wiele szcunku. Za LeBronkiem nigdy specjalnie nie przepadałem i byłem zły że przyszedł do Heta którym po cichu kibicuje i żywię sympatię od czasów Tima Hardaweja i Dana Majerle. Ale teraz będe się chyba cieszył z kazdej ich porażki, która ptrzytrze nosa panom CB i LBJ , mimo że szkoda mi bedzie Wade i Ilgauskasa. Dawne Miami obok Phoenix było moja 3 ulubiona drużyna po Jazz, gdy oprócz w/w panów grali tam jeszcze PJ Brown i alonso Mourning. Teraz ta zbieranina mnie nie przekonuje, mimo ze darze symaptią Wade, Ilgauskasa, Haslema i Housa. Liczę na to że przynajmniej w tym sezonie Boston ich ogra i w finale zmierzy się ponownie z Lakers (lub najlepiej z Jazz :-)

 

Wogóle to już nie moge sie doczekac nowego sezonu, oby te dwa miesiące jak najszybciej zleciały :-)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczego nowego nie powiedział. Każdy wie, że sport, a w szczególności zawodowe ligi to biznes, $$$ się liczy. A $ robisz, gdy wygrywasz, gdy cię pokazują i gdy możesz "spieniężyć" ten sukces.

 

 

A czytałeś poprzednie wypowiedzi czy też twitty z wakacji? Bo ten fragment to tylko ostatni, choć nie największy przejaw retardacji intelektualnej pana Bosha.

 

Owszem, są wyjątki, są franchise playerzy, są lojalni kolesie, ale powiedziałbym że to znaczna mniejszość całej populacji takiego NBA. Należy przestać być romantykiem i popatrzeć trzeźwo. W zasadzie te wszystkie bajeczki o lojalności, miłości do klubu to wytwór marketingowy.

Można też robić swoje, wiedzieć swoje i zachowywać jakieś pozory, zachować odrobinę tzw. taktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może i jestem naiwnym, romantycznym i sentymentalnym gościem, ale ja jednak ponad wszystko cenię lojalnośc, a myślę że nie tylko ja ale większość kibiców swoich druzyn na całym świecie. I właśnie dlatego ceni sie takich graczy jak Stockton i Malone, Bird czy Reggie Miller a obecnie Chris Paul i Dir Nowitzki. To dlatego ceni się Raula (mimo że pozwolonu mu odejść do Schalke 04), Gerrarda czy Batistutę! Te postacie pokazuja że można byc z klubem na dobre i złe, że nawet gdy przychodzą gorsze chwile to sie nie rejteruje, ewentualnie na samo zakończenie kariery szuka się jeszcze tytułu czy samorealizacji gdzie indziej !

no tak, a niby w jakim stopniu podobne sa sytuacje Stock/Malone'a czy Birda do sytuacji Bosha lub LeBrona ? duo Jazz nie tylko jako support mialo siebie nawzajem ale byli jeszcze inni gracze bardzo istotni dla sukcesow druzyny. Jazz najpierw mieli DPOY-level Eatona, pozniej wraz z jego regresem przyszedl tam Jeff Malone, a jeszcze pozniej Hornacek. daj Bosha do druzyny z Kiddem, starym Mutombo (powiedzmy czasy 2001) i jakimis w miare rozgarnietymi rolesami i zapewniam cie ze nie uciekalby tak chetnie grajac przy okazji dla fajnego franchise. zamien jednak Kidda na Calderona, Mutombo na Bargnaniego a pozytecznych rolesow na oszolomow typu Hedont Turkogogo, a zeby nie bylo zbyt wesolo to wpierdol go na nbajowskie wypizdowie w Toronto i juz sytuacja sie diametralnie zmienia, a czy byl to Bosh czy mialby to byc Malone czy inna gwiazda chociazby formatu all-star, nie zastanawialaby sie czy przejsc w inne miejsce, chyba ze jednak polecialby taki osobnik na kase. z LeBronem i Birdem moglbym zrobic podobna analogie:

 

Mo vs DJ

Delonte "I fucked yo momma" West vs Ainge

Varejao/Jamison vs McHale

Ilgauskas/Shaq vs Parish/Walton

 

przy czym to byl jeszcze najlepszy sklad LeBrona ktory w najblizszej przyszlosci wygladalby jeszcze slabiej. mysle ze majac takich partnerow jakich mial Bird, LeBron dlugo by sie nie zastanawial nad free agency, pewnie nawet podpisalby extension jakis rok temu, po tym jak spusciliby wpierdol Lakersom.

 

tak wiec jak juz mowilem kiedys jedynym osobnikiem mogacym sie pochwalic taka lojalnoscia o ktorej piszesz bylby Garnett, a sam fakt ze on 'on the record' powiedzial ze tej lojalnosci zaluje, mowi sam za siebie. od biedy moznaby jeszcze podciagnac pod to Olajuwona, ale przeciez ten chcial wypierdalac z Houston i caly czas chcial miec lepszych partnerow wiec gdyby taka mozliwosc zaistniala to bez watpienia przenioslby sie do prime Drexlera i Daugherty'ego (odpowiedniki Wade'a i Bosha mniej wiecej), z tym ze z oboma jeszcze bylby wtedy zaprzyjazniony (byl z Drexlerem, nie wiem jak z drugim D).

 

o Jordanie poczytalibysmy wtedy najwyzej na basketball-reference :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czytałeś poprzednie wypowiedzi czy też twitty z wakacji? Bo ten fragment to tylko ostatni, choć nie największy przejaw retardacji intelektualnej pana Bosha.

Nie, odniosłem się tylko do tego fragmentu. Nie oceniam Bosha, tylko zjawisko rzekomej lojalności koszykarzy w obliczu perspektywy milionów $.

 

Można też robić swoje, wiedzieć swoje i zachowywać jakieś pozory, zachować odrobinę tzw. taktu.

Naturalnie. Tak jak pisałem są chwalebne wyjątki i postawy godne szacunku, ale nie ma się co oszukiwać - NBA to przede wszystkim biznes.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwoli scislosci to Dougherty grał w cavs a Drexler w ptb. Olajuwona nawet w pelerynce nie wyrobilby tylu spotkań na dwóch koncach kontynentu.

no tak jakbym tego nie wiedzial... Bosh gral w zeszlym sezonie w Toronto a Wade w Miami, wiec LeBron tez nie moglby grac w 2 miejscach naraz. analogia polegala na ich sile razem a nie geografii USA.

 

PS. wlasnie ogladalem G1 z WCF '97. kilka razy musialem krzyknac "oooooooooooooooooooooooo" po tym jak Olajuwon ruchal w odbyt bez wazeliny wysokich Jazz. swoja droga to obrona Rockets byla naprawde tragiczna. Drexler jeszcze byl niezly, ale Maloney nie wiem jakim cudem znalazl sie w NBA, Barkley wlaczyl na ten mecz Amare mode, a o tych cudakach z lawki nawet nie wspomne. Willis to juz tylko bylo nazwisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaa, bo myślałem ze pomyliles z Duckworthem

Bo jakby poszli do ptb to by mieli trzy d... I jedno O.

Pewnie wtedy J poszedlby do ligi polskiej i o Wojciechu Kroliku czytalibysmy tylko na plk reference.

Albo do NYK do E i O (sformowaliby JOE) i o Olajuwonie czytalibysmy tylko w przewodniku po uniwersytecie huston.

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Castillon - pomyliłem sie powyżej, napisałem Chris Paul a chodziło mi o Paula Pierca :-) W każdym razie koles też gledził i marudził przed ściągnięciem KG i Allena, ale jednak co by nie mówić pozostał wierny jednej organizacji ! Co co podanego przykłądu z Boshem - Toronnto skłąd na papierze wcale nei miało taki zły, Turkoglu się nie sprawdził , ale Bosh chyba nie do końca też potrafił być tam liderem. Nawet postawili na niego kosztem Cartera jak mnie pamięc nie myli i wielokrotnie próbowali wzmocnic drużynę żeby Bosh był zadowolony. Pozatym wydaje mi sie że Toronto to fajne miejsce do życia, myslę że o wiele ciekawsze niż moje ukochane Salt Lake City, czy New Orlean czy Memphis. No ale Bosh wybrał grę z kolegami o tytuł niż bycie ikona swego klubu - miał do tego prawo oczywiście, ale pewien niesmak pozostaje, choc na pewno o wiele mniejszy niż w przypadku "the decision" LeBrona !

 

Wrcając do moich idoli, czyli pary Stockton i Malone, to oni wcale nie mieli az tak rewelacyjnego wsparcia z ławki, ok Eaton był niezły, ale nie wybitny, Jeff Malone to tez nie był gracz pokroju (poziomu) Bosha, a potem gdy walczyli o mistrzostwo był wprawdzie rewelacyjny shooter Hornacek, ale kto oprócz nich ? Wolny jak leniwiec Ostertag, drewniany Adam Keefe czy prawie emeryt A. Carr ? No niby byli nieźli role pleyerzy Anderson. Eisley czy B. Russell, ale to chyba większa zasługa systemu Sloana niz wielkiego talentu tych zawondników (co potwierdza ich dalsza kariera). Tak czy siak te oraz inne przykłady (lub choćby nawet teraz Dirk) pokazuja ze można być wiernym jednej druzynie na dobre i na złe, nawet mimo niepowodzenia w wacle o mistrzostwo (wiem że Malone odszedł na ostatni sezon do LAL po pierścionek, który widać nie był mu pisany). Poza tym , własnie przykład tamtej nafaszerowanej gwiazdami ekipy Lakers z Malonem i Paytonem, pokazuje że Miami wcale nie mogą być pewni tytułu, bo znajdzie się jakiaś mega broniąca ekipa jak wtedy Detroit i odbierze im mistrza. Ja jako czarne konie stawiam w tym sezonie na walczących o wszystko Boston (wiedza ze to ostatni gwizdek dla nich) oraz niestety Portland (niestety bo ich nie lubię, ale doceniam ich siłę i potencjał, o ile Oden i Przybilla będą zdrowi), może tez Chicago Jazz :-) jak współpraca Rosa z Boozerem i KK wypali.

 

BTW - tak ciekawego sezonu jaki teraz się zapowiada po tych wszystkich roszadach już dawno nie było, zachód generalnie dalej jest mocniejszy, ale wschód zaczyna mocno piać się do góry !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.