Skocz do zawartości

Habemus MVP!


Szak

Kto wg ciebie powinien zostac MVP sezonu 2004/05?  

63 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto wg ciebie powinien zostac MVP sezonu 2004/05?



Rekomendowane odpowiedzi

Wymieniles Pixo i kto i dlaczego albo nie powinien dostac, albo nie dostanie. A kto w takim razie ma wedlug ciebie dostac? Czy mam ekstrapolowac i zalozyc, ze jednak Duncan, bo do niego sie w sumie najmocniej przychylasz? Ale on chyba wypadl z wyscigu, bo jesli nie wroci juz do konca sezonu (co jest prawdopodobne skoro Popovich lubi dmuchac na zimne, a SAS jakos przędą bez niego), to sila rzeczy bedzie po grzybach. Aha, i on tez jest oszczedzany jak nigdy w swojej karierze. Co do oszczedzania Shaqa, to nadmienie tylko, ze opuscil tylko 4 mecze (5, jesli liczyc ten w ktorym sie skontuzjowal), co by znaczylo, ze znowu po kilku latach jest na wysokich obrotach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do oszczedzania Shaqa, to nadmienie tylko, ze opuscil tylko 4 mecze (5, jesli liczyc ten w ktorym sie skontuzjowal), co by znaczylo, ze znowu po kilku latach jest na wysokich obrotach.

Tu chodzi o minuty, ktore Grubasek spedza na parkiecie. Shaq gra srednio 34 minuty w meczu czyli krocej o 2 min. niz rok temu, i az 6 min. krocej niz w sezonie 1999/00. :!: Dla porownania Jordan bedac w jego wieku gral srednio 38 minut.

 

A to, ze Diesel ma mniejsze problemy ze zdrowiem niz dawniej jest efektem tego, ze po raz pierwszy od dobrych kilku lat solidnie przepracowal okres przygotowawczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

własnie chodzi mi o to że w tym roku jeśłi chodzi o MVP jest to strasznie popiepszone , liderzy grają mniej , a tam gdzie grają niema wyników

 

więc MVP dałbym Duncanowi/Nowitzkiemu patrząć obiektywnie , jednak ci panowie również stoją pod znakiem zapytania , jedne ma już praktycznie koniec sezonu , drógi jest europejczykiem

 

więc trzeba szukać wśrod tych którzy wyróżniają się mniej a jednoczesnie mają dobry bilans

 

i tak się teraz zastanawiam że jeśli Houston miało by dobrą serje przed końcem sezonu poważnie bym się zastanawiał nad tmac'iem , choć to dziwny paradoks bo w zeszłym sezonie jechałem ponim aż skwierczało to spełniał by wszystkie czyniki by zostać MVP , narazie Houston ma troche zasłaby bilans by otym myśleć

a jeśłi tmac to i R.Allen , nic specjalnego ale pewnie dostał by prędzej tą nagrode niż Nowicki

co do Shaqa to niewydaje ci się że byłby to mały paradoks jeśli dostał by je za to że gra poniżej swoich średnich z całej kariery i gra praktycznie naj gorszy statystycznie sezon ?

niezapominajmy że amerykanie uwielbiają statystyki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaq gra srednio 34 minuty w meczu czyli krocej o 2 min. niz rok temu, i az 6 min. krocej niz w sezonie 1999/00. :!: Dla porownania Jordan bedac w jego wieku gral srednio 38 minut.

Jordan... Jordan to inna bajka, a poza tym juz go nie ma :wink:

Domyslam sie, o co chodzilo Pixowi, ale jesli sie wezmie pod uwage "total minutes", to Shaq ma szanse zagrac wiecej niz gdyby mial w sredniej tyle samo minut co rok temu. Tak czy owak, narobi sie efektywnie rzecz biorac wiecej.

 

co do Shaqa to niewydaje ci się że byłby to mały paradoks jeśli dostał by je za to że gra poniżej swoich średnich z całej kariery i gra praktycznie naj gorszy statystycznie sezon

Wiem, ze byloby to dziwne, ale nagroda ta bylaby tez ukurowaniem osobistego zaangazowania i osiagniecia, jakim jest zmiana otoczenia i juz teraz osiagniecie czegos znaczacego z Heat, ktorzy w ciagu roku przeszli niemal calkowity "remodelling". Co do statsow, to sa ponizej srednich kariery, ale np. zeszlorocznym specjalnie nie ustepuja, jesli w ogole. Zreszta nie o tym chcialem, bo statsy Shaqa w takim ujeciu i tak zawsze beda wygladac slabo. Chodzi mi o to, ze dlaczego Shaq ma nie dostac MVP z powodu wymienionych przez ciebie przywar, a Duncan mialby dostac nagrode, choc tez nosi znamiona tych samych wad, co zarzuciles Dieslowi? Tez gra ponizej statsow kariery. Ma najnizsza w karierze srednia punktowa, w zbiorkach wyrownal najslabsze osiagniecie, ktore zanotowal w 1998r. Czyli tez mu spadlo, a w kategorii osobistego "achievement" nie ma tego bonusa co Shaq z Miami, bo on gra n-ty rok w tej samej druzynie, jak zawsze poukladanej, bez perturbacji i zaczynania czegos od nowa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale nagroda ta bylaby tez ukurowaniem osobistego zaangazowania i osiagniecia, jakim jest zmiana otoczenia i juz teraz osiagniecie czegos znaczacego z Heat

i chyba dlatego jestem przeciw tej nagrodzie , nie że się nienalezy , ale ta nagroda była by wzasadzie bardziej "za" niż za gre , marketnig jednak w lidze jest często spotykany

Dlamnie Duncan to troche inne widły bo on jest liderem w zespole , skład może gra bardziej drużynowo niż rok temu , ale to wciąż Duncan jest maestro w tym zespole

podczas gdy oglądam Heat często dochodze do wrażenia że to nie Shaq jest tym który rozdaje karty , napewno nie w takim stopniu jak Duncan

Wade spokojnie radzi sobie i bez Shaqa , to nie Shaq powoduje że Wade gra jak gra , to nie Shaq wygrywa końcówki

...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podczas gdy oglądam Heat często dochodze do wrażenia że to nie Shaq jest tym który rozdaje karty , napewno nie w takim stopniu jak Duncan

Wade spokojnie radzi sobie i bez Shaqa , to nie Shaq powoduje że Wade gra jak gra , to nie Shaq wygrywa końcówki

...

Tutaj mam diametralnie inne zdanie i mysle, ze jestes w mniejszosci i wsrod tych, ktorzy dali sie na to nabrac. Nie bede tego komentowal, bo to juz zdaje sie przy niejednej okazji bylo omawiane. To kwestia "NBA-jo-pogladu". Niestety to moze byc poczatek tego, co dzialo sie w Lakers. Jednoczesna swietna gra Kobego i Shaqa jakos nie miescila sie ludziom w glowach i w wielu opiniach zaden nie zaslugiwal na MVP (choc gral na odpowiednim poziomie) dlatego, ze mial w skladzie tego drugiego. Dwoch ludzi nawzajem sie wykluczalo, bo bylo na bliskim sobie poziomie, a ktos o podobnych lub gorszych statsach (lub ogolnie mniej dominujacej grze) bywal stawiany wyzej dlatego, ze mogl sie wybic, bo zamiast jednego kumpla na bardzo wysokim poziomie, mial 2-3 na "tylko" dobrym poziomie. Ot, wzglednosc oceny w porowniu z najblizszym otoczeniem.

 

Jesli Shaq zdobedzie w tym roku MVP, to na pewno bedzie to jego ostatnie w karierze. Nie wiem, czy statsy mu spadna, bo wydaje sie ze na obecnym poziomie ciagnie bez forsowania sie. Ale skonczy sie bonus w postaci uczynienia nowej druzyny pretendentem, a i Wade bedzie przynajmniej tak samo dobry jak teraz (a nalezy sadzic, ze lepszy), wiec skresli tym samym z wyscigu i Diesla, i siebie. Jest natomiast w tej, lepszej od Kobasa swego czasu, sytuacji, ze to za jego "kadencji" Diesel bedzie konczyl kariere i bedzie mogl jednoczesnie sam sie rozwijac, korzystac z obecnosci Shaqa, a jednoczesnie wyrazniej odbic sie od niego statystycznie. Tak wiec teraz bardzo prosze niebiosa o MVP dla Daddy'ego, a pozniej juz "Go Dwyane!".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale nagroda ta bylaby tez ukurowaniem osobistego zaangazowania i osiagniecia, jakim jest zmiana otoczenia i juz teraz osiagniecie czegos znaczacego z Heat

i chyba dlatego jestem przeciw tej nagrodzie , nie że się nienalezy , ale ta nagroda była by wzasadzie bardziej "za" niż za gre , marketnig jednak w lidze jest często spotykany

Co to znaczy bardziej "za" niz za gre. :lol:

 

Co do MVP dla Shaqa to powtorze, co juz pisalem wczesniej - "w krainie slepcow jednooki jest krolem" czyli musimy wylowic najlepszego gracza wsrod slabiakow. Dlatego mozna dlugo sie rozpisywac nad wadami kandydatury Shaqa (najslabszy sezon w karierze, dopiero drugi strzelec zespolu, rzadziej niz dawniej miewa przeblyski geniuszu itp) ale obiektywnie trzeba przyznac, ze inni kandydaci maja tych wad jeszcze wiecej.

 

Tak troche off-topicowo to chyba trzeba pogodzic sie z tym, ze w NBA konczy się epoka indywidualnosci na boisku, a znow wracaja czasy gdzie dominowac bedzie gra zespołowa. Maleje liczba meczow rozstrzyganych przez wielkie indywidualnosci pozbawione wsparcia reszty druzyny. Wybijajace sie jednostki nie sa juz w stanie zdominowac gry w taki sposob jak czynili to dawniej Hakeem, Jordan czy nawet Shaq i Duncana kilka lat temu. To juz nawet nie te czasy kiedy T-Mac prawie sam wygral 3 mecze z Pistons w PO.

 

Dlatego wlasnie Garnett, Kobe czy Iverson prowadza swoje zespoly do nikad (po ASG LeBrona tez niestety trzeba wpisac do tego grona) a na czele ligi sa zespoly w ktorych albo nie ma wielkich gwiazd (Suns, Pistons) albo tez te wielkie gwiazdy usunely sie w cien (Heat, SAS).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od pewnego czasu przyglądałem się dyskusji i podzielam zdanie większości z was. Wybór MVP obecnego sezonu z pewnością będzie bardzo trudny. Jak już Lord pare razy wspomniał trzeba "wyłowić najlepszego gracza wśrod słabiaków" :wink: Ja osobiście stawiam nie na O'Neala, nie na Duncana, ani Nowitzkiego ale na ... LeBrona Jamesa. "Złote dziecko" NBA, wg mnie ma największe szanse na zgarnięcie tej nagrody. Wiem, że w notowaniach statystycznych (zresztą bardzo interesujących które zostały przytoczone w tym temacie), James wypada słabo, jednak uważam że dużo innych rzeczy świadczy na jego korzyść:

 

1) Statystyki - które są rewelacyjne i mało który z w/w zawodników (O'Neal, Duncan, Nash, Iverson, Nowitzki) nie jest tak wszechstronny, jak właśnie James - 26.4 pkt (4 w NBA), 7.3 as (6 w NBA), 6.9 zb (3 w drużynie), 2.2 prz (2 w NBA), 41.9 min (2 w NBA). Nie wspominając już od znakomitej skuteczności rzutów wolnych i z gry. Postęp w jego grze w trzech głównych kategoriach statystycznych wynosi odpowiednio: +5.5 pkt, +1.4 as i zb. Nie odniosł poważnej kontuzji. W chwili jest liderem NBA w ilości minut spędzonych na parkiecie w tym sezonie ... nie ujmując nikomu z pozostałych kandydatów, James prezentuje się naprawdę znakomicie w tym aspekcie ...

 

2) Przewodnictwo - jest samotnym liderem swojego zespołu. To na nim opiera się cały ciężar gry. Jest zarówno pierwszym punktującym jak i asystującym Cavs. Dla porównania drużyny takie jak Heat (dwóch liderów i zarówno kandydatów do MVP: Wade-O'Neal), Suns (Nash-Stoudamire-Marion główny trzon zespołu), Sonics (Allen-Lewis), Rockets (McGrady-Ming), Wizards (Arenas, Hughes). Sądze że nad nimi ma on przewage. Co do Iversona, Bryanta i w mniejszym stopniu Duncana i Nowitzkiego - w tej kategorii jest po równo.

 

3) Postęp w grze drużyny - 35-47 tyle wynosił bilans Cavs w zeszłym sezonie. Na dzień dzisiejszy drużyna "Bronka" (hehe podoba mi się ta ksywa :D ) legitymuje się bilansem 37-34 zajmując 6-ta pozycje w konferencji, co jest dużo lepszym wynikiem niż w poprzednim sezonie.

 

4) Potrzeba i część promocji "złotego dziecka" - potrzeba prawdziwej, amerykańskiej gwiazdy w NBA. Wybór MVP europejczyka (Nowitzki) udowodniłby to, że najlepszym koszykarzem globu po raz pierwszy w historii jest ktoś ze syarego kontynentu! Jak dla mnie mało realne ... A tak pod nosem ma już nieźle wypromowanego LeBrona, którego koszulki sprzedają się jak świeże bułeczki ... tyle krzyku było jak James zdobył niedawno 56 punktów, jako najmłodszy zawodnik ligi. Myśle że wybór go już w drugim sezonie MVP, byłbym dla mediów formalnym sygnałem na ogłoszenie go drugim Jordanem, o co tam bardzo wszyscy się starają ... :?

 

Podsumowując, stawiam na LeBrona Jamesa

[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 100% zgadzam, się z Czaczkiem. Dodam jeszcze, że oprócz tego, że nie miał kontuzji to przez cały sezon prezentuje równą, znakomitą dyspozycję. Brakiem słabych momentów nie wszyscy kandydaci mogą się pochwalić, a pod tym względem LeBron też według mnie jest najlepszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Statystyki - które są rewelacyjne i mało który z w/w zawodników (O'Neal, Duncan, Nash, Iverson, Nowitzki) nie jest tak wszechstronny, jak właśnie James - 26.4 pkt (4 w NBA), 7.3 as (6 w NBA), 6.9 zb (3 w drużynie), 2.2 prz (2 w NBA), 41.9 min (2 w NBA). Nie wspominając już od znakomitej skuteczności rzutów wolnych i z gry. Postęp w jego grze w trzech głównych kategoriach statystycznych wynosi odpowiednio: +5.5 pkt, +1.4 as i zb. Nie odniosł poważnej kontuzji. W chwili jest liderem NBA w ilości minut spędzonych na parkiecie w tym sezonie ... nie ujmując nikomu z pozostałych kandydatów, James prezentuje się naprawdę znakomicie w tym aspekcie

Zgadza się. LeBron, jest w chwiloi obecnej najbardziej wszechstronnym graczem Ligi, ale...

2) Przewodnictwo - jest samotnym liderem swojego zespołu. To na nim opiera się cały ciężar gry. Jest zarówno pierwszym punktującym jak i asystującym Cavs.

Może jest główną postacią w klubie, ale jesgo gra nie byłaby tam dobra bez pomocy takiego BigZ. Następna sprawa. Właśnie lidership. Mam za sobą sporo meczy z Cavs. I właśnie liderem moim zdaniem jeszcze Broni nie jest najwyższych lotów. A to z jednego bardzo ważnego powodu. ten chłopak ma tendencję do oddawania pałeczki w moajważnieszych momentach spotkań w ręce innych graczy. Wspominałem o tym niejednokrotnie (zeby długo nie szukać dzisiejeszy post w temacie NBA w C+). Oprę się na meczu z Kings, bo jestem na bierząco, a niechce mi się przszukiwać kaset VHS, żeby podać przykłady z innych spotkań. Ale było tego sporo. W tym meczu LBJ sporo punktował w pierwszej połowie i na początku czwartej kwarty. W dalszej części meczu nie było go praktycznie widać, skupiał się na odegraniach, mało kiedy akcje były grane pod niego. Doszło do tego, że Gooden rzucał nawewt za 3. Gówniaż miał piłkę często, ale mało korzystał ze swoich możliwości w chwili kiedy Kings otrząsnęli s8ię z małego kryzysu. Przypomniały mi się mecze w których LBJ nie dawał sobie radu z liderowaniem w ważnych momentach. Mecz z Nuggets. LBJ zniknął w końcówce. Zespół przegrał po nerwówce, choć miałlekką przewagę w początkowych fazach meczu (kiedu LBJ grał nieźle). Mecz z NJN, LBJ znikał w nerwowej końcówie, przez ostatnie 7-8 minut meczu kryty był przez VC który miał już 5PFów, ale nie potrafił tego wykorzystać i nawet nie próbował penetracji czym pomógłby Carterowi opóścić boisko. I takich przykładów by się jeszcze namnożyło, choćby ostatni mecz z Bulls. Wprawdzie rzucił buuzera, ale w OT zagrał tragicznie a Cavs przegrali dogrywkę 14-2. W takim świetle to Twoje "PRZEWODNICTWO" wygląda conajmniej blado w porównaniu z Nowikiem, Duncanem (który wygrałmecz z Cavs buzzerem), Shaqiem i inymi bardziej poważnie branymi pod uwagę graczami

3) Postęp w grze drużyny - 35-47 tyle wynosił bilans Cavs w zeszłym sezonie. Na dzień dzisiejszy drużyna "Bronka" (hehe podoba mi się ta ksywa :D ) legitymuje się bilansem 37-34 zajmując 6-ta pozycje w konferencji, co jest dużo lepszym wynikiem niż w poprzednim sezonie.

Gdyby brać pod uwagę okres do ASG, kiedy drużyny nie grają na maxa (prawdziwy wyścig zaczyna się zawsze po ASW), to kandydatura LBJa byłaby jak najbardziej zrozumiała, ale od ASW Cavs pod jego wodzą grają tragicznie. Oberwał za to trener, przyszedł nowy i dalej to samo. Dla porównania podam przykład Nuggets, którzy po zmianie coacha grają rewelacyjnie. Od ASW mają bilans 7-13 i z taką grą wróże im jeszcze góra 4-6 winów. Już sam bilans skreśla go z grona kandydatów, zwłaszcza że Cavs może z taką grą w końcówce RS i z wysoką formą NJN i Pacers zabraknąć w PO. Narazie są w gronie zespołów, ale najbliższe gry nia należą do łatwych. Mavs, NJN Pacers (na wyjeździe). Postęp może nie być wystarczajcy, napiszę więcej postęp zespołu już nie jest wystarczający, żeby poważnie brany był pod uwagę jako MVP

4) Potrzeba i część promocji "złotego dziecka" - potrzeba prawdziwej, amerykańskiej gwiazdy w NBA. (...) A tak pod nosem ma już nieźle wypromowanego LeBrona, którego koszulki sprzedają się jak świeże bułeczki ... tyle krzyku było jak James zdobył niedawno 56 punktów, jako najmłodszy zawodnik ligi. Myśle że wybór go już w drugim sezonie MVP, byłbym dla mediów formalnym sygnałem na ogłoszenie go drugim Jordanem, o co tam bardzo wszyscy się starają

To jest jedyny argument z którym się zgodzę. NBA chce na siłę zrobić z niego przewodnika Ligi, co mnie osobiści przyprawia o mdłości, bo moim zdaniem nie jest jeszcze na to gotów i nie jest jeszcze tak dobry, przynajmniej mi tego nie udowodnił i wszystko wskazyje na to, że w tym RS jeszcze mu się nie uda przekonać mnie co do swoich zbawiennych dla koszykówki umiejętności. Jeśli okaże się liderem na mierę PO to wtedy możemy pogadać
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma zadnych szans, zeby MVP zostal gracz z tak slabej druzyny jak Cavs no chyba, ze jest to gracz wybitny, bezwzglednie najlepszy zawodnik ligi, wtedy mozna przymknac oko na slabszy bilans jego teamu. Tak bylo np. w 1988 roku, kiedy Jordan zdominowal lige i chociaz jego Bulls nie byli w czolowce ligi to wlasnie do MJ'a powedrowala ta nagroda. LeBron jednak poki co wybitnym graczem nie jest dlatego nie ma wogole sensu zastawiac sie nad jego kandydatura.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem nie jest jeszcze na to gotów i nie jest jeszcze tak dobry

W grudniu LeBron skonczy 21 lat, zacznie pic i potem wszystko pojdzie z gorki. :wink:

 

NBA chce na siłę zrobić z niego przewodnika Ligi, co mnie osobiści przyprawia o mdłości, bo moim zdaniem nie jest jeszcze na to gotów

Z Jordana tez probowano na sile zrobic nowego przewodnika ligi jeszcze zanim byl on na to gotowy (slynna okladka "Sport Illustrated" z sylwetka mlodego MJ'a i podpisem The Next Dr. J?).

 

Jednak tak samo jak z ogladania gry Jordana w jego drugim czy trzecim sezonie mozna bylo wywnioskowac, ze w niedalekiej przyszlosci dorowna on Birdowi i Magicowi tak samo dojscie do wladzy w dzisiejszej lidze LeBrona wydaje sie tylko kwestia czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W grudniu LeBron skonczy 21 lat, zacznie pic i potem wszystko pojdzie z gorki. :wink:

No to w przyszłym RS przy piwku obgadamy jego kandydaturę 8)

 

Z Jordana tez probowano na sile zrobic nowego przewodnika ligi jeszcze zanim byl on na to gotowy (slynna okladka "Sport Illustrated" z sylwetka mlodego MJ'a i podpisem The Next Dr. J?). .

Tak, tyle, że ja nie byłem bezpośrednim świadkeim tych wydarzeń i może dobrze, bo jakbym miał takie chęci samobójcze na myśl o MJu i jesto władzy jak mam przy Bronku (wieśnieckią ma to ksywke :lol: ) to pewnie teraz miałbym w avku jakiegoś Bryanta :wink: Apropos avków to mam do Ciebie Lordzie prośbę. Zmień tego grubasa, bo przyprawia mnie o mdłości, a pozatym na sportowym forum trzeba propagować zdrowe odżywianie 8)

Jednak tak samo jak z ogladania gry Jordana w jego drugim czy trzecim sezonie mozna bylo wywnioskowac, ze w niedalekiej przyszlosci dorowna on Birdowi i Magicowi tak samo dojscie do wladzy w dzisiejszej lidze LeBrona wydaje sie tylko kwestia czasu.

To wszystko prawda i nie ulega wątpliwościom, że tak się raczej stanie, ale wolałbym, żeby cała to nagonka się skończyła bo w moim przypadku ma to zupełnie odmienny do załozonego skutek :? Łapię się na tym, ze zaczynam go nie lubić przez caly ten zachwyt (i to zachwyt na siłę)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie nie ma wątpliwości, kto jest MVP rozgrywek...Steve Nash...

piszecie, że jest tylko idealnie włożonym składnikiem do układanki..ale prawda jest taka, że rok temu Phoenix zajęło bodaj ostatnie miejsce w lidze, było jej pośmiewiskiem pod koniec.....a wystarczyło tylko jego przyjście (i dodanie Richardsona), a zespół z ostatniego miejsca awansował na pierwsze! to jest chyba bezprecedensowe wydarzenie w historii ligi...nawet Lebron nie pociągnął aż tak Cleveland....a jak go zabrakło, to nagle wszytko zaczęli dostawać i rzucali po 20 punktów mniej....to jest dowód jego znaczenia dla drużyny - dzięki niemu Amare stał się gwiazdą pierwszej wielkości - i to nie jest tak, że Nash "ma" Stoudemire'a - on go wykreował, kiedyś był przeciętnym zawodnikiem i dalej nie prezentuje jakichś niesamowitych umiejętności ale o ile łatwiej się gra jak się dostaje dokładne podanie pod sam kosz albo na alley oop...a i Marion warto zauważyć błyszczy jak nigdy dotąd i Richardson też żyje z podań Nasha...

 

przy średnich trzeba zwrócić uwage, że trudno się spodziewać, żeby rozgrywający zorientwoany na partnerów rzucał po 20 parę punktów...on rzuca wtedy kiedy musi i nie tylko - czasami bierze cieżar na siebie ,ale nie forsuje rzutów..a jak rzuca to już trafia - wciaz ponad 50% to już jest coś nieprawdopodobnego w NBA jak na zawodnika jego wzrostu..do tego liderowanie w klasyfikacji asyst - postęp o bodaj prawie 3 w porównaniu z poprzednim sezonem..

wszystko to sprawi, że to on jest MVP - ta nagroda należy mu się jak nikomu innemu...

 

durgi jest Shaq wełdug mnie - odmienił Miami podobnie jak Nash Phoenix, ale statystycznie wypada nie do końca najlepiej i niestety to moim zdaniem go skreśla....prawda jest taka, że tylko skutecznością i może blokami imponuje....

 

trzeci jest LeBron, który mam wspaniałe statsystyki, gra fenomenalnie ale mi też brak jego liderowania, zdarza się tak nie raz w meczu, że stoi gdzieś z boku i nie bierze udziału w akcji....do tego jestem pewny, że statuetka MVP przypadnie mu w przyszłości i to zapewne nie raz i może już w przyszłym roku....musi przede wszystkim pociągnąć jednak bardziej Cleveland, które ma całkiem dobry skład, a jedna jest dosyć daleko na wschodzie...

bardzo ważne przy wyborze MVP jest miejsce drużyny w lidze...zawodnik z 6-7 miejsca w konferencji będzie miał zawsze nikłe szanse na MVP...

 

także chyba w tym roku wydarzenie precedensowe w historii NBA - MVP dla obcokrajowca....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skomentuje tylko kilka kwestii (jakby formalnych) bez wchodzenia w preferencje i prognozy, bo tam kazdy ma jakies swoje indywidualne plany.

 

piszecie, że jest tylko idealnie włożonym składnikiem do układanki..ale prawda jest taka, że rok temu Phoenix zajęło bodaj ostatnie miejsce w lidze, było jej pośmiewiskiem pod koniec....

Zaprzeczasz jakoby byl "tylko" idealnie dolozonym skladnikiem, ale zauwaz, jacy ludzie byli w tym zespole wczesniej. Stoudemire (ktory zreszta rok temu opuscil miedzy 27 spotkan) to wczesniejszy najlepszy debiutant. Marion od lat solidna firma, Joe Johnson tez nie ulomek i gracz z potencjalem. Oni rok temu nie byli ciency, byli tez dobrzy, ale bardzo zawiedli oczekiwania, bo spodziewano sie po nich lepszych rezultatow. Druzyna ktora w jednym roku jest rewelacja i sprawia wiele klopotow w pierwszej rundzie pozniejszym mistrzom, a nastepnego roku zawodzi. To ta sama druzyna minus Marbury. Wiem, wiem jaka on ma reputacje. Ale to PG. W tym roku z powrotem dodali PG i voila! :wink:

 

Dla mnie potencjal grupy (podaje statsy z sezonu 2003-04):

- Amare (20.6p, 9zb)

- Marion (19p, 9.3zb, 2.7as)

- Johnson (16.7p, 4.7zb, 4.4as)

- swiezo dodany Q-Rich (17.3p, 6.4zb, 2.1as)

 

To sam w sobie jest sklad-potwor i Nash tam pasuje jak ulal. Ale czy patrzac na sucho ktos moze nie powiedziec, ze z jakimkolwiek innym, chocby przyzwoitym PG, ta druzyna nie bylaby silna?

 

Co do dokladnego bilansu na koniec zeszlego sezonu, to wynosil 29-53 i byl szostym najgorszym.

 

nawet Lebron nie pociągnął aż tak Cleveland

Warunki kadrowe druzyny LeBrona sa znacznie slabsze.

C: Ilgauskas < Amare (chyba tutaj kazdy wiedzialby kogo wybrac)

PF: Gooden < Marion

SF: LeBron > Q-Rich

SG: Newble < Johnson

PG: McInnis < Nash

 

dzięki niemu Amare stał się gwiazdą pierwszej wielkości - i to nie jest tak, że Nash "ma" Stoudemire'a - on go wykreował, kiedyś był przeciętnym zawodnikiem i dalej nie prezentuje jakichś niesamowitych umiejętności ale o ile łatwiej się gra jak się dostaje dokładne podanie pod sam kosz

Tutaj widac reke Nasha, ale nazywanie Stoudemire'a zawodnikiem przecietnym w czasie, gdy byl solidnym, mlodym PF z potencjalem, ale juz w drugim sezonie wykrecajacym 20-9, to troche przesada. On byl na sciezce wzrostu. Nash na pewno ogromnie wplynal na poprawe jego skutecznosci, bo w tym jest wzrost az o ponad 8% + 1.5p przyrostu z wolnych. Ale reszta gra bardzo podobnie co rok wczesniej. Wzrosly im troche skutecznosc. Jednym troche wiecej, innym mniej, ale daleko temu do postepu Stoudemire'a. Skutecznosc swoja droga, ale srednie punktowe poza Amare reszta ma praktycznie identyczne.

 

Uwazam, ze jesli Stoudemire'a mozna zaliczac jak kreacje Nasha, to Wade'a w takim rozumieniu spokojnie mozna uznac za kreacje Shaqa. W czym jest oczywiscie czesc prawdy, ale tez nie mozna zapominac, ze to gracze mlodzi i bardzo dobrzy, dla ktorych charakterystyczne jest to, ze przez pewien czas od wkroczenia do ligi beda poprawiac swoje osiagi.

 

on rzuca wtedy kiedy musi i nie tylko - czasami bierze cieżar na siebie ,ale nie forsuje rzutów..a jak rzuca to już trafia

Wypisz wymaluj Shaq :D

Tylko, ze on ma w kategorii "usprawnionych" kolegow Damona Jonesa czy Udonisa Haslema. Pierwszy ma najlepszy sezon w karierze, drugi skutecznosc sporo powyzej 50%.

 

prawda jest taka, że tylko skutecznością i może blokami imponuje....

Znow gwoli rownego traktowania... W takim rozumieniu Nash imponuje tylko skutecznoscia i asystami :)

 

Nie wiem, czy pisales to tutaj, czy moze na innym forum. Sory jesli sie powtorze, ale myslalem kiedys o tym, ktora druzyna, Suns czy Heat, przeszla wieksza metamorfoze. Moze nie dziwi, ze jednak sklanialbym sie ku Heat, ale zobaczcie atgumentacje.

 

Jak juz to wyzej napisalem, Nash przyszedl praktycznie na gotowe, tzn. razem z Q-Richem. Ale sklad byl. Amare i Marion dwa lata wczesniej grali w PO. Pozniej zabrano im Marburego, ale dodano Joe Johnsona. Z jakichs powodow, m.in. kontuzji Stouda, zawalili sezon. Rok pozniej mogli wystartowac od poczatku, jeszcze "domocnieni" i zdrowi.

 

Heat natomiast oddali za Shaqa trzech zawodnikow pierwszej piatki: Briana Granta, Lamara Odoma i Carona Butlera. Jako wolny agent odszedl Rafer Alston (ich owczesny 6'th man) i chyba ktos jeszcze z pomniejszych. Nowe nazwiska to Shaq, D. Jones, M. Doleac, K. Dooling, Ch. Laettner, W. Person, debiutant Wright, zakontraktowani pozniej A. Mourning, S. Anderson i Q. Woods, nastepnie pozyskany w trejdzie S. Smith. Z zeszlego roku zostali tylko Wade i E. Jones, Haslem (rok temu rezerwa) z zawodnikow cos znaczacych. R. Butler na poczatku sezonu cos pogral, potem polecial na lawe, ostatnio posadzony na IL, zeby Woods mogl grac. M. Allen nic nie pogral, bo leczyl kontuzje, potem go oddano. ZhiZhi'ego nie licze :lol:

 

Podsumowujac wydaje mi sie, ze Heat przeszli wieksza czystke i wiecej kawalkow musieli do siebie dopasowac, zdefiniowac na nowo, by dojsc tam, gdzie sa teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to że potencjał był to się nie spieram, bo jest to oczywiste....zastanawiające i dla mnie było jednak jak drużyna z Marburym, Johnsonem, Marionem, Stoudemire'm i Voskuhlem może nic nie osiągnąć....ale widzisz - przyjście Nasha odmieniło drużynę podczas gdy z Marbury'm - co by nie mówić jednak naprawdę dobrym i zawodnikiem i rozgrywajacym, grała fatalnie....pomyliłem trochę bilans, ale chyba się nie mylę, że na zachodzie byli przedostatni?

 

tak że dla mnie to jest kwintesenscją - był dobry PG (8,3 asyst przez prawie pół sezonu) a jednak Nash, niby podobny, zrobił z nich kandydata na mistrza.....moim zdaniem to (w połączneiu z innymi rzeczami, o których niżej) zasługuje na wyróżnienie w postaci MVP.....

 

drugie to osiągnięcia statystyczne....myśle, że naprawdę nie ma się co tu spierać....Shaq gra średni sezon i to jest fakt....jego osiągnięcia pozostają daleko w tyle za szczytowymi czy nawet średnimi z kariery...po dokładniejszym przyjrzeniu się okazuje się, że tylko skuteczność ma wyższą (choć to akurat jest bezspornie bardzo ważny element)...nawet pospieszyłem się z blokami bo ich średnia w trakcie trwania sezonu po cichu spadła do nienadzwyczajnego jak na Shaqa poziomu.....

 

warto zauwazyć, że Nash jest tylko 2 lata młodszy a notuje rekord kariery w asystach (wyżej o 5 (!) od średniej z kariery), zbiórkach, a także zdobywa o 3,4 pkt więcej niż średnio w karierze (rekordowemu osiągnęciu ustępuje tylko o 1,6 pkt) i ma nieco więcej przechwytów...a na deser zostawiam skutecznosć - mówiąc o niej myślałem raczej o tej ogólnej - można ją rozbić na dwa bowiem imponuje nie tylko rzutami za dwa (rekord kariery) ale i za 3 (drugi wynik w karierze)...do tego osobiste na poziomie jak zwykle wysokim i tylko więcej strat (tym razem negatywny rekord, zresztą jak i Shaqa w skuteczności osobistych)....

 

tak że co by nie mówić, widać iż Nash gra sezon życia, prowadzi drużynę z nizin (pewnie, że z talentem, bo jak by go nie mieli to by ich nigdzie nie zaprowadził i sam Jordan) do prowadzenia w lidze i bardzo prawdopodbnego udziału nawet w finale a mo9ze i mistrzostwa....tak naprawdę to czego chcieć więcej?

pewnie że umiejętności czysto koszykarskich nie ma najlepszych w lidze...ale dla mnie jest zawodnikiem zdecydowanie najbardziej wartościowym...odmienił oblicze Phoenix czego nie potrafil zrobić wcześniej inny dobry rozgrywający....

 

zapomniałem jeszcze dodać, że raczej trudno sądzić, że Shaq kreuje Wade'a...on radzi sobie często sam - inaczej jest zupełnie ze Stoudemire'm, który poprawił skutecznosć o 8,5% (w ogóle dla mnie kandydat nr 1 na MIP), do tego Marion 3,7%, Johnson 2% a Q bez zmian w porównaniu z poprzednim sezonem i raczej trudno nie zgodzić się że w przeważającej mierze było to zasługa Kanadyjczyka...tak że myślę, że korzyści Wade'a na współpracy z Shaqiem i Stoudemire'a na grze z Nashem raczej nie można porównywać i stawiać w jednym rzędzie...

 

Shaq gra dobry sezon...ale nie na miarę MVP....to Nash jest najwartościowszym zawodnikiem - byłby nim James, ale jego gra, w przeciwieństwie do Nasha, nie przełożyła się do końca na wyniki zespołu (który tak na marginesie wcale nie ma wiele gorszego potencjału od Suns - pierwsze piątka ja ksłusnzie zauwazyłeś ustępuje Phoenix, ale na ławce mają Snowa, Traylora, Varejao, Welsha, Harrisa, Pavlovica - którzy znacznie wzmacniają siłę zespołu, czego nie można powiedzieć o Suns, który z z rezerwowych mają na dobrą sprawę tylko Jacksona, Barbosę i Huntera...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to że potencjał był to się nie spieram, bo jest to oczywiste....zastanawiające i dla mnie było jednak jak drużyna z Marburym, Johnsonem, Marionem, Stoudemire'm i Voskuhlem może nic nie osiągnąć....ale widzisz - przyjście Nasha odmieniło drużynę podczas gdy z Marbury'm - co by nie mówić jednak naprawdę dobrym i zawodnikiem i rozgrywajacym, grała fatalnie

taa, Marbury - najlepszy PG na swiecie :lol: koles byl poprostu nieodpowiednia osoba na nieodpowiednim miejscu. W PHX mial kto rzucac i potrzebowali PG z pass first zeby zaczac grac swoje. Nash jest przykladem prawdziwego rozgrywajka, a dzieki swojemu szykiem stylowi gry idealnie wpasowal sie w team. Jestem jednak pewien, ze jakikolwiek inny pure PG (oczywiscie na poziomie) mialby z PHX porownywalne efekty.

 

tak że dla mnie to jest kwintesenscją - był dobry PG (8,3 asyst przez prawie pół sezonu)

To ze mial asysty nie oznacza, ze umial rozgrywac. Marbury przede wszystkim kreowal gre sobie. Pozatym jego umiejetnosci liderowania sa powszechnie znane.

 

tak że co by nie mówić, widać iż Nash gra sezon życia, prowadzi drużynę z nizin

ale idealnie doniego dopasowana.

 

zapomniałem jeszcze dodać, że raczej trudno sądzić, że Shaq kreuje Wade'a...on radzi sobie często sam - inaczej jest zupełnie ze Stoudemire'm, który poprawił skutecznosć o 8,5%

juz byla o tym dyskusja. Shaq moze nie tak bezposrednio polepsza partnerow, ale robi im tyle miejsca, ze moga grac na wiekszym luzie, nie tak sciskani przez obroncow czyli tez sprawia, ze jego partnerzy staja sie lepsi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o ze mial asysty nie oznacza, ze umial rozgrywac. Marbury przede wszystkim kreowal gre sobie. Pozatym jego umiejetnosci liderowania sa powszechnie znane.

Przypomniales mi, ze kiedys Stromile twierdzil iz:

1) transfer Marburego do Knicks byl dla Suns nieoplacalny

2) w NBA nie ma wielu lepszych liderow od Marburego

 

Ja wtedy dowodzilem, ze:

1) pozostanie Starburego w Arizonie skazalo by ten klub na tkwienie w przecietnosci do konca jego kontraktu (bodajze 2007 rok). Z kolei dzieki trejdowi z NYK Suns wyczyscili swoj budzet przez co mogli w lecie 2004 zapolowac na wolnych agentow. Wtedy mowilo sie o Nashu i Bryancie, ja obstawalem bardziej za tym drugim. Przewidujac koniec epoki Kings i Lakers pisalem, ze ewentualne pozyskanie Bryanta umozliwiloby Suns walke o mistrzostwo juz w sezonie obecnym. Jak widac niewiele sie pomylilem - Suns wykorzystali ubiegloroczne lato na pozyskanie gwiazdy (wprawdzie nie Bryanta, ale Nasha) i juz teraz moga zdobyc tytul korzystajac miedzy innymi z tego, ze upadly takie potegi jak Lakers i Kings.

 

2) w NBA jest wielu lepszych liderow od Marburego i obok podawania tak oczywistych nazwisk jak Shaq czy Duncan wymienilem m.in. Gilberta Arenasa, który prawie dociagnal Golden State Warriors do PO juz w swoim drugim sezonie gry. I chociaz statystycznie ustepowal on Marburemu to wg. mnie bylo widac, ze "smykalke" do liderowania ma wieksza, chociaz na dluzsza mete jeszcze tego nie udowodnil. Ten sezon potwierdza jednak, ze Arenas nie byl wcale "sezonowym" bohaterem i liderem od Marburego jest zdecydowanie lepszym, chociaz w statsach nadal tego nie widac.

 

Wiem, ze to nie za bardzo na temat ale jakos mnie tak naszlo na wspomnienia. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.