Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2016/17


january

Rekomendowane odpowiedzi

Czas zacząć wygrywać jeśli Lakers nie chcą, żeby PO im odjechały.. Niestety przez te kontuzję będzie naprawdę ciężko, ale dzisiaj z Suns must win.

 

 

Na szczęście Portland nie odjechało jak na razie mocno z bilansem i kontakt z 8 jest. Z Suns, fakt trzeba wygrać, tym bardziej, że mecz u siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście Portland nie odjechało jak na razie mocno z bilansem i kontakt z 8 jest. Z Suns, fakt trzeba wygrać, tym bardziej, że mecz u siebie.

Jak tego nie wygracie to będzie znaczyło, że słabych elementów przeciwnika szukacie na pudelku. Knight jest najmocniej wyróżniającym się graczem Pho od 5-6 spotkań, a w top 3 jest Len. Grając Mozgovem jako pierwszą opcją przez 40 minut jesteście w domu..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko ze w koszu kontakt polega najczęściej na przepychaniu sie pod koszem, albo smyraniu łokciami na zasłonach. W piłce kontakt to najcześciej przejechanie metalowymi korkami po nodze rywala. W koszu jest tego wiecej wiec zmeczenie i ogolne obiecie sie nakłada.

Ja bym nie umniejszał zadnej dyscypliny bo obie są ciężkie fizycznie na najwyższym poziomie

Oj nie, największe przeciążenia (i roznice) wynikają nie tylko z kontaktu fizycznego, ale z ogromnych przeciążeń stawów na twardym podłożu bez amortyzacji i małej powierzchni (trawa bardzo amortyzuje, a obszar jest ogromny). Więcej jest kompletnie niekontrolowanych kontaktów w koszu, w piłce poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami (i głupocie faulujacego gracza) raczej masz świadomość strony i rodzaju ataku przeciwnika (wslizg, główka, walka barkiem).

Kuriozalnie tym metalowym korkiem bez swiadomej nakładki nie dostaniesz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z koszykarzami NBA jest troche tak jak z bolidami formuly 1, nie wazne jak zaawansowana jest technologia i jak bardzo oplacaloby sie miec 100% niezawodnosc, ale na takich ekstremalnych obrotach po prostu musza czasem siadac poszczegolne czesci bo zostal osiagniety i przekroczony limit ich mozliwosci.

 

Poza wspomnianymi wyzej czynnikami odnosnie kontuzji wspomnialbym jeszcze trzy:

- popularna teoria, ktora trzyma mi sie kupy, ze dzieciaki zaczynaja wczesniej grac na powaznie w jedna wybrana dyscypline i rozmnozylo sie rozgrywek dla tych grup wiekowych. Na pierwszy rzut oka nie ma sensu zeby taki Jabari czy Exum rozwalali kolano w debiucie, ale jak sie uwzgledni efekt kumulacji grania od fifnasu lat non-stop to juz ma.

 

- brak czasu na regerenacje od pazdziernika do kwietnia.

Jakie inne sporty kontaktowe maja back-to-backi i te kilka wystepow w kilku miastach w 4-5 dni?

Niby to od zawsze bylo w NBA i nawet latali w gorszych warunkach, ale zawodnicy byli mniejsi, wolniejsi i...

 

- wieksza intensywnosc grania. Kiedys bylo wiecej iso/postupow gdzie 2-3 gosci mialo przerwe na fajka, a teraz odpoczywanie w obronie polega na tym, ze musisz zasuwac miedzy trumna po pick'n'rollu, a pilnowaniem trojek z rogu i najlepiej jak wszystko sie odbywa w pierwszych 10 sekundach akcji po czym to samo ma miejsce po drugiej stronie boiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko koszykówka nie jest sportem tak kontaktowym jak np. piłka ręczna czy nożna. Bo to że się zawodnicy przepychają czy walczą o pozycje pod koszem,to trudno jednak porównac z wślizgami,wyskokami do głowek -gdzie zawsze pracują łokcie i można się zderzyć głowami. A przepychanki przy stałych fragmentach pod bramkami , też są co chwila. A jednak tych kontuzji tyle nie ma. Oczywiście intensywność w koszykówce jest bardzo duża i nie dziwię się,że liczba kontuzji jest duza pod koniec sezonu. Ale po 20-tu meczach? Może to jednak nie są tacy atleci,może za duży nacisk stawia się na cwiczenia siłowe a za mało na wygimnastykowanie . Przecież większośc zawodników, nawet na pozycjach PG to małe czołgi. Widać ,że przerzucają mnóstwo cięzarów. Tkanka mięśniowa jest rozbudowana,ale może wpływa to na to,że zawodnicy sporo ważą i przy tej intensywności gry ich organizmy nie wytrzymują. Bo co innego urazy po jakimś starciu z innym zawodnikiem,gdzie można zostac uderzonym i coś się uszkadza. Co innego złe ułożenie nogi przy opadnięciu na boisko przy wyskoku. Ale tu najczęściej w meczu nie widać aby zawodnik został uderzony,źle upadł itp... ,tylko nagle okazuje się że ma jakiś uraz kostny lub mięśniowy.
A tak w ogóle napisałem o tym,bo zastanawia mnie dlaczego w naszej drużynie drugi rok z rzędu musi być taki szpital. Dlaczego tak się dzieje. W przypadek za bardzo nie wierzę. Chyba cos szwankuje w przygotowaniu zawodników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tragicznie grają dzisiaj Lakersi, zero skuteczności i w ogóle braku rzutów za "3". Ja mam wrażenie że Clarkson i Randle zostaną na takim poziomie, to jest ich max.. a Ingram będzie wchodził bardzo długo do NBA, potencjał jest, ale to co teraz pokazuje to co najwyżej poziom d league..

Dziwię się czemu tak mało minut dostaje Marcelo, gra całkiem przyzwoicie i dużo lepiej sobie radzi z rozegraniem niż Ingram..

Play off-y wydają się poza zasięgiem..

Edytowane przez Dave24lakers
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do połowy 3 kwarty tragicznie w defensywie. Zero intensywności, jakiejkolwiek ambicji po tej stronie, podczas gdy zarówno od Randle'a jak i Clarksona powinno się już oczekiwać przyzwoitej obrony bo mają ku temu warunki... Oczekiwania jednak swoją drogą, a realia były takie, że to Huertas był w stanie swoją nieustępliwością zrobić więcej krzywdy Bledsoe niż atletyczny Jordan...

 

Clarkson nie podobał mi się dzisiaj zresztą też w ataku, bo jak wcześniej nie widziałem aż takiego egoizmu w jego poczynaniach (a wspominał o tym m.in. january), tak dzisiaj niesamowicie irytował indywidualną grą.

 

Wynik podciągnął niezawodny Lou (w drugiej połowie było już momentami pod -20), ale bez pewnej drugiej strzelby niestety nie da się wygrywać takich spotkań, a w LAL z kontuzjowanym Russellem i Youngiem ciężko takową znaleźć.

 

Ingram to dla mnie póki co zagadka - potencjał rzeczywiście widać, ale troszkę za mało go w grze po ofensywnej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tej ekipie ewidentnie brakuje lidera. Takiego gościa, co złapie chłopaków za jaja i będzie pierwsza opcja w zespole. DAr i może ma potencjał na bycie kimś takim, ale prawdę powiedziawszy nie widzę go w roli samca alfy w tej ekipie. Z kimś takim jako pierwsza opcją mistrzostwa nie zdobędziesz (pozdro Westbrook, pozdro Harden). Porażki bolą, ale tylko niepoprawni optymiści liczyli, że PO jest możliwe. W najlepszym wypadku oddamy daleki pick w tym sezonie. Do 2018 mamy chyba tylko jedno miejsce na maxa. To trochę mało, by ta ekipa wzniosła się wyżej. Bolą te umowy Denga i Mozgova, bo tak naprawdę blokują oni drugi max, niezwykle potrzebny, by wzbogacić ten zespół o potencjalnych dwóch all starów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety z taką obroną nie da się wejść do PO. Nie rozumiem czemu nagle pod koniec 3q sie obudzili i zaczęli bronić. Szczególnie dotyczy to Randle, który zazwyczaj stoi jak kołek i obserwuje jak przeciwnicy zdobywają punkty, a pod koniec 3q zaczął całkiem dobrze bronić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mental panowie, mental maja zje***y - Ingram wg mnie jako jedyny ma potencjał na lidera, ale raz jest za młody jeszcze (pierwszy sezon, Kobas od razu też nie był killerem), dwa Luke póki co spokojnie go wprowadza, skupia się na defensywie jego (świetny ruch) żeby nie spalić go na starcie. Moim zdaniem ten chłopak ma umiejętności rzutowe bliższe Duranta, a potencjał na obronę bliższy Giannisowi czy Kawhi/Butlera.

 

Dziś w tej ekipie poza mentalem zwycięzcy brakuje jeszcze rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. DAR to raczej combo, a Randle choc ma zapędy to na nie jest ball handlerem/faciliatorem na miarę Greena czy Giannisa i raczej nim nie zostanie - szczególnie jak będzie grał w obronie jak 3/4 tego meczu.

 

Moim zdaniem LAL powinni grać młodymi na max, zatankowac (co raczej i tak było nieuniknione), Kupchack powinien spróbować wyciągnąć kogoś za jeden z top pick i mięso armatnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Mimo wszystko koszykówka nie jest sportem tak kontaktowym jak np. piłka ręczna czy nożna.

Pablo nie brnij w tym kierunku... widać, że nie uprawiałeś żadnego z tych sportów nawet amatorsko (nie mówię tu o graniu z kolegami z osiedla czy z pracy), bo wtedy wiedziałbyś jaka jest różnica.

Ja m.in. miałem sposobność trenować piłkę nożną w pierwszoligowej drużynie (blisko 9 lat) i "tylko" amatorsko grać w koszykówkę z reprezentacją AWF (najlepszy gracz grał w rezerwach 2 ligowej ekipy) i powiem szczerze, że po koszu czulem się zawsze jakbym zderzył się "ciężarówka". Piłka nożna to soft ball jest przy koszu. Kumple z reprezentacji Polski w rugby jak towarzysko chodzili grać w kosza to twierdzili że wolą grać w młynie niż przeciwko PF/C w koszykówce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu strasznie mnie dziwi ilośc kontuzji w lidze zawodowej. Przecież ci goście spędzają godziny na siłowni, cwiczą swoje ciało pod kierunkiem sztabów wykwalifikowanych ludzi, stosują odpowiednie wyżywienie i mimo tego są tak strasznie podatni na kontuzje.

 

To, że ktoś siedzi godzinami na siłowni nie znaczy, że jest odporny na kontuzje. Przy braku odpowiednich rozgrzewek czy rozciągania

łatwo o kontuzje. Nie mówiąc już o pewnych fiziologicznych wadach postawy.   A z rozciąganiem różnie bywa (Jalen Rose mówił, że był średnim fanem rozciągania i w sumie go nie stosował) z kolei KAJ bardzo wcześnie zaprzyjaźnił się z jogą i to miało wpływ na długość kariery.

 

Z tymi wykwalifikowanym sztabem ludzi - to jest pewien domysł i wydaje mi się, trochę błędne założenie.

 

Jak dla mnie główny "lekarz" zespołu to bardziej lekarz ogólny niż specjalista ortopeda, da odpowiednie piguły, by móc zagrać z bólem (a to, że zawodnicy grają z bólem to fakt, tylko różnią się piguły jakie łykają na przestrzeni lat) czy przeziębieniem. A jeśli chodzi o sprawy mięśniowo-kostne, to zwykle zwracają się do specjalistów po za drużyną i te konsultacje mają miejsce gdy coś się dzieje.

 

Curry długo szukał rozwiązania z swoimi kostkami, odpowiednie ortezy + ćwiczenia.

 

Np kadra GSW nie była w stanie przez długi czas rozwiązać zagadki rowerków treningowych zostawianych w saunie (w taki sposób, D.Green dbał o linie, bo nie lubi ćwiczyć na siłowi)

 

Przykład Kobe i jego ramienia, o ile dobrze pamiętam to później powiedział, że bóle tam miał od dłuższego czasu.

 

A z tym odżywianiem to też nie do końca tak.

To, że dają pewne założenia to jedno, a czy zawodnicy je realizują to już inna sprawa. Gortat kiedyś zjechał do 4% bf, ale kazali mu podbić do 6% bo 4 to za nisko.

Sporo jest też zawodników, który są/byli zalani tłuszczem.

 

Gracze chcą grać i mogą ignorować różnego rodzaju bóle (a przy poziomie obciążeń, które mają to nic dziwnego, że coś ich boli) a to może prowadzić do kontuzji.

 

Fajny zryw mieli Lakers pod koniec 3Q. Ingram w 4Q to oddychał rękawami. Fajny grajek, ale kondycyjnie musi się jeszcze wzmocnić. Lou Williams to powinien mieć jakiś pomnik, choćby z mydła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DAR to nie jest typowy samiec alfa, za dużo u niego nonszalancji za mało determinacji. Do tego za słabo broni żeby być liderem. Lider musi dawać sygnał nie tylko do ataku, ale przede wszystkim do obrony. Kobas, Jordan, Kevin, Wade, Tim itd. wszyscy oni mieli mental i defensywę. Nie mówię że się nie rozwinie, ale na razie to trochę jest tak, że jak idzie i się bawi gra to jest ok, ale jak dostaje stopera w def i wpierdol się szykuje, to chłop nie potrafi sie przestawić na def mental i grać pod ekipe, a BI jak najbardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

daj russellowi troche czasu. ciezko go oceniac na podstawie sezonu i 1 miesiaca. sa gracze, ktorzy robia przeskok pozniej i niewykluczone, ze tak bedzie z d'angelo.

 

szkoda tych kontuzji, to 10-10 to byl idealny moment by ugruntowac swoja pozycje w top8

plus taki, ze pomimo streaku wciaz jestesmy w grze i niewiele tracimy.

 

mam nadzieje, ze po powrocie starterow, zaczniemy znow wygrywac. ze te pierwsze 20 spotkan to nie byl jakis sen...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwała Waltonowi, że robi wszystko pod rozwój Ingrama. O tym, że będzie wolno wchodził do ligi wiedzieliśmy wszyscy, ale Luke prowadzi go fenomenalnie, BI ma idealne warunki do rozwoju w LAL. Przecież o tym było mówione przed sezonem - rozwój>zwycięstwa.

 

Ok, ale rozwój to też uczestnictwo w play-offach, to jest już inna gra.. A takie doświadczenie przydałoby się

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, ale rozwój to też uczestnictwo w play-offach, to jest już inna gra.. A takie doświadczenie przydałoby się

 

 

Akurat na to ma całą karierę. 

 

Ważne, żeby dostosowywał się do gry w warunkach NBA. PO (jeśli będą) będą mega miłym dodatkiem. Ingram ma za duży potencjał, żeby nim ryzykować dla kilku W w sezonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.