Skocz do zawartości

BiałaCzekolada

Rekomendowane odpowiedzi

no czyli 1 maks 2 runda.tak jak rok i dwa lata wczesniej.

prosze cie jendras nie idzmy ta droga ;]

pare dni po trejdzie pau poszly jakies streaky od razu 10 in row, cos o czym wczesniej mogli pomarzyc, nowa druzyna to byla od razu, nie wiem ile tam wykrecili bilans do konca rs wtedy nie chce mi sie sprawdzac ale napewno zaczeli cos od 25-5 jak tylko pau sie pojawil. nic by bryant juz nigdy nie wygral gdyby nie ten trejd byl w czarnej dupie z ktorej wyciagneli go dobrzy ludzie

Edytowane przez marzec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Niby są jakieś ploty na temat tego, że i T-Mac i G.Arenas chcą dostać 10 dniowy kontrakt w LAL by z ławki oglądać ostatnie spotkania z udziałem Bryanta. :P

<br /><br />Wtf is going on<br />albo to taki pretekst i liczą, że pójdzie im na tyle dobrze, żeby ich przedłużyli<br /><br />
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Chuy

Ktoś w temacie obok napisał, że Kobe mógłby w przyszłym roku grać o cele, z ławki, u contendera po 20 minut

Ćpię lepsze proszki więc czek dys aut

Koniec  sezonu farewell tour

i 2 opcje

nr 1 - Kobe mówi - wracam, jest młodzież jebać farewell. Wszystkie domorosłe geniusze, co się dorobiły na koszulkach z napisem "Kobe`s last dance" mają uśmiech na ryju, koniunktura idzie dalej

also, swego czasu i KNŻ i Pidżama Porno grały "ostatnie" trasy. Potem oba fiutowe zespoły ogłaszly, że tak, ostatni ale w tym składzie, w tym mieście, o tej porze roku. Sam się na to na Jarocku naciąłem

nr 2 - Kobe po sezonie idzie do urzędu miasta, składa kwity. urzędniczka czyta co tam zapisane, patrzy na Bryanta i czyta, że ten tu oto podpisany Kobe zmienia imię i nazwisko na Hash Universe War i jedzie w tournee po Kirgidżygistanie. Pani się pyta, skąd taki durny pomysł z tym nazwiskiem. A Kobe na to, że to tak, z głowy i uniesienia mocarnego. A za nim Artest mocuje się z jakims inwalidą o pusty kubek, do którego inwalida centy zbierał na operację okrężnicy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

nr 1 - Kobe mówi - wracam, jest młodzież jebać farewell. Wszystkie domorosłe geniusze, co się dorobiły na koszulkach z napisem "Kobe`s last dance" mają uśmiech na ryju, koniunktura idzie dalej

also, swego czasu i KNŻ i Pidżama Porno grały "ostatnie" trasy. Potem oba fiutowe zespoły ogłaszly, że tak, ostatni ale w tym składzie, w tym mieście, o tej porze roku. Sam się na to na Jarocku naciąłem

 

To by było takie Jordanesque. Chociaż MJ skończył mając 34, Kobe 37. Sam wcześniej myślałem o takim manewrze ale chyba jednak nie...

Edytowane przez Stratosfear
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kobe w przyszlym roku nie zagra, niestety fizycznie jest wrakiem i chocby na stole mial 40 baniek za sezon, nie jest w stanie grac nawet z lawki po 15min.

 

to byl powod, dla ktorego zrezygnowal z team usa w tym roku, przed sezonem jeszcze mowilo sie otym, ze w ten sposob pozegna sie z graniem, zdobywajac jakies trofeum.

 

zastrzezony bedzie numer 24, kobe chcial sie odciac tym numerem od ery shaqa

i z tego co sie orientuje, srednio podchodzi do osemki, swego czasu mowil, ze nie bedzie podpisywal koszulek z 8:D

 

o ile wczesniej srednio ten caly farewell tour mi sie podobal o tyle teraz, jak obejrzalem pare spotkan, zmienilem zdanie.

szkoda tylko, ze nie moze pozegnac sie w playoffs, cisnienie i atmosfera, ze to moze byc ostatni dance mamby dalyby sporo dolarow i troche inaczej bysmy to odbierali. ale wyszlo jak wyszlo...

 

milo widziec jak podchodza do niego zawodnicy(harden), starzy zawodnicy (olajuwon) trenerzy i inni.

nieczesto w tej lidze zdarza sie kobe bryant. temat byl juz walkowany, linia podzialu przebiega wzdluz miejsca, wg ktorego z reguly przebiega na tym forum, wiec nie ma co dalej walkowac.

 

dzis oklahoma, sroda la. w srode bedzie duzo lez. trzeba bedzie to jakos obejrzec na spole z warriors...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładając ten temat podniecałem się, że Kobe znowu jest żywy, ale prawda jest taka, że ten jego ostatni sezon był nudny jak flaki z olejem. To dosyć prosty rachunek - jesteś kiepski i grasz w kiepskim zespole to ludzie srają na to co robisz i jak odchodzisz.

 

Kogo obchodziło, że Kobe ostatni raz gra w Garden, w MSG albo, że Kobe ostatni raz widzi Popovicha? Gówno to było warte generalnie, bo to nie był Kobe Bryant Black Mamba tylko Kobe Bryant Dead Corpse.

 

W świecie wilków jest taka zasada, że jak Alpha Dog jest w pełnej formie, to nikt nie ma do niego podjazdu i szacunek się należy, ale gdy tylko zdarzy się moment, że główny samiec okaże choćby najmniejsze  oznaki słabości i starości - to konkurencja natychmiastowo rozszarpuje go bez skrupułów. "Last Kobe Dance" - kiepskie i przereklamowane to było widowisko, ale myślę że sam Kobe akurat to rozumie, bo ktoś kto był wilkiem całe życie doskonale wie, co się z wilkiem dzieje jak jest już starym rupciem.

 

 

ale fenomenalnie mnie jara w sporcie, pop kulturze i generalnie w życiu zjawisko odchodzenia w cień. To zazwyczaj się dzieje nagle, gwałtownie i mega boleśnie. Bycie ikoną i idolem dla tysięcy ludzi to prawdopodobnie najlepsze uczucie jakie można od ziemskiego życia dostać i żadne pieniądze nie dadzą ci tego co da ci bycie np. Maradoną w 1986, ale za tym wszystkim kryje się też druga strona medalu czyli spadanie ze szczytu - posłuchajcie kogokolwiek, bo praktycznie każdy zawodowy sportowiec przechodzi 'kaca' kiedy nagle kończy się rutyna treningów 2x dziennie, zastrzyków adrenaliny 4x w tygodniu na stadionie, sztamy z kumplami, oklasków, fleszów i głaskania po pipce przez każdego w klubie. Ciężko jest ćpać sport przez 20 lat i nagle z dnia na dzień to rzucić.

A taki ostatni rok to wcale nie jest odwyk dla tych najwybitniejszych, bo przez ostatnim meczem jest jeszcze inny moment - kiedy wpierdalają cię inne wilki i już nie ty i twoja gra pojawia się na pierwszych stronach, ale tylko twoje suche i znane nazwisko.

Ten moment, kiedy ludzi zaczynają mówić o tobie w formie przeszłej i co prawda proszą cię o autograf, ale w sekundę odwracają wzrok gdy na parkiet wbiega Stephen Curry czy Russell Westbrook.

 

myślę, że ciężko z tym żyć komuś takiemu jak Kobe i myślę, że dlatego nie wróci

myślę, że ciężko z tym żyć komuś takiemu jak Kobe i myślę, że dlatego wróci, bo nie umie inaczej.

 

jak Jordan, bo oboje ćpali najwięcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W świecie wilków jest taka zasada, że jak Alpha Dog jest w pełnej formie, to nikt nie ma do niego podjazdu i szacunek się należy, ale gdy tylko zdarzy się moment, że główny samiec okaże choćby najmniejsze  oznaki słabości i starości - to konkurencja natychmiastowo rozszarpuje go bez skrupułów. 

 

I dzisiaj tak właśnie było. Przez pewien moment III kwarty 4-5 akcji pod rząd OKC to były izolacje niczym na boisku streetballowym - Duranta na Kobe'go i "Durex" robił co chciał, a Kobe nie był w stanie odpowiedzieć w ataku ani w obronie. Szkoda, że to nie był ostatni mecz sezonu Lakers, bo to byłoby odpowiednie przejęcie pałeczki.

Edytowane przez Wyparlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.