Skocz do zawartości

Bryant, jego klasa i miejsce w historii


Jendras

Rekomendowane odpowiedzi

Zarzucasz komuś nie oglądanie meczy(meczów?) a teraz wyskakujesz z kwiatkami Shaq-LAL, Shaq-Miami. Daj sobie spokój.

 

Zgadzam się z tym co napisał Lorak. Po pierwsze defensywa. Fajnie, że kierujecie się wyborami do all-defensive, ale to jest bardziej konkurs piękności. Nie obchodzi mnie, że Bryant potrafi wybronić ostatnią akcję, że potrafi szbić się na 'all-defensive' level kiedy tylko potrafi. Ktoś kiedyś mądrze napisał, że w lidze najważniejsza jest ciągłość tego co się pokazuje a KB tego nie ma. Wade'a nikt nie chowa w obronie, zawsze borni lepszego guarda, jest najlepszym blokującym wśród wysokich. W defensywie Jordan>Wade>Kobe

 

Dwa. Scoring. Cieszy mnie, że Kobe miał 82pts game, nikt tego nie zapomni, tylko, ze tamten mecz to były totalne flaki z olejem i pokaz samolubnosci i rozwalania ataku Bryanta. I czy ilości punktów są najważniejsze(choć tu i tak jest lepszy Jordan)

 

8 pierwszych sezonów Kobe i Jordana(nie ma rookie sezon Bryanta bo tylko 8 razy był starterem):

 

Bryant FG percent: 43, 47, 47, 46, 47, 45, 44, 43

Jordan FG percent: 52, 46, 48, 54, 54, 53, 54, 52

 

Nie chce mi się dalszych oblookiwać, zresztą w dalszych Kobe nigdy nie przekroczył 50% z pola(a nawet ledwo przekraczał 45%.

 

Dla porównania Dłejn.

47,48,50,49,47,49,48

 

Za trzy Bryant jest lepszy, ale zarówno Wade jak i Jordan pokazali, że bez super trójki mogą być i tak kosmicznie efektywni.

 

I biorąc te rzeczy pod uwagę Kobe jest goat. Rozumiem. Ahaaa, zapomniałem o najważniejszym. Przecież zdobył trzy pierścienie jako przydupas Shaqa + kompromitację w G6 finałów '08 + dwa tytuły jako lider grając z Gasolem. :roll:

 

EDIT: Howard był w drugiej rundzie 10 lat temu. :]

zajebiście - poza 1 faktem że kobe gra zdecydowanie dalej od kosza, bo ma lepszy rzut, skuteczność ma niższą bo rzuca za 3 więcej niż mj i wade razem wzięci (jordan nigdy nie doszedł do 300 3PA w sezonie, wade w pierwszych 5 sezonach nie miał nawet 100 3PA, kobe miał sezony +500 3PA) wade zresztą rzucać za 3 nie umie 29% z kariery to jest żenada.

 

poza tym jego gra dalej od kosza w początkach kariery spowodowana była grą razem z shaqiem. no i kobe ma świetny rzut z 6m czego też nie zauważyłeś pewnie tak dokładnie obserwując jego mecze.

 

defensywa - rozumiem że te wybory do all defensive są mniej ważne niż twoje zdanie. masz racje -świetny kontrargument. defensive rating kobe i jordan mają podobny, wade zresztą też

 

masz rację - kobe rzucił +80 - nie liczy się bo to był popis samolubności - 100 wilta też nie. LOL

 

%

kobe rzuca więcej za 3

kobe ogólnie gra dalej od kosza

porównaj sobie TS% i EFG% które lepiej oddają skuteczność niż samo fg% (róznice <1%)

 

 

I biorąc te rzeczy pod uwagę Kobe jest goat. Rozumiem. Ahaaa, zapomniałem o najważniejszym. Przecież zdobył trzy pierścienie jako przydupas Shaqa + kompromitację w G6 finałów '08 + dwa tytuły jako lider grając z Gasolem

na tej zasadzie:

 

jordan 6 lat cieniowania z drużyną w PO, w końcu udało mu się zdobyć 3 mistrzostwa mając w składzie jednego z 50 najlepszych graczy w historii tej gry i najlepszego coacha ever na ławce, potem się znudził i poszedł grać w baseball, wrócił i znowu udało mu się wygrać 3 tytułu jako lider grając z pippenem, rodmanem i kukocem czy kerrem.

 

wade - śmieszny koleś bez rzutu za 3, łamliwy (3 sezony < 60 games), raz jak dostał shaqa, paytona i innych weteranów i sędziowie dali mu 250 wolnych w PO to udało mu się wygrać JEDNO mistrzostwo, potem jego heat cieniowali aż stali się czerwoną latarnią ligii, wiedział że nic nie osiągnie sam - shaq się skończył więc ściągnął lebrona i bosha żeby móc powalczyć z bryantem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównanie skuteczności Wade żyjącego z wjazdów pod kosz i rzucającego z dalekiego półdystansu Kobe są nie na miejscu. Zobaczymy jak Wade przybędzie lat i straci tą energię w kolanach jak wtedy będą wyglądać procenty z gry.

 

A co do obrony Kobe i jej miejsca w lidze to dla mnie wystarczy opinia innych graczy i trenerów. Gdzie zawsze słychać o tym jak KB jest w samej czołówce defensywnej ligi. Jak ciężko przeciwko niemu grać. A te hasła o kiepskiej obronie Bryanta wypłynęły w czasach gry z Smushem Parkerem i Kwame gdzie mając mniej niż nieudolnych kolegów w ataku Kobe koncentrował się wyłącznie na zdobywaniu punktów, później dopiero na obronie. Teraz jest inna sytuacja, Kobe mocno poobijany w ostatnich 2 sezonach, widać zmęczenie, wiek robi swoje więc proste, że trener da mu mniej zadań defensywnych i nie będzie kazał się uganiać za Westbrookami, RayRayami i innymi tego typu zawodnikami. Zresztą Wade, Ray Ray, Carter, JJ, Kidd i inni guardzi chyba najlepiej wiedzą przeciwko komu gra się im najciężej, z kim mają najwięcej problemów, nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie All-defensive to chyba jasne, że stawiam swoje zdanie wyżej od zdania trenerów, managerów, asystentów i zawodników. Nic w tym dziwnego. Jedyne róznica jest taka, że wy się pocieszacie tym, że to zawodnicy na niego głosują ale nijak nie jestescie w stanie tego udowodnić i wykazać.

 

Ale jak wiadomo - zawodnicy głosują na Kobego bo wiedzą jak z nim ciężko!

 

Co do procentów -> po co Jordan i Wade mają bazować na trójce skoro są o wiele bardziej efektywni w polu trzech sekund i na mid-range?

 

EDIT: I jak już raczej kończe dyskusję, Kobe po prostu nie jest na tej półce co MJ i cieszy mnie, że wszyscy prócz fanów Lakers o tym pamiętają :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie All-defensive to chyba jasne, że stawiam swoje zdanie wyżej od zdania trenerów, managerów, asystentów i zawodników. Nic w tym dziwnego.

LOL. co ty kompleks boga masz czy co? jedyny oświecony w pokoju. no bo ty który widziałeś kobego w tv na pewno wiesz lepiej czy cięzko się przeciwko niemu gra, ale koleś który gra w nba już o tym nie ma pojęcia.

 

Co do procentów -> po co Jordan i Wade mają bazować na trójce skoro są o wiele bardziej efektywni w polu trzech sekund i na mid-range?

zrozum że fg% nie oddaje skuteczności gracza, bo koleś który trafia 4/10 trójek jest mniej skuteczny od kolesia który trafia 5/10 za 2 ale to ten pierwszy zdobędzie więcej punktów na 10 possesions. Że o takich drobnostkach jak lepszy spacing dzięki graczowi który oprócz wejść pod kosz umie rzucić za 3.

 

Zresztą atletyzm przemija i wtedy trzeba polegać na rzucie bardziej, czego wade nie zrobi bo ma rzut słaby. tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie zarzucano brak argumentowania, jak wg lukiego kobe poprostu nie jest i juz.

wade ma blizej do tej polki.

 

hell yeah:)

 

luki zrozum, ze kobe grajac glownie na dystansie trafia zaledwie 1-2 % mniej w sezonie od wjezdzajacego i opierajacego na wjazdach soja gre wade'a. zdajesz sobie sprawe z tego na jaka sciane wpadnie wade, kiedy okaze sie, ze wiek nie bedzie mu pozwalal na wjazdy?

 

zreszta to juz widac po spadku % u niego oraz po tym, ze odpuscil kadre wybierajac zdrowie i odpoczynek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiedział że nic nie osiągnie sam - shaq się skończył więc ściągnął lebrona i bosha żeby móc powalczyć z bryantem.

Wam już woda sodowa chyba nosem i uszami wychodzi :) Ani się człowiek nie obejrzał, a znów powraca metoda wymiany argumentów na zasadzie - wszyscy niech równają do Kobasa i LAL. Inne drużyny się nie wzmacniają, żeby powalczyć z Bryantem, ale żeby powalczyć z Bryantem, Gasolem, Artestem, Odomem i zdrowym Bynumem. A to różnica. Każdy chce mieć jak najlepszych kolegów w zespole. Gdyby Spurs robili przebudowę 2 lata temu i dawali Duncana za Kwame, to Bryant by zaoponował i powiedział "Nie, nie, Duncan jest za dobry, zepsuje mi spuściznę. Ściągnijcie mi Rasheeda, on jest słabszy, w ostateczności Gasola, bo jego jeszcze zdołam zdominować". A pamiętacie jak kiedyś Kobas nagabywał Garnetta do gry w Lakers? Kilka lat temu to było. No jasne, pewnie tak sobie żartował, bo wiedział, że to nie ma szans na zaistnienie...

 

Rzut z półdystansu Wade'a nie jest wcale taki tragiczny. Strasznie się z tego nabijano, jak przychodził Shaq. A tymczasem od razu było widać, że się poprawił. Za 3 na początku w ogóle nie rzucał. A teraz czasami trafi, więc też jest jakiś delikatny progres. Jeśli chodzi o półdystans, to nie ma do tego takiego talentu jak Kobas, ale nie jest tragiczny. A za parę lat, jak straci atletyzm, to Kobas ze swoim jumperem gdzie będzie? Na etapie obecnego Ray'a Allena, więc główny rywal sam się zestarzeje :wink: A jak nie będzie Kobasa, to nie będzie już w NBA nikogo godnego rywalizacji, liga upadnie, Wade i LBJ stracą rację bytu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież większość gwiazd odpuściło na MŚ kadrę. A odnośnie atletyzmu-> patrz MJ w dalszej części kariery.

 

Odnośnie All-defensive to chyba jasne, że stawiam swoje zdanie wyżej od zdania trenerów, managerów, asystentów i zawodników. Nic w tym dziwnego.

LOL. co ty kompleks boga masz czy co? jedyny oświecony w pokoju. no bo ty który widziałeś kobego w tv na pewno wiesz lepiej czy cięzko się przeciwko niemu gra, ale koleś który gra w nba już o tym nie ma pojęcia.

 

Co do procentów -> po co Jordan i Wade mają bazować na trójce skoro są o wiele bardziej efektywni w polu trzech sekund i na mid-range?

zrozum że fg% nie oddaje skuteczności gracza, bo koleś który trafia 4/10 trójek jest mniej skuteczny od kolesia który trafia 5/10 za 2 ale to ten pierwszy zdobędzie więcej punktów na 10 possesions. Że o takich drobnostkach jak lepszy spacing dzięki graczowi który oprócz wejść pod kosz umie rzucić za 3.

 

Zresztą atletyzm przemija i wtedy trzeba polegać na rzucie bardziej, czego wade nie zrobi bo ma rzut słaby. tyle

Pokaż mi cokolwiek co by wskazywał na to, że na Kobego głosują goście, którzy rzeczywiście z nim rywalizują na parkiecie(ta sama pozycja, matchup, etc). Czekam zią, to Twój argument w końcu.

 

A co do true shooting percentage to i tak Kobe jest gorszy więc o co Ci chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pokazuje siłę mącenia w głowie przez media. Ale tak zawsze jest niestety jak ktoś jest 'na czasie'. Jak komuś trzeba argumentować Mike>Kobe, to chyba dawno w statystyki i achievements nie zaglądał. Może od paru innych nazwisk wypadałoby najpierw zacząć?

Zapominasz o tym dlaczego teraz MJ jest tak gloryfikowany. Tak to przez media i Sterna ktorzy uczynili z niego zywa legende swiatowego sportu. Nie porownuj po za tym tamtych czasow z obecnymi bo koszykowka bardzo sie zmienila wiec i rowniez statystyki nie sa bardzo dobrym wyznacznikiem. Podam Ci przyklad Wilta ktory potrafil miec w swoich czasach srednia 50pkt w sezonie. Czy mozliwe jest osiagniecie obecnie nawet(sredniej) 40 pkt w sezonie? baa nawet 35(ktore tylko Kobe osiagnal w swoim najlepszym scoringowo RS). Czy jest szansa by ktos mial powyzej 20 zbiorek na mecz przez cala kariere? Tak jak Wilt i Bill... NBA sie zmienilo i caly czas sie zmienia wiec statystyki nigdy nie beda mowily calej prawdy.

 

Co by bylo gdyby zamienic Bryanta z Jordanem? Podejrzewam ze dzisiaj to Kobe bylby uwazany za tego najwybitniejszego a Jordana rownanoby do niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwi mnie jedno MJ zawsze był nr 1 w Chicago. Kobe nie zawsze był przecież Shaq. A jak LBJ ma Wade i Bosha to już się mówi że idzie na łatwiznę. To co misie Kobiego z Shaqiem się nie liczą? A co było jak Shaq odszedł? Kobe potrzebował Gasola i tym podobnych żeby zrobić misia. A czepiacie się LBJ. Trochę nie w temacie ale co mi tam :D

 

A co do KB vs MJ nie da się ich porównać. I jeden i drugi mieli szczęście że mieli Phila i mieli porządnych GM, którzy zapewnili im porządny backup. A jak ja miałbym wybierać kogo wziąłbym do mojego (przyjmijmy że KB ma 31 lat i MJ ma 31 lat) teamu np. Orlado Magic to wybrałbym MJ bo wydaje mi się że jest lepszy ogólnie i jako lider. Kobe niestety przez to że grał Shaq nie ma takiego statusu jak MJ. Choć gdybym miał wybierać KB lub MJ to byłoby to obojętne bo obydwaj pewnie poprowadziliby team do misia. Chyba że wybierałbym MJ lub KB w wieku 24 lat to nie zniósł bym tego zarozumiałego dzieciaka i postawiłbym na MJ'a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* Zgłoś ten post

* Odpowiedz z cytatem

 

Re: Najlepsi w ostatnich 20 latach

 

Postprzez Kfadrat » Wt kwi 13, 2010 3:33 pm

Nudno to przysiadłem i sporządziłem swoją własną listę. Ograniczyłem się tylko do dwudziestu graczy i to tych, którzy jednak sporo pograli. Jeśli chodzi o kryteria to starałem patrzeć na karierę jako ogół, czyli co wygrali czego nie wygrali i jak bardzo się do tego przyczynili. W niektórych wypadkach decydowały tytuły, w niektórych szalę przechylał prime/peak toteż niektóre wybory mogą być sprzeczne z innymi.

 

 

 

1. Michael Jordan - Właściwie nie ma się nad czym rozwodzić. Wygrał to co było do wygrania, co prawda indywidualnie nie dominował tak jak przez pierwsze 7 lat kariery ale i tak grał na poziomie, top3 ostatnich dwóch dekad.

 

2-3-4. Shaquille O'neal, Hakeem Olajuwon, Tim Duncan - tutaj każda kolejność jest za razem dobra i zła. Koszykarsko to Hakeem-Duncan-Shaq. Prime to Shaq-Hakeem-Duncan. Tytuły to Duncan-Shaq-Hakeem. Ofensywnie Shaq-Hakeem-Duncan. Defensywnie Hakeem-Duncan-Shaq. Z tego wychodzi mi ogólnie Hakeem-Shaq-Duncan. Tylko, że tak na prawdę ciężko stwierdzić, czy prime Shaq był na prawdę lepszy niż prime Dream. Albo czy Duncan na prawdę dawał w ofensywie mniej niż Olajuwon. No i dochodzi sprawa czy ofensywę Shaq'a stawiać wyżej niż defensywę Olajuwona czy może np. najwyżej cenić consistency Duncana. Moim zdaniem różnice są zbyt małe aby jednoznacznie stwierdzić tak więc miejsca 2-4 są ruchome. Albo, to co mi wyszło niech będzie kolejnością. A więc:

 

2. Hakeem Olajuwon

 

3. Shaquille O'neal

 

4. Tim Duncan

 

5. Kobe Bryant - Z pozostałych zawodników, najbardziej kompletna kariera, cztery tytuły (3 jako sidekick ale jeden już "pełnoprawny") plus indywidualnie zdobył prawie wszystko. Zastanawiałem się nad DRobem, Mailmanem czy Garnettem ale każdemu z nich czegoś brakuje (a to tytułu a to Finals MVP albo i tego i tego) tak więc mimo, że być może koszykarzami byli lepszymi (np. prime Robinson) to jednak Kobe wydaje mi się najodpowiedniejszą mieszanką osiągnięć tak drużynowych jak i indywidualnych.

 

6. Karl Malone - Na tym miejscu widział bym jednego z trzech graczy: KG, Mailmana lub DRoba. Wybrałem Karla i już pisze dlaczego. Największym atutem jest świetna gra przez ok 3/4 opisywanego okresu. Kapitalny w ataku i często niedoceniany w obronie. Największy minus to brak tytułu oraz walne się do takiego stanu rzeczy przyczynienie. Chociaż nie jest też tak, że non stop dawał w play-offach dupy. Na szczęście jego konkurenci też jakoś specjalnie w PO nie poszaleli, tytuły co prawda mają, ale DRob swoje zdobył nie pełniąc już aż tak ważnej roli a przy okazji potrafił zaliczyć w po epic fail, a KG mimo, że swój wygrał jako przez wielu najlepszy gracz drużyny to wcześniej w PO nawet butów nie zdążył zawiązać a już odpadał. 2 MVP plus plus właściwie spędzenie całej dekady będąc najlepszym na swojej pozycji daje Mailmanowi szóste miejsce.

 

7. David Robinson - Postawiłem na DRoba głównie przez lepszy prime niż ten Big Ticketa. Tytuły zdobywał dopiero po przyjściu Duncana ale szczególnie przy pierwszym nie było tak, że Admirał siedział na ławce i przypatrywał się jak Duncan w pojedynkę wygrywa mistrzostwa. Cały czas był bardzo ważnym graczem i świetne mecze potrafił rozgrywać nawet w ostatnich swoich finałach. Tak więc 2 tytuły zrównał bym z jednym Garnetta. W pierwszej połowie lat 90-tych był przez wielu uważany za najlepszego centra na świecie (moim zdaniem nie do końca słusznie) i zrobił ze Spurs czołową jeśli nie najlepszą defensywnie drużynę. Obaj mają po MVP i DPOTY ale indywidualnie wyżej tak jako obrońce jak i siłę ofensywną cenię Davida. W końcu ilu jest graczy, którzy mieli by na koncie tytuł najlepszego zbierającego, blokującego i strzelca. W ostatnich 20 latach udało się właśnie tylko Robinsonowi a biorąc pod uwagę całą historię zrobił to jeszcze tylko Kareem (Wilt pewnie też ale niestety na bloki nie zdążył).

 

8. Kevin Garnett - Miejsce właściwie nie zagrożone i zamykające w pewnym sensie tą absolutną czołówkę. Na pewno można by dać KGa wyżej ale przesrał sobie trochę karierę w Wolves. Co prawda nie można wszystkiego zwalać na partnerów i ogólnie drużynę, ale na pewno więcej sukcesów w po (nie mówię nawet o tytule czy finałach) dawało by jakieś podstawy do podciągnięcia go o jedno dwa miejsca. A tak zostaje cały czas bardzo wysoka 8 pozycja.

 

9. Lebron James - Tutaj w sumie dosyć łatwy wybór i jedynie Pippen mógłby mu zagrozić, ze względu na liczbę tytułów. Z graczy którzy zdobyli MVP tylko Sir Charles miał porównywalny prime, chociaż mimo wszystko nie aż tak spektakularny. Osiągnięcia podobne

 

10. Scottie Pippen - Bardzo możliwe że najlepszy sidekick w historii. Sześć tytułów, których bez niego raczej by nie było plus bardzo dobra gra w sezonie bez MJ'a (mogły być nawet finały). Jeden z lepszych obrońców w historii. Barkley co prawda impact miał zdecydowanie większy ale głównie przez samego siebie nic nie wygrał, a warunki do tego miał spore. Tak więc mimo, że bardzo go lubie Chuck wypada z TOP10...

 

11. Charles Barkley - Dwóch graczy z tej samej pozycji bardzo różnych a za razem bardzo unikatowych. Dirk i Chuck. Obaj mają po MVP, obaj też weszli do finałów a w nich zdecydowanie lepiej prezentował się Barkley. 27/13 na dla niego może słabych 48% wygląda zdecydowanie lepiej niż 22/10 na cos koło 40%. Jeśli chodzi o defensywę obaj prezentują się średnio jednak Barkley chociaż potrafił zdominować deskę. Plus CB również potrafił sypnąć z dystansu. Generalnie osiągnięcia mają podobne obaj nie potrafili doprowadzić bardzo dobrych drużyn do końcowego sukcesu tyle że Dirk zaliczył chyba więcej potknięć w po. W latach 90-tych odpadł w pierwszej rundzie w zasadzie raz biorąc pod uwage prime (2 razy w Houston był już raczej średnio odpowiedzialny za wyniki drużyny). Tak więc wybieram mega efektywnego podkoszowego terminatora, aniżeli ciepiącego trójki bardzo mismatchowego również efektywnego jednak trochę miękkiego niemca.

 

12. Dirk Nowitzki - Chyba odpowiednie dla niego miejsce. Jest jeszcze Ewing, który podobnie jak Dirk dał w finałach ostro dupy, chociaż akurat Pata w jakimś tam małym stopniu usprawiedliwia rywal, na przeciwko którego musiał stanąć. No ale generalnie obaj nie mogą zaliczyć finałów do swoich największych osiągnięć. Indywidualnie chyba jednak więcej osiągnął Dirk, chociaż jako centrowi Ewingowi było chyba trochę trudniej łapać się do pierwszych drużyn sezonu. Tak czy siak MVP niemca w moich oczach przesądza sprawę, bo jednak Pat mimo że świetny nigdy nie był uważany za tego jedynego najlepszego.

 

13. Patrick Ewing - Jest obecnie trochę niedoceniany bo w końcu przyszło mu grać razem z DRobem i Hakeemem, ale mimo wszystko był świetnym centrem, kluczowym graczem kapitalnej defensywy. Miał też trochę pecha grać w tej samej konferencji co MJ przez co do finałów doczołgał się dopiero po jego odejściu. Ale i tak wstydzić się nie ma czego bo w okresie 90-93 odpadał z po tylko i wyłącznie z późniejszym mistrzem. Miał też sporo pecha bo a to awantura z Heat a to kontuzja z Bucks kosztowała go być może kolejny trip do finałów ale to już gdybanie. Nie zmienia to faktu, że wcale nie z jakimś super mega zajebistym supportem Ewing osiągnął w latach 90-tych na prawdę bardzo wiele, kilka razy był w top5 MVP i w moim odczuciu zasługuje własnie na to miejsce.

 

14. Gary Payton - Przyszedł czas na rozgrywających, którzy będa prawdopodobnie okupować następne 4 miejsca tej listy. Na najwyższym miejscu postawiłem Rękawicę, bo był świetny po obu stronach parkietu (w ataku może trochę mniej świetny ale potrafił wykorzystywać swoje przewagi). Jeśli chodzi o obronę to ścisła czołówka w historii (ilu PG ma DPOTY?). Był najlepszym graczem drużyny kiedy Sonics wchodzili do finałów, tam trochę rozczarował ale z ludzi których mam do wyboru na to miejsce w zasadzie każdy w finałach rozczarował albo w ogóle się tam nie dostał. Generalnie różnice między nim a przykładowo Nash'em, Kidd'em czy Stock'iem nie są wielkie ale uważam właśnie karierę oraz grę GP za najpełniejszą tak więc jest trzynasty.

 

15. Jason Kidd - jeżeli z Garym miałem problem to teraz jest już na prawdę ciężko. No ale niech będzie Kidd, mimo że upośledzony rzutowo to jednak wybitny obrońca oraz kreator gry. Gdyby lepiej rzucał pewnie miał by zamiast dwóch finałów, dwa tytuły i cztery finał. No ale nie o gdybanie chodzi a o to co ugrał na prawdę. A ugrał sporo, raz ocierając się o MVP (moim zdaniem nie było by wielkiego skandalu gdyby wygrał) wielokrotnie trafiając do all-d i all-nba no i nigdy nie miał takich na prawde wyjebanych supportów. W Suns tylko przez chwilke pograł z MacDyess'em, Penny'ego właściwie nie było, w Nets talentu trochę więcej bo Martin czy Jefferson ale drużyny budowane bez sensu. No ale to nie miejsce na takie tłumaczenia. Faktem jest, że przez praktycznie całą karierę gdziekolwiek się pojawił zmieniał grę drużyny na lepsze.

 

16-17. John Stockton, Steve Nash - Nash ma 2 MVP, Stock ma 2 finały, Stock miał Mailmana, Nash miał Dirka, Amare. Można się jarać jakimiś wymyślnymi statystykami ale faktem jest, że Nash c***a wygrał (Stock w sumie też) a o szansę wygrania nawet się nie otarł. Dlatego jest niżej niż Kidd i Payton. Stock o to wygrywanie się otarł dwa razy ale mając w zespole top3 najlepszego PFa w historii to stanowczo za mało. Jeśli chodzi o same koszykarskie umiejętności to na pewno nie stawiam go niżej niż Paytona czy Kidda, bo oprócz świetnego kreowania, bardzo dobrego rzutu, potrafił bardzo twardo grać w obronie. No ale tak czy siak powinien mieć chociaż jeden tytuł... Z tej dwójki wyżej cenię Stocka i to jego wolał bym mieć w drużynie, ale 2 MVP to dwa MVP. Więc dzielą się równocześnie miejscami 16-17.

 

18. Alonzo Mourning - Na przełomie wieków tylko Shaq był lepszy, szkoda kontuzji papiery były na karierę około Ewingową. Umiejętności nie miał może wybitnych ale to co umiał wystarczało do co najmniej poprawnej gry w ataku. W obronie natomiast grał już na poziomie bardzo dobrym. Na pewno nie rozwinął się tak jak mógł ale i tak kariery nie musi się wstydzić bo tytuł ma (cos ala drugi DRoba). Iverson też mógł by tu być, ale wziąłem akurat w tym przypadku poprawkę na to, że kontuzje przerwały jak by nie było prime Zo i można być zdecydowanie pewnym, że przy posusze (nie wiem jak to się pisze ;) ) na C w pierwszej połowie tej dekady spokojnie dotrzepałby kilka all-d i all-nba teams. No ale nawet bez tego nie można przekreślać tego co zrobił po powrocie bo to tak jak by nie uznawać tytułu Waltona z Celtics...

 

19. Allen Iverson - Nigdy go nie lubiłem i pewnie to wyszło w tym zestawieniu bo na pewno analizując na spokojnie nie osiągnął mniej ani koszykarsko nie był gorszy niż goście z dajmy na to 4 miejsc do przodu. Telnt spory ale przynajmniej moim zdaniem źle ukierunkowany głównie przez samego zawodnika. Mógł być powiedzmy drugi Thomas, a wyszedł taki bardziej Archibald. Co nie zmienia faktu, że przed Wadem się nawet mimo mojej niechęci mieści, głównie przez MVP RS (nie wiem czy do końca zasłużone), które stawiam wyżej niż MVP Finals.

 

 

20. Dwayne Wade - Gdyby nie kontuzje był by pewnie w top15 a tak kilka sezonów przesrał. Mimo to cały czas młody a już wielki gracz. Myślałem czy nie dać go nad AI ale jednak trochę za mało zagrał, żeby samym mistrzostwem go przeskoczyć.

 

To by było na tyle, starałem się wybory motywować tak z grubsza jak są jakieś niejasności to się do nich odniosę już bardziej szczegółowo. Aha i na koniec z puli graczy wśród, których wybierałem zostali (bez kolejności): Miller, Richmond, Mutombo, K. Johnson, Magic, Drexler, Rodman, Wilkins, Pierce, McGrady, Carter, Kemp, Price, Penny, T. Hardaway, Hill, Mullin.

 

ze zacytuje kolege Kfadrata z dyskusji z przed okolo pol roku

z tymi wnioskami wiekszosc z piszacych tu sie zgodzila

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się całkowicie zgadzam z Reaperem, że Kobe podobnie jak Jordan wygrywał tylko z dobrym supportem z którym tacy jak Wade czy Lebron też by wygrali. Jak support się skończył było uciekanie na plutona i olewanie kolegów.

 

Osobiście niestety przez to, że tak się to potoczyło uważam KB za top2 sg ever za MJ jego porównywania do niego nie rozumiem bo chyba tylko fani LAL chcą go porównywac nawet w głupich stanach nikomu to nie przyszło do głowy nie wiem czemu. MJ był po prostu lepszy jego defense i podejście do gry było magiczne. Nie chce porównywac tego kto za ile i na jakim procencie rzucał ale imo to co z MJ-a zrobiło boga koszykówki to poza liczbą tytułów i mvp (duża różnica między nim i KB) to jego podejście do gry. On nigdy nie odpuszczał i zawsze chciał wygrywac a KB jak nie szło to wyjebka, oddawanie 100000 circus shots zamiast podac to wolnego kolegi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To pokazuje siłę mącenia w głowie przez media. Ale tak zawsze jest niestety jak ktoś jest 'na czasie'. Jak komuś trzeba argumentować Mike>Kobe, to chyba dawno w statystyki i achievements nie zaglądał. Może od paru innych nazwisk wypadałoby najpierw zacząć?

Zapominasz o tym dlaczego teraz MJ jest tak gloryfikowany. Tak to przez media i Sterna ktorzy uczynili z niego zywa legende swiatowego sportu. Nie porownuj po za tym tamtych czasow z obecnymi bo koszykowka bardzo sie zmienila wiec i rowniez statystyki nie sa bardzo dobrym wyznacznikiem. Podam Ci przyklad Wilta ktory potrafil miec w swoich czasach srednia 50pkt w sezonie. Czy mozliwe jest osiagniecie obecnie nawet(sredniej) 40 pkt w sezonie? baa nawet 35(ktore tylko Kobe osiagnal w swoim najlepszym scoringowo RS). Czy jest szansa by ktos mial powyzej 20 zbiorek na mecz przez cala kariere? Tak jak Wilt i Bill... NBA sie zmienilo i caly czas sie zmienia wiec statystyki nigdy nie beda mowily calej prawdy.

 

Co by bylo gdyby zamienic Bryanta z Jordanem? Podejrzewam ze dzisiaj to Kobe bylby uwazany za tego najwybitniejszego a Jordana rownanoby do niego.

 

Jordan jest gloryfikowany, bo widocznie był najlepszy. Ciekawe czy to Stern wygrał za niego 6 pierścieni i zdmuchiwał reszte statystycznie i indywidualnie przez dobrą dekade. Za światowymi bajkami o wielkim Mike'u można było iść w 90s, teraz minęło 12 lat i od dawna na świeżo sobie wszystko można przeanalizować i dalej spokojnie sądzić, że Mike jest najwyżej. A już na pewno nie zagraża mu w tym ktoś taki jak Kobe. Poza tym my porównujemy graczy, którzy mieli jeszcze okazje biegać razem po parkiecie, a nie Wilta, który skończył grać kilkadziesiąt lat temu, to raz, a dwa ich statsy nie są porównywalne nawet, więc bajka o różnych czasach tym bardziej nie ma sensu, bo to w ogóle inny level. A tak swoją drogą, może Wilt nie miał by dzisiaj 50 pkt., ale myślę, że spokojnie rządził by pod koszem, biorąc pod uwagę jakie beztalencie gra na centrze. Ale to moje indywidualne zdanie. Jeżeli chodzi o punkty, te średnie byłyby spokojnie do przejścia dla kogoś takiego jak Mike biorąc pod uwagę, że defens na obwodowych nie jest comparable z tym z wcześniejszych dekad. Gdyby zmienić Bryanta z Jordanem to pewnie w ogóle by takiego Bryanta nie było bo całokształt siebie ściągnął żywcem z Mike'a.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

allen gdzies po drodze zgubiles 1 tytul kb.

 

ma ich juz 5. 2 jako samotny lider.

 

duncan? ile tytulow zdobyl jako samotny lider a ile jako 2 opcja po parkerze czy manu. imo nie ma dyskusji. 4<5

 

olajuwon to tylko 2 tytuly

 

shaq 3+1 ale problem polega na tym, ze rozmienil sie na drobne. jezeli kobemu zarzucacie jakis g6 z c's czy g7 z suns to co powiecie o ostatnich latach shaqa? opuscil pare lat czy co sie stalo.

 

w pewnym momencie byl najbardziej dominujacym centrem ligi ale jako caloksztalt kariery kobe>shaq

 

i podobnie gdy porownamy duncana i olajuwona.

 

Gdyby zmienić Bryanta z Jordanem to pewnie w ogóle by takiego Bryanta nie było bo całokształt siebie ściągnął żywcem z Mike'a.

a juz tego typu texty rozpieprzaja mnie doszczetnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ranking ktory wkleil allen jest z kwietnia wiec kobe ma jeden tytul wiecej i stawialbym go teraz napewno nad shaq tim hakeem. tytulami wygrywa z nimi wszystkimi a moze miec jeszcze kolejne

nie podoba mi sie tez stwierdzenie ze kobe ma trzy tytuly dzieki shaqowi. rownie dobrze mozna powiedziec ze dzieki kobemu shaq meldowal sie wtedy w finalach.

dlatego kobe skacze w tym rankingu na 2 miejsce i jedynym powodem dlaczego jest za mj jest liczba roznica w mvp i mvp finals na korzysc jordana. umiejetnosciami kobe od niego nie odstaje

jesli kobe zdobedzie jeszcze jeden tytul jako lider to wtedy stawiam go na rowni z mj. jesli chodzi o support to jordan tez mial rewelacyjny i bez niego moglby ugrac final konferencji najwyzej. zaden gracz nie zdobedzie mistrza bez odpowiedniej pomocy. ani kobe ani jordan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rambis napisał(a):wiedział że nic nie osiągnie sam - shaq się skończył więc ściągnął lebrona i bosha żeby móc powalczyć z bryantem.

 

 

Wam już woda sodowa chyba nosem i uszami wychodzi :) Ani się człowiek nie obejrzał, a znów powraca metoda wymiany argumentów na zasadzie - wszyscy niech równają do Kobasa i LAL.

to był ironiczny text po tym co napisał luki wcześniej że kobe był przydupasem shaqa i to dzięki niemu i gasolowi tylko coś osiągnął.

 

 

A co do true shooting percentage to i tak Kobe jest gorszy więc o co Ci chodzi?

o to że w TS% różnica wynosi poniżeuj 1% a więc jej nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.