Skocz do zawartości

ATF Filmy - kategoria film epicki


RappaR

Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, lorak napisał(a):

obejrzałem raz jeszcze "hero" i jest to pierwszy film widziany po ponad 10 latach, którego ocena idzie w górę. mocne 10/10 - muzyka, obrazy, a także sama historia odmienna od typowego zachodniego kina bohaterskiego.

Wow, dycha? IMHO ten film za mało po sobie zostawia by otrzymał tak wysoką notę. 

Ja zaczynam dzisiaj oglądanie ben hura, nie wiem czy na raz dam radę obejrzeć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, lorak napisał(a):

obejrzałem raz jeszcze "hero" i jest to pierwszy film widziany po ponad 10 latach, którego ocena idzie w górę. mocne 10/10 - muzyka, obrazy, a także sama historia odmienna od typowego zachodniego kina bohaterskiego.

lol

ten film jest 'ladny' i tyle

juz od 20tej minuty filmu widz podejrzewa ze sam Jet Li jest assassinem a po 2 dniach juz o tym nie pamieta bo pamiec o filmie znika niczym LZY W DESZCZU!

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, P_M napisał(a):

Jak będę umierał i życie mignie mi przed oczami i zobaczę siebie oglądającego ben-hura, to moje ostatnie słowa jakie padną na tym łez padole zabrzmią mniej więcej tak:

"Qcin Ty c***u, zabrałeś mi prawie 4h życia!"

U mnie to jedynka, masz farta, że widziałem Twoje gówno wcześniej.

I że ludzie gorzej pickowali, że nie dostało to 9

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, RappaR napisał(a):

U mnie to jedynka, masz farta, że widziałem Twoje gówno wcześniej.

I że ludzie gorzej pickowali, że nie dostało to 9

Interstellar przynajmniej jest krótszy... 

I niewątpliwie lepszy, choć nie jest w topce moich filmów nawet blisko, ale dałeś c***ową kategorię to musiałem coś wrzucić, co miało gdzieś w opisach epic. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ben Hur obejrzany, bardzo bardzo nierówna produkcja, do której nie będę chciał wracać.

Plusy:

- muzyka, trzeba oddać że Miklós Rozsa pomimo starożytnego okresu, w którym dzieje się akcja filmu, potrafił stworzyć całkiem nowoczesną ścieżkę dźwiękowa. Choć nie zapamiętałem ani jednego utworu ani motywu, który by się wyróżniał, to jednak swoją funkcję spełniał bardzo dobrze. 

- scena z rydwanami - jest to jedyny moment gdzie można poczuć epickość podczas tych 3 godzin i 42 minut, choć i ona ma pewne swoje wady, to jednak w porównaniu do Gladiatora na przestrzeni całego wyścigu jest zrobiona równo pod względem wizualiów.

- część scenografii

To niestety na tyle z plusów, minusów jest sporo więcej. 

- praca kamery - jedyny ruch kamery to w zasadzie góra dół.

- efekt "teatru Telewizji" - statyczne ujęcia najczęściej w dwóch kadrach, czyli zbliżenie na twarz i ujęcie sceny całkowitej pogłębiało u mnie wrażenie, że oglądam scenę z przygotowaną scenografią, która zaraz się przewróci. 

- słaba gra aktorska. Na uwagę zasługuje jedynie Stephen Boyd grający Mesalla, który był przekonujący w swojej roli. Charlton Heston nie wiem za co dostał Oskara, jego gra to jedna wielka pomyłka. Nie przychodzi mi na myśl inne określenie, aniżeli drewno, niewiele zabrakło by zepsuł scenę z rydwanami, ale Boyd sam ją praktycznie wyciągnął za uszy. Aktorka grająca Esther to samo jak Ben Hur, ich wspólne sceny to wypisz wymaluj fragmenty Włosy Line is it anyway, gdzie uczestnicy mają za zadanie pokazać szkolne grupy aktorskie licealistów/studentów.

- wszechobecne dłużyzny. Sceny są bardzo, ale to bardzo przeciagnięte, a nie ma ku temu powodu. 

- Scena z bitwą morską - wybitnie źle się zestarzała.

- część scenografii

- kostiumy/charakteryzacja - żywot briana o wiele lepiej oddawał brud, podniszczone ubrania niż wielka epicka hollywoodzka produkcja. Detal, ale strasznie nie lubię tej idealnej czystości w tego typu filmach. 

- zakończenie filmu

O ile na tamte czasy film, może mógł się podobać, to według mnie film tej próby czasu nie przetrwał. Podejrzewam jednak, że reputacja związana z nagrodami itp. ciągnie się za nim jak reputacja Kobego jako alltime defensora przez co zgarniał kolejne nagrody All-D. 

Ocena końcowa... 

Best i can do is 5/10.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, P_M napisał(a):

- kostiumy/charakteryzacja - żywot briana o wiele lepiej oddawał brud, podniszczone ubrania niż wielka epicka hollywoodzka produkcja. Detal, ale strasznie nie lubię tej idealnej czystości w tego typu filmach. 

Jeśli Żywot Briana uznajesz za punkt odniesienia, to nic dziwnego, że jesteś rozczarowany. 

Niestety mimo całej swojej pogardy dla ludzi starszych od Ciebie, w starożytności, jak i w późniejszych epokach, starano się w miarę możliwości zachować czystość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, P_M napisał(a):

Ben Hur obejrzany, bardzo bardzo nierówna produkcja, do której nie będę chciał wracać.

Plusy:

- muzyka, trzeba oddać że Miklós Rozsa pomimo starożytnego okresu, w którym dzieje się akcja filmu, potrafił stworzyć całkiem nowoczesną ścieżkę dźwiękowa. Choć nie zapamiętałem ani jednego utworu ani motywu, który by się wyróżniał, to jednak swoją funkcję spełniał bardzo dobrze. 

- scena z rydwanami - jest to jedyny moment gdzie można poczuć epickość podczas tych 3 godzin i 42 minut, choć i ona ma pewne swoje wady, to jednak w porównaniu do Gladiatora na przestrzeni całego wyścigu jest zrobiona równo pod względem wizualiów.

- część scenografii

To niestety na tyle z plusów, minusów jest sporo więcej. 

- praca kamery - jedyny ruch kamery to w zasadzie góra dół.

- efekt "teatru Telewizji" - statyczne ujęcia najczęściej w dwóch kadrach, czyli zbliżenie na twarz i ujęcie sceny całkowitej pogłębiało u mnie wrażenie, że oglądam scenę z przygotowaną scenografią, która zaraz się przewróci. 

- słaba gra aktorska. Na uwagę zasługuje jedynie Stephen Boyd grający Mesalla, który był przekonujący w swojej roli. Charlton Heston nie wiem za co dostał Oskara, jego gra to jedna wielka pomyłka. Nie przychodzi mi na myśl inne określenie, aniżeli drewno, niewiele zabrakło by zepsuł scenę z rydwanami, ale Boyd sam ją praktycznie wyciągnął za uszy. Aktorka grająca Esther to samo jak Ben Hur, ich wspólne sceny to wypisz wymaluj fragmenty Włosy Line is it anyway, gdzie uczestnicy mają za zadanie pokazać szkolne grupy aktorskie licealistów/studentów.

- wszechobecne dłużyzny. Sceny są bardzo, ale to bardzo przeciagnięte, a nie ma ku temu powodu. 

- Scena z bitwą morską - wybitnie źle się zestarzała.

- część scenografii

- kostiumy/charakteryzacja - żywot briana o wiele lepiej oddawał brud, podniszczone ubrania niż wielka epicka hollywoodzka produkcja. Detal, ale strasznie nie lubię tej idealnej czystości w tego typu filmach. 

- zakończenie filmu

O ile na tamte czasy film, może mógł się podobać, to według mnie film tej próby czasu nie przetrwał. Podejrzewam jednak, że reputacja związana z nagrodami itp. ciągnie się za nim jak reputacja Kobego jako alltime defensora przez co zgarniał kolejne nagrody All-D. 

Ocena końcowa... 

Best i can do is 5/10.

nie ze wszystkim mogę się zgodzić jeśli chodzi o wymienione wady - Ben Hura oglądałem 3 razy i pamietam ze za każdym moja ocena się zmieniała - wiadomo ze na tle współczesnych  filmów ta scena walki na morzu może budzić trochę politowanie- ale porównałbym to do walki na miecze świetlne w SW co tez bardziej śmieszy teraz niż wzbudza entuzjazm- jednak trzeba tutaj wziąć poprawkę na lata produkcji, która jest starsza od większości naszych matek i niewiele młodsza od pierwszej dziewczyny Julka.

Imo kostiumy się spokojnie bronią.

No i scena z rydwanami to akurat moja ulubiona od zawsze, pamietam ze już jak za pierwszym razem oglądałem to mi kuska nieco drgnęła i zafascynowałem się wówczas ówczesnymi wyścigami rydwanów - może nad moim łóżkiem nie wisiał plakat z Apoloniuszem Gajuszem (bo nie miałem wówczas kolorowej drukarki) ale jednak scena ta zrobiła na mnie wrażenie już za dzieciaka, a później jak ponownie odtwarzalem ten film to nie straciła ani trochę z jakości.

Ale szanuje i Twoje pragmatyczne i nowoczesne postrzeganie, bo generalnie jest dużo słusznych zarzutów co do tego filmu, zwłaszcza jeśli chodzi o grę aktorska (ale tutaj ja mam tak, ze to jednak trochę specyfika tamtych lat jeśli chodzi o kreowanie postaci, wiec z ta drewnowatowscia bym się aż tak nie afiszował)

Mi został tylko Hero do obejrzenia - postaram się jutro to chwycić, mogłem w sumie dzisiaj, ale jednak opcja popcornu i oglądania nagiej Magdy Kolesnik wzięła górę i pojechałem do kina- btw, Ukryta sieć bardzo przyzwoity film, a Kolesnik zagrała zajebiscie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, RappaR napisał(a):

Niestety mimo całej swojej pogardy dla ludzi starszych od Ciebie, w starożytności, jak i w późniejszych epokach, starano się w miarę możliwości zachować czystość. 

To nie pogarda, chodzi o pewne realia sytuacyjne, przykładowo jeżeli ktoś walczy mieczem i zabija, a nie widać nigdzie śladów krwi, to jest to minus. Tam zarówno pojmani do niewoli, czy tredowaci są czyści jak by wyszli świeżo ze spa.

6 godzin temu, Qcin_69 napisał(a):

wiadomo ze na tle współczesnych  filmów ta scena walki na morzu może budzić trochę politowanie- ale porównałbym to do walki na miecze świetlne w SW co tez bardziej śmieszy teraz niż wzbudza entuzjazm- jednak trzeba tutaj wziąć poprawkę na lata produkcji, która jest starsza od większości naszych matek i niewiele młodsza od pierwszej dziewczyny Julka

Bo ta scena pierwszej walki na miecze świetlne jest zła po prostu :)

6 godzin temu, Qcin_69 napisał(a):

No i scena z rydwanami to akurat moja ulubiona od zawsze, pamietam ze już jak za pierwszym razem oglądałem to mi kuska nieco drgnęła i zafascynowałem się wówczas ówczesnymi wyścigami rydwanów - może nad moim łóżkiem nie wisiał plakat z Apoloniuszem Gajuszem (bo nie miałem wówczas kolorowej drukarki) ale jednak scena ta zrobiła na mnie wrażenie już za dzieciaka, a później jak ponownie odtwarzalem ten film to nie straciła ani trochę z jakości.

Tylko, że to tak naprawdę jedyna godna uwagi scena w tym blisko 4 godzinnym dziele, trochę za mało, żeby utrzymać uwagę widza i liczyć na dobrą ocenę całości.

6 godzin temu, Qcin_69 napisał(a):

Ale szanuje i Twoje pragmatyczne i nowoczesne postrzeganie, bo generalnie jest dużo słusznych zarzutów co do tego filmu, zwłaszcza jeśli chodzi o grę aktorska (ale tutaj ja mam tak, ze to jednak trochę specyfika tamtych lat jeśli chodzi o kreowanie postaci, wiec z ta drewnowatowscia bym się aż tak nie afiszował)

Widziałem trochę starych filmów (w tym starszych niż Ben Hur) więc to nie kwestia tamtych lat. Jeżeli chodzi o moją ocenę.  Szczególnie, że chociażby Boyd pokazał, że można zrobić naprawdę dobrą rolę :)

6 godzin temu, Qcin_69 napisał(a):

Imo kostiumy się spokojnie bronią.

One się bronią jako całokształt, chodziło mi tylko o ich zbyt idealny stan :)

Na koniec, pamiętajcie, że to tylko moja ocena odbioru filmu, nie piszę tego z poziomu wyroczni. To, że komuś się ten film może podobać jest zupełnie ok. Niemniej chodzi też chyba trochę o to, żeby o kinie podyskutować, a ja lubię odkłamywać pewne mity wielkości i nie mam problemu ze skrytykowaniem (konstruktywnym) filmów wielkich, uznanych, jeżeli z jakichś konkretnych powodów mi się nie spodobały. Często niestety w tego typu dyskusjach, łatwo padają słowa "Nie zrozumiałeś filmu/nie znasz się na kinie", a to w większości przypadków nigdy nie jest to, zaś de gustibus non est disputantum to największe kłamstwo świata.

Edytowane przez P_M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja skończyłem Lyndona i będzie dość wysoko (szczególnie względem tego że myślałem że to będzie luźno bottom3)

został tylko Ben Hur....no i teoretyczne Samuraj którego oglądałem dawno, ale raczej nie będę już tego męczył bo skoro zawiódł mnie jako ~20 letniego typa (czyli dobry wiek pod takie filmy) to teraz nie będzie lepiej :P 

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj złapanie równowagi duszy i balansu życiowego może bardziej dotykać tych doświadczonych mężczyzn. Moim zdaniem powinieneś obejrzeć bo to dobre kino a piszesz o filmie jakby to była jakaś kara obejrzeć jeszcze raz. Piękne obrazy świetna muzyka i specyficzne klimaty warte tych 2 godzin. 

Za młodego pewnych rzeczy nie docenisz szalejąc po mieście z butelka w kieszeni jak wczesny porucznik  Olgren ;)

Edytowane przez ignazz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.