Skocz do zawartości

widziałem->przeanalizowałem->opisałem 09/10


Julius

Rekomendowane odpowiedzi

A więc mecz Dallas - Detroit

 

Tak na szybko bo nie mam dużo czasu.

 

Mecz zacząl od pieknie przestrzelonego lay up Charliego ( facet przyprawia mnie o młdosci swoją grą, ale o nim pozniej) na co druzyna z Dallas a konkretnie Marion opowiedzial... niecelnym lay upem. Wogole I kwarta to był festiwal takich zagran. Takie proste rzuty przestrzelili jeszcze bodajrze Dirk i Kidd :evil:

 

CO mi sie rzucilo w oczy?

Swietny mecz Bynuma i Stuckneya. Mozna powiedziec ze to oni ciagneli ten wozek przez caly mecz. Wogole ofensywa Detroit w tym spotkaniu byla prosta jak cep. Polegala głownie albo an rzutach z 5-6 metra Stuckneya albo wjazdach pod kosz Bynuma. Swoja drogą mijał zawodników Dallas jak tyczk, Facet ma naprawde papiery na granie. .Poza tym Od czasu do czasu przycegil sobie Gordon ktory trafil bodajrze 1 rzut na 15? 16? No nie moge nie wspomnąc o aofensywnym Benie ;) oprocz tego ze krecil sie w pomalowanym to mial kilka dobitek oraz... trafil 2 wazne rzuty ;D jumperka z ok 6m na sek przed koncem akcji i w koncowce spotkania z pod samego kosza wraz z koncem 24 sek wiec calkiem przyzwoicie jak na niego. Co do Charliego to w ataku mu nie siedzialo, jumperki nie siedzialy, mozan powiedziec ze nie post upowal, wychodzil na dystans i a) rzucal b)wjazd pod kosz po minieciu. ZAazwyczaj ani a ani b nie przynosilo skutku.

 

W obronie pick and rolli Charliego wygladala koszamarnie. Dirk mimo ze mu nie siedzailo to robil go zazwyczaj jak chcial. W 4 bodajrze 3 trafione rzuty dirka z 45` z ok 6m. Na zbiorce gdy Charlie jest w pomalowanym za kazdym razem gdya pilka odbiła sie od obreczy detroit to ogarnial mnie straach czy nie trafi ona w rece zawodnikow z Dallas.

Ben w obronie przyzwoicie. Kilka razy ladnie postraszyl blokiem, troche poczyscil tablice.

Wazna strate na poczatku 4 kwarty przy wyprowadzaniu pilki z gry zanotowal ten chudzielec Daye. nie wiem co on wtedy robil na boisku ale nie wazne. No i to by bylo na tyle.

 

Dallas

W piatce rozpoczal jak Beaubois czy jakos tak. Facet Pokazala sie z zajebistej strony. trojeczki, wjazdy pod kosz, asysty, kilka waznych przechwytow, walecznosc. Jednym słowem Swietnie. Warto go zwrocic na niego uwage.

Marion, Terry bez wyrazu. ten pierwszy mial kilka ofreb a poza tym nic szczegolnego nie pokazal.

No i dochodzimy do Kidda :evil: Facet jest wolny jak ketchup, w obronie czesto nie dawal rady szybszym obwodowym Pistons. W ataku prawie wogoel nie jest zagrozeniem, chyba zadnego wjazdu, moze na poczatku jeden i raz z konty. Zero miniecia, zero póldystansu. Jak cos to tylko 3, wiekszosc otwartych. cale szczescie ze kilka trafil bo bylaby kicha. Facet powoli sie wypala. Nie wiem czy zasluguje na 25mln? za 3 lata. Harris bedzie sie chyba snil po nocach Cubanowi.

 

W kocowce drobna kontuzje/lubb skurcze zlapaly Rodneya i facet zszedl z boiska. Dallas ojechali na cos kolo 7 punktow, lecz Detroit sie zewali na na ok 6sek przed koncem mieli 3 punkty straty. Czas, pila z boku, [podanie do Gordona facet zrobil kilka krokow no i rzucil ( nie jestem pewny czy nie bylo tam faulu kidda, raczej nie ale Ben mial troche pretensje) z troche dziwnej pozycji ale mimo wszystko airball to nie byl ;] Pilka odbila sie od obreczy. Pozniej jeszcze jakis faul ktoregos gracza z Detroit, wolne dla dallas no i wynik koncowy to 95:90 dla Dirka i spolki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mecz w sumie mógł się podobać mimo, że w dallas zabrakło Howarda i Dampiera.

 

Kidd potwierdzam, ze jest coraz gorszy a podobne wymioty mam patrzac na Villanouve

Gordon zagrał koszmarny mecz ale w ostatniej akcji rzut mimo ze z przykrycia Kidda oddał zadziwiająco swobodnie z mega odskokiem bedąc raczej łapany za ręke przez Kidda...

 

robiac 1/16 mógł chyba jednak cofnąć rękę akcentując faul i miałby 3 FT ale jak jesteś w takiej sytuacji to na kombinowanie nie ma czasu

 

problemem Pistons ( bez Taya i Ripa) było podobieństwo Stackeya i Bynuuma w atletycznych wjazdach i grze na kozle co udało się po terapi szokowej obronie Mavs jakoś to opanować

 

najbardziej wkurzyła mnie natomiast sytuacja przy kontuzji gracza Pistons

 

mavs bezczelnie dokończyli akcję 4 na 5 rzutem za 3 z rogu boiska rozciągając niekompletną obronę

 

gdyby to poszła kontra z podaniem i koszem ok. zdarza się

ale bezczelne kozłowanie niedaleko zwijajacego się z bólu przeciwnika i dosyć długie rozklepanie niekompletnej obrony ( 3-4 podania) były NIESPORTOWE

 

a trójka była jednym z kluczowych momentów ustawiajacych Srumaki

 

feee nieładnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obejrzalem przed chwila mecz Bucks-Warriors i analiza swietna, karpik. troche sie posmialismy, ale ja tak bardziej na powaznie. Jennings swoje 30 pktow w 3 kwarcie zdobyl praktycznie wszystkie z czystych pozycji, w tym bardzo duzo trojek. gdy w 4 kryli go troche blizej to juz nie mial 100% skutecznosci. obejrzalem go i na pewno widac potencjal, ale ten jego jumper dalej jest podejrzany i zastanawiam sie kiedy skutecznosc wroci mu do normy.

 

ZDECYDOWANIE wazniejsza postacia w Bucks jest Bogut. nie wiem czy ktos juz go porownywal do Duncana, ale bardzo go przypomina stylem gry i w obronie i w ataku. cierpliwy, dobry passer, swietnie zbiera, bdb broni, nawet open jumperki trafial. solidny atleta z zajebistymi fundamentals. Tim Duncan, tylko poor man's. moze gra Boguta nie rzucala sie w oczy, ale przede wszystkim defensywa z nim na parkiecie i bez niego to dwie rozne rzeczy. Bogut nadaje sie na filar bardzo dobrej obrony(w tym rowniez przypomina Duncana). w 3 kwarcie gdy Jennings rzucal sobie open trojeczki, to obrona GSW madrzejsza po pierwszej polowie(gdzie Bogut robil im rzeznie) po prostu go podwajala na tych zaslonach, a Jenningsa odpuszczali skutkiem czego temu zaczelo siedziec i rzucil 30 pktow w kwarte.

 

ogolnie Bogut to jest k**** game-changer. Duncanem nie jest, nie byl i nie zostanie oczywiscie, ale bycie jego gorsza wersja to juz i tak zaszczyt dla kogos, kto niedawno mial przyklejana latke busta(i chyba dalej ma).

 

Bucks w zeszlym sezonie

z Bogutem w s5 17-16

bez Boguta w s5 17-32

 

powiedzialbym, ze to dosc dobrze ilustruje jak dobry jest Andrew.

mozemy sie rozpisywac o tym jak Bynum robi rozpierdol przeciwnikom, jak to swietnie pkty rzuca, jak Oden broni, jak Lopez sie swietnie zapowiada... ale to Bogut jest obecnie 2 centrem ligi, zreszta do przereklamowanego Yao wiele mu nie brakuje...

 

jeden z najbardziej underrated graczy w lidze.

 

i gdzie sa ci znawcy, ktorzy im przepowiedzieli gleboka loterie ?

Ignaz ? Julius ? kto tam jeszcze byl ? pamietam ze sporo bylo zwolennikow tej teorii :lol:

 

a co do gloryfikowanego teraz Jenningsa to na superstara raczej nie wyrosnie. swietny scorer gdy mu siedzi jumper, ale PG z niego sredni, a tej super obrony rowniez nie zauwazylem. spoko gosc, ale potencjalu Rose'a, Derona czy Paula to on nie ma.

i dalej nie moge uwierzyc, ze mu te cegly wpadaja...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Villanueva, do wczoraj, gral z meczu na mecz coraz lepiej. Przeciwko Mavs pudlowal rzuty, ktore bez problemow wpadaly w ostatnich 5 spotkaniach. Jestem jego gra pozytywnie zaskoczony.

 

Gordon zagral fatalny mecz, mozna powiedziec, ze go nam przegral. Wczesniej rzucal 24 ppg na swietnym procencie. Tak jak CV efektow wymiotnych nie powodowal. W obronie obaj mieli zrobic z Detroit jedna z gorszych druzyn w lidze, a przy pomocy Big Bena defensywa wyglada dobrze.

 

Mam wrazenie, ze wyciagacie wnioski po jednym meczu. Widzialem 9 z 10 meczow Pistons w tym sezonie i zaczynam dostrzegac wizje Dumarsa. Postep w grze jest widoczny. Utrudnia wszystko brak Ripa i Prince. Inni musza grac dluzej niz powinni i oprocz Bynuma mamy bardzo waska lawke.

 

Poza tym byl to drugi mecz back-to-back'a - zaciety mecz na wyjezdzie z Wizards na pewno mial wplyw na to jak sie wczoraj prezentowali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bast

 

Co do Boguta to zgoda. No może 2. centrem ligi nie jest, ale drugi na wschodzie na dzisiaj raczej tak. Reszta z tego co napisałeś jest jak najbardziej prawdą, choć patrzenie na Boguta przez pryzmat meczu przeciwko wesołym chłopcom z Cali jest nieco skrzywione. Bogut zdecydownie bardziej podobał mi się z Nuggets.

 

BJ i jego obrona? Nic nie wiem, nie widziałem. Na razie Jennings myśli tylko i wyłącznie o ataku.

Jaki z niego PG na razie trudno powiedzieć. Na pewno nierówny, ale obejrzyj sobie 1. kwartę z Nuggets, a zobaczysz, że i tu u niego może być ponadprzeciętnie.

Co do potencjału to się przekonamy, szybkość, decyzje, killer instinct jest na miejscu. Ja twierdzę, że ten potencjał jest. Przekonamy się kto ma rację.

 

Tak sobie właśnie pomyślałem, że bardzo fajne ruchy wykonali Bucks latem. Początkowo wydawało się, że robią krok w tył, ale jak się okazało był on po to, żeby za chwilę zrobić dwa do przodu.

W drafcie wzięli nie kalkulując po prostu najlepszego dostępnego zawodnika, oznaczało to koniec Sessionsa, czyli niby zdolnego i ogranego już w schematach PG, z tym że potencjałem znacznie odbiegającym od Brandona. Zrezygnowano z Charliego V jako gościa nie pasującego do kierunku w jaim idzie drużyna, czyli mocniejszej defensywy i przede wszystkim deski.

Za chwilkę przypomniano sobie, że mają prawa do zdolnego Turka, który lepiej będzie się nadawał do gry u Skilesa niż CV i podpisano z nim kontrakt. Puszczono wysoki kontrakt Jeffersona, który i tak nie chciał tu grać.

Efekt tego jest taki, że zespół ma teraz niezłe perspektywy mając Jenningsa i Boguta, z którymi można wiązać przyszłość oraz solidnych i młodych Mbah a Moute (świetny na deskach) oraz Ilyasovę. Jest na czym budować krótko mówiąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SUNS - ROCKETS

 

Obydwa zespoły rozpoczęły spotkanie z przewidywalnych ustawieniach, może poza tym że w Houston na centrze grał Hayes zamiast Landry'ego. Pierwsza kwarta to demonstracja siły Houston. Battier wraz z Arizą skutecznie bronili Richa i Hilla chociaż te drugi jako jedyny chyba w miarę dobrze grał. Nash bez wyrazu , Richardson również. Amare nieźle aczkolwiek szału nie było(Post up +jakaś półdycha). Myślałem że Brooks grając przeciwko Nashowi zrobi kosmos, ale nie było tak źle. Rockets zaliczyli kilka ofensywnych zbiórek za sprawą Landryego i Scoli który kilka razy ładnie zakręcił podkoszowymi Suns. Kwarta kończy się +12 dla Houston co było wypadkową złej gry w tej kwarcie.

Druga kwarta to czas gry rezerw. I tu pochwałą dla PHX. Wszedł Dragić, Dudley i Leo i Lou. Leo coś tam rzucił

, zaliczył rónież kilka wejść pod kosz. Dwie bardzo ładne asysty zaliczył Amare ( do Hilla i Dragica) oraz jeden efektowny wsad co mogło się podobać. Co by nie mówić gra wyglądała lepiej i jakoś wynik punktowy się powiekszał.

Na szczęscię Houston zaczęło się mylić)oprócz Landry'ego który zastapił szybko łapiącego faule Hayesa) i Suns zaczęli pogoń od runu 7-0 zbliżając sie się nawet na dwa pkt. Wchodzą Nash Amare Frye( zaliczył szybko głupie faule ) i Rich. Z nich tylko Amare grał coś sensownego. Koniec połowy, wynik +4 dla Rockets.

Druga połowa to bardzo dobra gra PHX. Do dobrze grające Amare Hilla dołączył Rich który złapał momentum na tę cześc gry. Nash nadal nie mógł się wstrzelić lecz mimo tego Suns zwiększali swój dorobek pkt.W Houston rozkręcił sie Ariza który często wbijał pod kosz ściagając obrońców i podając do niepilnowanych partnerów. Frye był w foul trouble więc zszedł i za niego pojawił się na boisku Jaron Collins ( nie Lou który grał słabo). TO był nasz faktor w decydujących mnetch :D. Przy stanie 70 - 68 dla Rockets Frye trafia za trzy, dzięki czmu PHX wychodzą na pierwsze prowadzenie w meczu od stanu 4-3. Od tego monentu gra jest toczona kosz za kosz. Landry ku mojemu zdziwieniu nie myli się przy swoich rzutach. 2 trójki zalicza Budinger. Moment decysujący przy stanie +2 dla PHX budinger biegnie sam na kosz ale zostaje zablokowany w stylu Lebrona przez Barbose(!) Chwilę potem Amare dostaje piłke na post Up mija Scole i podaje do Collinsa który mimo asysty trzch przeciwników trafia i suns wychodzą na +6.

Dudley w swoim hustle style wyciąga kilka piłek i dobrze broni. To był kolejny mcze na styku gdzie PHX musieli gonić i walczyć kosz za kosz w decydującej kwarcie i w końcu wygrany co bardzo cieszy. W tym sezonie PHX przegrali mecze w których mieli bardzo dużo stratę do rywali. W pozostałych gdzie gra była wyrównana a wynik rozstrzygał się w końcówce ostatniej kwarty, górą byli PHX.Nash kolejne ważne decyzje w crunch time i żelazne nerwy do wolnych. Jak Wirakocza stwierdził w temacie o PHX Suns wyglądają bardzo mocno w crunch time. Poza Nashem jest również Rich i Hill którzy również moga oddawać decydujące rzuty.

Gdyby Gortat grał w Suns..... Ale wtedy Frye nie napieprzał by tak za 3....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazz sas krotko!

 

Oczywiscie gratuluje zwyciestwa bo sie naleza choc satysfakcje chyba? Umniejsza fakt braku (rownoczesnego) Parkera I Manu na parkiecie gdzie totalnie brak jakiegokolwiek rozegrania. No ale kontuzjowani nie graja wiec tlumaczenie takie sobie ;-(

Tyle

 

Ogladalem mecz SAS-Mavs I mimo ze Dirk zagral bardzo dobrze (41 punktow dominujac w dogrywce) I praktycznie sam wygral mecz to pozostal niesmak jak spieprzylo sas koncowke dogrywki.

 

Dac w decydujacym momencie pilke Hillowi niestety bylo zlym pomyslem ktore zmarnowalo wysilek Duncana. ( Choc innych opcji nie widze bo straty Masona czy Jeffersona zabojcze)

 

Najbardziej zastanawiam sie nad wplywem systemu gry spurs na niektorych zawodnikow.

Zelazna dyscyplina Popa zabija widowiskowosc zawodnikow I spotyka to obecnie Jeffersona gracza ktory w Nets latal jak szalony w spurs sie marnuje.

 

Pomijam juz calkowicie bezbarwne wystepy w cieniu TP czy Manu jak kompletny sklad jest na parkiecie. System w jaki zostal wtloczony Richard zmienil gracza a to gracz mial zmienic system ktory juz nie daje rady w szybszej ale nadal twardej grze Lakers Nugetts czy Mavs.

 

Zamiast wprowadzic szalenstwo Jeffersona to widzimy straty Hilla Masona a Jeffa ustawionego jak PF tylem do kosza z podrzucana mu pilka na wysokosc barku gdzie nie jest tak efektywny jak w biegu.

 

Calosc wyglada koszmarnie I poza emocjami w koncowce mecz byl nudny jak flaki z olejem.

 

Braki mavs (Matrix Damp I Howard) tez do tego sie przyczynily...

 

Wracaja z reszta stare przyzwyczajenia spurs!!!

 

Koszmarne wejscie w mecz od pierwszych minut.

 

Proponuje tabletki brac 10 minut wczesniej :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również oglądałem wspomniany wyżej mecz Mavs - Spurs i zastanawia mnie jedna rzecz. Sellout crowd, wyrównana końcówka 4 kwarty, tłum szaleje. Jeszcze na 30 sekund do końca regulation był komplet na trybunach, ostatecznie po 48 minutach jest remis i mamy dogrywkę. W przerwie mnóstwo ludzi wychodzi i przy tip offie dogrywki widzimy wiele wolnych krzesełek, w pierwszych kilku akcjach dogrywki widać kolejne osoby opuszczające halę. O co kaman?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie gratuluje zwyciestwa bo sie naleza choc satysfakcje chyba? Umniejsza fakt braku (rownoczesnego) Parkera I Manu na parkiecie gdzie totalnie brak jakiegokolwiek rozegrania. No ale kontuzjowani nie graja wiec tlumaczenie takie sobie ;-(

Tyle

No też jak zobaczyłem że niema wymienionej przez ciebie dwójki to sobie pomyślałem że teraz to musimy wygrać i że mamy przewagę, ale jak tak popatrzeć na kontuzjowanych to u nas nie było Memo, Cj, Korv3ra i do czego można się już przyzwyczaić Harpa, więc mozna powiedziec ze szanse byly w miare rowne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie gratuluje zwyciestwa bo sie naleza choc satysfakcje chyba? Umniejsza fakt braku (rownoczesnego) Parkera I Manu na parkiecie gdzie totalnie brak jakiegokolwiek rozegrania. No ale kontuzjowani nie graja wiec tlumaczenie takie sobie ;-(

Tyle

No też jak zobaczyłem że niema wymienionej przez ciebie dwójki to sobie pomyślałem że teraz to musimy wygrać i że mamy przewagę, ale jak tak popatrzeć na kontuzjowanych to u nas nie było Memo, Cj, Korv3ra i do czego można się już przyzwyczaić Harpa, więc mozna powiedziec ze szanse byly w miare rowne.
bez przesady, Memo, Cj i Korver na pewno nie znaczą tyle dla Jazz ile Parker i Manu dla Spurs, nawet jeśli Miles i Okur są w s5. Równoważyło by się to jakby u was nie było Derona i Ak47 :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez przesady, Memo, Cj i Korver na pewno nie znaczą tyle dla Jazz ile Parker i Manu dla Spurs, nawet jeśli Miles i Okur są w s5. Równoważyło by się to jakby u was nie było Derona i Ak47 :wink:

No dla tego napisałem w miarę równe, bo też uważam że ubytki SAS w graczach są bardziej bolesne, tylko z tą różnica że to Spurs grali u siebie, dlatego szanse były podobne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Blair? Widziałes Blaira? Jak on tam, bedzie ROTY w tym sezonie :twisted:

Cholera Wirakocza a propos Jazz vs SAS przypomniał mi, ze w tych drugich gra mój upragniony a niespełniony wybór draftowy. Pisałem recapa na stronkę jazz i nawet nie zerknąłem w tym uniesieniu :P na statsy Blaira :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No też jak zobaczyłem że niema wymienionej przez ciebie dwójki to sobie pomyślałem że teraz to musimy wygrać i że mamy przewagę, ale jak tak popatrzeć na kontuzjowanych to u nas nie było Memo, Cj, Korv3ra i do czego można się już przyzwyczaić Harpa, więc mozna powiedziec ze szanse byly w miare rowne.

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja pierwsza noc z nba w tym sezonie.

kobieta wziela psa i wyjechala.

 

ogladajac magic-c's w tv ogladalem drugim okiem glownie koncowki kilku spotkan ale oto moje spostrzezenia

 

miami-toronto

nie wiem co tam sie dzialo w 2 kwarcie z heat. musial przejsc niezly tajfun. w 3 i 4 kwarcie udalo im sie zniwelowac strate glownie za sprawa wade'a i chalmersa. i wtedy raps odskoczyli. bargnani jest niesamowity. chyba juz jest nawet g2guyem w raps. nie wiem, za malo ich widzialem ale chlopak ma psychike (albo wrecz przeciwnie) rzuca z 8 metraa e swoje trojki na totalnym luzie. i trafia i to w momencie kiedy najbardziej ego potrzebuje jego zespol. oczywiscie po rozegraniu by hedo. i akiego goscia najbardziej raps brakowalo do ej pory, zatem jego sprowadzenie jak najbardziej na plus. bosh to tez juz fakycznie inny gracz. swienie statystycznie wypadl jack. ale ja widzialem u niego kilka zagran na poziomie hs. i u sie zastanawiam, czy akurat tak trafilem? i jak sie ma ciagle ogladanie 1 ekipy do jej postrzegania wzgledem reszty i niedoceniania swoich zawodnikow. zauwazylem, ze choc czesto fani swoich ekip (w tym oczywiscie ja)maja tendencje do gloryfokowania najlepszych w swoich ekipach i niedoceniania tych slabszych. wynika to chyba z tego, ze czesciej widzi sie ich slabe mecze, a przeciez nie ma w tej lidze rezerwowych, ktorzy w kazdym meczu graja na miare s5. tzn sa wyjaki.

 

i tu musze przejsc do

hawks-rockets

jastrzebie sa kwintesencja swojego stanu i miasta

sami atletyczni czarni. jak sie uzbiera kilku takich grajkow to wczesniej czy pozniej zacznie to przynosic efekty. kluczem okazalo sie podpisanie crawforda. chlopak rok temy byl jeszcze 1 opcja w swoim zespole. ma latwosc zdobywania punktow i chyba nie ma w lidze wielu innych rezerwowych, ktorzy dawaliby swojej ekipie takiego powera jak crawford. ten 1 gosc w rotacji powoduje, ze moga odpoczywac liderzy, moze grac z liderami. hawks caly czas utrzymuja poziom grania. cos podobnego daje odom lakers ale to totalnie inny typ graczy. moze bardziej the jet(set)? hawks nie da sie nie lubic ogladac. sa czarni, wybiegani, atletyczni. atletyczni. szkoda mi rockets bo nadgonili w ostatnich 2 minutach i z 90-99 doszli na 103-103 i zasluzyli na ot, ale josh nie pozwolil na to. cieszyli sie jakby zdobyli mistrzostwo. ale to dobrze, ciesza sie z gry, buduja z kazdym spotkaniem. trzeba ich chyba trakowac faktycznie jak 4. sile wschodu ale po wszystko zweryfikuja. choc dzieki crawfordowi wyglada na to, ze moga byc czarnym koniem w po. chociaz dziwi mnie to, jak slabo wystapili w los angeles, gdzie nie wygladali nawet jak cien tej ekipy z dzisiaj. home sweet home. u siebie sa bardzo grozni i pewnie lakers w al polegna takze i w tym roku.

zazdroszcze im ego crawforda. i zastanawia mnie czy lepiej on sam sie czuje jako 6thman hawks, czy jako 1 opcja knicks. pozdrowienia w tym momencie kieruje do pana iversona

 

magic-c's

czyli need4shit. u live be 3's, u die by 3s. sheed z gry mial 4/16. wszyskie 8 rzutow to pudla z trojek.gdyny trafil tak jak to ma w zwyczaju 1-2-3 trojki to c's byliby w grze i pewnie by to wygrali. a tak nie trafil i c's m.in. tego zabraklo.

magikow typowalem na powtorke z 08/09 czyli awans do finalow nba 2010. i to podtrzymuje. pokonali c's w garden bez swojego podstawowego pg, grajac dwoma innymi emerytami na pg, w dniu w ktorym vc rafia co trzeci rzut a dwight nie rzuca nawe 10 punktow. magicy wygrali przez wspomniane trojki. dzieki talentowi w tej dziedzinie jaki posiadaja w zespole i sysemowi gry (bastillonski spejsing) z howardem nie mozna liczyc na to, ze nie beda trafiac. trafiaja od roku-2 i beda o robili dalej. moze jakis pojedynczy mecz na 10 im sie zdarzy ale to nie przeszkadza im tez w wygrywaniu. van gundy'ego jak nie lubie tak rzeba mu przyznac, ze nawet poprawia swoje bledy sprzed roku. rotuje calym zespolem. dzis gralo 5 rezerwowych. dwight nie gral 48 minut tylko 37. to wczesnie jczy pozniej wyjdzie im na plus. magic przetrzymali sztorm. vc rafil w koncu rzuy, kore tez trafial hedo i nikt juz o hedo pewnie nie pamieta w orlando. szkoda tej kontuzji nelsona.

a c's?

o nie jest ta sama ekipa co 2 lata temu. i prawdopodobnie nie bedzie. nie wiem czy trafilem akurat na ich slabszy dzien, ale zagrali naprawde slabo. owszem, o jes zespol, ktory dzieki defensywie jest w stanie wygrac naewet wtedy gdy im nie idzie w ataku(patrz dzisiaj) ale mam wrazenie, ze im czegos brakuje. nie wiem na ile wypalil ich tytul z 2008 roku, ale nie zabijaja juz tak jak wtedy. rondo na jwillu powinien zrobic nie 6-6 tylko 36-6

 

generalnie zaczyna wszystko wracac do porzadku. c;s, magic i cavs sa juz w czubie tabeli wschodu. indy i miami zostaly juz sprowadzone na ziemie. ale bucks zaraz wygraja swoj 7 mecz w sezonie czyli zrobia 33% tego co wszyscy im przewidywali. na dzien dzisiejszy milwaukee, indiana, oklahoma city, houson sa w playoffs. jeszcze chwile temu byli tez tam sacramento. przegrali 2 z mavs. dirk znowu cos trafil?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pozdrowienia w tym momencie kieruje do pana iversona

akurat w indywidualne granie jamala zawsze wierzyłem. szczególnie patrząc na dzisiejszy mecz i z bostonem można zauważyć co to znaczy w tym sporcie słowo "trener". jamal faktycznie nawet sposobem ruchów ,koordynacji nieco przypomina ai3 i też przyszło mi od razu takie skojarzenie. kiedy gra s5 grają swoją koszykówkę a kiedy wchodzi jamal to na zmianę z jj coś kreują. świetnie się uzupełniają i z bostonem to aż było "obrzydzające" kiedy na zmianę korcili super difens bostonu. atlanty nie można nie lubić!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.