Skocz do zawartości

Houston Rockets 18/19 - co wy żeście najlepszego zrobili?!


JakubW

Rekomendowane odpowiedzi

Melo to w ogóle wylatuje za czynniki sportowe czy jakieś inne? Są jakieś cichy źródła w tej sprawie?

 

Trochę grał w podstawie, trochę z ławki. Nagle 10 spotkań, gdy wszyscy bez wyjątku w Rockets ssali i taki koniec. Dziwna sprawa, zwłaszcza że Rockets nie bardzo mają kim grać.

 

Chętnie bym go jeszcze zobaczył w jakimś klubie NBA. Może Pels?

 

z tego co tam slucham zagranicznych podcastow, to mowia ze chodzi chyba bardziej o jakby dumę Carmelo i to, ze jego nazwisko cos tam jeszcze dla niektorych graczy (i dla niego) + ma tam swoich znanych koleżków co go bronią ogolnie w mediach, a Houston czysto sportowo woli grac undrafted rookasem zamiast niego i po prostu wola to tak rozegrac, ze zamiast go "upokarzac" i dawac mu totalne ogony w meczach bez znaczenia, a tam gdzie cos sie liczy grac nad nim Garym Clarkiem, to po prostu wola sie rozstac

 

troche nie potrafie sie wyrazic, ale no mniej wiecej o to chodzi (przynajmniej wg tam Kevinow O'Connerow etc)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No raczej wiadomq, że jakiś Magic czy inny Elton Brand się nabierze. 

[sheridan] I'm hearing @Sixers GM Elton Brand is "torn" between claiming @carmeloanthony off waivers vs. standing pat for time being. Brand and 'Melo are tight on a personal level, which counts for something. For now, Philly exercising caution and exploring all options for open roster spot.

 

 

:nightmare:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?

 

Melo to w ogóle wylatuje za czynniki sportowe czy jakieś inne? Są jakieś cichy źródła w tej sprawie?

 

 

It's strictly personal.,Pringles miał osobiste rachunki z Melo do wyrównania,.Te śmieszne wąsy zgolił ,ale nie zapomniał przez kogo wyleciał z posady w Knicks .,"Sometimes you eat the bear, and sometimes,well,he eats you"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już to pisałem ale szkoda mi tego Melo , jeden z wielu graczy którzy mimo talentu zjebali swoją karierę a wszystko zaczęło się w moim żywocie od Derricka Colemana ;]

 

Naah, kolo miał po prostu taki skillset, w sumie nie wiem czy był inny gracz który miał tak zawyżoną renomę względem realnego skilla,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naah, kolo miał po prostu taki skillset, w sumie nie wiem czy był inny gracz który miał tak zawyżoną renomę względem realnego skilla,

 

Miał renomę, bo zawsze kręcił się wokół topu NBA. Był na IO 2004, 2008, 2012, 2016 - przeciętny zjadacz bochenka chleba, który rzadko ogląda koszykówkę mógł go ciągle widzieć, bo przez lata uczestniczył w teamach pełnych najlepszych gwiazd koszykówki USA. Grał z LeBronem, Wade'm i CP3 na MŚ 2006 i powstał dzięki temu Banana Boat. Na początku gry często porównywany do LeBrona, bo obaj startowali w tym samym drafcie. W Nuggets natrafił na Iversona, który też jest jednym z najbardziej medialnych koszykarzy NBA. Potem Knicks i Nowy Jork. Teraz chyba właśnie skończyło się wszystko, bo na IO 2020 raczej już nie pojedzie, a tak miałby 4 złoty medal olimpijski i pewnie długo nikt z koszykarzy nie przebiłby tego wyczynu, bo czy zdobędzie mistrza jako 6-7 opcja dużo nie zmieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melo to gracz jakich było wielu. Przereklamowany, robiący swoje statsy w średniej jakości zespołu i z jednym przyzwoitym wynikiem drużynowym. Nie miał żadnego skilla, którego nie miał LeBron czy nawet Kobe. Nie był elitarny, a po prostu bardzo dobry. Ale nawet w czasach jego świetności to nie przekładało się na wyniki zespołu jakoś drastycznie. Tzn. nie był w stanie zdominować tak do końca. Powodował, że Denver było po prostu trochę lepsze. A przez to, że grał w small markecie to mógł grać jak tylko mu się podobało. I tak zbudował renomę, stąd te IO i zacieśnienie znajomości z LeBronem, Wade'm i CP3. Podobni wiekiem, wchodzili do ligi prawie razem, a dodatkowo spotykali się na kadrach. A że cała ta czwórka jest coraz starsza to banana boat broni się nawzajem. Po pierwsze z sentymentu do młodzieńczych lat, a poza tym przeszłość się "wybiela" i dlatego w oczach graczy zostają najlepsze momenty, czyli Melo przejmujący mecze, czy siekający rzut za rzutem. A to, że często kończył jakoś 10/27 czy coś w tych okolicach przeciwko Indianie Pacers w RS, to kto by się przejmował? Poza tym starzy kumple go bronią, tak jak bronili Wade'a kilka lat temu - każdego z nich to czeka, aż przestaną być wartościowi i zaczną być ciężarem. Wade miał tego namiastkę, ale przerobił trochę swoją grę, a poza tym miał prawdziwie dobre umiejętności, więc nadal był przydatny. LeBron to maszyna. Ale CP3? Kontuzji na koncie coraz więcej, a ten sezon gra "tak sobie". Wiadomo, że się poprawi, ale najlepsze lata indywidualnie to już ma za sobą. Widzą Melo i to jak jest traktowany to widzą po prostu siebie... Gdzie ich Doncić, Mitchell, Tatum czy Embiid wyrzucają wkrótce z ligi na śmietnik o nazwie "historia".

 

Melo miał zapewne nawet mniej umiejętności od Bosha, który o wiele mniej medialny grał o wiele lepszą koszykówkę. Szkoda, że ostatnie lata nie gra z powodu serca, bo coraz lepiej rzucał za 3, był za czasów Miami naprawdę bardzo dobrym defensorem i nie miał ego. Dlatego zrozumiał, że potrzebuje lidera w postaci Wade'a, a potem jeszcze LeBron dołączył i stał się idealnym uzupełnieniem do BIG3. Melon przez lata w Denver wyrobił sobie pozycję i zbudował ego, dlatego zawsze grał po swojemu. W NYK na początku to cieszyli się, że do Amar'e ściągnęli jeszcze większą gwiazdę, więc dalej grał jak chciał. Przez lata w Knicks grał przyzwoicie, ale dupy nic nie urywało. Jednak fani Knicks po latach posuchy nawet takiego Mielona wzięli za kawior. Jednak najpierw Linsanity, a potem pojawienie się Łotysza spowodowało, że ludzie przejrzeli na oczy - Anthony nie jest zbawcą, a cancerem tej organizacji. Wysiudali go z jego rodzinnego miasta do OKC za średnio rozgarniętego Turasa... NO i w OKC pokazał co myśli o tym wszystkim... Zamiast refleksji, przyszedł śmiech na pytanie, czy jest w stanie wchodzić z ławki... No genialnie. W OKC był dalej hamulcowym, ale tam nie mieli skrupułów, bo ani to nie była pierwsza gwiazda od lat, by obchodzić się jak z jajkiem, ani nawet nie mieli mu co zawdzięczać, a dodatkowo to płacili mu kupę siana. No i wylądował w Houston, gdzie w końcu zgodził się grać z ławki. Ale nawet wchodząc z ławki musi napieprzać wszystko po swojemu. Fajnie, że starzy kumple go bronią, bo pamiętają jaki fajny z niego ziom, z którym spędzali sporo czasu na kadrze, ale zapominają, że po pierwsze to Nigeria czy Portoryko to nie drużyna NBA. Po drugie to obrona Melo nie była tak obnażana, bo gdyby postawić teraz na przeciwko niemu Ponitkę to nawet Melo by nadal wyglądał dobrze w D. No i zawsze w kadrze grali na tyle dobrzy obrońcy, że Melo mógł bimbać sobie w obronie i rzucać jumperki przeciw graczom poniżej poziomu NBA. No i tak go pamiętają. Ale gdyby któryś z nich dostałby go w swoim prime to by kurwicy dostał, czekając na piłkę podczas gdy Melo chwyta piłkę tyłem do kosza, robi face up, potem osiem jab stepów i na końcu rzuca przez ręcę obrońcy, a na to wszystko marnuje 10 sekund... LeBron wkurwiałby się na niego bardziej niż na JR-a w G1, a CP3 by robił swoje dziwne minki.

 

TS% na poziomie 54.2%, a najwyższy w sezonie 56.8%, a USG% powyżej 30... Ballhog z przeciętnym rzutem. Żaden elitarny gracz. A to, że zdobywał dużo punktów i był w czołówce strzelców - oddając tyle rzutów to nawet Andrew Wiggins mógłby być w czołówce. W sumie podobni gracze - przereklamowani w ofensywie i bez obrony. Tylko teraz adv stats obnażają głupotę Minnesoty, a Melo był traktowany jako gwiazda, bo ma 25 PPG i czasem ładnie wygra mecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmelo had a tremendous approach during his time with the Rockets and accepted every role head coach Mike D’Antoni gave him. The fit we envisioned when Carmelo chose to sign with the Rockets has not materialized, therefore we thought it was best to move on as any other outcome would have been unfair to him.

Wiadomo, ze standardowe pierdu pierdu, ale z tym fitem akurat bardzo trafnie ujal to Morey.

Niestety zamiast trojek z rogu, bylo ...nic. D'Antoni postawil sprawe dosyc jasno, wiec nie ma co zbierac. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że Melo miał elitarny talent do koszykówki, który nie został poparty tak ciężką pracą lak LeBrona, czy Kobego. 

 

Przypomnijcie sobie rookie season. Gość był lepszy od Jamesa. Nie miał tej umiejętności kreowania, ale atak, rzut miał na wyższym poziomie.

 

Warunki fizyczne umówmy się też nie ograniczały Anthonego... Jedyne co go ograniczało to leniwe dupsko, może kiepskie małżeństwo z babką, która chciała żyć w NY. Gość rozwinął się nieznacznie, jednym z powodów, dla których nigdy nic nie wygrał... był brak woli wygrywania, brak chęci grania w defensywie, bycia najlepszym z najlepszych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melo był takim sobie finisherem, miał ze dwa sezony gdzie rzucał naprawdę dobrze za 3, był słabym kreatorem, kiepsko bronił, raczej niskie bball IQ - nie ma co go tak kompletnie dyskredytować, ale patrząc na w/w nigdy nie ogarniałem tej narracji o Melo-zmarnowanym talencie. Pewnie mógł mieć lepszą karierę, nawet LeBron mógłby mieć, gdyby nie 2011 byłby powszechnie na tierze Jordana, ale te jego mankamenty i wszystkie tego konsekwencje brały się z takiego, a nie innego skillsetu pokazywanego od 1. dnia w lidze. Melo miał z 3-4 wady spośród których normalnie jedna to słaba sprawa u superstara. 

Edytowane przez BMF
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melo chwyta piłkę tyłem do kosza, robi face up, potem osiem jab stepów i na końcu rzuca przez ręcę obrońcy, a na to wszystko marnuje 10 sekund...

 

Anthony jest reliktem poprzedniej epoki, kiedy panowało przeświadczenie, że tego typu gra jest domeną najlepszych graczy i udało mu się zagrać koło 10 sezonów zanim nowoczesne aspekty zaczęły mniej lub bardziej przebijać się do mainstreamu, ale sprostuję, że "wyrobił sobie opinię w Denver", bo on wchodził do NBA jako złote dziecko i był uważany za być może najlepszego freshmana w historii NCAA. Zresztą bardzo podobny styl gry, hype a później bolesny powrót na ziemię (choć już znacznie szybszy) miał niejaki Michael Beasley.

 

Były czasy, kiedy sporo ludzi uważało, że Carmelo był lepszy w ataku niż LeBron, "bo LeBron się umie tylko wjebać pod kosz", a Carmelo rzucał jumpery z ręka na twarzy po pięciu jabach, jednym koźle i sidestepie i miał rzekomo najlepszy "arsenał". Jego główny skill, tj. umiejętność dostarczenia wysokiego volume punktów (>25) na niezłej skuteczności (>55% TS) niestety przyćmiewało zabijanie flow ofensywy i kompletna niemoc w PO. Do tego brak playmakingu, obrona na poziomie ligowego dna i mamy kwintesencję losing basketball. Ludzie lubią rzucać słowem "talent" (patrz: Julius wyżej) w przypadku takich graczy jak Melo czy Wiggins, jakby talentem w koszykówce mogła być tylko umiejętność trafienia czasem rzutu przez ręce po akcji 1 na 1 na mid range. W kreowaniu innych, rzeczy kluczowej dla topowych graczy, Melo był raczej antytalentem, tak samo jak w obronie (praktycznie topowym antytalentem all-time).

 

Paul Pierce, Joe Johnson czy Wade w wieku 35-37 lat oddawali po 8-9 rzutów w meczu, wciąż byli użytecznymi rolesami i walili gamewinnery w PO, bo pozwalał im na to talent, Carmelo jest full blown cancerem bo nie umie bronić, nie umie wpasować się w atak ani nie umie efektywnie punktować nie mając "rytmu", tzn. kiedy nie może odpalić 20 rzutów.

Edytowane przez Chytruz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sfojo drogo paskudny ten mecz vs. GSW, ceglacy Harden a i tak wygrana +20pts. Nawet mi sie nie chce pisac nt tego meczu

.Btw ciekawe ze co roku jak nie ma Curryego przez pare meczy to wszyscy sie zastanawiaja "uuuu ten Durant jak nie ma Curryego to sporo traci", a potem w czerwcu, jak Durant trafia open layupy gdy 2 obroncow wisi na Currym, ludzie pisza "ten Durant dominuje, niesamowity, no-brainer MVP finałów, a ten blok z pomocy!".

 

Inna sprawa że chyba już większość zorientowała się że Trevor Ariza to nie był taki pionek jak się niektórym zdawało i że go brakuje? czy jeszcze nie?  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sfojo drogo paskudny ten mecz vs. GSW, ceglacy Harden a i tak wygrana +20pts. Nawet mi sie nie chce pisac nt tego meczu

.Btw ciekawe ze co roku jak nie ma Curryego przez pare meczy to wszyscy sie zastanawiaja "uuuu ten Durant jak nie ma Curryego to sporo traci", a potem w czerwcu, jak Durant trafia open layupy gdy 2 obroncow wisi na Currym, ludzie pisza "ten Durant dominuje, niesamowity, no-brainer MVP finałów, a ten blok z pomocy!".

 

Inna sprawa że chyba już większość zorientowała się że Trevor Ariza to nie był taki pionek jak się niektórym zdawało i że go brakuje? czy jeszcze nie?

Nom szczególnie patrząc jaki sezon rozgrywa w Suns

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Inna sprawa że chyba już większość zorientowała się że Trevor Ariza to nie był taki pionek jak się niektórym zdawało i że go brakuje? czy jeszcze nie?  

Ariza to przede wszystkim swietny fit. Dlatego tak go brakuje - sam Capela to mało.

 

Chytry, weź mi Pan nie pierdol, że Melo to nie był zajebisty talent. Gość jako 19 latek trzepał +20 na niezłym procencie i przypominam Ci, że to nie była dzisiejsza liga, gdzie byle ziutek robi takie średnie... wprowadził Denver po 100 latach do PO na zachodzie (dobrze pamiętam?) To był punkt wyjścia, jeśli to nie jest talent, to czemu co drugi gość z draftu takich rzeczy nei robi?

Problem Melona nie polegał na tym, że grał dużo iso-game i zabijał flow. Problem Melona polegał na tym, ze on nigdy nie zadał sobie trudu pracy nad sobą i rozszerzenia tego arsenału, nigdy nie chciało mu się grać w obronie - wolał po prostu trzymać power na atak i tam zarabiał na swoje wypłaty, to mu sprzedawało koszulki. To jakiego Melona zapamiętamy - to w 90% talent, zamiast pracy nad obroną, grą na picku, itd wolał palić lolki z JR Smithem a potem jeździć wcześnie na wakacje z Amare. 

 

Nigdy nie trafił też do dobrej organizacji, do jakiegoś coacha z prawdziwego zdarzenia. To w połączeniu z niskim IQ (niekoniecznie wyłącnzie koszykarskim) spowodowało, że gość przez 15 lat wierzył pewnie, że jest top5-10 ligi, bo każdemu był w stanie rzucic +30 jak się spiął. A że w PO nie wychodziło to już nie jego wina była nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.