Skocz do zawartości

Sacramento Kings 2016/17


Koelner

Rekomendowane odpowiedzi

W przeciwieństwie do Was ja wcale nie jestem taki pewien czy Fultz to dla nich najlepszy wybór... Ja mam innych faworytów do SAC (i nie tylko)

Jestes SAC i losujesz #1 i nie bierzesz Fultza? To az grzech...

 

Kogo bys bral?

 

Z aktualnym rosterem i pickami to powinni w tym drafcie tak a tak szukac pg i sf. Bridges i Fox/Francuz/Smith nasuwaja mi sie w pierwszej kolejnosci. Z tego co kojarze ten lepszy Bogdanovic ma od przyszlego roku grac w Kings. Cos takiego Vlade mowil.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes SAC i losujesz #1 i nie bierzesz Fultza? To az grzech...

 

Kogo bys bral?

 

Nie ma takiej opcji, że Kings będą mieć #1. Jeśli ich pick będzie #1, to Sixers go biorą. Jeśli ten Pels będzie #1, to zostaje w Pels.

Najlepszy możliwy scenariusz dla Kings, to #1 Sixers #2 Kings #Celtics #4 Kings (Pels) na pierwszy rzut oka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma takiej opcji, że Kings będą mieć #1. Jeśli ich pick będzie #1, to Sixers go biorą. Jeśli ten Pels będzie #1, to zostaje w Pels.

 

Najlepszy możliwy scenariusz dla Kings, to #1 Sixers #2 Kings #Celtics #4 Kings (Pels) na pierwszy rzut oka.

Fakt zapomniałem, dzięki za czujność ;-) nawet w najlepszym scenariuszu wychodzi im # 2 Tatum/Jackson, #4 Smith, jeżeli uda im się zachować oba picki w tym drafcie plus będą w top5 w przyszłym sezonie i nie wpierdolą się w gówniany kontrakt, to maja szanse nawet na fajna przebudowę i ten deal z Pels nie wygląda okropnie jak w dniu, kiedy go zrobili...

Edytowane przez shevcu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes SAC i losujesz #1 i nie bierzesz Fultza? To az grzech...

 

Kogo bys bral?

To bym dealował. Fultz to koleś podobny stylem do Evansa czy DAR combo G. Świetny w defensywie, duży, ale jego rzut mnie nie przekonuje... technika kiepska, FT 65% to naprawdę słabo. Porównania do Hardena są mocno na wyrost, a niestety biorąc go musisz iść vabank - albo wypali samiec alfa i wszystko budujesz wokół niego, albo.... Niemniej koleś nie ma jeszcze 19 lat ;)

 

Zależnie od numeru i wcześniej wybranych graczy szedłbym albo w zestaw Tatum-Ntilikina lub Ball-Leaf (tu za wszelką cenę Gaya bym chciał podpisac na kilka lat i moim zdaniem taki zestaw Ball, Hield, Gay, Leaf mógłby przyciągnąć dobrego C z FA jeśli obecne młode wilki sie nie sprawdzą i w 2019 mogliby powalczyć o PO). Isaak ze Smithem to kiepskie sparowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podajcie mi sens tankowania w punktach ,na piśmie w referacie c*** wie w czym bo tego nie kumam , równie dobrze lepiej ruszyć dupska i wyszukać Manu czy parkera z II rundy czy innych rolersów niż liczyć, że murzyn typu Olowakandi czy Bennet nie nawpierdalają się burgerów i pączków i będą drugimi Shaqami czy Malonami

 

Referatu może nie będzie, ale polemiki mogę się podjąć :smile:

 

Moim zdaniem popełniasz błąd oceniając tankowanie tylko przez pryzmat pierwszych picków. W 2001 za nieszczęsnym Brownem poszli Chandler i Gasol. Za Bogutem poszli Williams z Paulem, a gdyby zamienić miejscami Odena z Durantem i Bargnaniego z LMA, to ocena pierwszych picków byłaby zupełnie inna. Tak czy siak tankowanie to nie tylko pierwszy wybór w drafcie, ale też kilka kolejnych, bo nawet najsłabszy bilans nie gwarantuje utrzymania się w TOP3. 

 

Co do Ginobiliego i Parkera, to są świeższe przykłady w postaci Greena, Butlera, Thomasa czy Jokicia. To wszystko świetni gracze, ale łączy ich to, że z powodu swoich ograniczeń nie nadają się na pierwszą opcję w contenderze. Przywołałeś przykład Spurs, którzy są najlepiej zarządzanym klubem w NBA i od lat utrzymują się w czubie ligi. Osiągnięcie tak wielkich sukcesów było możliwe dzięki tankowaniu po Duncana, o którym sam wspomniałeś i to dzięki Timowi i systemowi Popa tacy goście jak Manu i Tony zrobili w tej lidze naprawdę wspaniałe kariery.

 

Jeśli spojrzeć na tytuły MVP Finałów, to od czasów Jordana ową nagrodę ledwie 5 razy wygrywał zawodnik wybrany poza pierwszą 5 draftu. Dwie z nich zdobył Bryant, który przystąpił do draftu od razu po szkole średniej i dlatego poszedł dopiero z 13 pickiem. Większość tych nagród padła łupem graczy, którzy całe życie spędzili w jednej organizacji albo są z nią kojarzeni jak James czy Pierce. To z kolei pokazuje jak istotne jest dla organizacji posiadanie franchise playera, wokół którego można zbudować przyszłego contendera.

 

Zespoły takie jak OKC, Timberwolves czy Bucks nie są magnesem dla topowych FA i muszą budować się przez draft. Łatwiej jest poszorować chwilę po dnie i zgarnąć jakiegoś kota z draftu niż łudzić się, że najwięksi tej ligi przyjdą grać gdzieś z dala od błysku reflektorów. 

 

Reasumując - to nie jest tak, że ja pochwalam tankowanie dla samego tankowania w stylu 76ers, ale w pewnych okolicznościach jest to po prostu jedyne sensowne rozwiązanie. W lidze pojawiło się więcej pieniędzy i słabsze kluby straciły na tym polu dotychczasową przewagę nad mocniejszymi. Tacy Lakers czy Knicks czaili się na topowych FA i zostali z niczym, bo zawodnicy woleli iść do zespołów mających większe szanse na mistrzostwo, którym zwolniło się trochę kasy.

Tankując Lakers nie tylko dodają kolejnych prospectów, z których może wyrosnąć jakiś kozak, ale też zyskują dodatkowe assety, bez których nie są atrakcyjnym partnerem do rozmów. Czy według Ciebie powinni byli wpakować się w więcej idiotycznych kontraktów typu Mozgov czy Deng, żeby i tak nie dostać się do playoffs albo przy wielkim szczęściu dostać sweepa w pierwszej rundzie? Krótkofalowo fajnie byłoby się trochę poemocjonować, ale Lakers przez takie właśnie myślenie są teraz tu gdzie są.

 

 

Pozdrawiam :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Ginobiliego i Parkera, to są świeższe przykłady w postaci Greena, Butlera, Thomasa czy Jokicia. To wszystko świetni gracze, ale łączy ich to, że z powodu swoich ograniczeń nie nadają się na pierwszą opcję w contenderze. Przywołałeś przykład Spurs, którzy są najlepiej zarządzanym klubem w NBA i od lat utrzymują się w czubie ligi. Osiągnięcie tak wielkich sukcesów było możliwe dzięki tankowaniu po Duncana, o którym sam wspomniałeś i to dzięki Timowi i systemowi Popa tacy goście jak Manu i Tony zrobili w tej lidze naprawdę wspaniałe kariery.

 

Jokić dopiero zaczyna swoją karierę na poważnie, Butler, który od lat gra w chorej organizacji i Thomas, który na takiego kozaka wyrósł dopiero teraz. I już wiesz, że żaden nie nadaje się na lidera w contederze.. W sumie pewnie masz rację, ale równie dobrze Janek Ściana średnio wygląda mi na dobrego lidera w contederze i prędzej widziałbym jako pierwszą postać BB, który ofensywnie może o wiele więcej od niego. Idąc dalej taką logiką to na pierwszą opcję w contenderze to mało kto się nadaje, bo jest James, ale kto dalej? Durant, którego Westbrook przykrywał nieraz? A może sam RW0, który jako lider nie ma co śnić o contederowaniu. Kawhi? To zaraz ktoś przypomni jak zgasł rok temu przeciwko OKC. Harden? Gracz, który w PO nieraz się zesrał tak, że było to czuć nawet w Europie. No to może Anthony? Nie. On nigdy nic nie wygrał. CP3? A co on wygrał? Niech nie zapomina 3-1 z Rockets! Griffin tak samo.. No to został nam jeden lider pełną gębą, ale i on by nic nie wygrał, bo gdyby nie trója Irvinga... No i tak szczerze powiedziawszy to czy TOP5, czy #60 pick to żaden się nie nadaje, to już ustaliłem. Bo do każdego można dodać jakieś 'ale'.

 

A tak na poważnie to oczywistym, że prawdopodobieństwo trafienia kozaka jest większe z wyborem w TOP5 niż w drugiej rundzie draftu. Ale zupełnie nie widzę zależności pomiędzy byciem ewentualną pierwszą opcją, a wyborem w drafcie. Zupełny brak korelacji, ale co tam.. Ja się nie znam!

 

P.S. Ograniczenia Greena, Butlera, Jokicia i Thomasa? Czyli po kolei - niepewny rzut, słaba głowa, mały atletyzm i mały wzrost? No to jedynym graczem bez ograniczeń w ostatnich latach to był LeBron, a reszta to leszcze bez podjazdu - bo Curry niski, chudy i szklane kostki, Durant to wysoka pipka, co ucieka pod spódnicę najpierw RW, a potem Goldenów. Kawhi to nawet nie lider, bo nie krzyczy, nie bryluje w mediach i ogólnie to jak się uśmiecha to wyczuwam photoshopa.

 

Skoro oni mają ograniczenia to może pomówmy o Melo czy CP3? Oni ograniczeń nie mieli? Pierwszy to ma ograniczenia w obronie, współpracy i mózgu, a ten drugi to w mentalności przegranego. A jakoś wszyscy mieli ich za pierwsze opcje nawet contenderów. I te braki nie przeszkadzały?

 

Czasy LeBrona Was rozpieściły. Pisałem to już przy wyborze Duranta na MVP - na każdego gracza patrzy się przez pryzmat LeBrona. Chcesz być lepszym od niego to masz być równie wszechstronnym jak i on. Inaczej ci powiedzą - co z tego, że jesteś taki kozak, jak Król jest lepszy w:

a) asystach

B) obronie

c) byciu liderem

d) byciu GM

e) byciu LeBronem

f) dopisz co sobie chcesz

I żeby Durant 'pokonał' w głosowaniu LBJ to musiał dołożyć lepszą obronę i kreowanie partnerów w OKC. Co samo w sobie jest głupie, bo nie chodziło o bycie MVP, tylko o bycie jak najbardziej 'LeBronowskim'. I cieszyłem się na wybór Stefka i jego eksplozję. Był gorszy w obronie czy nawet w liderowaniu. Ma sporo mankamentów w swojej grze. Ale nikt o zdrowych zmysłach nie powiedziałby, że nie jest pierwszą opcją CONTENDERA. Ale w przypadku Thomasa czy Jokicia to już byłby ewentualny problem, że jeden to kurdupel, a drugi to powolny kloc? Timmy też w ostatnich latach nie był wyskakaną gazelą z ruchami baletnicy, ale przez co najmniej kilka sezonów to był kozak mimo procesu 'klocenia'. Ktoś ma jakieś obiekcje, co do tego?

 

I może przesadzam z szyderą wobec rozmówcy, ale dla mnie doczepianie się tych nazwisk (i numeru ich wyboru w drafcie) to po prostu szukanie na siłę argumentu tam gdzie go nie ma i być nie może. Tym bardziej, że w przypadku całej czwórki (może z małym wyłączeniem Greena) to żaden nie trafił na odpowiednie warunki, by można mówić, że jego drużyna jest contenderem. Boston niby jest blisko, ale nadal do Cavs czy Spurs/GSW z Zachodu to różnica klas. Więc skoro ich drużyny personalnie są za słabe (i to nie wina tych 'pierwszych opcji') to jak można ich pod tym kątem oceniać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na poważnie to oczywistym, że prawdopodobieństwo trafienia kozaka jest większe z wyborem w TOP5 niż w drugiej rundzie draftu. Ale zupełnie nie widzę zależności pomiędzy byciem ewentualną pierwszą opcją, a wyborem w drafcie. Zupełny brak korelacji, ale co tam.. Ja się nie znam!

 

P.S. Ograniczenia Greena, Butlera, Jokicia i Thomasa? Czyli po kolei - niepewny rzut, słaba głowa, mały atletyzm i mały wzrost? No to jedynym graczem bez ograniczeń w ostatnich latach to był LeBron, a reszta to leszcze bez podjazdu - bo Curry niski, chudy i szklane kostki, Durant to wysoka pipka, co ucieka pod spódnicę najpierw RW, a potem Goldenów. Kawhi to nawet nie lider, bo nie krzyczy, nie bryluje w mediach i ogólnie to jak się uśmiecha to wyczuwam photoshopa.

 

Pisząc nazwisko Jokicia zastanawiałem się czy jakoś tego nie prostować, ale zdecydowałem się zostawić jak jest. Serb wygląda mi na doskonałą drugą opcję, bo uniwersalnością i inteligencją boiskową bardzo przypomina mi starszego Gasola, dla którego to było sufitem. Nie chcę rozbijać tego wątku na dyskusję o Jokiciu, więc na tym skończę.

 

O ograniczeniach Thomasa poczytać możesz w temacie o Celtics, gdzie nawet fani Bostonu nie widzą go w przyszłości jako lidera zespołu. Green jest świetnym obrońcą, potrafi dobrze rozdawać piłkę, ale w ataku to max 3 opcja. Do tego dochodzą problemy z wybuchowym charakterem, nad którym Green kompletnie nie panuje. To taki typ, którego każdy chciałby mieć w swojej ekipie, ale do seryjnego zdobywania punktów się po prostu nie nadaje. Na koniec Butler, który jakoś nie potrafi wejść w buty lidera i podporządkować sobie zespołu. W jego przypadku również polecam temat Celtics, gdzie odbywała się dyskusja czy Butler jest w stanie wnieść Boston o poziom wyżej. W temacie o Bulls również wątek Jimmiego jako lidera był poruszany, więc po prostu ograniczę się do stwierdzenia, że Butler jest dla mnie świetną drugą opcją, ale nie samcem alfa. 

Nikt nie jest w stanie wygrać mistrzostwa w pojedynkę, dlatego też ważne jest jak najlepsze obudowanie swojego lidera.W zależności od jego wad może być to prostsze lub trudniejsze. Przywołując przykłady powyższych graczy chciałem pokazać, że z dalszych pozycji ciężko jest wyciągnąć zawodnika bez wyraźnych ograniczeń. Można natomiast doskonale obudować nimi swojego lidera, który zazwyczaj bierze się z czołówki draftu. Nie licząc Leonarda, każdy kandydat do nagrody tegorocznego MVP, to gość wybrany w TOP5. Nie wiem też czemu uznałeś, że na każdego patrzę przez pryzmat Jamesa. Jest wybitnym zawodnikiem, ale i on miał swoje słabsze chwile i wiele mu swego czasu zarzucano. Słusznie zresztą, bo nie ma zawodnika bez wad, tylko u jednych jest ich więcej, a u innych mniej.

 

Ogólnie dyskusja trochę zboczyła z toru, więc na koniec odniosę się do tego wpisu o braku korelacji. Przeczytaj jeszcze raz fragment mojego posta odnoszący się do zdobywców nagrody MVP Finałów i tam zobaczysz, że zespołom mistrzowskim przewodzą w znacznej większości zawodnicy wybrani w czołówce draftu. W NBA tankuje się właśnie po to, żeby takiego lidera wybrać w drafcie i zbudować wokół niego zespół na miarę mistrza. Tylko tyle i aż tyle :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie maja picku w 2019 Wilqu

w 2018 maja swój[...]

Moj blad kiedy traca pick, ale tak czy inaczej maja krotkie okno na ten tank, a przeciez nie wychodzi sie z niego hop ciup na zyczenie bo sie zebralo pare obiecujacych mlodziakow. Wg mnie w offseason 2017 beda w decyzjach Kings jakies ruchy zeby wzmocnic druzyne na sezon 2018/19. Edytowane przez wiLQ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Referatu może nie będzie, ale polemiki mogę się podjąć :smile:

 

1.Moim zdaniem popełniasz błąd oceniając tankowanie tylko przez pryzmat pierwszych picków. W 2001 za nieszczęsnym Brownem poszli Chandler i Gasol. Za Bogutem poszli Williams z Paulem, a gdyby zamienić miejscami Odena z Durantem i Bargnaniego z LMA, to ocena pierwszych picków byłaby zupełnie inna. Tak czy siak tankowanie to nie tylko pierwszy wybór w drafcie, ale też kilka kolejnych, bo nawet najsłabszy bilans nie gwarantuje utrzymania się w TOP3. 

 

2.Co do Ginobiliego i Parkera, to są świeższe przykłady w postaci Greena, Butlera, Thomasa czy Jokicia. To wszystko świetni gracze, ale łączy ich to, że z powodu swoich ograniczeń nie nadają się na pierwszą opcję w contenderze. Przywołałeś przykład Spurs, którzy są najlepiej zarządzanym klubem w NBA i od lat utrzymują się w czubie ligi. Osiągnięcie tak wielkich sukcesów było możliwe dzięki tankowaniu po Duncana, o którym sam wspomniałeś i to dzięki Timowi i systemowi Popa tacy goście jak Manu i Tony zrobili w tej lidze naprawdę wspaniałe kariery.

 

3Jeśli spojrzeć na tytuły MVP Finałów, to od czasów Jordana ową nagrodę ledwie 5 razy wygrywał zawodnik wybrany poza pierwszą 5 draftu. Dwie z nich zdobył Bryant, który przystąpił do draftu od razu po szkole średniej i dlatego poszedł dopiero z 13 pickiem. Większość tych nagród padła łupem graczy, którzy całe życie spędzili w jednej organizacji albo są z nią kojarzeni jak James czy Pierce. To z kolei pokazuje jak istotne jest dla organizacji posiadanie franchise playera, wokół którego można zbudować przyszłego contendera.

 

4Zespoły takie jak OKC, Timberwolves czy Bucks nie są magnesem dla topowych FA i muszą budować się przez draft. Łatwiej jest poszorować chwilę po dnie i zgarnąć jakiegoś kota z draftu niż łudzić się, że najwięksi tej ligi przyjdą grać gdzieś z dala od błysku reflektorów. 

 

5Reasumując - to nie jest tak, że ja pochwalam tankowanie dla samego tankowania w stylu 76ers, ale w pewnych okolicznościach jest to po prostu jedyne sensowne rozwiązanie. W lidze pojawiło się więcej pieniędzy i słabsze kluby straciły na tym polu dotychczasową przewagę nad mocniejszymi. Tacy Lakers czy Knicks czaili się na topowych FA i zostali z niczym, bo zawodnicy woleli iść do zespołów mających większe szanse na mistrzostwo, którym zwolniło się trochę kasy.

Tankując Lakers nie tylko dodają kolejnych prospectów, z których może wyrosnąć jakiś kozak, ale też zyskują dodatkowe assety, bez których nie są atrakcyjnym partnerem do rozmów. Czy według Ciebie powinni byli wpakować się w więcej idiotycznych kontraktów typu Mozgov czy Deng, żeby i tak nie dostać się do playoffs albo przy wielkim szczęściu dostać sweepa w pierwszej rundzie? Krótkofalowo fajnie byłoby się trochę poemocjonować, ale Lakers przez takie właśnie myślenie są teraz tu gdzie są.

 

 

Pozdrawiam :smile:

1. zgoda, więc jeszcze bardziej zmniejszasz prawdopodobieństwo bo możesz do stać wszystko albo nic

2. dlatego Spurs jest idealnym przykładem, że nie ma co tankować , dostali Duncana ,mieli szczęście ale Spurs udowodniają , że tankowanie to jedna z wielu składowych które mogą wpłynąć na sukces ale nie muszą. i czy warto wkurwiać kibiców, rozpierdalać sezon dla tankowania jeśli możesz dostać perełkę z środka końca draftu lub ściągnąć jednego alfa doga , lub zatrudnić dobrego gm. iść drogą tankowanie-draft-sukces a taką drogą podążają tankujące zespołu nie sprawdza się ,chyba że trafisz na top10 all time jak lebron ,duncan, tylko tacy gracze trafiają się raz na 10 lat w całej lidze

no i parker był pierwszą opcją

3. tylko Boston pod Pierca nie tankował ,mieli 33 W czyli więcej W niż rok wcześniej w 97, pod LeBrona ? ok wszyscy go chcieli bo już jak szedł do HS był gwiazdą ale równie dobrze Cavs mogło dostać inny numer draftu np. nr 2i zostaliby z Miliciciem albo nawet z Carmelo ;] i wygrali ligę jak zrobił come back

4. to popatrz na te markety i co osiągnęły w tej lidze przez lata, okc trafiło świetnie ale 33 W to nie tankowanie pod Duranta, tankowanie to trzeba mieć tę 2 z przodu w W

5. ciężko mi odpowiedzieć na pytanie odnosząc się do Lakers ponieważ mnie nie obchodzą ja mogę podać przykład z Kings.

Kings mieli Cousinsa i powinni właśnie za pomocą picków ściągać do niego role playerów , a nie tankować dalej , pogłębiać w Cousinsie w byciu looserem, to jest najgorsze jak facet od początku kariery dostaje tylko wpierdol ,nie poliże PO , nie pogra w poważny basket tylko hura radosny basket w RS gdzie nawet Mo Williams był all-starem. uczy się dziadostwa , przyzwyczajasz do przegrywania.

budowanie jak w Cavs pod LeBrona dużo bardziej dawało zysków ponieważ ściągana do niego takich rolersów, że byli w stanie grać w PO i nawet zagrać w finale ,dlatego wyjebali Ricky Davisa Darius Milesa i ściągnięto Erica Snowa, który chociaż grał w finale NBA ,overall pogorszyli skład ale zanotowali awans

a Kings potankowali pod Cousina a wyjebali jedynego wartościowego Kevina Martina ;]

 

a Lakers jest tam gdzie Kings od 10 lat bo startują po picki

pick jest dobry jak młody gracz wejdzie w dobre środowisko, tak jak Kobe wszedł do Lakers, nauczył się wygrywać , był drugą opcją i jakoś poszło, LeBron wykorzystał słabość zachodu , miał rolersów wskoczył, Duncan miał Robinsona, Garnett zaczął coś wygrywać jak przyszedł mistrz NBA Cassel i wicemistrz Spreewell,

tak się buduje zespoły ,które chcą coś wygrać

Ben McLemore jakby był w dobrej ekipie to byłby graczem na s5 w PO ,jest dobry fizycznie ,ma rzut,

Isaiah Thomas jakby został w Kings to waliłby dalej 20 pkt , poszedł do ekipy z kulturą gry i wali 30 dychy w Bostonie 2 miejsce

 

jak rookie mają szatnie gdzie dostaje się wpierdol to później nie ma szans na lepszy wynik

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tankowanie jest przereklamowane skoro

 

A - Golden nie ma żadnego gracza wybranego przez nich w TOP 5

B - Spurs nie ma ani jednej gwiazdy wybranej z ich wyborów

C- Houston nie ma ani jednej gwiazdy wybranej z ich wyborów

D- Cavs ci trochę psują ale oni i tak są i dobrym i złym przykładem bo gdyby nie powrót Le Brona to całe ich tankowanie by im nic nie dało

E- Waszyngton to dobry przykład

F- A Jazz i Boston zły bo nie mają gwiazd wybranych przez siebie w TOP5 draftu

 

Jak widać czołówka ligi raczej nie opiera się na własnym drafcie i pozyskuje gwiazdy albo z dalszych pozycji albo w ogóle z handlu lub rynku wolnych agentów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój człowiek w tamtym mieście się rozkręca   :cool-new:

 

dziwny jest ten koleś albo ja młodzieży już nie rozumiem. facet sprawie wrażenie jakby miał IQ muszki owocówki i ponadprzeciętne warunki fizyczne ( logiczne) ,ale czasami zagra jak gość o IQ wysokiego jak Webber czy Divac, z twarzy i wyglądu i z portali społecznościowych sprawia wrażenie dużego dziecka. sam nie wiem co oni myśleć. nie ma spokoju Duncana, nie ma charakteru KG, nie jest tytanem pracy jak Malone, nie jest wielki jak Shaq, nie rusza się jak Hakeem . brakuje do niego porównania ;[ może będzie unikalny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tankowanie jest przereklamowane skoro

 

A - Golden nie ma żadnego gracza wybranego przez nich w TOP 5

B - Spurs nie ma ani jednej gwiazdy wybranej z ich wyborów

C- Houston nie ma ani jednej gwiazdy wybranej z ich wyborów

D- Cavs ci trochę psują ale oni i tak są i dobrym i złym przykładem bo gdyby nie powrót Le Brona to całe ich tankowanie by im nic nie dało

E- Waszyngton to dobry przykład

F- A Jazz i Boston zły bo nie mają gwiazd wybranych przez siebie w TOP5 draftu

 

Ale dlaczego muszą być wybrani akurat przez daną drużynę? To bez sensu :)

 

Największe talenty są do wzięcia w top8-10 draftu i tego nawet nie trzeba sprawdzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziwny jest ten koleś albo ja młodzieży już nie rozumiem. facet sprawie wrażenie jakby miał IQ muszki owocówki i ponadprzeciętne warunki fizyczne ( logiczne) ,ale czasami zagra jak gość o IQ wysokiego jak Webber czy Divac, z twarzy i wyglądu i z portali społecznościowych sprawia wrażenie dużego dziecka. sam nie wiem co oni myśleć. nie ma spokoju Duncana, nie ma charakteru KG, nie jest tytanem pracy jak Malone, nie jest wielki jak Shaq, nie rusza się jak Hakeem . brakuje do niego porównania ;[ może będzie unikalny

 

Miałem podobne odczucie przed draftem, ale poczytałem jego wpisy na The Players Tribune i jakoś zdołał mnie do siebie przekonać. W czasie forumowego draftu brałem go do Knicks z #4 i pisałem, że to będzie nowy, bardziej mobilny Tyson Chandler i podtrzymuje to zdanie.

 

Zaraz przyjdą mądre głowy i napiszą, że nie ma c***a, ale ja w chłopaka wierzę :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z WCS był zdaje się taki problem, że on niekoniecznie był zainteresowany koszykówką. IMO potencjał na drugiego Tysona spokojnie ma, nawet większy.


Tankowanie jest przereklamowane skoro

 

A - Golden nie ma żadnego gracza wybranego przez nich w TOP 5

B - Spurs nie ma ani jednej gwiazdy wybranej z ich wyborów

C- Houston nie ma ani jednej gwiazdy wybranej z ich wyborów

D- Cavs ci trochę psują ale oni i tak są i dobrym i złym przykładem bo gdyby nie powrót Le Brona to całe ich tankowanie by im nic nie dało

E- Waszyngton to dobry przykład

F- A Jazz i Boston zły bo nie mają gwiazd wybranych przez siebie w TOP5 draftu

 

Jak widać czołówka ligi raczej nie opiera się na własnym drafcie i pozyskuje gwiazdy albo z dalszych pozycji albo w ogóle z handlu lub rynku wolnych agentów

 

Warriors ordynarnie tankowali po Barnesa. Spurs swoją potegę zbudowali na Timie. 

 

Z tankiem problem jest inny: drużyny z czołówki draftów są naturalnie bardzo słabe, więc często nawet złowienie największych talentów nie wystarcza. To niekoniecznie jest tak, że z niższymi numerami wyławiani są lepsi gracze, po prostu drużyny ze słabszymi pickami mają lepsze składy i mniej roboty do wykonania. 

Edytowane przez Jendras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.