Skocz do zawartości

Polska scena polityczna w Internecie


Findek

Rekomendowane odpowiedzi

Napisałeś jedno, potem drugie.

Jak ktoś ma dwójkę i podwójne koszty to 500+ idzie dalej tylko na jedno ? W ogóle o tym programie to można rozmawiać w nieskończoność i przytaczać przykłady nadużyć i cwaniactwa. 

Jak ktoś miał jedno nie dostawał nic (pomijam kwestie zarobków).

Jak miał dwójkę dostawał 250 na dziecko.

jak trójkę 333 na dziecko.

Im więcej dzieci tym wieksze wsparcie bo im więcej dzieci tym większe koszty. Całkiem sensowne "stopniowanie" z tego wyszło i pisze tak mimo, że może bym wolał inne rozwiązania.

 

A czepianie sie ze komus tam brakło 10 złotych. W kazdym systemie socjalnym będa nadużycia i będą Ci co dostali mniej niż inni. W życiu zawodowym tez tak jest ze czasem ludzie na tych samych stanowiskach dostaja rózne pensje albo ktoś kto pracuje mniej dostaje wiecej. Tak było jest i będzie dlatego zarzucanie tego typu niesprawiedliwosci nie ma za bardzo sensu bo one sa wszędzie.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam wpisał swoją ksywę z małej, nie chciałem przekręcić :smile: W polskim języku występuje też odmiana i tym mogłeś odróżnić.

Ale masz rację, na tym forum na małe i duże oraz na odmianę się nie patrzy, dlatego mogłeś odczytać to mylnie, dlatego też przepraszam i Twoją mamę oraz (mimo wszystko z małej chyba) matka :smile:

 

Co do 500+ to może ktoś konkretnie napisać jaki jest cel tego programu? Najlepiej ten zapisany w programie.

Nie wiem, ale faktyczny jego cel to premiowanie "altruistów" kosztem "egoistów".

W obecnym społeczeństwie wychowywanie dzieci to prawie, że klasyczny przykład dylematu więźnia.

Z dzieci korzystają wszyscy, koszty ponoszą tylko rodzice. Lepiej więc nie mieć ich.

Widać to po forum, gdzie raczej prawie wszyscy są jakoś tam wykształceni, dobrze usytuowani itd i mamy na forum dzietność(jak zmienimy we współczynniku kobietę na mężczyznę ;) ) w okolicach 0. A większość forum raczej w wieku, gdzie posiadanie więcej dzieci w przyszłości jest mniej niż bardziej prawdopodobnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś te dzieci urosną będa pracowac i płacić podatki na na kolejne dzieci (w postaci 500+) oraz na emerytów (w postaci składek ZUS)

Można by powiedziec ze 500+ uzupełnia system solidarności społecznej (uważam go za podstawę cywilizowanych krajów) który pomijał dotychczas wysiłek finansowy wkładany przez rodziców w wychowanie, utrzymanie i wyszkolenie nowego podatnika.

 

Ale sęk w tym, że część ludzi w ogóle nie powinna mieć dzieci. I nie mówię tu nawet o zwykłej patoli - po prostu wielu ludzi z niewielkimi predyspozycjami rodzicielskimi decyduje się na dzieci z powodu presji społecznej a potem ma na te dzieci wyjebane. Żeby kraj się rozwijał należy promować odpowiedzialne i świadome rodzicielstwo a nie bezmyślne rozmnażanie. To już naprawdę lepiej finansować in vitro, bo na taki zabieg zazwyczaj decydują się ludzie, którzy faktycznie chcą być rodzicami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale sęk w tym, że część ludzi w ogóle nie powinna mieć dzieci. I nie mówię tu nawet o zwykłej patoli - po prostu wielu ludzi z niewielkimi predyspozycjami rodzicielskimi decyduje się na dzieci z powodu presji społecznej a potem ma na te dzieci wyjebane. Żeby kraj się rozwijał należy promować odpowiedzialne i świadome rodzicielstwo a nie bezmyślne rozmnażanie. To już naprawdę lepiej finansować in vitro, bo na taki zabieg zazwyczaj decydują się ludzie, którzy faktycznie chcą być rodzicami. 

Możesz pokazać w perspektywie dwóch pokoleń jeden kraj, który zastosował taki model i się rozwinął?

JEDEN kraj chociaż?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dzieci korzystają wszyscy, koszty ponoszą tylko rodzice. Lepiej więc nie mieć ich.

 

To nie jest prawda. Za żłobki, przedszkola, szkoły, uczelnie wyższe nie płacą tylko rodzice.

Z ogółem wypowiedzi się zgadzam, sam mam jedno dziecko a drugie nie wyszło i już nie wiem czy będzie. I co zrobię, mam znaleźć nową żonę, mam opłacić in vitro? Trudno się mówi, mam jedno i tak zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest prawda. Za żłobki, przedszkola, szkoły, uczelnie wyższe nie płacą tylko rodzice.

Jaki procent wydatków na dziecko i jaki procent czasu spędzonego na dziecko(chociażby policzyć czas jaki się przeznacza w ciągu 18 lat na przygotowanie jedzenia na dziecko i pomnożyć go jako stawkę minimalną) opłaca całość społeczeństwa? A jaki jednak przede wszystkim rodzice?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać ze z 500+ korzystamy tak naprawdę wszyscy, bo ta kasa nakręca koniunkturę. Wiekszosc rodzin wielodzietnych żyje od pierwszego do pierwszego, oni tą kase wydają i ta kasa krążąc na rynku daje wieksze szanse na zarobki wam, bo ktoś za nią kupi coś co produkuje wasza firma lub zamówi usługi które oferujecie. To nie jest tak ze ta ksa znika bo zostaje "przeżarta" ona krąży zwiekszajac popyt na produkty i usługi.

 

"Przeżarte" (wbrew intuicji) to zostaja miliardy dolców za które kupimy amerykańskie rakiety, z waszych podatków kasa pojedzie do USA i tam zostanie, nie będzie jej na naszym rynku byście mogli ją zarobić. Nic z tego, ta kasa zniknie i nie napędzi koniunktury zwiekszajac zarobki i obniżajac bezrobocie w Polsce

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy kraj, w którym rodziny z sześciorgiem dzieci w dwóch pokojach stały się marginesem. 

I masz jakikolwiek dowód, że to powód zastosowań systemowych państwa, a nie zmian społecznych i kulturowych niezależnych od tego? I czy nastąpiły już te dwa pokolenie zmiany i oczekiwania na efekt?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki procent wydatków na dziecko i jaki procent czasu spędzonego na dziecko(chociażby policzyć czas jaki się przeznacza w ciągu 18 lat na przygotowanie jedzenia na dziecko i pomnożyć go jako stawkę minimalną) opłaca całość społeczeństwa? A jaki jednak przede wszystkim rodzice?

Nie wiem. Ale wiem, że napisałeś nieprawdę, bo Ty napisałeś, że 0.

Nie bierzesz też uwagę tego, że później dobrze wychowane dziecko oddaje. To też przelicz po stawce minimalnej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać ze z 500+ korzystamy tak naprawdę wszyscy, bo ta kasa nakręca koniunkturę. Wiekszosc rodzin wielodzietnych żyje od pierwszego do pierwszego, oni tą kase wydają i ta kasa krążąc na rynku daje wieksze szanse na zarobki wam, bo ktoś za nią kupi coś co produkuje wasza firma lub zamówi usługi które oferujecie. To nie jest tak ze ta ksa znika bo zostaje "przeżarta" ona krąży zwiekszajac popyt na produkty i usługi.

 

Dodajmy jeszcze, że dzięki dzieciom z 500+ policjanci, prokuratorzy i strażnicy więzienni będą za 20 lat mieć pracę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodajmy jeszcze, że dzięki dzieciom z 500+ policjanci, prokuratorzy i strażnicy więzienni będą za 20 lat mieć pracę. 

Patologia bierze sie z biedy, a nie bieda z patologii.

Im więcej socjalu tym większa szansa ze patologiczne rodziny wyjdą z patologii. Im więcej socjalu tym mniejsza szansa ze ktoś na Ciebie wieczorem zapoluje z gazrurką.

Oczywiście lepiej niż 500+ na te tematy wpływa malejące bezrobocie, ale 500+ tez swoje robi w temacie "łagodzenia obyczajów"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Ale wiem, że napisałeś nieprawdę, bo Ty napisałeś, że 0.

Nie bierzesz też uwagę tego, że później dobrze wychowane dziecko oddaje. To też przelicz po stawce minimalnej :smile:

Ile oddałeś rodzicom jak na razie?

Nie jest to 0, podobnie jak ziemia nie jest kulista. Jednak dla ułatwienia zazwyczaj się przyjmuje takie przybliżenia.

 

Dodajmy jeszcze, że dzięki dzieciom z 500+ policjanci, prokuratorzy i strażnicy więzienni będą za 20 lat mieć pracę. 

Z powodu frustracji z powodu tego programu planujesz popełniać przestępstwa czy też skąd się bierze Twoje poczucie elitarności?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest prawda. Za żłobki, przedszkola, szkoły, uczelnie wyższe nie płacą tylko rodzice.

Z ogółem wypowiedzi się zgadzam, sam mam jedno dziecko a drugie nie wyszło i już nie wiem czy będzie. I co zrobię, mam znaleźć nową żonę, mam opłacić in vitro? Trudno się mówi, mam jedno i tak zostanie.

Adoptować jeszcze można. A nie sorki, adopcja to dziś słowo zarezerwowane tylko dla psów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I masz jakikolwiek dowód, że to powód zastosowań systemowych państwa, a nie zmian społecznych i kulturowych niezależnych od tego? I czy nastąpiły już te dwa pokolenie zmiany i oczekiwania na efekt?

Może wyrażę się nieco bardziej precyzyjnie.

 

 

Moim zdaniem państwo w ogóle nie powinno ingerować w dzietność, ale jeżeli już ma to robić to bardziej przez promowanie odpowiedzialnego i świadomego rodzicielstwa oraz finansowanie in-vitro niż poprzez 500plus, zasiłki, bykowe i inne gówna. 

 

Żaden kraj nie poszedł w 100% tą drogą, ale z pewnością w Europie Zachodniej jest teraz więcej świadomego i racjonalnego rodzicielstwa niż 50 czy 100 lat temu. Zresztą kiedyś dzieci musiało być dużo, bo ktoś musiał być mięsem armatnim i zapierdalać na polach czy w fabrykach, obecnie natomiast takiej potrzeby nie ma. 

 

I nie wiem czy naprawdę trzeba tłumaczyć, że generalnie lepiej być dzieckiem, które rodzice faktycznie chcieli niż dzieckiem, które powstało głównie dlatego, że rodzice odczuwali taką presję ze strony społeczeństwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem państwo w ogóle nie powinno ingerować w dzietność, ale jeżeli już ma to robić to bardziej przez promowanie odpowiedzialnego i świadomego rodzicielstwa oraz finansowanie in-vitro niż poprzez 500plus, zasiłki, bykowe i inne gówna. 

I efektem jest braku takowego jest permanentny kryzys jak w Japonii, bo z praw matematyki i ekonomii wynika jasno, że ludzie nie chcą mieć dzieci.

 

Żaden kraj nie poszedł w 100% tą drogą, ale z pewnością w Europie Zachodniej jest teraz więcej świadomego i racjonalnego rodzicielstwa niż 50 czy 100 lat temu. Zresztą kiedyś dzieci musiało być dużo, bo ktoś musiał być mięsem armatnim i zapierdalać na polach czy w fabrykach, obecnie natomiast takiej potrzeby nie ma. 

Ale prymitywne kłamstwa.

 

I nie wiem czy naprawdę trzeba tłumaczyć, że generalnie lepiej być dzieckiem, które rodzice faktycznie chcieli niż dzieckiem, które powstało głównie dlatego, że rodzice odczuwali taką presję ze strony społeczeństwa. 

Ale lepiej dla reszty, w tym dla Ciebie, jak to dziecko jest, jak nie ma.

Codziennie pasożytujesz na pracy człowieka, który wychował osobę, która piecze Ci chleb. Gdyby tego nie zrobił, to byś umarł z głodu albo żarł korzonki. 

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I efektem jest braku takowego jest permanentny kryzys jak w Japonii, bo z praw matematyki i ekonomii wynika jasno, że ludzie nie chcą mieć dzieci.

 

W Japonii problemem jest zanik więzi społecznych, tego nie rozwiążesz zasiłkami czy bykowym. 

 

Ale prymitywne kłamstwa.

 

Co jest kłamstwem? Że w czasach wojen i dominacji pracy manualnej potrzeba więcej ludzi niż w czasach nowoczesnych technologii?

 

 

Ale lepiej dla reszty, w tym dla Ciebie, jak to dziecko jest, jak nie ma.

Codziennie pasożytujesz na pracy człowieka, który wychował osobę, która piecze Ci chleb. Gdyby tego nie zrobił, to byś umarł z głodu albo żarł korzonki. 

 

W wielu przypadkach to będzie bardziej ,,spłodził" niż ,,wychował". 

 

Poza tym czy ty sugerujesz, że w Islandii czy na Litwie nie ma piekarzy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedzę o tym zawodzie czerpiesz tylko z doświadczeń mamy czy jakoś szerzej?

 

Moja mama była kiedyś nauczycielką, ja poniekąd też pracuję trochę jako nauczyciel, znam bardzo wielu nauczycieli, ale te doświadczenia tylko potwierdzają to, co pokazują ogólne statystyki.

 

Po pierwsze powołam się na artykuł naukowy "Dynamika sytuacji zawodowej absolwentów pedagogiki UZ". Zgodnie z tym artykułem, pracę w zawodzie po pedagogice otrzymuje 26,2% absolwentów pedagogiki. Jako główną przyczynę autorka wskazuje "nadmiar absolwentów pedagogiki".

 

W tej chwili w Polsce na 1 nauczyciela wypada średnio 7 uczniów. W USA wypada 14 uczniów. Wynika to przede wszystkim z bardzo małej liczby godzin tablicowych i ogromnej liczby dni wolnych w ciągu roku. Przeliczmy na spokojnie godziny tablicowe ( tak, wiem, że to nie są wszystkie godziny pracy nauczyciela) i porównajmy to z typowym "Kowalskim". W zeszłym roku w Polsce mieliśmy 250 dni roboczych. Załóżmy urlop w większym wymiarze 26 dni, czyli przeciętny Kowalski powinien spędzić w pracy 224 dni po 8 godzin zegarowych, czyli łącznie: 1792 godziny robocze.

 

Liczba dni szkolnych wyniosła 186 dni ( odejmując rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, bo wtedy nie ma godzin tablicowych i zakładając brak apelów, wycieczek, kin itd.) mamy 184 dni "tablicowe" na nauczyciela. Etat wynosi 18 godzin po 45 minut, co daje 13,5 godziny, czyli 2,7 godziny zegarowej dziennie, co razem daje 496,8 godziny pracy przy tablicy w ciągu roku.

 

Zatem, żeby nauczyciel na etacie pracował równie ciężko co typowy Kowalski na etacie, czas na prowadzenie lekcji powinien stanowić 27,7% jego czasu pracy. Na pozostałe zajęcia, czyli przygotowanie się do lekcji, sprawdzanie kartkówek i klasówek oraz rady pedagogiczne i szkoleniowe + organizację wycieczek powinien poświęcać pozostałe 72,3% czasu.

 

Średnie zarobki nauczycieli wynoszą aktualnie:

3045,21 złotych brutto dla stażysty

3380,19 złotych brutto dla kontraktowego

4385,10 złotych brutto dla mianowanego oraz 

5603,19 złotych brutto dla dyplomowanego, których jest ogromna większość ( aktualnie 63% wszystkich nauczycieli w Polsce to nauczyciele dyplomowani.

 

Postulat ZNP to podniesienie kwoty bazowej ( czyli tej dla stażysty) o 1000 złotych i kwot dla kolejnych grup zawodowych proporcjonalnie ( co daje podniesienie kwoty dla najliczniejszej grupy zawodowej, czyli nauczycieli dyplomowanych do kwoty 7400 złotych brutto miesięcznie).

 

7400 złotych brutto miesięcznie za etat ( nie uwzględniam tutaj nadgodzin ani korepetycji ). Jeżeli ten postulat nie zostanie spełniony, nauczyciele grożą odwołaniem egzaminów i nieudzieleniem promocji uczniom. 

 

Nauczyciele Ci tego nie powiedzą i nie lubią się tym chwalić, ale to co jest w rozporządzeniu na temat minimalnych kwot zarobków nauczycieli, a to co nauczyciele dostają, to są dwie różne rzeczy. Do postawy dolicza się mnóstwo dodatków, przede wszystkim dodatek stażowy ( 1% za każdy rok pracy), dodatek motywacyjny, czy dodatek za wychowawstwo ( tych dodatków jest w sumie kilkanaście, ale nie wszystkie wszyscy dostają). Dodatkowo mają 13 pensję tak po prostu + 14 pensję w postaci dofinansowania do wypoczynku tzw. "wczasy pod gruszą". Na protesty przychodzą z fiszkami z wypłatą, ale nikt nie przyjdzie z pitem, bo wtedy wyszłoby na jaw ile tak naprawdę zarabiają. 

 

Wszedłem sobie teraz na oświadczenia majątkowe 3 radnych, którzy są nauczycielami w moim mieście i ile zarobili ze stosunku pracy. Nie będę podawał nazwisk ani miasta, miasto małe, nawet nie powiatowe.

 

Radny numer 1: 72231 brutto czyli wychodzi miesięcznie 6019 złotych

Radna numer 2 79161 brutto czyli wychodzi miesięcznie 6596 złotych

Radny numer 3 86090 brutto czyli wychodzi 7174 złotych

 

Sprawdź oświadczenia majątkowe swoich radnych i zobacz ile dostają kasy ze stosunku pracy w szkole rocznie, przelicz sobie na miesięczne zarobki i będziesz wiedział, ile zarabiają nauczyciele. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adoptować jeszcze można. A nie sorki, adopcja to dziś słowo zarezerwowane tylko dla psów.

Wiem. Ale skoro jest nadzieja to nie ma na razie tematu. W takiej sytuacji każdy może adoptować, zrobiłeś to?

Nie spłycajmy tematu adopcji. To jest bardzo ważna i odpowiedzialna decyzja a Ty sobie z tego jaja robisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest kłamstwem? Że w czasach wojen i dominacji pracy manualnej potrzeba więcej ludzi niż w czasach nowoczesnych technologii?

Że obecnie ich nie potrzeba.

 

W Japonii problemem jest zanik więzi społecznych, tego nie rozwiążesz zasiłkami czy bykowym. 

A jednak w ten sposób próbują. Zresztą to w takim razie niech ci bez więzi społecznych fundują tym z więziami wychowanie dużej liczby dzieci.

Albo ewentualnie niech robią jak robią - ich gospodarka w kwestiach względnych zmniejszyła się przez ostatnie 25 lat 4-krotnie i mają trend pogarszający się coraz szybciej. 

Faktycznie, wszystko działa tam idealnie. Bez ingerencji państwa.

 

W wielu przypadkach to będzie bardziej ,,spłodził" niż ,,wychował". 

 

Poza tym czy ty sugerujesz, że w Islandii czy na Litwie nie ma piekarzy? 

Wystarczy. I tak pasożytujesz na tym co to zrobił.

Sugeruję, ze na Islandii i Litwie nie ma piekarzy, na wychowanie których nikt nie poświęcił czasu i pieniędzy. Nie mówiąc o czymś takim jak wytrzymanie około 9 miesięcy w ciąży, to z relacji nie jest takie do końca przyjemne.  

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • ely3 zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.