Skocz do zawartości

ECF: Detroit Pistons (1) - Miami Heat (2)


Jmy

Pistons - Heat  

33 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Pistons - Heat



Rekomendowane odpowiedzi

8-0 Cóź to za dziwny, chciałoby sie powiedziec hokejowy wynik w temacie play-off'ów NBA. Otóź to statystyka wskazująca ile razy Detroit Pistons wychodzili z uniesionymi głowami z meczu numer 6 od roku 2oo3. Czy to ulegnie zmianie? Mysle, że nie. Jest wiele powodów. I wiesz, myślę, ze je znasz. Tylko nie dopuszczasz ich do swoich mysli. Umysł mówi Heat, ale serce podpowiada Pistons? rzeczywiście cos tam w umysle przebakuje na temat Heat. Big Daddy, Flash, Zo, J-Will, A-Walk... Nie mam zamiaru stopniować i wyodrębniac skale napięcia i emocji, które z każdą chwilą narastają we mnie im bliżej meczu, ale moge powiedziec znane nam wszytkim słowa: będzie się działo.

 

Elimination game, ma to do siebie, że jest to ostatnia szansa. Ostatni dzwonek. Czasami dla jednej a czasami dla obu druzyn. Dzisiaj dla Pistons. Tego nie odłozymy na jutro, nie na za tydzień. Ten mecz musi zostac rozegrany dzisiaj. I będzie. Jeśli chcielibyśmy wyodrebinić faworytów tego dzisiejszego spotkania, daremnie bedziemy ich szukac. Powtórzę tylko jeszcze raz słowa: Umysł (przewaga psychiczna) serce (szóstki dla PD) Co takiego sie dzisiaj wydarzy? Do jakich sytuacji dojdzie? Po ostatnim spotkaniu nastroje jeszcze nie ucichły, ba wzmogły sie. jest głośnio, jest ostro, ponieważ Bad Boys, sa w natarciu. Sa pod murem, a to kochaja najbardziej. Jest jeszcze coś. Oni wiedzą. wiedza, że są wspierani przez swoich wiernych kibiców. We Believe, We Still Belive. Spodziewajmy sie dzisiaj wielu takich transparentów na meczu. Wystarczy sie rozglądnąc w przerwach.

 

WIN OR GO HOME Wszyscy to wiedzą. Ostatnie spotkanie pokazało jednak prawdziwe, surowe, wściekłe oblicze chłopaków z Detroit. Ten blok, historyczny blok, który zobaczymy za rok dwa pięć - Bena na Daddy'm. On cos obrazuje. Obrazuje ogromny zryw, który niemalże zakończył się sukcesem. Niesamowita energia, potencjał, doświadczenie. To wszytko było skuteczne i nie zawodziło przez pewien czas. Jednak w decydującym momencie, jak gdyby nigdy nic, zostało zniszczone. W jednej akcji. W jednym meczu. W jednej serii. Ten przełom nastąpił właśnie w poprzenim meczu. Wydawało by się, ze z opóźnieniem, ale jednak ręka Bena, niszczycielska i powodująca destrukcję, została juz połozona na piłce. Tego juz sie nie da odkręcić. Właśnie teraz dzisiaj, trzeba użyć siły i umiejętności, zeby sprowadzic ja (piłe, co juz zosytało zrobione) i jego (ich) do parteru. W głowie Bena (Pistons) to sie już dokonało. Teraz trzeba wprowadzic to w czyn. Juz niebawem. Juz blisko.

 

Nie walka, nie bitwa, ale wojna. Na śmierc i zycie. Pomysl. Miami... Oni chcą tego Finału. Nie chca meczu numer 7 w Pałacu. Nie tam. Nie przy tej atmosferze. Wszędzie ale nie tam. To jest dla Heat złe rozwiązanie. Oni chca strawić przeciwnika na własnym parkiecie. Wykorzystując atut własnego boiska. Oslepic ich bielą z trybun, i poczestowac ogniem. Wade, on eksploduje jeśli będzie taka potrzeba. SO? So what? Doświadczenie, siła i szacunek. Legenda. W dodatku z plama na honorze. Jak ją zmazać. Tylko w jeden sposób. Pokazac, kto tu tak naprawde jest góra. Pierwsze słowa jesli chodzi o sytuację z Benem: Przeciez widziałes, ze był faul - Shaq do dziennikarza. On nie chce o tym pamietać. Chce to odwrocic. Chce aby to stało sie jego atutem nie kolcem, który uniemożliwi poswięcenie zespoowi 100% A Heat go potrzebują. Potrzebuja jego wsparcia. Bardzo.

 

Kto? Chancey B-B-Billups. Bądź tego pewny. Zwróc uwage na to trójki. I penetrację, bo właśnie to będzie miało dzisiaj miejsce. Czy to jakaś rewelacja? Nowość? Nie. to po prostu Chancey. Lider, świadomy cięzaru i swiadomy tego, ze ciężar uniesie. Sheed, jesli nie dzisiaj to kiedy? Firmowe akcje tyłem do kosza i groźny na obwodzie. Dzisiaj skutecznie (faktycznie powtarzam to co pisałem w jego sprawie do wcześniejszego meczu) Tay. Nie zawiedzie, chociaż będzie podwajany przez graczy Heat. Beda chcieli ograniczyc jego szaleństwo, jednak zapomna o tym, ze tay to jedna z wielu opcji w tym zespole. Każdy z nich (poza BB) mógłby zdobywac po 20-25 punktów w druzynie, której byłby liderem. ale tu nie o to chodzi. Wykorzystac potencja w chwili kiedy potzrebuje tego drużyna, a kiedy jest odcięta od innych pracowników.

 

RIP, nie grzebmy go jeszcze w ziemi. Jeszcze na to za późno. Będzie robił nadal to co robi. Będzie wjeżdżał na kosz. Dzisiaj mądrzej roztropniej. więcej razy odda do partnerów z boiska. Więcej razy odda do Sheeda, do Taya w rogu boiska. Trójka. I on, tak Ben. Będzie wielki dzisiaj, jednak sędziowie będa wyczuleni. Trzeba uważać. Heat mają zamiar go wykończyć, własnie przez Shaqa. Faule, w takim meczu, oni maja wzmożona czujność. Myslisz, ze dadza im pograć? Nie tu będzie dużo gwizdków, czy slusznych... Dzis zatryumfuje gra i postawa zespołowa. To bedzie to co zobaczymy w grze Pistons. Gotowi? 2.30 czyli 3 godziny. Zbliżają się wielkimi krokami. DEEETROIT BASKETBALL !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seria sie skonczyla, pogonili chlopaki z Florydy swoich rywali az milo. Wade schorowany, slaba skutecznosc ale asyst sobie w zamian nastukal, w zdobywaniu punktow zastapil go J.WIlliams, ktory zagral na genialnej skutecznosci. I gdzie sa teraz wszyscy ci ktorzy smiali sie z zatrudnienia jego i innych "nieudacznikow" przed tym sezonem? No jeden wlasnie pisze tego posta :) Brylantowy Pat wprowadzil wlasnie swoja 3-cia druzyne do Finalow NBA, wielki trener. Detroit ktorych gra wielu podniecalo sie w RS raz ze sie wypalilo, dwa mialo przecietnego coacha, w koncu trzy chyba teskni za LB (choc z nimi w sumie nic nie wiadomo). Brawa dla Miami, licze na ciekawe Finaly z... Dallas rzecz jasna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh widzisz Jmy tak sie zachwycales Benem jak to zatrzymal Shaqa w g5 ;]. To byl tylko jeden meczyk a dzis ponownie wszystko "wrocilo do normalnosci". Ogolnie to sie nie chce wierzyc, ze Pistons przegrali az tak wysoko. No ale jak SO w 33 min zdobywa 28pkt (12-14), 16 zbiorek i 5 blokow to jak tu wygrac ;D. Wszystko przy slabiej grajacym Flashu z powodu choroby. Pistons sie kompletnie nie popisali. Podobno graja najlepiej przyparci do muru, ale dzis chyba jednak ta passa sie konczy. Zawiedli wszyscy. Mimo tego, ze nawet Ben trafil 3 z 4 wolnych to rzutowo w tym meczu Detroit odstawalo wyraznie. Zaledwie 33% z gry nie ma co tu porownywac z 55% Heat. Najlepsza niby obrona w lidze, a w tej serii dawala sobie rzucac pewnie srednio powyzej 50%. Jeszcze jak Suns wygra z Dallas to przestane wierzyc w to, ze broniac da sie cokolwiek osiagnac w tych czasach i przy tych przepisach ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, wreszcie :D

 

Jeszcze "tylko" ostatni krok, a wlasciwie czwór-krok, i bedzie mozna swiętować. Pistons chyba wszystko najlepsze co mieli wystrzelali w sezonie zasadniczym. W playoffs zabraklo pary, ptrzytrafila sie jakas kontuzja Sheedowi i juz nie starczylo samej sily woli, zeby sie trzeci rok z rzedu dostac do finalu.

 

Miami za to inaczej. Caly sezon w kratke, z kontuzjami, niejasnym podzialem rol, ale w koncu sie pozbierali, akurat na czas, zeby dorosnąć do wyzwania, ktore mieli osiagnac - pokonac Pistonsow - najlepsza druzyne sezonu. Udalo sie! Swietny mecz Shaqa, doskonala skutecznosc J-Willa, Wade pomogl punktowo w III kwarcie i jest.

 

Czuje lekki niedosyt, bo to nie byli ci sami Pistons, do ktorych bylismy przyzwyczajeni. Juz Cavs obnazyli te braki. Mysle tez, ze pomimo buty, ktora prezentowali, wiedzieli ze to nie sa ich playoffy. Jak czytalem, ile pochlebnych slow pod adresem Heat wypowiedzieli po meczu, jak gratulowali jeszcze zanim czas dobiegl do konca... Czuli, ze tym razem nie daja rady. Gdyby porazka przyszla niespodziewanie, to byliby w wiekszym szoku i w nastroju do negowania, a wyszlo jakby byli gotowi na nieuniknione.

 

Pomimo tego, ze uwazam ich za arogantow i nie trawie ani anorektyka, ani goscia ktory zakochal sie w masce, ani faceta, ktory mysli, ze jak rozpusci wlosy, to zagra lepiej, ani faceta ktory uwaza, ze caly swiat jest przeciwko niemu, ani tego najnizszego, ktory ma chyba najbardziej bezczelny wyraz twarzy na swiecie... ale jednak pokazali klase. Dlatego oleje i nie bede wypominal im roznych wczesniejszych przemadrzalych gestow, slow i wynioslosci. Choc to tez mnie wkurza, bo swoim dobrym zachowaniem podstepnie odebrali mi dlugo skrywaną chęć do wbicia im paru szpil. Ale trudno :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kto by się spodziewał? :) Jednak Pistons zostali za mocno do tego muru przyciśnięci.. Na twarzach niektórych widać było pogodzenie się z porażką już pod koniec 3ciej kwarty, także oprócz umiejętności zabrakło im chyba czegoś jeszcze. Widać to było w niektórych akcjach, kiedy pudłowali 100% sytuacje. A Heat? strasznie mi zaimponowali. Z różnych względów był to dla mnie pierwszy mecz w tej serii i może dlatego jestem pod tak duzym wrażeniem. To jak wyglądał Walker w obronie to mnie wgniotło w fotel :) Na Bilupsie też ładnie siedział Will z Paytonem. No i Haslem. Świetnie bronił na zasłonach. A w ataku to przede wszystkim Shaq z Jasonem szaleli. Williams miał jakiś niesamowity mecz. Już pomijając skuteczność to zaskoczył mnie tą świetną grą przez cały mecz. Wchodził i Heat dostawali kopa i od razu seria kilku punktów. Strasznie był energetyczny dla tej drużyny. Do tego Shaq ciągnął przez cały mecz, a jak było trzeba Wade pokazał, że gra z gorączką jest lekko przereklamowana ;) Doskonały mecz...

Teraz się zastanawiam komu kibicować w drugiej parze, tzn z kim łatwiej byłoby Heat wygrać. I chyba jednak mavs. A Ty Szak co sądzisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz się zastanawiam komu kibicować w drugiej parze, tzn z kim łatwiej byłoby Heat wygrać. I chyba jednak mavs. A Ty Szak co sądzisz?

Mavs sa lepsi, Dirk wymiata (kto go pokryje?) i mysle, ze Dallas wygra 4-2. A ze Mavs sa lepsi, to z punktu widzenia ewentualnego sukcesu Heat lepiej byloby miec przeciwnika slabszego - tj. Suns :wink: Phoenix ma dziure pod koszem, ktora moglby wykorzystac Shaq. Ale Suns w sezonie mocno Heat tłukli tym, ze grali szybciej i odcinali Shaqa od podan. Ale Miami w playoffs to inna druzyna, lepiej broniąca, bardziej stonowana, z charakterem. Choc patrzac tylko na styl, to Mavs potrafia grac wolniej, troche sie posiłować i pod tym wzgledem mogliby jednak badziej pasowac fizycznym, grajacym do srodka Heat. Tak samo jak rok temu bardziej pasowaliby im Spurs niz ówczesni Suns. Trudno powiedziec. To co widzialem w wykonaniu Miami w meczach z Suns i Mavs nie nastrajalo pozytywnie, ale to bylo w sezonie regularnym i to raczej we wczesniejszej jego fazie (tzn. nie pod koniec). Nie ma co gdybac. Miami dostana tego przeciwnika, ktory bedzie lepszy i trzeba byc gotowym. Uwazam Mavs za bardziej wymagajacego rywala, ale jesli Mavs przegraja, to oczywiscie akcje Suns mocno pojda w gorę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pistons od początku do końca meczu byli beznadziejni. Zupełnie niewidoczny i niebardzo użyteczny był Sheed. Prince coś próbował, ale niewiele to przyniosło. Taki McDyess wszedł i nieważne skąd i tak nie mógł trafić. Prawdziwym obrazem nędzy był Billups który nawet przez moment nie był w stanie pociągnąć zespołu, zagrał tragicznie jako lider i praktycznie nic dobrego o jego występie powiedzieć nie można. Jedynym, który trochę napunktował był Rip, który jednocześnie dostał kilka czap. Naprawdę aż trudno uwierzyć, że mogli oni zagrać aż tak fatalnie. Nie dość, że ich atak zupełnie nie funkcjonował, to momentami nawet mieli kłopoty z wyprowadzeniem kontry. :roll: I trudno tu mówić o jakiejś wyjątkowo dobrej obronie graczy rywali.

 

Co innego Heat. Shaq od początku dominował i nikt nie był w stanie go zatrzymać. Mr 4-point shot był nawet skuteczny na dystansie, co naprawdę dziwi. Swoje zrobili gracze typu Haslem, ale to i tak nic przy występie J-Willa. :shock: Jestem pewny, że prędko czegoś takiego nie powtórzy. Wszystko to ładnie funkcjonowało jako zespół i nawet przy tak słabym występie D-Wade'a i jest miażdżące zwycięstwo na miarę awansu do finału. Brawo!

 

Teraz czas na Mavs i niech oni zdobędą misia w tym sezonie. W końcu Heat przegrywają co roku rundę dalej. Dwa lata temu w drugiej rundzie, w zeszłym roku w ECF, teraz pora przegrać w finale. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaq wprowadza trzecią drużynę, w której gra do finałów ligi ogromne gratulacje dla tego pana. Teraz wypada się przyznać do błędu jaki popełniłem w dyskusjach latem z Szakiem na temat tego czy jak jest problematyczny talent to należy brać czy nie :) jak się okazało to Szak miał rację niezależnie od tego co się stanie dalej Heat mają tym składem największe osiągnięcie w historii klubu i jakby tego było mało w PO spory wkład mieli w to chociażby będący przedmiotem dyskusji Walker czy jak wczoraj J-Will. Czyli jest możliwość zaangażowania utalentowanych graczy trzeba z niej skorzystać a całą resztą martwić się później.

 

Finał Heat-Mavs może być naprawdę świetnym widowiskiem, Heat pokazali w tych PO, że również w obronie sobie nieźle radzą podobnie jak Mavs, po jednej i drugiej stronie są gwiazdy, które mogłoby nam zapewnić świetne mecze również pod względem ofensywy.

 

Co do Pistons to jest naprawdę dziwna sprawa jeszcze po pierwszych meczach z Cavs wyglądali na tą samąświetną drużynę, ale potem zaczęli się sypać na naszych oczach :? obrona już mistrzowska była co najwyżej w pojedyńczych meczach i to nie całych , atak co najdziwniejsze bo Sunders niby zaniedbywał obronę kosztem ataku, był często wręcz tragiczny co także wczoraj mogliśmy zobaczyć z seriami niecelnych rzutów z dobrych pozycji, Pistons raczej z optymizmem w przyszłość nie mogą spoglądać muszą podjąć decyzję co do Bena, którego trzeba będzie przepłacić, ten skład wygląda już na przemęczony kiedy wygrywali z Lakers byli w najlepszej formie głodni sukcesu, mieli także co bardzo istotne świetną ławkę rezerwowych młodszy Hunter z Jamesem, Okur, Williamson teraz większość czasu grali 7 graczy licząc, że za rok może się udać po dokonaniu kosmetycznych zmian byłoby z ich strony naiwnością potrzebują świeżej krwi i to sporo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc jednak, brawo dla Miami. Rozegrali dziś świetny mecz, a dokładając do tego słabą dyspozycję "Tłoków" mają finał. Pistons dziś jakby w ogóle nie wiedzieli co mają robić na tym parkiecie. Ich bezradność ostro rzucała się w oczy. Ledwie 33% z gry. A przez pewien okres nic kompletnie nie mogli trafić.

Za to Shaq pokazał, że jeszcze coś potrafi, a właściwie, że wciąż potrafi bardzo wiele. Miło zaskoczył mnie także Williams, dawno już nie widziałem takiego spotkania w jego wykonaniu. Brakowało dziś tylko tej gry Wade`a, ale wkońcu ma tam jakąś infekcje.

Ogólnie ciesze się z awansu Miami, bo to ich chciałem zobaczyć w finale, ale przede wszystkim czekam na Phoenix. Tu jednak jest ciężka sprawa, bo co odstawia Dirk to każdy wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DEEETROIT BASKETBALL !!

Hell no :!:

 

Zgadzam sie Szak, że Mavs wyglądają lepiej, kompletniej. U Suns łatwiej znaleźć dziury do wykorzystania. Ale jednak Suns prezentują na tyle nieprzewidywalny styl gry, że może być różnie i tego boję się najbardziej. No i w RS tak jak jechali z nami Suns to nie nastraja optymizmem, ale masz rację, że w PO wygląda to inaczej, lepiej. Pat wreszcie dopasował te klocki tak jak miały być :)

 

Teraz wypada się przyznać do błędu jaki popełniłem w dyskusjach latem z Szakiem na temat tego czy jak jest problematyczny talent to należy brać czy nie

ekhm.. a o mnie to już się zapomina ;)

wczoraj wyszło dokładnie to o czym pisaliśmy z Szakiem - kiedy zabrakło jednego z dwóch włączyli się inni. Obojętne który z nich to będzie, ale zawsze zastąpi Wade'a czy Shaq'a. I to jest właśnie siła Heat. Szczególnie teraz jak w RS Shaq będzie coraz mniej przypominał dawnego Shaqa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja także zwracam honor przede wszystkim Szakowi, ale i innym fanom Heat na tym forum....i robię to z przyjemnością, bo Miami było wczoraj, jak i w całej serii, zespołem lepszym....mnie przede wszystkim zaimponowała świetna gra w obronie, dzięki której mogli zdobyć masę łatwych punktów....i te męczarnie w ataku Detroit nie biorą się z niczego...błędnie oceniłem ten zespół (Heat), nie tylko umiejętności graczy ale i ich serce do gry...nikt z Was nie wspomniał jeszcze o Poseyu, a to on odwalał najczarniejszą robotę biegając cały czas niestrudzenie na podwojenia, stając na ofensy i walcząc jeden-na-jeden.....zmieniam radykalnie zdanie na jego temat, i przyznaję jak bardzo się na jego temat myliłem i jak bardzo pożytecznym i pracowitym jest graczem...a do tego nie był wczoraj sam - praktycznie identycznie w obronie dawali z siebie wszystko Walker, który nie odpuszczał na chwilę Prince'owi czy Rasheedowi i mali Williams i Payton, którzy non stop siedzieli na Billupsie....właśnie Big-shot został totalnie stłamszony i najbardziej mnie zaskoczył in minus w Pistons.....pomyślcie - on także brany był pod uwagę w wyborze MVP i co by się teraz działo jakby go wybrano, skoro na Nasha spadła taka krytyka?

 

słusznie Billups nie został niczym wyróżniony, bo ten mecz pokazał, że nie jest gwiazdą pierwszej wielkości i bez żelaznego systemu Browna jest bardzo słaby...a pomyśleć, że rok temu chciałem sobie kupić jego koszulkę, tak mi imponował.....a dziś wyszło szydło z worka, zobaczyliśmy, że król jest nagi - kompromitował się wręcz w akcjach jeden-na-jeden, nie potrafił nikogo minąć, gubił piłkę, fatalnie pudłował spod samego kosza.....wyglądał bardzo blado....jakbym oglądał go jeszcze w Minnesocie...ale jak mówię, duża w tym zasługa Williamsa i Paytona a także Wade'a, z jego niesamowcie szybkimi rękami...reszta Pistons wyglądała podobnie źle - dla mnie Rasheed grał żałośnie, nie trafiał z czystych pozycji, nie brał w ogóle ciężaru gry na siebie...Prince także niewidoczny a Ben udowodnił, że niewiele może przeciw Shaqowi i był praktycznie bezużyteczny.... tragicznie to wyglądało - zabrakło im woli walki, zarówno w ataku jak i obronie (bo akurat atak nawet czasami był dobrze egzekwowany ale fatalnie pudłowali).....brakowało im tego wszystkiego co prezentował Rip, który dwoił się i troił i jedyny zasłużył na duże pochwały....

 

dodatkowo sytuację Detroit pogarsza fakt bardzo nieczystej gry Pistons, by nie powiedzieć chamskiej...chodzi o dwa faule na Walkerze - najpierw w pierwszej kwarcie gdy Billups złąpał go wpół i wyrzucił praktycznie w trybuny to samo zrobił Rip "bodiczkiem" traktując będącego w pełnym biegu Antoine'a....akurat tak się złożyło, że Walker jest sporo cięższy i nawet tego nie odczuł ale gdyby to był Williams czy Wade i już by się wzbijał w powietrze to jak ja to mówię "wyleciałby w kosmos" i upadek mógłby być bardzo przykry w skutkach....niezwykle niesportowe i po prostu chamskie zachowanie...

 

ale dość o Detroit - umarł król, niech żyje król....teraz na ustach wszystkich jest Miami, którzy w pełni zasłużyli na ten tryumf...świetnie się składa, że mają bodaj 5 dni odpoczynku do pierwszego meczu finału co jest bardzo wazne w przypadku Shaqa...bo widać było, że trochę mu brakuje sił (nie skakał do bloku przy ewidentych sytuacjach gdzie musi pomagać przy penetracjach, aż sami Pistons się dziwili).....a jak sobie wypocznie to Heat mogą potem wygrać na dzień dobry w Dallas....a Mavs niech się lepiej starają dziś wygrać, bo jak nie to Miami będą mieli aż 3 dni więcej odpoczynku, co jest bardzo ważne dla niemłodej drużyny jaką są Heat...

 

tak że brawo, brawo i jeszcze raz brawo - posypuję sobie głowę popiołem! Heat moim zespołem od dziś :!: :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miami pokazało kto jest najlepszy na wschodzie

Detroit przez cały mecz nie mieli nic do powiedzenia. Wwspaniale zagrał J-Will, Wade, fantastycznie Shaq. W 1 połwie Pisons nie mogli znależć luki w defensywie Heat, ale w 2 połowie to był już pogrom

Brawo miami, licze na wspaniały pojedynek z Dallas Mniam... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I gdzie sa teraz wszyscy ci ktorzy smiali sie z zatrudnienia jego i innych "nieudacznikow" przed tym sezonem? No jeden wlasnie pisze tego posta Smile

Ja tez moge sie przyznac. Mylilem sie i to mocno. Nie pamietam kiedy ostatnio i czy kiedykolwiek byl zespoł w ktorego ocenie pomylilem sie az tak mocno. Teraz mowie nie tylko o Williamsie ale o calym Miami. Nie sadziłem ze ta układanka jest do opanowania, ze sa oni w stanei grac dobry basket a jednak pokazali mi jak mocno ich niedoceniałem. Widac u nich serce do gry, nie ma manier gwiazdorow, konfliktow kazdy jest zadowolony ze swojej roli, niemal idealnie. Wymieniajac to wszystko IMO zapomnieliscie o Riley'u. Pat zrobil swietna robote, opracowal przynosząca efekty taktyke, atmosfera w zespole takze byla dobra, udoskonalil ten system, swietnie zmobilizował graczy i godnie zastapił Stana. Co do graczy Heat to własciwie wszystko juz zostalo napisane, jak nie odpuszczali i jak Ci ktorzy mieli byc nadetymi bufonami stawali sie swietnym uzupełneniem dla Shaqa i Wade'a. Williams szczególnie dzisiaj zaimponował, trafiał, idealnie odciazał Dwyana'a, ktory nie mial najlepszego dnia strzeleckiego(w dyskusji udziału nie brałem, ale myslałem bardziej jak Gregg i reszta czyli znowu pomyłka..)

Detroit cóz było rozbite i jak juz ktos wspomniał pogodzone z porazka po III kwarcie, wiedzace ze Miami jest poza zasiegiem, nawet specjalnie nie walczace, gracze tylk czekali na to kiedy znajda sie w szatni. Tutaj przynajmnej sie ne pomyliłem, wiedzialem ze sporo straca na tym ze nie ma juz tam Browna i sie nie pomyliłem. Team stracil dusze, kogos w rodzaju mentora, Flip nie umiał go zastapic, nie mial tez tej twardej reki ktora sprawiałą ze kazdy pracował, zabraklo tez u niego mysli taktycznej, umiał dobrze wykorzystac to co miał, ale pozostawał jeszcze potencjał niewykorzystany do ktorego Larry zawsze siegął. Najwiecej bez watpienia stracil Billups, z wielkiego lidera, zawsze odnajdujacego sie w sytuacji, bedacego w najwazniejszych miejscach i momentach w zagubionego chlopaka ktory wyglada jakby nie mial doswiadczenia, gubiacego sie w najprostrzych akcja i nie wiedzacego co zrobic i gdzie byc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hie hie :twisted:

 

Nadszedl zmierzch Pizdons, i dzieki Bogu :!:

 

Szak powiada ze im odpusci, ja tej przyjemnosci sobie nie odmowie i wyraze swoją radosc. Moje serce sie raduje ze nie dane mi juz bedzie ogladac tej irytującej suchej szczapy, denerwującej rozdziawionej geby, no i tej idiotycznej maski. W koncu wreszcie nie bede widzial ani slyszal najwiekszego debila pod słońcem, króla ujemnego IQ, wladcy Kretylandii Rashita Wallace'a. W koncu pajac dostał za swoje, błaznował błaznował, ile to nie napowygrywa, a jak mu dupsko sprali ze az miło to mina od razu zrzędła :twisted:

 

Ten mecz powinien byc jego ostatnim w karierze bo na taki koniec kariery zasluguje.

 

Uff. No to se pogadalem ;-)

 

Gratrulacje dla Heat i ich kibiców, Pistons won do domu i nigdy przenigdy już nie wracac na szczyt :!: 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hie hie :twisted:

 

Nadszedl zmierzch Pizdons, i dzieki Bogu :!:

 

chcialem tylko powiedziec, ze zgadzam sie z Kore.

dawno sie tak nie cieszylem z awansu jakiejs druzyny jak teraz (i nie chodzi tylko o to, ze wygram jakies zaklady ;D).

zegnajcie pistons, plakac po was nie bede, wrecz przeciwnie ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, dzisiaj rozmawialiśmy na gg z KarSpem właśnie na ten temat i zgadzamy się z Wami. Tam ewidentnie brakuje trenera, nie ma już tego głodu sukcesów, lata lecą i sądzę, że ich dominacja na wschodzie dobiegła końca. Jako, że przyszłość Heat też nie rysuje się najlepiej, to w ciągu najbliższych lat na wschodzie najlepsza powinna stać się inna drużyna, czyli np. Cavs. 8) :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pat Riley - Flip Saunders 4:2 :wink: . To jeden z wielu elementow tej ukladanki, w ktorym Miami bylo lepsze. Koniec dominacji Tłoków. Detroit kompletnie sie rozlecieli w PO i praktycznie nikt z nich nie byl soba. Tych Heat mogli pokonac tylko Pistonsi sprzed roku.. no.. lub ci z pierwszej polowy sezonu :wink: . To juz nie bylo starcie 5 tłoków na 2 żarów. Jeszcze w trakcie sezonu jak wiekszosc sam uwazalem ze ci "rolls royce guys" nic nie wskuraja, a tu maja finaly :) . Oczywiscie przyczynila sie do tego swietna gra duetu. Jak widac Wade`a moze powstrzymac tylko choroba.. Szaka zaś foul trouble.

 

Acha.. no i Ben Wallace. Mnie osobiscie w pewnym sensie zawiodl jako difender. Wogole nie sprawdzil sie jako zdobywca DPOTY. Juz nie mowie tu ze mial malo czap w tej serii, bo trudno mu bylo zostawiac wolnego Szaka.. ale chodzi o to ze kompletnie z nim sobie nie radzil. Ciagle widac bylo ze wszyscy sie go boja i czuja respekt. Ben jakby nie wierzyl wogole mozna sie mu przeciwstawic.. wlasciwie ograniczal sie do prob wybicia pilki, zbierania fauli ofensywnych (ale tych zasluzonych!)..

 

Odpadla druga druzyna, ostatnia z ktora sympatyzuje, wiec pozaje mi kibicowanie wschodowi w walce o tytul. Pytanie tylko czy Heat to team mistrzowski. IMO nie do konca, ale z pozostalych w grze 3 druzyn jest chyba najblizszy tego poziomu/tego pojecią. Jesli mialbym wybierac dla nich rywala, wybralbym Mavs. Wg mnie Heat lepiej graloby sie z ekipą nazwijmy to "defensywną", ktora momentami miewa problemy ze zdobywaniem punktow, ma mniej pomyslow na atak, podobnie co meczylo niekiedy Pistons. Suns nie maja co prawda odpowiedzi na Szaka, ale tak jak ktos juz pisal, beda odcinali go od podan, podwajali i wymuszali na nim faule ofensywne w czym sa juz specami (role oskarowe) :roll: , Takze "the Daddy" nie moglby grac silowo.. no i te defensyne wchodzac pod niego. Takze mysle w tej potencjalnej serii moglby miec powazne z tym problemy. Poza tym Phx to bestia ofensywna, jeszcze wieksza niz Miami i wymiana ognia na + dla Slonc..

 

Przeciez widziałes, ze był faul - Shaq do dziennikarza.

Normalnie musze sie do tego odniesc, bo Szak zrobil IMO niezla zwale. Dla mnie to jego duma zostala wielce urazona i nie chcial sie przyznac, ze raz ktos mu tam dowalil.. to nic ze zaraz po tym zagraniu Big Bena wogole sie nie burzyl. I faktycznie nie mial o co, bo sytuacja byla czysta, "hand on ball". To jest ta strona O`Neala ktorej wlasnie nie lubie, tego jego wywyzszania sie i falszywej dumy. Wiadomo, wciaz dominuje na centrze mimo wieku i wie o tym, po co ta dziecinada :roll:

 

No i cos na otarcie łez :cry: . "Tylko Puff Sheedy potrafi trafic z polowy zarowno prawa jak i lewa reka, oraz zdobyc punkty z pomoca zegara" :P He is the man. ( top10 z 12 kwietnia jesli ktos nie widzial, lub dla przypomnienia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoho, widze ze moja ksywa bywa wymieniana tu czy tam w otoczeniu pochwal dla Heat :) Duzo sie nabronilem tej druzyny i zasadnosci jej kompletowania na poczatku sezonu. Cieszy mnie to, ze wielu tez sie do niej przekonalo (a przynajmniej do ich klasy) w czasie tych playoffs.

 

Ale ja tez musze sie uderzyc w piersi (tj. klate :wink: ). Gdzies w drugiej polowie sezonu mnie tez nieraz brakowalo cierpliwosci. Nie chce popadac w zbytni optymizm, bo glowny cel jest jeszcze przed Heat, ale tez mocno zaskoczylo mnie, jak bardzo ta druzyna sie w koncu pozbierala, podniosla poziom intensywnosci gry i ze faktycznie te zapowiedzi, ze jak przyjdzie pora, to ci weterani wlacza wyzszy bieg, okazaly sie jednak prawdziwe.

 

Myslalem, ze Pistons sa nie do przejscia i gdybym przed playoffs mial wskazac przyszlego mistrza Wschodu, to kierujac sie obiektywizmem wybralbym wlasnie ich. Bardzo zaskoczyl mnie Riley. Wiedzialem, ze samym talentem ta druzyna jest w stanie "przepchnąć" (niewazne w jakim stylu) wszystkich poza Pistons na Wschodzie, ale wielokroc krytykowalem go za brak jakichs taktycznych nowinek, z ktorych slynal Van Gundy. Riles jechal na intuicji i motywacji. I choc w sezonie ofensywa Heat wygladala na nieskładną, niezdolną do konsekwentnego wypracowywania dobrych pozycji, to jednak w koncu udalo sie to osiągnąć. W serii z Nets i Pistons bylo pod tym wzgledem dobrze, byly dobre pozycje, jakis luz, gdzie ktos wolny mogl dobrze przymierzyc. Teraz, gdy widze co bylo w sezonie, jaka to byla mieszanka, to dochodze do wniosku, ze moze rzeczywiscie dobrze, ze Stan ustąpił miejsca. Riley i jego osobowosc to moglo byc to, czego nie mial Saunders, by zebrac Pistons do kupy.

 

Ale starczy juz zachwytow. Glownym celem jest mistrzostwo i jego brak pozostawi niedosyt. Mam nadzieje, ze finaly beda fajne i jeszcze paru sceptykow przekona sie do Miami, a przynajmniej jesli nie to, to sobie obejrzy dobre widowisko nie musząc psioczyc na Walkera, J-Willa czy rozwalajacego atmosfere Paytona :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jescze od siebie dodam ze mi sie wydaje ze jedyne co mzoe uratowac w tym momencie Pistons to zatrudnienie trenera ktory bylby podobny do Browna, kogos kto wzbudzalby autorytet czyli juz jakiegos znanego i doswiadczonego, majacego twarda reke, znajacego sie swietnie na obronie i rownie dobrze na ataku i umiejacego kazdego gracza dopasowac do systemu a szczególnie znowu zrobic z Billupsa wielkiego lidera bo bardzo go brakuje w starej wersji, a takich w NBA jest malutko i prace z nich moze stracic chbya tylko Brown, ktory raczej do MoTown juz nie wroci, takze bedzie ciezko. W kazdym razie z Flipem osiagnał to co w tym roku, ale pierscieni to ten trener im nie zapewni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy koniec Pistons, naprawdę cieszę sie z tego ze tłoki zostały pokonane pzrez Miami, bo to ich wolę oglądac w finale, ale tam i tak będę kibicował mavs. Słabość pistons w tym sezonie widać było już tak mniej więcej od trzeciego meczu z cavs, nie grali już tej samej obrony, do tego nie zachwycali w ataku, ale jednak dzięki determinacji i doświadczeniu, no i dzięki umiejętnościom dali radę wyrwać tamtą serię. Jednak heat to nie cavs i oni obnażyli świetnie wszysttkie słabości pistons, a w tym roku było ich naprawdę wiele, grali słabo w obronie, a do tego nic dobrego nie prezentowli też w ataku, tylko w pojedyńczych meczch zdarzaly się któremuś zawodnikowi dobre mecz. Dzisiaj był to RIP, wcześniej Tay, 1 dobry mecz w tej serii miał też Billups, ale ogólnie grali naprawdę źle. To już nie był ten sam Billups, który ciągnął drużynę w najtrudniejszych momentach i jakoś nie pasuje do niego teraz ta ksywa: "Big shot".

Jest to już kolejna drużyna(po wolves i sixers) w której w lecie szykują się wielkie zmiany. Oni powinni zrozumieć że w tym składzie już nic nie wygraja. Po mistrzostwie które zdobyli w 2004 roku, wiele było gadki że to dopiero początek ich dominacji, że chcą kolejnych mistrzostw i że będą dominować przez wiele lat a tymaczasem ta "dominacja" trwała 2 lata i zdobył 1 mistrzostwo. Bardzo mnie to cieszy że heat wylali im kubeł zimnej wody na głowę. :wink:

 

 

 

Przeciez widziałes, ze był faul - Shaq do dziennikarza.

Normalnie musze sie do tego odniesc, bo Szak zrobil IMO niezla zwale. Dla mnie to jego duma zostala wielce urazona i nie chcial sie przyznac, ze raz ktos mu tam dowalil.. to nic ze zaraz po tym zagraniu Big Bena wogole sie nie burzyl. I faktycznie nie mial o co, bo sytuacja byla czysta, "hand on ball". To jest ta strona O`Neala ktorej wlasnie nie lubie, tego jego wywyzszania sie i falszywej dumy. Wiadomo, wciaz dominuje na centrze mimo wieku i wie o tym, po co ta dziecinada :roll:

Zgadzam się w tej kwestii z magic_man'em, ja też nigdy nie lubiłem i nie lubię tej strny shaqa. Wszyscy go lubią bo jest dobrym duchem każdej drużyny, zawsze żartuje, ale mnie to szczerze

mówiąc denerwuje. Zwróćcie uwagę że bardzo często kiedy on żartuje to są to żarty typu: "jaki to ja jestem przystojny, jaki piękny, "czego to ja nie dokonam". Oczywiście to tylko żarty i należy je traktować z przymrużeniem oka, ale według mnie taka postawa shaqa w wielu sytuacjach była jednym z głównych powodów konfliktu z Kobe'm, ale to już nie ten temat. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.