Skocz do zawartości

Prawdziwych wysokich juz nie ma.... albo sa ale im sie nie chce


mycek

Rekomendowane odpowiedzi

Ten sam roster zrobił 58 zwycięstw, kończąc sezon runem 15-2 czy jakoś tak. i widzę w nim wielu zajebistych strzelców. po drugiej stronie poza amare, który oddawał w obronie to co daje w ataku, widzę tylko takich mistrzów jak marion, Q, czy steven hunter. Jedyny który wspomagał nasha to jim jackson, ale czym się on różnił od stacka? w czym ten support był lepszy od howarda, finleya, terry'ego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czemu wy z zawodników ktorzy rozgrywali dobra albo bardzo dobre sezony/kawałki sezonów robicie po kilku latach melepetow dlatego ze tu czy tam zawiedli/nie sprawdzili sie/ dali dupy?

 

Marion i Q czy Amare to byli Awodnicy bardzo dobrzy w swoich rolach. w odpowiednim okresie.

tak samo finley i Howard byli nawet okresami świetni.

robicie z nich nagle cancerow, bo tak to pasuje do budowania legendy tego czy tamtego superstara?

jakies chore ostatnio wrecz bolszewicko/totalitarne podejście stosujecie, zwycięzcy piszą historie?

 

nie da sie tego momentami czytać.

 

Moge qwa nienawidzic Jamisona za jego ograniczenia, ale nie zmieni to faktu ze mial zajebisty sezon w Mavs wchodząc z lawki.

Nie zmieni tego nawet gdyby zajebal w tym roku mistrzostwo lakers.

 

rewizjonisci historyczni, fcuk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koelner

 

Ale czy ja pisałem o postawie w defensywie czy w ataku? Jak przeciwko najgorszej defensywie ligi można rzucać mniej niż przeciętnie? I to jeszcze przeciwko drużynie grającej r'n'g?

 

To raz. Dwa - odwróć to pytanie, kto miał powstrzymać tę plejadę strzelców z mavs? to nie były pojedynki defensywne, a ofensywne, w których padł zespół mający lepszych strzelców, przez m.in. słabą postawę nowika. A pamiętajcie że joe johnson nie grał w 4 meczach tej serii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czemu wy z zawodników ktorzy rozgrywali dobra albo bardzo dobre sezony/kawałki sezonów robicie po kilku latach melepetow dlatego ze tu czy tam zawiedli/nie sprawdzili sie/ dali dupy?

 

+1

 

Duncan to jednak center, ale ma tę zaletę, że jak się wybiera go do zespołu, nie trzeba wybierać specyficznych grajków (tzn pasuje do prawie każdego systemu). W półce koszykarskiej jest na równo z KG dla mnie, dalej Dirk, Barkley, Malone (to taki odpowiednik Kobiego, kilkanaście lat na świetnym poziomie, ale nie ma wybitnego prime'u).

na następnej (chociaż ja wolałbym układać zespół pod Dirka).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czy ja pisałem o postawie w defensywie czy w ataku? Jak przeciwko najgorszej defensywie ligi można rzucać mniej niż przeciętnie?

To nie była najgorsza defensywa ligi tylko nr 17, raczej dość daleko od najgorszej.

 

Suns byli wtedy najnormalniej w świecie lepszym zespołem, który odstawił Mavs w G6 po dogrywce poprzedzonej trójką na remis pod koniec 4Q. Nie wiem naprawdę w czym tu leży jakiś problem dla legacy Dirka. A nawet jeśli były to porównywalne teamy, to co to zmienia w jego kwestii? Wszyscy pozostali goście też przegrywali serie w PO nie tylko w sytuacjach gdy byli ósmym seedem i grali z zespołem, który zrobił 65W. Hakeem też zbierał baty od jakichś teamów, o których teraz nikt nie pamięta, czy to coś zmienia w kwestii lat 94-95?

 

Zaraz się okaże, że dirk z bandą kolesi z nbdl wykręcał co roku 50-60 W i wygrał mistrzostwo. Piszę, że zagrał to co superstar powinien zagrać, nic mniej nic więcej

Czyli to co zagrał w 2011 to jest zwyczajne minimum superstara i w ogóle nie ma w tych występach nic nadzwyczajnego?

 

I ten support Mavs też w żaden sposób nie odbiega od inny7ch zespołów mistrzowskich?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie była najgorsza defensywa ligi tylko nr 17, raczej dość daleko od najgorszej.

 

Suns byli wtedy najnormalniej w świecie lepszym zespołem, który odstawił Mavs w G6 po dogrywce poprzedzonej trójką na remis pod koniec 4Q. Nie wiem naprawdę w czym tu leży jakiś problem dla legacy Dirka. A nawet jeśli były to porównywalne teamy, to co to zmienia w jego kwestii? Wszyscy pozostali goście też przegrywali serie w PO nie tylko w sytuacjach gdy byli ósmym seedem i grali z zespołem, który zrobił 65W. Hakeem też zbierał baty od jakichś teamów, o których teraz nikt nie pamięta, czy to coś zmienia w kwestii lat 94-95?

najgorsza pod względem traconych puntków, a w tej serii dallas kilka razy ledwo setkę przekroczyli. O to mam zarzut.

 

Różnica pomiędzy dallas a suns nie była duża, przepaść była pomiędzy suns a spurs, którym więcej problemów sprawili sss niż phoenix.

 

Czyli to co zagrał w 2011 to jest zwyczajne minimum superstara i w ogóle nie ma w tych występach nic nadzwyczajnego?

 

I ten support Mavs też w żaden sposób nie odbiega od inny7ch zespołów mistrzowskich?

to nie był zły support, imo świetny w defensywie. Dużo więcej ta drużyna grała niż wynikało z samej sumy talentu.

Dirk zagrał te PO na poziomie superstara. Optimum superstara. Nie było tam heroicznych spotkań, tak naprawdę 2 świetne mecze i kilka średnich/słabych. A im dalej od tych finałów to wydaje się że postrzega się je przez pryzmat: Dirk na plecach wciągnął mavs na szczyt robiąc serię 40-10. Tak nie było, to tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najgorsza pod względem traconych puntków

 

To nie ma nic wspólnego z byciem "najgorszą obroną w lidze".

 

, a w tej serii dallas kilka razy ledwo setkę przekroczyli. O to mam zarzut.

No aleś wymyślił wyznacznik.

 

Btw, Suns w regularze tracili średnio 103ppg, a Mavs rzucali im w tek serii 111ppg.

 

Różnica pomiędzy dallas a suns nie była duża

No dobrze, przegrali z niewiele lepszym zespołem. I o czym to ma świadczyć bo już nie łapię?

 

to nie był zły support, imo świetny w defensywie. Dużo więcej ta drużyna grała niż wynikało z samej sumy talentu

Bezwględnie zły nie był, ale porównując czego potrzebowali inni mistrzowie był wyjątkowo skromny - jeden high impact player w osobie Chandlera i grupka pomniejszych role-playerów. Oczywiście nie można im odmówić, że się dobrze spisywali, ale bez wkładu pomniejszych graczy na różnych etapach tak naprawdę nie da się wygrać mistrzostwa, a w ataku ci goście dużo korzystali na obecności szwaba. Bo własnie głównym czynnikiem grania powyżej sumy talentu jest Dirk przez to jaki ma impact w ataku nawet bez piłki. Bast tu gdzieś wrzucał rozpiskę jak wszystkim leciały statsy rzutowe kiedy grali na boisku z Dirkiem i bez.

 

Poza tym k**** - drugą opcją tego temu był Jason Terry. JASON TERRY. Szanujmy się.

 

Dirk zagrał te PO na poziomie superstara. Optimum superstara. Nie było tam heroicznych spotkań, tak naprawdę 2 świetne mecze i kilka średnich/słabych.

G4 i G2 z Heat to były heroiczne mecze, G3 właściwie też, choć przegrany. Oba wygrane to must-wins, w których Heat mogli objąć prowadzenie 2-0 lub 3-1, a Mavs przecisnęli je zamykając mecze runami 17-4 i 20-2 na plecach i gamewinnerze Dirka. Któryś z nich to nawet było flu-game 2 ;]

 

Do tego G1 z Lakers i epicka seria z Thunder.

 

 

A im dalej od tych finałów to wydaje się że postrzega się je przez pryzmat: Dirk na plecach wciągnął mavs na szczyt robiąc serię 40-10. Tak nie było, to tyle.

A mnie się właśnie wydaje, że po krótkim czasie (pewnie tez lockout miał znaczenie) wszyscy od razu o tym zapomnieli, a potem wrócili do swoich LeBronów i Kobich, którzy są bardziej pasjonujący niż pokraczny szwab rzucający fadeawaye.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie ma nic wspólnego z byciem "najgorszą obroną w lidze".

Ma w sensie, że powinni im rzucać więcej niż rzucali średnio w RS.

 

Btw, Suns w regularze tracili średnio 103ppg, a Mavs rzucali im w tek serii 111ppg.

 

ale w 2 meczach rzucili po 102 pkt, a w 1 meczu dirk miał oszałamiające ts na poziomie 40%

 

No dobrze, przegrali z niewiele lepszym zespołem. I o czym to ma świadczyć bo już nie łapię?

 

o tym, że nic specjalnego dirk w tej serii nie pokazał

 

Bezwględnie zły nie był, ale porównując czego potrzebowali inni mistrzowie był wyjątkowo skromny - jeden high impact player w osobie Chandlera i grupka pomniejszych role-playerów. Oczywiście nie można im odmówić, że się dobrze spisywali, ale bez wkładu pomniejszych graczy na różnych etapach tak naprawdę nie da się wygrać mistrzostwa, a w ataku ci goście dużo korzystali na obecności szwaba. Bo własnie głównym czynnikiem grania powyżej sumy talentu jest Dirk przez to jaki ma impact w ataku nawet bez piłki. Bast tu gdzieś wrzucał rozpiskę jak wszystkim leciały statsy rzutowe kiedy grali na boisku z Dirkiem i bez.

 

Poza tym k**** - drugą opcją tego temu był Jason Terry. JASON TERRY. Szanujmy się.

 

ten wyśmiewany terry robił 17,5 pts na ts >60% - chyba nie tak źle jak na drugą opcję? Poza tym cały skład rzucał na ts > 50% co świadczy o tym że zły chyba nie był co nie? A brian cardinal miał nawet >100% ;)

 

G4 i G2 z Heat to były heroiczne mecze, G3 właściwie też, choć przegrany. Oba wygrane to must-wins, w których Heat mogli objąć prowadzenie 2-0 lub 3-1, a Mavs przecisnęli je zamykając mecze runami 17-4 i 20-2 na plecach i gamewinnerze Dirka. Któryś z nich to nawet było flu-game 2 ;]

 

Do tego G1 z Lakers i epicka seria z Thunder.

Nie wiem co było heroicznego w g4 i 6-19. Już lepiej wyglądał w g3 i g5. Co do postawy w opisywanych przez ciebie meczach to game winnery były fajne, ale na przykład w g2 dirk miał kwarty na poziomie 1/6 (2q) także gdyby nie pudłował na początku to potem jego heroiczna ostatnia minuta nie byłaby potrzebna.

Ok przesadzam - pamiętam tę serię, wiem że dirk był clutch i madafaka, ale jak się na to spojrzy trzeźwym okiem to naprawdę nic epickiego w niej nie zagrał. Ja nie podniecam się jak kobe zamknie mecz kilkoma rzutami, a wcześniej miał 5-13 i tego samego nie robię z dirkiem. To była dobra seria superstara ale nic legendarnego.

 

 

A mnie się właśnie wydaje, że po krótkim czasie (pewnie tez lockout miał znaczenie) wszyscy od razu o tym zapomnieli, a potem wrócili do swoich LeBronów i Kobich, którzy są bardziej pasjonujący niż pokraczny szwab rzucający fadeawaye.

Wiesz na pana trzeba mieć wygląd i pieniądze jak mawia przysłowie. A poważnie - z jednej skrajności w drugą, dirk jak dla mnie jest wypad playerem pewnie top 15-20 eva. Ale miał sezony gdy z dobrym składem odpadał, miał sezony gdy ze średnim supportem walnął championship run. nie było epic fail poza gsw, nie było epic win. Tyle. Zdobył mistrzostwo nie z pozycji 100% contendera, ale zupełnym underdogiem po RS też bym go nie nazwał. Zagrał b.dobre PO, ale w końcu od kolesia tego typu trzeba tego wymagać. Inaczej nikt by go w tej dyskusji nie umieszczał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co było heroicznego w g4 i 6-19. Już lepiej wyglądał w g3 i g5. Co do postawy w opisywanych przez ciebie meczach to game winnery były fajne, ale na przykład w g2 dirk miał kwarty na poziomie 1/6 (2q) także gdyby nie pudłował na początku to potem jego heroiczna ostatnia minuta nie byłaby potrzebna.

Ok przesadzam - pamiętam tę serię, wiem że dirk był clutch i madafaka, ale jak się na to spojrzy trzeźwym okiem to naprawdę nic epickiego w niej nie zagrał. Ja nie podniecam się jak kobe zamknie mecz kilkoma rzutami, a wcześniej miał 5-13 i tego samego nie robię z dirkiem. To była dobra seria superstara ale nic legendarnego.

 

dokładnie, Dirk grał zayebiste PO na zachodzie, ale w finałach aż tak epicko nie było --- miewał epickie końcówki ale miewał też spotkania słabsze i w overallu to nie było tak epicko jakby się wydawało, pamiętam była nawet na ten temat dyskusja po zeszłorocznych finałach na naszym forum

 

 

i zgadzam się też co do tego, że support 2011 był naprawdę świetny, głęboki & dobrze zestawiony, paru kolesi grało swoje career's best w owych PO, i wreszcie Carlislie mistrzowsko nimi kierował

a co z tego że Jason Terry nazywa się Jason Terry jak były takie mecze że walił Bronowi jumpera za jumperem in his face ? ? ?

 

 

 

 

natomiast co do przytaczania tutaj supportow z pierwszych lat Digglera, w sumie do 2005 łącznie, jako mocnych teamów i wymienianie ich jako conntenderów to śmiech i żenada, odpuśccie, bo to były pośmiewiska a nie drużyny z kołkiem na ławce trenerskiej, a zachód był wtedy zasadniczo dość mocny

Edytowane przez rw30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagrał b.dobre PO, ale w końcu od kolesia tego typu trzeba tego wymagać. Inaczej nikt by go w tej dyskusji nie umieszczał.

Dirk właśnie dlatego jest umieszczony w tej dyskusji, ponieważ świetnie grał. Najpierw są osiągnięcia, dopiero potem renoma, nikt nie gra dobrze ponieważ jest "kimś", tylko jest tym "kimś" ponieważ zdobył szacunek swoimi występami. Więc umniejszanie wyczynów Dirka z tamtych play-offs "bo tego należało wymagać" jest conajmniej niepoważne.

 

a co z tego że Jason Terry nazywa się Jason Terry jak były takie mecze że walił Bronowi jumpera za jumperem in his face ? ? ?

Dokładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o tym, że nic specjalnego dirk w tej serii nie pokazał

Grał swoje, przegrali, end of story. Naprawdę dalej nie rozumiem co to ma znaczyć, znasz jakichś zawodników, którzy w każdej serii w karierze pokazują "coś specjalnego"?

 

Nie wiem co było heroicznego w g4 i 6-19. Już lepiej wyglądał w g3 i g5. Co do postawy w opisywanych przez ciebie meczach to game winnery były fajne, ale na przykład w g2 dirk miał kwarty na poziomie 1/6 (2q) także gdyby nie pudłował na początku to potem jego heroiczna ostatnia minuta nie byłaby potrzebna.

Ok przesadzam - pamiętam tę serię, wiem że dirk był clutch i madafaka, ale jak się na to spojrzy trzeźwym okiem to naprawdę nic epickiego w niej nie zagrał. Ja nie podniecam się jak kobe zamknie mecz kilkoma rzutami, a wcześniej miał 5-13 i tego samego nie robię z dirkiem. To była dobra seria superstara ale nic legendarnego.

Przypominam że 6/19 w G4 grał z gorączką, a rzucając 10pkt w czwartej kwarcie uratował właściwie serię, bo przy 1-3 byłoby już po frytkach.

 

Chciałbym też nadmienić, że Heat to było Top 2 w obronie, a cała seria była dość zamulista i defensywna, zresztą ta seria akurat epicka nie była jako całość (chociaż wspomniane mecze to zdecydowanie epickie końcówki, przypominam - dwa mecze o być albo nie być rostrzygnięte w końcówkach na runach w sumie 37-6), ale playoffy jako całość były epickie. Nie licząc już nawet tego Portland, to w skrócie: Dirk jebie Lakers, Dirk jebie Thunder jeszcze mocniej, a jak jest pożar i koniec marzeń w finałach, to Dirk się spina na decydujące momenty i kopie dupsko, nawet jeśli przed chwilą trochę cieniował.

 

a co z tego że Jason Terry nazywa się Jason Terry jak były takie mecze że walił Bronowi jumpera za jumperem in his face ? ? ?

 

To, że taki Jason Terry, choćby grający PO życia, pozwala nam ujrzeć w odpowiedniej perspektywie support Dirka względem konkurencji. W Heat, Spurs i Thunder byłby czwarty do piłki, a w Celtics i przyszłorocznych Lakers piąty. W Mavs był drugą opcją i właściwie ostatnią, bo reszta ofensywy to było "komu siedzi, ten gra". Człowiek, który może rzucić +15 punktów jako druga opcja to nie jest żaden szał, kiedy w większości topowych drużyn ostatnich lat drugie (czy nawet dalsze) skrzypce grają goście na poziomie All-NBA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grał swoje, przegrali, end of story. Naprawdę dalej nie rozumiem co to ma znaczyć, znasz jakichś zawodników, którzy w każdej serii w karierze pokazują "coś specjalnego"?

Jak ktoś w swoim prime, kandydujący do top3 na swojej pozycji eva, nie jest w stanie pociągnąć swojego zespołu do zwycięstwa, w starciu z rywalem podobnej klasy to chyba można mu to wytknąć. Wszyscy jechali po jamesie po tamtych finałach, po kb 6-24, to czemu po dirku nie można? no jest biały?

 

Przypominam że 6/19 w G4 grał z gorączką, a rzucając 10pkt w czwartej kwarcie uratował właściwie serię, bo przy 1-3 byłoby już po frytkach.

bywali zawodnicy co grali z gorszymi kontuzjami niż gorączka. Te 10 pkt jest zajebiste, ale gdyby wcześniej nie cieniował to nie byłoby niezbędne.

 

To, że taki Jason Terry, choćby grający PO życia, pozwala nam ujrzeć w odpowiedniej perspektywie support Dirka względem konkurencji. W Heat, Spurs i Thunder byłby czwarty do piłki, a w Celtics i przyszłorocznych Lakers piąty. W Mavs był drugą opcją i właściwie ostatnią, bo reszta ofensywy to było "komu siedzi, ten gra". Człowiek, który może rzucić +15 punktów jako druga opcja to nie jest żaden szał, kiedy w większości topowych drużyn ostatnich lat drugie (czy nawet dalsze) skrzypce grają goście na poziomie All-NBA.

Jasne terry nie jest najlepszym side kickiem eva, ale zobacz, że ten skład był bardzo zbilansowany. Dobry pg, ze zbiórką i dobrą obroną, defensor na sg z rzutem za 3, marion dobry obrońca i finisher + chandler chyba jednak all-nba level. Na ławce terry, barea, haywood. Nie było wielkich nazwisk, ale każdy coś wnosił. Nawet cardinal dwie tróje trafił w tych finałach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś w swoim prime, kandydujący do top3 na swojej pozycji eva, nie jest w stanie pociągnąć swojego zespołu do zwycięstwa, w starciu z rywalem podobnej klasy to chyba można mu to wytknąć. Wszyscy jechali po jamesie po tamtych finałach, po kb 6-24, to czemu po dirku nie można? no jest biały?

No sorry, ale Dirk tam grał swoje Dirk-ball czyli jakieś 25-10, moze nawet na nieco lepszej efektywości niż zazwyczaj, podczas gdy LeBron per 36mpg spadł w finałach o POŁOWĘ w ppg w porównaniu do regulara, poleciał o kilka procent w skuteczności i ogólnie był nowhere to be found. Please, stahp.

 

Jasne terry nie jest najlepszym side kickiem eva, ale zobacz, że ten skład był bardzo zbilansowany. Dobry pg, ze zbiórką i dobrą obroną, defensor na sg z rzutem za 3, marion dobry obrońca i finisher + chandler chyba jednak all-nba level. Na ławce terry, barea, haywood. Nie było wielkich nazwisk, ale każdy coś wnosił.

No ja wiem, że był, ale jak nas uczy historia, mistrzostwa zazwyczaj wygrywają nie składy zbilansowane tylko wyładowane topowym talentem. Albo nawet nie mistrzostwa, bo czasem mając ładnie skonstruowany i pozbawiony dziur skłąd bez madafakerów ciężko jest przebrnąć drugą rundę. Dlatego ten run Mavs jest tak wyjątkowy. Poza tym wkład pomniejszych zawodników w grę nie jest elementem typowym dla Mavs, bo takich graczy mają właściwie wszyscy mistrzowie - tym co ich różni jest to, że skład Mavs nie jest "top heavy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby do mistrzowskich Mavs w miejsce Dirka włożyć kogokolwiek innego nie przeszliby oni Lakers. Nie ma opcji żeby nawet LeBron dał z siebie wszystko, a przy tym jesczze ciągnął drużynę bez indywidualności i większości już po swoim prime (w Cavs miał momentami lepszy backup). W tamtych PO wyszło również że lepiej zbudować team na mądrych, głodnych sukcesu zawodnikach niż kolesia hype'owanego na superstara po 1-2 b.dobrych sezonach obudowywać zdziadziałymi dawnymi All-Starami na przesadzonych kontraktach. Najfajniejszy run drużyny przez PO jaki widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że taki Jason Terry, choćby grający PO życia, pozwala nam ujrzeć w odpowiedniej perspektywie support Dirka względem konkurencji. W Heat, Spurs i Thunder byłby czwarty do piłki, a w Celtics i przyszłorocznych Lakers piąty. W Mavs był drugą opcją i właściwie ostatnią, bo reszta ofensywy to było "komu siedzi, ten gra". Człowiek, który może rzucić +15 punktów jako druga opcja to nie jest żaden szał, kiedy w większości topowych drużyn ostatnich lat drugie (czy nawet dalsze) skrzypce grają goście na poziomie All-NBA.

:worked_till_5am::crushed::concern::sour: serio szanujmy się, nie piszmy więcej takich bzdetów, Terry to nie jest jakiś pierwszy lepszy grajek tylko bardzo dobry sg, a tamte play offy miał rewelacyjne, jak ktoś sadzi 17 ptk na 44% za trzy to gadanie że gdzieś tam byłby któryś z kolei do piłki to głupota jakich cholera mało, pierdolona propaganda jak za bieruta, wyjebisty występ Terrego ma nam unaocznić jak wybitny jest Dirk, Malone do finałów awansował z 2 opcją strzelecką Hornym który zdobywał 14 ptk, dodatkowo pod koszem miał Fostera i Ostertaga a nie Chandlera który odwalał robotę za dwóch pod obręczą w defie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No sorry, ale Dirk tam grał swoje Dirk-ball czyli jakieś 25-10, moze nawet na nieco lepszej efektywości niż zazwyczaj, podczas gdy LeBron per 36mpg spadł w finałach o POŁOWĘ w ppg w porównaniu do regulara, poleciał o kilka procent w skuteczności i ogólnie był nowhere to be found. Please, stahp.

 

a kobe w 2010 grał w finałach na 28 pkt a i tak gasol był mvp. dirkowi też procenty spadły w finałach zresztą. dirkowi w 2004/05 w PO też ts poleciał o 8%.

 

 

No ja wiem, że był, ale jak nas uczy historia, mistrzostwa zazwyczaj wygrywają nie składy zbilansowane tylko wyładowane topowym talentem. Albo nawet nie mistrzostwa, bo czasem mając ładnie skonstruowany i pozbawiony dziur skłąd bez madafakerów ciężko jest przebrnąć drugą rundę. Dlatego ten run Mavs jest tak wyjątkowy. Poza tym wkład pomniejszych zawodników w grę nie jest elementem typowym dla Mavs, bo takich graczy mają właściwie wszyscy mistrzowie - tym co ich różni jest to, że skład Mavs nie jest "top heavy".

Nie wiem czy zawsze najbardziej naładowane talentem - wydaje mi się, że lakersi byli bardziej utalentowani niż detroit, a jednak przegrali. Właśnie to dopasowanie daje dużo więcej niż suma talentów. Podobnie zresztą było z cavs z czasów lebrona - do finałów doszedł z najmniej utalentowanym supportem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy zawsze najbardziej naładowane talentem - wydaje mi się, że lakersi byli bardziej utalentowani niż detroit, a jednak przegrali. Właśnie to dopasowanie daje dużo więcej niż suma talentów. Podobnie zresztą było z cavs z czasów lebrona - do finałów doszedł z najmniej utalentowanym supportem.

Ja jebię, mówię, ze zazwyczaj mistrzostwa wygrywają zespoły naładowane talentem, a ty mówisz, że przecież nie zawsze wygrywają ci co mają najwięcej talentu.

 

Jesteś w stanie po Pistons 2004 wskazać mistrza, który nie był jednym z najbardziej naładowanych talentem zespołów w lidze? Pewnie nie. Przed Pistons 2004 widziałeś wielu takich mistrzów? Też pewnie nie. A Cavs to właśnie idealny przykład zbilansowanego zespołu bez wielkich nazwisk w supporcie, który tyle razy z hukiem rozpadał się w PO w drobny mak, że LeBron w końcu spakował manatki i sobie poszedł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.