Skocz do zawartości

Mecze Jazz 2004/2005


barteck

Rekomendowane odpowiedzi

Hmmm :) a po 3 kwartach przy stanie 73-72 myślałem ze Utah pokusi się o niespodzianke...

Jednak Ginobili z Bowenem do tego nie dopuiśćili..razem zdobyli prawie 50 pkt..

w druzynie Jazzmanów nikt szczególnie nie wybił się na wyżyny swoich możliwości..

Najwięcej pkt w miał McLeod zdobywca 18 oczek...

Zaraz za nim był.. Kirlenko..który nie zagrał zbyd dobrze..16 pkt..

Teraz spotkanie z Indianą Pacers..może po tym spotkaniu będą powody do radości..dla kibiców Jazz..

Bilans nadal przedstawia się fatalnie.. 20 zwycięstw przy prawie 40 porażkach..

a Terminarz na ten miesciąc nie jest zbyt łatwy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i znów to samo...ja się pytam ile razy można przegrywać mecz w ostatnich minutach (tym razem trzech)?!

jeszcze na 3 minuty przed końcem prowadzimy 1 punktem, a później klapa - ostatnią fazę meczu przegrywamy 10-3 i do widzenia....kolejny raz zostajemy odprawieni z kwitkiem przez drużynę, która była jak najbardziej do ogrania....nawet pomimo tego, że gramy już o nic, to i tak się człowiek wkurza strasznie...

 

mecz nie wiem, chyba za wcześnie był grany, po Jazz przespali pierwszą kwartę przegrywając na począktu już 18-2 (!!!)....na szczęście z kwarty na kwartę było już potem lepiej...w drugiej obudził się Kirilenko, dobrze grał cały mecz Okur i doszliśmy ich....ale co z tego? skoro znów z braku strzelca 3 rzuty (niecelne oczywiście) w ostatniej minucie meczu oddał McLeod i piłkę też raz stracił Harpring....

 

szkoda gadać...co więcej jak rzadko kiedy zły jestem na Kirilenkę - ja tu jestem święcie przekonany, że to najlepszy defensor w nba a tu proszę - Jackson rzuca mu rekord sezonu 30 punktów na bardzo dobrej skuteczności....

 

właściwie tylko Okura i Harpa można pochwalić za ten mecz (też Andreia, ale tylko za grę w ataku - 16 pkt, 6 zb)...Turek znów zagrał świetnie kończąc z 18 punktami i 12 zbiórkami (z czego aż 6 w ataku) i żadną stratą w 34 minuty po raz kolejny potwierdzając jak przydatnym i wartościowym jest graczem (i to nie tylko jak dostaje te ponad 30 minut na mecz), który grając długo wykręca zawsze znakomite statystyki....Matt dodał 18 pkt i 7zb....

totalnie zawiódł za to McLeod, który miał 3/16 z gry co tym bardziej daje do myślenia, dlaczego akurat on rzucał w najważniejszych akcjach mając tak kiepski dzień strzelecki?....do tego doszedł słaby mecz po kilku wcześniejszych znakomitych występach Bella (2/9 z gry, razem z McLeodem mieli więc 5/25 - 20% :evil: ...) i mamy to co mamy, choć wcale nie musiało tak być, bo mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać....

 

eeech, szkoda moich nerwów...idę spać....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest zle... to byl bardzo slaby mecz. Kirya naprawde sie nie popisal. a to, co robil McLeod, przechodzi wszelkie pojecie.

ten mecz potwierdza to, o czym juz raz pisalem - Jazz maja tendencje do przegrywania meczow z druzynami ze Wschodu w koncowkach... :evil: i to jeszcze na dodatek u siebie (jesli sie nie myle, to wiekszosc przegranych meczow w Salt Lake City bylo przeciwko druzynom z Eastern Conference :evil: )

dupa zimna

 

eeech, szkoda moich nerwów...idę spać....

 

 

i to jest chyba jedyne sensowne rozwiazanie :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brrrr no co za wioche odwalają nasze POziomki , pierwsz kwarta to tragedia .

mecz nie wiem, chyba za wcześnie był grany, po Jazz przespali pierwszą kwartę przegrywając na począktu już 18-2 (!!!)....

Ładnie sie zdziwiłem kiedy zobaczyłem ten wynik. Naszczęście poźniej chłopaki się pozbierali i zaceli systematycznie odrabiać straty.

Zawiódł Bell i Kiri nie gra tak jak na początku sezonu, choć przypominając sobie analize osiągnięć Boozera w stosunku do meczó gdy występpował wraz z Kira oznaczało to ze obaj wydattnie na tej wspópracy korzystali. Chyba bez Boozera cięzko liczyć na poprawe choć mecz nie był aż tak dramatycznie przegrany. Gdyby nie ten fatalny początek to Jazz mieli dużą szanse na wygranie tego pojedynku dlatego nie ma sie co łamac bo czas triumfów Jazz w tym sezonie jeszcze się nie skończył ( nie myśle tu o losowaniu pików ) :]

dupa zimna

mało !:P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej Panowie, co poobrażaliśmy się na Jazz :?: :wink: Bez przesady, niech grają, niech sie ogrywają, nie ma co załamywać rąk. Tak jak pisał Szak: proces przebudowy był chyba zbyt głęboki, więc takie efekty, przypomnijcie sobie grę w ub. sezonie Suns i Bulls, a 2-3 lata temu Rockets. Spox, najważniejsze to spox

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej Panowie, co poobrażaliśmy się na Jazz

E no nie choć coś ostatnio cicho sie zrobiło na forum. A przecież zwykliśmy pisać wiecej gdy Jazz przegrywają:)

Dziś wielki pojedynek z mistrzami otweirający ciężkie pieciomeczowe turnee po wschodzie:P

 

 

13.03.2005 (dzis)

Jazz at Pistons ... juz w tym sezonie udało się wygrać Jazzmenom w Detroit ale teraz dochodzi znów dodatkowy smaczek. (Arroyo)A publicznosć pocisków wcale do najmilszychnie nie należy o czym w tym sezonie można było się przekonać, jak potraktowali zawodników Indiany. Dodatkowo własnie Okur ostatnio znów gra więcej i lepiej pod nieobecność Boozera. Ciekawe jak sie zaprezentuje naprzeciw 'Walleace brothers' Dotego pomimo nie najgorszej gry Jazz mamy znów fatalną passe 4 przegranych meczów z rzędu, a jak podczas poprzedniej serii SS :P zwyciestwa przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie. Było by dobrze wzbudzić troche respektu wśród przeciwników. Licze na wyrównany mecz. I na walke do ostatniej kropli ... potu heh:)

 

Ostatnio gracze z Detroit przerwali długą serie wygranych meczów. Na ichniej oficjalnej stronie mają fajną sonde... która z druzyn z zachodu która będzie w najbliższym czasie goscić w Detroit będzie najcięższym do pokonania przeciwnikiem .. niestety JAzz sa wśród wymienionych sklasyfikowani najniżej. Trzeba im za to skopać tyłek :lol: beat Pistons

 

 

ps

a we wtorek w nocy mecz z Cavaliers ... ciekawe jak wygladało by przywitanie byłej gwiazdy tego klubu:P Oby amerykanie nie wzieli sobie do serca europejskich wzorców.. naszczęscie Boozer nie pojechał w trase wiec chyba nie bedzie zadnych zbędnych awersji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezu. mecz z Memphis (oczywiscie przegrany) to byla tragedia. to bylo spotkanie AK47 contra reszta swiata. byl najlepszym strzelcem (co zreszta ma najczesciej miejsce w przegranych meczach - nie ma komu rzucac, to Kira to robi, ale poniewaz nie jest superstrzelcem, to niewiele daje :evil: ), zbierajacym, podajacym, przechwytujacym i blokujacym. reszta tragedia, co ciekawe, znowu mamy Handlogtena (gral chwile w Jazz w zeszlym sezonie). nie chce mi sie sprawdzac, ale pewnie na 10 dni, do powrotu Boozera, potem go wykopia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie poobrażaliśmy się na Jazz, po prostu czasu trochę mniej na pisanie na forum odkąd my wszyscy zaangażowaliśmy się w pracę nad stronką:)

 

co do "turnee" po wschodzie to mówiąc szczerze czarno to widzę:/...nie spodziewam się nawet jednego zwycięstwa...oczywiscie bedę dopigował Utah w każdym meczu i za każdym razem (jak zawsze:)) liczył na zwycięstwo, ale o odniesienie nawet jednego będzie trudno....niby z New Jersey może być łatwo, bo ogólnie mają słaby skłąd i są obecnie w dołku, ale co z tego skoro kilka tygodni temu przyjechali do SLC i sromotnie nam skopali tyłki....

obawiam się, że tu żadne analizy nie pomogą - wszystko zależy od dyspozycji dnia - jeśli zagramy na miarę możliwości, to możemy powalczyć z każdym...jeśli znów ospali i bez walki, to czekają nas znów 20-punktowe klęski:(

 

a to co napisali na stronie Detroit to też wzbudziło we mnie sportową złość! będę i kibicowal nam jak opętany:)!....

swoją drogą mnie też ciekawi jak wypadnie Memo przeciw Wallace'om - to będzie prawdziwy sprawdzian jego umiejętności....jeśli rzuci z 15 punktów, to znaczy, że coś z niego jeszcze będzie i warto na niego stawiać i czekać na dalszy rozwój :lol:

 

a Arroyo bedzie miał w tym meczu bardzo dużo do udowodnienia Sloanowi i Millerowi...i jestem pewny, że zagra dobrze....i mówiąc szczerze życze mu żeby wypadł jak najlepiej, żeby pokazał włodarzom Utah jak wielki błąd zrobili pozbywając się go w niewybredny sposób, tym bardziej, że on nic złego nie zrobił....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm to prawda ciężkie czasy mają Jazzmani na ręku :wink: Jednak zgadzam się z Bratem (hej Maxec) że to niezbędny okres przebudowy. Utah i tak długo zwlekała z tą decyzją.Jest teraz sezon w którym trzeba doprowadzić do porządku tak wiele radykalnych przecież zmian w składzie i taktyce.Myślę że na bilans Jazz nie mały wpływ miały kontuzje.Wyobraźmy sobie że na moment jesteśmy trenerem Jazz.Zarysowujemy pewnien plan gry na sezon i co miesiąc dostajemy od losu "niespodziankę" w postaci kontuzji, co gorsza kluczowych graczy.Tak się zastanawiam czy w tym sezonie był przynajmniej jeden miesiąc w którym Jazz grali w pełnym składzie, tzn każdy z zawodników pierwszej piątki był w pełni sprawny.Nawet jeśli tak, to nie zmienia to faktu, iż pod presją władz oraz kibiców taka "sinusoidalna" gra raz wszyscy raz nie-musi doprowadzić do takiego bilansu.Pół biedy jeśli kontuzja dotyka tylko jednej pozycji na parkiecie, ale przecież Jazz, niczym podczas gry w pomidora :wink: przerzuca kontuzje po całym wręcz obwodzie.

Moje zdanie jest takie: Słaby bilans, niska pozycja ale za to małe oczekiwania w przyszłym sezonie wśród wielu, co paradoksalnie sprzyja Utah.Mało szumu wokół gry Jazz może pozwolić im na świetny przyszły sezon, w którym wyjdą jako skazani na bicie a pokażą się jako pewni kandydaci na play off-czego im szczerze życzę.

Teraz stroją instrumenty by w przyszłym sezonie dać koncert-koncert Jazzowy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no była to masakra jeśli chodzi o poczynania defensywne obu drużyn....atak praktycznie nie istniał...jak po II kwarcie Jazz mieli na swoim koncie zaledwie 50 punktów i przegrywali 8 to myślałem, że będzie kompromitacja i nie rzucą 60...na szczęście się udało:)

 

ten mecz pokazał na co nas stać w obronie...może Detroit nie są jakimiś specjalnymi tuzami w ataku, ale jednak dać im rzucić 64 punkty to jest coś - to był ich najgorszy ofensywny występ w historii...zasługa w tym całej drużyny, która broniła strefą, o której z uznaniem wypowiadali się gracze Pistons...ale prym w obronie wiódł Kirielenko z 5 blokami (blokował Prince'a 2 razy, Hamiltona 2 razy i Billupsa raz) i 3 przechwytami...pokazał jaka jest różnica pomiędzy nim a Prince'm - Tayshaun też jest bardzo dobrym obrońcą, ale jednak sporo odstaje w tym względzie, jak i zresztą w ataku, od Andreia...

 

a IV kwarta to był popis Utah - 6 punktów w jednej kwarcie Detroit to znów wyrównanie negatywnego rekordu tej drużyny...Jazz zmusili ich do przestrzelenia wszystkich 15 rzutów !!! zdobywali punkty tylko z wolnych...w ogóle w całym meczu trafili np.: tylko jedną trójkę na 18 prób!....w sumie z gry mieli 31,5% !....i jak tu krytykować naszych Jazzmenów, skoro nawet mistrzowie NBA grają na tak fatalnej skuteczności?!...

 

dlatego w tym poście skupiam się na fatalnej postawie Detroit jako wyniku świetnej defensywy Utah....bo to, że my gramy fatalnie w ataku to wiadomo od dawna i 32% z gry i 14% za trójki mnie nie zaskakuje, to nic nowego...ale że potrafimy grać tak w obronie to jest coś, z czego chyba nie zdawaliśmy sobie sprawy!...

 

do tego dochodzi świetny występ Kirilenki, który chyba rozegrał najlepszy mecz w karierze...może trochę szczęśliwie się złożyło, że w obliczu nieobecności Boozera Andrei gra na 4 i na przeciw niego nie stanął dobry obrońca jakim jest Prince...Rasheed też jest dobry, ale zapewne nie nadążał za Kirilenką, gdy stawali naprzeciw siebie trochę dalej od kosza i nie potrafił dorównać Kirilence szybkościowo...i dzięki temu Andrei mógł dać taki popis strzelecki...

 

wspominałem wcześniej że mecz ten będzie testem dla Okura...i wypadł niejednoznacznie - raczej zdawało się, że jest to zawodnik lepszy w ataku niż w obronie a tu proszę - słabiej w przodzie - 7 punktów na fatalnej skutecznosci 2/9 ale 11 zbiórek przeciw takim tuzom deski jak bracia Wallace....do tego dwa bloki (na Arroyo i Sheedzie) potwierdzają , że w obronie Memo wcale nie jest taką "panienka" za jaką się go uważa...

 

ostatnim akcentem meczu był słaby występ Arroyo - sporo więcej się po nim spodziewałem....

 

no nic -podsumowując dla mnie był to super mecz...to że przegraliśmy jest mniej ważne...istotne jest to, że pokazaliśmy nasze umiejętności, z których nie zdawaliśmy sobie sprawy, walczyliśmy do końca i pokazaliśmy klasę....dla mnie jest to obok zwycięstw z San Antonio i Phoenix trzeci najlepszy mecz w seznie Utah od czasu kontuzji Kirilenki...

tak że jakby ktoś miał torrentowy link do tego meczu to koniecznie musi go tu dać...muszę mieć ten mecz!!!

 

go Jazz! i'm proud of you!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ano tak, co tu duzo gadac... AK47 byl jak zwykle klasa sam dla siebie - niesamowity mecz zarowno w obronie, jak i w ataku. problem w tym, ze nieobecnosc Boozera zdaje sie wychodzic tylko Kirii na zdrowie. a z jednym nawet tak grajacym zawodnikiem nie bardzo da sie wygrac mecz... a ten mecz byl do wygrania. co to sa 2 punkty? mimo wszystko gra Rosjanina w ostatnich kilku meczach dobrze wrozy na przyszlosc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poruszyłeś ważny temat, który po raz kolejny pojawia się w dyskusjach o Jazz...

na to wygląda, że lepiej gra się Kirilence bez Boozera...dla mnie jeśli chodzi o atak wynika to przede wszystkim z tego o czym pisałem wyżej, że Kirilence łatwiej jest w ataku przeciw wyższym rywalom z pozycji 4, bowiem ma nad nimi przewagę szybkości...przeciwko graczom z pozycji 3 aż tak nie błyszczy...

 

a w obronie to nie dziwne, że gra lepiej, no bo jednak ktoś musi zebrać tych 9 piłek, które zbierał w każdym meczu Boozer - spora część z nich przypada właśnie Andreiowi....

 

i myślę, że to nie jest tak, że Boozer zabiera mu grę...to znaczy trochę tak, ale nie na tyle, żeby "przygaszać" Andreia....Carlos gra na dobrej skuteczności i nie oddaje wcale tak wielu rzutów, a poza tym ma też sporo asyst.....to że mogą grac efektywnie razem potwierdził początek sezonu...

 

tak że ja wciaż wierzę w owocną współpracę w przyszłym sezonie naszego trio Kirilenko-Boozer-Okur, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce i bedzie uzupełnieniem pozostałych 2 graczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To spotkanie mimo iż przegrane to oprócz niskiego (czyli dobrej grze defensywnej) wyniku rzuciło światło na kilka istotnych kwesti.Nie zamierzam tutaj poruszać gry AK bez Bozia-bo sam do końca nie jestem przekonany czy rzeczywiście Boozer jest graczem którego obecność obniża grę AK.

To co zwróciło moją uwagę to szokująco niski procent rzutów za trzy.O ile nasz Jazz w tym sezonie często z tego słynął :wink: o tyle Detroit (o ile się nie mylę) ustanowiło chyba niechlubny rekord w swojej histori 1 na 18 to 5%!!!!.Zaryzykuję stwierdzeniem, że to chyba jeden z najniższych procentów za 3 w histori NBA.Druga sprawa to zbiórki-już przed meczem rozmawiając z bratem (hej Maxec:) wyraziłem swoją obawę co do duetu Wallace.Okazało się że nie było to podwójne uderzenie :wink: a przynajmniej w statystykach Utah okazała się minimalnie lepsza, co pod nieobecność Boozer'a jest powodem do radości.Oczywiście Kirilenko zagrał jak na gwiazdę przystało.Szkoda że mógł tego dnia liczyć tylko na Harpa.Nie ukrywam iż porażka 2 punktami boli-wszak to jeden kosz-2 punkty, które mógł rzucić np McLeod :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coś cicho ;::; moze ktoś pokusi się o dogłębną analize meczu z Cleveland:P

 

Ja zauważyłem ze zawsze przegrywamy jak gramy słabo. ;) I jak nic nie siedzi to już zupełnie sporadycznie.... trudno jest o zwycięstwo.

Dziś Bronek pokazał kto tutaj rządzi. 36 punktów na ponad 60 % skutecznosci. Ten gracz poraz kolejny udowadnia ze wart jest tych wszystkich pokłonów i całej otoczki super gwiazdy jaką okrzyknieto go jeszcze na długo zanim zaczoł grać zawodowo.

NIestety znów zabrakło srodków. Tymbardziej ze Ilgauskas jak i Drew dziś skuteczcznie grali pod koszem. A ze nikt nie dał rady przypilnować Bronka to już trudno było oczekiwać zeby wynik był inny. Choć gdyby Kira tak rzucał jak w poprzednich dwóch meczach to kto wie:)

Niestety cały obwód zawiódł .. trudno kogoś wyróznić kto zagrał bardziej do du.... y w tej formacji:) Znów brakuje rozsądnego rozgrywajka. Eis ma już tyle lat za sobą ale jakby nic z tego nie wynika. Livingston - pożal sie .... No a McLeod to chyba tak za 3 lata bedzie grał przyzwoicie. Tylko ja nie chce 3 lata żyłowac po dołach tabeli. przydałby sie zastrzyk od razu ..... zmiana filozofi gry może. zeby Okur grał na 3 Kiri na 2 , Boo na 4 i Hump na 5. A rozgrywał bedzie Bell. Może troche radykalnie ale powinni grać ci którzy umieją to robić. :evil:

 

Teraz meczyk z Indianą którym brak troche ognia pod koszem po stracie Jermeina - - trzeba by to wykorzystać tymbardziej ze gwiazdy Jazz w dzisiejszym meczu tak jakby odpoczywały:) bo dosyć krótko wszyscy grali podstawowi zawodnicy. Niech żyje rotacja. Nikt sie nie może wstrzelic i wszyscy są rozkojarzeni że jak zaraz coś spierniczą to odrazu idą w odstawke... teteż trudno o wirtułozerie wśród naszych drewnianych ludzi.

 

beat Pacers

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to kolejna seria

EEEH rzygać się chce :oops: :cry:

Właśnie ostatnio liczyłem głupio przegrane mecze, bo tym się zabawiam w czasach beznadziei :twisted: , to wyszło mi, że 1-2 wygrane mecze miesięcznie od grudnia dałyby Jazz bilans w granicach 30 wygranych i 35 przegranych

Ej szkoda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety kolejna porażka w koszmarnym sezonie, choć w niekoszmarnym stylu. Jazz przegrali dzisiejszej nocy z osłabionymi brakiem Amntawna Jamisona Wizards minimalnie 95-96, jednak to "zwycięzców" się nie sądzi, a tymi znów nie byli gracze Utah. Dzisiejsze spotkanie po raz kolejny udowodniło, że poza Andriejem Kirilenką oraz Mattem Harpringiem postawa pozostałych graczy Jazz jest wysoce niestabilna.

 

Co więcej, po raz kolejny okazało się, że wobec braku klasowego PG w rozgrywanie piłki bawić się muszą zawodnicy, którzy co prawda to umieją, ale nie powinni. Jeśli chodzi o to pierwsze, to kapitalne zawody ponownie rozegrał AK - 47. Szalał on z jednego końca boiska na drugi, udzielając się zarówno w ofensywie (28 pkt, 1 zb. off., 6 as.) jak i tradycyjnie w obronie (6 zb. def., 3 przch., aż 5 bl.). Dobre wsparcie dla "Buratino" z ławki dał Harpring, który miał 15 pkt i 5 zb. Jeśli chodzi o pozostałych graczy, to wreszcie kryzys przełamał Raja Bell, zdobywca 16 pkt, który jednocześnie miał 4 zb. i 4 as., a więc zaliczył niezwykle udany występ od dłuższego czasu. Niestety, to co być może przesądziło o losach spotkania to fakt, iż Bell, jakby nie było świetny defensor, wyleciał z parkietu za 6 fauli i nie miał kto już powstrzymywać świetnie dziś dysponowanego Gilberto Arenasa. Również, drugi z rzędu niezły mecz zagrał Giricek, mający na koncie 12 pkt. Jednak to co w kontekście tej porażki najbardziej boli, to skuteczność za "3". Ani Giricek, ani Harpring, ani McLeod, ani Eis nie potrafili trafić więcej niż ... 1 trójki ! A taki rzut przesądziiłby o wyniku spotkania. Co do tych dwóch ostatnich. Po raz kolejny potwierdziło się, że Jazz MUSZĄ szukać PG, bowiem zarówno Eis jak i McLeod to dobre "back-ups'y" i nic więcej. Eis grał dziś nieźle, bo 7 pkt i 6 as. na rezerwowego "rozgrywajka" to dorobek solidny. Ale McLeod od kilku spotkań nie pokazuje nic, bowiem ani nie podaje (dziś tylko 1 asysta!) a ze skutecznością rzutu to on się powinien udać do jakiegoś specjal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To rzeczywiście bolesna porażka jakich niestety Jazz miało wiele w tym sezonie.Śledziłem 1 kwartę i co ciekawe to właśnie w niej McLeod zdobył wszystkie swoje punkty (o ile dobrze pamiętam).W każdym razie gra słabo i co gorsza swoją nieskuteczność wyładowuje tam, gdzie nie trzeba, za co zaliczył "technikum" w 3 kwarcie.Wydaje mi się, iż to Okur a właściwie jego niska skuteczność zawazyły na losach meczu (1 na 4 za dwa i aż 4 straty to wystarczająco dużo do utraty przynajmniej 4 punktów).Oczywiście ktoś powie Arenas miał tych strat aż 7, ale jak napisał Maxec zwycięzców się nie sądzi a poza tym ten gracz zgromadził na koncie nie 5 a 22 punkty.Co do trójek to już wiele razy pisałem, iż panuje tu wyraźny kryzys a porażka 1 punktem obrazuje jak cenne są to rzuty, zwłaszcza przy szczelnie krytej trumnie.

Wierzyłem, że w tym meczu Utah przełamie serię porażek, jednak jak się okazało wciąż karze nam czekać-więc czekam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest wreszcie zwycięstwo!!!! pokonani Lakers!!

udało sie zatrzymać serię porażek na sumie 9 i nie otworzyć dwucyfrowego konta - ufff!!

 

szczęście, że akurat przyszło się Utah zmierzyć z Lakers, drużyną, w której nic nie układa się jak powinno i dodatkową taką, która nam leży...tylko Bryant odzyskał formę i naparzał tróje - 9 przez pierwsze 3 kwarty i wyglądało na to, że chce aby rekord trójek znów należał tylko do niego:) na szczęscie dla nas w czwartej kwarcie już nic nie trafił zza linni 7,25:)

 

a nasi grają tak, że aż trudno uwierzyć...Memo zalicza najlepszy mecz w sezonie miażdżąc podkoszowych Lakers 27 punktami (7/8 z gry) i 16(!) zbiórkami a dodajac jeszcze 5 asyst...niesamowity występ Turka, kóry tylko potwierdza jego ogromny potencjał...fakt, że pod koszem nie miał za bardzo sobie równych przeciwników, ale mimo wszytko takie zdobycze robią wrażenie i każą wierzyć w możliwości Okura, zarówno defensywne jak i ofensywne...

 

ale poza Memo na uwagę zasługuje niesamowita postawa Harpirnga, który zdobywa 23 punkty na nieprawdopodobej skutecnzosci 10/12...do tego Kirilenko z ławki 41 minut i znów bliski 5x5 - tym razem zabrakło tylko jednego przechytwu i 4 zbiórek...ale w końcu mu się uda, nie moze inaczej być...

 

swoje dorzuca też Giricek - 22 punkty - tego bym oczekwiał od takiego strzelca...

 

a skuteczność drużyny porażająca - prawie 60%!! coś niespotykanego w tym sezonie...do tego dobry procent trójek 46,7 (Okur 2/2) no i Lakers zostają odprawieni z kwitkiem....

 

słowem super mecz, może pozwoli nam się odbić od dna i pokazać, że jednak potrafimy grać i będziemy groźni do końca dla wszystkich...szczególnie że bodaj następnych 6 meczów gramy dalej u siebie...

 

a więc:

 

go go go go go go go go Jazzz___ :):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sloan troszeczke dziwnie dziś ustalił rotacje . Niby Ak nie grał od poczatku a i tak biegał po boisku najdłużej.

 

swoje dorzuca też Giricek - 22 punkty - tego bym oczekwiał od takiego strzelca...

o ile że Okur bedzie w końcu grał dłużej można było się spodziewać to ostatnio wygladało na to ze Gordan jest juz spalony na niebieskim:] u Jerrego. Oczywiscie do tego ze grał dłużej przyczyniła się kontuzja Bella i skutecznosć Snydera który wydwał mi sie faworytem na ostatnie mecze. Ale ze prawdziwego mężczyzne poznaje się po tym nie jak zaczyna ale jak kończy:P to cieszy postawa Giricka ktry po swietnym początku sezonu może znów dostanie przepustke od Slaona i zachwyci dobrą skutecznoscią w spotkaniach w kwietniu.

 

No i nie mozna bagatelizowac postawy Okura --- co za skutecznosć. Kiriego -- niby tylko 4 x 5 ale w trudnych kategoriach bo trudniej jest miec 5 bloków i 4 przechwyty niż 5 zbiórek heh :) A Harp do któego czasami traciłem cierpiwość zagrał również świetny mecz. Niby nie mozna sie przyczepić do postawy rozgrywajacych ale widać ze gra toczyła się głównie miedzy wysokimi zawodnikami :twisted:

 

 

a skuteczność drużyny porażająca - prawie 60%!! coś niespotykanego w tym sezonie...do tego dobry procent trójek 46,7 (Okur 2/2) no i Lakers zostają odprawieni z kwitkiem....

tak tak cieszy mnie to bardzo . Wspaniały występ "Naszych Wieśmaków". Taka skutecznosć zadko sie widuje na podwórku>::P a co dopiero wśród graczy Jazz:) heh

 

NIe należy też bagatelizować neisamowitego występu Kobiego. Gosć zdobył 43 punkty. Również na świetnej skutecnzosci. Naszczęście zbyt mało wsparacie dostał od kolegów z drużyny. Choc zaskoczył mnie występ Jumeina Jonesa no i krótki czas gry Slavy. W LAL kibicom jazz tez pozostaje w jakimś stopniu blizkie po poprzednim sezonie wcale dobrze sie nie dzieje. Chyba tez bedą polować w loterii. :?

 

 

 

 

Koleny mecz Jazz z bardzo ofensywnymi czarodziejeami z kolei nie wydaje sie dużym wyzwaniem bo przy takiej skutecznosci mozna ograc każdego:P tymbardziej ze kontuzji nabawił sie Jamison. Choc czy mamy kim powstryzmać Arenasa i Hugesa. Czy Ak i MO mają ich kryć:) To kto powstrzyma Haywooda. go Jazz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.