Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan - tak na poważnie


BMF

Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był  

180 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był



Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, Koelner napisał:

różnica jest taka , że wtedy aby shooter miał wolną pozycje musiał iść stagger czy z dwa mocne picki  , teraz Lillard czy Curry walą skąd chcą ponieważ nie możesz go dotknąć jak kozłuje piłkę .

lol, oglądałeś Last Dance?

Bo te trójki co MJ tam rzucał, to były takie, że stał sam na linii i myślał "c***, odpalam", a jego obrońca się patrzył z opuszczonymi rękami dwa metry dalej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Chytruz napisał:

Yep

to ja widziałem cegielnie 

co Kleber i Doncic robi aby przeszkodzić mu w fade awayu ? może w trumnę wejść na wolnym koźle . 

nawet przy 1:11 przynajmniej obrońca podczas kozła próbuje dwoma rękoma przeszkodzić 

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Koelner napisał:

różnica jest taka , że wtedy aby shooter miał wolną pozycje musiał iść stagger czy z dwa mocne picki  , teraz Lillard czy Curry walą skąd chcą ponieważ nie możesz go dotknąć jak kozłuje piłkę . presji obecnie na koźle praktycznie nie ma żadnej , nawet w ostatnim meczy George na Donciciu czy Lakers na Lillardzie nie próbowali wybijać piłki . slalom gigant 

tak było

Saving Private Ryan D-Day Scene GIF | Gfycat

Rhino GIFs | Tenor

 

12 minut temu, Koelner napisał:

nawet przy 1:11 przynajmniej obrońca podczas kozła próbuje dwoma rękoma przeszkodzić 

lepsze cuda się potem dzieją -> jak na GOATa rzucili Avery'ego Johnsona, LeBron by sobie nie poradził! xD

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię te przepychanki między lowerami LeBrona a prawdziwego GOAT'a. To zawsze daje sporo funu, hehe.

Tak mi się przypomniał ten epicki wpierdol od Spurs w NBA Finals 2014 i świetna obrona LeBrona. :D 

 

Edit - Manu ❤️ 

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, julekstep napisał:

lepsze cuda się potem dzieją -> jak na GOATa rzucili Avery'ego Johnsona, LeBron by sobie nie poradził! xD

Obecnie dzieja sie podobne cuda. Np w ostatniej serii PO gsw sas, Duranta kryto Patty Millsem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mac napisał:

Ten skrot znaczy akurat black matters forever.

To by się pisało Bmf

a mamy BMF (BelliMillsForbes)

I popraw wielka naszych Braci bo wjadą Ci na chatę 

W sumie aby nie było offtop to Jordana przodkowie pochodzili z Senegalu Czy Sudanu a tam jest ciemniejszy odcień ciemnego. Moim zdaniem to decydujący argument nad wyższością nad Lbj. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, julekstep napisał:

ziom, ale Ty porównujesz:

rozwój w ostatnich 30 latach dyscypliny drużynowej która istnieje od 130 lat (i jest uprawiana 'na poważnie' od jakichś 70ciu) do dyscyplin indywidualnych znanych od starożytności (jak nie lepiej - bo takie biegi to już australopiteki uprawiały)

 

gruby lol

Prawdopodobnie tak (choć ofc rozwój taktyczny może spowolnić w którymś momencie)

Według twoich kryteriów to Messi > Ronaldo z Brazylii > Maradona > Pele
Ale dla mnie i raczej większości trochę inaczej to wygląda i porównujemy skalę dominacji. A kto rzeczywiście był najlepszy wyszłoby przy grze w tych samych czasach na tych samych warunkach w podobnych zespołach. Powiedzmy, że każdy z nich jest wielki. Najlepiej z nich oglądało się mi Ronaldo z Brazylii. Messi w reprezentacji najmniej osiągnął. Najwięcej wygrywał i strzelał w apogeum formy Xaviego i Iniesty. Bez nich nie dominuje. On bywa też bezradny. Odpadnięcie w półfinale Champions League 2010 z Interem czy w 2012 z Chelsea, gdy grał w zdecydowanie najlepszej drużynie w Europie już pokazywało pewną rysę, gdy zespoły przeciwne prowadziły i postawiły autobus zamiast grać, a on nie pokazał nic przez 90 minut jakby zniknął. Potrzebuje jak C.Ronaldo najlepszej drużyny w Europie, by być najlepszym. Maradona czy Ronaldo z Brazylii nie wozili się na plecach innych w prime.

Dla mnie najbardziej atrakcyjna koszykówka NBA to ta z lat 90'. Wynika to pewnie z kilku czynników. Po pierwsze to ona mnie rozkochała.
Po drugie Bulls 90' i Jordan. Po trzecie przepisy, które pozwalały grać agresywniej więc nie było opierdalania się w defensywie stąd wyglądało to na poważniejsze granie niż teraz z ograniczeniami jak brak możliwości dotykania czy opierania się czy rzadsze fizyczne starcia.
Do dziś mim zdaniem nikt nie gra z taką lekkością, swobodą i gracją jak Jordan. Bryant niby jego najwierniejszy naśladowca, ale  grał ociężalej.
Był nowszą, ale wyraźnie słabszą wersją więc upada teoria nowsze lepsze.

W obecnej koszykówce nie podoba się mi bieganina, zbyt krótkie akcje i milion odpalanych trójek co zapoczątkowało Suns 15 lat temu.
Gdy wpada to ładnie to wygląda, ale często mamy festiwal pudeł. Takie drużyny jak GSW czy wcześniej Suns 2005-2007 dobrze się oglądało,
ale są tacy, którzy preferowali SAS 2005-2007. Był kiedyś taki użytkownik Bastillion, który pisał wiele o drużynie Popovicha. Dobrze się to wtedy czytało.
Lebron nie przypomina w niczym MJ. Gra trochę jakby miał kij w krzyżu. Popełnia często kroki, których nie gwiżdże się teraz lidze.
On mi bardziej zawsze nadawał się do porównań z Magiciem. Te jego ucieczki za łatwiejszymi tytułami są największą ujmą.
Większą niż posranie w finałach 2011 czy poddanie się mentalne i brak reakcji jak na lidera przystało, gdy w finałach 2014 przegrał największą różnicą w historii.
A SAS 2014 to taki odpowiednik Jazz 1997 czy 1998. Dobre drużyny jako kolektyw, z porządną ofensywą, ale w defensywie niezbyt elitarne.
Na obronę tych finałów 2014 jedynie można mieć argument, że każda drużyna przy 4 finale z rzędu ma prawo spuchnąć czy stracić dawną motywację.
Nigdy nie czepiałem się jego finałów 2007, gdzie grał słabo czy finałów 2017 i 2018, bo GSW z Durantem to było przegięcie.
Ten transfer powinien być zablokowany przez ligę szybciej niż Chrisa Paula do Lakers.
Do finałów 2015 też nie można mieć pretensji, bo stracił dwie gwiazdy więc było łatwe do przewidzenia, że nie dowiezie sam tych finałów na swoich barkach mimo prowadzenia 2-1 i prędzej czy później spuchnie.

Ustaliliśmy, że możliwości fizyczne sportowców nie poszły tak mocno do przodu przez ostatnie 20-25 lat jak niektórzy myślą.
Zgodzę się też co do progresu taktyk, które pozwoliły niwelować różnicę talentu.
Trójkąty P.Jacksona nigdy nie nadawały się do stosowania w każdej drużynie.
Potrzeba było do tego odpowiednich warunków, gwiazd i szybkiego ruchu zawodników bez piłki.
Taktyka w drużynie Popovicha była o wiele bardziej uniwersalna.
Znów strategia Kerra w GSW bez takich strzelców jakich ma nie dawałaby takiego efektu.
Kiedyś za odpalanie tylu rzutów za 3pkt jak Curry z 10-11m trenerzy posłaliby na ławkę :)

Progresem w NBA widocznym jest większa ilość solidnie grających drużyn niż 20-30 lat temu. Ale nadal są średniacy i słabeusze.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

Według twoich kryteriów to Messi > Ronaldo z Brazylii > Maradona > Pele
Ale dla mnie i raczej większości trochę inaczej to wygląda i porównujemy skalę dominacji.

Zgoda -> ale biorąc pod uwagę skalę dominacji trzeba brać pod uwagę otoczenie w jakim się dominuje (generalnie z roku na rok poziom trudności wzrasta).

Przecież Russell dominował w swoich czasach bardziej niż Jordan w swoich -> a to co wyczynia LBJ w swoich (trudniejszych niż 90's) czasach jest dość przejebaną dominacją (8 finałów z rzędu, indywidualnie najlepszy grajek przez 10+ lat z rzędu)

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

Potrzebuje jak C.Ronaldo najlepszej drużyny w Europie, by być najlepszym.

o! to tak jak Jordan! (szczególnie w drugim 3peacie)

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

Dla mnie najbardziej atrakcyjna koszykówka NBA to ta z lat 90'. Wynika to pewnie z kilku czynników. Po pierwsze to ona mnie rozkochała.

Po pierwsze i ostatnie. Resztę zmyślasz (brak opierdalania się w D itd) właśnie z tego powodu (gloryfikowanie z powodu emocjonalnego podejścia do tematu).

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

Takie drużyny jak GSW czy wcześniej Suns 2005-2007 dobrze się oglądało,
ale są tacy, którzy preferowali SAS 2005-2007. Był kiedyś taki użytkownik Bastillion, który pisał wiele o drużynie Popovicha. Dobrze się to wtedy czytało.

W sensie używasz odniesienia do autorytetu Bastilliona żeby zdeprecjonować Suns Nasha? Grubo.

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

On mi bardziej zawsze nadawał się do porównań z Magiciem. Te jego ucieczki za łatwiejszymi tytułami są największą ujmą.

Jak dużą ujmą jest ucieczka do innej dyscypliny? Zostawiając żarty na bok -> przed czym niby miał uciekać Jordan? Przecież on miał najlepszy support ze wszystkich super-starów  w lidze. Po jego odejściu Bulls byli dalej 55W teamem -> dodaj tam jakiegokolwiek superstara z 90's i masz mega contendera. Generalnie dostał od Krausego (prawdziwy ojciec sukcesu Bulls) wszystko na srebrnej tacuszce, kiedy LBJ przez 7 lat w Cavs najlepsze wsparcie jakie dostał to 50cio letni Shaq i Mo Williams... w czasach kiedy pula talentu w lidze była dużo większa niż w 80's czy 90's.

Propsy dla LeBrona bo to prawdziwy self-made man koszykówki, kiedy MJ był niańczony i karmiony łyżeczką przez Jerry'ego.

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

A SAS 2014 to taki odpowiednik Jazz 1997 czy 1998. Dobre drużyny jako kolektyw, z porządną ofensywą, ale w defensywie niezbyt elitarne.

Wat? Znów źle w BBRef sprawdziłeś :(

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

Nigdy nie czepiałem się jego finałów 2007, gdzie grał słabo

Trudno się czepiać tych finałów w temacie porównawczym z Dżordankiem skoro MJ w tym wieku był szkolony w 1szych rundach :)

1 godzinę temu, Rodman91 napisał:

Ustaliliśmy, że możliwości fizyczne sportowców nie poszły tak mocno do przodu przez ostatnie 20-25 lat jak niektórzy myślą.
Zgodzę się też co do progresu taktyk, które pozwoliły niwelować różnicę talentu.

Pomijasz jeszcze zwiększony talent pool (efekt Barcelony i tego że koszykówka dostała dużego kopa globalnie). W skrócie -> różnica między skalą talentu w 90's a dziś jest jak różnica między Schrempfem a Nowitzkim.

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle fanboy'e Jordana próbują naginać rzeczywistość i stosować podwójne standardy, żeby tylko nie musieć się mierzyć z tym, że LeBron to GOAT i przerósł karierą Jordana. W kółko te same gadki o zmianie klubów, rzekomym znikaniu, mistrzostwach czy zajebistości 90s... A oczywiście każdy kto się nie zachwyca tamtymi czasami na pewno ich nie widział xD Sentymenty za czasami młodości to od zawsze kiepski przewodnik, tyle stron tematu a racjonalnych argumentów za Jordanem dalej brak. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.