Skocz do zawartości

Rozważania o wierze o Bogu i KK


fluber

Rekomendowane odpowiedzi

20 godzin temu, jack napisał:

Zrobił się gorący temat. U mnie nawet lokalna gazeta zrobiła statystyki z wszystkich szkół w mieście i na religię nie chodzi 10 procent uczniów ogolniakow i 60 procent uczniów techników. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzecz dyskusyjna, co to znaczy "źle" w tym przypadku. Jak dla mnie religia w szkole jest wielowarstwowym absurdem. Począwszy od kwestii nadzoru pedagogicznego (np. wpływ dyrektora na obsadę i planową realizację przedmiotu) a kończąc na nadużyciach w tym zakresie (np. powszechne jest to, że z religii trzeba się "wypisać", a status przedmiotu jest inny - na religię trzeba się zapisać, inaczej można mieć go w dupie). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako człowiek wierzący/praktykujący i pamiętający jeszcze nie tak dawno szkolne czasy to merytorycznie z religii w szkole to nie wyniosłem tak szczerze chyba niczego. Najczęściej prowadziły drętwe katachetki, które każdy miał w dupie albo nieraz księża, którzy szkołę mieli w dupie bo czasami odprawiali w tym momencie mszę albo coś tam innego robili. Na religii uczyło się na kartkówkę na następnej lekcji, spisywało zadania albo ogólnie Bajlando a wyobrażam sobie co się teraz dzieje w erze smartfonów i internetu. Oczywiście czasami zdarzy się jakiś katacheta/ksiądz/zakonnica którzy ogarną lekcje i będą w stanie nawiązać kontakt z młodzieżą nie tylko opowiadając o Biblii tylko ogólnie prowadząc rozważania o życiu, ale niestety w moim przypadku nie przypominam sobie za dużo takich lekcji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie rzecz biorąc przygotowanie katechetów do pracy pedagogicznej to porażka. O ile w przypadku nauczycieli można powiedzieć, że kształceni są dobrze, a z różnych powodów kultura szkoły ich przytłacza i podcina im skrzydła, o tyle w przypadku katechetów znów wychodzi absurd: oni niczego nie muszą. I mają rację, bo ich szkolna działalność zależy od kaprysu biskupa, organy pedagogiczne nic nie mają do gadania.

Jestem nie ukrywam trochę uprzedzony do katechetów, bo chociaż to mała próba, to miałem z nimi semestr i to były moje najgorsze zajęcia i najgorsze grupy ever. Wyjebane na wszystko, arogancja, jakieś slogany, że po co im to czy tamto, skoro oni niosą słowo Boże... Chociaż z tym ostatnim też różnie bywało. Niektórzy, miałem wrażenie, byli raczej po prostu butni, bez specjalnej wiary w sens swojej misji ewangelizacyjnej. Tak czy owak, chyba moje najgorsze zajęcia w życiu. Chciałbym wpaść kiedyś na hospitacje na religię, ale próżne moje chcenie - musiałbym chyba biskupa prosić o zgodę. Ale co tam ja, ja jestem nikim. Dyrektor szkoły, który przecież odpowiada w szkole za wszystko - też musi prosić biskupa. Jak to nie jest absurd, to nie wiem co nim jest. 

Edytowane przez andy13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Deltuś to co zrobiono w kościele niemieckim zrobiono wbrew stanowisku Watykanu. Mszę nie były dla zwierząt a dla ich właściciel. Są msze dla myśliwych, dla kierowców, czemu nie może być dla opiekunów zwierząt. Przecież nie humanizujemy wtedy dziczyzny czy samochodów. Krytykowanie piknikow dla opiekunów zwierząt po mszy i mówienie że to przymilanie się jest równie głupie jak krytykowanie dożynek parafialnych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie tylko protestanci. Mam w rodzinie osobę, która codziennie uczestniczy w takim czymś jak TeoBańkologia. Typ odprawia swoje rzeczy i wciąż lecą modlitwy o uwolnienie, rozwiązanie węzłów itd. Tam są grube tysiące ludzi. Katolicy także mocno wykorzystują neta, po prostu nie w aspekcie mszy św. (tzn. transmisji jest zatrzęsienie, ale udział się "nie liczy" jak nie ma jakichś istotnych okoliczności).

Edytowane przez andy13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Deltuś napisał:

Nie mam nic przeciwko, że msze odprawiane są dla właścicieli zwierząt, motocyklistów, hodowców świń, modelarzy czy kelnerów. Nie mam nic przeciwko, że zwierzęta otrzymują błogosławieństwo. Problemem jest, że na msze zabiera się pieski, szczurki czy kotki. Myślę, że św. Franciszek nie zgodziłby się na uczestnictwo zwierząt we mszy świętej.

Ale w jakim sensie uczestnictwo? One tam po prostu są kiedy odprawiana jest msza. Tak jak np zwierzęta z żywej szopki w kościele przez lata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.