Skocz do zawartości

legacy at stake


BiałaCzekolada

Rekomendowane odpowiedzi

No jednak nie rozumiesz, bo użyłeś słowa "chęci", którego ja nie użyłem ani razu. Ja napisałem tylko tyle, że lider drużyny jest współodpowiedzialny zarówno za porażki, jak i za zwycięstwa swojej drużyny oraz, że drużyna to naczynia powiązane i przyczyną słabego supportu również CZĘŚCIOWO będzie słaby lider, tak jak przyczyną dobrego supportu CZĘŚCIOWO będzie dobry lider.

Akurat nie negowałem tej części Twojej wypowiedzi.

Poza tym, napisałeś też, że w przypadku porażek nie zawsze jest pewność, że lider zrobił wszystko, aby wygrać i że to wyniki weryfikują to, czy zrobił wszystko aby wygra.

O to mi chodzi, bo dla mnie to skrajnie idiotyczne stwierdzenie.

Bez urazy oczywiście :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

weź, oboje, Lorak i rapper, jadą jak się da po cavs i supporcie po to, żeby  wyszło że LeBron jest tym bardziej zayebisty, skoro radzi sobie z takimi kołkami

możesz wskazać gdzie jechałem po obecnym supporcie LeBrona? przecież nawet na początku finałów bardziej za te wygrane chwaliłem Blatta niż Jamesa. nie wspominając o tym, że jakaś gadka o MVP dla LJ mnie niezmiernie śmieszyła, bo to nie sztuka nawrzucać 40 punktów przy 40 rzutach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, napisałeś też, że w przypadku porażek nie zawsze jest pewność, że lider zrobił wszystko, aby wygrać i że to wyniki weryfikują to, czy zrobił wszystko aby wygrać.

O to mi chodzi, bo dla mnie to skrajnie idiotyczne stwierdzenie.

Bez urazy oczywiście :smile:

Wyniki weryfikują, czy drużyna zrobiła wszystko, żeby wygrać. I wtedy każdy z członków tej drużyny jest po części winny i oczywiście mógł zrobić więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniki weryfikują, czy drużyna zrobiła wszystko, żeby wygrać. I wtedy każdy z członków tej drużyny jest po części winny i oczywiście mógł zrobić więcej.

No to jak to w końcu jest? Tylko lider według tych Twoich standardów zrobił za mało, czy jednak cała drużyna? A może też trener zrobił za mało, cały sztab? 

W sumie może nie odpowiadaj, nie ma sensu chyba ciągnąć tej dyskusji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jak to w końcu jest? Tylko lider według tych Twoich standardów zrobił za mało, czy jednak cała drużyna? A może też trener zrobił za mało, cały sztab? 

W sumie może nie odpowiadaj, nie ma sensu chyba ciągnąć tej dyskusji...

Odpowiedź jest prosta - wszyscy zrobili za mało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Odrzucasz mecze przy wyniku np 3-2, 2-2, które są równie ważne dla serii - przykład tegorocznych finałów. Nie uwzględniasz oponentów w meczach eliminacyjnych (2x C's '08, 2x C's 10 - consensus na forum był, że to były najlepsze defensywy tego wieku + Pistons wczesniejsze, a jako 5 mecz Rockets z czekającymi na KB Battierem i Artestem), nie patrzysz na pace, fg% ekipy etc (2,3,4) - odrzucasz wsparcie rolesów, co jest chore przy ocenianiu supportów, więc jak najbardziej kwestionuję metodologię, w dodatku oceniasz support jedynie po cyferkach z danych serii, zapominając o tym, że Wade przykładowo miał wręcz utrudnioną grę - jako slasher miał przerąbane, gdy LJ ustawiał się 2 metry za linią 3PT psując spacing, że Bosh został z świetnego w Raptors gracza ofensywnego ograniczony jedynie do roli midrange jumperkującego wysokiego, wreszcie nie widzisz jak zespół (czyli strzelcy zza łuku i tworzony przez nich genialny spacing) ułatwiał grę z piłką LJ. 

To jest żenua co ty uprawiasz. Zacznijmy od tych Celtics - Lebron z oboma tymi drużynami się spotkał. W żadnym z nich w elimination game nie odjebał takiej padaki jak Kobe robiąc 6/24 albo 7/22. Miał 3 elimination games z nimi robił w nich średnio 34,6 ppg, 11,3 rpg, 7,3 apg. Dla porównania Kobe miał takie 4 i zrobił w nich 24 ppg, 8 rpg, 2,5 apg. Kosmos. Kobe zawsze się zesrywał w ważnych momentach, jedyne dobre finały jako lider, to kiedy zagrał bez presji z Magic. Prawdziwy kosmos to dwie elimination games na Suns, freaking Suns, Lebron nie spotkał tak słabej defensywnie drużyny. Rozumiem odpaść z nimi z takim supportem, ale to się powinno robić jakieś all time performance mając do pokonania shotblockera Amare. Jak sobie poradził z tym Kobe? W g7 24/4/1.Na Suns... W drugim z nimi 34/4/1 z 31(sic!) fga. NA AMARE. 

A teraz uwzględnić z kim miał elimantion game Lebron. Z Detroit to co sam wspomniałeś, ze Spurs 07 - wedle SRS najlepsza ich wersja, z Magic 09 - najlepsza defensywa ligi, z Bostonem 12 - najlepsza obrona ligi, z Pacers 13 - najlepsza obrona ligi, ze Spurs 13 - trzecia obrona ligi, z Spurs 14 - trzecia obrona ligi, z GSW 15 - najlepsza obrona ligi.

On nie miał Suns do nabicia statów, och wait. 

Kobe i Lebron aż 5 razy grali z tymi samymi drużynami w PO, Bryantowi udało się dokonać czegoś niezwykłego. Zagrał z Dallas jeszcze większą padakę niż miesiąc później Lebron. Dziwne, ale prawdziwe. Pozostałe 4 przypadki to nie muszę mówić chyba jaka była różnica między Lebronem, a Kobe np. przeciwko Oklahomie?

 

Ogólnie jeszcze - w chory sposób pomijasz balans między atakiem a D, jedyne o czym wspominasz to negatyw (Hibbert), ale już o tym, że prócz postup na takim Hibbercie Miami broniło znakomicie, w dodatku generując kontry. W chory sposób przy ocenie supportu ignorujesz cyferki reszty składu, patrzeć wolisz na elimination games, co w kontekście np finałów z '13 w ocenie supportu jest śmieszne i oceniasz support jedynie po cyferkach. Nie uwzględniasz tego, że np Chalmers, Haslem, Battier, Allen, Miller to nie tylko cyferki, ale elite role-players (a taką rolę mieli) dający spacing, trójki czy defensywę - to był absolutnie fenomen tego supportu.

Ta obrona była dobra dopóki Lebron grał na poziomie dpoty. obwodowego(wiadomo mniejszy wpływ niż wysoki), bez niego ta obrona już się zesrywała. Widać wyraźnie po 14, kiedy Lebron opuścił i obrona była beznadziejna. Poza top10 w RS, w PO dała sobie wrzucić na 120 ortg. Ważnymi elementami tej obrony byli Lewis i Anderson. Dwaj gracze których nikt nie chciał za minimum. 

 

A to co piszesz, że Warriorsi kryli Lebrona jeden na jeden, to ja nie wiem co chcesz osiągnąć? Myślisz, że nikt poza tobą nie oglądał tych finałów czy co? Skończyły się wczoraj, za wcześnie na pisanie bajek nawet dla Ciebie. 

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz, że zrobił wszystko?

 

Ja nie wiem, ty też nie wiesz, za to oceniasz na podstawie zero-jedynkowego wygrali/nie wygrali. Jak wygrali to zrobił wszystko, a jak wygrali, to zrobił za mało. Analiza roku.

 

 

I to właśnie z powodu, że jest to sport zespołowy, to również odpowiedzialność za wyniki jest wspólna, a nie tylko c***owego supportu.

 

Jak jest sport zespołowy, to wina może być po trochę wszystkich albo czyjaś, a dla ciebie zawsze jest to trochę wina lidera, czyli robisz z tego sport indywidualny, którym "liderzy" grają między sobą i decydują o wszystkim. Jak Al Harrington przegrał Knicksom dwa mecze parę lat temu wisząc jak debil na obręczy, to była to też wina Chrisa Duhona?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem, ty też nie wiesz, za to oceniasz na podstawie zero-jedynkowego wygrali/nie wygrali. Jak wygrali to zrobił wszystko, a jak wygrali, to zrobił za mało. Analiza roku.

Przynajmniej ten zero-jedynkowy system pozwala dojść do jakichś wniosków, a nie przerzucać się przez 10 stron statystykami przeróżnymi, które niczego nie dowodzą.

 

Jak jest sport zespołowy, to wina może być po trochę wszystkich albo czyjaś, a dla ciebie zawsze jest to trochę wina lidera, czyli robisz z tego sport indywidualny, którym "liderzy" grają między sobą i decydują o wszystkim. Jak Al Harrington przegrał Knicksom dwa mecze parę lat temu wisząc jak debil na obręczy, to była to też wina Chrisa Duhona?

Lider to lider. Zawsze w jakimś stopniu odpowiada za wyniki drużyny, podobnie jak trener.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie tak nie napisałem, od początku pisałem o częściowej winie, nawet pisząc to słowo boldem.

 

Jeżeli Ty ze swoją drużyną nie wygrałeś ani razu będąc pierwszą opcją, to choćbyś miał statystyki lepsze niż LeBron w finałach '15, to nigdy nie postawię Cię wyżej niż kogoś, kto chociaż raz tego dokonał będąc pierwszą opcją.

Takie podejście nie dość, że jest obiektywne (bo uniemożliwia manipulowanie statystykami, co non-stop robisz), to jeszcze znacznie porządkuje dyskusję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej ten zero-jedynkowy system pozwala dojść do jakichś wniosków, a nie przerzucać się przez 10 stron statystykami przeróżnymi, które niczego nie dowodzą.

 

Właśnie sam używasz statystyki, i to na maxa prymitywnej: wygrał - 1, nie wygrał - 0. Jak wygrał to znaczy, że jest lepszy od tego, kto nie wygrał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym polega ten sport ze "zespoł" który wygrał jest lepszy od zespołu który przegrał. Ale to nie sport indywidualny żeby można była na tej podstawie robić implikacje że zawodnik zespołu który wygrał jest lepszy od zawodnika który przegrał. tzn można ale będzie to bulshit

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli Josh Smith jest lepszy od Blake Griffina.

Napisałem tyle postów, tłumaczyłem, że kryterium wygranej traktuję jako pierwsze przy porównywaniu liderów (czy jak kto woli pierwszych opcji), ale nie. Jak grochem o ścianę. No chyba, że Josh Smith to pierwsza opcja Rakiet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.