Skocz do zawartości

Suns załatwili LAL wyjazd na ryby


Van

Jak zakończy się rywalizacja Suns-Lakers?  

62 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jak zakończy się rywalizacja Suns-Lakers?



Rekomendowane odpowiedzi

@ mod - nie rozumiem w jakim stopniu roznia sie slowa "pier*ole" od "k*rwa", bowiem gdy tego pierwszego uzyl Van to je pozostawiles a gdy ja uzylem drugiego to juz post wylecial ?

MOD(spabloo):

Te posty, które zawierały jakąkolwiek treść poza przekleństwami zostawiłem. Niech ich treść świadczy o autorach i chociażby z tego powodu powinieneś się cieszyć, że Twój został usunięty.

Teraz do WSZYSTKICH: jeśli sytuacja będzie się powtarzać w kolejnych postach, będą one usuwane. I jeśli ktoś odczuwa żal z tego powodu proszę o PM.

 

Co do meczu to to co pisalem - PO PROSTU ŻENADA sedziowska przesadzajaca o wyniku.

 

Co do zawodnikow :

 

- Parker; widac ze to jego pierwsze playoffy, w najwazniejszych moemntach zabraklo jaj, ale facet kilka razy pokazal zajebistą boiskową inteligencje.

 

- Brown; chyba skutecznie powinien zamknac co poniektorych krytykow. Jego niesamoitą wartosc bylo widac po tym jak zmienil go niejaki frajer Cook :?

 

- Cook; zabic cooka! gdy gral Kwame, reszta mogla spokojnie rzucac wiedzac ze ten czeka na dobitke, bedzie walczyl, zbieral itd, ew. zagrac z nim skutrecznego pick and rolla. Dodatkowo Kwame swietnie bronil (w jednej akcji nawet przeciwko ?NAshowi!), pomagal, zastawial itd. A Cook? Łajza nawert z czystej pozycji nie trafiala, nie mowiac o graniu blisko kosza czy staraniu sie o zbiorki... szkoda slow, nie chce go wiecej w tej serii widziec :?

 

- Lamar; czy tylko wg mnie to byl nasz lider przez 3 kwarty? ;-)

 

- Kobe; nie mial swojego dnia, ale w 4Q dziurawil obrone PHX swoimi wejsciami. Bell po kilku zwodach nie mial zielonego pojecia gdzie sie znajduje, a w reszcie akcji mogl tylko faulowac. Tak btw. - to cienki z niego defensor.

 

- Walton; ja nie rozumiem tego, to jakis cud ;-)

 

- JJ; szkoda ze drugiej polowie w ogole nie gral, podobal mi sie w pierwszej...

 

Co do Suns to o Nashu juz pisalem, Thomas faktycznie mial jakis niesamowity fart, Marion nawet niezle powstrzymywany, ale chwilami swiwetnie kreowany przez Kudłatego. Tyle. Lakers bardziej zasluzyli na WINa a Suns powinni pojsc z kwiatami i litrem dobrej wody do szatni sedziego po tym meczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kobe; nie mial swojego dnia, ale w 4Q dziurawil obrone PHX swoimi wejsciami. Bell po kilku zwodach nie mial zielonego pojecia gdzie sie znajduje, a w reszcie akcji mogl tylko faulowac. Tak btw. - to cienki z niego defensor.

 

I to mnie właśnie zastanawiało podczas tego meczu. Czy Raja Bell czy ktokolwiek inny nie trzymał aż tak mocno Kobe'a, żeby ten oddawał tak mało rzutów. Miał pozycje, jeden zwód i był pod koszem, ale mało było tego typu akcji. W drugim meczu powinien więcej grać pod kosz, bo po pierwszym meczu nie widze godnego obrońcy dla Bryanta.

 

Troche mnie zawiódł Kwame :( Miał sporo szans, spod kosza, przy dobitkach, ale to jego pierwsze PO i widać było presje i miękkie nogi. W drugim meczu już będzie lepiej :wink:

 

Walton na +, bardzo ciekawie grał, boiskowa inteligencja i gra do środka.

 

Lamar jakoś dziwnie jak dla mnie, były przebłyski, ale mizerne, skuteczność także nie siedziała. Ale całkiem dobrze sobie radził z Marionem.

 

- JJ; szkoda ze drugiej polowie w ogole nie gral, podobal mi sie w pierwszej...

To mnie również zdziwiło, że mało zagrał. Jest to gracz zadaniowy, który potrafi być czasrnym koniem, nawet pokroju Tima Thomasa. Potrafi rzucać za 3 jak i wchodzić pod kosz. Mam nadzieję, że Phil da mu więcej pograć w następnym meczu, a cieniaka Cooka posadzi na ławie, bo koleś jest beznadziejny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ mod - nie rozumiem w jakim stopniu roznia sie slowa "pier*ole" od "k*rwa", bowiem gdy tego pierwszego uzyl Van to je pozostawiles a gdy ja uzylem drugiego to juz post wylecial ?

 

Sorry, bez żadnych obiekcji co do twojej osoby , ale wszystkie te posty co widziałem i są skasowane to nic innego tylko stek przekleństw. Jeszcze nigdy w życiu na tym forum nie widziałem tylu postów pod rząd z samymi k****mi, wiec myślę, że to nie chodzi o twoją osobę, tylko najnormalniej w swiecie o jakiś porządek. Zresztą pyaj modów, jestem pewien ze wyjaśnią o co chodzi.

 

Co do meczu, to troche szkoda mi Lakers ;-]Grali całkiem nieźle,, kto wie gdyby nie karygodny błąd arbitrów spotkania. Ale z drugiej strony dobre pozycje rzutowe powinni wykorzystywać lepiej, takze po części (choc przyznam mniejszej) jest to ich wina.

 

Paradoksalnie słaby mecz Kobego prawdopodobnie wiecej dał drużynie, niż jakby grał "sam" jak przez cały sezon. To może być klucz do pokonania Phoenix: wszyscy włączają sie do gry w ataku. Popisy strzeleckie Kobego mogą tu zaszkodzić, bo mógłby w taki sposób wyszarpać ze 2 mecze, ale chyba nie o to wam chodzi. Także pro zespołowa koszykówka bedzie tu kluczem.

 

A Suns? O nich nic nowego nie napisze, nie lubie ich koszykówki i mecz życia Thomasa to był dla nich ratunek. Ale nie zgodze się w jednymz Vanem (pisał to przed meczem), ze tak jak Suns nie gra się w PO i nic się nie osiągnie. Nie zgodze się po części, bo przypomne gdzie Suns skończyli w tamtym roku swoje rozgrywki. W PO da się wygrywać atakiem, póki nie trafi się drużyna, która potrafi to zatrzymać (Spurs, ewentualnie w finale Pistons) bądź odpowie tym samym + jakąś tam w miare normalną defensywą (Dallas). Tych zespołów za wiele nie ma, więc Suns wygrywac będą, nie mistrzostwo konferencji, nie mistrzostwo NBA, ale na Lakers to spokojnie powinno wystarczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, bez żadnych obiekcji co do twojej osoby , ale wszystkie te posty co widziałem i są skasowane to nic innego tylko stek przekleństw. Jeszcze nigdy w życiu na tym forum nie widziałem tylu postów pod rząd z samymi k****mi, wiec myślę, że to nie chodzi o twoją osobę, tylko najnormalniej w swiecie o jakiś porządek. Zresztą pyaj modów, jestem pewien ze wyjaśnią o co chodzi.

No spoko spoko :) Choc ja pamietam tylko dwa z przeklenstwami POJEDYNCZYMI i tylko dwa zostaly wykasowane :> Ale to tez badz co badz jest komentarz - frustracja. W koncu nie byly to posty obrazliwe dla kogokolwiek ani niszczace jakis porzadek etc.

 

I ze tylko przypomne posty kibiców Raptors po meczu z Nets w ktorym polecialo nie przymierzajac z 20-30 "kur*w" i "chu*ow" w 6-7 postach pod rzad, do tego gadanie o lamaniu nog Cartera itd. Jakos wtedy zadnego moda nie bylo ;-) Brak konsekwencji ?

 

Co do meczu, to troche szkoda mi Lakers

To Mich@lik chyba mowil o tym ze ukrywasz milosc do Lakers :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do meczu, to troche szkoda mi Lakers ;-]Grali całkiem nieźle,, kto wie gdyby nie karygodny błąd arbitrów spotkania. Ale z drugiej strony dobre pozycje rzutowe powinni wykorzystywać lepiej, takze po części (choc przyznam mniejszej) jest to ich wina.

 

Paradoksalnie słaby mecz Kobego prawdopodobnie wiecej dał drużynie, niż jakby grał "sam" jak przez cały sezon. To może być klucz do pokonania Phoenix: wszyscy włączają sie do gry w ataku. Popisy strzeleckie Kobego mogą tu zaszkodzić, bo mógłby w taki sposób wyszarpać ze 2 mecze, ale chyba nie o to wam chodzi. Także pro zespołowa koszykówka bedzie tu kluczem.

 

Widzisz, tylko trzeba to ładnie pogodzić.Bo w IV kwarcie też ktoś musi trafiać.A kiedy robi się gorąco chyba nie widzisz Waltona,Browna czy Parkera trafiajacego ważne (wypracowane przez siebie) punkty.Kobe ma ten problem, że jeśli chce angażować partnerów w taki sposób jak wczoraj, musi zadbać też o swój rzutowy "rytm".Bo w meczu było wszystko pięknie, tylko kiedy wynik był na styku, przyszedł czas na KB, wcześniej grającego dlugimi momentami bez rzutu a często nawet bez piłki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ze tylko przypomne posty kibiców Raptors po meczu z Nets w ktorym polecialo nie przymierzajac z 20-30 "kur*w" i "chu*ow" w 6-7 postach pod rzad, do tego gadanie o lamaniu nog Cartera itd. Jakos wtedy zadnego moda nie bylo ;-) Brak konsekwencji ?

 

Ja na tamtym forum nic nie czytam, więc nie wiem o co chodzi. Poza tym tamten dział ma swoich modów o ile sie nie mylę, to ich problem.

MOD(spabloo):

Możesz pisać nowe tematy

Możesz odpowiadać w tematach

Możesz zmieniać swoje posty

Możesz usuwać swoje posty

Możesz głosować w ankietach

Takie ma prawa moderator działów NBA i Inne na forach klubowych (jeśli ktoś sądził inaczej). Trudno tu faktycznie mówić o niekonsekwecji. Ale jeśli macie ochotę na dyskusję na temat moderatorów i ich obowiązków to proponuję przenieść sie do działu "e-nba.pl". A tutaj wątek kończymy.

 

Widzisz, tylko trzeba to ładnie pogodzić.Bo w IV kwarcie też ktoś musi trafiać.A kiedy robi się gorąco chyba nie widzisz Waltona,Browna czy Parkera trafiajacego ważne (wypracowane przez siebie) punkty.Kobe ma ten problem, że jeśli chce angażować partnerów w taki sposób jak wczoraj, musi zadbać też o swój rzutowy "rytm".Bo w meczu było wszystko pięknie, tylko kiedy wynik był na styku, przyszedł czas na KB, wcześniej grającego dlugimi momentami bez rzutu a często nawet bez piłki.

Ja to widze troche inaczej. Gorących momentów itd itp może najnormalnie nie być, jeżeli Kobe nie bedzie dalej angażował partnerów jak to robił teraz. Poza tym oni też mają swój rzutowy rytm, który będą mieć bardzo sporadycznie, jeżeli Kobe będzie chciał samotnie w ataku wygrać serię. Suns są za bardzo uniwersalni i zespołowi , żeby grać tak przeciwko nim. Poza tym KB to też człowiek, ma za sobą 83 spotkania, nie jest maszyną i też się męczy, a nie angażując partnerów bedzie sam sobie kopał dołek, bo jest równie potrzebny w obronie, a na to sił nabrać będzie ciężko. Sam wszystkiego nie zrobi.

 

Dużo będzie też zależeć od tego, jak Odom bedzie sobie radził z Marionem. Bo jak popatrzeć na roster Suns, to nie są ani specjalnie mocni na papierze ani specjalnie utalentowani, Marion z Nashem to jest ich podstawa i eleminując Shawna wszystko bedzie w rękach Nasha i jakiś tam Bellów, Thomasów (który już drugiego takiego meczu raczej nie zagra) czy Diawów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ze tylko przypomne posty kibiców Raptors po meczu z Nets w ktorym polecialo nie przymierzajac z 20-30 "kur*w" i "chu*ow" w 6-7 postach pod rzad, do tego gadanie o lamaniu nog Cartera itd. Jakos wtedy zadnego moda nie bylo ;-) Brak konsekwencji ?

Taka prawda. Jeden z nich nawet wypowiedzial sie u nas na forum, ale jako ze nie mamy moda ktory jest srogi, bo tak wogole to rzadko bywa na forum, pozostalo to bez echa..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniosło mnie niepotrzebnie przy pisaniu pierwszego posta w tym temacie, nie powinienem go w ogóle wysyłać, ale trudno stało się sorki za to bo może to pociągnęło za sobą pozostałe posty z przekleństwami wiele do tematu nie wnoszące.

 

Paradoksalnie słaby mecz Kobego prawdopodobnie wiecej dał drużynie, niż jakby grał "sam" jak przez cały sezon. To może być klucz do pokonania Phoenix: wszyscy włączają sie do gry w ataku. Popisy strzeleckie Kobego mogą tu zaszkodzić, bo mógłby w taki sposób wyszarpać ze 2 mecze, ale chyba nie o to wam chodzi. Także pro zespołowa koszykówka bedzie tu kluczem.

No proszę zgadzam się w czymś z masterem :)

 

Taki plan na to spotkanie był potrzebny i to z kilku powodów. Pierwszy to oczywiście Suns, którzy spodziewali się rzucającego ile wlezie Bryanta zostali zaskoczeni i zobaczyli, że Lakers mają zespół, który prawie ich pokonał przy niewielkim wkładzie punktowym tego, którego się najbardziej obawiali i spodziewali to im da do myślenia widać było po ich wypowiedziach, że myśleli tylko o KB a teraz jego drużyna przy jego udziale punktowym zdecydowanie mniejszym niż zwykle była bliska wygranej i to kiedy oni sami drużyna, która wykonuje najmniej osobistych ze wszystkich ekip w lidze dostaje od arbitrów 35 rzutów z linii przy średniej 18 z sezonu, kiedy ich trójki wpadały na bardzo dobrej skuteczności a jednak wygrali minimalnie przy łagodnych dla nich arbitrach za pewnie nie mogą się czuć po tej wygranej 8)

 

Po drugie właśnie ci gracze Lakers oni musieli w pierwszym meczu pozuć się ważnym elementem taktyki ofensywnej, od początku musieli się zaangażować w grę a nie pełnić rolę widzów, każdy z czterech partnerów Bryanta ze S5 oddał po kilkanaście rzutów a przy tym jak większość z nich potrzebuje pewności siebie do dobrego grania ma to ogromne znaczenie dla przebiegu tej serii, oni musieli zobaczyć, że Kobe i Phil w nich wierzą, sami musieli w siebie uwierzyć i oczywiście Kobe z Philem musieli zobaczyć, że warto w nich wierzyć.

Lakers odkładając na bok sędziów zabrakło do zwycięstwa wykończenia w kilku prostych akcjach, Kobe chyba ze dwa razy nie trafił spod samego kosza, to samo Lamar, Kwame i Luke, widać było, że są dlugie okresy gry kiedy Suns nie mają nowych pomysłów na atak kiedy pick and rolla Lakers dobrze bronili, Lakers bez większych problemów grali co chieli dogrywając głęboko pod kosz do Kwame, Lamara czy Waltona i brakowało po prostu szczęścia przy wykańczaniu tych akcji a to nie będzie się zbyt często powtarzać podobnie jak niecelne rzuty KB z pozycji, z których normalnie trafia.

 

A Suns? O nich nic nowego nie napisze, nie lubie ich koszykówki i mecz życia Thomasa to był dla nich ratunek. Ale nie zgodze się w jednymz Vanem (pisał to przed meczem), ze tak jak Suns nie gra się w PO i nic się nie osiągnie. Nie zgodze się po części, bo przypomne gdzie Suns skończyli w tamtym roku swoje rozgrywki.

Tak master tylko tamci Suns mieli pod koszem trzepiącego w PO 30PPG Amare więc kiedy obrona na obwodzie się zacieśniała mogli rzucić mu piłke a on był nie do zatrzymania i ściągał na siebie sporo uwagi, w tym zespole tego nie ma i brak takiej opcji był już widoczny w tym pierwszym spotkaniu, a jeszcze trochę meczów zostało także na wyjeździe i to będzie miało ogromne znaczenie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobry mecz i dobra selekcja rzutowa Waltona ;) gdzies ktos kiedys cos ze o losach tej rywalizacji zadecyduje lepsza skutecznosc w rzutach za trzy i po wczorajszym meczu dobitnie widac ze cos w tym jest ;) gdyby nie fatalne rzuty Parkera z dystansu to wynik moglby i powinien byc zupelnie inny ;) celnosc KB8 pozostawiala wiele do zyczenia i jego zbyt pozne wziecie losow meczu na barki rowniez jest minusem dnia wczorajszego ;) Lamar pokazal klase - jak zawsze praktycznie 8) troche sobie pofolgowal Thomas z tymi trojkami i nie mozna go w nastepnych meczach juz tak zostawiac bez krycia i troche jednak lekcewazyc ;)

 

 

sedziowie drukarze znow nas zrobili na czarno w decydujacym momencie i nawet guz na twarzy Bryant'a nie przekonal tych idiotow ze faul byl - czy przed dopuszczeniem arbitrow do ligi zawodowej rozwiazuja oni testy z logiki :?:

 

nic sie wielkiego nie stalo ;) od poczatku mowie i powtarzam nadal ze LAkers z Suns spotkaja sie w siedmiu meczach czyli jeszcze 6 przed nami z ktorych cztery wygraja... l(akers)epsi

 

 

Możesz pisać nowe tematy

Możesz odpowiadać w tematach

Możesz zmieniać swoje posty

Możesz usuwać swoje posty

Możesz głosować w ankietach

Takie ma prawa moderator działów NBA i Inne na forach klubowych

nawet nie wiedzialem ze jestem moderatorem :lol: 8) nie ma co - kompetencje i funkcje czynia Was wyjatkowymi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, tylko trzeba to ładnie pogodzić.Bo w IV kwarcie też ktoś musi trafiać.A kiedy robi się gorąco chyba nie widzisz Waltona,Browna czy Parkera trafiajacego ważne (wypracowane przez siebie) punkty.Kobe ma ten problem, że jeśli chce angażować partnerów w taki sposób jak wczoraj, musi zadbać też o swój rzutowy "rytm".Bo w meczu było wszystko pięknie, tylko kiedy wynik był na styku, przyszedł czas na KB, wcześniej grającego dlugimi momentami bez rzutu a często nawet bez piłki.

Ja to widze troche inaczej. Gorących momentów itd itp może najnormalnie nie być, jeżeli Kobe nie bedzie dalej angażował partnerów jak to robił teraz. Poza tym oni też mają swój rzutowy rytm, który będą mieć bardzo sporadycznie, jeżeli Kobe będzie chciał samotnie w ataku wygrać serię. Suns są za bardzo uniwersalni i zespołowi , żeby grać tak przeciwko nim. Poza tym KB to też człowiek, ma za sobą 83 spotkania, nie jest maszyną i też się męczy, a nie angażując partnerów bedzie sam sobie kopał dołek, bo jest równie potrzebny w obronie, a na to sił nabrać będzie ciężko. Sam wszystkiego nie zrobi.

 

Dużo będzie też zależeć od tego, jak Odom bedzie sobie radził z Marionem. Bo jak popatrzeć na roster Suns, to nie są ani specjalnie mocni na papierze ani specjalnie utalentowani, Marion z Nashem to jest ich podstawa i eleminując Shawna wszystko bedzie w rękach Nasha i jakiś tam Bellów, Thomasów (który już drugiego takiego meczu raczej nie zagra) czy Diawów.

Tak, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność.Nie mówie że KB ma grać sam, tylko pogodzić rolę egekutora z dystrybutorem (którym był praktycznie cały mecz w Phoenix).Bo co z tego że Lakersi będą trzymać się blisko ultrazespołową grą, jeśli nie będzie nikogo kto postawi kropkę nad "i" i ten mecz wygra?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w USA jast jakieś miasto poza LA, gdzie nie buczą na KB? (serio pytam)

 

Druga sprawa- odwalić się od modów z działu NBA :twisted:

 

A teraz o meczu.

Lakers mnie zaskoczyli bardzo pozytywnie. Ale i o to się rozbija sprawa. Lakers to jednak za dużo KB i za mało zespołu. Owszem w pierwszych kwartach nawet bez KB zespól sobie radził, ale przypomnę tylko, że puinkty rzucał niejaki Walton, a teog w kolejnych spotkaniach nie należy suę spodziewać (nawet trójkę sypnął). Nieźle zagrałKwame, i też zaskoczył mnie paroma akcjami w ataku. Ogólniezagrali dobrze, ale w końcówce zabrakło pomysłu i opcja tylko z KB zawiodła. Bryant dziś mało agrysywny nie tylko w ataku, ale również w obronie się nie przemęczał. LA dobrze atakowali deskę i tu przyznaję rację Vanowi- Suns bronili deski tragicznie i tu może być przewaga lakers, której niestety nie potrafili w tym meczu wykorzystać. Granie przez środek niestety wychodziło średnio, bo do tego potrzeba kogoś więcej niż tylko Odoma (który tez parę razy mógłusłyszeć gwizdek w ataku za przepychanie się jeśli mam być szczery) i w końcówce Bryanta. Pisałem, że jak KB nie siedzi to prubuje się wstrzelić z dystansu- Van oponował i kto miał rację? Ocywiście ktoś może zasłonić się tym brakiem gwiadka z końcówki meczu, ale co z pozostałymi 46minutami? Rzuty z dystansu nie siedziały KB, a on na upartego próbował i to mi sięzdecydowanie nie podobało, ale biorąc pod uwagę, że od jego postawy w dużej mierze zależy przyszłość mojkego fajnego ava muszę przyznać, że się cieszyłem.

Lakers w ataku grali zaskakująco dobrze, za to w D moim zdaniem grali za wąsko, wydaje mi się, że tak chcieli powstrzymywać (co im się w pewien sposób udało) penetracje Matrixa czy Diawa, że zapomnieli o dobrze rzucających z obwodu graczach PHX. Dodać do tego należy jeszcze fakt, że nawet jak Bryant w kolejnych meczach zagra lepiej (a zagra na pewno) to Suns są nadal faworytem, bo taki Walton na pewno zagra zdecydowanie gorzej (to jest dopiero beznadziejny defensor)

O zakład nadal jestem dziwnie spokojny, choć lakers są lepsi niż przypuszczałem

 

 

PS: W akcji po której Nash trafił trójkę w końcówce żadnej ruchomej zasłony Diawa nie było!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzę, że gorąca dyskusja o pierwszym meczu serii rozgorzała na dobre..szkoda jednak, że skupiliście na wyrażaniu swojej złości (i to w dość niewybredny sposóB) na sędziów/wynik zamiast skupić się na bardzo wielu pozytywach płynących z tego meczu..mówię oczywiście o fanach Lakers, bo czystych kibiców Phoenix (jeśli ktoś im kibicuje to pewnie na przekór Lakers) to na naszym forum chyba nie ma...

 

naprawdę nie ma co się denerwować o brak gwizdka w jednej akcji, bo taki błąd najzwyczajniej w świecie mógł się przytrafić sędziom...do tego nastąpił on w sytuacji, w której nawet gdyby Kobe trafił oba wolne, to i tak Lakers mieliby nikłą szansę na odniesienie zwycięstwa patrząc na trójkę Nasha w kolejnej akcji (i to nie wynikającej z kontry po praktycznej stracie Bryanta ale błędów w zastawieniu i pozwolenia na zebranie piłki Diawowi po pierwszym rzucie już nie pamiętam kogo z Phoenix)....

 

naprawdę, skupmy się na świetnej grze Lakers w tym meczu, którzy, moim zdaniem, byli zespołem lepszym od Suns.....to co zrobił z tą drużyną Phil po prostu nie mieści się w głowie..z Bryanta, Odoma i 8 przeciętniaków uczynił po prostu świetny zespół....czapki z głów przed tym to co oni grali przez pierwsze 3,5 w kwarty....bardzo dobra obrona, która poza pierwszą kwarta, kiedy Phoenix udawało się jeszcze grać z kontry i trafiali fantastyczne trójki, praktycznie wyłączyła cały atak Suns....nawet w pierwszej kwarcie robili co mogli, ale Phoenix mieli dużo szczęścia..potem już ich atak po prostu nie istniał.....kontr już nie było, a ich atak pozycyjny wyglądał wręcz tragicznie....gdyby nie ciągłe improwizacje Nasha i Mariona Suns by ten mecz przegrali...bo po drugiej stronie parkietu wspaniałą koszykówkę grali Lakers, imponując zespołowością i liczbą wygranych pojedynków jeden-na-jeden....jak w tych match-upach dominował chocby Odom nad Marionem to wszyscy widzieliśmy - Shawn wręcz nie istniał w obronie nic nie mogąc poradzić na całe serie zwodów Odoma....Lamar był w tym meczu Pippenem, bezlitośnie ogrywającym korzystając z przewagi fizycznej choćby Hornacka w finałach 1998 roku.....ale każdy grał dobrze po stronie LA, każdy miał swoje miejsce na parkiecie - Bryant (o którym szerzej za chwilę) Odom, Brown, Walton...tylko Smush grał nieco słabiej (widać było brak doświadczenia) i Cook, który trochę pospieszył się z rzutami w kluczowych momentach....

 

nie spoób się więc nie nachwalić gry Lakers do połowy IV kwarty....jednak wtedy najwyraźniej zielone światło od Phila dostał Bryant i zaczął rzucać...jego partnerzy w tej chwili oczywiscie zniknęli z parkietu i coraz częściej tylko przyglądali się grze...jak podczas meczu uważałem, że Kobe jednak za rzadko rzuca, a raczej bierze ciężar gry na siebie (bo nie chodzi oczywiście żeby wykonywał te swoje firmowe już wymuszone rzuty) - właściwie tylko szybko oddawał piłkę, tak pod koniec zachowywał się zupełnie odwrotnie, zabierając grę swoim partnerom...znów oddał 2-3 bezsensowne rzuty w kluczowym momencie...potem trafił wejścia pod kosz i tak właśnie powienien grać....przecież on jest tak szybki, że każdego minie (nawet szybkiego jak świałto Barbosę wkręcił w parkiet ze dwa razy), a Suns nie podwajali go w końcówce i wchodził pod kosz jak w masło..gdyby grał tak cały mecz, to Lakers prowadziliby w IV kwarcie nie jednym, a 10 punktami...

 

fakt jest także faktem, że Lakersom po prostu brakowało szczęścia w całym meczu...fartowne layupy np Thomasowi wpadały, a Brownowi już nie..kilka razy też piłka wykręcała się z kosza po rzutach Odoma czy innych graczy....gdyby ze 3-4 takie rzuty wpadły to mecz miałby zupełnie inny obraz w koncówce...

 

a tak to, jak mi się wydaje, Lakers zapłacili frycowe i przegrali mecz, w którym byli lepsi..ale, jak to się ładnie mówi "pierwsze śliwki robaczywki" i głowa do góry fani LA - z takim wybitnym trenerem mogą osiągnąć wiele w tej serii nie tylko..dla mnie to ni są faworytem w tej serii (zagłosowałem na 4-3 dla nich) i tylko szczęściu i przywództwie Nasha oraz dniu konia Thomasa zawdzięczają Phoenix zwycięstwo w pierwszym meczu....odnośnie jeszcze Bryanta, to pomimo błędów w końcówce wiem, że sie stara więc oceniam jego występ także pozytywnie, tak by dodać mu wiary w przyszłych meczach..widać, że dojrzewa i choć czasami znów irytuje (choć już na szczęście coraz mniej i mniej) to powoli staje się liderem z prawdziwego zdarzenia...gdyby w ciągu meczu wykonał ze 3-4 akcje więcej i w końcowe trafił jeszcze ze 2 rzuty to zanotowałby występ doskonały - dając grać zespołowi i sam zdobywając 25 punktów i w konsekwencji tylko 7 w tabeli Lakers wygraliby z trzecim zespolem konferencji po sezonie zasadniczym....

 

wielki zatem szacunek dla Lakers i ich wczorajszego lidera Odoma za ten mecz, trochę mniejszy dla Bryanta, a największy dla Jacksona - to jest dla mnie najlepszy trener w NBA....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem, że jak KB nie siedzi to prubuje się wstrzelić z dystansu- Van oponował i kto miał rację? Ocywiście ktoś może zasłonić się tym brakiem gwiadka z końcówki meczu, ale co z pozostałymi 46minutami? Rzuty z dystansu nie siedziały KB, a on na upartego próbował i to mi sięzdecydowanie nie podobało

:? w tym meczu uważasz, że Bryant próbował się wstrzelić rzucając z dystansu kiedy mu nie siedziało :?: ten mecz to raczej potwierdzenie tego o czym ja pisałem kiedy przestawił się na zdobywanie punktów szukał raczej częściej drogi pod kosz Suns, raz na jakiś czas coś odpalał z dalszej odległości, ale zdecydowanie częsciej szukał okazji do penetracji, tutaj w ogóle trudno mówić o jakimś wstrzeliwaniu się o on rzucał raz na jakiś czas przez większość meczu, a kiedy w kolejnych akcjach w czwartej kwarcie starał się punktować to właśnie raczej przez wjazdy pod kosz.

 

Suns są nadal faworytem, bo taki Walton na pewno zagra zdecydowanie gorzej (to jest dopiero beznadziejny defensor)

 

Po 19 punktów też nie wierzę, że Walton będzie trzepał, ale on jak wielu innych graczy Lakers od jakiegoś czasu już gra dobrze, i po beznadziejnej pierwszej połowie sezonu swoją celnością wnosi wiele do ataku Lakers, jak nie on to ta również defensywna sierota Cook będzie trafiał bo on z drugiej strony pudłował dzisiaj częściej ze swoich pozycji niż zwykle, poza tym w Suns Thomas nie zagra takiego meczu jak dzisiaj.

 

Masz rację jednak pisząc, że to Suns są nadal faworytem i będą nim do czasu jak Lakers wygrają drugie spotkanie :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakers zaskoczyli mnie, nie sądziłem że mecz będzie aż tak zacięty, naprawdę napsuliście krwi Suns, a taki poziom spotkania, zwiastuje być może mój typ czyli 4:3 dla Suns.

Jak ktoś słusznie zauważył, słabsza gra Kobego dała więcej drużynie, ale Kobi musi zagrać tak jak przyzwyczaił nas w trakcie sezonu, gdy wpadnie w swój rytm, będzie się ostro działo. Zapowiada się sympatyczna rozgrywka.

Jedna akcja mnie zaskoczyła i to miło, w sensie rozwiązania a nie efektów, końcówka Kobe podwojony wyskakuje do rzutu za 3 i z powietrza zgrał do Parkera który się niestety pomylił, a trafienie mogłoby uczynić z tego spotkania naprawdę ostrą grę. Oby taki poziom trzymały kolejne spotkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po meczu.

Z braku czasu przeczytalem tylko pobierznie wczesniejsze wypowiedzi. Co w nich widze? Jak dla mnie to wszyscy za bardzo spuszczaja sie nad dobra gra LA. Owszem, po mimo 10 pkt prowadzenia przez wiekszosc meczu, LA i tak duzo narzucali Suns. Ale to akurat jakos specjalnie nie dziwi, bowiem Suns nigdy z obrony slynni nie byli. Ponadto wydaje mi sie, ze na tle swietnie zgranych Suns (trzon ten sam od juz 2 rok, ale reszta graczy w duzej ilosci rotowana) LA wypadaja w tym wzgledzie slabo, przynajmniej tak prezentowal to ten mecz. Troche czasem brakowalo pomyslu na gre.

Co do poszczegolnych graczy to zaczinjjmy od LA. Bryant i niby jego poswiecenie na rzecz teamu jak to mowili komentatorzy nie bardzo mnie przekonuje. Nie powinnismy zapominac, ze LA to KB i spolka, a nie na odwrot. Moim zdaniem Bryant przyniosl by wiecej korzysci grajac swoje. O jego slabym dniu w pelni mowic nie mozemy, bowiem po za niezbyt skutecznoscia w pierwszej polowie, a nawet ponad byl malo widoczny, co w jego przypadku jest rzadkoscia.

Teraz Walton. To byl zdaje sie poki co jego meczy zycia i podobnie jak przedmowcy jestem zdania, ze raczej juz takiego meczuw jego wykonaniu predko nie zobaczymy. O co natomiast mam pretensje do obrony Suns. Skoro widzieli, ze chlopakowi siedzi to powinni go baczniej obserwowac i nie wiem czy tutaj wychodzi na jaw nie konsekwencja w wykonywaniu rozkazow coacha Suns czy tak mialo byc. Dla mine zrozumiale, ze taktyke zmienia sie w trakcie meczu w zaleznosci od okolicznosci.

Brown dla mnie zawiodl. Przede wszystkim nie majac odpowiednika w druzynie przeciwnej tyle ile akcji namascil sam spod samego kosza to nie prawdowpodobne.

Odom podobal mi sie ze swoja silowa gra. W koncu zagral jak przystalo jak na gracza jego postury, a nie uciekanie sie do samych akcji SFa. Czasem gral na pograniczu faulu ofensywnego, ale jakos specjalnie jego konto fauli na tym nie ucierpialo.

Wszyscy mowia, ze lepiej grali Lakers. Ja jestem nie co innego zdania. Oni nie tyle lepiej grali co bardziej powaznie podeszli do rywala i to sprawilo, ze nie duzo brakowalo do niespodzianki.

Teraz kwestia Suns.

Co do caloksztaltu to powiem tyle: kpiny. Jak dla mnie zwlaszcza w 1 polowie w duzej mierze zlekcewazyli rywala. Mecz przez wiekszosc jego trwania nie przypominal mi meczu PO, walki o kazdy metr boiska nie widzialem (oczywiscie po za 4 kw ale to to jest normalne w przecietnym meczu RS). Fakt, ze walczyli o pilki wylatujace na aut mnie nie przekonal. Gracze Suns poczatkowo byli tak wyluzowani, ze nawet trzy krotnie probowali alley upow z reszta nie udanych. Dobra passa strzelecko-penetracyjna skonczyla im sie w polowie 3 kw i sie zacieli.

Co do poszczeglnych playerow to nadmieine tylko slowo o Nashu, ktory byl ewidentnie z Matrixem najjasniejsza strona Suns. Przede wszystkim ten gosc ma nie samowita umiejetnosc wykorzystywania podslon i bardzo czesto to robi. To staly element gry Suns ustawionej pod Nasha. Co lepsze trafic w rywala lepiej nie mogli, LA czesto sie gubilo na zaslonach Suns. Totalnie nie potrafia przeciwstawiac sie zaslonom Suns.

Swoj mecz mial tez Thomas, ktory dlugo ciagnal na 100% FG. On dobrze spelnial dzisiaj role nieobecnego Amare na tablicach.

Matrix rowniez pokazal klase w tym spotkaniu.

Ogolnie mecz dla mine byl sredni, ale nie kiespki. Bylo co ogladac, choc nie tego zdecydowanie sie spodziewalem, bowiem powiewu PO przez wiekszosc spotkania sie nie doczekalem.

Co do rokowan tej rywalizacji dalej jestem zdania , ze zakonczysie jakies 4-2 dla Suns. Niech tylko Suns wyciagna wnioski z tego meczu, bo takich jaj robic nie wolno. Naprawde duzo nie brakowalo do nie spodzianki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:? w tym meczu uważasz, że Bryant próbował się wstrzelić rzucając z dystansu kiedy mu nie siedziało :?: ten mecz to raczej potwierdzenie tego o czym ja pisałem kiedy przestawił się na zdobywanie punktów szukał raczej częściej drogi pod kosz Suns, raz na jakiś czas coś odpalał z dalszej odległości, ale zdecydowanie częsciej szukał okazji do penetracji, tutaj w ogóle trudno mówić o jakimś wstrzeliwaniu się o on rzucał raz na jakiś czas przez większość meczu, a kiedy w kolejnych akcjach w czwartej kwarcie starał się punktować to właśnie raczej przez wjazdy pod kosz.

Na penetracjach to on się raczej nie skupiał, nie przesadzaj. Fakt, rzucał mało, ale większąść (zdecydowaną) prób miał z dalszego półdystansu (o rzutach z końcówki nie wspominam, bo tamte poprostu musiał za trzy walić). Ileż to było akcji kiedy mając niższego (o co nie było trudno :P) rywala starał się po obrocie odawać rzuty zamiast prubować penetracji.

Penetracjami zdobył parę pts w czwartej qtr, ale potem znowu nie wiedzić czemu oddał dwa rzuty trochę na siłę. Nie czepiam się go za bardzo, bo pomijając mało agresywną postawę przy zdobywaniu pts zagrał dojżale i zespołowo, ale zabrakło jego zdecydowanego atakowania kosza, które mogło przynieść zmianę wyniku. Lakers grali sporo przez środek, ale wynikało to raczej z akcji Odoma, KB przez większość spotkania szukał okazji z półdystansu i tym trochę osłabił zespół. Z jego warunkami i sprawnością penetracje byłyby wskazane, a faule na nim nieuniknione (co widzieliśmy kiedy w czwartej parę razy wszedł pod kosz).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie wszystko zostało powiedziane, ja jako fan Lakers moge być tylko zawiedziony, że Parker nie trafił "tej" trójki, Kwame nie wykorzystał paru prawie pewnych akcji no i że sendziowie spieprzyli ten mecz. Bo gdyby była dogrywka i w niej byśmy przegrali było by OK, a tak wiem, że zagraliśmy jak trzeba wszystko było dobrze, byliśmy lepsi a i tak przegraliśmy.. W drugim meczu już nie damy tak "dupy" w końcówce..

 

ps. Ktoś tu mówił, że Lakers nie dają sobie rady z Suns i gdyby robili co mogą to i tak będą grali koszykówkę Suns :?: Czy tylko mi się zdawalo :?: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kontekście meczu Suns-Lakers:

 

- jak mozna z taką Obroną zostać 3 siłą Zachodu? ( Suns) ?

- jak można z tak słabą ławką rezerwowych dojść do PO ( LAL)?

- jak moga przy takiej grze oba zespoły zagrozić SAS ?

 

Graczom podkoszowym LAL polecam lekturę nudnej ale konsekwentnej gry Pistons / SAS pod koszem!

LAL powinny nudnawo ale z uporem maniaka ciągle grać out/inside!

Kobie jak dla mnie wyglądał na bardzo mało agresywnego w ataku ( udziału w tym Bella bym nie przeceniał) choć jego podania rozciągające były czasem na prawdę niezłe!

 

Gra podkoszowa powinna wyglądać raczej na podaniu od K8 do podkoszowca a cała reszta (3 Jeziorowców) po słabej stronie, żadne trójkaty a gra dwójkowa, wymuszająca jak już podwojenie to kosztem nieobstawionego K8.

( grali to kiedyś Drexler z Olajuwonem) choc uzupełnienie Rakiet wtedy było o niebo lepsze!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS: W akcji po której Nash trafił trójkę w końcówce żadnej ruchomej zasłony Diawa nie było!

Nie zauważyłem tego wcześniej, ale mnie zaciekawiło bo szczerze to sam nie wiem czy coś takiego nie jest ruchomą zasłoną, Diaw faulował Parkera przy zbiórce przepychając go rękami pod kosz, ale nic zebrał podał piłkę do Nasha i następnie przesuwał się uniemożliwiając Parkerowi dostanie się do rozgrywającego Suns :?

Tu jest ta sytuacja:

http://rapidshare.de/files/18778791/04- ... n.avi.html

powiem szczerze, że dawno nie widziałem sytuacji, w której nie byłbym pewny czy jest to coś zgodnego z przepisami czy nie, wydaje mi się, że podchodzi to pod ruchomą zasłonę, ale głowy nie dam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu napuisać większość już została napisana, ale chciałbym zauważyć ze lakersi mimo porażki zagrali bardzo dobry mecz i zabrakło nam bardzo niewiele, przede wszystkim zabrakło szczęścia świetny mecz waltona, LO też bardzo dobrze choć brakowało mu trochę szczęścia przy rzutach z pomalowanego, podobnie jak KB2. trochę zawiodłem się na smushu, niby zdobył te swije 15 pkt, ale nie trafił kilka razy kiedy Kobe podawał mu punkty jak na talerzu, nie trafił chyba 3 trójek, do tego jeden aleyoop przestrzelony którego Kobe jednak dobił.

Chciałbym zauważyć jednak bardzo rozważną grę lakers w ataku i dośyć dobrą w obronie, szczególnie 2 i 3 kwarta. A co do ataku to jestem pełen podziwu dla gry LAL, nawet gdy suns mieli jakąś szybszą akcję i wszyscy kibice suns wstawali z miejsc lakersi nie dawali się ponieść emocjom ale grali konsekwentnie i cierpliwie. Brawo za to. 8)

Pewnie większość niefanów lakers powiem że składam na sędziów, ale naprawdę się wkurwiłem po tej sytuacji na minutę do końca, gdyby sędziowie odgwizdali ten ewidentny faul a Kobe trafił 2 osobiste to byłby już tylko jeden punkt różnicy i o wiele większa szansa lakers na win, a tak przegrywamu 1-0. :evil:

Jednak jestem pełen optymizmu przed meczem nr 2 , i z taką grą plus trochę więcej punktów ze strony KB81 i dobrą obroną mamy nadal bardzo duże szanse na wygranie meczu w środę, co postawi nas w dobrej sytuacji przed meczami w Los Angeles.

I na to liczę :!: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.