Skocz do zawartości

NBA FINALS 2013: Miami Heat vs San Antonio Spurs


ignazz

Rekomendowane odpowiedzi

Tak po przemysleniu:

 

- miami z słabą skutecznością, spurs dający rade w ofensywie

 

O czym to świadczy? Że spurs nie mogą się cieszyć, bo jak miami się rozpędzi to będą musieli dać z siebie o wiele wiele więcej.

 

Równie dobrze Leonard zacznie trafiać wide-openy za 3, Duncan będzie skuteczniejszy niż w G1(miał 8-19 FG) i to Miami może się zdziwic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biało czekolado dla Ciebie

http-~~-//i.imgur.com/8FEMmy4.gif

W mojej głowie to wciąż temat numer jeden po g1.

Ten slow-motion tylko udowadnia, że Manu jest nieodpowiedzialnym skurczybykiem. To podanie nie miało żadnego sensu z logicznego punktu widzenia - tłok, Cole w pełnym biegu, ułamki sekund, stawka meczu, zagrożenie kontrą Heat.

 

Było tylko paru ludzi w całej historii NBA, którzy byliby zdolni skills-wise i mental-wise (swaggggger) zrobić coś takiego. Pistol, Bird, Magic, Jason Williams.

 

Cieszmy się. We are witnesses

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heat wygrywają to w 5.

 

Trochę szalony statement, ale nie mogę wyzbyć się tego wrażenia od czasu zakończenia game 1. Może moje "trzecie oko" się myli, ale po tym co zobaczyłem, to nie wiem co Spurs musieliby grać przez resztę serii aby ją wygrać. Miami zrobi adjustments, LeBron zrobi poprawki, San Antonio będzie grać to samo, w końcu co mieliby zmieniać jeśli wygrali właśnie game 1 na wyjeździe. Widzę po prostu duże możliwości i atuty po stronie Heat jeśli chodzi o sposób prowadzenia ataku i sposób w jaki bronią. Również i posiadają duże możliwości rotacyjne, Spoelstra sam nie jest pewien na kogo postawić. Możliwości jest tak dużo, że ciężko w ciemno SA będzie się na to wszystko przygotować, mogą zostać zaskoczeni. Oczywiście, niezbędne będzie wsparcie shooterów Miami, Spurs zdają się mocno focusować James'a, wystarczy to wykorzystać. Ten z kolei (LeBron), dostał trochę krytyki po tym meczu, dla mnie całą grę podejmował dobre decyzje z piłką. Jasne, zawsze można być bardziej agresywnym i zapewne LBJ będzie bardziej agresywny w game 2, ale to też zależy od pomocy sędziów jaką dostanie. Nie ma co się pchać na siłę na kosz jeśli nie gwiżdżą, chyba że jesteś pewny, że skończysz akcję punktami. Może nie doceniam Spurs, mało ich oglądam w sezonie, ale wiem na co stać Miami. Z kolei odwrotna zapewne jest sytuacja u tych osób, które dużo oglądają tę ekipę z Teksasu. Co za tym idzie, obiektywnie nie jestem w stanie ocenić szans obu zespołów. Subiektywnie, Miami wygrywa next 4.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heat wygrywają to w 5.

 

Trochę szalony statement, ale nie mogę wyzbyć się tego wrażenia od czasu zakończenia game 1. Może moje "trzecie oko" się myli, ale po tym co zobaczyłem, to nie wiem co Spurs musieliby grać przez resztę serii aby ją wygrać. Miami zrobi adjustments, LeBron zrobi poprawki, San Antonio będzie grać to samo, w końcu co mieliby zmieniać jeśli wygrali właśnie game 1 na wyjeździe. Widzę po prostu duże możliwości i atuty po stronie Heat jeśli chodzi o sposób prowadzenia ataku i sposób w jaki bronią. Również i posiadają duże możliwości rotacyjne, Spoelstra sam nie jest pewien na kogo postawić. Możliwości jest tak dużo, że ciężko w ciemno SA będzie się na to wszystko przygotować, mogą zostać zaskoczeni. Oczywiście, niezbędne będzie wsparcie shooterów Miami, Spurs zdają się mocno focusować James'a, wystarczy to wykorzystać. Ten z kolei (LeBron), dostał trochę krytyki po tym meczu, dla mnie całą grę podejmował dobre decyzje z piłką. Jasne, zawsze można być bardziej agresywnym i zapewne LBJ będzie bardziej agresywny w game 2, ale to też zależy od pomocy sędziów jaką dostanie. Nie ma co się pchać na siłę na kosz jeśli nie gwiżdżą, chyba że jesteś pewny, że skończysz akcję punktami. Może nie doceniam Spurs, mało ich oglądam w sezonie, ale wiem na co stać Miami. Z kolei odwrotna zapewne jest sytuacja u tych osób, które dużo oglądają tę ekipę z Teksasu. Co za tym idzie, obiektywnie nie jestem w stanie ocenić szans obu zespołów. Subiektywnie, Miami wygrywa next 4.

Aha czyli Spurs zagrali w game 1 tak zajebisty basket że się już nie poprawia? Bo jak dla mnie obie drużyny mogą wskoczyć co najmniej level wyżej ze swoja gra
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reasumując

Heat są tak zajebisci ze nawet jak przegrali to i tak wygrali [końcówkę], mało tego skoro przegrali to dlatego ze nie grali maxa, zrobia adjustmentsów w cholere bo mają miejsce na adjustmentsy i w D i w O, a SAS to patałachy co fartem wygrały g.1, ale i tak wiecej nie potrafia, wiec bedą z uporem maniaka grać to samo bo to tepe pały i nawet jak przegraja g.2 i g.3 to wciąz beda grali to samo bo Pop jest debilem i nie potrafi wyciagac wniosków a tak w ogóle to Duncan jest glupi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha czyli Spurs zagrali w game 1 tak zajebisty basket że się już nie poprawia? Bo jak dla mnie obie drużyny mogą wskoczyć co najmniej level wyżej ze swoja gra

właśnie....

 

rozumiem, ze moze się nie powtórzyć taka czwarta kwarta gdzie spurs notują zero strat a sami z 5 popełnionych przez Heat robią 3 razy punkty z kontry, raz wstrzymują się no i raz jest gwizdek bo to 24 sec. volation.

 

rozumiem obawy niektórych, że Miami zawsze po porażce bardzo mocno odpowiadało i dostało się i Bulls i Pacers.

 

Jednakże zobaczcie na fakt, że ta banda cwaniaków i psychicznych twardzieli potrafi wyrwać serce na parkiecie przeciwnikowi i nie pęka jak niestety przytrafiło się ekipą poprzednim.

 

Piszecie o poprawie Miami ale gdzie tu negacja, ze Spurs nie poprawią gry?

 

elementy do poprawy:

 

1) poczatek Duncana - 0/5 nie ma prawa się powtórzyć;

2) całkowicie niewykorzystane strong corner Leonarda gdzie zagrał w ataku tragicznie 0/4 za trzy i nie był żadnym faktorem

3) rozstawienie spurs którzy 65% czasu i tak Parkerem nie grali swojego bo obrona nadąrzała za jego przejściami z pomocy a ten nie mógł tak jak w serii z Memphis oddać na czysta pozycję do Leonarda (nieskuteczny) czy tiago (nieużyteczny)

4) Tiago wzdłuż linii końcowej nie był zagrożeniem wcale;

5) Diaw nie wniósł nic ciekawego

6) zaskoczył mnie też Neal bo w meczu wyglądał solidnie ale na koniec miał 1/5 za 3 a to istotny element układanki

 

a z drugiej strony przecież

 

1) rezerwowi heat weszli w mecz niesamowicie bo każdy co nowy meldował się na boisku zaznaczył to w protokole:

a) Allen za trzy x2

B) Bird łatwe punkty

c) Cole dystans

4) Miller za trzy.

 

reasmując rzeczy ktore zadziałały w miami (wygrane zbiórki, asysty, %, rezerwy, dobry mecz przemęczonego Wade'a) i równoczesnie nie zadzałały w spurs nie napawają IMO aż taką radością jednak fanów Heat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy jeden użytkownik to "kibice Heat"? Zresztą hieronim, Findek etc... raczej kibicują Lebronowi i przz to pośrednio Miami.

 

Ja tam jestem względnie spokojny po G1 bo jeden mecz w plecy to nie dużo, Miami gra dobrze, być może nawet lepiej niż u siebie, na wyjazdach (San Antonio zresztą podobnie) + G1 był bardzo dobry w wykonaniu obydwu drużyn a Spurs okazali się niewiele lepsi. Mi tutaj pachnie nawet 7 meczami i serią epicką na skalę dziesięciolecia. Albo nawet więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kibice Heat osiągnęli już poziom arogancji i buty nieosiągalny nawet dla fanów Lakers z najlepszych czasów.

 

W razie czego rozumiem, że mam się czuć swobodnie w cytowaniu Twoich przewidywań hirek, tak?

A jak się spełnią to możemy was cytować, tak?

Ja jestem fanem Spurs, z Miami loveluję tylko Jamesa, ale po prostu według mnie ekipa ze wschodu ma więcej argumentów po swojej stronie. Tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W życiu nie przypuszczałem, że Miami Heat będzie tłumaczyło swoją porażkę w game 1 czynnikiem zmęczenia. Zabrzmiało mocno zabawnie zważywszy, że grali u siebie i między game 7 z Pacers, a game 1 z SAS mieli tylko lub aż dwa i pół dnia wolnego. To co będzie dalej, po game 2, jak zaczną grać co drugi dzień? Lebron James sfatygował się walką na tablicach? D. Wade w pewnym momencie spotkania zaczął być ograniczany przez kontuzję kolana? Chirs Bosh zmęczył się próbą wydostania z strzeleckiego dołka?

 

Miami Cavaliers poprawi wyraźnie nienajlepsze outside shooting albo będzie jedno wielkie rozczarowanie i jedno wielkie pole do popisów dla wszelkiej maści haterów Lebrona Jamesa. SAS dalej będą konsekwentnie blokowali wjazd w pomalowane kosztem zostawienia miejsca na dystansie.

 

Game2 sędziuje mocno kontrowersyjna postać: Joey Crawford. Zobaczymy komu będzie bardziej do śmiechu:wink-new: Mam nadzieję, że ten Pan nie będzie chciał być w centrum uwagi. Wypraszam sobie drobiazgowe sędziowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.