Skocz do zawartości

NBA FINALS 2013: Miami Heat vs San Antonio Spurs


ignazz

Rekomendowane odpowiedzi

Masz na forum prawie 4k postów ale dalej nie nauczyłeś się pisać treściwie.

Naprawdę muszę wypytywać w takim razie kto robi tam robotę? Nie mogłeś tego napisać w poprzednim?

Pat?

Bron?

2 pytanie: Co z tego co gada do kamer? Jaki to ma związek z tym jakim jest trenerem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spo w sumie jakichś specjalnych błędów nie popełnia (przynajmniej ostatnio). Ma na pewno plusa za odkurzenie "Rodmana dla ubogich" czyli Chrisa Andersona, miał też pewnie jakiś wpływ na dobry defense Heat, zwłaszcza rok temu (nie każdy potrafi ukierunkować gwiazdeczki na obronę). Na team chemistry raczej wpływu nie ma, bo Big3 się prywatnie lubią, do tego Wade jest świadom swojego spadku formy i nie ma ciągotek do bycia na pierwszym planie, Bosh też jest bardzo pokorny, więc coach nie musiał w ogóle ingerować w ich wzajemne stosunki. Poza tym Spo to przeciętniak, ale nie żaden Del Negro, tylko bardziej ktoś w stylu Douga Collinsa.

 

 

Jeszcze co do dyskusji sprzed kilku stron odnośnie Mavs 2011. Nie wiem jak można deprecjonować ich sukces i słusznie wow zauważył, że to zwyczajne trollowanie. Mavs są jedyną drużyną W HISTORII, który pokonała 3 ekipy z dwoma graczami z all-nba teams w jednym sezonie (Kobe i Gasol, Westbrook i Durant, LeBron i Wade). I to w dodatku zrobiła z tymi teamami bilans 12-2 imponując i atakiem i obroną. Na pewno top5 finalistów zachodu tego stulecia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma problemu. Jak Heat wygrają 4 mecze pod rząd, to cytuj mnie ile chcesz.

 

 

 

Gdyby to był jeden user, to bym napisał jeden user. Przypomnę tylko jak Alonzo pisał w sezonie o tym, że Miami mają close games tylko dlatego, że ćwiczą końcówki, teraz lorak (wprawdzie kibic Jamesa, ale to logiczne, że w finałach jest za Heat) pisze, że Heat przegrali przede wszystkim dlatego, że poczuli zmęczenie w 4Q, ale w sumie to końcówkę wygrali (do tej pory nie był w stanie wyjaśnić jakim cudem pomimo tego zmęczenia dali radę wygrać tę końcówkę), w międzyczasie ktoś tam pisał, że Mavs'11 wygrali tylko dlatego, że LeBron się obsrał, Ty zresztą też widzę, że nie bardzo doceniasz pracę Carlisle w tamtych finałach (pamiętam zresztą, że niedawno twierdziłeś, że gdyby nie kontuzja Wade'a to Miami rozjebaliby ligę). No i dodaj do tego kolegę heronima. Wydaje mi się, że mogę pisać o "kibicach Heat".

Tylko, że jak już mnie cytujesz z elem i paroma jeszcze userami pasowałoby pamiętać, że "ćwiczenie zaciętych końcówek w sezonie regularnym' a w playoffs to dwie różne rzeczy. Heat mieli stosunkowo malo blowoutów przy 66 łinach co jak dla mnie o czyms świadczy.

 

Nie ma co się oburzać na komentarze dotyczące zmęczenia. Taka jest różnica między mistrzami, a mistrzami repeatującymi, że ci pierwsi wygrywają, kiedy wszystko układa się po ich myśli (przykład - Mavs '11), a ci drudzy nawet gdy pojawia się szereg przeciwności (by nie szukać daleko - Lakers '10).

 

Miami jest w tej drugiej sytuacji, Spoelstrze udało się dokonać rzeczy niebywałej - zajeździć LeBrona, Wade i Bosh są nie w pełni sił, Battier zajechany całym sezonem gry na czwórce, rzut już tak rolesom nie siedzi jak przed rokiem, trudniej obudzić w sobie ten głód i motywację, przez co Heat muszą mieć dodatkowe wyzwanie, żeby włączyć swoje A-game.

 

Tyle że Spurs to nie Bulls i Pacers, a Heat w pierwszym meczu pokazali te same niedociągnięcia, które trapiły ich w poprzednich seriach. Znowu długimi fragmentami ustawienie 5-0 i atak na stojąco - ten numer nie przejdzie w tej serii, co dobitnie pokazała druga połowa. Optymizm kibiców jest kompletnie irracjonalny. Seria oczywiście nie jest przegrana, ale jeśli w grę wchodzi zmęczenie materiału już w pierwszym meczu, to Heat are fucked, bo więcej odpoczynku mieć nie będą, a przed trzecim i czwartym meczem jest tylko dzień przerwy.

 

W drugim meczu Miami pewnie agresywniej będzie atakować kosz, dojdzie parę gwizdków i seria się wyrówna. Ale w San Antonio trzeba będzie znacznie lepszej organizacji i szanowania każdej akcji, bo pary w nogach na intensywność w obronie na poziomie g7 z Pacers może nie być.

 

No i LeBron musi w końcu przestać martwić się o ego Wade'a oraz Bosha, i wziąć sprawy w swoje ręce, bo to już nie jest Miami Big3, ale Miami Cavs na sterydach.

sorry Jendras, ale Wadea nikt nie zajechał - kontuzji kolana sie nie wybiera.

Bosh i jego kostka - to samo

Battiera ciężko zajechać przez polowe meczu, zreszta w playoffs ma sporo odpoczynku, a nie gra dlatego, że zwyczajnie nie trafia open looków.

pomiędzy tamtym LeBronem i jego Cavs, a aktualnymi Heat jest przepaść - braku znania sie na dyscyplinie o której rozmawiamy nie moge Tobie zarzucić, zatem to musi byc zwyczajna zlośliwość.

 

stary to co napisałem w zupełnosci wystarcza, bo spo to wg mnie (co pisze już po raz n-ty) figurant!!!

 

To hc pokroju michella czy del negro, ale mający szczęście trenowac lebrona i wadea

W Chicago też mieliście swojego czasu takiego figuranta - figuruje jako coach przy 6 tytułach MJa - farcierz jeden, no patrz jakie miał szczęście wstrzelić się w czasy Michaela i Scottiego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duncan i Parker kompletnie zawiedli, poza Greenem w ataku Spurs ze świecą można szukać kogoś z dobrą skutecznością. Ale mimo to Miami zawodziło przez 75% meczu. Tak naprawdę dalej nie wiem czego się spodziewać po następnych meczach. Kiepskie spotkanie wg mnie, poza runem Heat w 3q/4q niewiele wartego uwagi. Mam nadzieję, że w Texasie oba teamy wejdą na wyższy, mistrzowski level, bo póki co odrobinę zawodzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Karpik - co ma opinia o serii w 2011 roku do tego co dzieje się teraz? Zresztą w mojej opinii nie jestem osamotniony nie tylko wśród kibiców Miami.

 

@Jendras - Nie, mistrzowie nie repeatują pomimo przeciwności, ale po prostu dlatego, ze dwa lata pod rząd są najlepsi w lidze. Zresztą przykład z Lakers chyba nieudany bo gdyby nie kontuzja Garnetta to z 1 mistrzoswem byłoby ciężko ;)

 

A dziś na szczęście udało się choć trochę zagrać na mistrzowskim levelu i dzięki temu odjechaliśmy. Może spotkanie nie było tak dobre jak Game1, ale te drużyny naprawdę sprawiają sobie nawzajem wiele problemów i dlatego tak to nieraz wygląda. Dziś siekaliśmy za trzy jak źli i ciężko wtedy z nami wygrać, choć ja tam wolałbym wygrywać ze Spurs zbiórkami do czego jesteśmy spokonie zdolni.

 

Ale oże i na to przyjdzie czas, w Teksasie :D

 

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQAOu8fPe9AAE-fMS-Md0VpUb3rsaASHDx0J8U4SjUr8rwUVZ0X5Q

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blok LBJa na Splitterze świetny

Wreszcie Battier też coś trafił.

 

Jedziemy do Texasu

Go Heat!

 

3

Blok Greena na JAmesie chyba nawet lepszy bo naprawdę nie wiem jakim cudem on go nie sfaulował

 

Inna sprawa ,że dziś James nie miał swojego dnia albo Green miał jakąś magiczną moc bo to jak on sprawił że James w kontrze 1 na 1 z Greenem nie trafił do kosza to ni cholery nie wiem.

 

Mario Chalmers MVP tego meczu - był niewiarygodny w pewnym momencie po obu stronach parkietu . Czapki z głów

Manu LVP tego meczu - chyba lepiej będzie jak on po finałach zawiesi buty na kołku bo coś się z nim strasznego w tych PO dzieje. Dziś miał takie momenty w końcówce 3 q że ręce opadły. Zdarza mu się od czasu do czasu wyczarować podanie z niczego ale nie moge patrzeć jak ten gościu się zestarzał i nie chciałbym obejrzeć czegoś a'la Kidd z drugiej połowy tego sezonu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że jak już mnie cytujesz z elem i paroma jeszcze userami pasowałoby pamiętać, że "ćwiczenie zaciętych końcówek w sezonie regularnym' a w playoffs to dwie różne rzeczy.

A gdzie ja pisałem, że Heat ćwiczą zacięte końcówki w playoffs?

Ty pisałeś z kolei, że ćwiczą je w trakcie RS. Dla mnie to był szczyt arogancji i brak szacunku do przeciwników.

 

Heat mieli stosunkowo malo blowoutów przy 66 łinach co jak dla mnie o czyms świadczy.

Naliczyłem 28. To mało?

 

@Karpik - co ma opinia o serii w 2011 roku do tego co dzieje się teraz? Zresztą w mojej opinii nie jestem osamotniony nie tylko wśród kibiców Miami.

Dalej część kibiców Heat ta seria boli i nie możecie się pogodzić z faktem, że Mavs byli zwyczajnie lepsi. Szukacie ciągle nowych wymówek i wytłumaczeń, roztrząsacie co by było gdyby LeBron się nie obsrał, gdyby dobrze spał albo jakby to Heat zmasakrowali Dallas, gdyby tylko nie było tego nieszczęsnego Cardinala. C'mon Mavs'11 to jeden lepszych miszczów ostatnich lat i należy im się szacunek za to co zrobili.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle to brawa też dla Spo za adjustments. Te picki Maria z Lebronem totalnie rozwalały obronę (i dodatkowy plusik za to, ze Pop nie był w stanie tego powstrzymć w trakcie meczu).

 

Ale jedna rzecz mi się nie podoba - Wade z Haslemem na boisku razem. Gdy mamy tę sytuację to spacing nie istnieje a gra idzie bardzo źle. Co jest jednak najlepsze - chyba w tej serii wolałbym więcej UD niż DW, bo ten pierwszy wyśmienicie broni Duncana. Wade w takiej dyspozycji powinien grać koło 24 minut i przez ten czas dawać z siebie wszystko.

 

Lineup Mario-Allen-Miller-Lebron-Birdman jest nie do powstrzymania dla San Antonio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stało się to co stać się musiało. Miami nie mogło przegrać i nie przegrało, a nawet - nieoczekiwanie po tym co działo się w 1 połowie - mieliśmy blowout. Pozdrowienia dla Rappara, który pisze o słabym supporcie w heat, od raya allena, mike millera, mario chalmersa i birdmana, którzy zrobili dziś 50 pkt 9zb, 9 as przy 26 oddanych rzutach, notując w sumie 1 stratę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karpik

Dalej część kibiców Heat ta seria boli i nie możecie się pogodzić z faktem, że Mavs byli zwyczajnie lepsi.

To nie jest tak, że ja się nie mogę pogodzić z tym, że oni byli lepsi - bo bez wątpienia byli i dlatego wygrali tę serię. Ja się nie mogę pogodzić z tym, że mimo iż po 3/4 meczach wyglądaliśmy na lepszy team z różnych względów to przejebaliśmy co było trochę frajerskie nie ujmując niż Mavs.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to seria przenosi się so San Antonio. Wszystko możliwe, nie jest źle.

 

Nie zgodzę się co do Spo. Sam bardzo długo uważałem, że to ktoś pokroju Brooksa czy Del Negro ale jednak zmieniłem zdanie. On po prostu nie zjebał samograja a to też sztuka. Nie przeszkadza za bardzo, coś tam nawet zrobił. Trenerem dalej jest słabym ale jednak półkę wyżej niż Brooks czy Vinny, którzy są dnem dna w tej lidze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde szkoda tego meczu bo był do wygrania dla Spurs, koniec 3 i poczatek 4 kwarty wszystko pozamiatał..

Teraz seria przenosi się do Teksasu, oby Spurs wyciągnęli 2 mecze. Nie mogą popełniać tyle durnowatych strat co w game2, bo aż się za głowę łapałem momentami.

I ograniczyć rolę Manu w ataku, bo to on wczoraj był tym który tracił piłki jak pojebany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Role playerzy trzymali Heat w grze i do role playerów nieśmiało podłączył się Lebron, kiedy tamci wygrywali mu mecz. W pierwszej połowie kolo bawił się w hot potato, a kreatorem w meczu o życie w finałach NBA przez długi czas był Norris fuckin Cole. Żeby zaraz powtórki z 2011 nie było. Gość nie wytrzymuje psychicznie najważniejszych momentów i już pewnie zawsze taki będzie.

 

 

JVG chyba na kacu ogląda te mecze czy nie wiem co, bo w G1 nadawał jak to Bosh nie może rzucać za 3, chociaż w PO ma 43% (!!), a teraz gadał, że Wade musi dostać as many as possible jumperów z półdychy, bo to jest jego gra, chociaż widać, że zupełnie nie ma pewności, niechętnie oddaje te rzuty i z większości z nich wychodzą totalne cegły, które nie mają szansy wpaść już w momencie wypuszczenia piłki.

 

Nie wiem też po jaki chu.j Steve Javie w transmisjach, niech jeszcze sędziowie maja świadomość, że na emeryturze będą mogli zostać telewizyjnymi celebrytami, to już im do reszty odjebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wowo

A jednak Tim okazał się x-factorem w ofensywie bo zamiast grać jak w meczu nr 1 na prawym bloku gdzie Haslema z Andersenem masakrował to zaczął grać na swoim lewym bloku co sprawiło że chyba ani razu nie wjechał pod kosz

 

A co do ustawień to Pop przed wszystkim musi unikać dwójki Neal-Manu bo w tej chwili to jest koszmar po obu stronach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.