Skocz do zawartości

Kobe Bryant - fenomen na swoją skalę


Przem

Rekomendowane odpowiedzi

Nie sądzę ,że można zabić instynkt zabójcy.

 

Ale oczywiście można się zgodzić ,że jak się wykształcił jego talent tak się wykształcił.

 

Ja tylko podkreśliłem ,że w tym sezonie jest jakiś inny. Tylko tyle.

Nawet bardziej mnie się to podoba. Nie lubię sztuczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę ,że można zabić instynkt zabójcy.

 

Ale oczywiście można się zgodzić ,że jak się wykształcił jego talent tak się wykształcił.

Ano właśnie, zobacz powiedzmy, że Bryant idzie na studia i raczej spokojnie można założyć, że jak przez całe dotychczasowe życie ma zdecydowaną przewagę nad swoimi rówieśnikami, wszystko przychodzi mu łatwo, nie ma żadnych problemów od razu mógłby uwierzyć, że jest zajebisty. A tutaj jako młody gówniarz trafia między dorosłych, nie jest najlepszy, na każdą minutę na parkiecie musi zapracować a i tak dostaje ich strasznie mało, coach mu nie odpuszcza, przychodzą PO i kiedy ktoś musi oddać decydujące rzuty nikt nie ma odwagi oprócz niego i on pudłuje co tylko jest dla niego kolejnym bodźcem do dalszej pracy nad sobą, kolejną motywacją gdyby poszedł na studia kto wie wszystko mogłoby mu zbyt łatwo przychodzić i w tak młodym wieku kiedy wielu innym pierdoli się w główkach on też mógłby pomyśleć skoro jestem już taki zajebisty nikt w moim wieku mi nie dorównuje to po co miałbym tak ciężko pracować :?:

 

Ja tylko podkreśliłem ,że w tym sezonie jest jakiś inny. Tylko tyle.

Nawet bardziej mnie się to podoba. Nie lubię sztuczności.

Tego wciaż nie rozumiem, dlaczego uważasz, że on był sztuczny albo teraz już nie jest :? :?:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studia nie dają zapatrzenia w siebie tygo kształtują jeszcze braki techniczne przede wszystkim oraz ogranie.

-------------------

Jest rożnica w imagu jaki jest w mediach. No może nie w mediach ,ale w wyrażaniu siebie przez Kobe. Co więcej mopgę powiedzieć?

Kiedyś był "Tak proszę pana" Nie, proszę Pana" czasami wyskaiwało coś zza kurtyny zwanej Lakers i można było się dowiedzieć o jego 'wyskokach'.

Teraz mówi co chce. Takie wrażenie odniosłem. Ale zostawiam sobie 3.4% ,że mogę się w tym mylić.

To tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studia nie dają zapatrzenia w siebie tygo kształtują jeszcze braki techniczne przede wszystkim oraz ogranie.

To jest gość, który uwielbia wyzwania, i początki jego kariery były wyzwaniem bo nikt mu niczego nie dał tylko musiał sobie na to zapracować, na uniwerku raczej by tak nie było byłby od razu wielką gwiazdą. To jest dobre dla osób mających wiele widocznych braków, ale jeżeli on tak górował nad swoimi rówieśnikami to czy granie te kilka lat przeciwko mniejszej konkurencji naprawdę mogłoby mu w czymś pomóc :?:

Jest rożnica w imagu jaki jest w mediach. No może nie w mediach ,ale w wyrażaniu siebie przez Kobe. Co więcej mopgę powiedzieć?

Kiedyś był "Tak proszę pana" Nie, proszę Pana" czasami wyskaiwało coś zza kurtyny zwanej Lakers i można było się dowiedzieć o jego 'wyskokach'.

Teraz mówi co chce. Takie wrażenie odniosłem. Ale zostawiam sobie 3.4% ,że mogę się w tym mylić.

To tyle

Nie wiem co mogę powiedzieć poza: moim zdaniem tak nie jest :) Zmiana to jedynie to, że kiedyś nie był samotnym liderem w drużynie było wielu starszych graczy, a teraz jest weteranem w jednej z najmłodszych drużyn w lidze stąd może trochę inne zachowania, ale nie jest to jakaś wielka zmiana.

 

To tyle, jakby co reszta jutro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest zmiana w zachowaniu. Nie chodzi mi o parkiet. Ale już nie gadajmy o tym.

 

Hmm uniwerek. Nie sądzę aby kobe z miejsca był wielką gwiazdą colleagów. ja wiem ,że pozycji obrońcy mało jest potrzebne takie doświadczenie ,ale mimo wszystko po tej szkole koszykarskiej zyskuje się zawsze. Jedyne co można stracić to tylko i wyłącznie przez zdarzenie losowe, zdrowie. Poza tym są same zyski. Gra na włąsnym poziomie i sprawdzanie siebie na miarę możliwości (tam nie ma nic za darmo). Oraz współpraca, nawet większa niż w NBA. Co uczy jak zachowywać się w środowisku. Nie tracisz swojej indywidualności. To w szkole średniej grasz pod siebie bardziej aniżeli pod druzynę. W colleagu to się zmienia. Takie doświadczenie zawsze procentuje i nie zmieni faktu, że jeg0o brak może zaszkodzić.

Mówiswz w NBA walczył o swoje. No cóż na uczelni byłoby tak samo.

 

Dokąd zmieszasz van?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi sie, ze pobyt Bryanta na uczelni przez rok (bo pewnie dluzej by go tam nie utrzymali) cokolwiek zmienilby w jego zachowaniu, stylu itd. Twoje obawy Van, ze po takim doswiadczeniu nie bylby taki, jak jest, uwazam za przesadzone. W koncu ci wszyscy, co w przeszlosci ustalali rekordy, trzaskali mase punktow i w ogole, to oni przeciez wyszli z collegow i tam nikt im tego z glow nie wybil :) Jesli zas chodzi o ksztaltowanie pokory, gry zespolowe i powagi, to czy NBA jest pod tym wzgledem gorsza od NCAA? W koncu to w tej pierwszej lidze mlokos predzej poczuje, gdzie jest jego miejsce, zagra z twardzielami i dostanie lyknie troche gry na najwyzszym poziomie. Przewaga NCAA jest za to taka, ze tam by gral duzo, a nie pare minut na mecz i przez to moglby to czy owo zalapac. Ale chyba nie warto tego rozgrzebywac, bo przez KB to superstar, a nie jakis przecietniak. Tak czy owak dostal sie na wyzyny, a rok wte czy we wte by tego nie zmienil.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie tak naprawdę nie wiemy jakim koszykarzem byłby Kobe gdyby poszedł na studia, bardzo możliwe, że ja przesadziłem z tym co napisałem, ale pewności mieć nigdy nie będziemy. W przypadku wielu decydujących się na opuszczeniu studiów i przejście od razu do NBA można dyskutować czy postąpili słusznie w wypadku Bryanta raczej chyba nie powinno być wątpliwości, że tak.

 

Nie pochodził z biednej rodziny więc wcześniejsze przejście do NBA nie było spowodowane wizją wcześniejszego zdobycia kasy, chciał grać z najlepszymi i dlatego się na to zdecydował, moim zdaniem dobrze się stało, że ktoś w jego wieku trafiający do NBA kto przez ostatnie lata tylko słyszał jaki jest świetny, jaka kariera go czeka został sprowadzony na ziemię i kazano mu na wszystko zapracować, nie odwaliło mu od razu jak wielu w jego wieku kiedy dostali dużą kasę, nie pojawiły się jakieś problemy z prawem(do 2003 przynajmniej :) ), jego interesowała tylko koszykówka i dlatego uważam, że ktoś z takim talentem i umiejętnościami oraz tak pracowity zrobił dobrze opuszczając uniwerek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego uważam, że ktoś z takim talentem i umiejętnościami oraz tak pracowity zrobił dobrze opuszczając uniwerek.

A ja uważam, że absolutnie nikt, kto odpuszca uniwerek nie postępuje słusznie, chocby niewiem jak dobrym graczem był/ miał się stać. Studia uczą czegoś więcej niż tylko koszykówki, a potem taki jeden z drugim chodzą po świecie zadzierając nosa choc niepotrafią się nawet dobrze podpisać :P

 

KB podobnie jak wielu innych popełnił błąd, piszę tak ponieważ jestem zdania, że NBA powinno wprowazić zakaz gry przd ukończeniem studiów. Pod względem spotrowym był faktycznie przygotowany do gry na najwyższym poziomie, ale mentalnie wiele mu brakowało (wg niektórych nadal mu brakuje :cool:). Piszesz Van, że gra w NBA nauczyła go pokory. Jakiej pokory do cholery? Nie żebym znowu chciał wchodzić na te tematy, ale Twoje słowa mnie do tego prowokują :wink: On nigdy pokorny nie był i nie spokornieje już nigdy. Ale gra w NCAA nauczyła by go może (a może nie) większej zespołowości. Ok zaraz napiszesz, że taki KG to czy taki Allen tamto, ale Bryantowi jakby nie patrzeć czasami kolba odbija i próbuje sam sobie coś udowodnić nie zawsze z porzytkiem dla zespołu. Oczywiście to jakim jest człowiekiem po częsci wpływa na fakt, że potrafi robić takie spektakularne rzeczy, ale czy poważnie uważasz, że gra na studiach zabiłaby w nim killer instinct? W Jordanie nie zabiła, w millerze nie zabiła, w Duncanie nie zabiła, w Billupsie nie zabiła...itd A jak sam MJ niejednokrotnie podkreślał pomogła mu nabrać większego szacunku do gry i lepiej pojąć jej istotę, a z tym musisz się zgodzić KB miał w początkach kariery wielkie problemy :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz Van, że gra w NBA nauczyła go pokory. Jakiej pokory do cholery? Nie żebym znowu chciał wchodzić na te tematy, ale Twoje słowa mnie do tego prowokują :wink: On nigdy pokorny nie był i nie spokornieje już nigdy.

A gdzie ja napisałem, że gra w NBA nauczyła go pokory :?: :) napisałem, że musiał na wszystko zapracować, że wszedł do drużyny, która akurat pozyskała Shaqa więc stało się oczywistym, że będą się liczyć w lidze, na jego pozycji grał Eddie Jones, był Van Exel więc było oczywistym, że nic mu nie zostanie dane od razu, że musi sobie zasłużyć na wszystko nic tu o pokorze nie pisałem.

 

Możliwe, że na uniwerku nauczyłby się grać bardziej zespołowo, ale też nie byłoby dla niego takiej konkurencji, a tak został rzucony na głęboką wodę i musiał sobie sam poradzić jak dla mnie to w ogromnym stopniu przyczyniło się do ukształtowania jego charakteru, nauczyło go pokonywania kolejnych przeciwności, do dążenia do bycia najlepszym a gra na uniwerku niekoniecznie musiałaby być dla niego takim wielkim wyzwaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem, jedyne co można powiedzieć o człowieku po szkole to to ile lat w owej szkole on spędził. Kobe wchodząc do ligi był przygotowany do grania z najlepszymi, i uniwesytet ani by tego w nim nie zabił ani nie zwiększył jego umiejętności, może lekko by pozwolił mu inaczej spojrzeć na grę, ale to nie isotne, Lebron też wchodzą do ligi pokazał że NCAA nie było mu potrzebne, Jermaine O'Neil potrzebował czasu aby stać się jednym z najlepszych w lidze. Poza tym trudno nauczyć pokory kogoś kto wie że na parkiecie może wszystko, nauczyć tego kogoś perfekcyjnego rozumienia organizmu jakim jest drużyna, to są cechy osobowości, a podobno osobowość się zmienia tylko na skutek wielkiego szoku albo wojny, a takich KB nie doświadczył. Kobi jest zarozumiały, ale może sobie na to pozwolić dzięki temu co prezentuje na parkiecie, jakby zarozumiałym typkiem był Cezy Trybański to byłaby tragedia :D . Z tym że (o tym wcześniej pisałem - i jest to moje zdanie), Brajantowi brak klasy (manier się znaczy), i nie będzie miał takiej miłej osobowości jak Duncan, świetego odbioru jak Garnett oraz poklasku u prasy jak Shaq.

A co do Allena, to ciekaw jestem czy NCAA wykształciło w nim umiejętności kick-boxerskie które zaprezentował w trakcie jedno rundowego pojedynku z Kenyonem Dooglingiem? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie ja napisałem, że gra w NBA nauczyła go pokory :?: :) napisałem, że musiał na wszystko zapracować, że wszedł do drużyny, która akurat pozyskała Shaqa więc stało się oczywistym, że będą się liczyć w lidze, na jego pozycji grał Eddie Jones, był Van Exel więc było oczywistym, że nic mu nie zostanie dane od razu, że musi sobie zasłużyć na wszystko nic tu o pokorze nie pisałem.

Jak zwał tak zwał. Ziemniak, kartofel :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie ja napisałem, że gra w NBA nauczyła go pokory :?: :) napisałem, że musiał na wszystko zapracować, że wszedł do drużyny, która akurat pozyskała Shaqa więc stało się oczywistym, że będą się liczyć w lidze, na jego pozycji grał Eddie Jones, był Van Exel więc było oczywistym, że nic mu nie zostanie dane od razu, że musi sobie zasłużyć na wszystko nic tu o pokorze nie pisałem.

Jak zwał tak zwał. Ziemniak, kartofel :)
hehe tak dobrze to nie ma, pokorny to słowo, które mi do Bryanta kompletnie nie pasuje.

 

Piszesz Joseph o Jordanie, ale on zdaje się nie miał na poziomie szkoły średniej takich osiągnieć jak Bryant, chyba na drugim roku nawet do drużyny się nie załapał, Kobe bił rekordy stanowe należące wcześniej do Chamberlaina, zdobywał indywidualne nagrody i prowadził swoją drużynę do mistrzostwa stanowego, on od najmłodszych lat grał w kosza za sprawą ojca i od najmłodszych lat nie miał sobie równych wśród rówieśników, talent Jordana eksplodował zdaje się później, Duncan na początku był pływakiem nie koszykarzem więc jemu także uniwerek na pewno był bardziej potrzebny. Mnie cały czas chodzi tylko o to, że Kobe zdecydowanie więcej był się w stanie nauczyć będąc zmuszonym do gry przeciwko zawodowcom, którzy nie widzieli w nim gwiazdy tylko gówniarza, który musiał zapracować sobie na uznanie ich i trenerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Tobie sę wydaje vam ,że Bryant byłby bogiem NCAA?

No ja przepraszam. Tam jest zbyt wielu zawodników aby dominacja jednego zawodnika byłaby aż tak demorazlizująca dla niego samego. Uniwerek to poziom wyżej przede wszystkim uczy współpracy. Nie ma tak jak w High school ,że pojedynczy gracz jest superhiperfenomenem ktory sam może wygrać mecz.

Ty mówisz ,że był gotowy i chcial się zmierzyć z zawodowcami. No dobra, ale kto by tego nie chciał? Grał tylko 15.5 minuty w meczu a przez 2 sezony był właściwie rezerwowym, który często popełniał glupie straty. A można było tego uniknąć. (Ale patrząc z perspektywy jest jak jest i jest kim jest).

ZvierZ jeszcze dodaje ,iż collage nie jest potrzebny. Hmm no cóż. Każdy ma włąsną opinię,ale wg. mnie tylko 2 zawodników w całej historii NBA którzy trafili bezpośrednio po szkole śreniej byli przygotowani do gry z najlepszymi. I nie byłi to wcale KG czy Jarmaine. Cała reszta musiała spędzić jeszcze pare lat gdzieś w cieniu NBA. Taki sam proces przechopdzi Dwight Howard...

Dlaczego NBA powróciła do limitu wieku?

Chcą mieć mniejszy problem z wychowywaniem niedojrzałych koszykarzy. Cały czas przypomina mi się sytuacja z Leonem Smithem, ktory prawie wylądował na tamtym śiwecie, ale uszczerbek na zdrowiu psychicznym nie zniknie. Nie jest to może bezpośrednia przyczyna (NBA-A20) bo każdy przypadek jest indywidualny.

Stwiierdzam ,że jednak zdecydowanie przydaje się doświadczenie ze studiów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba idealizujecie NCAA. Ja sie ta liga nie interesuje i w ogole niewiele o niej wiem, ale jak tak czytam niektore opinie, to tam musi byc jakis koszykarski raj, gdzie wszystko jest dobre, czyste i cnotliwe :wink: Nauczyc wiekszej zespolowosci? Jak dany gosc (nie mowie ze Kobas) gra w NBA przez 8 lat i sie nie nauczyl zespolowsci, to wczesniejszy rok czy dwa w NCAA by go nauczyly? Nie sądze. Mowicie jakby w NCAA pracowali lepsi fachowcy, bardziej znajacy sie na grze i lepiej uczacy i w ogole de best, a w NBA to tylko popisówa. Ja bym sie przychylil do tego, ze studia uksztaltowalyby moze jednego z drugim na bardziej dojrzalszego czlowieka i tyle. Choc jak sie oglada amerykanskie produkcje z gatunku American Pie czy podobne, to w sumie juz nie wiem, czy amerykanskie studia ucza czegos innego poza chlaniem piwska, bekaniem i zaliczaniem dziwek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem, ale ja wcale nie wątpię w to, że dla zdecydowanej większości pójście na uniwerek w takiej sytuacji jest dobrym wyjściem, ale reguły nie ma. Iverson chyba w Georgetown spędził dwa lata, świetna szkoła i co nauczyła go gra tam zespołowości :?: Przecież jego egoistycznej grze w pierwszych latach nawet jego kibice nie zaprzeczają.

 

Typy takie jak Kwame Brown, Eddy Curry czy ten Leon Smith zdecydowanie potrzebowaliby tych kilku lat na uczelni, ale Bryant :? pierwszy jego sezon pod względem minut na parkiecie wiele mu nie dał, ale jak już mówiłem te trudności z pewnością pozwoliły ukształtować go na takiego gracza jakim jest teraz i już przecież w drugim sezonie był czołowym rezerwowym ligi, w trzecim już starterem a w czwartym jego wszechstronna gra w ataku i dołączenie do grona czołowych defensorów w lidze pomogło Lakers w zdobyciu pierwszego tytułu i naprawdę myślisz, że te cztery lata uniwerku dałyby mu więcej niż te cztery lata w NBA :? :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zdanie jest takie, że uniwerek nie zmieniłby charakteru KB, co najwyżej mógłby go utwierdzić w przekonaniu, że jest niezwyciężony :) IMO studia pomagają w poprawieniu techniki, zrozumiania gry czy rozwinięcia fizycznego. Można tam na spokojnie to wszystko poprawiać, żeby mieć łatwiejszy start w NBA. Ale przecież nie o tym jest dyskusja, bo KB poradził sobie w NBA całkiem nieźle i dosyć szybko przystosował się do warunków panujących w lidze. NCAA nie nauczyły by go zespołowości, czy nie zrobiłby z niego mr nice guy. Róznica byłaby jedynie taka, że od razu byłby wyróżniającą się postacią w lidze. Nie wiadomo jednak czy nie byłoby skutków ubocznych, o których gdyba Van. Mogłoby mu się przewrócić w głowie, mógłby mniej nad sobą pracować, stracić coś o teraz ma i jest u niego istotne. Kariera KB potoczyła się właściwie i jak widać nie musi żałować swoich decyzji co do NCAA. Bardziej w tym temacie powinno się rozważać nazwiska właśnie Leona, Kwame czy nawet Jermeina O'Neala, którym NCAA by bardzo pomogło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucam ten artykuł zawierający wywiad z Bryantem tutaj ponieważ trochę kwestii poruszanych w nim i pytań skierowanych do Bryanta wiąże się z tym o czym była tutaj dyskusja.

Calm after the storm

January 18, 2006

BY LACY J. BANKS SUN-TIMES COLUMNIST

 

 

LOS ANGELES -- Kobe Bryant's smiling again, on and off the

court.

 

He's winning again after being reunited on the Los Angeles

Lakers with coach Phil Jackson, and he's distancing himself

from the rape charge that threatened to destroy his career,

reputation and marriage.

 

Jackson is back after taking off a year to -- among other

things -- promote a book in which he criticized Bryant for

being immature, greedy and selfish.

 

At the midway point of this season, Jackson has the Lakers

winning again sooner than most expected. And he credits much

of that to Bryant, who is leading the league in scoring,

averaging a career-high 34.3 points.

 

''Kobe's playing extremely well,'' Jackson said. ''He's just

matured as an individual. He is now more positive and more

patient than he was before as a young kid. He is also more

mellow over time, which has aged him a little bit despite

going through the travails of life.

 

''But he's still out there ready to play hard, compete and

not give any quarter.''

 

Bryant sat down with the Sun-Times for an exclusive

interview:

 

Q: Have you had to reinvent yourself image-wise coming out

of the legal adversity of the rape trial?

 

A: ''Not at all. The thing about image to me is I try to

simply be who I am. And in doing so I try to inspire others

to be who they are. With that being said, everybody is going

to make mistakes. Everybody is going to fall at some time.

The important thing is to not let your fall break you and

keep you down. The important thing is to get back up. I got

back up and I want to inspire others that they can do the

same regardless of circumstances.''

 

Q: How have those experiences changed you as a person?

 

A: ''Naturally, I'm older age-wise. I'm one of the old dogs

on this team. And in terms of experience, I'm wiser, more

patient. I have a better sense of perception. I see things

quicker and I react better.''

 

Q: How much did all this really hurt you in terms of losing

endorsements? There were reports that you lost most of them.

 

A: ''That's never really been a major concern of mine. The

few I lost, it didn't really hurt me because I never played

the game for those things anyway. I played for the love of

the game. But to lose endorsements and still have my love

for the game to increase means a lot more to me. It's always

been the purity of the game that had driven me and ignited

that fire to burn within me.''

 

Q: Have all your fans returned to you now? There was a time

a couple of years ago when you were being booed in many

arenas.

 

A: ''What I found is the difference between die-hard fans

and [fair-weather] fans. My real fans always stuck with me

and supported me through thick and thin. And I am forever

grateful to them for that. When I still saw fans wearing my

No. 8 jersey in the midst of all that controversy, it meant

more than them liking my name and number as a player. They

still liked me as a person. And that really privately

inspired me to let me know that I still meant something good

to people even when things weren't going so good for me. It

gave me perseverance.

 

''And as far as people becoming fans again who had stopped

being fans, I think it's a case of them coming to understand

who I really am as a person. What probably really hurt me

in the past is that I had pretty much been a very private

person so far as the TV cameras and publicity are concerned.

I always prized my privacy and didn't allow but a very

precious few people into my private life. As a consequence,

their concept of me was as a basketball player with a killer

instinct or whatever they were able to read in the

newspapers.''

 

Q: The numbers suggest you are playing the best ball of your

career so far. Are you?

 

A: ''Let's just say that I'm doing what I have to do to help

us win games. Whatever winning requires of me from game to

game and from play to play, that's what I'm trying to do.''

 

Q: At the same time, there are critics who are charging that

you are shooting too much because you lead the league not

just in points scored, but in shots taken, averaging 32

shots per 48 minutes.

 

A: ''Again, I'm not worried about those so-called experts. I

don't play to please them. I play to help my team win. I'm

not really a big numbers guy. But I'm a big win guy. So I

don't listen to those so-called experts. I grew up playing

for Phil Jackson, who has nine championship rings as a coach

and who taught me how to win. As a consequence, I have

three rings and I know the importance of team chemistry and

what it takes to win. And that's what I'm going to follow as

a player.''

 

Q: Can you win without a dominant center the way Michael

Jordan did?

 

A: ''Yes. It's just a matter of us growing together and

growing within Phil's system. Phil is slightly different

this time around because he's teaching a lot more than I've

ever seen him do. We don't have so many veterans and

superstars like we had before. So he has to teach. But to

have a winning record at the midseason point is great. It's

pretty much where I'd hope we would be.''

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe kiedy Kobe pobije kolejny rekord? Jutro? Pojutrze? Bo za miesiac to na pewno 8) Jak to dobrze, ze nie jestem jego antyfanem bo chyba by mnie poskręcało (pozdro sixersi :lol: ). Nie ma jak to dobry początek dnia, dzis mi nic nie popsuje humoru..

 

Ps. I powidzcie mi, ze on nie zasługuje na MVP

ps2. Nie szkoda marnowac jego najlepszych lat z powodu jakiegos durnego planu 2007? :? - Na dyskusje zapraszam na subforum LAL :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.