Skocz do zawartości

Kobe Bryant - fenomen na swoją skalę


Przem

Rekomendowane odpowiedzi

Niesteyt nie będzie to długi tekst z wieloma smaczkami czy wyczerpującą wiedzą na temat tego zawodnika. Nie będzie to także jakiś świetny artykuł:(

Bedzie to tylko zwrócenie uwagi na tego zawodnika, który, nie ukrywam, zawsze mnie denerwował.

 

Jest wielu tutaj na forum którzy bardziej analizowali jego poczynania w karierze i są w stanie więcej najego temat powiedzieć (Chociażby van).

 

 

Wszyscy wiemy co w tej chwili wyczynia Bryant. Walczy o koronę strzelców w chyba najciekawszym pojedynku w historii już od tak wczesnej pory w sezonie. 62punkty teraz 45+ w 4 z rzędu i dalej idzie w swoje. Nawet drużyna się liczy , tylko jego osiągnięcia i dawanie przysług mu za wygranie meczy Lakers którzy sobie dobrze radzą.

 

Ale co ja chciałem właściwie poprzez ten temat powiedzieć.

 

Zmiana Kobe, taka mała metamorfoza. Nie musi już się przymilać jak zwykł to robić. Nie musi już się przejmować innymi na pokaz. Teraz jest arogancki jak nigdy. Ale zawsze taki był, jednak było to ukryte gdzieś za Shaqiem czy Philem czy też wielką organizacją zwaną Lakers.

Posrtanowił być sam organizacją i mieć gdziś innych w NBAowskich mediach. Zaxczyna bić od niego szczerość, albo jak ja bym to nazwał szczera nieszczerość. Przynajmniej już teraz to widać. Wojny z Millerem na parkiecie czy z Odomem poza parkietem. Rozbity moniotr tu i ówdzie. A co tam? Na cholerę już ten wizerunek który miałem kiedyś, zdaje się mówić Bryant. Jest bardziej sobą i wychodzi to na lepsze dla niego. Phil jak na razie się nie wtrąca (chyba ,że czegoś nie wiem).

Bryant prze do przodu, do swojego celu nie ważne jakimi środkami. Ma coraz ciekawszą biografię i to mi się podoba.

Taki odwrócony wizerunek (charakter na przestrzeni lat) Jordana z kariery.

 

Czy ten wątek się ostanie? Nie ważne. Chcę znać tylko opinię znających Bryanat "bliżej" :)

 

Ps. Pisane na gorąco więc błędy sami sobie poprawcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metamorfoza Bryanta :? czy ja wiem w zeszłym sezonie pierwszym samodzielnym Kobe jako lidera odnosiłem wrażenie, że on jest zbyt miły i grzeczny dla wszystkich, w tym dopinguje i chwali kolegów kiedy na to zasługują, ale też potrafi ich ostro skrytykować kiedy coś partolą, incydent z Odomem został przedstawiony przez błazna Vesceya w taki sposób żeby pokazać Bryanta z jak najgorszej strony, a on po prostu zdenerwował się na kumpla, który w kluczowym momencie popełnił błąd i tyle, gdyby nie chodziło o Bryanta tylko o kogoś innego nie byłoby sprawy każdy kto kiedykolwiek grał w kosza czy cokolwiek innego w takiej sytuacji pewnie zareagowałby podobnie bo to całkiem naturalne jest rywalizacją są emocje.

 

W każdym meczu Lakers widać jak blisko jest z Lamarem, najczęściej właśnie z nim widać KB dyskutującego i śmiejącego się zresztą czy to są zdjęcia dwóch gości między, którymi doszło niedawno do rękoczynów:

http://sports.yahoo.com/nba/photo?slug= ... 10&prov=ap

http://sports.yahoo.com/nba/photo?slug= ... ov=reuters

Powiedziałbym nawet, że są podejrzanie blisko :wink:

 

Piszesz Przem, że Kobe jest bardziej sobą, ale czy on nie był sobą kilka lat temu kiedy był skonfliktowany z Shaqiem, czy nie był sobą kiedy wcześniej razem z nim świętował zdobywane tytuły czy ta radość czy późniejsza złość były udawane :?: nie to był wtedy prawdziwy Kobe i teraz też jest prawdziwy Kobe i ja nie widzę w tym nic dziwnego, człowiek będzie zawsze zachowywał się inaczej w zależności od sytuacji, w której się akurat znajduje, każdemu mogą puścić od czasu do czasu nerwy, każdy ma prawo do chwili słabości, ale także każdy z nas ma takie momenty w życiu kiedy się po prostu cieszy i częściej sie śmieje czy to musi być nieszczere :?:

 

Co do poprawy jego gry to jego zachowanie poza parkietem nie ma tutaj raczej zbyt wielkiego znaczenia, przepracował bardzo solidnie lato, jest centralną postacią w ataku, w którym brylował wcześniej Jordan, nie musi już łączyć obowiązków egzekutora z obowiązkami playmakera może skupić się na atakowaniu w czym jest po prostu najlepszy. Swoją drogą ciekawe jak wyglądała by gra Bryanta gdyby nie dozwolona strefa i przeciwnicy nie mogliby go tak często podwajać :roll:

 

Oglądając mecze Lakers w tym sezonie widzę autentyczny strach w oczach rywali LA, to jak panicznie rzucają się na niego we dwóch czy nawet trzech takie skupienie defensywy na jednym graczu widziałem chyba ostatnio w latach świetności Shaqa.

 

Rok temu mówiło się tylko o tym jak to Kobe obniżył loty bez Shaqa w drużynie, Shaq dalej jest w Miami a Kobe rozgrywa sezon życia ciekawa sprawa :roll:

 

Odnośnie jego arogancji jest faktycznie w nim coś takiego, tylko ja uważam, że to bardziej ogromna pewność siebie, coś co powoduje, że Kobe uważa, że nie ma takiej sytuacji, nie ma takiego przeciwnika, który byłby w stanie go powstrzymać przed osiągnięciem celu, nigdy się nie poddaje i nie chce zaakceptować porażki i w dużym stopniu dzięki właśnie takiemu nastawieniu jest tak dobry jak jest.

 

Kolejna sprawa to po prostu lata ciężkiej pracy dają efekty, w te wakacje nie miał żadnych kontuzji do zaleczenia, nie miał żadnych wycieczek do Colorado, mógł się skupić na koszykówce i przygotować się do sezonu najlepiej jak tylko potrafił. Pamiętam jak na początku kariery jego koledzy z drużyny mówili, że on pozostaje na uboczu, nie interesują go imprezki wypady do knajp, kiedy wszyscy kończyli trening on potrafił zostawać godzinami na sali i przy zgaszonym świetle trenować.

 

Dla mnie jest niesamowite także to w jaki sposób on radzi sobie z presją, z nienawiścią kibiców w praktycznie każdej hali, jest zazwyczaj spokojny i opanowany to jak potrafi się skoncentrować w takich warunkach jest wręcz niespotykane. Praktycznie za każdy mecz jest krytykowany a to za mało asyst, a to za dużo rzutów i nikogo nie ocbchodzi to, że Lakers akurat wygrywają zawsze znajdzie się coś o co będą się go ludzie czepiać jak nikogo innego w tej lidze.

 

W czasie meczu z Clippers, w którym Lakers występowali jako drużyna gości miała miejsce dość ciekawa sprawa przez pierwszą połowę kibice Clippers wygwizdywali i buczeli na niego jak w każdej innej hali, ale kiedy zaczął swoją niesamowitą serię ci sami kibice zaczęli skandować jego imię.

 

Nigdy do końca nie rozumiałem tej całej nienawiści z jaką się do niego odnosi wiele osób, czy to jego wina, że media chciały go wykreować na następnego Jordana :? przecież on przychodząc do ligi nie przechwalał się , nie składał obietnic, których nie był w stanie dotrzymywać, nie wywyższał się nad byłych wielkich NBA jak to co niektórzy robili, a to że jakieś jego gesty czy ruchy przypominały łysego czy to takie dziwne :?: każdy w młodości się na kimś wzoruje i naturalnym jest to, że pewne nawyki innych przenosi do swojego stylu gry, a wszyscy chcieli go za to ukrzyżować bo twierdzili, że chce być następnym Jordanem.

 

Później był konflikt z Shaqiem i całą winą za niego został obarczony Kobe, mało kogo ochodziły fakty po prostu Shaq odszedł i to musiałą być wina KB, ale dopiero teraz po czasie do mediów i wielu kibiców zaczyna docierać to co mogło być prawdziwą przyczyną odejścia Shaqa.

 

Wbrew temu wszystkiemu co się właśnie powszechnie o nim mówi, że robi wszystko na pokaz ja uważam wręcz przeciwnie. Sporo się mówi o pracy charytatywnej gwiazd NBA, ale o KB niewiele, ale nie dlatego, że on tego nie robi on się tym po prostu nie przechwala, wielokrotnie czytałem w jakiś małych gazetach wzmianki o jego spotkaniach z chorymi dziećmi w szpitalach, o jego szczodrości, o jego zachowaniu poza parkietem ci ludzie widzą go jako strasznie miłego, skromnego i uprzejmego człowieka, ale czy to jest tak naprawdę istotne czy on jest taki jak przed chwilą napisałem czy inny w codziennym życiu :?: to wiedzą tylko osoby, które go poznały osobiście z daleka od kamer, ale prawda jest taka, że to czy on jest taki czy wręcz przeciwnie nie powinno mieć znaczenia bo jest koszykarzem i oceniać go powinniśmy za to jakim jest koszykarzem, ile pracy wkłada w to żeby być ciągle lepszym, chociaż poziom gwiazdy osiągnął dawno on wciąż chce być z każdym sezonem lepszym graczem i moim zdaniem to jest najważniejsze.

 

Dobra koniec tych wypocin, które i tak mało kogo zainteresują :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bede slodzil o Bryancie, bo robilem tego duzo 2 i wiecej lat temu. Nie bede tez nawiazywal do rozstania z Shaqiem, choc Van bardzo to lubi, a poza tym nie chce znow sie denerwowac. To, ze Kobas ma talent, wiadomo od dawna. To, ze bedzie szalal pozbawiony rownoprawnej gwiazdy, tez bylo wiadomo. Rok temu nie bylo wynikow, bo i troche kontuzji sie trafilo i nie bylo trenera z prawdziwego zdarzenia. Teraz jest Jax, poukladal ludzi i jest dobrze. W odroznieniu do zeszlego roku Bryant ma nie tyle wolna reke, ale co wazniejsze druzyne, ktora dziala jak jeden mechanizm (wprawdzie podporzadkowany wiadomo komu, ale przeciez od tego zalezy ich byc albo nie byc). Dlatego blyszczy. Troche stracil na wizerunku zawsze grzecznego, ale dobrze i licze na wiecej, bo wielu wiedzialo, ze swięty nie jest, a teraz jego przeciwnicy nie beda przynajmniej juz mogli mu tego wypominac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm co do tematu, też odrazu się zorientowałem, że jest pobierany z gazeta.pl ale ok. Tam wszystko zostało napisane, zamknięte i nie można nic od siebie dodać, to forum z gazety jest po prostu do dupy. Jak dla mnie R&W to dwóch pajaców. Rozumie, że tlumacza te felietony z zagranicznych stron, czasem dodają coś od siebie ale jak kogoś się doczepią to nie ma spokoju. Na poczatku sezonu wyśmiewali się z rajstop Kobiego a po dwóch tygodniach pisali zupełnie coś innego i wychwalali go za swoje zdobycze pkt. Ale R&W wkurzają mnie już od dawna, pamiętam ich całkiem początkowe felietony byly zupelnie dziwne. Pamiętam jak w jednym wychwalali Pata R. a po kilku kolejnych felietonach o wszystkim zapomnieli i śmiali się z niego oraz składu przez niego stworzonego "emerytów" z miami który sprowadził do gry. Może i te feletony są fajne dla ludzi którzy nie interesują się koszykówką ale gdy ktoś coś o tym wiecej wie, interesuje się to odrazu wychwytuje u nich KUPE(ę) błędów.

 

 

Po 1.:

Dobra koniec tych wypocin, które i tak mało kogo zainteresują

 

Mnie interesują i ...

 

 

..no własnie i nikogo nie zdziwi, że podobnie inni kibice LAL mam podobne zdanie co do jego osoby. Nie ukrywam, że to przez niego właśnie jestem oddanym kibicem LAL, dla mnie on ma "coś" w sobie, poprostu uwielbiam jego grę i wydaje mi sie, że jest trochę pokrzywdzony. Zawsze mi imponował..

 

 

Cała postać i nagonka która została wytworzona wookół Kobiego dla mnie to działania mediów. Od pojawienia się w NBA zawsze wszyscy nazywali go następcą MJ-a. Pamiętam nawet taki artykół z Magic Basketballu gdzie pisali o nim jako następcy MJ-a, o jego wyczynach, podobnych zachowaniach, co ich rózni itp. Dla mnie Kobe był zawsze innym zawodnikiem niż MJ, nie ukrywając ze MJ był i bedzie wielki, ale to wlasnie gra Kobiego mnie inspirowała. To jego zagrywki mnie "rajcowały"...

 

 

Wszyscy pierw Kobiego porównywali do MJ potem gdy zaczeli wspaniale z Szaqiem współpracowac był potworni chwalony (gdy zdobywali mistrzostwo) i wszystko było by pięknie gdyby nie konflikt z Shaqiem. Wtedy nie wiem dlaczego wszystkie strony opowiedziały się po stronie Shaqa. Wszyscy uznali, że to on jest dobry, najlepszy a Kobe to zarozumiały leszcz i powinien spadac.. Powiem Wam szczerze, ze sam nie wiem czemu tam się stało...

Wbrew temu wszystkiemu co się właśnie powszechnie o nim mówi, że robi wszystko na pokaz ja uważam wręcz przeciwnie. Sporo się mówi o pracy charytatywnej gwiazd NBA, ale o KB niewiele, ale nie dlatego, że on tego nie robi on się tym po prostu nie przechwala, wielokrotnie czytałem w jakiś małych gazetach wzmianki o jego spotkaniach z chorymi dziećmi w szpitalach, o jego szczodrości, o jego zachowaniu poza parkietem ci ludzie widzą go jako strasznie miłego, skromnego i uprzejmego człowieka, ale czy to jest tak naprawdę istotne czy on jest taki jak przed chwilą napisałem czy inny w codziennym życiu to wiedzą tylko osoby, które go poznały osobiście z daleka od kamer, ale prawda jest taka, że to czy on jest taki czy wręcz przeciwnie nie powinno mieć znaczenia bo jest koszykarzem i oceniać go powinniśmy za to jakim jest koszykarzem, ile pracy wkłada w to żeby być ciągle lepszym, chociaż poziom gwiazdy osiągnął dawno on wciąż chce być z każdym sezonem lepszym graczem i moim zdaniem to jest najważniejsze.

 

 

Nic dodać nic ująć - dlatego kocham tego faceta :o

 

Dobra, nie będe się rozpisywał. Jak dla mnie fenomen Kobiego trwa już długo. Nie raz pokazywał, że potrafi zdobyć masę punktów.. Gdy miał wsparcie to własnie prawie zawsze zdobywał mistrzostwo. Nie udało się wtedy kiedy miał największe nasilenie gwaizd w zespole.. Szkoda ale takie już jest przeznaczenie takich Dream Teamów Teraz Kobe jest sam w ataku, gdy dostane takowe wsparcie może być naprawdę bardzo dobrze, albo i świetnie. I pamiętajcie, że po chudych latach, wkońcu przychodzą tłuste tak jak po tłustych przyszły chude (a wspracie Bynumowskie już powoli zaczyna o sobie dawać znać..):wink:

 

 

Ps. Nie wiem czy post trzyma się kupy, pisałem go 20 minut co chwile cos usuwalem, cos dodawalem na koncu wywalilo mi prąd, znikł internet gdyby nie pożądna bateria w kompie to bym go nawet nie dodał :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michalik jak na razie to Ty wspominałeś o R&W.

Ja chciałem napisać coś abstarhując od Nich. Ale to już wasz way of posądzanie.

 

van mnie nie chodzi o to jaki Bryant jest be. Bo sam wiem jaki jest ze względu na to, iż widzę jak człowiek się zachowuje.

Mówisz o jego wielkiej pracy na treningu i poza treningiem oraz koncentracji. Okay, nie musisz mnie przekonywać bo sam doskonale wiem,że on ma chorą ambicję. Może zdobywać i tonę punktów, ale jego świadomośc chemi w drużynie oraz azespołowość nie będą w stanie zaprowadzić go na szczyt.

Wspominacie o Bynumie, ale Bynum bedzie gotowy do rywalizacji ( tak z obserwacji) za jakieś 3 lata. Kobe będzie już powoli tracił na wartości, chociaż nic nie wiadomo.

--Później dokończę

FORMAT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz moja kolej 8)

Nigdy nie odmawiałem talentu Brajantowi, uważam że graczy takich jak można w lidze policzyć na palcach, to czego mu odmawiam to klasy. Rozmawiałem z kumplem który jest wielkim fanem LAL i Kobiego i powiedział tak - Kobi to wybitny gracz, który na boisku może wszystko, ale to też wybitna pała. (koniec wypowiedzi kolegi). Wspomniana awantura z Odomem, to według mnie rzecz nie dopuszczalna, koszykówka to nie pięciu gości z drużyny na boisku, to drużyna, nie przegrywa zawodnik tylko drużyna i tak samo z wygranymi, i robienie sobie wycieczek personalnych z pretensjami o przegrany mecz jest wręcz nie do przyjęcia. Rozumiem Van twój argument, o tym że można się zdenerwować jak kumpel coś zawali w meczu, i pewnie większości z nas się to przytrafiło (chociaż ja ostatnio coraz mniej negatywnie komentuje nieudane zagrania kolegów 8) ) ale NBA to profesjonalna liga a LAL to zespół chcący celujący w mistrzostwo, a takie zachowania nie polepszają chemii w drużynie, wręcz przeciwnie. A zdjęcia które zamieściłeś są wyjęte z kontrastu i są dowodem na to że obaj panowie grają w jednej drużynie 8) :P . Gdyby Kobiemu w 100% zależało na drużynie starałby się załagodzić konflikt z O'Neilem nie popadłby w debilny konflikt z Malonem. Rozumiem że Kobi miał ciśnienie żeby sprawdzić się jako jedyny lider drużyny, zeszły sezon dał nam przykład, że owszem kobi może wyśróbować własne osiągnięcia ale będzie miał problem z odniesieniem spektakularnych sukcesów drużyny, bo trafi kosa na kamień w postaci SAS i Pistons.

A tak swoją drogą, to porównywanie graczy formatu Brajanta do innych legend, jest tak jak wspomniano krzywdzące, zwłaszcza gdy robi to prasa, tłocząc informacje o tym że zawodnik X to drugi MJ albo Magic. Wybitni gracze powinni na koniec kariery powinni być pamiętani jako oni sami a nie jako siódmy Jordan, piąty Maravic czy trzeci Thomas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zdobywać i tonę punktów, ale jego świadomośc chemi w drużynie oraz azespołowość nie będą w stanie zaprowadzić go na szczyt.

 

Jeżeli mnie pamięć nie myli to już zaprowadzały go na szczyt. Już po pierwszym mistrzostwie zaczęli się wszyscy czepiać tej azespołowości, ale jakoś Lakers zdobywali mistrzostwo i to z nim grającym właśnie w taki sposób w 2001 i 2002 bo 2000 to jeszcze Kobe grający rolę pomocnika Shaqa, ale w dwa kolejne jego wkłąd był równie duży. Więc skoro ktoś taki jak on mógł być tak ważną częścią trzech mistrzowskich drużyn kiedy nie był jeszcze tak dobrym graczem jak jest obecnie to dlaczego przy odpowiednich partnerach nie mógłby po raz kolejny sięgnąć po mistrzostwo :?: Taki Garnett jest nieegoistyczny aż do bólu, ale co z tego ma :?: jakoś na szczycie go nie widziałem więc reguły nie ma.

 

Rozumiem Van twój argument, o tym że można się zdenerwować jak kumpel coś zawali w meczu, i pewnie większości z nas się to przytrafiło (chociaż ja ostatnio coraz mniej negatywnie komentuje nieudane zagrania kolegów 8) ) ale NBA to profesjonalna liga a LAL to zespół chcący celujący w mistrzostwo, a takie zachowania nie polepszają chemii w drużynie, wręcz przeciwnie. A zdjęcia które zamieściłeś są wyjęte z kontrastu i są dowodem na to że obaj panowie grają w jednej drużynie 8) :P .

wiesz jakoś incydent z Jordanem lejącym po pysku Steve'a Kerra w czasie treningu nie wpłynął za bardzo na wyniki Bulls. Kiedy gość grający w lidze tak jak Odom 8 sezonów popełnia głupi błąd, nie chodzi o nie trafienie rzutu, ale wdał się w pyskówkę z kibicami i pozwolił sobie na moment dekoncentracji w kluczowym momencie więc powiedz co Bryant jako lider powinien zrobić w takiej sytuacji :?: poklepać go po ramieniu :? jak mówię gdyby Lamar spudłował rzut nie usłyszałby złego słowa od KB bo to się mu często zdarzało i to coś co może się zdarzyć każdemu, ale za coś takiego należał mu się opierdal. Dałem zdjęcia a równie dobrze mogłem powiedzieć, że widziałem na meczach kolejnych, że wszystko między nimi jest w jak najlepszym porządku.

 

Wiesz gdyby to był Kwame a nie Lamar mógłbym uwierzyć, że jest jakiś konflikt bo właśnie Kobe i Kwame czy tam kto inny na jego miejscu zachowuje się z Bryantem po prostu jak koledzy z zespołu, których nic nie łączy, ale Kobe z Lamarem są kumplami może nawet przyjaciółmi i to widać w ich zachowaniu.

 

Gdyby Kobiemu w 100% zależało na drużynie starałby się załagodzić konflikt z O'Neilem nie popadłby w debilny konflikt z Malonem.

halo ZvierZ wiesz, że konflikt Kobe-Shaq nie powstał w ich ostatnim sezonie, ale duuużo wcześniej i właśnie był łagodzony wielokrotnie, kto miał w tym większy udział nie ma znaczenia, ale nie wiesz o czym mówisz, przecież oni zimą sezonu 2000/2001 w ogóle ze sobą nie rozmawiali a potem przeszli jak burza przez PO, rok później znowu wygrali więc nie mów, że nie starał się załagodzić tego konfliktu bo gdyby nie ustępstwa jednego i drugiego pewnie też Lakers skończyliby na jednym tuytule. Jeżeli chodzi o Malone'a to nie wiem nie chcę w to wnikać, w to co zrobił Karl czy czego nie zrobił i jak Kobe zareagował bo to nie moja sprawa, ale chodziło o sprawy osobiste a nie związane z koszykówką.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zdobywać i tonę punktów, ale jego świadomośc chemi w drużynie oraz azespołowość nie będą w stanie zaprowadzić go na szczyt.

 

Jeżeli mnie pamięć nie myli to już zaprowadzały go na szczyt. Już po pierwszym mistrzostwie zaczęli się wszyscy czepiać tej azespołowości, ale jakoś Lakers zdobywali mistrzostwo i to z nim grającym właśnie w taki sposób w 2001 i 2002 bo 2000 to jeszcze Kobe grający rolę pomocnika Shaqa, ale w dwa kolejne jego wkłąd był równie duży. Więc skoro ktoś taki jak on mógł być tak ważną częścią trzech mistrzowskich drużyn kiedy nie był jeszcze tak dobrym graczem jak jest obecnie to dlaczego przy odpowiednich partnerach nie mógłby po raz kolejny sięgnąć po mistrzostwo :?: Taki Garnett jest nieegoistyczny aż do bólu, ale co z tego ma :?: jakoś na szczycie go nie widziałem więc reguły nie ma.

 

 

Ale nie zapominaj w jakich Lakers wtedy grał Kobi, bo tytułów nie zdobywa się samemu. I raczej jestem wyznawcą takiej opcji - ostatnie 3 tytuły LAL to w większym stopniu zasługa O'Neila a nie Kobiego (co nie oznacza że odmawiam mu zasług w tych sukcesach).

Nie jest istotne jaki błąd popełnił Odom. Też sobie nie wyobrażam że po głupim błędzie Kobi poklepałby go po ramieniu. Ale awantura jest nie do przyjęcia, i nie przywołuj przykładu Jordana (bo to też nadzwyczaj głupie zachowanie), bo to tak jakby powiedzieć że niemcy hitlera nie złe bo rosja stalina była też c***owa. (sorry jeśli ktoś się poczuje dotknięty tym porównaniem). Chodzi o to, że według nie do przyjęcia są takie zachowania, i nie jest istotne czy dopuszcza się jej Kobi, Iverson, Carter czy Lampe, klub powinien reagować, brać takich zawodników na "dywanik" albo zawieszać ich na jedno spotkanie. Wiem że to są emocje, stres, oczekiwania, ale kurcze to są zawodowcy, Kobi jak tak bardzo chciał na to Lamarowi zwrócić uwagę powinien powiedzieć mu na spokojnie, że nie może sobie pozwalać na takie błędy w ważnych końcówkach bo to kosztuje nie fajne zmiany w bilansie drużyny. Awanture uważam za nie do przyjęcia, bez względu na to jaki błąd lub zachowanie kolegi z drużyny jest jej przyczyną. Kobi w moich oczach jest postacią nie fajną, ale niech nie schodzi do poziomu Spree 8) :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie zapominaj w jakich Lakers wtedy grał Kobi, bo tytułów nie zdobywa się samemu. I raczej jestem wyznawcą takiej opcji - ostatnie 3 tytuły LAL to w większym stopniu zasługa O'Neila a nie Kobiego (co nie oznacza że odmawiam mu zasług w tych sukcesach).

No ciekawa rzecz.. To już było parenaście razy dyskutowane... powiedz mi kiedy Shaq w tych latach w PO oddawał jakiś ważny decydujący rzut? Dominowal pod koszem, punktował niemiłosiernie ale bez Bryanta mistrzostwa by nie zdobył najprawdopodobniej ani razu, może nawet do 2giej rudny PO nie doszedł.. To właśnie Kobe był tym decydującym zawodnikiem, oddawał decydujące rzuty..

 

Kobi jak tak bardzo chciał na to Lamarowi zwrócić uwagę powinien powiedzieć mu na spokojnie, że nie może sobie pozwalać na takie błędy w ważnych końcówkach bo to kosztuje nie fajne zmiany w bilansie drużyny. Awanture uważam za nie do przyjęcia, bez względu na to jaki błąd lub zachowanie kolegi z drużyny jest jej przyczyną. Kobi w moich oczach jest postacią nie fajną, ale niech nie schodzi do poziomu Spree 8) :P

Powiedz mi co by to dało? Na pewno nic, lamar jest "dupiaty" za bardzo chce kreować partnerów na boisku tak samo w życiu jest za łagodny. Potrzebuje prawdziwego kopniaka, żeby już nie popełnić drugiego takiego błędu - glupiego błędu :!:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie zapominaj w jakich Lakers wtedy grał Kobi, bo tytułów nie zdobywa się samemu. I raczej jestem wyznawcą takiej opcji - ostatnie 3 tytuły LAL to w większym stopniu zasługa O'Neila a nie Kobiego (co nie oznacza że odmawiam mu zasług w tych sukcesach).

Co do pierwszego mistrzostwa zgadzam się, zresztą to już pisałem wielokrotnie, ale w dwóch pozostałych nie uważam żeby zasługi jednego były większe od zasług drugiego. Na przykład Pistons 2004 czy możesz bez cienia wątpliwości powiedzieć, że Billups miał większy wkład w mistrzostwo niż Ben Wallace :?: był MVP finałów, ale najpierw trzeba było dojść do tych finałów i w finałach Ben też grał swoje, ale to Chauncey został MVP, ale czy to oznacza, że to mistrzostwo to w większym stopniu jego zasługa :?:

 

Nie jest istotne jaki błąd popełnił Odom. Też sobie nie wyobrażam że po głupim błędzie Kobi poklepałby go po ramieniu. Ale awantura jest nie do przyjęcia, i nie przywołuj przykładu Jordana (bo to też nadzwyczaj głupie zachowanie), bo to tak jakby powiedzieć że niemcy hitlera nie złe bo rosja stalina była też c***owa. (sorry jeśli ktoś się poczuje dotknięty tym porównaniem). Chodzi o to, że według nie do przyjęcia są takie zachowania, i nie jest istotne czy dopuszcza się jej Kobi, Iverson, Carter czy Lampe, klub powinien reagować, brać takich zawodników na "dywanik" albo zawieszać ich na jedno spotkanie. Wiem że to są emocje, stres, oczekiwania, ale kurcze to są zawodowcy, Kobi jak tak bardzo chciał na to Lamarowi zwrócić uwagę powinien powiedzieć mu na spokojnie, że nie może sobie pozwalać na takie błędy w ważnych końcówkach bo to kosztuje nie fajne zmiany w bilansie drużyny. Awanture uważam za nie do przyjęcia, bez względu na to jaki błąd lub zachowanie kolegi z drużyny jest jej przyczyną. Kobi w moich oczach jest postacią nie fajną, ale niech nie schodzi do poziomu Spree 8) :P

Piszesz o chemii i atmosferze w drużynie mającej zdobyć mistrzostwo więc podałem ci przykład z łysym w Bulls. Żaden z nas tak naprawdę nie wie jak wyglądało zajście z Odomem, po ich późniejszym zachowaniu wnioskuję, że to nie było nic poważniejszego niż ostra wymiana zdań, która moim zdaniem w takim momencie jest całkowicie zrozumiała, dotyczyła tylko jednej akcji w jednym meczu panowie sobie to wyjaśnili i nie widzę potrzeby żeby to jakoś roztrząsać dalej bo sprawa jest ewidentnie zakończona.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobi jak tak bardzo chciał na to Lamarowi zwrócić uwagę powinien powiedzieć mu na spokojnie, że nie może sobie pozwalać na takie błędy w ważnych końcówkach bo to kosztuje nie fajne zmiany w bilansie drużyny. Awanture uważam za nie do przyjęcia, bez względu na to jaki błąd lub zachowanie kolegi z drużyny jest jej przyczyną. Kobi w moich oczach jest postacią nie fajną, ale niech nie schodzi do poziomu Spree 8) :P

Powiedz mi co by to dało? Na pewno nic, lamar jest "dupiaty" za bardzo chce kreować partnerów na boisku tak samo w życiu jest za łagodny. Potrzebuje prawdziwego kopniaka, żeby już nie popełnić drugiego takiego błędu - glupiego błędu :!:

No to może powinien go też postrzelić, wtedy miałbyś pewność że Lamar zapamięta sobie do końca życia ten błąd!!! Sorry ale metodą zaciśniętej pięści to mafia niech sobie tłumaczy różne zagadnienia z dziedziny życia. Powtórze po raz kolejny, awantura jest niedopuszczalna i nigdy nie powinna miec miejsca!!! Boje się co będzie jak LAL wcześnie w PO odpadną, albo do nich nie wejdą, wtedy chyba cała drużyna łagodnych typków powinna dostać łup w łep. Jest XXI wiek, metody wyjaśniania wątpliwości i pretensji, wyszła poza obszar rękoczynów i darcia ryja.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Billups miał większy wkład w mistrzostwo niż Ben Wallace? był MVP finałów, ale najpierw trzeba było dojść do tych finałów i w finałach Ben też grał swoje, ale to Chauncey został MVP, ale czy to oznacza, że to mistrzostwo to w większym stopniu jego zasługa ?

Moim zdaniem akurat to mozna powiedziec. Choc to druzyna, w ktorej kazdy doklada istotny kawalek, nie ma gwiazdorow itd., ale Billups jest, mowiac obrazowo, jajami tego organizmu :) Miala taka sobie kariere, raz lepsza raz gorsza, ale w pewnym momencie stal sie bardzo tak pewny siebie, bezczelny i przy tym skuteczny w grze pod presja, ze bez niego Pistons chyba traciliby wiecej niz w przypadku braku ktoregokolwiek innego goscia ze swojego skladu.

 

bo to tak jakby powiedzieć że niemcy hitlera nie złe bo rosja stalina była też c***owa.

Porownanie mocno przesadzone. Wszystko sprowadza sie do wynikow, czyli bilansu i zwyciestw. Bo jak inaczej odroznic bycie "pałą" od brania na siebie ciezaru gry, opieprzanie kolegow od motywowania itp. Choc uwazam, ze Bryant ma zadatki na toksyczna osobowosc, ale akurat checi walki i zaangazowania zarzucic mu nie mozna. Incydent z Odomem jest w ogole znany dlatego, ze Lakers oscyluja wokol 50%. Gdyby byli wyraznie na plusie, to bylaby to po prostu zlosc lidera. A ze nie sa mocno na plusie, to wyszlo, ze Bryant jest sfrustrowany wynikami i wyzywa sie na kolegach. Kto wie, co z niego bedzie dalej, jakie zachowania bedzie wykazywal, ale akurat na razie nie uwazam, by zrobil cos za co nalezy na niego naskakiwac (mowa o tym i zeszlym sezonie).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Billups miał większy wkład w mistrzostwo niż Ben Wallace? był MVP finałów, ale najpierw trzeba było dojść do tych finałów i w finałach Ben też grał swoje, ale to Chauncey został MVP, ale czy to oznacza, że to mistrzostwo to w większym stopniu jego zasługa ?

Moim zdaniem akurat to mozna powiedziec. Choc to druzyna, w ktorej kazdy doklada istotny kawalek, nie ma gwiazdorow itd., ale Billups jest, mowiac obrazowo, jajami tego organizmu :) Miala taka sobie kariere, raz lepsza raz gorsza, ale w pewnym momencie stal sie bardzo tak pewny siebie, bezczelny i przy tym skuteczny w grze pod presja, ze bez niego Pistons chyba traciliby wiecej niz w przypadku braku ktoregokolwiek innego goscia ze swojego skladu.

 

Nie wiem może niepotrzebnie rzuciłem tego typu porównanie Pistons ma dość specyficzny skład S5 jest najbarzdziej zbilansowaną jaką ja widziałem od kiedy oglądam NBA. W każdym razie dla mnie Pistons ci znani obecnie zaczęli się od Bena Wallace'a ich sukcesy pierwsze wygrane 50 meczów w ostatnich latach on był i jest dalej symbolem tej drużyny, wszystko zaczęło się od tego, że z gracza kojarzonego jedynie ze śmieszną fryzurą i kiepską skutecznością osobistych wyrósł nagle na DPOTY, na początku nie było Billupsa, ale Atkins nie było Hamiltona, tylko Stackhouse, ale Ben był od początku sukcesów tej drużyny, to jego styl gry jest cechą charakterystyczną tej drużyny jego gra przeciwko Shaqowi w finale w wielkim stopniu przyczyniła się do tego sukcesu i dlatego nie powiedziałbym, że Billups miał największy udział w tym mistrzostwie pod względem ofensywy z pewnościa to Billups miał największy udział, ale energia i defensywa Bena miały równie wielkie znaczenie.

 

Porównanie było chyba ze względu na to jak często wypisuje się bzdury, że z Iversonem, McGradym, Carterem czy tam jeszcze kim innym Lakers osiągnęliby w latach 2000-2002 to samo co z Bryantem gdyby w Pistons został Stackhouse też tego mistrzostwa w 2004 roku mogłoby nie być, powiedzieć, że ktoś zdobył mistrzostwo na tylko dlatego, że grał z Shaqiem można powiedzieć sobie o Richmondzie, ale Bryant w 2001 i 2002 nie był dla mnie mniej ważną postacią od Shaqa, mistrzostwo to nie tylko kilka meczów finałowych najpierw trzeba tam się dostać i jak w 2002 z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to Shaq był zdecydowanie najważniejszym graczem Lakers to w te dwa pozostałe sezony Kobe w równym stopniu przyczynił się do końcowego sukcesu co Shaq.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

van ja doskonale rozumiem ,że Kobe zdobywał 3 pierścionki i swoją grą w wielkim stopniu przyczynił się ,że Lakers siedzieli na tronie przez 3 kolejne lata.

Jego umiejętności koszykarskie są mi znane. Ale nie jest tak prosto jakby się mogło wydawać. Co rożni obu Kobe'ich?

Otóż ten poprzedni był w pięknie ułożonym systemie z grubasem w centrum, był przydzielony do określonych zadań i świetnie z nich się wywiązywał, czy to trafiając z podań od podwajanego Shaqa czy też popisywał si.e w crunchu kiedy Shaq znikał. Trójkąciki i te sprawy. Był też odciążony. Później jak wiemy zaczęło to mu się nie podobać. I został sam.

Teraz musi udźwignąć rolę lidera. Nie jest to łatwe z jego charakterem.

Mogą być i z Odomem przyjaciółmi, ale z O'Nealem byli prawie kochankami i wyszło jak wyszło.

Młodsi muszą akceptować Bryanta jako lidera ,ale Ci starsi chyba mają z nim problem...

Poza tym - mówicie jaki to Bryant jest cudowny, a ja wam powiem , gdyby spedzil chociaż 2 lata w colleagu to dopero byłby świetny,ale wtedy ikariere zaczynałby zapewne gdzieś w Bostonie bądź NewJersey.

Nie ma w nim jakiejś tajkiej wrodzonej zespołowości,a na uniwerku można się tego nauczyć w pewnien sposób.

Wiele razy można było zaobserwować jak w jednym meczu na sile punktuje a w następnym stara się mieć jak najwięcej astst. Kurde statystykami się nie wygrywa wielkich spotkań. Czy też może powinienem powiedzieć serii.

W tej chwili Lakers mnie zdumiewają - jak i sam Bryant, a moze bardziej - jego gra. Już ma Iversona za sobą o punkt średnio.

 

Ale co najważniejsze co mi się rzciło na oczy. To to ,że już nie czuje się na uwięzi i nie jest umieszczony w pewnym schemacie tak koszykarskim jak i psychoicznym. Teraz ma gdzieś kary zawieszenia jest arogancki i ma wszystkich gdzieś i dobrze się z tym czuje.. Opinie ludzi może go drażnią, ale już nauczyl się je ignorwać. Robi swoje.

Tylko jak daleko zajdzie taką postawą? Nie wiem. Kurde musze chyba częściej zwracać uwagę na to co mówi Phil bo On tutaj jest tą ważną osobowością obok Bryanta. Raz się nie dogadali...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że wcześniej Liga chuchała i dnuchała na Bryanta jak na nikogo innego, był on częścią promocji NBA i to jak wam wiadomo jego najważniejszą częścią. Po wydarzeniach z Colorado trochę się zmieniło, i miało to również wielki wpływ na postawę KB. On zawsze był zarozumiałym bufonem (co rodziło od początku spory z innym zarozumiałym bufonem), ale Liga to tuszowała, podobnie było kiedyś z MJem (słynna sprawa o hazard, czy zatuszowany fakt, że podobno MJ nie miał ochoty żenić się z Juanitą), a teraz podobnie jest z Jamesem, który też kreowany jest na grzecznego chłopczyka z dobrego domu, a jak się czyta prywantne opinie to wychozi na jaw, że jest równie zarozumiałym gówniarzem jakimś kiedyś był Bryant. Tylko się o tym za dużo nie czyta, bo Liga i dziennikarze upodobali sobie jego jako wizytówkę NBA, to samo było z KB, za jakiś czas pojawi się znowu jakiś inny "Mesjasz, Król, Bóg: czy jak go tam teraz nazwą i będziemy mieli doczynienia z tym samym. Może i irywujące, może i płytkie zachowanie władz ligi, ale skuteczne- NBA przynosi korzyści największe od lat, ma na to wpływ reklama, obecnośc NBA na całym świecie za pośrednictwiem internetu i TV i tak się kręci biznesik.

Kiedyś KB był cacy i wszyscy się nim zachwycali, a teraz KB jest ble (a jest ble :P) i wszystkie choćby najmniejsze grzeszki są rozdmuchiwane- tak było, jest i będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przem nie chce mi się grzebać znowu w przeszłości Lakers tej z Shaqiem, krótko tam od początku pobytu Bryanta nie było zbyt dobrze, Winter już kilka lat temu mówił, że byli zdziwieni poziomem nienawiści Shaqa do Kobasa, przy wszystkich mówił, że z Bryantem nie zdobędą mistrzostwa a Kobe tylko słuchał i nie odzywał się itd. , dobra starczy bo Szak się zdenerwuje, że znowu pieprzę o tym samym, po prostu tam nigdy nie było między nimi dobrze, ale były okresy kiedy potrafili zapomnieć o tym i robić swoje. Z Odomem Kobe się dobrze zna jeszcze z czasów kiedy byli nastolatkami, już pisałem wyżej widać, że tych dwóch dobrze czuje się we własnym towarzystwie.

 

Co do ewentualnych sukcesów drużyny prowadzonej przez Bryanta. Powiem tak w czasach obrony strefowej wygranie ligi przez drużynę, której liderem jest gracz obwodowy będzie cholernie ciężkie. Ja nie mam złudzeń, że Bryant jest w stanie poprowadzić Lakers do mistrzostwa bez pomocy innego gracza, który będzie potrafił regularnie przynajmniej te 20 punktów co mecz zdobyć i to moim zdaniem dotyczy każdego innego gracza obwodowego.

 

Obecni Lakers bez Bryanta to najsłabsza drużyna tej ligi takie są fakty, piszesz o tym jak są mecze kiedy albo cały czas punktuje albo na siłę stara się gromadzić asysty, przeglądając box score tak to może z pewnością wyglądać, ale ci goście są tak nierówni, że momentami mnie jako kibica Lakers krew zalewa nigdy nie wiadomo czego się po nich spodziewać, chciałbym żeby Odom regularnie zdobywał po 18 punktów tak jak Bryant regularnie zdobywa ponad 30 niech to także robi raz z lepszą skutecznością raz z gorszą, ale niech to robi a tu raz 23 w następnym meczu 6, potem z 15 i znowu 8 itd. z resztą jest podobnie i nie chodzi nawet o same zdobycze punktowe, ale o zbiórki, obronę itd.

Zgadzam się, że jego czasami ponosi, ale są mecze kiedy jego partnerzy tak niemiłosiernie pudłują z czystych pozycji, że ja się czasami dziwię, że on częściej nie wybucha.

 

Co do jego ewentualnej gry na uniwerku to wiesz nigdy nie wiadomo jakby wtedy wyglądała jego kariera, może grałby bardziej pod zespół i był np. drugim Rayem Allenem dobrym graczem nawet gwiazdą, ale nie miałby tego czegoś. Ja wolę jednak takiego Bryanta i uważam, że większe szanse na sukces ma drużyna właśnie z Bryantem takim jakim go widzimy niż właśnie np. z Allenem. To co jest uznawane za jego wadę, ta azespołowość, arogancja itd. jednocześnie pozwala mu na grę na tak wysokim poziomie i tak niesamowite wyczyny bez jednego nie byłoby drugiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe

Dlaczego niby mialby być Allenem?

Nie chodzi zupełnie o jego ulożenie charakteru i znikanie w mediach.

Jeżeli chodzi o jego umiejętności koszykarskie to zapewniam ,że byłyby wyższe po parulatach na uniwerku.

On od razu trafil w wieliki świat Lakers zaczynając jako rezerwowy już miał być następcą Jordana. Tylko wtedy był zaledwie showboat. Teraz ma być liderem klubu, który jest naświetlany przez media od lat osiemdziesiątych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe

Dlaczego niby mialby być Allenem?

Nie chodzi zupełnie o jego ulożenie charakteru i znikanie w mediach.

Jeżeli chodzi o jego umiejętności koszykarskie to zapewniam ,że byłyby wyższe po parulatach na uniwerku.

On od razu trafil w wieliki świat Lakers zaczynając jako rezerwowy już miał być następcą Jordana. Tylko wtedy był zaledwie showboat. Teraz ma być liderem klubu, który jest naświetlany przez media od lat osiemdziesiątych.

Ja wiem, że to najczęściej tak wygląda, ale chodzi o to co napisałem na koniec poprzedniego posta, możliwe jest, że po grze na uniwerku byłby mniej arogancki bardziej zespołowy i tak dalej, ale właśnie chodzi o to, że dzięki temu on myśli równocześnie, że nikt nie jest w stanie go zatrzymać, ze w każdej sytuacji jest w stanie zdobyć punkty stąd właśnie biorą się te wszystkie zarzuty co do jego gry, ale równocześnie bez tego nie byłoby moim zdaniem tych wszystkich spektakularnych występów, tych niesamowitych końcówek, mógłby nie mieć tego instynktu zabójcy i tych wszystkich pierdoł, ale cóż nigdy się nie dowiemy jak byłoby naprawdę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.