Skocz do zawartości

NBA w Cyfrze+ Sezon 05/06


josephnba

Rekomendowane odpowiedzi

No na wypowiedź Josepha czekałem 8)

 

Ale zajmijmy się tym zarzutem Vana. Jak oglądałęm mecz to ta akcja z 4 kwarty zwróciła moja uwagę i niemal pewien byłem, że jakiś landrynek się czepnie. Dlatego też przyjżałem się jej z 5 razy zanim oglądałęm dalej. Chodzi o tę akcję w której LO po spinie do końcowej poszedł na kosz i kiedy zbił się z powietrzu z BigZ prawda? Jeśli tak to gwiazdek mógł być, ale równie dobrze mógł być w obie strony, a dlaczego- Z faulował w powietrzu Lamara, ale Odom również nie zagrał czysto ewientnie pracując prawą (nierzucającą) ręką. To moi drodzy fanatycy Lakers jest faul w ataku, a dobrym przykładem niech będzie mecz Sixers z LAL kiedy to Webb dwa razy zaliczył ofensa przy dunkach kiedy również pracował ręką nierzucającą. Myślę ze to utnie wszelkie przejawy "niesprawiedliwości" w tej konkretnj akcji.

Może w ten sposób przyznam, że mógł być gwizdek w obie strony chociaż Z zapoczątkował kontakt w powietrzu, ale Lamar użył drugiej ręki i w końcówce meczu jak mówili amerykańscy komentatorzy takich rzeczy się nie gwiżdże i dlatego nie przepuszczę ostatniej akcji, zgodnie z przepisami pewnie Bryant spowodował kontakt z Murrayem, ale taki sam kontakt jest przy praktycznie każdej próbie minięcia w końcówkach spotkań, nie każdy tylko się przewraca gdyby takie pierdołu się gwizdało o wygranych w ostatnich sekundach decydowałyby osobiste w większości spotkań.

 

1. Lakers udowodnili mi, że w obronie zespołowej są słabym zespołem

Młodym, nierównym co często właśnie powoduje, że słabym, ale to nie jest reguła.

 

2. Kwame potwierdził swoją grą, że jest dopbrym obrońcą, ale nadal z uprorem osła będę zapierał się, że geniuszu i TOP5 defensorów przeciw wysokim w nim nie ma i raczej nie będzie, bo za często daje się podpuszczać na prostackie zwody i daje sobie w frajerski sposób rzucać sprzed nosa punkty (BigZ znowu zaliczył 20+ bez większych problemów w 90% czasu kryty przez Kwame- ciekawe prawda)

Niestety ten mecz nie dał mi za wiele argumentów do dyskusji w tym temacie Z w zasadzie robił co chciał.

 

Za to obrona lakers była poniżej krytyki. I już nawet nie wspominam o drugiej połowie, ale również o pierwszej, gdzie dali sobie ostrno nawrzucać i tylko dzięki grenialnej egzekucji prowadzili. Gdyby nie trafiali trójki za trójką ten mecz mógłby wyglądać zdecydowanie inaczej. Upadł w tym meczu jeszcze jeden mit- Parkera jako śwaitnego defensora.

Ten mit Parkera jako świetnego defensora niestety upadl wcześniej mniej więcej po tym jak jego kontrakt został zagwarantowany i co raz częściej zaczął się opierdalać w obronie.

 

 

Ja Wam racji nie pryznam nigdy, nie po meczach, które widziałem!!! No, ale najważniejsze, że zagrał jeden dobry mecz z ataku z Kings, a wy już wystawiliście mu laurkę, że potrafi bardzo dobrze grać i że odnalazł soje miejsce w ataku :?

Nie dramatyzujesz tutaj Joseph trochę za bardzo :) :?: W sumie masz rację nie ma się co podniecać specjalnie meczem z Queens, w którym w pomalowanym robił co chciał bo w końcu przeciwko takiemu miękkiemu defensorowi jakim jest Brad Miller to żadna sztuka i zgadzam się, że z wystawianiem laurki trzeba będzie poczekać aż zacznie tak grać przeciwko przynajmniej dobrym defensorom.

 

Odoma za to śweitnie się oglądało. Koleś wreszcie zaczął grać na poziomie do którego ma talent i zaczął wykorzystyewać swoje umiejętności. Wreszcie jest aktywny, szuka piłki, nie opierdziela się na boisku i nie przesypia meczów jak to miało miejsce wcześniej. Człowiek orkiestra. Dzieki niemu ten mecz był naprawdę wart ogladania. I nie tylko w ataku, ale w D też sposo się napocił. Nieźle radził sobie z LBJem, który w tym meczu zagrał przeciętnie. Zasługa w tym w dużym stopniu LO, choć przez cały mecz James był mało obecny, częściej rozgrywał niż rzucał. Kto wie, może nie czuł się do końca komfortowo, może aż tak uprzykrzał mu życie Lamar. Pewnie jedno i drugie po trochu :wink:

No nareszcie mogę się gdzieś zgodzić bez zastrzeżeń :D

 

 

Van nie przestaje zachwalać profesjonalizmu KB, a w tym meczu mieliśmy zupełnie inny obraz. KB chwilami przesadzał, chciał za wszelką cenę Jamesowi udowodnic kto jest lepszy, co kłuci się z wizerunkiem jaki przedstawia nam od początku tamtego RS Van. Nadal jest w KB ten buc, którego tak nie cierpię, nadal zachowuje się nonszalncko i chwilami bezczelnie. Widać było chwilami jak bardzo chce udowodnić Jamesowi swoją wyższość i nie powiem chwilami był lepszy, ale sposób w jaki przewagę osiągnąl pozostawia wiele do zyczenia. Wiem jedno- mam kolejny argument przeciw Vanowi i P w kolejnej dyskusji o profesjonaliźmie ich pupilka!!!

Tutaj już kompletnie Ciebie Joseph nie rozumiem. Przypadkiem gość z Twojego avka nie starał się za każdym razem komuś czegoś udowodnić :?: czy to trenerom, którzy coś powiedzieli o nim co mu się nie spodobało, czy zawodnikom, z którymi go porównywano a Ty akurat o to się czepiasz teraz KB :?

 

No to jak chłopaki który się za mną założy, że Lakers nie wygrają rywqalizacji z Mavs w PO jeśli dojdzie do takiego pojedynku? Przegrany przez cały offseason nosi avka wybranego przez rywala. Ja po tym meczu jestem jeszcze bardziej przekonany, że Lakers to ekipa przeciętniaków i jeśli KB gra tak jak w tym meczu w drugiej połowie, czyli monopolizując chwilami grę Lakers są skazani na porażkę!

 

Brak Mihma możliwe, że również na PO komplikuje sprawę, ale myślę, że tak czy inaczej nie będzie okazji żeby sie założyć, Lakers ze swoim kalendarzem nie spadną niestety na 8 miejsce i nie zanosi się również na to żeby Mavs mieli wygrać konferencję więc chyba, że w WCF :twisted:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może w ten sposób przyznam, że mógł być gwizdek w obie strony chociaż Z zapoczątkował kontakt w powietrzu, ale Lamar użył drugiej ręki i w końcówce meczu jak mówili amerykańscy komentatorzy takich rzeczy się nie gwiżdże i dlatego nie przepuszczę ostatniej

Ostatniej akcji się nie czepiam. Faul moim zdaniem był, choć nie był ewidentny, bo sam dojżałem to po paru powtórkach, ale w NBA czegoś takiego w takich sytuacjach nie powinno się gwizdać. Tu ewidentnie był wydrukowany gwizdek. Sędziowie nie lubią Bryanta i nie dziwię się im, bo sam go nie lubię, ale sędziom powinno przyświecać podstswowe prawo- obiektywizm. Tego w tej akcji zabrakło

W sumie masz rację nie ma się co podniecać specjalnie meczem z Queens, w którym w pomalowanym robił co chciał bo w końcu przeciwko takiemu miękkiemu defensorowi jakim jest Brad Miller to żadna sztuka i zgadzam się, że z wystawianiem laurki trzeba będzie poczekać aż zacznie tak grać przeciwko przynajmniej dobrym defensorom.

Wiesz zapewne, że w kwestii gry w D Millera mamy odmienne zdanie. Ja go za miękkiego nie uważam, powiem więcej to twardziel, kltóry potrafi napsuć krwi rywalom. Kwame zagrał jeden dobry mecz w ataku po jakim czasie? A że akurat po raz kolejny przeciw Kings to przypadek. Raz do roku to i kura pierdnie, ale żeby pisać, że Kwame znalazł swoje miejsce w ataku LA po jednym udanym meczu to chyba lekkie przegięcie nie uważasz?

Tutaj już kompletnie Ciebie Joseph nie rozumiem. Przypadkiem gość z Twojego avka nie starał się za każdym razem komuś czegoś udowodnić :?: czy to trenerom, którzy coś powiedzieli o nim co mu się nie spodobało, czy zawodnikom, z którymi go porównywano a Ty akurat o to się czepiasz teraz KB :?

Nieźle przedstawił (rónież) mój punkt widzenia greg00, ale ja dodam oczywiście coś od siebie, żeby nie bylo :cool:

Rywalizacja MJa była czysto spotrowa, nie musiał w tak wyszukany sposób ośmieszać rywali, żeby pokazać im kto rządzi, bo wystarczyło kilka jego zagrań, żeby udowodnić rywaliwo kto będzie górą. MJ nie monopolizował gry w taki sposób hjak robi to KB, jak w tym meczu w drugiej połowie, gdzie chwilami inni LAL stali bezczynnie po rogach. W zachowaniu MJa nie było takiej arogancji, za którą krytykowany jest bryant od początku swojej kariery. Nie bez powodu nazywałem i nadal nazywam go często bucem i zarozumielcem. On ma w sobie coś takiego co sprawia, że podchodzi się do niego z antypatią i może to w pewnym stopniu wpływa na ocenę sędziów. Jest przebojowy, jest naprawdę wielkim graczem, ale jednocześnie jest arogancki i czesto samolubny kiedy chce za wszlką cenę coś udowodnić. Przykładów mogę mnożyć, ale odniosę się tylko do ostatniej akcji z meczu z NJN czy kilku akcji z trzeciej kwartry meczu z Cavs, kiedy odpalał rzuty z trudnych pozycji choć partnerzy mieli dogodne sytuacje.

 

Aha i jeszcze jedno już trochę nie na temat. Wszedłem zaintrygowany oskarżeniami fana LBJa na stronę LAL i przeczytałem "newsa" o tym meczu. WSTYD, coś takiego nie popwinno pojawić się, a już napewno nie powinno utrzymać się na serwisie, który ma być uważany za poważny. Autor powinien się wstydzić i jednocześnie utwierdził mnie w przekonaniu, że nie warto czytać jego wypowiedzi na temat LAL. Tak niedziennikarskiego opisu nie czytałem jeszcze nigdy, a przeciez Lakers.e-nba to jeden z lepszych serwisów w sieci. Wiem, że nie jesteśmy profesjonalistami, ale pewien kodeks nas też obowiązuje.

A oszczerstwa pod adresem Jamesa są już szczytewm wiochy i chamstwa. Brak szacunku i zacofanie, zero obiektywizmu i brak wyobraźni to jedyne co można wynieśc po przeczytaniu tego wątpliwej jakości tekstu. A najgorsze jest to, że ukazało się to pod domeną naszego serwisu :? Był to drugi raz kiedy wszedłem na stronę Lakers i więcej nie zamierzam skoro twórcy wypisują tam takie rzeczy. Nie jest to tylko krytyka na autora, ale również na zarząd tej strony- czegoś takiego nie powinno puszczać się na stronie o takiej renomie!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz zapewne, że w kwestii gry w D Millera mamy odmienne zdanie. Ja go za miękkiego nie uważam, powiem więcej to twardziel, kltóry potrafi napsuć krwi rywalom. Kwame zagrał jeden dobry mecz w ataku po jakim czasie? A że akurat po raz kolejny przeciw Kings to przypadek. Raz do roku to i kura pierdnie, ale żeby pisać, że Kwame znalazł swoje miejsce w ataku LA po jednym udanym meczu to chyba lekkie przegięcie nie uważasz?

Nie wiem skąd z tym Millerem tak Ci się wzięło :? przecież nawet fani Queens uważają go za miękkiego obrońcę, a Jerome James pewnie za każdym razem jak dostanie czek odpala mu działkę, a watku gość rzuca głównie jumperki, w obronie jest miękki i każdy go przestawia jak chce. Kwame i jego ofensywa to nie kwestia tego jednego spotkania niedawne mecze przeciwko Spurs i Wolves gdzie wypadał lepiej niż Duncan i KG, teraz mecz z Celtics, i to nie chodzi tylko o statystyki, ale zmianę w zachowaniu w ataku nie panikuje już jak na początku sezonu, łapie podania, rzuca na wyższej skuteczności także z wolnych jest widoczny postęp.

 

Rywalizacja MJa była czysto spotrowa, nie musiał w tak wyszukany sposób ośmieszać rywali, żeby pokazać im kto rządzi, bo wystarczyło kilka jego zagrań, żeby udowodnić rywaliwo kto będzie górą. MJ nie monopolizował gry w taki sposób hjak robi to KB, jak w tym meczu w drugiej połowie, gdzie chwilami inni LAL stali bezczynnie po rogach. W zachowaniu MJa nie było takiej arogancji, za którą krytykowany jest bryant od początku swojej kariery. Nie bez powodu nazywałem i nadal nazywam go często bucem i zarozumielcem. On ma w sobie coś takiego co sprawia, że podchodzi się do niego z antypatią i może to w pewnym stopniu wpływa na ocenę sędziów. Jest przebojowy, jest naprawdę wielkim graczem, ale jednocześnie jest arogancki i czesto samolubny kiedy chce za wszlką cenę coś udowodnić. Przykładów mogę mnożyć, ale odniosę się tylko do ostatniej akcji z meczu z NJN czy kilku akcji z trzeciej kwartry meczu z Cavs, kiedy odpalał rzuty z trudnych pozycji choć partnerzy mieli dogodne sytuacje.

 

Hehe wiesz, że z podobnych powodów nie lubiłem nigdy MJa :) dochodziły do tego jeszcze fory u sędziów i traktowanie jak świętość, na którą złego słowa powiedzieć nie można było żeby ludzie nie zaczęli na ciebie naskakiwać, ale tutaj nie ma co roztrząsać sprawy punkt widzenia zależy często od punktu siedzenia i nie zawsze chcemy wszystko dostrzec mam na myśli oczywiście także samego siebie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak oglądałęm mecz to ta akcja z 4 kwarty zwróciła moja uwagę i niemal pewien byłem, że jakiś landrynek się czepnie. Dlatego też przyjżałem się jej z 5 razy zanim oglądałęm dalej. Chodzi o tę akcję w której LO po spinie do końcowej poszedł na kosz i kiedy zbił się z powietrzu z BigZ prawda? Jeśli tak to gwiazdek mógł być, ale równie dobrze mógł być w obie strony, a dlaczego- Z faulował w powietrzu Lamara, ale Odom również nie zagrał czysto ewientnie pracując prawą (nierzucającą) ręką. To moi drodzy fanatycy Lakers jest faul w ataku, a dobrym przykładem niech będzie mecz Sixers z LAL kiedy to Webb dwa razy zaliczył ofensa przy dunkach kiedy również pracował ręką nierzucającą. Myślę ze to utnie wszelkie przejawy "niesprawiedliwości" w tej konkretnj akcji.

Pamiętam dokładnie tą akcję z Webbem i jak dla mnie poziom odpychania ręką w tamtych dwóch akcjach Chrisa był nieporównywalny, no ale tu nie zamierzam się kłucić. Czemu? dlatego:

 

Ostatniej akcji się nie czepiam. Faul moim zdaniem był, choć nie był ewidentny, bo sam dojżałem to po paru powtórkach, ale w NBA czegoś takiego w takich sytuacjach nie powinno się gwizdać. Tu ewidentnie był wydrukowany gwizdek. Sędziowie nie lubią Bryanta i nie dziwię się im, bo sam go nie lubię, ale sędziom powinno przyświecać podstswowe prawo- obiektywizm. Tego w tej akcji zabrakło

Dwie ostatnie decydujące akcje (nie licząc 3ki KB) powinny być zagwizdane tak samo. Zrozumiałem z Twoich postów, że myślisz podobnie, więc nie ma o czym dyskutować.

 

1. Lakers udowodnili mi, że w obronie zespołowej są słabym zespołem

Są strasznie nierówni. Do tego stopnia, że ciężko określi czy są dobrzy, a tak często zdarzają im się wypadki przy pracy, czy na odwrót - są kiepscy, ale potrafią się tak często spiąć. Na pewno w porównaniu z poprzednim sezonem różnica jest kolosalna.

 

2. Kwame potwierdził swoją grą, że jest dopbrym obrońcą, ale nadal z uprorem osła będę zapierał się, że geniuszu i TOP5 defensorów przeciw wysokim w nim nie ma i raczej nie będzie, bo za często daje się podpuszczać na prostackie zwody i daje sobie w frajerski sposób rzucać sprzed nosa punkty (BigZ znowu zaliczył 20+ bez większych problemów w 90% czasu kryty przez Kwame- ciekawe prawda)

ok, ten mecz to argument na Twoją stronę, ale po czym wnosisz, że nie będzie nigdy w TOP 5 defensorów? Wystarczy żebyś obejrzał któryś z ostatnich meczy i jakiś z pierwszych z listopada. Róznica jest widoczna gołym okiem, bo jest kolosana. I to nie tylko w obronie, ale też w ataku. Tylko nie zrozum mnie źle - ja go nie wychwalam, ani nie uważam, że taki poziom mi czy jemu wystarcza. ma jeszcze ogrom miejsca na poprawę za sprawą swojego talentu. Od niego głównie zależy czy go wykorzysta.

 

No, ale najważniejsze, że zagrał jeden dobry mecz z ataku z Kings, a wy już wystawiliście mu laurkę, że potrafi bardzo dobrze grać i że odnalazł soje miejsce w ataku :?

Boli mnie to uogólnienie :wink: bo ja mu żadnych laurek nie wystawiałem. 1 jaskółka wiosny nie czyni (chociaż dzisiaj znowu dobrze). Jedyne co takie występy mówią, to to, że jest miejsce na poprawę i wierzę, że Kwame jeszcze Ci to udowodni 8)

A skoro już pisałeś o tym, że Kwame nie jest świetnym defensorem, bo (m. in.) nie zatrzymał Z (w dużym skrócie) , to co powiedzieć o Millerze, który dał rozegrać takie spotkanie Kwame? :twisted:

ps. nie wrzucaj wszystkich fanów Lakers do jednego wora :wink:

 

Upadł w tym meczu jeszcze jeden mit- Parkera jako śwaitnego defensora. Znowu przeceniany przez fanów LAL koleś spisał się przeciętnie, a w końcówce kompletnie zawiódł. Przyznaję jest najlepszy spośród graczy, którzy grają na jego pozycji, ale z tą superdefensywą to przeginaliście przez cały RS

To nie jest tak, że przecenialiśmy jego D. On na początku rzeczywiście spisywał się świetnie w obronie. niewiele mu można było zarzucić. Jednak sukcesywnie spuszczał z tonu i niestety teraz nie gra już tego samego co kilka miechów temu. Wtedy dałbym go do glównych kandydatów do MIP. Teraz już bym się nad tym mocniej zastanowił.

 

Odoma za to śweitnie się oglądało. Koleś wreszcie zaczął grać na poziomie do którego ma talent i zaczął wykorzystyewać swoje umiejętności. Wreszcie jest aktywny, szuka piłki, nie opierdziela się na boisku i nie przesypia meczów jak to miało miejsce wcześniej. Człowiek orkiestra. Dzieki niemu ten mecz był naprawdę wart ogladania. I nie tylko w ataku, ale w D też sposo się napocił. Nieźle radził sobie z LBJem, który w tym meczu zagrał przeciętnie. Zasługa w tym w dużym stopniu LO, choć przez cały mecz James był mało obecny, częściej rozgrywał niż rzucał.

Mi też ostatnio Lamar imponuje swoją grą. Miejmy nadzieję, że to już tak na stałe :) pamiętasz naszą (Twoją i moją) dyskusję Odom - AK? no to teraz się chyba zgodzisz, że prawda leży po środku :wink:

 

Rywalizacja MJa była czysto spotrowa, nie musiał w tak wyszukany sposób ośmieszać rywali, żeby pokazać im kto rządzi, bo wystarczyło kilka jego zagrań, żeby udowodnić rywaliwo kto będzie górą. MJ nie monopolizował gry w taki sposób hjak robi to KB, jak w tym meczu w drugiej połowie, gdzie chwilami inni LAL stali bezczynnie po rogach. W zachowaniu MJa nie było takiej arogancji, za którą krytykowany jest bryant od początku swojej kariery. Nie bez powodu nazywałem i nadal nazywam go często bucem i zarozumielcem.

Wiesz, MJ też nie był taki święty. Piszesz o tym, że KB nie oddaje czasem piłki do wolnych partnerów... MJ do pewnego momentu nie ufał żadnemu swojemu partnerowi (Oakley może być wyjątkiem). Długo nie ufał Pippenowi. Też nie oddawał piłek, tylko starał się sam kończyć co tylko mógł. Carthwrighta też ostro jechał tylko za to, że Krause pozyskał go za Oakleya, jego najlepszego kumpla. Także MJ wcale pod tym względem nie był taki lepszy (oczywiście do pewnego momentu). Co do rywalizacji, to MJ był chory na punkcie wygrywania i musiał zawsze i wszędzie pokazywać wszystkim, że jest najlepszy. Nawet grając z jakimiś dzieciekami nie umiał dać im wygrać. To on katował Pacmana przez kilka dobrych tygodni tylko po to, żeby wygrać z kumplami z drużyny i pokazać im, że jest od nich lepszy. To on płacił bagażowemu na lotnisku, żeby ten wsadził jego torbę pierwszą, żeby ta wyjechała jako pierwsza, a MJ mógł wygrać zakładz kolegami. Takie przykłądy mógłbym mnożyć, a Ty jako fan Bulls (ja jako hater :) ) wiesz o nich pewnie lepiej odemnie:) MJ musiał wygrywać i ja nie uwarzam tego za coś złego, bo to stworzyło jego legendę. Jeśli chodzi o kosza, to też zawsze wszystkim musiał udowadniać swoją wyższość - czy to na treningach, czy w finałach (o meczu z PTB pisałem już wcześniej). Dla Ciebie MJ to swiętość, a KB nie lubisz. Ja mam analogiczne odczucia, tylko, że odwrotne, no i nie aż tak skrajne :) takze myślę, że nie ma tu co dyskutować, ale wcale MJ aż taki lepszy od KB nie był jak mi chcesz wmówić.

 

Aha - a co do końcówki z NJN to przypomnę tylko akcję jak KB w końcówce oddał do lepiej ustawionego Waltona, a ten, mimo podwojenia na KB, oddał piłkę Bryantowi. Także, to ze ktoś jest lepiej ustawiony, nie oznacza, że trzeba mu oddać piłkę i ja się KB nie dziwię, że w końcówkach nie ufa swoim partnerom tak do końca. Chcoiaż Odom w ostatnich meczach udowadnia, że zaufanie mu się należy. Jednak sam w końcówkach w tym sezonie popełnił trochę za dużo błędów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamiętasz naszą (Twoją i moją) dyskusję Odom - AK? no to teraz się chyba zgodzisz, że prawda leży po środku

hmm... o kims chyba zapomniales ;-)

 

A co reszty, coz, moge tylko posluzyc sie cytatem :

 

pobierznie przeczytałem całość eliminując wątki osób, których zdanie będę sukcesywnie pomijał o czym te osoby wiedzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamiętasz naszą (Twoją i moją) dyskusję Odom - AK? no to teraz się chyba zgodzisz, że prawda leży po środku

hmm... o kims chyba zapomniales ;-)

Nie zapomniałem - Ty dyskutowałeś z nim na ten temat, ale w innym wymiarze (że się tak wyrażę). Dlatego zaznczayłem, ze nie chodziło o dyskusję o AK ogólnie, tylko o konkretnie naszą wymianę zdań, która z resztą w ogromnej większości miała miejsce na gg, co też miało wpływ na to jak to ująłem we wcześniejszym poście :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mama pytanie. Na stronie 333 i 334 na Cyfrze znalazłem dwa kanały CCTV, dokładnie CCTV4 i CCTV9. Czy na którymś z nich leci NBA???

 

Co się tyvczy Odoma i Ak to jednak nadal nawet tak grający Lamar nie dajezespołowi tyle co daje Kirilenko. W ataku może ich już nawet porównać, ale defensywa nadal przemawia zdecydowanie na korzyść AK47. Tyle po krótce.

 

Dziś mieliśmy mega defensywne spotkanie dwóch ekip, których pojedynki gwarantują twardą i piękną grę. Nie inaczej było dzisiaj. Pistonsi zagrali dobrze, a co ważne wygrali w dużej mierze dzięki grze rezerwowych, których wielu obserwatorów nie docenia. Pisze się, że ławka Det jest za słaba, a dziś chłopaki z Dyessem i Delfino na czele pokazali, że nie tylko S5 potrafi grać zbilansowany basket, że nie tylko Billups z RIPem potrafią trafiać w ważnych momentach. To jakie rzuty trafiał dziś Hunter czy Carlos dało chyba wielu do myślenia. Kiedy S5 Det gra jak z nut gra rezerw nie jest aż tak ważna, ale w momencie takim jak było dziś w nocy, kiedy Billups się gubił, Sheed i RIP słabo sobie radzili pomoc benchu okazała się nieoceniona. W pacers zwracałem uwagę na grę O'Neala i niestety wiele dobrego powiedzieć się nie da. Jest jeszcze drewniany i trochę czasu minie zanim wróci do pałni sił. Dobrze, ze wrócił sporo przed PO, bo dzięki temu mam nadzieję się rozkreci. Peja po słabej pierwszej częsci meczu rozkręcił się w końcówce, dołożył się Granger (koles mnie ciagle zadziwia) i mogła być niespodzianka. Żałuję tylko, że coach nie dał więcej pograć Harrisonowi, który w pierwszych minutach zrobił sporą przewagę dla pacers. Det trochę go zlekceważyli co się na nich zemściło. Pisałem już przy okazji jakiegoś meczu Indy, ze z takim C w niedalekiej przyszłości mogą być graźni. koleś jest i silny i mobilny i rozumie grę, poptrafi wykoprzystać swoje warunki. Trochę doświadczenia, ogrania i może być naprawdę solidnym wsparciem dla JO. Czyżby w Indianie szykował się center z prawdziwego zdarzenia? Mam nadzieję :wink:

 

Akcja meczu: tu chyba nikt nie ma wątpliwości- blok BigBena na Dannym wbił mnie w kanapę :shock:

 

 

Jeszcze raz przypominam. Jutro meczyk w którym zobaczymy Amare grającego przeciw Camby'iemu i Martinowi. Moze byc ciekawie, no i oczywiscie w C+2 Philly przeciw Indy, też będzie gorąco!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

josephnba: Mama pytanie. Na stronie 333 i 334 na Cyfrze znalazłem dwa kanały CCTV, dokładnie CCTV4 i CCTV9. Czy na którymś z nich leci NBA???

Na CCTV9 puszczają same reklamy.... Na czwórce to sam nie wiem co pokazuja, ale napewno nie najlepsza koszykarska ligę swiata. NBA (przynajmniej tam gdzie ogladam) to na CCTV5

 

josephnba: Akcja meczu: tu chyba nikt nie ma wątpliwości- blok BigBena na Dannym wbił mnie w kanapę

Sam nie wiem jak on tego wolnego trafil. W takim momencie. Predzej spodziwalem sie airball'a. A ten blok, coz miał inny wybór jak zgładzic ten rzut? Heh ale rzeczywiscie piekne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja o meczu krotko bo niespeclanie sie dzisiaj na nim koncentorowalem... Przede wszystkim dawno nie widziałem tak słabego Billupsa, od poczatku grał jakos nie tak, chcial trafiac trójki na przełamania nawet w II czy w III kwarcie a mimo to mu nie szlo. Szczytem było jak dwa razy rzucił tak fatalnie ze mozna by sie zastanawiac czy celował w kosz czy to było podanie do BigBena. To co odstawiał w koncowce zupełnie przeczy temu jakim jest liderem. Glupie błedy, a to pogubił sie w kozłowaniu, a ta piłka uderzyl w noge czy oddał fatalny rzut. Aż szkoda ze Pistons nie wykorzystali jego słabosci bo drugiej takiej szansy raczej nie dostaną. Inna sprawa to co robił Ben. Gral całe spotkanie mówiac wprost przecietine ale w koncowce ich załatwil az miło. Blok genialny no i ten trafiony osobisty, az sie zdziwiłem ze wpadło, bo cały mecz nic, pudła a teraz nagle tkai zwort akcji. Peja w pierwszej połowie bardzo mi sie nie podobal, bo nie trafiał. Tyle ze kilka razy mi zaimopnowal jak wszedł pod kosz i tam próbowal zagrac z blizszej odległosci, tego z Kings nie pamietam, a tutaj wyrazna zmiana. Widac ze Rick ma leb, widiz ze jak dla koszykarza nie idzie z dystanus to mimo ze ot jest strzelec to mozna go jeszcze wykorzystac. JO wrocil i widac ze sporo czasu minie az bedzie z niego porzytek. Koncowke tez zwalil koncertowo bo kilka rzutow z "jego" pozycji z ktorej trafia powinien nie siegły celu i zwyciestwo sie oddaliło na tyle ze po nie nie siegneli. Granger dalej mnie zadziwia swoja gra. Widac tez ze czuja słabosc dwoch swoich liderów skoro decyduja sie grac w tak waznych momentach do niego. Bedą z niego ludzie.Szkoda ze tak zostal w koncowce ukarany bo naleza mu sie brawa za to ze podjał wyzwanie mimo ze wszedł z łąwy, nie grał zbyt dlugo, oddał mało rzutow i jest mlody. No ale blok za to perefyekcyjnye :shock:

A teraz czekamy na Sixers-jak to dobrze ze live :)

PS. J skad bierzesz info o tym kiedy i jaki mecz poleci na SportItalia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pacers-Sixers muszę przyznać, że Pacers wciąż bardzo lubię oglądać, lubię takie poukładane zespoły, w któych widać od razu po kilku minutach meczu rękę trenera. JO dzisiaj już lepiej niż z Pistons, ma te kilkanaście meczów na złapanie formy przed PO, Granger to główny powód dla, którego w Indianapolis nie powinni płakać po Arteście widać, że chłopak po prostu wie o co chodzi w tej grze po obu końcach parkietu. Pacers już jakiś czas najbardziej ze wschodnich ekip kibicuję jak są zdrowi mogą być naprawdę groźni dla każdego.

 

Nie wiem czy jest o czym wspominać o tej drugiej "drużynie", która grała na parkiecie w Indianapolis, przede wszystkim chciałbym gorąco z tego miejsca pozdrowić wszystkich tych kibiców tej ekipy, którzy nabijali się ciągle z Kwame Browna, patrząc na Dalemberta w akcji cały czas myślałem sobie oni mu dali 60 milionów :lol: jego porywającą grę w ataku przemilczę, w obronie facet blokuje i to by było na tyle, ale i tak najlepszy motyw był kiedy w przerwie pokazywali jakieś TOP10 i mecz z Magic, w którym stanął na ofensa pod samym koszem kiedy atakował go high flyer Pat" Air" Garrity , no w końcu gościa z takim dynamitem w nogach nie miał szans zablokować więc lepiej było próbować złapać go na ofensa w miejscu, w którym jest to niemożliwe :)

 

Jak powiedziałem, że w Pacers widać rękę trenera to w Sixers widać rękę Iversona i to mogłby wystarczyć za cały komentarz. Ja nie wiem widziałem myślę całkiem sporo meczów Sixers na przestrzeni tego sezonu czy poprzednich więc to chyba niemożliwe, żebym ciągle trafiał na mecze kiedą są po prostu denni :? W obronie wiele drużyn popełnia błędy i gra słabo, ale oglądając ich ja nie widzę błędów w obronie bo żeby były błędy najpierw musi ta obrona w ogóle być. Ta drużyna potrzebuje dużych zmian, świeżej krwi a kolejne zmiany trenerów i zwalnianie ich kiedy okazuje się, że sobie nie radzą nic nie dadzą ponieważ "Odpowiedź" na pytanie co jest problemem w tej drużynie jest inna.

 

Pacers powinni trzymać się tego 6 miejsca na wschodzie albo nawet zająć 7, byle się trzymać z daleka od miejsc 4-5 dających w drugiej rundzie pojedynek z Pistons, powinni spróbować swoich szans z Heat czy to w pierwszej rundzie z 7 miejsca czy w drugiej po walce z Nets.

 

Sixers cóż na miejscu ich fanów i tak cieszyłbym się nawet takimi meczami jak ten w końcu jeszcze tylko 13 meczów Iversona w koszulce Sixers 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van jedno co mogę napisać o Twoim poście to przesadziłeś z oceną gry Iversona. W Twoich postach ostatnio dostrzegam tylko i wyłącznie wytykanie mu błędów, a teraz widać, że wytykałeś mu nawet rzeczy, które nie miały miejsca na parkiecie :?

Straszny mecz. Nie raz to w tym RS pisałem, ale powtórzę. Mecze Sixers w tym sezonie ogląda mi się strasznie trudno!

Co do opinii Vana o wczorajszym występie AI to się nie zgodzę. Jego haterzy zarzucali mu ciągle monopolizowanie piłki. W tym meczu ograniczał się do rozgrywania tylko wtedy kiedy naprawdę musiał, nie przetrzymywał piłki, nie siłował się na akcje, więcej grał bez piłki, jeśli już muiał piłkę szukał podań. Dla mnie zagrał jeden z lepszych meczów jakie ostatnio widziałem. Oczywiście nie ustrzegł się kilku błędów, ale to normalne w grze kiedy jesteś podwajany czy nawet potrajany. Oczywiście ktoś może zarzucić mi, że jestem nieobiektywny, ale w postawie Ai nie widzę we wczorajszym meczu przyczyny porażki. To reszta zespołu zagrała tragicznie. 90% podań AI było marnowanych złymi rzutami, choć wiele z nich wyprowadzało kolagów na czyste pozycje. W obronie również Answer zagrał poprawnie. Parę razy zwłaszcza Johnson mu uciekł, ale grał dobrze, nie zostawał na zasłonach, przejmował, wymuszał naciskiem na piłkę straty. Kto mi się w D nie podobał do zdecydowanie Korvi, któremu taki Peja rzucał spod kosza punkty :shock:

 

Mecz był denny, ale gra Answera mi siępodobała. jeśli potwierdzi się to co pisze z uporewm Van i AI zmienii klub to moim zdaniem wyjdzie mu to na dobre. Może wreszcie trafi do zespołu bardziej zbilansowanego, gdzie nie tylko jeden gracz wiele potrafi, ale reszta poza tm, że coś tam robi to dodatkowo szuka piłki, Tego zabrakło we wczorajszym meczu- Iguodala był niewidoczny, choć za rywala nie miał jakiegoś suprstopera. To mnie u niego denerwuje o pierwszych dni w NBA. On nigdy nie będzie chuyba strzelcem bo nie ma mentalności strzelca. Pokazywał, że potrafi, ale są to jednorazowe wyskoki. Webb parę razy wyszedł do piłki, ale z nim już tak jest, że ma za mało pary. Korver ganiał po boisku, ale jego rzuty w większości były pod wielką presją co sprawiło, że były niecelne, Ollie przemilczę, SammyD w ataku zagrał słabo choć najważniejsze jest, że w większości to były poprostu niecelne dobitki. Nie zmiania to jednak faktu, że skoro widzał, że nietrafia najłatwiejszych rzutów po zbiórkach powinien odgrywać.

Z taką grą nie widzę Sixers w PO niestety...

 

Akcja meczu to alley z czwarej qtr AI do AI2

Cytat: "W NBA opłaca się nawet trzech trenerów jednocześnie. W Polsce bywa, że nie płaci się nawet jednemu" :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pacers-Sixers muszę przyznać, że Pacers wciąż bardzo lubię oglądać, lubię takie poukładane zespoły, w któych widać od razu po kilku minutach meczu rękę trenera. JO dzisiaj już lepiej niż z Pistons, ma te kilkanaście meczów na złapanie formy przed PO, Granger to główny powód dla, którego w Indianapolis nie powinni płakać po Arteście widać, że chłopak po prostu wie o co chodzi w tej grze po obu końcach parkietu. Pacers już jakiś czas najbardziej ze wschodnich ekip kibicuję jak są zdrowi mogą być naprawdę groźni dla każdego.

 

Nie wiem czy jest o czym wspominać o tej drugiej "drużynie", która grała na parkiecie w Indianapolis, przede wszystkim chciałbym gorąco z tego miejsca pozdrowić wszystkich tych kibiców tej ekipy, którzy nabijali się ciągle z Kwame Browna, patrząc na Dalemberta w akcji cały czas myślałem sobie oni mu dali 60 milionów :lol: jego porywającą grę w ataku przemilczę, w obronie facet blokuje i to by było na tyle, ale i tak najlepszy motyw był kiedy w przerwie pokazywali jakieś TOP10 i mecz z Magic, w którym stanął na ofensa pod samym koszem kiedy atakował go high flyer Pat" Air" Garrity , no w końcu gościa z takim dynamitem w nogach nie miał szans zablokować więc lepiej było próbować złapać go na ofensa w miejscu, w którym jest to niemożliwe :)

 

Jak powiedziałem, że w Pacers widać rękę trenera to w Sixers widać rękę Iversona i to mogłby wystarczyć za cały komentarz. Ja nie wiem widziałem myślę całkiem sporo meczów Sixers na przestrzeni tego sezonu czy poprzednich więc to chyba niemożliwe, żebym ciągle trafiał na mecze kiedą są po prostu denni :? W obronie wiele drużyn popełnia błędy i gra słabo, ale oglądając ich ja nie widzę błędów w obronie bo żeby były błędy najpierw musi ta obrona w ogóle być. Ta drużyna potrzebuje dużych zmian, świeżej krwi a kolejne zmiany trenerów i zwalnianie ich kiedy okazuje się, że sobie nie radzą nic nie dadzą ponieważ "Odpowiedź" na pytanie co jest problemem w tej drużynie jest inna.

 

Pacers powinni trzymać się tego 6 miejsca na wschodzie albo nawet zająć 7, byle się trzymać z daleka od miejsc 4-5 dających w drugiej rundzie pojedynek z Pistons, powinni spróbować swoich szans z Heat czy to w pierwszej rundzie z 7 miejsca czy w drugiej po walce z Nets.

 

Sixers cóż na miejscu ich fanów i tak cieszyłbym się nawet takimi meczami jak ten w końcu jeszcze tylko 13 meczów Iversona w koszulce Sixers 8)

no co Ty Van pieprzysz, przeciez wszyscy wiemy ze to wina Billego Kinga ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van jedno co mogę napisać o Twoim poście to przesadziłeś z oceną gry Iversona. W Twoich postach ostatnio dostrzegam tylko i wyłącznie wytykanie mu błędów, a teraz widać, że wytykałeś mu nawet rzeczy, które nie miały miejsca na parkiecie :?

Przecież mu nawet tym razem za bardzo niczego nie wytykałem, ale skoro chcesz :)

 

Nie wiem za bardzo za co mam go chwalić prowadzona przez niego drużyna mimo braku poważniejszych kontuzji w trakcie sezonu jest bliska wypadnięcią z czołowej ósemki konferencji, w której do awansu nie trzeba będzie nawet mieć 50% wygranych :!:

 

W dzisiejszym meczu zaczął chyba od skuteczności 7-13 a potem miał 2-12 dodatkowo straty gdzie albo się zakozłował albo odpalał czytelne podanie, większosć akcji ofensywnych Sixers to izolacje dla niego kończone rzutem albo odegraniem przecież to już jest tak przewidywalne dla trenerów rywali , ze już nawet nie jest śmieszne, tak to sobie można w obecnych czasach grać gdy izoluje się gracza mogącego rzucić rywalowi sprzed twarzy bez kozła a i to nie za często :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

neistety nie mogłem obejrzeć żadnego z weekendowych meczów i dodatkowo nie miałem ostatnio czasu napisać żadnego posta na forum a mam ważną sprawę do zakomunikowania...mam nadzieję, że nie potraktujecie tego jak off-topa, bo choć nie będę wspominał o żadnym meczu, to jednak nawiążę do wcześniejszej dyskusji w tym temacie

 

chciałem wiec publicznie przeprosić przede wszystkim kore'a ale także Vana i Pietrasa, że sprzeczałem się z nimi (może nie tyle, że w ogóle się sprzeczałem ale że obstawałem (tkwiąc w błędzie) uparcie przy innej ocenie tej sytuacji niż ich) w kwestii kroków Flipa Murraya w kluczowym momencie niedawnego meczu Cavs-Lakers...zasięgnąłem opinii kilku sędziów sędziujących w dwóch warszawskich ligach (zarzuciłem im także linka do filmiku z tą sytuacją), w których gram i wszyscy stwierdzili, że kroki były jak byk....wychodzi więc na to, że to ja nie do końca znałem przepisy i przepraszam wszystkich z kore'em na czele za mój moratorski ton w niektórych fragmentach naszej dyskusji....

mieliście rację, a ja byłem w błędzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

neistety nie mogłem obejrzeć żadnego z weekendowych meczów i dodatkowo nie miałem ostatnio czasu napisać żadnego posta na forum a mam ważną sprawę do zakomunikowania...mam nadzieję, że nie potraktujecie tego jak off-topa, bo choć nie będę wspominał o żadnym meczu, to jednak nawiążę do wcześniejszej dyskusji w tym temacie

 

chciałem wiec publicznie przeprosić przede wszystkim kore'a ale także Vana i Pietrasa, że sprzeczałem się z nimi (może nie tyle, że w ogóle się sprzeczałem ale że obstawałem (tkwiąc w błędzie) uparcie przy innej ocenie tej sytuacji niż ich) w kwestii kroków Flipa Murraya w kluczowym momencie niedawnego meczu Cavs-Lakers...zasięgnąłem opinii kilku sędziów sędziujących w dwóch warszawskich ligach (zarzuciłem im także linka do filmiku z tą sytuacją), w których gram i wszyscy stwierdzili, że kroki były jak byk....wychodzi więc na to, że to ja nie do końca znałem przepisy i przepraszam wszystkich z kore'em na czele za mój moratorski ton w niektórych fragmentach naszej dyskusji....

mieliście rację, a ja byłem w błędzie

Heh, daj spokoj Greg, tak jak nie rozumialem za co sie obrazasz, nie rozumiem teraz za co przepraszasz :) Jesli chodzi o mnie (nie wiem jak Piotrek i [/b]Van[/b]) to absolutnie nic sie nie stalo, nerwy nerwami ale... nie zeby sie gniewac ;-)

 

No ale oczywiscie Szacunek (przez duze "S" ;-) )za przyznanie sie do bledu jak i pominiecie wczensiej przyznanej personalnej antypatii przy tym. Az mi teraz glupio ze sam wyjechalem z pewnymi rzeczami :roll:

 

No, ale jak mowilem - nerwy to nerwy ;-)

 

PS. A o inne akcje sie nie pytales? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chciałem wiec publicznie przeprosić przede wszystkim kore'a ale także Vana i Pietrasa, że sprzeczałem się z nimi (może nie tyle, że w ogóle się sprzeczałem ale że obstawałem (tkwiąc w błędzie) uparcie przy innej ocenie tej sytuacji niż ich) w kwestii kroków Flipa Murraya w kluczowym momencie niedawnego meczu Cavs-Lakers...zasięgnąłem opinii kilku sędziów sędziujących w dwóch warszawskich ligach (zarzuciłem im także linka do filmiku z tą sytuacją), w których gram i wszyscy stwierdzili, że kroki były jak byk....wychodzi więc na to, że to ja nie do końca znałem przepisy i przepraszam wszystkich z kore'em na czele za mój moratorski ton w niektórych fragmentach naszej dyskusji....

mieliście rację, a ja byłem w błędzie

e tam Greg, ja bym się nie przyznawał :wink: no ale skoro już o tym napisałeś, to kłucił się z ich opinią nie będę :wink:

 

ps. jak zobaczyłem Twój post i do tego porgubione nasze xywki to myślałem, że znowu jakieś hateryzmy będziesz wypisywał :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps. jak zobaczyłem Twój post i do tego porgubione nasze xywki to myślałem, że znowu jakieś hateryzmy będziesz wypisywał Wink

heh, rzeczywiście tak wygląda - jakbym Was wytykał palcami..dobrze, że pogrubiłem też fragment o krokach, to od razu było wiadomo o co chodzi:]

i wypraszam sobie "hateryzmy" - jak zauważyłem w swoim bodaj pierwszy poście w tej dyskusji choć nie lubię Bryanta i mogę to uargumentować, to w spornych sytuacjach starałem się wypowiadać obiektywnie, nie patrząc na to kto gra w jakiej koszulce

 

Heh, daj spokoj Greg, tak jak nie rozumialem za co sie obrazasz, nie rozumiem teraz za co przepraszasz Smile Jesli chodzi o mnie (nie wiem jak Piotrek i [/b]Van[/b]) to absolutnie nic sie nie stalo, nerwy nerwami ale... nie zeby sie gniewac Wink

wiesz, dla mnie przeprosiny były konieczne, bo skoro jestem w posiadaniu niepodważalnej wiedzy, że kroki były, a wcześniej długo twierdziłem że było inaczej, a do tego, co nawet ważniejsze, odsyłałem Cię do nauki przepisów twierdząc, że nie masz o nich pojęcia no to wręcz nie wypadało nie przeprosić...

 

ogólnie znów nabieram pokory, bo choć u mnie też nerwy zaczynały brać górę w miarę rozwoju naszej dyskusji to trzeba mimo wszystko umieć powstrzymywać się od osobistych wycieczek i jak już pisałem w temacie o Malonie - trzeba szanować się nawzajem choć ma się różnych idoli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, zaczne od gratulacji dla Gregga bo trudno jest cos takiego powiedizec wielu osobom. Ale nie o tym chciałem napisać. Otóz pisałes ze pokazałes linka sedziom z dwoch warszawskich lig. Spoko tylko sek jest w tym ze wydaje mi sie ze w Europie mozna zrobic jeden krok przed kozłowaniem, a w NBA mozna zrobic 2. Jest tak czy cos dzisiaj bredze?? Jezeli mam racje to Flip zrobił 2 kroki i kozioł wiec wychodzi na to ze czysto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. W Europie kroki by były, ale w NBA takich kroków od zawsze się nie odgwizduje :cool: Nie zmiania to faktu, że tamten gwizdek był drukiem, bo również w NBA takie sytuacje daje się rozwiązać graczom, a nie rzutom wolnym :?

2. Apropos zarzutu Vana do AI (czemu do AI?), że taktyka była ustawiana dla niego pod penetracie to nie kumam. Widać było jak na dłoni, że tego dnia zespół nie jest w stanie dostarczać punktów. W pierwszej połowie zwłaszcza było to widoczne kiedy AI bardzo często mając piłkę odgrywał do kolegów i były to pudła. Powoiedz mi Van co miał robić trener? Ustawiać grę pod Iguodalę czy może pod Dalamberta?

AI w tym meczu nie był rozgrywającytm, nie odpowiadał za organizowanie gry i nie wiem czemu czepiasz się akurat tego. Przecież sam wielokrotnie podkreślałeś, że AI nie powinien prowadzić gry- nie prowadzi, a Ty i tak szukasz dziury w całym. Tu jedynie strat można się czepiać, bo faktycznie parę razy (3 bądź 4) straty były ewidentnie z jego winy.

 

A teraz o dzisiejszym meczu. Coś pięknego. Na początek Pistonsów spotyka kara za ewidentne olanie przeciwnika i Bucks zaliczają szybkie 15-0, no ale od czego w Detroit jest defensywa i Sheed? Od takich właśnie sytuacji. Egzekucja i jeszcze raz egzekucja. Mecz prowadzony w szybkim tempie, z małą liczbą fauli (choc powinno być o kilka więcej i to po obu stronach). Redd dziś był nie do powstrzymania (dla RIPa), ale w końcówce też odpalił dwa genialne rzuty, przy których ręce same składały się do oklasków, choć przyznać trzeba, że Tay pokazał pełnię swoich możliwości w D. Od momentu jak to on przejął Mike'a (co było do przewidzenia przy takim stanie na tablicy) gra Bucks przestała się układać, nie było już tak wielkiej skuteczności zza łuku, która dała Kozłom sporą przewagę po pierwszej połowie. Powiem szczerze, że aż się dziwnie oglądało tak długo goniących rywala Tłoków. Przywykłem raczej do sytuacji kiedy sami ustawiają grę pod siebie, ale brawa należą się Bucks, bo dzięki takiej grze jaką pokazali widowisko stało na naprawdę wysokim poziomie zarówno w ataku jak i w defensywie.

Nie mniej jakoś spokojny byłem, że Detroit wygra to spotkanie. Sukcesywnie odrabiali straty, przejmowali kontrolę, choć w momencie jak po trójce Redda zrobiło się tylko punkt przewagi dla Det zacząłem mieć obawy co do zakończenia w regulaminowym czasie :cool: Bardzo ciekawą koszykówkę zaprezentowali chłopaki z Milwaukee. Kukoc mnie poprostu rozłożył na łopatki swoją grą. Czym starszy tym lepszy chciałoby się powiedzieć. Choć nie ustrzegł się jak zwykle kilku bolesnych w skutkach błędów w obronie. Choć biorac pod uwagę, że organizacja obrony w Bucks stoi na co by nie mówić niskim poziomie to pretensje można też miec do obrony zespołowej, bo przejęcia to dla nich pojęcie obce. Czego im zabrakło- Forda!!! Prowadzenie gry to nie jest domena ani Bella, ani Williamsa. Obaj dawali się naprowadzać na pułapki jak małe dzieci, przez co atak Bucks wiele stracił, głównie w drugiej części spotkania. Zabrakło im też solidnego podkoszowca, który przeciwstawiłby się Wallace'om i Dyessowi. Ani Magloire, ani Smith, ani Gazucośtam, ani tym bardziej Bogut nie potrafili poradzić sobie z grą wysokich Det. Szczególnie nieporadnie wyglądał nr1 draftu, którego co chwilę Sheed karał w obronie i ataku aż miło było patrzeć (szczególnie jeden blok był wart tych kilku powtórek). No cóż- Bucks wyglądali dobrze- do czasu aż Pistonsi nie zaczęli grać na swoim poziomie.

Meczyk wart polecenia wszystkim tym którzy chcą się uczyć koszykówki. Organizacja gry Pistons to książkowy przykład zespołowości i egzekucji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.