Skocz do zawartości

FINAL NBA: PISTONS vs SPURS


Pistons

Jaka bedzie ogladalnosc finalu?  

24 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaka bedzie ogladalnosc finalu?

    • Wyzsza niz rok temu
    • Troche nizsza niz rok temu
    • Zblizona do tej sprzed dwoch lat


Rekomendowane odpowiedzi

Ale zamiast fajnych finalłw mamy super finały bo w każdym spotkaniu nie wiaodmo kto wygra, mamy nagłe zwroty akcji i niespoodziewane zwyciestwa.

Do tej pory wygrywali tylko gospodarze i jeśli ktoś grał w zakładach bukmacherskich to raczej zbytnio się nie obłowił. Niespodziewane to by było gdyby Spurs przegrali 2 mecze u siebie, a później wygrali 2 na wyjeździe ;).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu fanow twardosci i defensywy napalalo sie na ten final, bo przeciez dwie wyrownane, ulozone ekipy. Final dla koneserow - miowiono. A tymczasem co mamy? Mecze jak dotad rozstrzygane roznica przynajmniej 15 punktow. Zaciete koncowki? Gdzie tam. Zamiast tego poczatki czwartych kwart moga sluzyc jako dobre momenty do wylaczenia telewizora dla co mniej cierpliwych.

Jakoś tak osobiscie przyjołem tę część Twojego posta Szak :wink: . Napiszę tak jak pisałem poprzednio. W tym finale jest genialna defensywa czy to po jednej czy po drugiej stronie (szkoda tylko, że w innych meczach :? ). Więc podstawowe założenie jest spełnione :wink: Fakt, że walki dużo jak do tej pory w końcówkach nie było (o ile walką w końcówce nazywamy to co stało się w IVqtr w g.1 i g.3), ale styl w jakim obie ekipy odnosiły zwycięstwa był niezły. Żałuję tylko, że nie ma wyników w okolicach remisu (liczę, że tak bedzie g.5), bo to dodatkowo podsyciłoby atmosferę. Masz rację twierdząc, że te mecze to największa uczta dla fanów tych ekip, ale ja jako postronny kibic (faworyzujący jednak Det z uwagi na grę dla Eastu :wink: ) mam sporo emocji, bo cały czas coś się dzieje. Szkoda tylko, że dzieje się najczęściej tylko u jednej ekipy :wink: . Też mnie wkurza jak mecz kończy się w połowie czwartej kwarty, ale to dowodzi, że obrona w meczach jest na takim poziomie, że jak ktoś ma słabszy dzień/okres to poprostu nie wytrzymuje tej intensywności gry i wysiada (jak Det w g.1 czy SAS w g.3). Mecze 2 i 4 pomijam, bo faktycznie nie były nawet trochę wyrównane i zwycięstwo żadnej ze stron nie było zagrożona nawet przez chwilę, ale ja jako ktoś lubiący ostre "D" jestem happy, bo to jest w tych finałach, a do tego obfitują one w sporą dawkę efektownych akcji, po których budzę swoją żoną okrzykiem :wink: (za co płacę rano 8) ). Mi się ogólnie podoba, bo jest i dużo defensywy i sporo ataku. Jednym słowem bilans,...szkoda tylko, że te mecze nie bilansują sie jeśli wziąć pod uwagę dyspozycję danego dnia poszczególnych teamów, no ale wszystkiego mieć nie można :P

Czy ja wiem Joseph czy finały z udziałem Nets były takie nudne. Fakt były krótkie, jednostronne, ale jezeli przyjrzeż się pojedyńczym meczom to w 2002 roku Nets porządne lanie od Lakers dostali tylko w jednym meczu drugim jeżeli dobrze pamiętam, pozostałe trzy to była walka do samego końca. Ze Spurs w 2003 roku też toczyli w miare wyrównane pojedynki i co najmniej połowa meczów decydowała się w końcówkach.

Ale zauważ, że NJN nie istnieli nawet w tych wyrównanych meczach. Ledwo co wyrwali zwycięstwa SAS (ale faktycznie po ciężkich końcówkach). Co z tego ja całe mecze się męczyłem oglądając schematycznych jak cholera Spurs (to nie to co teraz) i praktycznie aktywnego tylko Kidda po stronie Nets. W serii z LAL Martin nie istniał poza jednym chyba meczem (coś koło 30pts wtedy rzucił chyba), a w serii z SAS to już praktycznie wszystko mnie nudziło i choć mecze były wyrównane, to żaden z nich nie był emocjonujący i efektowny, przynajmniej jak dla mnie, ale to kwestia gustu :wink:

Już bardziej podobały mi sie finały'99 kiedy to SAS grali z Knicks, bo tam było wszystkiego po trochu. SAS grali nudno, ale fajnie się oglądało Eliego czy Generała walczących jak lwy, a mecz 6ty serii był już wogule wyczesany. Spree szalał (rekord PO w liczbie pts w meczu) i gdyby nie to za głębokie podanie w strefę podkoszową w ostatniej akcji to pewnie wygrałby ten mecz dla NYK. Te mecze bardziej mnie cieszyły niz serie NJN (choć uwielbiam oglądać Kidda w akcji)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szak to już zależy od tego czy ktoś lubi jak jakaś drużyna dostaje od drugiej mega-lanie i jest zupełnie bezsilna, czy nie. Ja to lubię bo nie tylko samymi meczami thrillerami do końcowych sekund kibic żyje ;) Zwlaszcza ze takie mecze sa bardzo widowiskowe, ale jesto to inny rodzaj widowiskowosci niz gra Suns czy Heat. Moim zdaniem lepszy bo wlasnie wynika z doskonalej obrony i bezradnosci drugiej strony, a nie braku defensywy po obu stronach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ze jest wynik 2-2 w ogole nie ma nic do rzeczy, dla mnie sa nudne, bo nie ma rownej gry, nie ma plynnosci w grze, nie ma dobrego sedziowania bo to ktore jest wypacza wyniki meczy. Pistons ciagle mowi o fatalnym sedziowaniu w meczu nr 1 i 2, co sedziowie robili na poczatku I kwarty meczu nr4, jak Pop dostal dacha, przeciez 10 sec wczesniej chamski faul i trafienie w reke Duncana widzielismy wszyscy poza 3 panow mieniacych sie sedziami, nastapilo "wybicie" pilki i kontra, tez mozemy zaczac gadac ze sedziowie zaczeli swoja "prace" na korzysc Pistons od pierwszych minut. Poza tym wszyscy podniecaja sie Hunterem jako obronca, wy naprawde nie widzicie ze w 80% przy wyprowadzaniu pilki on fauluje rozgrywajacego??? Czym mam sie podniecac w tych Finalach ze jedna druzyna dostaje baty od drugiej 20-30 pkt? Zeszloroczne Finaly byly duzo ciekawsze mimo wyniku jakim sie skonczyly, Finaly Byki-Jazzmani, Finaly Byki-Sonics, Finaly Rockets-Knicks tam bylo na co popatrzec, dla mnie sa nudne i zdania nie zmienie, chyba ze cos ruszy sie od gry nr5, na co licze i mam nadzieje ze dostarcza nam emocji sami gracze, a nie trenerzy latajac jak wsciekli przy linii (Brown jest bardzo zywotny jak na schorowanego czlowieka) i sedziowie swoimi bardzo ciekawymi decyzjami.

ps-joseph chodzilo ci pewnie o mecz nr 5 serii Spurs-Knicks, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod postem Danp'a. Te finały są nudne z prostej przyczyny. Wogóle nie przypominają atmosfery finałów, 4 mecze z czego każdy wygrany dość znacznie, prawie bez równej walki (z obu stron).

 

Ale zamiast fajnych finalłw mamy super finały bo w każdym spotkaniu nie wiaodmo kto wygra, mamy nagłe zwroty akcji i niespoodziewane zwyciestwa.

W żadnym meczu nie wiadomo kto wygra (nawet RS), nagłe zwroty akcji ?? (jedynie mecz nr 3 zasługuje wg mnie, żeby mówić o nim, że miały miejsce zwroty akcji). W tym meczu prowadzenie zmieniało się 20 razy i 10 razy widniał remis. Wiadomo, że ostatnia kwarta miała kluczowe znaczenie i tak powinno być w każdym meczu tej serii, żeby to czwarta kwarta decydowała o wyniku całego meczu. Pozostałe mecze tej serii były wg mnie nudne (w SA mecz nr 2 i teraz w Detroit mecz nr 4) kiedy nie było zmian prowadzenia przez którąś z ekip (jedna ekipa prowadziła od początku do końca). Zero zrywów, cały mecz jedna ekipa prowadzi dosyć znacznie. Ja rozumiem, że to wynika z obrony, mocnej obrony, ale dlatego uważam te finały za nudne, bo nie ma w nich narazie nic emocjonującego. Takie wyniki, a raczej taka różnica wyników nie powinna mieć miejsca w finałach w tylu meczach. Jeden, dwa rozumiem, ale 4 PEWNE zwycięstwa czy to DET czy SAS to lekka przesada. Czym tu się emocjonować, tym, że jedna z ekip przechodzi obok meczu, a druga gra jak na sparingach ??

 

Zgadzam się z Szakiem, bliżej ta seria wygląda o wiele gorzej, niż tylko patrzeć na stan 2-0 .... 2-2. Czasem te mecze wyglądają jak All Star Game a nie Finały. Brakuje mi tych emocji za czasów Chicago i Jazz czy Lakers i Pacers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie też te finały nie są emocjonujące. Nie mam na myśli, że są brzydkie, że nie podoba mi się styl gry, bo lubię obronę i podczas tych finałów jest na czym oko zawiesić. Ale to tylko w obronie, bo w ataku już obie ekipy tak nie błyszczą. Wiadomo, że to efekty tych wspaniałych defensyw, ale jak dla mnie troche za ciężko przychodzi zdobywanie punktów. Jednak, żeby te finały były emocjonujące potrzeba wyników na styku, heroicznych występów, niwelowania dużych strat i wygrywania meczu. Gra w defensywie na najwyższym poziomie musi wreszcie przypaść na obie ekipy w tym samym meczu. Potrzebna by była jakaś dogrywka, spektakularna końcówka. Oczywiście potrzebne mi, bo kibicom Pistons bądź Spurs raczej nie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co sedziowie robili na poczatku I kwarty meczu nr4, jak Pop dostal dacha, przeciez 10 sec wczesniej chamski faul i trafienie w reke Duncana widzielismy wszyscy poza 3 panow mieniacych sie sedziami, nastapilo "wybicie" pilki i kontra

Czysciutenkie wybicie. Widac to bylo jak na dloni...zreszta dziwie sie mu ze podpalil sie juz w I-szej kwarcie...pozniej niewiele mial do powiedzenia.

 

Akurat w meczach nr 3 i 4 bylo bardzo malo sytuacji spornych. Jesli jakas byla to przypomnij sobie koncowke i wejscie Manu? zakonczone "niby faulem" Bena. To byla dopiero "decyzja"...zamiast offenca, ktory nalezal sie Pistons jak psu kośc.

 

Poza tym jakos nikt w obu druzynach w meczach nr 3 i 4 nie siedzial niewiadomo ile na lawce przez przeiwnienia...Gra byla plynna!

W meczach 1 i 2 bylo wrecz przeciwnie a jedna druzyna rzucala 36 osobistych przy 17 drugiej...jednej pół walczyło o pozostanie na parkiecie kosztem braku obrony, druga sie smiala - bo sedziowie gwizdali pod nia az pol Stanow sie smialo...

 

Poza tym wszyscy podniecaja sie Hunterem jako obronca, wy naprawde nie widzicie ze w 80% przy wyprowadzaniu pilki on fauluje rozgrywajacego???

Wielki smiech mnie ogarnia. Po pierwsze Hunter gra swietny defense i kazdy to widzi oprocz Ciebie - po drugie basket to gra dla ludzi z jajami a nie dla panienek typu "ała bo on mnie uderzyl panie sedzio"...

 

P.S.

Nie chce mi sie juz gadac o faulach. kazdy kto ma pojecie o koszu widzial jakie wałki kręcono w game 1 & 2.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czysciutenkie wybicie. Widac to bylo jak na dloni...zreszta dziwie sie mu ze podpalil sie juz w I-szej kwarcie...pozniej niewiele mial do powiedzenia.

Czy wibicie było czyściutkie to bym się spierał. Można to było podciągnąć pod kategorię przewinienie, które można puścić dla dobra gry, ale "czyściutkie" to ono nie było

W meczach 1 i 2 bylo wrecz przeciwnie a jedna druzyna rzucala 36 osobistych przy 17 drugiej...jednej pół walczyło o pozostanie na parkiecie kosztem braku obrony, druga sie smiala

No bez przesady. Było sporo sytuacji spornych a były i akie które nie powinny mieć miejsca (jak ofens manu w okolicach linii za 3 na Benie), ale nie przesadzaj. Nie wmówisz nikomu, kto widziałe ten mecz, że Pistons przegrali, bo byli przez sędziów krzywdzeni notorycznie. Oni i tak oprzegraliby te mecze, bo w g.1 i g.2 byli wyrażnie ekipą słabszą (zrywów z czwartycj kwart nie można nazwać wyrównaną walką)

Wielki smiech mnie ogarnia. Po pierwsze Hunter gra swietny defense i kazdy to widzi oprocz Ciebie - po drugie basket to gra dla ludzi z jajami a nie dla panienek typu "ała bo on mnie uderzyl panie sedzio"

Hunter jakim defensorem jest każdy wie, ale co Ty masz z tym śmiechem i narzekaniem. Najpierw narzekasz,m że sędziowie robią coś pod zespół Spurs, a za chwilę bronisz Huntera twierdząc, że nie gwiżdżą drobnych przewinień. To w końcu jak to jest bo już nie mogę się połapać

 

Niewiem czy to tylko moje odczucie, ale zauważyłem, ze lubisz obrażać innych stwierdzeniami typu "śmiać misię chce", "śmieszny jesteś". Przystopuj trochę bo to głównie z Twojego powodu się śmiejemy :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że dyskusja z tobą Pistons nie ma większego sensu, ale nie mogę już słuchać o tym krzywdzącym traktowaniu twoich pupilków przez sędziów w pierwszych dwóch spotkaniach. Jak myślisz co o sędziowaniu w 3 i 4 meczu może sądzić kibic Spurs?? z pewnością każdy z nich uważa, że sędziowanie było ok, bo sędziowie gospodarzom nie przeszkadzali za bardzo w grze i pozwolili im narzucić swój styl gry. Przecież to jest proste jak konstrukcja cepa, w dwóch pierwszych meczach zdecydowanie lepszą drużyną byli Spurs, w dwóch ostatnich Pistons, jak seria wróci do Texasu znowu zaczniesz pewnie lamentować jak to arbitrzy krzywdzą twoją drużynę.

 

Jak już tak koniecznie chcesz przywoływać statystyki fauli czy osobistych to proszę:

 

Osobiste podczas zeszłorocznego finału

 

Lakers Pistons

 

G1: 18 30

G2: 25 31

G3: 13 30

G4: 22 41

G5: 33 39

 

I o czym to świadczy?? o niczym wtedy wygrała lepsza drużyna, podebnie jak podczas tegorocznych finałów wygrywa ten, kto lepiej zagra w danym meczu, chociaż jako kibic Lakers miałbym z pewnością prawo się przypieprzać do sędziowania, ale w przeciwieństwie do Ciebie nie uważam, że sędziowie wypaczali wyniki meczów, więc już naprawdę daj sobie spokój bo już kto jak kto, ale kibic Pistons naprawdę nie powinien jęczeć na temat sędziowania :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszykówka jest sportem bezkontaktowym i teoretycznie wygląda to tak jak napisałeś Pistons czyli "ała bo on mnie uderzył panie sędzio" ;) to nie NFL tylko NBA

 

Naprawdę jako kibic Detroit nie masz powodów do robienia takich szopek jakie nam tutaj odgrywasz z powodu złego twoim zdaniem sędziowania ;) Musisz czasem nauczyć się patrzeć krytycznie na grę swojego zespołu bo pisząc iż dwie (błache zresztą) decyzje sędziów miały wpływ na wyniki meczów itp. narażasz się na śmieszność ;) czasami trzeba uderzyć się w pierś i powiedzieć "ok macie rację" ;)

 

Wspomniałeś ewidentny faul Gino na Big Benie, w której to sytuacji sędziowie gwizdnęli faul obrońcy co było wielką pomyłką ;) jednak podejrzewam ze sporą dozą prawdopodobieństwa że gdyby Detroit przegrało ten mecz to raczyłbyś nas tym zajściem do znudzenia wskazując że wypaczyło wynik spotkania oraz spiskowymi teoriami dotyczącymi pracy sędziów ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pistons widzisz my chyba nigdy nie dojdziemy do porozumienia, ja wciaz ci pamietam to ze nazwales mnie oszustem i klamca, bo ja nigdy nic do ciebie nie mialem, jakos do dzisiaj nie doczekalem sie przeprosin, ja cie nigdy na tym forum, czacie, gdziekolwiek publicznie nie obrazilem, potem robisz z siebie najbardziej pokrzywdzonego, placzesz jak cie inni zle traktuja i jak nie widza "Serca Mistrzow". Przystopuj troche, wg ciebie nie znam sie na koszykowce bo w 5 minucie 4 meczu uznalem ze byl faul na Duncanie, ty uwazasz inaczej, ok dla mnie gra muzyka, moge z tym zyc. Ty twierdzisz ze ogarnia cie smiech bo mam inne spojrzenie i inne zdanie o Hunterze, z tym rozwniez moge zyc, nie jestem juz takim znawca NBA jak bylem za czasow szkoly sredniej czy studiow, juz nie znam wzrostow, wag, statystyk graczy z poprzednich lat czy obecnych, uwazasz sie za wiekszego speca, w pozadku z tym rowniez moge zyc, ale pamietaj o jednym sa tutaj ludzie ktorzy zjedli zeby na koszykowce i NBA w szczegolnosci i troszke mi sie dziwne wydaje ze "sojusznikow" masz... hmm pol palca mi starczylo, natomiast "przeciwnikow" bardzo wielu, i to powinno dac ci troche do myslenia. Czy ty naprawde nie mozesz przyjac do wiadomosci ze ktos moze miec inne zdanie od ciebie??? Kibicowalem w zeszlym sezonie w Finale z calego serca Pistons (spytaj Macka ktory napisal posta powyzej mnie, ja go sciagnalem na to forum), nigdy nic do nich mialem, cale afere w Palace napisalem i opisalem tak jak ja widzialem, oczyma kibica ktory stanal po stronie graczy i druzyny Indiana Pacers, nigdy nie bylo z mojej strony personalnego ataku na ciebie, natomiast ty zachowujesz sie jakbym przesladowal twoja rodzine od 5 czy 10 pokolen. To ze kibicowalem w tych PO Indianie chyba tak cie nie zdenerwowalo? Mam do tego pelne prawo i nie bede sie ciebie pytal komu mam kibicowac, ale przeciez ciebie smiech ogarnia gdy ktos rozni sie pogladami od ciebie. Nigdy nie pomyslalem zeby kogos gnoic bo nie lubi Knicks, nie lubi SF49ers z NFL czy Philadelphii Flyers z NHL, niech sobie beda przeciwnikami w trakcie meczu ale po meczu niech sie szanuja, badzmy dorosli (bo wiem ze dzieckiem nie jestes) i pozwolmy drugiej stronie miec wlasne poglady i mysli bez obrazania tej drugiej osoby. Pozdrawiam kazdego kto kocha koszykowke, szowinistow tolerowac nie mam zamiaru, tyle ode mnie.

ps-czysciutkie to bylo wybicie Rasheeda dokladnie na polowie parkiety gdy wybil rewelacyjnie pilke bodajze Udrihowi po ktorym poszla konterka, to jest czysciutkie wybicie a nie zahaczenie o przedramie/nagarstek czy wiec jak to sie zwie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smiesyz mnie tylko zdanie tych, dla ktorych te finaly sa nudne. Powod jest prosty, mowia o tym, ze nie ma wyrownanej walki kazdy mecz jest dosc pokazne wygrany przez jedna strone. Tylko ci Panowie nie zauwazyli, ze te mecze osiagaja takie roznice w 4 kwartach, przez 3 kwarty sa cholernie wyrownane i moze tylko GAME 4 byl bardziej po stronie Pistons od samego poczatku. A zacietosc, walka, defensywa i masa widowiskowych akcji, ktore mozemy ogladac to sprawia, ze te finaly sa nudne??? Panowie!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Finały moze nie są o tyle nudne co jestem nimi rozczarowany. Liczyłem, ze kazdy emcz bedzie stał w obliczu wielkliej defensywy, ale po obu stronach parkeitu, i z niecierpliowscia poczekam na 2 ostanie minuty, kiedy mimo ze nie bede kibicem zaden ze stron nie będe mógł usiedzeic w miejscu. (tak na marginesie co do kibicowania to narazie jestem blizszy Spurs). Są efektowne akcje, przez jakis czas wynik jest na styku, ale dla mnie jedna z ekip przez cały mecz moze miec wielką przewage, tylko niech na koniec bedzie niesamowita koncókwa na którą czekam wstajac o 3 rano :? Jest dobra defensywa w niej efektowne akcje, któa otwiera pole do efektownych zagran w ataku, ale tylko po stronie gospodarzy. Głeboko wierze ze gdy zowu przyjdzie mi zarwac poł nocy, by towarzyszyc koszykarzom Spurs i Pistons wreszcie zobacze to co dla mnie najpiekniejsze w koszykówce i na co czekam w tym Finale, czyli emocje. Ciesyzm mnie natomiast to na pewno obejrzymy 6 pojedynków i jak własny parkiet nada bedzie taką przewaga to juz mozemy grzac sie na siódme spotknie.

 

CO do meczu to cóz rzeczywiscie nokaut. Gdyby to był boks, na ringu Gołota to pewnie by zwiał zanim dostałby decydujacego kopa, ale nikt nie dał tak wspaniałęgo rozwiazania dla SPurs. Ich gra w ataku byla fatalna,niepoukładana, 0 pomysłu na grę,piłka do Duncana i nic poza tym, ten ma rzucac, z trudnych, nieprzygotowanych pozycji, co miało wpływ na jego skutecznosc. Manu siadł kompletnie, pierwsze mecze cudowne, a te wrecz przeciwnie i chyba juz na dobre moze sie zegnac z MVP. Dla mnie jedyna ciagle jasna postac tego zespołu to Bowen. Całyz espól kaleczy, ale on nie. Koledzy stoja w obronie, ale on cały czas robi to co umie najlepiej. Rip nieustannie ma kłopoty w ataku własnie z jego powodu, nie moze sie wstrzelic, przez cały mecz rzuca z trudnych, nieprzygotownych pozycji. NIe jest w stanie nic w ataku zrobic. Buce w offensywie tez sie obudził, po fatalnym starcie w tych PO i nadal dobrą jak na niego forme w defensywie utrzymuje. Pistons dla mnie znowu mają 2 bohaterów. Pierwszy to Ben. Twardo kryje Duncana, nie pozwala mu na wiele. Gdy pierwsza linia obrony zostaje minieta on jest na posterunku i rodzą sie czapy. Pod tablicami niszczy rywali. W ataku nigdy wspaniały nie był, ale teraz gra na dobrym jak na niego poziomie. Mimo ze raczej nie dostanie tego wyróznienia, dla mnie jak narazie MVP po stornie Tłoków. Drugi niesamowice wazny koszykarz to Hunter. Gdy tylko wchodzi na parkiet gra staje sie zywsza, nabiera rozpedu, w obronie rodzą sie przechywty, w ataku nowe pomysły na gre. Własnie wtedy, gdy on jest na parkiecie Pistons uciekają rywalom. To on sprawił ze ławka- atut Spurs stał sie nagle zaletą zespołu z Motown. Teraz czekam na game5 i mam nadzieje ujrzec tam wreszcie walke od poczatku do konca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smiesyz mnie tylko zdanie tych, dla ktorych te finaly sa nudne. Powod jest prosty, mowia o tym, ze nie ma wyrownanej walki kazdy mecz jest dosc pokazne wygrany przez jedna strone. Tylko ci Panowie nie zauwazyli, ze te mecze osiagaja takie roznice w 4 kwartach, przez 3 kwarty sa cholernie wyrownane i moze tylko GAME 4 byl bardziej po stronie Pistons od samego poczatku. A zacietosc, walka, defensywa i masa widowiskowych akcji, ktore mozemy ogladac to sprawia, ze te finaly sa nudne??? Panowie!!

Nie wiem na ile to było skierowane w moją stronę, ale jeśli chodzi o mnie to te finały nudne nie są, bo mi bardzo przyjemnie ogląda się twardą defensywę. Wiadomo, że przy takie obronie atak nie może powalać dlatego o to się nie czepiam. Ja bym tylko chciał trochę emocji w końcówkach i to wszystko :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smiesyz mnie tylko zdanie tych, dla ktorych te finaly sa nudne. Powod jest prosty, mowia o tym, ze nie ma wyrownanej walki kazdy mecz jest dosc pokazne wygrany przez jedna strone. Tylko ci Panowie nie zauwazyli, ze te mecze osiagaja takie roznice w 4 kwartach, przez 3 kwarty sa cholernie wyrownane i moze tylko GAME 4 byl bardziej po stronie Pistons od samego poczatku. A zacietosc, walka, defensywa i masa widowiskowych akcji, ktore mozemy ogladac to sprawia, ze te finaly sa nudne??? Panowie!!

To nie chodzi o to, że są nudne Key tylko mało emocjonujące, przynajmniej dla widza nie kibicującego specjalnie żadnej ze stron. Nie ma w tych meczach niczego co sprawiłoby, że chciałoby się je ponownie obejrzeć za rok czy za 5 lat, stoją na wysokim poziomie jeżeli chodzi o intensywność i defensywę, ale to by było an tyle, w ani jednym momencie nie miałem ciar przechodzących po plecach, nie spadłem z fotela, dobry poziom, ale bez większej zaciętości jeżeli chodzi o wynik trudno o wielkie emocje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem Mackowi, Josefowi, Danpowi hurtem:

 

1) Smiech to zdrowie - wiec jesli cos mnie smieszy to chyba dobrze.

Wam tez polecam takie podejscie.

 

2) Mam pretensje o faule ZAGWIZDANE - a nie te ktorych sedziowie nie gwizdza. Wole taki układ. Jesli ktos kogos dotknie a nie ma faula to OK - z czyms takim moge zyc.

 

3) Do Jozefa - Czy SA by wygralo czy nie - tego nie wiesza ani Ty ani ja. Wiem jedno - od pocztaku gracze DET mieli problemy z ZAGWIZDANYMI faulami i musieli siedziec na lawie zamiast grac swoj defence. Tyle.

 

4) Na razie mam dosc dyskusji o faulach, mam nadzieje ze nie trzeba bedzie do tej dyskusji wracac.

 

5) Van - cos w tych Twoich statystykach jest. Moze to ze Lakers to zawsze byl zespol panienek ktore jak trafily na mezczyzn musialy ratowac sie masowo faulami - zwlaszcza w koncowkach przegranych meczow?

 

6) Danp - nie wiem po co te wywody o znawcach NBA i ekspertach kolego?

Przywolujesz tu jakies zamierzchle czasy o ktorych nie pamietam bo bez urazy ale nie przypominam sobie dyskusji z Toba wczesniej - a wsrod tych wydarzen bijatyke w The Palace. O tym temat juz byl - ale podkresle raz jescze - czarnuchy z Indiany oplacane milionowymi czekami nie mialy prawa podniesc piesci na kibicow z ktorych zyja - chocby nie wiem co.

Wszystkich na czele z Artestem powinni wyrzucic z nba - a jesli ich bronisz i usprawidliwiasz to zwierzece zachowanie to jestes smieszny ---> patrz punkt pierwszy "smiech to zdrowie"

 

Pozdrawiam i zycze udanego weekendu.

P.S.

W Krakowie masa imprez na rynku - z czesci wrocilem zaraz pedze na kolejne. Polecam bo pogoda przynajmniej u nas ladna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5) Van - cos w tych Twoich statystykach jest. Moze to ze Lakers to zawsze byl zespol panienek ktore jak trafily na mezczyzn musialy ratowac sie masowo faulami - zwlaszcza w koncowkach przegranych meczow?

Zawsze byl? Smieszne. Piszac tak obrazasz wszystkie druzyny, ktore te rzekome "panienki" pokonaly w czasie 3-peat. Zamiast obracac to w obrazliwe uwagi mogles zwyczajnie przyjac do wiadomosci, ze nie zawsze dysproporcja w ilosci przewinien (czy rzutow wolnych), na co narzekales, bierze sie z sedziowskiego drukowania. Bo oczywiscie nie mam watpliwosci, ze twoim zdaniem rok temu bylo wszystko jak najbardziej ok. Choc z drugiej strony teraz nie moze byc ok, na co juz raczyles sie żalić. Ma to pewnie jakis zwiazek z tym, ze obecna seria jeszcze sie nie skonczyla i nie mozna sie tak latwo wozic po jeszcze niepokonanym rywalu. Pistons tacy juz sa, ze braki w talencie indywidualnym nadrabiaja energia, wysilkiem i zaangazowaniem, dlatego najlepiej im sie gra, jak sedziowie pozwalaja na wiele. Ale nie zawsze pozwalaja i wtedy sa problemy. A niestety sedziowanie takie juz w NBA jest, do czego mozna bylo sie przyzwyczaic, ze nie jest konsekwentne i przy roznych "zebrach" i na roznych poziomach rozgrywek roznie to wyglada.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakersi to zespol ktory ostatnio czesto i gesto zdobywal tytuly, ogrywal inne zespoly, zachodzil daleko...itd.

 

Jednak zawsze byly to dla mnie panienki.

Niezaleznie od mistrzostw i wynikow.

 

Zawsze odkad pamietam.

 

Caly ten showtime z Magiciem, Shaquilem, Worthym czy Van Exelem- zawsze banda panienek. Bez roznicy...

 

Nawet moja siostra im kibicowala (a moze kibicuje nadal?? LOL)

 

Inne teamy chociaz przegrywaly mialy w swych skladach twardzieli, zabijakow a Lakers?

Owszem gral tam nawet Rodman ale kiedy byl w LA - to byla z niego straszna spedalona ciocia - cien czlowieka ktory gral w Pistons.

 

Lakers?

 

Panienki. Kropka.

 

Tylko LakerGirls nadaja sie tam do czegokolwiek...

 

:)

 

-----------------

A teraz wraca tam ten pseudo mysliciel - wyznawca jakis debilizmow FIL "Chicago" Jackson. Gdyby nie Mike, Kobi i Szak to mialby tyle tytulow co moja babcia - ide o kazde pieniadze ze Lakers w przyszlym sezonie znowu nic nie osiagna a my sie nareszcie przekonamy co znaczy Fil bez druzyny ktora sama wygrywa. Juz raz go Brown osmieszyl - teraz osmieszac go beda inni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaku drogi no tak teraz Phil wraca to trzeba sie przygotowac ze LaL beda dobrzy a przeciez to twoj 98765678 ulubiony klub po Miami

 

prepraszam jesli urazilem ale musialem to napisac

Nie uraziles, bo prawde mowiac nie wiem, co to mialo do rzeczy. Co powrot Phila ma do tego, ze zapytalem o szersze wyjasnienie na temat okreslenia "panienki"? Znow jakas manifestacja "jedynego slusznego modelu kibicowania" wedlug fana twardzieli i zabijakow. Swoja droga jak znosisz kibicowanie w lidze, gdzie wszystko i tak jest ustawione? I jak zniesiesz, w wypadku zwyciestwa Detroit to, ze w takim razie ich sukces tez moglby byc ustawiony przez jakies wyzsze sily?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.