Skocz do zawartości

FINAL NBA: PISTONS vs SPURS


Pistons

Jaka bedzie ogladalnosc finalu?  

24 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaka bedzie ogladalnosc finalu?

    • Wyzsza niz rok temu
    • Troche nizsza niz rok temu
    • Zblizona do tej sprzed dwoch lat


Rekomendowane odpowiedzi

Ja na szybko i stricte o Finale, nie moge sie wdawac w te wszystkie poboczne gadki, bo nie mam czasu.

Szybkie nawiazanie do GAME 2, ktorego nie bylo sensu opisywac z mojej strony, bowiem ja mecze finalowe ogladam z poslizgiem, ten mecz z dwu dniowym. W momencie gdybym pisal o GAME 2 inni juz o GAME 3. Dodam tylko, ze GAME 2 po nawet wciagajcej pierwszej kwarcie z czasem byl coraz to nudniejszy i w pod koniec 3 kwarty wylaczylem.

Ok, jestesmy juz przy GAME 3. Otoz wstepie musze powiedziec, ze to jeden z najlepszych meczow jakie kiedykolwiek widzialem. Mecz godny finalu i godny dwoch najlepszych teamow NBA. Zacietsoc, obrona i i nie ustepliwosc, ciagla walka, sprawialy., ze widowisko mialo dla mnie najwyzszy poziom.

Teraz o meczu. Detroit zaczynalo grac swoje, jednak tym razem nasi komentatorzy mieli racje, po mimo, ze do konca 3 kwarty Pistons szli leb w leb z SAS to kazdy punkt rodzil sie w nie samowitych bolach. Po SAS widac tego nie bylo. Ale co doprowadzilo do takiego, a nie innego wyniku. Koncowka trzeciej i cala czwarta kwarta to obrona SAS dziurawa jak ser szwajcarski, to mnostwo sygnalizowanych podan przelapywanych przez Pistons iw koncu to brak pomyslu na realizacje ataku. Wiem, ze poprzednie 2 mecze w praktycznie identyczny sposob (ilosc pkt) przegrali Pistons, ale to co zrobili z SAS w Auburn Hills bylo nie samowite. Moze wydaje mi sie dlatego tak, ze odskok na taka roznice punktowa odbyl sie w krotkim czasie, zarazem wiekszosc z tych pkt byla zdobywaa w niebywale efektowny sposob. Zastanawiam sie gdzie sie podzial ten bilans SAS pomiedzy atakiem i obrona. W calym meczu, a zwlaszcza w jego w/w czesciach Pistons pozwalali sobie na mnostwo efektownych akcji w tym dla mnie chyba nr 1 alley Big Bena tylem nie pamietam z czyjego podania (po uwolnieniu sie od obroncy). Masa dunkow itp co moglo sie tylko wydarzyc gdy w polu 3 s jest mnostwo miejsca. A wlasnie tyle SAS go pozostawiali. Nie ukrywam, ze po za akcyjkami wykanczanymi efektownie uczta dla mojego oka sa bloki i to te najbardziej chamskie (w sensie mocne). Tutaj naprawde bylo ich pod dostatkiem (w GAME 2 podobnie) zwlaszcza po stronie Pistons. Agresywnosc Wall-ecow sprawila, ze Tim zostal silnie poskromiony. Szczerze mowiac to chyba jeszcze nie ogladalem meczu, w ktorym to Duncan zostal tyle razy upokorzony czapa, badz mial takie problemy z poruszaniem sie po pomalowanym. Hamilton w koncu na poziomie swoich oczekiwan. Tay tez pokazal, ze mozesie przebudzi po letargu, w ktory popadl po serii z Heat. Billups dla mine to obecnie najjasniejsza gwiazda Detroit. Jesli tylko Pistons zdobyli by mistrza to zapewne on po raz drugi z rzedu zostal by MVP finalow.

Bez komentarza, nie moze obyc sie osoba o nazwisku McDyess. Ten zawodnik dal ogromne wsparcie teamowi punktujac i walczac na tablicach. Jeszcze dodam tylko na temat Big Bena, ze zadziwia mnie swa checia i wola w ataku, co przy jego upartej agredywnosci pozwolilo mu na zdobycie jak na niego przyzwoitej ilosci pkt.

Teraz SAS. O Duncanie juz w zasadzie wszystko zostalo powiedziane, poskromiony przez frontcourt Detroit. Manu, gwiazda dwoch poprzendnich meczow nie istnial. Uraz, ktorego sie nabawil na poczatku spotkania pewnie sie do tego w jakims tam stopniu przyczynil, ale na pewno nie bylo to glowna przyczynatakiej postawy. Parker niby dobrze, choc potwierdza sie dla mnie moja teza na jego temat, tobardziej player rzucajacy niz podajacy. O wizji parkietu przez niego nie bede mowil, ja jedynie widzialem tyle, ze za czesto leci na kosz zamiast rozejrzec sie za kolegami. Czesto konczylo sie to na ceglach podobnych do Van Excelowskich za czasow Nick The Brick. Jesli ktos osvcenia tego playera po efktownych, blyskotliwych wjazdach pod kosz to sie myli. Jedyneco mi sie podobalo w jego postawie to przez cala pierwsza polowe przyjmowal doskonala postawe defensywna vs Billupsowi(przypominalo mi to GP). Idac dalej, Mohhamed tez przygasl, o Rasho nawet nie wspominam.

Reasumujac ten mecz to dla mnie koontynuacja pieknego widowiska jakie bylo w GAME 1 i tak jak mowilem, jesli wiekszosc meczy w fianle ma tak wygladac to ja chce rozstrzygniecia w 7 meczach.

Na koniec slow kila na temat sedziow. Ogolnie ich praca podczas tych finalow bynajmniej mnie nie razi. Zdaza sie, ze trkatuja przepisy z aptekarska dokladnocscia, ale nie przesadzja, az tak czesto. W ciagu tych 3 meczy zauwazylem tylko jedna razace naruszenie regulaminu i bylo to wlasnie w GAME 3. Faul defensywny RIPa wykluczajacy go z boiska. To bylo smiechu warte. Bardziej ewisentnej slepoty sedziow nie widzialem. Powtorka ewidentnie pokazal, ze to Bowen wpieprzyl w niego z rozepedu. Ta akcja naprawde mnie wkurzyla. Na szczescie losy meczu byly juz praktycznie przesadzone, co jednak nie zmienia faktu, ze w tak ewidentnej akcji takich zonkow byc nie powinno.

A co do szans na mistrzostwo to chcialbym, zeby tobyli Pistons, jednak wiem ze z stanu 2-0 w finale naprawde malo kto wyszedl. Fanom Pistons maly kubelek zimnej wody na glowe, bo po mimo, ze mec w koncowce wygrany tak koncertowo to widac bylo, ze wiekszosc meczu wypluwali sobie flaki, zeby dorownac SAS, po ktorych nie bylo widac, az takiej emki. Tylko wlasnie 4 kwarta to zupelne zatracenie sie SAS przy mistrzowskim stylu Pistons, jaki ogladlaismy w zeszlorocznych finalach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krotko o tej frekwencji. Pistons sa w czolowce, bo na ich mecze chodzi najwiecej fanow, ale tez maja wielka hale. Ale ja tez nie rozumiem dlaczego ilosc ma sluzyc jako wyroznik jakosci. Bo moim zdaniem slowa "najlepsza publika na swiecie" to odniesienie do jakosci. Fani w Detroit sa wierni, emocjonalni i bardzo mocno wspieraja swoja druzyne. Wiele plusow, ale tez to ich najczesciej okresla sie jako "nasty".

 

Jeszcze wracajac do frekwencji, to znalazlem zestawienie na ESPN. Jest frekwencja u siebie i jak sie domyslam tez frekwencja na wyjazdach, czyli chyba zeby zobaczyc, ktore druzyny sciagaja fanow takze do obcych hal, w ktorych goszczą. Sa tez dane w ujeciu procentowym. Detroit np. u siebie bylo zapchane w 100%. Ale co zabawne, sa dwie druzyny, ktore maja sie jeszcze lepiej pod tym wzgledem (Miami i Dallas) :wink:

http://sports.espn.go.com/nba/attendance?year=2005

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie kibicowania:

 

Niestety jest tak, ze wybryk jednego, dwoch lub trzech kibicow Pistons daje opinie wszytskim fanom tej druzyny. Moim zdaniem to, ze akurat do bijatyki doszlo w hali Pistons, to (prawie) czysty przypadek. Dlatego prawie, poniewaz wczesnie kibice Pistons wyrozniali sie ostrzejszym kibicowaniem niz kibice innych druzyn. Ale nie ma co wracac do tego tematu.

 

Klucicie sie o to jaka druzyna ma najlepszych kibicow. Pierw musielibyscie dojsc do porozumienia jakie cechy powinna posiadac najlepsza widownia w NBA. Ale zaraz!! co mamy na mysli mowiac najlepsza widownia? To taka ktora przeszkadza przeciwnikom od poczatku wejscia na hale, roznymi gwizdami, probuje wyprowadzic ich z rownowagi? Czy moze taka ktora po swietnej akcji przeciwnikow potrafi bic brawo? Teraz pytanie co jest wazniejsze kultura? czy chec przeszkodzenia przeciwnej druzynie w odniesieniu zwyciestwa? (nie mam tu namysli bijatyki Pistons, nie powracajmy do tego, chocby dlatego ze nie jest to codziennosc w hali Detroit, a przeciez rozmawiamy o kibicowaniu na codzien, a nie o 2 czy 3 meczach). Sa ludzie ktorzy zrobia dla swojej druzyny "wszystko", nawet tyle aby zapomniec co to jest kultura. Moim zdaniem jezeli nie przekracza to pewnych granic to wsyztsko jest OK (w pistons kibice pare razy przekroczyli te granice, ale powtarzam po raz kolejny: sa ta wyjatkowe sytuacje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pistons napisałeś że wobec zachowania zawodników Indiany tamtego wieczora zachowałbyś się tak samo - to tylko potwierdza jak bardzo pasujesz bądź starasz się przypasować do grupy kibiców z Detroit :P pewnie składać silniki samochodowe i same samochody też potrafisz za co w przyszłości moze dostaniesz klucze do miasta :P

 

A tak na poważnie to bez względu na zachowanie zawodników to porządkowi i ochrona jest od zapanowania nad bałaganem, a kibic powinien być tylko jak zawsze obserwatorem ;) Na większości hal czy stadionów jest to jasne no ale wyjątki zawsze muszą się znaleźć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gadki Karspa zalosne. Nie chce mi sie gadac z dzieckiem.

Dlaczego załosne? Ja tylko powiedziałem swoje zdanie które nie mija sie z prawdą. Wszystko o czym napisałem miało miejsce i nie pamietam aby fan Pistons na tym forum napisał po prostu ze ich zespół był słabszy, cokolwiek by sie nie stało zawsze znalazłby sie ktos winny, tak aby nie dojsc do samych graczy z Motown.

 

Odnosnie rzucania - robily to raptem pojedyncze osoby - w kazdej hali tacy ludzie sie trafiaja - i zebyscie sie nie zdziwili jak pewnego dnia dotczyc to bedzie waszych teamow...

 

Robiły to pojedyncze osoby, ale jednak takie sie znalazły, a nie slyszałem zeby w inych halach tak sie działo. Jezeli zrobia to kibice w Air Canada czy w Wachovia to nie zawacham sie powiedziec ze ktos kto rzucił nie jest fanem, a pseudokibicem. a hałasowanie przed hotelem, plucie na gwiazdy inych teamów czy walkach z koszykarzami to chyba juz zabraknie mi odpowiednich słów. Bo mozna uwielbiać swój team, ale klase nalezy zachowac w kazdej sytuacji.

 

Odnosnie bojek - po tym co zaprezentowali gracze Indiany - zrobilbym to samo.

 

Gracze Pacers wiele nie zrobili, podobnie jak kibice Pistons. Dla mnie wina lezy po srodku, niemal na równi moze z lekką przewagą fanów Tłóków, aczkolwiek nie wolno wyróznic zadnej ze stron. Ale ten temat był szeroko omawiany na forum jak jeszcze czytałem i niechciałbym juz wracac do tego wątku, bo Twoje zdanie znam całkowicie.

 

Odnosnie glosnosci - jedna z najglosniejszych widowni

 

Tu plus dla fanów Pistons. Dopingowanie swoich jest potrzebne, ale trzeba to robic z klasą. Fanom z Motown w pewnych moemntach sezonu jest zabrakło.

 

Pierw musielibyscie dojsc do porozumienia jakie cechy powinna posiadac najlepsza widownia w NBA

Dla mnie najlepsza widownia to taka która zawsze jest ze swoim zespołęm> niezaleznie od wyników sporotowych i wydarzen poza główną areną walk. Sa oddani dla swojego zespołu, z całego serca mu kibicują, ale nie przekraczaja granic dobrego smaku. Najlepsza widowania powinna przeszkadzac rywalom w rozgrywaniu akcji, bo wtedy pomaga swoim graczom, ale powinna takze docenic to ze rywal moze zagrac dobrze, skutecznie i jakies wybitne akcji czy osobistosci koszykówki nagrodzic brawami. To narazie tyle, jak cos mi na ten temat jeszcze przyjdzie do glowy to napisze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkaly sie dwie najlepsze druzyny w lidze SaS z najlepszym zawodnikiem ligi (i tu nie piszcie glupich komentarzy bo nie ma lepszego zawodnika niz Tim Duncan ) i Det druzyna w ktorejkazdy tlok wspomaga drugiego i drodzy panowie o wyniku meczu decyduje forma dnia bo w Nba nie ma tak dobrze poukladanych i prowadzonych zespolow jak te dwa i prawda jest ze w dwoch pierwszych meczach bylismy slabsi ale seria wciaz trwa .

JESLI SAS WYGRAJA TO POGRATULUJE BO PRZEGRAC Z TAK WIELKA DRUZYNA TO NIE WSTYD I MYSLE ZE FANI SAS ZROBIA TO SAMO BO TAKZE GRAJA NA PRZECIW WIELKIEGO TEAMU.

 

[/b]ps Sas jest jedna z nielicznych druzyn ktore bardzo szanuje.

 

OBY 3 MECZ BYL ZACIETY SEDZIOWIE NIECH NIE PRZESZKADZAJA I NIECH WYGRA LEPSZY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez krotko bo juz wszystko zostalo powiedziane a nie mam zamiaru klocic sie gdzie jest wiecej kibicow czy ktora hala jest wieksza. Dla mnie podobnie jak dla Key'a byl to jeden z najlepszych meczow jakie widzialem (nie liczac Sixers- oczywiscie). Drugi mecz mnie troche znuzyl, pierwszy stal na bardzo wysokim poziomie ale bym za bardzo jednostronny. A w tym wreszcie bylo czuc atmosfere finalow, ze tu gra sie o wszystko. Pierwsze 3 kwarty, kosz za kosz, ogromna walka zwlaszcza Pistons w obronnie. Nie zgodze sie, ze zdobywanie punktow przycodzilo im z trudnem, to znaczy nie ze z wiekszym trudem niz Spurs ktorzy byli bezsilni wobec obrony zwlaszcza pod ksozem. Wreszcie Pistons pokazali jak grali przed rokiem i to jak rozbili Spurs w 4 kwarcie bylo genialne. Postawa Big Bena, McDyessa i Bllupsa w 2 polowie kiedy trafil pierwsza trojke i od razu kolejne... wielki respekt. W poprzednich meczach niesamowicie spisa sie ginobili i nie zawodzil Duncan, tym razem oni dali ciala a na wyroznienie zasluguje co najwyzej Parker i Bowen, Pistons musza go kryc na obwodzie bo ciagle go zostawiaja pamietajac ze to nie strzelec, a on im wali po 3-4 trojki w meczu, Wracajac do finalow, swoje tez zrobila niesamowita atmosfera w hali no i Steve Wonder przed meczem oraz fakt, ze komentatorow przez te wszystkie okrzyki chwilami nie bylo slychac :) - tu akurat nie mam nic do nich bo w finalach komentuja ok, tylko sam fakt jak mtego wszystkiego sie slucha i jak to wplywa na ogladanie, wielki plus. Oby dzsiejszy mecz nie byl gorszy. Go pistons!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja po to kolejny raz zarywam nockę żeby zobaczyć jak jedna drużyna w finałach nie ma kompletnie żadnego problemu z wygraniem meczu :?

 

Spodziewałem się całkowicie innego przebiegu tej serii. Cieszyłem się, że spotykają się tak wyrównane ekipy, liczyłem na mecze toczone punkt za punkt, z twardą defensywą z obydwu stron, walką od początku do końca, ze zmieniającym się co chwila prowadzeniem, z wynikiem oscylującym w okolicach remisu do ostatnich sekund.

 

A tutaj jest obrona i jest walka, ale co z tego, skoro nie ma kompletnie tego dreszczyka emocji i takiego specyficznego klimatu na jaki liczyłem. Nie wiem może ja się już starzeję i wybrzydzam niepotrzebnie, ale to niestety nie jest to czego oczekiwałem, nawet finały Bulls-Jazz kiedy do obdywu ekip pałałem szczerą niechęcią wywoływały we mnie jakieś emocje, chciałbym zobaczyć jakieś szachy trenerskie w końcówce, przeciągające się w nieskończoność ostatnie minuty i sekundy, zobaczyć jakiś wydawałoby się decydujący o wyniku meczu rzut Duncana, żeby zaraz ujrzeć skuteczną odpowiedź Billupsa, usłyszeć „Eye of the Tiger” przed jakąś decydującą akcją w 4 kwarcie a nie przy kilkunastu punktach przewagi w trzeciej.

 

Pewnie i tak z nadzieją na coś ciekawszego będę wstawał na kolejne spotkania, bo jak będzie lockout to jeszcze zatęsknię nawet do takich meczów. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NOKAUT 31pts :shock:

Nic innego nie przychodzi mi na myśl. Wiele pisało się po dwóch meczach w SA, kiedy to Spurs wygrywali śrddnio 18stoma punktami mecze i prowadzili 2-0, ale co teraz powiedzieć, kiedy Pistons wygrywają średnio różnicą aż 24punktów :!: :!: :!:

Spurs zaczęli w swoim stylu. Spokojnie z wyrachowaniem, egzekwowali załozenia, czyli mocna gra w defensywie co zaowocowało kilkoma przestrzelonymi rzutami Det, ale za chwilę znowu przypominali tych SAS z poprzedniego meczu. Zero pomysłu na grę w ataku, a obrona w większości spotkania na prostych nogach :? Nie tego spodziewałem się po najlepszej defensywie NBA. To co zarzucałem Det po g.2 teraz idealnie pasuje do zespołu z San Antonio. Zero agresywności w grze. Gdzie te passing machine, gdzie stwarzanie przewag w polu 3 sek poprzez penetracje. No gdzie. Gdzie te wyrównane spotkania o których tak dużo sie pisało przed i nawet w trakcie trwania serii :?: Najpierw SAS zdominowali swój parkiet, żeby za chwilę położyć sie na parkiecie w Palace niczym Sheed w g.2 po faulu na Manu :? Trochę jestem zawiedziony postawą SAS (w SA byłem zawiedziony postawą Det). Po trzech grach byłem skłonny twierdzic, że SAS idą nadal po trzeci tytuł, ale po tym co ujżałem dziś, mogę napisac tylko jedno. Przypomniały mi się mecze przeciw Lakers z poprzedniego Finału i o ile tam się cieszyłem z upokażania LAL, to teraz liczyłem, ze takie dwie defensywne marki dadzą pokaz prawdziwej koszykówki, a nie KO na zespole Spurs. No ale cóż, czyżby potwierdziła sie teza, że SAS brakuje tego czegoś do zakończenia trudnych rywalizacji :?: Niewiem co o tym myśleć, ale mecz 4ty udowodnił mi, że nie można tak łatwo skreslać zespołu z Motown, bo pokazali dziś (i poprzednio również), że ich determinacja i umiejętnośc (słynnych już) powrotów znaczy tak wiele w NBA. Wszyscy jako główny atut SAS podawali ławkę i faktycznie w pierwszych dwóch meczach bench SAS dał dużo, ale to co pokazali dziś rezerwowi Detroit przeszło moje pojęcie. McDyess kolejny świetny mecz przeciw Duncanowi, Hunter w trzeciej kwarcie zniszczył Spurs (swoją drogą to nie wiedziałem, ze on jeszcze jest w stanie zapakować :wink: ), nieźle też zaprezentował się Arroyo, a po stronie SAS jedynie heroizm Browna można jako tako uznać ze pozytywny. Wogule determinacja w defensywie i inteligentna gra to były główne powody tak wysokiego zwyciestwa. Należy wspomniec że SAS stracili piłke aż 17 razy, przy 3 Detroit, co sprawiło, że Pistons zdeklasowali rywali w punktach z kontry. To jeden z najgłówniejszych powodów ich porażki. Ne deskach było mniej więcej po równo, choć przez większość meczu to własnie SAS mieli widoczną przewagę, ale znowu kluczowa okazała się czwarta kwarta, kiedy to Det zdominowało deskę swoją i przeciwnika. Aż 7 graczy Det zaliczyło 10+ punktów, praktycznie wszyscy kluczowi gracze Pistons dołozyli coś od siebie. A Spurs jedynie Duncan robił swoje. Wprawdzie skutecznośc nie najlepsza, ale jak się oglądało ten mecz to tylko jedno przychodziło na myśl. On musiał rzucać, bo jak piłka trafiała w jego ręce to nie było możliwości żeby mógł odegrać. Jego koledzy byli pasywni, niemrawi, niechętni do kończenia akcji. Wiele rzutów oddawali pod naciskiem defensywy i byli widocznie zmęczeni ciągłą presją. Duncan był jedyną opcją zespołu. Tylko na nim spoczywał ciężar gry i nikt nie powinien czepiac się jego skuteczności, bo była ona spowodowana w dużym stopniu dzięki jego kolegom. Można powiedzieć, że koledzy przyczynili się tak samo do jego FG% jak defensywa Detroit :twisted: . Reszty graczy SAS nie będę opisywał bo chyba wszyscy widzieli (a raczej większość). Jeszcze dodam tylko, że nie było niczego czym SAS wygrali swoje mecze w MCI. Zero pomysłów na grę, zero instynktu, zero organizacji po stronie Spurs.

Aha jeszcze jedno. Manu siadł kompletnie na laurach po dwóch meczach. Już raczej nikt nie powinien brać go poważnie jako MVP, ale to tylko tak na marginesie :wink:

PS: Van napisał:

chciałbym zobaczyć jakieś szachy trenerskie w końcówce, przeciągające się w nieskończoność ostatnie minuty i sekundy, zobaczyć jakiś wydawałoby się decydujący o wyniku meczu rzut Duncana, żeby zaraz ujrzeć skuteczną odpowiedź Billupsa

A tak zobaczyłeś świetną akcję i rzut półhakiem Darko. Czyż to nie była piękna akcja :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krotko bo juz dosyc pozno, fatalny mecz do ogladania (oczywiscie nie dla kibicow Detroit), dla mnie jako dla fana koszykowki, bo obie druzyny ani mnie ziebia ani grzeja. Wytrzymalem do polowy III kwarty, potem juz tylko jednym okiem spogladalem na dobijanie Spurs, jak dla mnie jedne z najnudniejszych Finalow ostatnich 10-15 lat, tragiczna gra Detroit w pierwszych dwoch meczach, teraz role sie odwrocily. Mam chociaz nadzieje ze 5, niezmiernie wazny mecz bedzie bardziej wyrownany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie jedne z najnudniejszych Finalow ostatnich 10-15 lat, tragiczna gra Detroit w pierwszych dwoch meczach, teraz role sie odwrocily. Mam chociaz nadzieje ze 5, niezmiernie wazny mecz bedzie bardziej wyrownany.

nie popadaj we fluistrację, bo przecież nic nie dorówna tym finałom z udziałem SAS i NJN czy LAL i NJN :wink: , pozatym mecze pierwszy i trzeci były moim zdaniem niezwylke zacięte i ciekawe. Wyniki o tym nie świadczyły, ale prawdę mówiąc losy meczu rozstrzygały sie dopiero w czwartych kwartach wiec przynajmniej przez 72 minuty było ciekawie :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaaa pier.... hmmmm o ostatnim meczu pisałem że był to chyba jeden z najlepszych jakie widziałem, ale teraz mam nowego kandydata na to miejsce. To co robili Pistons, niesamowite, dawno nie oglądłąme spotkania z takimi emocjami.

 

Big Bena juz troche skreślilem po tym jak w pierwszej rundzie Dalembert był od niego sporo lepszy, w kolejnych Big Ben też niczym sie nie wyróżniał, a w 2 pierwszych meczach był jakby na uboczu. Teraz juz 2 raz z rzęd cholerni mi imponuje, wszystko trafia, wszystko zbiera, rzuca sie na każdą piłke no ale przede wszystkim zdumiewa w obronie, te bloki, te przechwyty kiedy idealnie pracuje na nogach, bierze rywala na pierś by za chwile wybić mu piłkę... Szok po prostu.

 

No i McDyees który spokojnie, z wyrachowaniem i zimną kriwia sobvie tarfia jumperki z boku, Hunter... OMG co on brał dzisiaj :shock: I jak sie wypowiadał po meczu, widac jaki był szczęśliwy i podbudowany. No a reszta, Billups, Hamilton i Prince troche problemy ze skutecnościa ale swoje i tak robią. O Spurs nie ma co pisać, Duncan nie potrafł zrobic nic z czego słynie, nawet swoje rzuty o tablce paprał, Ginobili poza 2 pierwszymi akcjiami 2 polowy nie przypominał w ogóle 'drugiego Iversona' w tych wejściach pod ksoz, Parkier niby statystycznie nieźle ale też go za bardzo nie widzialem na boisku.

 

Powiem tylko, ze ja chce wiecej takich meczy i aż mi wstyd że skreslilem Pistons po G1, G2 i pisałem, ze jeszcze troche i przerzuce sie na Spurs. Wszystko teraz zależy od G5, ja już nie wątpię ze Pistons po raz 2 w historii mogą wygrać. Jesli tak, to w San Antonio skoro przegrali chyba 10 gier z rzędu wygraja gopodarze i czeka nas mecz numer 7. Jeśli Pistons wygrają, to być moze już w Spurs zakończą rywalizacje co bedzie czymś po prostu niewiarygonym, ale po przebiegu tej serii chyba już w nic nie zwątpię.

 

W przeciwieństwie do Vana jestem zachwycony przebiegiem serii, dwa pierwsze mecze Spurs gromią Pistons, którzy grają jak Lakers rok temu. Mecze na wysokim poziomie, ale troche brakowalo emocji jakby obie drużyny były uśpione. Wydawało sie że bedzie nudny finał a tu 2 kolejne mecze Pstons gromią Spurs, którzy grają jak Lakers rok temu :lol: Traz mecz numer 5 to wielka niewiadoma, dobrze ze nie obstawiam NBA w jakis zakladach bo bym chyba się zestresował na smierć :wink: W każdym raziesą wielkie emocje, walka o każdą piłke i niesamowita obrona ale ez widowiskowy atak. To są wlaśnie finały jakie lubię, szachy też lubię ale one juz były przez poierwsze 3 kwarty meczu numer 3 a prawdziwe szachy i walka na strategie i ustawienia mam nadzieje czeka nas w meczu numer 7, teraz czekam na 2 koeljne spotkania oby takie same jak dotychczas, czyl iwspaniala koszykowka w ktorej gospodarze rozbiają gości.

 

PS. A atmosfera w hali Detroit tez niesamowita, majac taką publiczność nawet Hawks by ograli Spurs :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak znowu czytam o kiepskiej postawie Pistons w pierwszych dwoch meczach to mam ochote znow napisac cos glupiego...

 

W obu przypadkach (1i2 mecz) Detroit walczylo jeszcze w IV kwarcie.

W obu przypadkach tragiczne decyzje sedziow przekreslily ten zespol.

 

Teraz sedziowie daja grac i efekty sa widoczne.

Kolejne zwyciestwo, ktore dedykuje "znawcom", ktorzy pisali o sweepie po pierwszych dwoch przekreconych przez sedziow meczach.

 

Pozdrawiam i ide spac. Do zobaczenia w The Palace w Niedziele...

 

P.S.

Duzo racji po Waszej stronie i wreszcie argumenty w dyskusji o kibicach.

Jak podkreslicie opinia w tej sprawie jest czesto subiektywna - z mojego punktu widzenia najlepsza publika w NBA - i dzis to po raz kolejny huraganowym dopingiem udowodnila.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W obu przypadkach (1i2 mecz) Detroit walczylo jeszcze w IV kwarcie.

W obu przypadkach tragiczne decyzje sedziow przekreslily ten zespol.

Kilkunasto punktowe roznice to rzeczywiscie wina sedziow :) . Pistons naprawde daleki jestes od obiektywizmu. Jak lubie Detroit to z szczeroscia mowie, ze GAME 1 i 2 to slaba dyspozycja Pistons, tak naprawde zle decyzje sedziowskie (ktorych bylo tak naprawde kilka) w zaden sposob im nie zagrozily w takim stopniu o jakim ty mowisz. Bo jesli slaba dyspozycja Taya, Sheeda (ofensywnie) i RIPa jest dla Ciebie wina sedziow to nie mamy o czym rozmawiac. Znam na tyle Pistons by wiedziec, ze np Prince czy RIP nie graja jak zawsze. I tak wlasnie bylo w przypadku zwlaszcza tej w/w dwojki w GAME 1 i 2. I nikt mi nie bedzie opowiadal glupot, ze wyniki tych meczow byly podytowane przez arbitrow. Jedynym naprawde grajacym wedle oczekiwan ofensywnych (a moze lekko ponad) byl Billups, o ktorym juz mowilem, ze jesli Pistons zdobeda drugi z rzedu championat powinien zostac MVP (oczywiscie jesli tylko podtrzyma forme).

GAME 3 to juz znaczine lepsza gra RIPa i przebudzenie Taya oraz potezne wsparcie McDyessa i zacieta oraz agresywna gra Wallece'ow. To glowne powody, dla ktorych SAS po za tym, ze sami sie zatracili w 4 kw przegrali.

GAM 4 to juz pogrom jakiego po SAS sie nie spodziewalem. Wierzylem W Pistons, ale takiej "D"emolki sie nie spodziewalem. Powiem cos wiecej jak zobacze powtorke.

A reasumujac Twoja gadke o zlej pracy sedziow (G1 i G2) zaczynasz znizac siedo Landryn z przed roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O KURCZE :shock: To jest wynik na tym poziomie wprost nieprawdopodobny :shock: Od razu przypomina mi się wynik meczu nr 3 w dugiej rywalizacji Bulls - Jazz 7 lat temu :wink: Dzisiaj Pistons pokazali HEART OF THE CHAMPIONS w całym wymiarze. I nie uważam, żeby te Finały były nudne w ciągu ostatnich 10-15 lat, jak twierdzi danp. Pragnę przypomnieć tylko, że właśnie 8 lat temu w Finałach Jazz - Bulls Utah wyrównali ze stanu 0-2 na 2-2. To były chyba ostatni finały z tak emocjonującym dochodzeniem przeciwnika.

A poważnie mówiąc, maszynka SAS poważnie się zacięła i cieszę się bo miałem nadzieję przynajmniej na 6 spotkań 8) Wydaje się jednak, że może być ich 7, a inicjatywa wymknęła się z rąk "Ostróg". Tak jak przy stanie 2-0 kluczowym był mecz nr 3 tak teraz najważniejszym wydaje się mecz 5 bo on wyprowadzając SAS na prowadzenie daje im przewagę parkietu w Texasie. Ewentualne zwycięstwo Pistons to wzmocnienie ich psychiczne bowiem mogą sobie pozwolić na ewentualną 3 porażkę, ustępując zdeterminowanym Spurs którzy musieliby po prostu wygrać mecz nr 6.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mozecie mowic, ze final jest nudny skoro jest 2 : 2. No dobrze... niektorzy czekaja na emocje w ostatnich sekundach, no decydujace rzutu itd... ale to moze niedlugo nastapic. Obie druzyny na tyle sie poznaly by zrobic teraz niespodzianke na wyjezdzie. Final na pewno nie jest monotonny, dobrze sie oglada wtedy final gdy ciezko sie domyslec kto wygra spotkanie, kto jest faworytem. A czy jest wiele takich osob, ktorzy realnie stawiali w 3 meczu na zwciestwo Pistons, gdzie ci dwa mecze wczesnie zostali ograni dosc wyraznie przez rywali? To nic w porownaniu do meczu nr 5... kto go wygra? czy Pistons zdolaja wygrac na wyjezdzie? czy parkiet odegra znaczaca role w tym wielkim finale? Jest wiele pytan, ale bardzo ciezko po takich 4 spotkaniach wskazac faworyta.

 

Duncan po raz drugi zatrzymany, skutecznosc jego podobna do Iversona z niektorych spotkan. Ginobili rowniez nie poszalal. Jednym slowem wielka porazka Spurs. Pistons prosze cie nie przesadzaj juz z tymi sedziami, za bardzo to wyolbrzymiasz. Porazka Detroit = zle sedziowanie. Nie przesadzajmy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: O kurde, co ci Spurs zrobili :?:

 

Kompletna zenada. Detroit pokazalo za to wielki charakter. W drugiej polowie to byla masakra. Jakby grali w transie (szczegolnie III kwarta) i momentami taki luz bylo widac... a i tak dalej im wychodzilo. Chyba sobie daruje prognozy o tym, kto i jak musi zagrac, by cos sie stalo, bo wszystko sie dzieje jak chce. Rasheed nie musial sie nawet zblizyc do 20 punktow, a i tak jest wysokie zwyciestwo, bo McDyess i Hunter wchodza sobie z lawki i jak gdyby nic zwyczajnie trafiaja prawie kazdy rzut, jakiego sie podejma. Dwoch takich gosci zniwelowalo to, co zwyklo sie okreslac przewaga lawki SAS.

 

Przed Spurs ogromne wyzwanie. Nie ma watpliwosci, ze musza cos wymyslic, cos nowego. Najpierw musza sie nauczyc nie tracic pilek i kontrolowac sie jakos, ale tu trzeba czegos wiecej. Ciekawe, czy zwyciestwo w meczu nr 5 ktorejs druzyny bedzie na tyle duzym sukcesem, by pozniej seria zakonczyla sie w szostym spotkaniu? Bardzo mozliwe, bo Detroit jak wygra, to Spurs beda zalamani. Jak Spurs wygraja, to zawsze mozna powiedziec, ze wykonali plan, urwali cos na wyjezdzie, musza tylko u siebie robic to, co do nich nalezy. Ale kto wie, moze bedzie 7 gier.

 

Wracajac do meczu nr 4 popis zespolowosci po stronie Pistons i kleska totalna po stronie Spurs. Duncan, Ginobili? Co sie z nimi stalo? Po co Duncan tyle razy sie pchal pod kosz jak jedyne, co go tam czekalo, to szturchance, straty, bloki i niecelne rzuty? Nie mogl wiecej tych swoich rzutow z poldystansu wykonywac? Parker za malo wykorzystywany w ataku. Mohammed... niech sie nauczy lapac pilke. Takie kiksy mu wypadaly z lap. Ehh. Manu chyba tylko ze 2-3 wjazdy mial, wiekszosc rzutow to trojki.

 

Starczy o meczu, teraz o serii. Nie wiem, co sie az tak podniecacie? Patrzac z dalsza, to sa emocje, bo bylo 2-0, a jest 2-2, ale blizej wyglada to tak sobie. Cos mi wyglada to na robienie dobrej miny do zlej gry przez niektorych. Wielu fanow twardosci i defensywy napalalo sie na ten final, bo przeciez dwie wyrownane, ulozone ekipy. Final dla koneserow - miowiono. A tymczasem co mamy? Mecze jak dotad rozstrzygane roznica przynajmniej 15 punktow. Zaciete koncowki? Gdzie tam. Zamiast tego poczatki czwartych kwart moga sluzyc jako dobre momenty do wylaczenia telewizora dla co mniej cierpliwych. Nie rozmieszajcie mnie, ze to jest ten wielki final, na jaki czekaliscie i ze jest strasznie ciekawy (do ogladania). Wielu sie nareklamowalo jakie to bedzie zaciete widowisko i nie wiadomo co, wiec przynajmniej dla mnie wyglada to tak, jakby teraz usilnie starali sie trzymac swojego wczesniejszego zdania, zeby nie wyszlo, ze przesadzili :) Zamiast emocji do konca sa zdecydowane zwyciestwa gospodarzy. A to, ze kazda ze stron walczy do konca... nic nowego. To sa playoffs, a konkretnie finaly. Potem nie ma juz nic. Dlatego nie ma czegos takiego, ze wypuszcza sie rezerwy, zeby dokonczyly i tak przegrana sprawe.

 

Obie druzyny na tyle sie poznaly by zrobic teraz niespodzianke na wyjezdzie.

Na to licze, rozpoczynajac dzien o 3 nad ranem. Zeby w koncu...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co sie az tak podniecacie? Patrzac z dalsza, to sa emocje, bo bylo 2-0, a jest 2-2, ale blizej wyglada to tak sobie. Cos mi wyglada to na robienie dobrej miny do zlej gry przez niektorych. Wielu fanow twardosci i defensywy napalalo sie na ten final, bo przeciez dwie wyrownane, ulozone ekipy. Final dla koneserow - miowiono. A tymczasem co mamy? Mecze jak dotad rozstrzygane roznica przynajmniej 15 punktow. Zaciete koncowki? Gdzie tam. Zamiast tego poczatki czwartych kwart moga sluzyc jako dobre momenty do wylaczenia telewizora dla co mniej cierpliwych. Nie rozmieszajcie mnie, ze to jest ten wielki final, na jaki czekaliscie i ze jest strasznie ciekawy (do ogladania). Wielu sie nareklamowalo jakie to bedzie zaciete widowisko i nie wiadomo co, wiec przynajmniej dla mnie wyglada to tak, jakby teraz usilnie starali sie trzymac swojego wczesniejszego zdania, zeby nie wyszlo, ze przesadzili :) Zamiast emocji do konca sa zdecydowane zwyciestwa gospodarzy. A to, ze kazda ze stron walczy do konca... nic nowego. To sa playoffs, a konkretnie finaly. Potem nie ma juz nic.

"To juz jest koniec... nie ma już nic... to juz jest koniec... mozemy iść" :lol:

 

Szak nie dziwie sie ze sie nie podniecasz skoro Twoja drużyna odpadfła, jak ktos kibicuje Spurs albo Pistons to sie bedzie podniecał. Jak powiedziałeś, liczyli wszyscy na zaciete mecze w których o wyniku bedą decydowac kosz albo dwa. I to byłoby fajne. Ale zamiast fajnych finalłw mamy super finały bo w każdym spotkaniu nie wiaodmo kto wygra, mamy nagłe zwroty akcji i niespoodziewane zwyciestwa. Oprócz wspaniałej obrony jest tez wspaniały widowiskowy atak. Wiec ja nie wiem co marudzą te osoby które uważają final za nudny. Rozumiem ze ktos nie lubi obrony i woli temay jak Suns czy Heat był rozczarowany, ale teraz chyba juz nie powinien bo jest na co popatrzec w ataku. A ci ktorzy liczyli na to co piszesz nie sa rozczarowani i moim zdaniem nie daja bo dostali co chcieli w greze obronnej, a do tego doskonale uruchamia ona atak. Wiec nie wiem zcemu sie dziwisz. Tylko Van napsial ze jest rozczarowany i rzeczywiscie ma powody, co nie znaczy ze to sie wkrotce nie zmieni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem Joseph czy finały z udziałem Nets były takie nudne. Fakt były krótkie, jednostronne, ale jezeli przyjrzeż się pojedyńczym meczom to w 2002 roku Nets porządne lanie od Lakers dostali tylko w jednym meczu drugim jeżeli dobrze pamiętam, pozostałe trzy to była walka do samego końca. Ze Spurs w 2003 roku też toczyli w miare wyrównane pojedynki i co najmniej połowa meczów decydowała się w końcówkach.

 

Teraz pomyślałem o zeszłorocznych PO i meczu 5 Spurs-Lakers w zasadzie większość spotkania bez fajerwerków, gdyby nie ta końcówka, która sprawiła , że ten mecz przeszedł do historii, za to między innymi tak uwielbiamy NBA bo zawsze może coś takiego stać się w końcówce i warto na to czekać, tutaj oczekiwałem kiedy pojawi się na parkiecie cygaro zwycięstwa. Nie kibicuje w zasadzie żadnej drużynie więc wysokie wygrane Spurs nie wzbudzają we mnie entuzjazmu podobnie jak wysokie wygrane Pistons, oczywiście fajnie widzieć nieustanną walkę, może gdyby tego wyniku cały czas nie pokazywali tak bym nie zrzędził :wink:

 

Zależy w sumie jak spojrzeć na te finały bo w końcu bez zaglądania w rezultaty poszczególnych spotkań mamy 2-2 więc wychodzi na to, że są jednak wyrównane :) Cóż na NBA+ dają mecze z serii The Greatest Games jak na razie, żadno ze spotkań tych finałów się w nawet najmniejszym stopniu nie kwalifikuje żeby je tam kiedyś pokazano.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż na NBA+ dają mecze z serii The Greatest Games jak na razie, żadno ze spotkań tych finałów się w nawet najmniejszym stopniu nie kwalifikuje żeby je tam kiedyś pokazano.

Hehe, dobrze powiedziane :wink:

 

Gumbi, nie chodzi o to, ze mojej druzyny tam nie ma. Zawsze jest tak, ze dana seria, moze to byc final, najbardziej interesuje tych fanow, ktorych druzyny w nim graja. Dla calej reszty zostaja emocje, wyrownane mecze, jakas dramaturgia, koncowki. Dlatego podtrzymuje to, co napisalem. Jako caly obrazek serii i wynik 2-2 to ok, ale pojedyncze mecze, w ktorych jak dotad jedna strona bezceremonialnie daje kopa drugiej... to nie bardzo to wyglada.

 

Cos na temat ogladalnosci. Mecz 3 ogladano w 7.2% amerykanskich domostw. To o 31% mniej niz mecz 3 poprzednich finalow. Srednia z trzech dotad rozegranych meczow to 7.1. Rekord "niskosci" to 6.5 z 2003 roku jak grali Spurs z Nets. Ale jak Detroit teraz wyrownali, to chyba troche wzrosnie ogladalnosc i nie bedzie obaw, ze pobity zostanie ten niechlubny wynik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.