Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan - tak na poważnie


BMF

Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był  

180 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był



Rekomendowane odpowiedzi

ps; zgadzam sie z prowadzacym - cleveland z lebronem mialo w finalach o wiele trudniejszych i bedacych w peaku rywali niz jakies staruchy z utah w 98` czy seatle z jednym paytonem jako gwiazda,bo kemp to byl to taki dzisiejszy blake griffin w primie

Edytowane przez jordan20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, jordan20 napisał:

,bo kemp to byl to taki dzisiejszy blake griffin w primie

Idź i nie grzesz więcej. Ja rozumiem, że ludzie nie oglądają starych meczów, ale to Kemp ciągnął za uszy w finałach z Bulls, a nie Payton, w ogóle defensywa Rękawicy jest w cholerę overrated, a Kemp potrafił zajebiście rotować, zanim to było modne, skurczysyn miał zajebistą "lateral quickness" i był strasznie szybki na nogach. Peak miał krótki, ale naprawdę z Shawna był kawał gracza, jego największą wadą było to, że łapał zbyt wiele fauli. Myślę, że w dzisiejszej NBA odnalazł by się lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jordan20 napisał:

ps; zgadzam sie z prowadzacym - cleveland z lebronem mialo w finalach o wiele trudniejszych i bedacych w peaku rywali niz jakies staruchy z utah w 98` czy seatle z jednym paytonem jako gwiazda,bo kemp to byl to taki dzisiejszy blake griffin w primie


Dyskredytowanie jakiejkolwiek strony w taki sposób (pisanie głupot, bo nie oglądało się meczy) to postawa defensywna z powodu braku rzeczowych argumentów. 

Kemp i Payton nie byli słabi. Skoro piszesz, że Jazz w 1998 to staruchy to wiedz, że Bulls byli jeszcze bardziej wiekowi, a ten staruch Malone został MVP sezonu w 1997 i  1999 roku :)

Jazz 1997 i 1998 jako zespół przez 2 lata wygrali zachód pewnie i przypominają mi nieco stylem gry SAS 2013 i 2014.

Jordanowi w wieku 34-35 lat udało się 2-0 ograć Jazz, a obie serie w 1997 i 1998 były zamknięte w 6 meczach.
Słabe nie było Jazz skoro ogrywało doświadczone Rockets z Olajuwonem oraz jechali Lakers Shaqa jak chcieli.
Jordan mając 38 stopni gorączki w game 5 finałów 1997 nie dał wyjść na prowadzenie Jazz, którzy grai na fali, bo w serii z 0-2 wyrównali na 2-2 i w meczu 5 prowadzili już ok 20 punktami, a mimo to wyrwał wygraną na wyjeździe.
W 1998 roku zanosiło się na 7 meczy, bo w Utah w szóstym meczu Pippen miał bóle pleców i nie mógł normalnie grać. Jordan jednak wyrwał wygraną i zamknął serię. Pisanie, że ktoś słaby jest bez sensu.

Lebron w wieku 28-29 lat z SAS miał 1-1,, ale w 2013 rzut R.Allena zabrał SAS mistrza sprzed nosa.
Sam finał James zagrał bardzo dobry patrząc kogo miał za rywala. Więc na plus.
W 2014 nawet nie było walki, bo finał był całkowicie jednostronny. Wade był tam cieniem siebie.
Dostawali bęcki 20 punktami u siebie w Miami co było niemożliwością rok wcześniej.

Jordan najlepszy finał zagrał moim zdaniem w 1993, a James w 2016. Można oglądać w nieskończoność to jak grali.
 

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jordan20 napisał:

ps; zgadzam sie z prowadzacym - cleveland z lebronem mialo w finalach o wiele trudniejszych i bedacych w peaku rywali niz jakies staruchy z utah w 98` czy seatle z jednym paytonem jako gwiazda,bo kemp to byl to taki dzisiejszy blake griffin w primie

za dużo tańczył 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
8 godzin temu, Kubbas napisał:

20180222-142850.jpg

Że, aż taka różnica była między nimi to już nawet zapomniałem. Nowitzki runem 2011 zrehabilitował się za frajersko przegrany finał 2006 i odpadnięcie w 1R w 2007 mając team z 1 seedem 67-15 co było jego największą wtopą i miał długo przypisywaną łatkę gwiazdorskiej cipy.
To samo zresztą z Lebronem, który chyba sobie nie radził z presją i gdzieś jego pewność siebie siadała, gdy było ciężko, a potem mentalnie mocno zmienił się i grał swoje niezależnie jakby nie było pod górkę.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.12.2021 o 23:11, Rodman91 napisał:

 Jordan najlepszy finał zagrał moim zdaniem w 1993, a James w 2016. Można oglądać w nieskończoność to jak grali.
 

Finały 2016 są chyba najbardziej epickie w całej historii, tyle zwrotów akcji, wybitnych zagrań, co ciekawe stosunkowo mało trójek Klaya i Stepha, na pierwszy plan wychodzi dominacja Jamesa...

10 godzin temu, Kubbas napisał:

20180222-142850.jpg

To był jakby zwrot w karierze Lebrona, fatalne finały, fatalna gra, to jest ten punkt kariery Jamesa, że człowiek skłania się ku Jordanowi, gdyz on nie miał podobnej słabości.

LeBron prawie to nadrobił od czasu powrotu do Cavs, gdyby licząc tylko te sezony to pobił Mika i to wg mnie całkiem wyraźnie, ale plam z przeszłości raczej nie wymaże...

Edytowane przez Pozioma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Pozioma napisał:

Finały 2016 są chyba najbardziej epickie w całej historii, tyle zwrotów akcji, wybitnych zagrań, co ciekawe stosunkowo mało trójek Klaya i Stepha, na pierwszy plan wychodzi dominacja Jamesa...

To był jakby zwrot w karierze Lebrona, fatalne finały, fatalna gra, to jest ten punkt kariery Jamesa, że człowiek skłania się ku Jordanowi, gdyz on nie miał podobnej słabości.

LeBron prawie to nadrobił od czasu powrotu do Cavs, gdyby licząc tylko te sezony to pobił Mika i to wg mnie całkiem wyraźnie, ale plam z przeszłości raczej nie wymaże...

On do zakończenia kariery może jeszcze wygrać sporo. Więc jest mimo wszystko w lepszej sytuacji, bo MJ już nic nie dołoży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, fluber napisał:

@Rodman91 

Jordan w Wizards to był już bardzo słaby poziom i przede wszystkim tragiczne ts% . Ostatni sezon w Bulls wciąż był bardzo dobry. Co by był w stanie robić w wieku LeBrona ( czyli pomiędzy) już się nigdy nie dowiemy. 

Jordan rozegrał w RS 1072  gry, LeBron w swoim 1335 rzucił 43 punkty, tu nie ma czegoś takiego jak pytanie co zrobiłby Jordan w wieku 37, a jeśli jest to po prostu rozegrałby swoje mniej niż tysięczne spotkanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Pozioma napisał:

Finały 2016 są chyba najbardziej epickie w całej historii, tyle zwrotów akcji, wybitnych zagrań, co ciekawe stosunkowo mało trójek Klaya i Stepha, na pierwszy plan wychodzi dominacja Jamesa...

To był jakby zwrot w karierze Lebrona, fatalne finały, fatalna gra, to jest ten punkt kariery Jamesa, że człowiek skłania się ku Jordanowi, gdyz on nie miał podobnej słabości.

LeBron prawie to nadrobił od czasu powrotu do Cavs, gdyby licząc tylko te sezony to pobił Mika i to wg mnie całkiem wyraźnie, ale plam z przeszłości raczej nie wymaże...

W 2011 to LBJ miał 27 lat, jak MJ miał 27 lat to nie szło mu lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, darkonza napisał:

W 2011 to LBJ miał 27 lat, jak MJ miał 27 lat to nie szło mu lepiej.

MJ nie grał jak pipa w finałach konferencji 1989 i 1990. Każdy kto zobaczy całe serie przeciw Pistons, a potem zobaczy co Lebron zagrał przeciw Celtics 2010 i Maverics 2011 ma jasny obraz kto tu bardziej narobił w portki w analogicznym czasie mają 26-27 lat. Bulls byli najcięższym rywalem dla Pistons w lidze, bo finaliści w zachodu przegrywali mocniej (Lakers 1989, Blazers 1990). Poza tym tamci Pistons grali w taki sposób, że upokorzyli Celtics Birda, Lakers Magica wiec Bulls z młodzikami jak Pippen i Grant nie byli też gotowi na tak twardą grę. James nigdy nie musiał mierzyć się z taką fizyczną defensywą na starych przepisach. Więc to działa na korzyść Jordana. Podobnie jak w drugą stronę ofensywa GSW 2017 i 2018, gdy dołączył do nich Durant, gdzie nikt nie miał okazji mierzyć się z taką ofensywą.

Pokonanie GSW 2017 i 2018 ze względu na ich ofensywę byłoby czymś na miarę pokonanie Pistons 1989 i 1990. Nikt nawet nie był blisko.
Najbliżej Rockets 2018 i Bulls 1990, którym udało się doprowadzić do 7 meczy, ale wygrać się jednak nie dało. I nie sądzę, by nawet bez migreny Pippena udało się ograć Pistons w 1990 roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro jesteśmy przy finałowych przeciwnikach Jordana, to niech ktoś mi odpowie na jedno pytanie. Zastanawia mnie jedna rzecz: Stockton jest uważany za top 2-3 PG all time, Malone top 3 PF, Sloan to HOF coach. Skoro tak, to dlaczego oni odpadli 9(!) razy w I rundzie, a pierwsze finały zrobili mając 34/35 lat? Zachód nie był wtedy jakiś mocarny.  Ja oglądając finały 97 i 98 zadawałem sobie momentami pytanie jak oni się w tych finałach znaleźli.

Czy ta ich wybitność to nie jest część tych wszystkich jordanowskich legend i mitów? Zajebiste longevity, ale chokerzy w PO?

Edytowane przez camby23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, camby23 napisał:

Skoro jesteśmy przy finałowych przeciwnikach Jordana, to niech ktoś mi odpowie na jedno pytanie. Zastanawia mnie jedna rzecz: Stockton jest uważany za top 2-3 PG all time, Malone top 3 PF, Sloan to HOF coach. Skoro tak, to dlaczego oni odpadli osiem razy w I rundzie, a pierwsze finały zrobili mając 34/35 lat? Zachód nie był wtedy jakiś mocarny.  Ja oglądając finały 97 i 98 zadawałem sobie momentami pytanie jak oni się w tych finałach znaleźli.

Czy ta ich wybitność to nie jest część tych wszystkich jordanowskich legend i mitów?

Takich pytań możemy zadawać setki.

Jazz nie mieli tak silnego składu wcześniej. Zawsze były mocniejsze zespoły. Pada mit, że para gwiazd mogła kiedyś dominować ligę bez mocnego wsparcia  reszty składu. Przecież wiadomo jak znaleźli się w obu finałach. Masz serie z Rockets, którzy napsuli najwięcej krwi Jazzmanom w obu seriach oraz z Lakers, którzy byli tłem dla nich zarówno w 1997 i 1998. Mieli też Clippers w 1997 po których przejechali się i SAS w 1998 z Twin Towers, gdzie Duncan był zbyt młody.

Jazz w obu finałach z Bulls byli blisko doprowadzenia do siedmiu meczy. Im bliżej końca serii tym było widać, że są groźniejsi.

Po rozpadzie Bulls dla Jazz i Pacers otwarła się furtka na mistrzostwo, a nie potrafili tego wykorzystać w 1999 roku w tym skróconym sezonie z lokautem.

 

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na to co LeBron robi w tym sezonie, to Jordana nie mam już motywacji żeby grać bla bla bla muszę odpocząć sobie od gry to na prawdę duży minus, to jest jeden bardzo ważny argument który jest poruszany za rzadko

Lebronowi tyle lat przez ani chwilę nie zabrakło motywacji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Kubbas napisał:

Patrząc na to co LeBron robi w tym sezonie, to Jordana nie mam już motywacji żeby grać bla bla bla muszę odpocząć sobie od gry to na prawdę duży minus, to jest jeden bardzo ważny argument który jest poruszany za rzadko

Lebronowi tyle lat przez ani chwilę nie zabrakło motywacji

Ten kto goni zawsze ma pewnie łatwiej o motywację np:
1) Pogoń Djokovica za Federerem w ilości wygranych szlemów i magiczna liczba 20. (Wcześniej Federer gonił Samprasa 14)
2) Byki 72-10 i GSW 73-9. Odwróć sytuację i Byki goniąc rekord 73-9 wykręciliby pewnie lepszy bilans, bo nie grali max pod koniec sezonu i przegrali wtedy trzy razy 1 punktem. Po pobiciu rekordu wygranych 69-13 z 1972 o 3 mecze nie mieli motywacji na więcej i czekali na playoff nie grając końcówki RS na 100%.

Po 3 wygranych mistrzostwach z rzędu 1991-1993 MJ powiedział:
"Nie udało się to zrobić Birdowi i Magicowi".
Magic mający przykładowo 4 mistrzostwa z rzędu i już narracja w głowie Jordana byłaby inna po swoich 3 mistrzostwach, gdyby rywalizował z kimś takim kto nadal ma więcej z rzędu z kim go porównywano i nie mógłby tak powiedzieć.
Chyba ten czynnik psychologiczny napędza do pobijania rekordów.
Trudniej zmobilizować się do pobijania własnych rekordów, gdy nikt nie pobił twego rekordu.

Jordan w każdym razie niepotrzebnie zrobił sobie półtora roku przerwy od NBA. I zmniejszył ilość szans na kolejne mistrzostwa, MVP i rekordy punktowe. Ciekawe czy on żałuje tej decyzji z perspektywy czasu.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, camby23 napisał:

Skoro jesteśmy przy finałowych przeciwnikach Jordana, to niech ktoś mi odpowie na jedno pytanie. Zastanawia mnie jedna rzecz: Stockton jest uważany za top 2-3 PG all time, Malone top 3 PF, Sloan to HOF coach. Skoro tak, to dlaczego oni odpadli 9(!) razy w I rundzie

ja wiem ja wiem!

bo ani Stockton nie jest top 2-3 PG all time ani Malone nie jest top 3 PF all time :) (tzn jeśli chodzi o karierę - jak da się dużą wagę dla longevity - to może Malone ma case, ale skill/peak/etc-wise to było sporo lepszych)

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mhm, dlatego Bill Russell skończył karierę mając 11 tytułów, a Kareem grał do 42. roku życia mając 6 tytułów i 6 MVP, oraz pobijając rekord punktowy 5 lat przed końcem kariery. 

Ale ten temat pojawiał się już 89 razy, więc nie ma co zaczynać na nowo, LeBron już teraz ma lepsze 'career value' (nie mylić z byciem lepszym graczem), ale dla wielu osób sezony a'la '17 czy '18 nie mają większego znaczenia, bo ringz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, julekstep napisał:

ja wiem ja wiem!

bo ani Stockton nie jest top 2-3 PG all time ani Malone nie jest top 3 PF all time :) (tzn jeśli chodzi o karierę - jak da się dużą wagę dla longevity - to może Malone ma case, ale skill/peak/etc-wise to było sporo lepszych)

Stockton notował w najlepszych sezonach najwyższe średnie asyst bijąc Magica, który miał silniejszy zespół więc miał na kim nabijać te ilości podań. Bronił niezwykle dobrze jak na pozycje PG.
Wydawałoby się, że jest niedoceniany i rzutują na jego ocenę właśnie przegrane oba finały skoro Nash ma lepsze notowania od niego, a jedynie doczłapał do finałów konferencji.

Był dwa razy w finale generałem drużyny, która nie była wcale tak daleko ogrania faworyzowanych Bulls.
W 1997 roku przegrali frajersko game 1, 5 i 6.
W 1998 dali sobie wyrwać ten game 6, a przy wygraniu tego meczu byliby faworytem w 7 z powodu pleców Pippena.
W 6 meczu nie wiem czy pamiętasz, ale sędziowie nie zaliczyli prawidłowo zdobytego kosza Jazz w czasie, a zaliczyli rzut Harpera już po czasie. Więc ten mecz bez błędów sędziowskich wygrałoby Jazz.

Karl Malone też nie jest słaby. Może Charles Barkley zagrał lepsze finały niż K.Malone, ale dostał się do nich raz, a listonosz dwa razy. Barkley po kontuzji kręgosłupa już tak nie dominował.

Tim Duncan wśród PF jest poza zasięgiem jako lider. On zresztą całkiem z powodzeniem też grał jako center.
 

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.