Skocz do zawartości

New Orleans Pelicans 2018/2019 - "Nie płakałem po Cousinsie"


MarcusCamby

Rekomendowane odpowiedzi

@Zdzichu

Ogólnie ostatnio mądrze piszesz, aż chce mi się z Tobą dyskutować, śle propsa. Co do tematu to niby jest tak jak piszesz, ale cholera wyjmij Davisa, wrzuć Duncana i gwarantuje Ci, że NOLA walczyłaby o przewagę parkietu. Jak na kogoś kto mógłby być najlepszym PF ever to Davis wypada nie za dobrze. Btw jestem ciekawy jakby się prezentował pod Stevensem. K*rwa właściwie to mu życzę transferu do Bostonu, ciekawe czy to możliwe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zdzichu

Ogólnie ostatnio mądrze piszesz, aż chce mi się z Tobą dyskutować, śle propsa. Co do tematu to niby jest tak jak piszesz, ale cholera wyjmij Davisa, wrzuć Duncana i gwarantuje Ci, że NOLA walczyłaby o przewagę parkietu. Jak na kogoś kto mógłby być najlepszym PF ever to Davis wypada nie za dobrze. Btw jestem ciekawy jakby się prezentował pod Stevensem. K*rwa właściwie to mu życzę transferu do Bostonu, ciekawe czy to możliwe...

 

To ja powiem tak - wyjmij Duncana ze Spurs sprzed kilkunastu lat, wrzuć tam Davisa i może pierścionków nie byłoby, ale czołową ekipę ligi będziesz miał na kilka lat. Ba, przenieś obecne Pelikany wstecz i też masz ekipę, która okazjonalnie może bić się o coś więcej niż tylko awans do PO. Wypisz, wymaluj - ówczesna Minnesota. Tak sama, która zmarnowała prime Garnetta, jak chyba żadna inna ekipa w historii zmarnowała prime jakiegokolwiek gracza ligi. Davis Garnettem raczej nie będzie, Duncanem na pewno nie, ale schemat jest ten sam - to nie wina gracza, że ekipa tak gra, skoro on robi wszystko zajebiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja powiem tak - wyjmij Duncana ze Spurs sprzed kilkunastu lat, wrzuć tam Davisa i może pierścionków nie byłoby, ale czołową ekipę ligi będziesz miał na kilka lat. Ba, przenieś obecne Pelikany wstecz i też masz ekipę, która okazjonalnie może bić się o coś więcej niż tylko awans do PO. Wypisz, wymaluj - ówczesna Minnesota. Tak sama, która zmarnowała prime Garnetta, jak chyba żadna inna ekipa w historii zmarnowała prime jakiegokolwiek gracza ligi. Davis Garnettem raczej nie będzie, Duncanem na pewno nie, ale schemat jest ten sam - to nie wina gracza, że ekipa tak gra, skoro on robi wszystko zajebiście.

A co sądzisz o suficie Giannisa? Dla mnie to on jest lepszy niż Davis. Ok, ekipę ma lepszą to fakt, ale widać w nim mentalność killera której nie ma Davis. Imho po LeBronie nastanie jego era.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko zobacz kogo w składzie mają rywale Pelikanów i na ich głębię, a potem na to, że Davis ma jednego kozackiego pomocnika w postaci Holidaya, potem dwóch niezłych zadaniowców, jeszcze Paytona, czyli gościa, którego wszędzie odstrzelono bez żalu, a potem graczy z marginesu. I to graczy zbieranych bez ładu i sensu. LeBron chociaż zbiera sobie shooterów, a co ma Davis? Ten coś nieźle rzuca, ten nieźle pobroni, ale ostatecznie to żaden nie powinien wąchać parkietu poza kilkoma minutami w drugiej kwarcie, a oni często muszą grać na parkiecie z Davisem w końcówce. I dlatego też takie statsy Pelikanów w końcówkach meczów. Hill, Johnson, Moore czy inni to nie są bardzo fatalni gracze. Ale oni się nadają na max 10. gracza rotacji, czyli możesz mieć takiego jednego - dwóch, którzy wchodzą z ławki i jak mają swój dzień to zrobią coś extra, ale ogólnie to jak wejdzie na parkiet i da ciała to żadna strata - siada na ławce, a starterzy kończą robotę. A tutaj masz takich delikwentów co najmniej kilku i muszą oni grać +20 minut, bo nie ma kto inny. I oni mają zamykać mecze... Czy inne ekipy mają aż tak żałosne składy? Wg mnie nie. Do tego trzeba dodać, że ze zdrowiem liderów zawsze tam był problem. No i dodaj do tego, że na ławce siedzi Gentry... Mało? Jak wszyscy są zdrowi i można minuty kasztanów ograniczyć do ~10, a Davis z Holidayem mają PG i kogoś rozciągającego grę, to nagle wyglądają na czołową ekipę ligi. I to nie jest przypadek. Czy to wina Davisa, że trafił do ekipy, która marnuje mu prime jak Minnesota Garnettowi? Tam też gość kręcił czołowe statsy ligi przez lata indywidualnie po obu stronach parkietu, a drużynowo wyglądali tak samo jak Pelikany teraz. A nie da się przeskoczyć ekip, które mają głębię, dobre systemy i sprawdzonych trenerów, a Davis nie ma niczego z tego i jeszcze zdrowie szwankuje jemu i jego kolegom.

 

potem patrzę w skład Memphis i mówię jednak da się

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzisz o suficie Giannisa? Dla mnie to on jest lepszy niż Davis. Ok, ekipę ma lepszą to fakt, ale widać w nim mentalność killera której nie ma Davis. Imho po LeBronie nastanie jego era.

 

A wg mnie nie nastąpi. LeBrona mieli zdetronizować Durant, Leonard, Davis, a teraz Giannis czy Tatum. Nikt nie zdetronizuje, a płynnie odejdzie i nastanie czas bezkrólewia. Na pierwsze pozycje wysuwają mi się tutaj m.in. Giannis, Embiid, Jokić i Doncić, no i jeszcze ciągle jest Harden, który jest cholernie niedoceniany, a od kilku lat to najrówniejszy superstar zaraz po LeBronie.

 

@Zdzich, sugerujesz, ze w tym sezonie Davis ma dużo mniejszy komfort supportu od Jokicia? :tongue:

 

Nie. Po prostu Jokić jest jeszcze lepszy od Davisa w tym sezonie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@polishllama69

Trochę trzyma hehe, ale czy ja dobrze rozumiem... według Ciebie Davis jest lepszy? Czy Giannisa nie stać na to by przejąć tę ligę?

@Zdzich

LeBron to top3 ever, ciężko to przebić.

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LeBron to top3 ever, ciężko to przebić.

 

Sam nie przepadałem za LeBronem przez lata. I ciągle życzyłem, by go Celtowie ograli, potem Orlando, a jak Dirk (jeden z moich ulubionych graczy) ogrywał Jamesa to cieszyłem się niezmiernie. Potem jak Spurs go ogrywali to też wielka radocha. Ale te ostatnie wyniki to cieszyły mnie już z innego powodu. Gdzieś koło 2013 roku to widać było już ze 100% pewnością, że to nie tylko superstar, ale kandydat do Kozy i to bardzo silny. Dlatego teraz kibicuję często przeciwko niemu z przekory, bo gość i tak da sobie radę do pewnego momentu. Póki nie postawi się przed nim hybrydy jak GSW czy Spurs z 2014 roku czy genialnego Dirka z równie genialnym wsparciem, to nie ma na niego mocnych. Ale po każdej porażce wraca jeszcze mocniejszy i lepszy, więc trochę mnie opcja Lakers zasmuciła, bo wydawało się, że ściganie się z GSW go wykończyło i chce po prostu ponabijać już tylko statsy do bycia GOAT. Ale facet już ma swój realny wpływ na ten skład i organizacje, a przy okazji już kombinuje jak tu ściągnąć Davisa czy Duranta... A widząc kłopoty GSW i ewentualne assety w Lakersach pod budowę konkretnej ekipy to już od przyszłego roku może uczynić z nich contendera pełną gębą... Nawet jak się go nie lubiło (czy nadal nie lubi), nawet jak kibicowało się wielokrotnie jego rywalom i liczyło na detronizacje, to jak nie doceniać typa, który czego się nie dotknie, to wymiata i czyni to złotem? Gość w zasadzie poza pierwszymi 3 latami w Heat to nigdy nie miał cieplarnianych warunków do grania. Na początku kariery to stanowiło dla niego przeszkodę, ale przeszedł przez to i nauczył się z tego czerpać siłę. Stąd mistrzostwo z 2016 roku znaczy więcej niż praktycznie każde inne mistrzostwo dla innych superstarów. Właśnie mistrzostwo Dirka i mistrzostwo Jamesa z Cavs to są wg mnie kwintesencje tego, że pierścionek to dla większości Skipów Baylessów czy Smithów i innych parodystów +1, a dla mnie to coś znacznie więcej, bo okoliczności były przeciwko nim od początku do końca. I to przezwyciężyli. Dlatego Dirk może ma tylko jeden pierścionek, może jego obrona budziła przez lata wątpliwości, ale za samą kampanię PO 2011 ma u mnie dożywotniego propsa, jak prawie nikt inny w sporcie. Tak samo LeBron za pokonanie GSW w 2016. Żaden inny gracz z czołówki all time takiej ekipy nie pokonał i to w takich okolicznościach i w takim stylu. To MUSI znaczyć więcej niż ogranie Nets w finale ligi... Ale 5>3... Albo 6/6... No cóż. Nawet nie ma co z tym walczyć już.

 

Cieszy mnie, że Lakers to nie jest odcinanie kuponów. I ogólnie lubię czy wręcz kocham patrzeć na grę Embiida czy Jokicia, cholernie doceniam Hardena choć nie mogę często patrzeć na niego, lubię tego Greka, który jak rzuca to aż oczy bolą, ale pod koszem kończy elitarnie. Doceniam Curry'ego i Duranta za to, że potrafią dominować. Nawet RW doceniam, chociaż za ostatnie wyczyny jadę go jak tylko się da. Każdy z nich wkłada w grę kupę serca, pracy i zaangażowania. Jednak James to jest ten biały kruk nie tylko tej epoki, ale całego sportu. Dlatego mogę nie lubić Lakersów, mogę ciągle kibicować słabszym, czyli przeciwko LeBronowi, tak długo powiem wprost - mam nadzieję, że zbuduje contendera i zgarnie jeszcze jakieś pierścienie. Chociaż jakby w finale zagrali przeciwko Bostonowi to kibicowałbym bardzo Zielonym, to jakby LeBron wygrał to bym nie był zły. Tak z perspektywy czasu to ludzie, którzy nie potrafią docenić LeBrona to będą sobie pluć w brodę. Bo widzą biegającą, grającą i DOMINUJĄCĄ legendę. Myślicie, że za 20 lat to ktoś będzie pamiętał jakoś bardzo o Jordanie? O Birdzie, Magicu, KAJ? Będą prehistorią, jak teraz Wilt. Za 20 lat to następcy Skipów Baylessów będą ówczesne gwiazdy ligi porównywać do LeBrona właśnie. Superteamy będą porównywać do GSW. A LeBron będzie mówił, że za jego czasów to było, a sezon mistrzowie z sezonu 2038/39 to nijak się mają do jego ekip. I będzie sobie Papa LeBron mówił, że on nie potrzebował 2 superstarów do pomocy, by pokonać ekipę 73-9. Rzuty Irvinga czy Allena będą większą legendą niż rzut Jordana z '98 czy Kerra. A blok LeBrona będzie wyświetlany za 20 lat jako jeden z najważniejszych momentów w historii tego sportu. Więc jak ktoś nie umie docenić LeBrona teraz to mam dla Was smutną wiadomość. Wkurza Was, że LeBron wygrywa i rządzi w lidze, ale jego zakończenie kariery to dopiero da mu boosta. Kobe mógł mieć swój farewall tour, ale jak LeBron będzie kończył karierę to dopiero będzie to początek budowy jego legendy. To co teraz się wokół niego dzieje to pikuś w porównaniu do tego, co będzie za kilka lat :) Radzę się przygotować, bo ból dupy będzie dla niektórych duży. A sam LeBron to pewnie ma głęboko w dupie i już myśli jak wygrać kolejne pierścienie ;) Durant, Curry, Giannis, Davis, Embiid, Harden, Leonard, Jokić, Doncić i inni - oni mają szansę swoją grą zbliżyć się do LeBrona. Mogą być od teraz lepsi nawet. Część z nich ma ciągle nawet realną szansę wbić się do TOP5 all-time. Naprawdę im tego nie odmawiam i kibicuję. Ale to James jest "The Chosen One". Dlatego jak słyszę o tym, kto go zdetronizuje - nikt. Po prostu nikt. On jak odejdzie to ktoś przejmie stery i zacznie rządzić. To musi siłą rzeczy nastąpić. Ale to i tak nie spowoduje, że James odejdzie w niepamięć. Nie sądzę, by ktoś przez najbliższe 20 lat go ze ścisłego topu zrzucił. A dlaczego? Bo takie szczęście obserwować takiego sportowca to zdarza się raz na kilka dekad. Starsi ludzie mieli swojego Russella, potem kotłowali się przez lata różni gracze, potem w latach 80. było istne bezkrólewie, bo Bird z Magiciem walczyli o tytuł najlepszego, a jeszcze gdzieś się kręcił KAJ czy wcześniej Erving i potem wpadł Jordan i pozamiatał. Po Jordanie niby był O'Neal, Kobe i przede wszystkim Duncan, ale w końcu władzę przejął LeBron i pozamiatał jak Jordan. Za 20-30 lat to nawet jak ktoś odmówi GOAT-a Jordanowi czy LeBronowi to i tak będzie ich obu miał w ścisłej czołówce. Czy o którymś z rywali Jordana z lat 90. czy obecnie Jamesa można tak powiedzieć? No nie. James niedługo odchodzi, ale wraz z nim odejdą (lub zaraz po nim) Durant, Curry, Harden czy nawet Leonard. Oni już go nie mogą przeskoczyć czy choćby się z nim równać, bo zabraknie im czasu, a wiek ich zaraz dopadnie. Szanse zostają dla Davisa, Embiida, Jokicia i przede wszystkim Giannisa, ale czy serio ktoś wierzy, że ktoś z nich ma szanse wbić się do ścisłej czołówki all-time? Nie odmawiam im, ale średnio to widzę. Największe szanse ma Doncić, ale tylko dlatego że jest najmłodszy, a już wchodząc do ligi zaczyna dominować na parkiecie, kreować i kontrolować na nim wydarzenia. To zajebisty start, bo to od zawsze charakteryzowało najlepszych. Ale byli też tacy, co pokazywali podobny potencjał i potem było słabo. Słabo w kontekście bycia dominatorem w tej lidze. Dlatego niektórzy patrząc na Doncicia widzą w nim choćby namiastkę LeBrona, a nie widzą już tego w innych graczach. Bo inni gracze stoją w tej lidze obok LeBrona już od kilku lat i co? Nie widać w nich takiej magii, jak u Króla.

 

Wiem, że post cholernie długi i nie na temat, ale jednak nawiązujący do przejęcia schedy po LeBronie, a skoro jest merytorycznie (przynajmniej tak mi się wydaje) to mam nadzieję, że jakiś mod nie usunie, a co najwyżej jakoś wydzieli tę dyskusję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@polishllama69

Trochę trzyma hehe, ale czy ja dobrze rozumiem... według Ciebie Davis jest lepszy? Czy Giannisa nie stać na to by przejąć tę ligę?

@Zdzich

LeBron to top3 ever, ciężko to przebić.

 

trochę zbyt dosadnie to ująłem, bo Giannis już dominuje tą ligą, absolutny dominator

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zdzichu

Dobrze się czyta wiec go on. Co do Jamesa... hmmm jestem człowiekiem, który uważa, że Jordan to najlepszy gracz ever, ale jeśli ktoś miałby go zdetronizować to właśnie LeBron, którego nigdy nie lubiłem. Doceniłem po latach i cieszę sie, że mogę go oglądać. To jest fenomen, jeden na x lat. Jednakże 3-8 w finałach to spora rysa, tak jak obsranie zbroi przy Dirku. MJ jednak nie ma takich rys w karierze choć Payton, który go przejął bodajże w game2 absolutnie zniszczył Jordana. Aż mam ciary jak sobie to przypominam. Payton... to był gracz. A LeBron? Top3 ever bez dyskusyjnie. Na pewno Curry ma szanse wbić się do top10. Kto jeszcze? Stawiam na Giannisa.

Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3-8 w finałach to spora rysa

 

3/9, albo 3-6 - zależy jak pisać, ale wygrał 3 finały na 9 podejść :P

I o ile na pierwszy rzut oka wygląda to źle o tyle trzeba pamiętać, że drużyna LBJa tylko dwa (!) razy była faworytem w finałach. Tak więc wygranie 3 razy w takich okolicznościach to nie żadna rysa, ale przekroczenie oczekiwań.

Wiadomo 2011 to przypał, ale w 2016 odrobił z duuuuużą nawiązką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3/9, albo 3-6 - zależy jak pisać, ale wygrał 3 finały na 9 podejść :P

I o ile na pierwszy rzut oka wygląda to źle o tyle trzeba pamiętać, że drużyna LBJa tylko dwa (!) razy była faworytem w finałach. Tak więc wygranie 3 razy w takich okolicznościach to nie żadna rysa, ale przekroczenie oczekiwań.

Wiadomo 2011 to przypał, ale w 2016 odrobił z duuuuużą nawiązką.

Wybacz % robią swoje. Fakt, zapomnialem o epickich PO w 2k16. Ale widzisz Jordan nie miał Dirka... to chyba najmocniejszy argument w walce o GOAT.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jordan na swojej drodze nigdy nie miał drużyny tak mocnej jak GSW z '16.

Panie, ale Pistons, SuperSonics, Pacers, Jazz, Knicks to Ty szanuj. Jasne, GSW zrobili epicki sezon, ale gdyby nie wykluczenie Greena to Cavs by tego nie wyciągnęli. Wiem, wiem gdybanie... James zagrał jak Jordan w 93 z Phoenix, jak GOAT. Tylko to obsranie zbroi przed Dirkiem (underrated jak dla mnie i spokojnie top15 ever) jest dużą rysa w dyskusji o GOAT. Jak pisalem wyżej, Payton zniszczył Jordana... to też jakaś rysa, ale w końcowym rozrachunku to jednak MJ był MVP i miał kolejny pierścień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie, ale Pistons, SuperSonics, Pacers, Jazz, Knicks to Ty szanuj. Jasne, GSW zrobili epicki sezon, ale gdyby nie wykluczenie Greena to Cavs by tego nie wyciągnęli. Wiem, wiem gdybanie... James zagrał jak Jordan w 93 z Phoenix, jak GOAT. Tylko to obsranie zbroi przed Dirkiem (underrated jak dla mnie i spokojnie top15 ever) jest dużą rysa w dyskusji o GOAT. Jak pisalem wyżej, Payton zniszczył Jordana... to też jakaś rysa, ale w końcowym rozrachunku to jednak MJ był MVP i miał kolejny pierścień.

 

No to zbierz sobie do kupy dajmy na to:

 

Millera (Klay)

Kempa (Dray)

Stocktona/Paytona po wypiciu napoju Panoramixa (Curry)

Rodmana z Pistons (Iggy)

 

i niech MJ gra przeciwko temu :tongue:

 

Generalnie Dźordan trafiał trójki/czwórki, kiedy LBJ w 15 i 16 miał kumulację. Od 17 to nawet komisja kontroli gier i zakładów stwierdziła, że pi.....i takie granie :tongue:

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zbierz sobie do kupy dajmy na to:

 

Millera (Klay)

Kempa (Dray)

Stocktona/Paytona po wypiciu napoju Panoramixa (Curry)

Rodmana z Pistons (Iggy)

 

i niech MJ gra przeciwko temu :tongue:

 

Generalnie Dźordan trafiał trójki/czwórki, kiedy LBJ w 15 i 16 miał kumulację. Od 17 to nawet komisja kontroli gier i zakładów stwierdziła, że pi.....i takie granie :tongue:

Powtórzę się, ale Jordan nie miał choke jak LeBron z Mavs. To jest naprawdę duży argument co do goat. 6 tytułów, 6 MVP. Zdominował naprawdę mocną w ligę gdzie taki Hakeem nie wychodził z drugiej rundy. I tak szczerze, kiedyś zaciekle bym bronił Jordana, bo Jamesa po prostu nie trawiłem. Teraz to się zmieniło, ale też nie przysloniło wad LeBrona. Myślę, że uczciwie jest stwierdzić tak - ta dwójka to najlepsi gracze ever. Reszta jest w tyle. Btw James miał Wade`a (top20 ever) i Bosha (top10 PF?) i przegrał z Dirkiem i randomami (poza Terrym). No nie wygląda to najlepiej. Edytowane przez eF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtórzę się, ale Jordan nie miał choke jak LeBron z Mavs. To jest naprawdę duży argument co do goat. 6 tytułów, 6 MVP. Zdominował naprawdę mocną w ligę gdzie taki Hakeem nie wychodził z drugiej rundy. I tak szczerze, kiedyś zaciekle bym bronił Jordana, bo Jamesa po prostu nie trawiłem. Teraz to się zmieniło, ale też nie przysloniło wad LeBrona. Myślę, że uczciwie jest stwierdzić tak - ta dwójka to najlepsi gracze ever. Reszta jest w tyle. Btw James miał Wade`a (top20 ever) i Bosha (top10 PF?) i przegrał z Dirkiem i randomami (poza Terrym). No nie wygląda to najlepiej.

 

ale portorykańskiego ojca trójki dzieci to ty szanuj ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtórzę się, ale Jordan nie miał choke jak LeBron z Mavs. To jest naprawdę duży argument co do goat. 6 tytułów, 6 MVP. Zdominował naprawdę mocną w ligę gdzie taki Hakeem nie wychodził z drugiej rundy. I tak szczerze, kiedyś zaciekle bym bronił Jordana, bo Jamesa po prostu nie trawiłem. Teraz to się zmieniło, ale też nie przysloniło wad LeBrona. Myślę, że uczciwie jest stwierdzić tak - ta dwójka to najlepsi gracze ever. Reszta jest w tyle. Btw James miał Wade`a (top20 ever) i Bosha (top10 PF?) i przegrał z Dirkiem i randomami (poza Terrym). No nie wygląda to najlepiej.

Chandler grał DPOTY sezon, Marion też świetnie grał.

Wade miał kontuzję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.