Skocz do zawartości

Styczeń 2008


Kily

Rekomendowane odpowiedzi

co najważniejsze dla nas fanów LeBrona ;-) (...)

;-)

 

Dobrze powiedziane ;>. Forum niby Cavs, ale tak naprawde my wszyscy jestesmy bardziej fanami LeBrona niz fanami Cavaliers, w koncu to jego przyjscie do ligi zadecydowalo o tym, ze dyskutujemy teraz w tym konkretnym temacie. Osobiscie gosciowi zycze jak najlepiej, pierscieni, indywidualnych nagrod, ale czasem cos mnie strzela jak pomysle w jakiej niekomfortowej sytuacji znajduje sie LeBron aby osiagnac to wszystko. Zespol z przeplaconymi kontraktami na kazdym kroku, srednim coachem, bez solidnej drugiej opcji, ktora by byla w chociaz najmniejszym stopniu zdolna pociagnac zespol na swoch barkach (gosc na miare allstara). No ale mam nadzieje, ze w 2010, a byc moze troche wczesniej przy odrobinie szczescia, uda sie nadrobic te wszystkie zaleglosci ;).

 

A co do akcji na 30 sekund przed koncem to wydaje mi sie, ze w normalnych warunkach (w ostatniej minucie meczu mimo wszystko powinno sie na wiecej pozwalac) polecialby gwizdek na niekorzysc LeBrona. Co prawda nie wiem jak odbierany jest wjazd glowa w obronce (nie czesto sie takie cos oglada), ale jesli tak samo jak w przypadku wjazdu barkiem w defensora to powinien byc ofens. Mimo wszystko jesli juz Spurs mialo by szukac glownego winowajcy tej porazki to wytknal bym Parkera (2 wolne spudlowane) i Manu (okolo 8 sekund spokojnie wystarczyloby na 1-2 dobre proby do wyrowania a nawet wygrania meczu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swietny mecz w wykonaniu clevs poza 1 kwartą gdzie ostrygi byly lepsze i ostatnią gdzize rozpaczliwie próbowali zniwelować straty do naszej ekipy.

Swietna gra nie tylko LeBrona ale i całego składu.Gdyby nie Manu Ginobili w druzynie Ostryg to wygralibysmy większą różnicą punktową.Wygrana bardzo cieszy szczególnie z tak dobrym i markowym rywalem.

Napewno Duncan zagrał bardzo słabo i był wielkim rozczarowaniem o ile dobrze pamietam miał niewiele ponad 50% skutecznosci rzutów z gry......nie mówiąc juz o słabym wykonywaniu wolnych ....ale to nie nasz problem oczywiscie .....

 

Chciałem złożyć wielkie gratulacje kawalerzystom ponieważ przepraszam powiem to .....nie wierzyłem, że bedzie tak dobrze....

naprawde wielkie brawa dla wszystkich graczy.

 

Szczescie też nam sprzyjało dobrze ze parker nie wykorzystał 2 wolnych :mrgreen: ....ale to sport .....lepszy ma więcej szczescia a tego wieczoru nas zaspól byl lepszy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co najważniejsze dla nas fanów LeBrona ;-) (...)

 

;-)

 

Dobrze powiedziane ;>. Forum niby Cavs, ale tak naprawde my wszyscy jestesmy bardziej fanami LeBrona niz fanami Cavaliers, w koncu to jego przyjscie do ligi zadecydowalo o tym, ze dyskutujemy teraz w tym konkretnym temacie.

 

 

 

No własnie ostatnio tak się zastanawiałem, że gdyby Lebron odszedł do jakiegos klubu to czy bym dlalej kibicował Cavs?? Napewno nie :) Tylko temu zespołowi gdzie by przeszedł James. Bo przeciez na każdej sytuacji kibicuje mu np. jak gra dla USA ,czy nawet w ALL-Stars weekend :) A jak szukam jakichś filmików czy cos to nie wpisuje Cleveland tylko LeBron James. :)

 

 

 

A teraz wracając do zespołu to trzeba pogratulować, i mam nadzieje, że z Miami które ostatnio gra fatalnie wygramy ok. 30 punktami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

co najważniejsze dla nas fanów LeBrona ;-) (...)

;-)

 

Dobrze powiedziane ;>. Forum niby Cavs, ale tak naprawde my wszyscy jestesmy bardziej fanami LeBrona niz fanami Cavaliers, w koncu to jego przyjscie do ligi zadecydowalo o tym, ze dyskutujemy teraz w tym konkretnym temacie.

No własnie ostatnio tak się zastanawiałem, że gdyby Lebron odszedł do jakiegos klubu to czy bym dlalej kibicował Cavs?? Napewno nie :) Tylko temu zespołowi gdzie by przeszedł James. Bo przeciez na każdej sytuacji kibicuje mu np. jak gra dla USA ,czy nawet w ALL-Stars weekend :) A jak szukam jakichś filmików czy cos to nie wpisuje Cleveland tylko LeBron James. :)

 

no właśnie, ja również. niektórzy robią z tego zarzut, że nie kibicuje się klubom, lecz zawodnikom, ale bądźmy poważni - większość naszej wspaniałej planety kibicuje koszykówce z powodu jednego zawodnika :D poza tym uważam, że aby naprawdę móc nazwać się kibicem jakiegoś klubu, to trzeba być z nim mocno związanym. np. mieszkać w danym mieście i zwyczajnie chodzić na mecze. inaczej nie można poczuć prawdziwego kibiciowania i tym samym tak się nazywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poza tym uważam, że aby naprawdę móc nazwać się kibicem jakiegoś klubu, to trzeba być z nim mocno związanym. np. mieszkać w danym mieście i zwyczajnie chodzić na mecze. inaczej nie można poczuć prawdziwego kibiciowania i tym samym tak się nazywać.

A jak się kibicuje danemu zawodnikowi to nie trzeba być z nim mocno związanym. Idąc twoim tokiem myślenia to powinno tak samo funkcjonować, czyli powinieneś mieszkać w mieście twojego idola i chodzić regularnie na mecze.

 

Według mnie to gdzie się mieszka nie ma żadnego znaczenia, bo żeby być mocno związanym z danym klubem, graczem nie trzeba chodzić na mecze itp.(dla nas - kibiców NBA byłoby to szczególnie trudne), ale czuć się duchowo związanym z np. tak jak ja Lakers. Po prostu czuć, że dany klub, zawodnik jest dla ciebie dużo ważniejszy niż pozostałe/li i nawet gdybyś chciał to tego nie da się ot tak zmienić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poza tym uważam, że aby naprawdę móc nazwać się kibicem jakiegoś klubu, to trzeba być z nim mocno związanym. np. mieszkać w danym mieście i zwyczajnie chodzić na mecze. inaczej nie można poczuć prawdziwego kibiciowania i tym samym tak się nazywać.

A jak się kibicuje danemu zawodnikowi to nie trzeba być z nim mocno związanym. Idąc twoim tokiem myślenia to powinno tak samo funkcjonować, czyli powinieneś mieszkać w mieście twojego idola i chodzić regularnie na mecze.

 

Według mnie to gdzie się mieszka nie ma żadnego znaczenia, bo żeby być mocno związanym z danym klubem, graczem nie trzeba chodzić na mecze itp.(dla nas - kibiców NBA byłoby to szczególnie trudne), ale czuć się duchowo związanym z np. tak jak ja Lakers. Po prostu czuć, że dany klub, zawodnik jest dla ciebie dużo ważniejszy niż pozostałe/li i nawet gdybyś chciał to tego nie da się ot tak zmienić.

jeśli byłeś kiedyś na meczu koszykówki jakiegoś klubu, choćby drugoligowego, oraz byłeś zaangażowany emocjonalnie w zwycięstwo jednej ze stron, to nie ma siły, żeby to doświadczenie w jakikolwiek sposób zrównywać z kibicowaniem klubowi oddalonemu o cały ocean...

 

z zawodnikami jest inna sprawa, bo to pojedyncza jednostka i tu łatwiej o identyfikację. po prostu poczucie zbiorowości jest bardziej złożonym doświadczeniem i dlatego nieosiągalnym w inny sposób niż "będąc w nim".

 

gracza lubi się za pewne cechy, które albo się ceni, albo często samemu ma (lub jedno i drugie). w przypadku klubu nie ma o czymś takim mowy, bo jednostka nie może mieć takich cech jak zbiorowość, ani ich rozumieć jeśli ich nie doświadczyła. jak widzę na forach ludzi piszących "my wygraliśmy" to tylko zaśmiać się można nad losem osoby tak myślącej. mógłby coś takiego powiedzieć ktoś, to był na meczu, zdarł gardło i w ten sposób wspierał swoich, ale nie ktoś, kto siedzi przed telewizorem - jego kibicowanie to tylko zainteresowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po trochu zgadzam się i z Lorakiem i z Grabosiem. Jasna sprawa, że nie można porównywać kibica, który chodzi na mecze i mieszka tam gdzie gra klub, ale kibicem drużyny można być również w taki sposób jak my to robimy. Można utożsamiać się z klubem, najbardziej się nim interesować, przeżywać to co się dzieje z drużyną. Nigdy jednak nie będzie to takie mocne jak po przeżyciu iluśtam meczy na żywo i uczestniczeniu w tej społeczności. To zupełnie inne doznania i tego nie da się przeżyć przed telewizorem czy komputerem.

Mogę bez wachania powiedzieć, że jestem kibicem jakiejś drużyny chociaż nigdy nie byłem na żadnym meczu na żywo, jednak to "przywiązanie duchowe" jak powiedziałeś Graboś, na pewno będzie mniejsze bez tych doznań fizycznych :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście. żeby było jasne - nie neguję takiego kibicowania, tylko że uważam je za niepełne, za namiastkę tego, czym jest to prawdziwe. właściwie to powinno się używać innego słowa niż "kibicowanie".

Zgadzam się. To nasze kibicowanie nigdy nie będzie takie jak to na żywo. Jasna sprawa :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od Was panowie, jeżeli naprawdę będziemy chcieli... wszystko jest mozliwe, wiec szczerze wam przyznam, że do Ameryki zamierzam kiedys pojechac, chociaz na tydzien, dwa i zobaczyć jeden mecz NBA :-) Wiadomo, że przed telewizorem to nie to samo. Ja zdecydowanie jestem bardziej fanem Lebrona, ale gdyby odszedł nie mógłbym tak po prostu olać Cavs, bo lubię ten team pomimo wszystkich problemow itp. Niemniej jednak uwazam sie za kibica, lubie pisac o tym co dzieje sie w zespole, czytac rozne wiadomosci z nim i z Jamesem związane. Czasami fan przed telewizorkiem (na razie nic innego nie jest mozliwe) jest lepszy niz ten na widowni. W końcu też się poświęcamy zarywając te noce o 1:00-4:00 w nocy, spiąc w szkole. Przeżywamy to, co dzieje sie na parkiecie, albo bijemy w klawe albo krzyczymy z zachwytu. Roznie to kazdy rozumie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

większość z nas kibicowanie NBA zaczynała zwykle z powodu jakiegoś zawodnika i później przez jego osobę zostawała kibicem drużyny.

 

Piszesz, że siedzenie przed telewizorem to tylko zainteresowania a nie kibicowanie czyli kibiców jest tylko te 20tyś przychodzących na mecze :? Weź takich Lakers wielkie miasto gdzie zapewne jest cała masa prawdziwych kibiców, których może całe życie nie być stać na pójście do hali za to każdy mecz oglądają w tv emocjonując się, wydzierając w nie mniejszym stopniu niż ci będący na hali, jasne nie mają oni bezpośredniego wpływu na poczynania drużyny nie ma ich tam, ale to jest dla mnie prawdziwe kibicowanie mimo, że kogoś nie ma na miejscu niż Britney Spears czy inne gwiazdeczki, które pojawiają się na meczach. Twoim zdanie takie kibicowanie to tylko zainteresowanie :?: ci ludzie mają większe prawo do identyfikowania się z drużyną, do mówienia "my" niż wiele osób, które ma możliwość oglądania meczów w hali.

 

Kibicując zawodnikowi Lorak a nie drużynie nigdy nie zrozumiesz do końca chociażby tego co czują kibice Lakers w stosunku do Suns, czy innych podobnych rywalizacji między drużynami bo dzisiaj kibicujesz zawodnikowi w jednej drużynie a równie dobrze jutro możesz mu kibicować w innym klubie, któremu dzień wcześnie życzyłeś jak najgorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ależ Van, doskonale wiem co to znaczy kibicować drużynie. mam swoich faworytów w NBA, ale przede wszystkim tu na polskim podwórku doznałem tego, co to znaczy kibicowanie. wiesz, wyjazdy na mecze playoffs i te sprawy...

 

ci wszyscy ludzie w LA... w jednej z wcześniejszych wypowiedzi też o tym napisałem. będąc w dany mieście jest się członkiem tej społeczności i nawet nie będąc fizycznie na spotkaniu (bo nie stać na bilet) jest to jednak coś innego niż to, czego my doświadczamy tutaj z perspektywy polski. odwrócę trochę ten twój argument z początku - jeśli nigdy nie byłeś członkiem takiej społeczności choćby na naszym podwórku nad wisłą, to nie zrozumiesz o czy mówię. bo to są doświadczenia, których się nie zrozumie, je trzeba przeżyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie Lorak, że kibicowanie stąd nie jest tym samym inaczej się to wszystko odbiera, ale mimo wszystko jeśli chodzi o kibicowanie graczom czy zawodnikom to w moim przypadku wydaje mi się jakbym z tego wyrósł zacząłem od bycia kibicem Shaqa byłem nim w Magic później w Lakers, strasznie lubiłem też Kempa a co za tym idzie i Sonics i potem Cavs, ale ostatecznie zawsze byli też Lakers i to oni pozostali mimo odejścia Shaqa i pozostaną nawet po odejściu Bryanta nie umiałbym już w tej przenieść swojej sympatii z jednej drużyny na drugą dlatego, że gracz zmienił klub.

 

Jeżeli kibicujesz drużynie zza oceanu długi okres czasu to myślę, że czujesz się w jakiś sposób członkiem tej społeczności nawet na odległość tylko moim zdaniem zaczyna się w ten sposób myśleć kiedy kibicujesz drużynie a nie zawodnikowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Van ja nigdy tego nie poczuje co czuje kibic Cleveland do innych miast itp, ale głownymi drużynami którym kibicuje są z mojego miasta czyli Torunia. Każdy z Torunia nie lubi Bydgoszczan i te mecze z Bydgoszczą sa inne niż te normalne (tak na marginesie dzisiaj Toruń o 17:00 zaczął grać z Bydgoszczą w kosza :P) więc wiem o co ci chodzi, żeby być prawdziwym kibicem danje drużyny to trzeba żyć z ta drużyną, najlpeiej urodzic się w tym miescie życ w nim i z klubme być na dobre i na złe.Szczerze mówiąc mecze TORUNIA PRZEŻYWAM BARDZO PRAWIE TAK jak bym był zawodnikem to jest coś nie do opisania.Ale NBA to inna bajka jezeli chodzi o sport i tam jedna drużyna w jednym sezonie może byc ostatnia w ameryce, aby rok póxniej zostać mistrzem! To zupełnie inny poziom i zawsze zachwycamy się zawodnikami, ich akcjami i wiadomo, że jak mi się podba gra Jamesa i go lubie gra dla Cavaliers to kibicuje temu zespołowi gdyb LeBron nie grał dla Cleveland nie wiedział bym teraz tak dużo o tej druzynie czy miescie.Więc na pewno nawet jezeli LeBron odejdzie to będzię to drużyna która najbardziej lubie :)

 

 

 

Ale się rozmowa o tym rozkręciła :) A teraz do boju Cavs po zwycięstwo nad Heat!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy ja kibicuje Cavs jako całej ekipie oczywisie jestem zachwycony grą LeBrona bo to jest gracz kapitalny jego wyczyny są porównywalne jak nie wieksze od tego co wczoraj robił Wade dla Miami moze ktoś oglądał ich potyczkę z PTB gdzie byli blisko wygranej.

 

Jestem zachwycony ze nasza ekipa mimo ze oprócz LeBrona nie mamy wielu gwiazd jestesmy w stanie wygrać z ekipami ktore posiadają 3 zawodnikow klasy LeBrona ( parker Ginobili Duncan) jednak nalezy powieedzieć ze LeBron w odróznieniu od wielkiej trójki ostryg pootrafi w pojedynke wygrać mecz podczas gdy w Spursach braknie jednego z wielkiej trójki a najgorzej jak to jest manu to wtedy mają chłopcy pograne i potrafią przegrać nawet z mocno średnim Toronto.

 

apropo meczu z Heat to nie musi byc taka łatwa potyczka.....oczywisice jesteśmy wielkimi faworytami jednak O'neal wade Haslem Davis Wiliams są naprawde bardzo zdeterminowani aby wreszcie wygrać mecz i nie musi to być taki "spacerek"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może Miami Heat nie są w formie i ośmieszają się w ostatnich 12 meczach, ale jak to się mówi, każda passa musi zostać przerwana i oby to nie nastąpiło w meczu z Cavs...Ewidentnie Heat w tym sezonie sobie nie radzą, ale mają świetnych graczy, którzy mogą samodzielnie wygrać mecz (jak są oczywiście w optymalnej formie). Wade jest graczem któremu nie można zostawić za wiele miejsca, bo on doskonale to wykorzysta, tak samo Shaqu...Ilgauskas nie będzie odpowiednim graczem do obrony z nim...bardziej upatruje tu Goodena, albo Varejao...oby była kolejna wygrana!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Shaqa to go wystarczy faulowac :P

Obawiam się że zbyt szybko weszlibyśmy w foul trouble całego zespołu, a wtedy najmniejszy kontakt to kolejny faul i zagrożenie osłabienia zespołu, nie mamy tak szerokiej kadry podkoszowców by sobie na to pozwolić. Zresztą to nie jest już nie ten powstrzymany Shaq i nie jest też tak groźny, myślę że z nim damy radę i to nie on będize głownym problemem, nie odgrywa już takiej roli, nie ma tej łatwosci zdobywania punktów i większość zespołów jakoś tam sobie z nim radzi,do tego nie dostaje tak dużo piłek jak wcześniej, jest mniej aktywny generalnie, większy problem zawsze jest z Wadem, na szczęście go mamy kim kryć.

 

W ogóle uważam ze powinniśmy pojechać Miami bez zbędnych problemów, 12 przegranych z rzędu, niemoc liderów i generalne dawanie dupy. Do tego to prestiżowy pojedynek Wade-James więc raczje nie ma mowy o przejściu obok i braku motywacji z naszej stony, czyli spodziewałem się łatwego zwycięstwa, tym bardziej że mamy kim grać w crunch a dotychczas to główny kłopot żaru. LeBron takich problemów nie ma a zawsze może liczyć na pomoc Gibsona. Mam nadzieję że nawet jak do IVQ będzie na styk to tam już sobie zapewnimy na tyle spokojną grę by nie zawracać sobie głowy w ostatnich 2-3 minutach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.