Skocz do zawartości

Orlando Magic - Sezon 2007/2008


adamac2

Rekomendowane odpowiedzi

No to mamy kolejny niezly meczyk w naszy wykonaniu i w koncu jest zwyciestwo. Drugi mecz z rzedu mamy w okolicach 15 oddanych rzutow za 3 zamiast 30 jak to bywalo wczesniej, moze wiec jednak Stan faktycznie zaczyna choc troche zmieniac taktyke. Ilosc strat juz dzisiaj troche wieksza niz z Dallas ale... Howard - 1 strata :!: :!: :!: :shock: Oby stawalo sie to tradycja ze Dwight bedzie pilnowal pilki. No i fajnie osobiste dzisiaj wchodzily. Za to skutecznosc z gry obu druzyn cienitka... Szzcegolnie Rockets, nie wiem czy wynikalo to z dobrej naszej obrony czy taki mialy Rakiety dzien, pewnie kto s z Was kto ogladal meczyk cos o tym skrobnie :) Ogolnie fajnie ze jest zwyciestwo no i oby teraz cos sie ruszylo a nasza gra jeszcze poprawila. Moze jednak Stanowi daly do myslenia te porazki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh no rockets mieli taki dzień chociaż po 1 kwarcie wydawało się że obydwie drużyny bedą pudłować cały mecz i grać na skutewczności 29%( bo tyle gdzieś obydwie ekipy miały ) .Na szczeście orlando sie poprawiło a houston troche mniej co niestety nie wynikało z naszej dobrej obrony.Po drugie Howard w pierwszej kwarcie grał jakby go nie było Yao go zdominował.Dobrze że było to przeciwienstwo meczu z dallas czyli poczatek zły dla howarda a reszta meczu juz na poziomie, natomiast to Ming po 1 kwarcie złapał zadyszke i w sumie potem nic ciekawego juz nie pokazał.Howard ogolnie chyba miał jakąś treme przed yao bo wygladal jakby sie bał grac pod koszem z takim olbrzymem i dopierdo chyba gdy orlando wyszlo na prowadzenie a dooling,bogans(bardzo fajny mecz tego zawodnika)i nelson pokazali mu swoimi wejsciami pod kosz ze nie nalezy sie przejmowac za bardzo chińczykiem bo nie taki diabeł straszny jak go malują.Nie przekonuje mnie fakt ze w drugej połowie nie było T-maca bo w pierwszej był ale praktycznie nie widoczny z reszta 1/10 mowi samo za siebie.Troche kuśtykał nie wiem co ma z tym kolanem ale raczej dobra decyzja ze nie wchodził w 2 połowie szkoda ryzykowac zdrowie jezeli nic do gry nie wnosi.A jeżeli chodzi o orlando no to tak jak juz pisałem fajny mecz bogansa doolingas i druga połowa nelsona jezeli chodzi o wjazdy pod kosz.Turek i Lewis nie mogli sie dzis wstrzelić co oczywiście miało goromny wpływ na nasz atak.Szkoda tylko tej końcówki bo naprawde bez walki stracilismy prowadzenie dobrze ze jednak udało sie wygrać.A odnośnie trojek to chyba jednak spory wplyw na to miała skutecznosc 1 kwarty gdzie zaczelismy mecz od niecelnych 4 rzutow za 3 a ogolnie z gry trafilismy dopiero po 4 minutach 1 kwarty no i ogolnie jak sie gra na 29% skutecznosci to trzeba bylo byc naprawde samobojca oddajac ogromna ilosc rzutow z dystansu.Teraz czas na Jazz i mam nadzieje że też zakończymy ten mecz wygraną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie dziwny mecz...

 

Zaczynamy od 5 punktów w pierwszych 7 minutach. Ogolnie pierwsza kwarta to jedno z najgorszych "widowisk" jakie w życiu widziałem. I to z obydwu stron, bo pudeł mnożyło się, że tragedia. Ale potem nadchodzi druga kwarta i robimy run 15-0 :!: :shock: (no za to czegoś takiego to nie pamiętam kiedy widziałem). Houston bez dobrze grającego T-Maca to drużyna po prostu bardzo przeciętna, bo sam Yao, choć niewątpliwie niezły zawodnik, nie jest w stanie tego teamu rozruszać.

Na początku czwartej kwarty prowadzimy 12 pkt, potem na jakieś 5 minut czy 4 przed końcem 8 pkt i dajemy dojść Houston na 1 pkt na 12 s przed końcem. No i nie trafia Head za 3 pkt na 0,8 s przed końcem i... odrabiamy to, co straciliśmy przez nadepnięcie Bogansa na linię za 3 pkt w meczu z Dallas :D .

 

Warto jest wskazać na kilka kwestii:

 

1. To kolejny mecz, gdzie nie rzucamy multum rzutow za 3 pkt, więc może coś się jednak zmienia. Jak już wskazano, zaczynamy od 4 rzutów za 3 pkt (z tego 3 z zupełnie nieprzygotowanych pozycji), a tak w ogóle od 0/6 za 3 pkt. Łatwo więc policzyć, że potem mamy rewelacyjną skuteczność 7/11, która w końcu wynikała z tego, że rzucaliśmy praktycznie z otwartych pozycji. Tylko 2 z tych 11 rzutów to były rzuty przez ręce (Lewisa i Turka pod koniec meczu, szczególnie ten drugi był bez sensu). Ale naprawdę to już zaczyna być coś. Oby Stan nie porzucił tego kierunku, bo zaczyna to przypominać koszykówkę, a nie grę w streetballa. Widać można grać nie oddając 30 rzutów za 3 pkt, z czego połowa to rzuty bezsensowne. Ograniczyliśmy liczbę rzutów za 3 opkt, więc i liczba odpałów gwałtownie spadła.

 

2. Bogans, jak nie rzuca na siłę, przez ręce, po 10 rzutów za 3 pkt w meczu, to potrafi być bardzo pożytecznym zawodnikiem. Dziś naprawdę rewelacja i to zarówno w obronie, jak i w ataku. Tak właśnie powienien grać, zróżnicowanie, a nie tylko odpalać rzuty. Dziś potrafił przepchać się pod kosz, zebrać. Tak grającego Bogansa chciałoby się widzieć.

 

3. Pokłony przed Doolingiem, który, mimo że potrafi bez sensu holować piłkę, czy oddać jakiś głupi rzut, to faule swoimi akcjami wymusza rewelacyjnie.

 

4. Howard na tle Yao wypadł naprawdę pozytywnie. Widać było co prawda różnicę wzrostu, gdy Yao zebrał ze 3 piłki nad głową Howarda, i na początku rzeczywiście jakiś dziwny respekt czy coś, ale ogólnie, poza tym, że Chinol ma więcej pola do manewru dzięki swojemu wzrostowi, Howard mu w niczym nie ustępował. Naprawdę solidny mecz.

 

5. No i własna deska. Znów tragedia, aż szkoda się powtarzać. I to wcale nie tylko Yao zbierał pod naszą tablicą. Howard był uwikłany w walkę z Chińczykiem i powstawała luka. Panie Smith kiedy?

 

Ten meczyk, jeżeli ktoś nie oglądał, niech zacznie od drugiej kwarty. Na pierwszą szkoda zdrowia. Ale mecz warto obejrzeć dla dwóch akcji w trzeciej kwarcie:

1. Jak Nelson podaje zza linii za 3 pkt na alleyup dla Howarda i wychodzi z tego piękny rzut za 3 pkt :lol::lol::lol: (nota bene jedyny oddany, jeżeli tak można w ogóle powiedzieć, i celny Jameera).

2. Jak Howard mija Yao i trafia z faulem.

 

Ogólnie wynik lepszy niż gra, ale nie ma co narzekać, oby takich meczy (tzn. z takim zakończeniem) więcej, jak najwięcej. Teraz Jazz, ktore gra znacznie szybszą koszykówkę niż Rockets, a z takimi drrużynami gra się nam ciężko. Ale pewne pozytywne zmiany widać, więc... :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie dziwny mecz...

 

Ogólnie wynik lepszy niż gra, ale nie ma co narzekać, oby takich meczy (tzn. z takim zakończeniem) więcej, jak najwięcej. Teraz Jazz, ktore gra znacznie szybszą koszykówkę niż Rockets, a z takimi drrużynami gra się nam ciężko. Ale pewne pozytywne zmiany widać, więc... :twisted:

zgadzam sie w zupelnosci nic dodac nic ujac wynik lepszy od gry

 

wracajac do housto maja niezla paczke ale ich celnosc rzutow jest masakryczna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety planowałem oglądnąć sobie 3 mecz na żywo magic no ale sprzęt zawiodł i pod koniec 2 kwarty rezygnuje (ogladne jutro nie znajac wyniku) bo juz ,mnie szlak trafia i tak 1 połowe juz straciłem, co chwile sie buforuje i przycina albo kompletnie nie działa.Niestety to mecz a nie śledzenie statystyk więc nie ma sensu.Ide spać.jak oglądne to coś skrobne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jako kibic Jazz napisze że nawet nie łudzę sie na wygraną.. Utah przechodzi kryzys i mają małe szanse na ugranie czegoś podczas tej sesji wyjazdowej po wschodzie. mam nadzieje że mecz będzie ciekawy i niech wygra lepszy:)

No cóż... Jeżeli Utah mają kryzys, to co powiedzieć o Magic :?: :cry:

 

5-6 u siebie, to gorzej niż tragedia. A styl porażek to w ogóle kompromitacja. Ba, nie ma w ogóle stylu. Wydawało się, że idą jakieś pozytywne zmiany w grze, ale możemy chyba o tym zapomnieć. Znów jedyną odpowiedzią na wszystko były rzuty za trzy. Niech nikogo nie zmyli 9 trafionych, bo 4 z nich pod rząd :shock: miały miejsce w drugiej kwarcie, więc łatwo sobie policzyć, że na pozostałe 5 potrzebowaliśmy 23 rzutów, z czego połowa to po prostu odpały, jak chociażby Lewisa, który nie trafił nawet w obręcz... Utah jest silna pod koszem, no i Howard przepychał się sam z trójką przeciwników. Bez wsparcia. Ile już można o tym pisać. O naszej sile podkoszowej niech świadczą dwa fakty: po pierwsze, Millsap, który jest przeciętnym zawodnikiem, rzuca nam niemal 30 pkt (oczywiście śrubuje rekord kariery), a po drugie, ilość celnych rzutów Jazz spod naszego kosza z faulem. My oddaliśmy 27 rzutów za 3 pkt, Jazz 6, a wynik każdy zna. Do tego 19 strat. O obronie, a w zasadzie jej braku, nie muszę chyba mówić... Aha, i do tego wszystkiego doszły oczywiście dwa runy Jazz: w drugiej kwarcie 17-4 (od 22-15 dla Magic), a potem w trzeciej 13-2. No i było po ptokach. Zatem w kółko Macieju to samo. Ciekawe jak to długo będzie jeszcze tak samo wyglądało :?:

I żeby nikogo nie zmyliła równowaga w zbiórkach ofensywnych. Jeżeli u nas polegało to zwykle na zbiórce Howarda i jego sfaulowaniu (efekt - osobiste) lub stracie po takowej, to Jazz drugie szanse wykorzystywali nawet celnym rzutem za 3 pkt. Ot taka mała różnica...

Ogólnie to druga połowa może nie stanowi dokładnie naszego wyznacznika, ale chyba pokazała w jakim miejscu aktualnie jesteśmy, uwypukliła wyraźnie wszystkie nasze słabości, których jest sporo, i że wszystko, co złe, powtarza się cały czas. Takie jest moje odczucie.

 

ogladne jutro nie znajac wyniku

Może lepiej najpierw zobacz wynik...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety na forum magic tez nie wchodziłem bo sie spodziewałem że ktos o meczu napisze...oglądnołęm cały i w sumie mogłem sobie darować.Bo i ile od wczoraj wiem jak mniej więcej wyglądała 1 połowa to również wolałbym mieć taka samą wiedzę o 2 połowie(wczoraj jej nie widziałem i nie byłem wkurwiony 8) ) .Coś się zacieło w 2 połowie( mowa o ataku bo obrona była słaba cały mecz ) a zaczęła się tak fajnie od 6 punktów z rzędu Howarda.Cholera liczyłem że wygramy ten mecz bo jazz wydawało sie maja kryzys i ze mozna to wykorzystac zwaszcza ze liczylem na to ze my powoli z dołka wychodzimy.Niestety nie udało się ale to i tak nie przeszkodzi w tym żębym w niedziele kibicował im na żywo w spuszczaniu wpierdolu bostonowi po raz 2 w tym sezonie.

 

 

 

!!!!!!!! GO MAGIC GO !!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh beznadzieja... Nawet specjalnie nie nawiazali walki... Strasznie mnie wkurza i wielkim zawodem jest jak dla mnie Lewis. Na poczatku sezonu rzucal w okolicach tych 20 punktow, ale teraz to tradycja staje sie bardziej ze rzuca kolo 12-14 na mecz, no raczej nie tego sie po nim spodziewalismy za takie pieniadze. On powiniem byc naszym dostarczycielem punktow a tak niestety nie jest. Malo oddaje rzutow, a z tego co mowicie to i tak nie sa one specjalnie przemyslane. No i skutecznosc ma raczej kiepska i nie widac zeby to szlo w dobrym kierunku i mialo sie poprawic, raczej wprost przeciwnie. Niestety nie jest dobrze, szkoda ze jedyne co mozemy zrobic to miec nadzieje ze bedzie lepiej. No ale ja taka nadzieje mam, i mam tez nadzieje ze Boston w koncu obejrze.

 

qhar mam pytanie - nie masz problemow z Windows Media Player jak ogladasz mecze z tej stronki http://www.atdhe.fr/ ??? Bo ja co tam wchodze to mi mowi ze nie moze otworzyc pliku:/ Wczoraj niby jakies aktualizacje mi sie sciagnely wiec moze juz bedzie ok ale ciekaw jestem czy Ty tez miales takie problemy. Bo chyba na Sopcascie meczu z Bostonem nigdzie nie ma... ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i w Wigilie nie udalo mi sie nic napisac ale teraz mam chwilke wiec skrobne pi razy oko analize meczu widziana z mojej perspektywy:

Pierwsza sprawa to nastawienie - nie wiem ale jakos mialem wrazenie ze w momencie kiedy mecz sie zaczynal to wynik byl z gory przesadzony... Moze to tylko moje glupie wrazenie ale jakos po naszych zawodnikach nie widzialem zeby wierzyli w zwyciestwo, a Boston wprost przeciwnie, az bila od nich jednosc w grze i chec zwyciestwa.

Druga sprawa to szybkosc gry - Boston gral szybko, czasem wygladalo to jakby az ich pilka parzyla i tak szybko ja miedzy soba wymieniali, nasi z kolei chwilami grali jakby przed chwila wstali od stolu po Wigilii...

Lewis - strasznie mnie zawodzi i w tym meczu to dokladnie potwierdzil. I nie chodzi mi nawet o to ze powinien srednio zdobywac ponad 20 ppg ale o sama jego gre... Jak on dostawal pilke to nie wiedzial co z nie zrobic, pod koszem tez lipa, 2 akcje gdy rzuca spod kosza i 2 bloki Garnetta, ktorych na prawde mozna bylo uniknac... Jakis taki zagubiony jest jak debiutant i jesli w jego grze nic sie nie zmieni to te 118 baniek to jest kasa totalnie wyrzucona z bloto :(

Howard - ten mecz mu zdecydowanie nie wyszedl... Nie widzialem jego gry w tych meczach lepszych w jego wykonaniu ale w tym z Celtics byla bida. Glupie straty, chaos w grze, a o osobistych to nawet szkoda mowic bo czlowieka krew zalewa (przegralismy 12 punktami a Howard nie wykorzystal 11 osobistych - wiem ze nie mozna rozumowac ze przez to tylko przegralismy ale jednak duzo punktow poszlo w pizdziec).

Nelson - nic nie pokazal. Niestety ale prawda jest taka ze rozgrywajka to my nie mielismy i nie mamy... Duzo lepiej wygladal na rozegraniu Dooling i nie wiem, czy nie sprobowalbym nim zagrac w pierwsze piatce na PG.

Bogans wlasciwie zagral swoje, a teraz pochwaly:

Turk naprawde jest po Howardzie naszym najlepszym zawodnikiem i to bardziej on zasluguje chwilowo na taka kase a nie Lewis... GO TO ALL STAR TURK :D Pozytywnie tez wygladala gra Evansa, dstalismy go za Arize i tak jak Trevor daje on powera naszej druzynie, naprawde spoko grajek, duzo ma energii :)

No i tak jak pisaliscie zecydowanie przydalby sie nam jakis gracz pod kosz. No i na obronie tez trzebaby sie skupic...

Dzisiaj meczyk z Knicks, mam nadzieje ze uda mi sie obejrzec, jak ten mecz przegramy to znaczy ze nasza forma nie jest zla a tragiczna. Ale chwilowo nie dopuszczam do siebie takiej mysli...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam,kilka slow na temat meczyku

1)TURK --super ,co tu duzo pisac,poprostu kolejny super wystep zarowno w obronie jek i w ataku,niesamowicie pewna reka i ten spokuj przy oddawaniu rzutow ehh takiego Turka chcemt

2)RYSZARD-napisze krotko,tego wlasnie oczekujemy !!!!!!!CELNE RZUTU ,gra blizej kosza i zbiorki brawo( 4/5 za trzy)

3)HOWARD-troszke mnie widoczny,bardzo malo oddanych rzutow,byl dobrze pilnowany, na plus bloki(5!!) i skutecznosc rzutow osobistych

4)NELSON-potrzeba nam rozgrywajka bo z nim nic nie ugramy,kto wie czy opcja z ARROYO 1-szej 5 nie jest lepszym pomyslem !!!!!!

5)BOGAN 1/11 za trzy co tu duzo pisac,stan powiniem mu zakazac rzucac

6)AUGUSTINE-bede z niego ludzie

ogonie mecz dosc slaby ,z dobra gra w 4 tej kwarcie,straty,straty,straty,obrona czasami zupelnie do bani, nie ma wsparcia na desce dla howarde,lee zciagal pilki z deski w ataku az milo bylo patrzec

qrde potrzeba rozgrywajka i wsparcie dla duzego faceta,moze webber????????

pozdrawiam wszyskich fanow

fasol

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasciwie to chcialem napisac praktycznie to samo co fasol. Ogolnie mecz za dobry w naszym wykonaniu nie byl, przez 3 pierwsze kwarty gonilismy Knicks, ale w ostatniej ich rozbilismy. Turk jest teraz naszym najlepszym zawodnikiem mysle, jest liderem, gra pewnie i mozna na niego liczyc. Lewis w koncu zagral tak jak powinien grac, trojezki ladnie mu siedzialy, szkoda ze nie siedza tak w wiekszej ilosci meczow. Howard troche malo widoczny byl no ale byl dobrze pilnowany. No i te zbiorki... Zdecydowanie przydalby sie ktos do pomocy Howardowi, Lee mial 6 zbiorek w ataku :!: Co do Bogansa to w pewnym momencie myslalem ze mnie szlag trafi jak rzucal kolejne trojki, on chyba myslal ze ta gra polega na jak najwiekszej ilosci oddanych takich rzutow z jednej pozycji... Niech go Stan przywola do porzadku. No i pozytywnie zaskoczyl mnie Augustine - moze jak nabierze doswiadczenia to bedzie z niego pozytek :) Aha i jeszcze co do Nelsona - rozgrywajkiem z prawdziwego zdarzenia to on fatycznie nie jest, ma dobre mecze ale jednak wiekszosc to takie przecietne, ale mimo wszystko uwazam ze jest on lepszy od Arroyo i nie widze Carlosa w S5. Nelson gra szybciej, Arroyo jakby opoznia gre wydaje mi sie. No i podoba mi sie gra Doolinga ostatnio. Gra dosc pewnie, oby tak dalej. Dobrze ze wygralismy z Knicks bo takie mecze trzeba wygrywac, o PO jednak trzeba bedzie walczyc bo na Wschodzie druzyny zaczynaja grac coraz lepiej, taka chociazby Atlanta. Trzy kolejne grudniowe mecze dobrze byloby wygrac, mysle ze jest to do zrobienia, trzymam kciuki zeby sie udalo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ostatnich meczów Magic napiszę później, najpierw wiadomość, która jest trochę niespodziewana, o ile oczywiście okaże się w ogóle prawdą, a nie bujdą, i zostanie potwierdzona:

 

http://www.primerahora.com/noticia/balo ... avs/142593

 

Arroyo, JJ i Cook za Varejao, Marshalla i Browna, o ile dobrze rozumiem :wink: . Tyle, że jakoś na innych źródłach nic takiego nie znalazłem i chyba raczej ciężko uwierzyć w taki trejd, gdyż wydaje się on jednak raczej jednostronnie korzystny... No chyba, że Redick w Cavs dostanie szansę, to może być różnie.

 

Oddalibyśmy Arroyo i dwóch niewykorzystywanych praktycznie zawodników, a otrzymalibyśmy brakującego PF i nienajgorszego zawodnika na pozycję 2 (oczywiście żadna rewelacja) i chyba niegorszą wersję Cooka. Cavs pozyskaliby brakującego im rozgrywajka, chociaż tak po prawdzie, moim zaniem, nie jest to zawodnik, jakiego szukają, bo im by się przydał dla Jamesa rozgrywający z prawdziwego zdarzenia, a nie gość, który holuje piłkę, żeby najpierw oddać rzut, a potem myśleć o podaniu. Ale i tak Arroyo jest lepszy od każdego zawodnika na pozycję 1, jakich mają Cavs. My zaś tracilibyśmy backup dla Nelsona, który nota bene powinien wylecieć z pierwszej piątki, ale o tym później. Zostalibyśmy zatem tak naprawdę bez rozgrywającego, ale na taki trejd poszedłbym od razu. Tylko trzeba byłoby jeszcze szukać zawodnika na jedynkę.

 

Ale to wygląda mi na plotkę i bujdę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do trejdu to zaskoczylo mnie to. Ale gdyby doszedl do skutku to czemu nie, JJ i Cook i tak nic nie graja i jakos sie nie zanosi zeby zaczeli.

 

A teraz odnosnie dzisiejszego meczu z Miami - nie pamietam kiedy ostatnio przezylem tyle emocji co dzisiaj nad ranem :) Dobrze ze to wszystko sie tak skonczylo ale ogolnie nasi zawodnicy zasluguja na opierdziel.

Po pierwsze caly mecz gonilismy rywala a glowna przyczyna tego byly (jakiez to zaskoczenie) straty... W pewnym momencie my mislimy ich 6 przy ani jednej przeciwnikow, pozniej zas, co tez jest ciekawa statystyka, w punktach zdobytych po stratach Miami prowadzilo 20 - 2... I niektore z tych strat takie glupie ze az sie noz w kieszeni otwieral.

Ogolnie to mielismy sporo szczescia ze udalo nam sie zniwelowac ta przewage (zbiorka w ataku po niecelnym osobistym bodajze Howarda, zaraz potem trafiona trojka Lewisa), potem troche szczescia mieli Heat doprowadzajac do dogrywki. A to co wyczynial Wade to juz w ogole poezja, nie bylo na niego silnych, wszystko mu wlatywalo, wszystko wychodzilo. Dobrze ze dogrywka byla juz dla nas.

Chwilowo to tyle, moze pozniej napisze cos wiecej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orlando Magic PG Carlos Arroyo didn't find it amusing that a newspaper in his native Puerto Rico had some fun chiefly at his expense Friday by writing that he had been part of a trade to the Cleveland Cavaliers. Magic Vice President of Communications Joel Glass said he had received several calls about the story. Puerto Rico recognizes Dec. 28 as its April Fool's Day -- or "Santos Inocentes." Magic Spanish-language radio play-by-play broadcaster Joey Colon said he read a spoof item in the online version of the newspaper Primera Hora about the alleged trade of Arroyo, J.J. Redick and Brian Cook to the Cavs for Anderson Varejao and Shannon Brown.

 

"They wrote at the very end that it was a joke," Colon said. Arroyo did not know about the spoof until told by a reporter before the game against the Miami Heat. "That's not a funny matter," Arroyo said. "I want to stay with Orlando my whole career." He then smiled and said, "They do this all the time in my country with celebrities and movie stars."

 

Coś tam czytałem o jakimś takim dniu wcześniej, ale myślałem, że kto wie, może w tym jest jakieś ziarnko prawdy. Tym bardziej, że nad tego rodzaju trejdem powinniśmy popracować, aby stać się contenderem. Dodatkowo jakiś lepszy zawodnik na jedynkę i można grać. Zagrać chociaż trochę va banque, jak Boston. No ale do tego trzeba mieć menago z jajami. Bo można byłoby spróbować dodać do Howarda, Lewisa i Turka jakiegoś zawodnika na jedynkę i czwórkę, niekoniecznie pokroju Garnetta i Allena, ale coś pewnie dałoby się zrobić. Tyle, że pewnie grubszy transfer nie obyłby się pewnie bez Turka. Może warto byłoby spróbować wyciągnąć chociażby takiego Millera z Philly, który ma co prawda kontrakt niemal 10 baniek za sezon, ale już tylko ten i następny sezon. A widać za Philla robi przebudowę i zbiera picki, więc można byłoby nad czymś takim popracować. Do tego dodać zawodnika pokroju właśnie Varejao na czwórkę i robi się fajny team. Może nie warto mówić cały czas o tzw. rozwoju, skoro widać, że taki Nelson nie rozwija się, jak byśmy chcieli, być może doszedł do swojego pułapu. JJ nie dostaje praktycznie szans. Bo szkielet drużyny jest, nawet bez Turka, choć z jego grą, która o dziwo trwa już 30 meczy :shock: , więc to musiałby być naprawdę jakiś solidny transfer. Ale pewne znaczące zmiany są moim zdaniem potrzebne, aby przerzucić nas na wyższy poziom, a więc contendera do majstra. Bo z piątką np. (to oczywiście przykład, który przyszedł mi na myśl) Miller/Bogans/Lewis/Varejao/Howard + ze 4-5 role playerów moglibyśmy myśleć o wygraniu konferencji. Bo drużyna tego typu to mieszanka obrony i ataku, bilans i możliwości. No ale potrzebne byłyby męskie decyzje, w stylu wóz albo przewóz.

 

A swoją drogą, to autor tego artykułu powinien zostać naszym menago, a nie Otis... :lol: .

 

Co do gry Magic, to nie będę dziś się rozpisywał, bo jak powiedział mi pewien wielki fan Magic :wink: , jak nic nie piszę na forum, to wygrywamy (fakt, od dwóch meczów nic nie pisałem i proszę 8) ), zatem nie chcę zapeszać przed dzisiejszym meczem, bo człowiek boi się każdego meczu Magic u siebie, nawet z Bobcats, ale nie mogę się powtrzymać od podania jednego zestawienia, które zostało podane dzisiaj podczas meczu z Miami, a dotyczącego Nelsona:

 

14 pierwszych meczy następne

średnia pkt 13,8 9,0

procent z gry 47 43

asyst 6,4 5,8

mecze z co najmniej 10 pkt 11 6

wynik drużyny 11-3 7-8

 

To pokazuje, jak wiele w drużynie zależy od rozgrywającego. Co prawda Arroyo nie jest żadnym rozwiązaniem, ale być może nadszedł czas na zmianę w S5 na pozycji 1...

Dodatkowo jedna uwaga: nasi rezerwowi ze średnią nieco ponad 20 pkt na mecz (łącznie oczywiście) są najgorszymi pod tym względem w całej NBA. To też o czymś mówi.

 

A tak swoją drogą, to warto zobaczyć, jak gra Ariza od momentu, jak Phil wstawił go do S5 Lakers. A wsad na Grantem Hillem to prawdziwa poezja :twisted: .

I drugie swoją drogą :wink: . Z Milicica raczej nic nie będzie. Chyba do tych 15 pkt na mecz, o jakichś kiedyś myślałem w kontekście tego sezonu, nie dobije nigdy. Jak tak dalej będzie się rozwijał (a w zasadzie nie będzie, bo ja w jego grze w tym sezonie żadnego postępu nie widzę), może mieć problem ze średnią 10 pkt na mecz. On po prostu nie robi praktycznie potępów. Ale w naszej sytuacji by się w Orlando przydał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety Nelson obnizyl loty, choc i tak nie byly one nigdy za wysokie. Rozgrywajka to my nie mamy porzadnego niestety, Arroyo wcale nie gra lepiej wydaje mi sie, Nelson gra szybciej. Arroyo za to ma troche pewniejszy rzut wiec i tym moze postraszyc.

Zaraz meczyk z Bobcats, nie wiem czy dotrwam do konca bo oczy mi sie kleja, mam nadzieje ze nasza gra zacheci mnie do tego zeby wytrzymac :)

EDIT : A wiec jednak zaczynamy Arroyo na PG.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim trochę więcej:

 

Shooting guard J.J. Redick had not played in four of the previous five games before Saturday night, but saw action against the Bobcats. Van Gundy said he is satisfied with Redick's progress, but that his playing time still comes down to the defensive end. "He's played well," Van Gundy said. "The thing is, we have better defensive options on the roster. I don't think he's as good defensively as [Keith] Bogans or [Keyon] Dooling."...

 

Bla, bla, bla, jak od początku sezonu. Wygląda na to, że Redicka na dłużej w akcji w tym sezonie znów nie zobaczymy :cry: . I nadal nie będziemy wiedzieć, czy mogą być z niego ludzie, czy to kolejny wtop draftowy Orlando.

 

Nie będę zbyt dużo opisywał meczów, bo nie ma to większego sensu, gdyż jak to robię, to przegrywamy, na to mi już zwrócono uwagę :wink: :lol: , ale kilka słów ogólnych.

 

1. Gdzieś wyczytałem komentarz, że mecz z Miami, to najlepszy mecz Magic w tym sezonie :shock: . Cóż, ja mam odmienne zdanie, może ktoś nie oglądał wszystkich meczów... Był na pewno niesamowicie emocjonujący, ale żeby od razu najlepszy, to bez przesady. Natomiast koncówka czwartej kwarty to rzeczywiście horror niekiepski: zbiórka w ataku po niecelnym osobistym Howarda i od razu rzut za 3 pkt Lewisa, a potem celna trójka Miami na 1,9 s przed końcem. No, ale co wyczyniał Wade, to historia :shock: . Swoją drogą to był po prostu mecz Wade-Magic.

 

2. Mecze z Knicks i Bobcats nudne jak flaki z olejem, ot taka typowa ligowa młócka :cry: . Gdyby nie to, że grało Orlando, to nie dałoby się ich oglądać. Z Magic zawsze to ciekawiej. Dobrze, że wyniki odpowiednie, dobrze, że są takie drużyny, które u siebie po męczarniach, ale jednak ogrywamy. A swoją drogą, to męczymy się ze słabiakami ostatnio okrutnie (Knicks, Heat, Bobcats), ale wygrywamy. I oby tak zostało. Jedno tylko na marginesie. Richardson rzucił dziś w I kwarcie 18 pkt :shock: , w zasadzie sam grał przeciwko Orlando. Pamiętając o wyczynie Wade'a, jakoś dziwnie brzmią powyżej zacytowane słowa Stana co do obrony Doolinga i Bogansa. JJ nie spisałby się gorzej. I jeszcze jedno: dziś ze stanu 77-66 dla Magic zrobiło się nagle 77-76. No i mecz był wyrówanany niemal do końca. Te przestoje to tragedia.

 

3. Mecz z Celtami pokazał, ile nam do nich brakuje w tym momencie. Pisalem wcześniej, że pierwsza połowa meczu z Celtami w Orlando to najlepsza połowa, jaką ostatnio widziałem w wykonaniu Magic. Natomiast druga to była tragedia. Teraz niby dotrzymywaliśmy do pewnego momentu kroku Celtom, nawet w II kwarcie prowadziliśmy, ale widać było, że to Boston gra spokojniej i było praktycznie pewne, że wygra. Słusznie zwrócił na to uwagę jingles, więc nie ma co potwarzać. Niby jakaś tam gra była, ale wiary niekoniecznie, wyraźna różnica w rozegraniu i tempie akcji, ale przede wszystkim w obronie. Celtowie naprwdę nieźle bronią, nasi zawodnicy czasami nie mogli w ogóle znaleźć pozycji do rzutu.

 

4. Co do Nelsona, to dziś nie zagrał, bo ma kontuzję, ale podobno nie tylko... Coś mowa jest o tym, że krytyki na niego spadło dużo, chce odetchnąć i pewnie został dziś wysłany na krótki odpoczynek przez Stana i Smitha, oczywiście z zapewnieniem Smitha, że w formie jest najlepszym naszym rozgrywającym :lol: . No cóż, w formie, to może i tak, ale ostatnie mecze Nelsona to: 4 pkt, 3 zb, 4 as, 3 str, 1/3 z gry (Celtics), 6 pkt, 4 zb, 7 as, 2 str, 3/6 z gry (Knicks) i 5 pkt, 2 zb, 5 as, 2 str, 2/5 z gry (Heat). To jak na gościa, który dostał extension przed sezonem w wysokości 35 baniek za 5 lat, to tragedia. Tyle, że dziś gra z Arroyo wcale nie wyglądała jakoś znacząco lepiej. Oczywiście osiągnięcia Arroyo były nieporówanywalnie lepsze, gra nieco bardziej uporządkowana, ale Arroyo pokazał w I kwarcie, że to co lubi, to wyłącznie rzucanie. Zdobył 8 pkt z pierwszych bodaj 10 pkt Magic (czy jakoś tak). Ale rozegrania jak nie było, tak nie było. No może było trochę, bo Turk miał często piłkę w rękach :wink: . Tym niemniej na chwilę obecną to Arroyo powinien grać w S5, a Nelson chyba powinien posiedzieć ze 2-3 mecze w garniturze, jak to było dzisiaj.

 

5. Zaczyna mi się trochę podobać gra Lewisa. Nie jest to rewelacja, ale chłopak zaczyna być aktywny na deskach, wchodzić pod kosz, a nie tylko miotać z dystansu. Może nie widać tego w statystykach zbiórek, ale coś drgęło. Może dostał jakieś wytyczne od Stana, żeby pograć chociaż czasem bliżej kosza. Jeżeli taki trend utrzyma, to powinno procentować.

 

6. Bogans powinien dostać zakaz od Stana rzucania więcej niż 5 razy za 3 pkt w meczu. Bo wówczas rzuca na niezłym procencie, inaczej to tragedia (no a 1/11 to już jakiś koszmar :cry: ).

 

7. Gdzieś przeczytałem, że Stan i zawodnicy mają pretensje do fanów, że w Amway Arena doping jest za cichy. Dotąd nie zwracałem na to uwagi, ale oglądając ostatnie mecze rzeczywiście dało się zauważyć, że panuje tam niemal grobowa atmosfera. Dopingu prawie nie ma, puszczane jest jakieś nagranie "Defence" czy coś i tyle. Jedyny doping (o ile można to tak nazwać), to jak kibice stają na kilkanaście sekund przed końcem wygranego meczu i głośno biją brawo i krzyczą. Dziwne to jakieś.

 

8. Co do naszych rezerwowych, to już nadmieniałem, że mały z nich pożytek (najmniejszy w całej lidze), i rzeczywiście w miarę wartościowi zmiennicy to jedynie Dooling, Evans, Foyle i Arroyo (jak nie gra w S5). Reszta pojawia się sporadycznie lub wcale, a Stan chce chyba zajeździć pierwszą piątkę. Howard, Lewis i Turk grają po ok. 40 minut. To będzie ciężko, żeby nie wpaść w jakiś kolejny kryzys.

 

9. Co do Turka, to nawet nie będę się rozpisywał, każdy kto ogląda mecze, sam widzi: rzuca, zbiera, wchodzi na faule, podaje. To chyba najdłuższa seria Turka z taką grą, bo dotąd kończyło się to na kilkunastu meczach. Oby tak dalej :twisted: . No a rzut z Miami nad Haslemem w dogrywce, decydujący o zwycięstwie, to poezja 8) . Dla porządku tylko podam: 19 pkt, 5 zb, 3 as, 0 przechw, 2 str, 5/11 z gry, w tym 2/4 za 3 pkt (Boston), 26 pkt, 6 zb, 6 as, 2 przechw, 2 str, 10/15 z gry, w tym 3/5 za 3 pkt (Knicks), 22 pkt, 6 zb, 6 as, 2 przechw, 3 str, 8/18 z gry, w tym 4/10 za 3 pkt (Miami) i 28 pkt, 7 zb, 1 as, 3 przechw, 3 str, 9/20 z gry, w tym 4/5 za 3 pkt (Bobcats). Średnia skoczyła mu do niemal 20 pkt na mecz. Ma ktoś jeszcze pytania :?: :twisted:

 

10. Howard na poziomie, ale ostatnio bez jakichś większych rewelacji. W każdym meczu jednak solidne double-double, szkoda tylko, że te osobiste... Raz 8/11 czy 9/11, a następnie 5/16 czy 5/12. Zero stabilizacji.

 

Ogólnie chyba wszystkim humory po trzech ostatnich meczach się nieco poprawiły, bo już zaczynało to wyglądać mało fajnie. Gra jest nadal taka sobie, ale chociaż w ostatnich meczach są wyniki. I tak mogłoby zostać :twisted: . A gdyby poprawić grę, to już w ogóle byłoby super. A gdyby jakiś rozsądny transfer... :wink:

 

Teraz Chicago na koniec tego roku. Życzyłbym sobie, jak i każdemu kibicowi Magic, zwycięstwa, aby miesiąc zamknąć na plusie. Inaczej będzie niestety bilans miesiąca ujemny. Ale w Chicago gra nam się ciężkawo. Nadzieja w tym, że Bullsi są jakby w kryzysie. Potem mamy dwa mecze u siebie i wyjazd na Zachód. Dobrze byłoby jechać tam po przynajmniej dwóch zwycięstwach w trzech najbliższych meczach. To by znaczyło, że kryzys mamy już chociaż trochę zażegnany. Czego sobie i nam wszystkim życzę na Sylwka i na początku Nowego Roku, zaś na Nowy Rok może jakiejś niespodzianki ze strony Magic w PO... 8) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.