Skocz do zawartości

Orlando Magic - Sezon 2007/2008


adamac2

Rekomendowane odpowiedzi

I jeszcze jeden pozytyw. Jak tak dalej będzie grał i się rozwijał Evans, to szybko zapomnimy o Arizie :wink: . Nie zmienia to jednak faktu, że bez wysokiego zawodnika pod kosz, chociażby jakiegoś średniaka, ciężko będzie coś zwojować.

Po trejdzie mowilem ze to ciekawy zawodnik wiec dla mnie to nie niespodzianka :P Nie wiem tylko czy moze sie jeszcze rozwinac bo jest juz w dojrzalym wieku Bardzo uniwersalny zawodnik, mam nadzieje ze z nami zostanie na dluzej Peace... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po trejdzie mowilem ze to ciekawy zawodnik wiec dla mnie to nie niespodzianka Nie wiem tylko czy moze sie jeszcze rozwinac bo jest juz w dojrzalym wieku Bardzo uniwersalny zawodnik, mam nadzieje ze z nami zostanie na dluzej

Mówiąc o rozwijaniu się Evansa miałem na myśli, że będzie grał coraz lepiej i przynajmniej z takim pożytkiem jak ostatnio, bo w Lakers to on sobie nie pograł. Nie chodziło mi o umiejętności, bo 29-latek ich nie rozwinie. Ale co grał w Lakers, gdzie króluje na dwójce po prostu Kobe, a co u nas, gdzie jest jednak luka na tej pozycji, to spora różnica. Chłopak poprawił niemal wszystkie wskaźniki i jest naprawdę solidnym zmiennikiem w Orlando. Ja, mimo że trochę meczów Lakers widziałem, to jednak nie zwróciłem na niego uwagi, bo jednak tam uwagę przykuwa Kobe. Dlatego też bacznie się teraz mu przyglądam i jestem pozytywnie zaskoczony. Szkoda tylko, że to kolejny zawodnik na pozycję obrońcy, a Cook, który jakoby stanowił podstawę transferu, praktycznie niczego nie wnosi do gry Magic, czego się niestety spodziewałem. Mamy całą plejadę zawodników na pozycje 1-2, wygsający kontrakt Pata, no i Cooka (którego jako dodatek ktoś by tam wziął), więc jest możliwe i warto jednak zawalczyć o jakiegoś w miarę solidnego zawodnika na czwórkę. Na pewno da się to zrobić, tyle że jakoś Smith ze Stanem nie widzą chyba takiej potrzeby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedlugo meczyk z Atlanta, z ktora tez latwych przepraw to my nie mamy. Mam nadzieje ze nasi chlopcy beda mieli w pamieci mecz z Pacers i nie popelnia drugi raz tych samych bledow. Tamten mecz musialo sie strasznie ogladac, a juz szczegolnie na zywo... Nie gramy zle ale brakuje nam jakiejs takiej madrosci i doswiadczenia, opanowania... Mam nadzieje ze z czasem nabedziemy te cechy i takich rzeczy jak dzialy sie z Pacers nie bedziemy musieli ogladac.

Orientuje sie ktos czy mozna gdzie looknac meczyk z Atlanta ??? Bo na stronce na ktorej jest program Sopcasta na przyklad nic nie ma zeby jakikolwiek mecz Magic mial byc jakos w niedlugim czasie pokazywany...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio ogladałem mecz na http://www.atdhe.fr/ Lings go kiedys umiescil na forum.Wszystko bylo spoko.Dzis patrzylem i ma byc mecz z atlanta na zywo.

Probowalem ale strasznie mi sie cielo, nie dalo sie ogladac, moze mam za slaby net...

 

No i niestety mamy druga porazke z rzedu i to u siebie i z przecietnymi druzynami... O ile porazka z Pacers mogla byc uznana za wypadek przy pracy to jednak z Atlanta przegrywalismy od poczatku i to oni kontrolowali mecz. Skutecznosc byla dzisiaj kiepska (i jeszcze te osobiste Howarda), strat 19 przy 8 rywali, znow zaczynamy duzo tracic. No szkoda tych 2 meczow, miejmy jednak nadzieje ze nie jest to znak ze teraz bedzie juz coraz gorzej. GO MAGIC :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obraz nędzy i rozpaczy. Żenada po prostu :cry: .

 

Kilka tylko cyferek:

15 pkt najwyższa przewaga Atlanty

11 pkt Joe Johnsona w I kwarcie

19 strat :!:

29 pkt straconych po stratach

13 pkt Atlanty z ponowienia

20 pudeł za 3 pkt :!:

12 pudeł z osobistych :!:

 

I co najciekawsze: mogliśmy ten mecz wygrać :shock: . To świadczy o tym, z jaką drużyną przegraliśmy...

 

Tak to niestety będzie wyglądać, jak nadal naszą jedyną opcją będzie miotanie za 3 pkt i brak obrony. Przez ostatnie 4 minuty trzeciej kwarty i 2 pierwsze minuty czwartej zagraliśmy naprawdę świetną obronę, niewelując przewagę Hawks z 13 pkt do 4, a potem nawet do 3. Tyle, że potem w ciągu kolejnych 3 minut straciliśmy 4 piłki :!: (w tym nawet przy wyprowadzeniu z własnej połowy, gdy potknął się Arroyo), no i oczywiście mitonęliśmy sobie przez ręce bodaj ze 3 razy za trzy. No i było po ptokach, bo przewaga wzrosła do 10 pkt. Jedynym, który naprawdę coś starał się, to Turk, który, jak nie szło z dystansu, walczył pod koszami, i jako jedyny wspierał Howarda w walce na tablicy przeciwnika. A tak swoją drogą, to Howard przepychał się z 2-3 przeciwnikami, bez jakiegokolwiek wsparcia partnerów (za wyjątkiem czasami Turka), a że był niemiłosiernie faulowany, to często stawał na linii osobistych. Co z tego, jak spudłował bodaj 5 rzutów pod rząd (nie w jednej akcji oczywiście :wink: ). Taka taktyka, oparta jedynie na oddawaniu 30 rzutów za 3 pkt (Atlanta oddała 11 i trafiła niemal połowę - taka różnica), i samodzielnym przepychaniu się Howarda nie prowadzi do niczego. Szkoda tylko, że co poniektórzy tego nie rozumieją... :cry: . A o naszej sile pod koszami świadczy chociażby fakt, że taki Shelden Williams, ktory jest jednak bardzo przeciętnym zawodnikiem, w niecvo ponad 10 minut rzuca nam 12 pkt (100% z gry) i zbiera 7 piłek, w tym 4 w ataku, wykorzystując z tego sam 3. Toż to ślepy powinien widzieć, co się dzieje pod naszym koszem :twisted: .

 

Mamy grudzień i przeżywamy swoiste deja vu. Niejak zaczyna się przypominać poprzedni sezon. Z taką grą nawet w Bucks i Bobcats nie mamy czego szukać. Obym się jednak mylił, bo przy takiej grze niedługo będziemy mieli równy stosunek wygranych i przegranych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie srajcie sie tak Wszystkiego nawet Jordan nie wygrywal wiec po co ten lament... Bardzo mozliwe ze przyszedl lekki kryzys ale nie ma co wieszac psow Do tej pory nasza wartosc pokazywalismy glownie na wyjazdach wiec dzisiaj jest dobra okazja zeby wrocic na droge zwyciestw :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogans być może masz rację ale cholera porównanie do zeszłego sezonu aż się samo nasuwa na myśl... a tego raczej nie chcielibyśmy.Chociaż ja też jestem zdania że nie powtórzy się to co rok temu bo po pierwsze : mamy nowego trenera który jak dla mnie jest znacznie lepszy od hilla i nawet jak poniesie kilka porażek które jak sam powiedział nawet nam się przydadzą( to byla wypowiedz akurat do meczu z indiana) a po drugie to jest chyba przełomowy sezon howarda bo to co robi w tym sezonie (pomijając straty ) napawa mnie zajebistym optymizmem na przyszłość.Nie wiem na ile w tym taktyki nowego trenera a ile jego naturalnych postępów ale ten gość już w tym sezonie zaczyna dominować grę pod koszem co pare meczy co w zeszlym sezonie zdarzało mu się znacznie rzadziej( wystarczy sobie porównać statsy i ilośc meczy z 30 pkt minimum).Nic tylko czekać aż za pare lat doczekamy sie sezonu takiego jak sezon shaqa gdy zdobył mvp ( a tamten sezon zdominował kompletnie).Ale to rowniez nie oznacza że mamy się cieszyć gdy nasz zespół przegrywa dwa mecze pod rząd w tragicznym stylu.Nam się te porażki napewno przydadzą pownieważ obnażyły pewne nasze słabości i pokazały że tak różowo jak by sie wydawało nie jest.Tak czy siak myśle że na około 50 meczy wygranych nas stać już w tym sezonie.

 

 

Ps. to co jeszcze miałem napisać juz jakiś czas temu czyli że za malo wykorzystujemy Lewisa bo stać go na wiecej niż 19 pkt zwłaszcza że jest w wieku w ktorym wiekszość graczy rozgrywa życiowe sezonu.No i ostatnio zwrócił na to uwage SVG i twierdzi że to się zmieni, wiec dobrze.A nam pozostaje trzymać dziś kciuki za Orlando.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż ja też jestem zdania że nie powtórzy się to co rok temu

Oj chyba wszyscy mamy taka nadzieje, oby one sie spelnily. Ja jestem dobrej mysli, choc nie oznacza to ze zmiany w naszej grze nie sa potrzebne, bo jakies sa na pewno.

 

Ale to rowniez nie oznacza że mamy się cieszyć gdy nasz zespół przegrywa dwa mecze pod rząd w tragicznym stylu.Nam się te porażki napewno przydadzą pownieważ obnażyły pewne nasze słabości i pokazały że tak różowo jak by sie wydawało nie jest.

Dobrze bybylo jakby z tych porazem zostaly wyciagniete jakies wnioski, zarowno przez trenera jak i samych zawodnikow. Tragedii oczywiscie nie ma bo i tak mamy super bilansik, ale trzeba o niego dbac i jeszcze polepszac.

 

Ps. to co jeszcze miałem napisać juz jakiś czas temu czyli że za malo wykorzystujemy Lewisa bo stać go na wiecej niż 19 pkt zwłaszcza że jest w wieku w ktorym wiekszość graczy rozgrywa życiowe sezonu.No i ostatnio zwrócił na to uwage SVG i twierdzi że to się zmieni, wiec dobrze.A nam pozostaje trzymać dziś kciuki za Orlando.

No ja tez myslalem ze bedzie on zdobywal dla nas wiecej punktow, ale ostatnio cos mu totalnie nie siedzi za 3... W ogole wiekszosc rzutow jakie Rashard oddaje to sa trojki, mysle ze powinien on zagrac troche blizej kosza moze i rzucac cos z poldystansu tez a nie tylko z daleka, tym bardziej ze z daleka najczesciej nie siedzi za dobrze.

 

Oby dzisiaj bylo juz lepiej, moze sie chlopaki obudza, Stan tez i dokonaja korekt w druzynie ktore zaowocuja na przyszlosc. No i bardzo jestem ciekaw czy jest rozwazana w ogole jakas opcja sciagniecia podkoszowca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby dzisiaj bylo juz lepiej, moze sie chlopaki obudza, Stan tez i dokonaja korekt w druzynie ktore zaowocuja na przyszlosc. No i bardzo jestem ciekaw czy jest rozwazana w ogole jakas opcja sciagniecia podkoszowca...

 

http://blogs.orlandosentinel.com/sports ... ay-to.html

 

Według tego żadnych transferów na hura nie będzie.Ale na 100% nigdy nic nie wiadomo.

 

 

 

A odnośnie dzisiejszego meczu:

 

 

http://www.orlandosentinel.com/sports/b ... 5016.story

 

Co mnie w tym najbardziej zdziwiło to to że w pierwszej piątce może zastąpić go... James Augustine

:shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No Czarodzieje zafundowali nam niezly zimny prysznic... Wszyscy kibice uszczesliwieni i podjarani swietnym poczatkiem a tu teraz nedza... Ja bylem optymista ale Magic skutecznie studza moj optymizm.

Dzisiejszy mecz cos w podobie do tego z Atlanta - do polowy pierwszej kwarty na rowni a potem sie nagle ponad 10 punktow przewagi zrobilo. I te cholerne przestoje gdzie przez kilka minut nie potrafimy zdobyc punktow. Potem 2 i 3 kawrta w miare na rowni, przewaga oscyluje wokol 12-14 punktow. I potem ostatnia kwarta, ktora rozbudza nadzieje - trafiamy 4 trojki z rzedu przy zerowej zdobyczy punktowej Bucks i robi sie 73 - 75, a potem... znow nedza i w kilka minut robi sie znow ponad 10 punktow i mamy trzeci mecz z przecietniakiem (z ktorym moze sie zdarzyc ze bedziemy walczyc o PO) z glowy.

Lewis - 14 oddanych rzutow na 3 !! W zeszlym sezonie nasza cala druzyna chyba 3 mecze musiala rzucac zeby tyle uzbierac... Fakt - 6 trafionych ale 8 nietrafionych. Czyzby to mialo byc to wieksze wykorzystywanie Rasharda o ktorym mowil Stan ?

Howard - znow kiepsciutko z osobistych 8/16. No i znow straty (Howard 5, Nelson 6). W dzisiejszym meczy Bucks nas tu akurat przebili bo mieli strat 21 przy naszych 18 no ale to raczej nas nie tlumaczy.

Do tego przegrana deska, przegrane asysty, a skutecznosc to juz sie w ogole nie mowi. Krotko rzecz ujmujac zaczyna sie robic mocno nieciekawie, caly czas mam nadzieje ze Van Gundy cos z tym zrobi. A swoja droga - ciekawe jakby to teraz wszystko wygladalo gdyby Donovan jednak u nas zostal. Wiem ze gdybanie jest glupie i nie mam sensu ale jestem ciekaw...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie. Oglądałem wczoraj meczyk na żywo od 2 kwarty i w sumie mogłem zacząć od trzeciej.Chociaż w sumie dobrze jest się wkurwić na drużyne w drugiej kwarcie, zwłaszcza w końcówce gdy w obronie to wygladali jak juniorzy czyli niby wiedzą co mają robić ale sie gubia i wyglada to strasznie.A czemu jest sie dobrze wkurwić?Ponieważ jak pomyślisz sobie ze dopiero co przegrali 3 mecze a teraz wchodzą w druga polowe meczu juz z 9 punktowa strata,nie bronią , nie graja dobrze w ataku to zaczynasz sobie myslec ze kryzys dalej trwa i nic sie ni zmieniło.I wtedy zaczyna sie 3 kwarta.Ktora byla po prostu zajebista.A zwłaszcza turek.To on powinien miec kontrakt na 118 mln.trafia 2 trojki w 2 kolejnych akcjach potem wsadza osieszajac obrone charlotte, ucisza ich ławkę (tak mi sie przynajmniej wydawało, strasznie slaba jakość była) za co dostaje technicznego.Potem jeszcze lay-up w kontrze i jesteśmy na prowadzeniu.W miedzy czasie lewis jest niewidoczny.118mln patrzy jak kolega z druzyny odwala za niego robote.I na nic nie zdadza sie usprawiedliwienia jego ze on jest graczem ktory sie umie dopasowac i nie musi rzucać.Ja licze na to że bedzie rzucal (nie tylko za trzy) ma możliwości ale jakoś nie widze chęci. Ale wracając do trzeciej kwarty, bardzo dobry pokaz tego jak umiemy łaczyć atak z obroną.Atak jaki gramy czyli dużo rzutów za 3 i ogolnie duzo rzucania dużo podań.Jeżeli bedziemy umieli to łączyć z obroną tak jak w 3 i 4 kwarcie to będzie dobrze.CHolera wczoraj nawet nelson dobrze bronił, przedewszystkim bardzo agresywnie co przy jego warunkach wydaje mi sie ryzykowne ale wczoraj zadziałało.W sumie Jameer wczoraj fajny meczyk wpadało mu ale selekcja rzutów bardzo rozsądna.Howard kolejny konkretny mecz chociaż jak stawał na osobistych to mi sie nóż w kieszeni otwierał9 w pewnym momencie miał 1/8 później trafił dwa razy 1/2 i miał 3/12 co pchneło bobcats do tego żeby na 2.20 przed koncem meczu zaczac go faulowac ( mieli juz tyle fauli ze stawal na lini osobistych) w kazdej akcji zanim piłka przekroczyła połowe.Widać było że liczyli na to że nie bedzie trafiał i bda mieli szanse zdoby punkty.Sfaulowali go w 4 akcjach pod rzad.A wtedy Howard przypieczętował nasze zwycięstwo ponieważ trafił 8/8 i tym samym totalnie odebrał nadzieje na wygranie tego meczu.Miałem takie wrażenie że po każdym jego celnym osobistym w koncowce gracze bobcats przestawali wierzyc w zwyciestwo i uleciala z nich para.Ogólnie drugap ołowa meczu bardzo fajna, dooling też poszalał troche grał agresywanie na kosz dobrze bronił i dawał dużo energi czyli to co potrafi najlepej, wielkie brawa dla niego.Dzis tez musimy wygrac wiec go magic go

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od początku sezonu mówiłem, że z taką grą i brakami w składzie nadejdzie moment, że zaczniemy przegrywać sporo meczów, no ale to co się dzieje przeszło moje najczarniejsze przypuszczenia: trzy porażki pod rząd u siebie z takimi potęgami jak Indiana, Atlanta, no i dziś Memphis :shock: :cry: . Nawet za Hilla u siebie raczej wygrywaliśmy, problemem były wyjazdy. A tu mamy w domu bilans 5-5, zaś na wyjazdach z taką "grą" to w najbliższych meczach może być nieciekawie... Aż człowiekowi się odechciewa oglądać kolejnych meczów widząc niemal ciągle to samo...

 

Mecz z Bucks, no i dzisiejszy mecz z Memphis pominę milczeniem i nawet nie będę opisywał, bo nie chcę się pastwić nad Magic... No ale niestety drużyna ma poważne luki, o których była już wielokrotnie mowa, nie gra w obronie i nie widać, aby Stan nad tym panował i aby były jakieś zamierzenia, aby luki te zniwelować. I to jest najgorsze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od początku sezonu mówiłem, że z taką grą i brakami w składzie nadejdzie moment, że zaczniemy przegrywać sporo meczów, no ale to co się dzieje przeszło moje najczarniejsze przypuszczenia:

Boże człowieku zajmij się bierkami albo jakąś inną spokojniejszą grą, bo normalnie zaraz Magic zostanie zdegradowane do Polskiej 3 ligi bo grają tak tragicznie i beznadziejnie, ew. zmień kibiców których będziesz męczył swoim czarno widzeniem, polecam Lakers

 

GO MAGIC!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boże człowieku zajmij się bierkami albo jakąś inną spokojniejszą grą, bo normalnie zaraz Magic zostanie zdegradowane do Polskiej 3 ligi bo grają tak tragicznie i beznadziejnie, ew. zmień kibiców których będziesz męczył swoim czarno widzeniem

Gościu, nie będę się zniżał do Twojego poziomu, więc odpowiem Ci bardzo spokojnie.

Po pierwsze, nikt nie każe czytać postów innych, ani tym bardziej się z nimi zgadzać. Od tego jest dyskusja.

Po drugie, jeżeli nie masz nic do powiedzenia, poza tym, kto czym powinien się zajmować, to po prostu nie pisz.

Po trzecie, jeżeli nie potrafisz czytać postów ze zrozumieniem, to się nie odzywaj.

 

Wyjaśnię to łopatologicznie:

To nie żadne czarnowidztwo, tylko analiza dotychczasowych meczów Magic w tym sezonie, które widziałem niemal wszystkie. Nie twierdzę, że grają tragicznie, bo grają nawet fajnie dla oka, tylko że są poważne braki, które trzeba wyeliminować. Jasno widzę przyszłość Magic, ale w przeciwieństwie do Ciebie widzę, co trzeba zmienić. Podstawy drużyny są, ale bez przesady, że trzeba się zachwycać wszystkim, co Magic oferują. Przykładu fanów Lakers nie przywołuj, bo tam tylko co poniektórzy potrafią spojrzeć obiektywnie i nie wszyscy piszą, że wszystko jest ok :wink: . Jeżeli nie rozumiesz, to Ci powiem, że czym innym jest czarnowidztwo, a czym innym oglądanie meczów ze zrozumieniem i wyciąganiem pewnych wniosków, z którymi zgadzać się nie każdy musi i nie powinien, bo od tego ma własny rozum. Jeżeli Ty uważasz, że wszystko w grze Magic jest ok i w ogóle jest sama rewelacja, to przedstaw argumenty, a nie wyjeżdżasz z jakimiś dziecinnymi tekstami... Z moimi poglądami i analizą gry Orlando nie każdy musi się zgadzać, ani tym bardziej jej czytać. No i jeżeli uważasz, że przegrane u siebie pod rząd z takimi drużynami jak Indiana, Atlanta i Mepmhis wskazują, że wszystko jest oki, to gratuluję dobrego samopoczucia...

Bardzo chciałbym się mylić, ale nadal uważam (mimo Twojej dziecinnej gadki), że potrzeba drużynie solidnego zawodnika na pozycję nr 4, dla wspomożenia Howarda, kosztem zmniejszenia liczby zawodników na pozycje 1-2, gdzie kotłuje się bodaj szóstka graczy, jakby się dało, to lepszego rozgrywającego, no i pewnej zmiany taktyki gry (podkreślam: pewnej). Gdyby to się udało zmienić, uważam, że Magic stać na finał NBA. Bez tego będziemy mieli właśnie takie huśtawki nastrojów i kto wie, czy nie ciężką walkę o PO. Bo z taką grą jak dotychczas możemy z każdym wygrać, ale również z każdym przegrać. A chyba każdy z nas by chciał, aby Magic grali o majstra. I samo Go Magic nie wystarczy.

To tyle co do Twojego bardzo długiego i niezwykle mądrego wywodu... Pozdr

 

EDIT:

Dziś Mavs. Trudno wierzyć w sukces, ale jakoś tak podskórnie coś mi mówi... Mam nadzieję, że po ostatnich blamażach Magic się zepną w sobie, bo Mavs w tym sezonie rewelacji nie grają. Jakby te trójki nieco lepiej wchodziły i udalo się przygryć nieco Josha i Dirka, to może. Ano pożyjemy zobaczymy... Miejmy nadzieję, że chociaż ta dobra gra na wyjazdach do tej pory, a w zasadzie dobre wyniki (bo z grą, to różnie bywało :wink: ), to jednak nie przypadek :evil: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od początku sezonu mówiłem, że z taką grą i brakami w składzie nadejdzie moment, że zaczniemy przegrywać sporo meczów, no ale to co się dzieje przeszło moje najczarniejsze przypuszczenia: trzy porażki pod rząd u siebie z takimi potęgami jak Indiana, Atlanta, no i dziś Memphis

Ja kurcze bylem optymista bo bilansik naprawde byl swietny, poza tym te wzmocnienia o ktorych juz pisalismy majac nadzieje ze powtorki z zeszlego sezonu nie bedzie... Ale jednak kryzys przyszedl i to chyba naprawde niemaly skoro przegrywamy 4 mecze z druzynami totalnie przecietnymi.

 

nie widać, aby Stan nad tym panował i aby były jakieś zamierzenia, aby luki te zniwelować

No i tego wlasnie nie rozumiem. Za Hilla tez tak bylo ze czy wygrywalismy czy przegrywalismy to on swoje, tu zaczyna byc tak samo, pomijajac juz fakt ze bez jakiegokolwiek nastawienia na obrone nie da sie dlugo zwyciezac. Nie wiem, moze widzac ze z taka gra idzie nam niezle i bilans wykrecilismy swietny Stan nie chcial nic ruszac, no ale teraz juz chyba dostal ku temu porzadny sygnal i zobaczyl ze nie jesttak rozowo.

 

Dzisiaj mecz z Dallas i potem jeszcze 3 trudne spotkania z druzynami z najwyzszej polki... Az strach myslec co bedzie jesli zaprezentujemy poziom gry jak w ostatnich 5 meczach (no pomijajac ten z Bobcats). No ale zeby zakonczyc optymistycznie to powiem tak - a moze trudni przeciwnicy zmobilizuja nas do tego zeby sie porzadnie wziac do roboty i zacznie sie lepsza gra... Z tym ze niestety po ostatnich naszych wyczynach wierze w to duzo mniej niz wczesniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na szybko po meczu podczas ktorego sie wkurwilem 2 razyt.meczyk byl ogolnie fajny gralismy dobrze w ataku ale troche gorzej w oboronie i caly mecz przegrywalismy.I na 4 minuty przed koncem trzeciej kwarty zjebałą sie transmisja nie chciało sie lwaczyc od nowa wiec zaczalem cos kombinowacw necie i tak kombinujac szukajac jakiegos rozwiazania ale niestety udało mi sie dopiero na 1.30 przed koncem meczu i trafilem na zaejbisty moment bo orlando przegrywalo 6 punktami trener wpuszcza redick ten dostaje pilke na wprost kosz i mierzy 3 jest tylko 3 potem male chodzenie od osobistych do osobistych i na 3 sekundy przed koncem meczu bogans rzuca za trzy... myslalem ze zwariuje ze szczescia... ale nie zwiarowałem bo kieth nadepnął na linie i rzu policzyli za 2 a mysle ze gdyby to poszło za 3 to mielisbysmy dogrywke.No cóż zabrakło torche szczescia.co nie zmienia faktu ze o 5 nad ranem strasznie to denerwuje :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś Magci zagrali moim zdaniem jeden z najlepszych meczów w sezonie, a na pewno najlepszy w ostatnich kilkunastu dniach. Szkoda jest, że kolejny wtop :cry: .

 

Co mogło się podobać:

 

1. Kontrola piłki i pomyślunek w ataku. Dawno nie widziałem, abyśmy nie mieli praktycznie strat i żebyśmy praktycznie nie oddawali bezsensownych rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Selekcja rzutów była dziś naprawdę dobra, co zresztą widać po procencie z gry. To było naprawdę coś sensownego. Widać Stan jednak wyciągnął pewne wnioski i nie zarządził ponownej strzelaniny za 3 pkt. Naprawdę bezsensowne rzuty można policzyć na palcach jednej ręki. Brawo.

 

2. Wykorzystywanie Howarda i gra pod koszem przeciwnika. Z pomalowanego rzuciliśmy coś około połowy koszy. W ataku kilka piłek udało się zebrać, nasi zawodnicy ładnie "wpychali" się na kosz i rzucali z naprawdę bliskiej odległości. Dawało to łatwe punkty.

 

3. Jumpshoty Howarda o tablicę z odległości 5 m i to jeden celny :shock: . Dawno czegoś takiego nie widziałem.

 

Czego zabrakło:

 

1. Obrony :!: No tu Magic gubią się na najprostszym zwodzie i najprostszej zasłonie. No a co Dirk robił z Lewisem, to historia :cry: . W końcu obronę Niemca przejął Turk i szło mu to chyba lepiej. Co więcej, Turk całkiem ładnie krył Howarda, który jakoś sobie zbytnio nie pograł. Tym niemniej słaba obrona spowodowała, że Mavs rzucali z dosyć prostych pozycji.

 

2. Zbiórki :!: Niby statystycznie nie wygląda to źle, bo chyba przegraliśmy raptem 37-41, ale gdyby było na odwrót, to mecz byłby wygrany. Aż się prosiło przy grze przez Howarda o zawodnika, który potrafi zawalczyć na tablicy przeciwnika. Ponadto pod swoją tablicą moglibyśmy przy takim zawodniku nie dać zebrać Mavsom ze 3 kluczowych piłek. A tak na czwórce często gra Turk, który nota bene przechodzi samego siebie :twisted: i gra chyba coraz lepiej...

 

3. Lewisa :!: Zgadzam się tu całkowicie z qharem:

 

W miedzy czasie lewis jest niewidoczny.118mln patrzy jak kolega z druzyny odwala za niego robote.I na nic nie zdadza sie usprawiedliwienia jego ze on jest graczem ktory sie umie dopasowac i nie musi rzucać.Ja licze na to że bedzie rzucal (nie tylko za trzy) ma możliwości ale jakoś nie widze chęci.

118 baniek jest nam potrzebne, aby w każdym meczu być aktywne w ataku i rzucać te 20-24 pkt co najmniej. A tak niby Lewis gra, ale to nie to. Może w tym meczu spowalniała go nieco ostatnia kontuzja. Tyle że jakoś tak niewyraźnie z jego strony jest niemal od początku sezonu (poza kilkoma pierwszymi meczami, o ile mnie pamięć nie myli), choć jakoś strasznie źle nie jest. No ale ten kontrakt wymusza zupełnie inną skalę wymagań.

 

4. Trochę szczęścia. Ach, gdyby Bogans nie nadepnął na linię za 3 pkt... A i Doolingowi w ostatnim rzucie zabrakło niewiele... Tak to już bywa.

 

Ogólnie ten mecz to pozytyw. Szkoda wyniku, ale najważniejsze jest, czy to wypadek taka gra, czy Stan trochę jakby przemyślał co nieco. Bo z taką grą jak dziś, to z tych czterech porażek z Indianą, Atlantą, Milwaukee i Memphis mogliśmy uniknąć co najmniej ze dwóch. A wtedy i humory nasze byłyby zupełnie inne. Ale gdyby udało się zachować taką grę, jak dziś, to w dwóch kolejnych meczach z zespołami z Zachodu (Rockets i Jazz) wcale nie stoimy na straconej pozycji... Gdyby jakoś udało się wygrać te dwa mecze, to do Bostonu byśmy jechali z zupełnie innym nastawieniem. Tyle że wróżenie wyników Magic to jak wróżenie z fusów...

 

Za Hilla tez tak bylo ze czy wygrywalismy czy przegrywalismy to on swoje, tu zaczyna byc tak samo, pomijajac juz fakt ze bez jakiegokolwiek nastawienia na obrone nie da sie dlugo zwyciezac.

To jest właśnie całe clue tego wszystkiego. No ale może jednak coś zaczyna się zmieniać. Najbliższe mecze pokażą, ten dzisiejszy dał pewną nadzieję...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.