Skocz do zawartości

Orlando Magic - Sezon 2007/2008


adamac2

Rekomendowane odpowiedzi

Magic-Bobcats

 

Muszę przyznać, że to był chyba mecz w tym sezonie najbardziej zbliżony do ideału z punktu widzenia bilansu obrony i ataku

Wydaje mi sie ze gdzies czytalem ze z naszej gry w tym meczu Stan byl niezadowolony :) Byc moze bylo to jakies zdanie wyrwane z kontekstu, nie pamietam dokladnie, w kazdym razie przypomnialo mi sie to jak przeczytalem pozcatek powyzszego cytatu :)

Dzisiaj Portland, wycieczke na Zachod przydaloby sie zaczac od zwyciestwa. Szkoda ze nie ma Odena bo bylby niezly pojedynek Dwighta z Gregiem. No ale na to jeszcze przyjdzie czas. Jedziemy Blazersow :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start udany :D

Patrzac po wyniku dzisiaj druzyny skupily sie bardziej na bronieniu niz zdobywaniu punktow, ale dobrze ze i w meczu rozgrywanym w taki wlasnie sposob tez potrafimy wygrac. No i mecz mial odwrotny przebieg niz to nam sie ostatnio zdarzalo, tym razem to my gonilismy i musielismy odrobic 13 punktow straty. No ale zrobilismy to 3 razy szybciej niz Blazers ta przewage wypracowywali, 16 punktow z rzedu w 2 kwarcie zdobylismy !!! Zdecydowanie wygralismy tez zbiorke i duzy wklad mial w to Foyle, oj gdyby mial srednio takie statsy jak dzisiaj... No i widac ze z nowych nabytkow trenerowi chyba bardziej sie na razie Evans spodobal, dzisiaj gral ponad pol meczu. I jeszcze cale 44 sek Redicka :D Sie chlopak nagral... Teraz Seattle, moglby Lewis znow nawrzucac starej druzynie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://broadband.nba.com/cc/playa.php?content=lpintl&url=http://boss.streamos.com/wmedia/nbacom/lp_archives/20071126_201.asx

no az tak rozowo nie bylo Foyle jak pojawil sie na parkiecie to pierwsze 3 akcje jego masakra no i jeszcze wolnegodo kosza nie dorzucil potem troche lepjej ale jak go ROY blokuje

 

Howard dzis slabo mozna powiedziec z przybila sobie nie poradzil polecial za przewinienia choc sedziowie dziwnie gwizdali dzis

 

Lewis slabo z dystansu dopiero 3,4 kwarta trafil jakas 3 ogolnie wypadl niezle

 

Turkoglu kolejny dobry wystep nie zawodzi

 

Nelson chyba standard choc bywalo lepiej

 

nie gral Doling chyba bo go nie widzialem , Aroyo tez dobry wystep

 

niski wynik duzo obrony fauli i bardzo duzo nie wykorzystanych 100% okazji zwlaszcza Howard zamiast pakowac to jakies leyapy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze gdzies czytalem ze z naszej gry w tym meczu Stan byl niezadowolony Byc moze bylo to jakies zdanie wyrwane z kontekstu, nie pamietam dokladnie, w kazdym razie przypomnialo mi sie to jak przeczytalem pozcatek powyzszego cytatu

Widać mamy ze Stanem różne pojęcie na temat dobrej gry :wink: . Któryś z nas się po prostu nie zna :lol: . Tak jestem ciekaw, co powiedział po dzisiejszym meczu, bo chyba jak nie rzucimy 110 pkt i sami nie stracimy dobrze ponad 100 pkt, to Stan będzie niezadowolony... Mecz z Bobcats nie był super, super, że tylko same zachwyty, ale naprawdę widać było, że chłopcy starają się zarówno w ataku, jak i w obronie. I moim zdaniem pod względem bilansu to był chyba najlepszy mecz w tym sezonie.

I kończąc wątek meczu z Bobacats: jeżeli ktoś chce wiedzieć, a nie widział, jaki rzut za 3 pkt oddał Howard, to niestety nie był to żaden jumpshot, ale rzut w ostatniej sekundzie I połowy spod własnego kosza po zbiórce :lol: . Inna kwestia, że całkiem nieźle mu to wyszło... Jak na Howarda oczywiście :wink: .

 

Jak ktoś nie oglądał dzisiejszego meczuz Portland, to mógłby pomyśleć, że graliśmy rewelację w obronie... Ba, gdyby tak było :cry: . Tak niski wynik, to przede wszystkim efekt koszmarnej gry w ataku obu drużyn, przede wszystkim Portland (poza ich pierwszą kwartą). Co Roy nic nie trafial, nawet zsam na sam z koszem, to historia. Inna kwestia, że nasi magicy też partolili równo :cry: . O trójkach już nie wspomnę, było mnóstwo takich rzutów z nieprzygotowanych pozycji.

Inna kwestia to sędziowanie. Howard grał dziś co prawda kaszanę, ale z drugiej strony z 5 fauli 3 lub 4 zostały mu odgwizdane w ataku :shock: . I jeśli mi ktoś powie, gdzie był faul przy trzecim faulu Howarda, to będę pełen podziwu... Kwestią jest, że Howard był tym wszystkim bardzo zdenerwowany, nie angażował się zbytnio w ataku, jakby unikał silniejszego kontaktu, żeby mu nie gwiźnięto kolejnych fauli. Dość dziwnie to wyglądało, bo Howard jakby bał się pakować, wszystko robił strasznie delikatnie, no i to widać po ilości wykonywanych osobistych...

Lewis pokazał dziś po raz kolejny, że obrońca z niego w sytuacjach 1 na 1 jest żaden. Aldrigde robił go jak chciał i LaMarcusa dobrze krył w zasadzie jedynie Adonal, który pokazał dziś, że coś tam grać potrafi. Wiadomo, że jest drewniany, ale walczył, zbierał i ogólnie dał fajną zmianę Howardowi. Oczywiście na lepszą drużynę to nie wystarczy i dziś było widać, że przydałby nam się ktoś pod kosz. Bo z dystansu szło jak po grudzie. Aha, i ten blok Roy'a. To akurat był trochę przypadek, bo Roy trafił w piłkę zanim Adonal podniósł ręce nad głowę. Taki fart Roy'a, ale wyglądało to nieźle.

Turka nie będę chwalił, by go nie zagłaskać. Oby grał dalej tak, jak do tej pory.

 

Ogólnie dobrze, że zagraliśmy słabo w sumie z niezbyt rewelacyjnym przeciwnikiem, również kiepsko dysponowanym, bo mogłoby być z kimś lepszym ciężko...

 

Teraz Seattle i chyba wszyscy liczą na powiększenie strony zysków. Oby tylko nie zatrzymać się na pechowej dla nas trzynastce... Tfu, tfu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to 13 okazala sie jednak szczesliwa :D Chociaz z tego co patrzylem na stronce to koncowke chlopaki zaserwowali emocjonujaca... Przed ostatnia kwarta 15 pkt przewagi po czym na 5 minut przed koncem juz tylko 1 pkt. Na szczescie koncowka nasza byla piorunujaca, 17 - 2 przez ostatnie 5 minut :) No ale nie zmienia to faktu ze takiej przewagi w ostatniej kwarcie nie powinni byli roztrwonic... Dobrze ze wszystko sie tak skonczylo. No i fajnie ze Redick w koncu cos zagrac i cos rzucil. Martwi mnie natomiast skutecznosc Lewisa z kilku ostatnich meczow. Dzisiaj to juz przegial pale - 3/19... Rzucal duzo, moze chcial dobic byla druzyne ale raczej mu to nie wyszlo. Jesli zas chodzi o Howarda to tylko patrzec a bedzie pierwsza 40 w karierze :)

Teraz rewanzyk z Suns, jedziemy ich i wtedy juz na pewno wracamy z Zachodu z dodatnim bilansem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porazka z Phonix troszke sie spodziewalem choc nie bylo zle trzeba przyznac Stademire nie istnial przy Howardzie choc raz go zablokowal

 

Sedziowie gwizdali dla Phoenix to bylo widac , pierwszego offensa zlapali dopiero w 4 kwarcie a ile odgwizdali nam w obornie jak bylo to przewinienie w ataku stad te techniczne

 

Ridick troche mu brakuje gry trzeba przyznac ogolnie bylo niezle dobry przeciwnik , no i gonilismy ich caly mecz troszke szczescia brakowalo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę rozpisywał się o meczu, ale wielka szkoda, bo mogliśmy go wygrać, przegrywając od początku do końca. Gdyby Lewis trafił za 3 pkt na 3 s przed końcem przy prowadzeniu Suns dwoma punktami... Tak w ogóle, to Lewis zagrał fatalnie, Marion robił z nim co chciał, a na dodatek Rashard nic nie trafiał. Zabrakowało tych kilku jego celnych rzutów, a przecież zagrał na fatalnym procencie. Być może trzeba było ostatnią akcję ustawić pod Redicka, który widać, że jest głodny gry, trafił m.in. chyba z 8 metrów :shock: i w ogóle dał fajną zmianę. Może w końcu Stan się do niego przekona. Bo ta ostatnia akcja była dla niego.

 

Tak w ogóle, to należą się Magic słowa uznania, bo był to chyba pierwszy mecz, w którym musieliśmy odrabiać kilkunastopunktową przewagę z przeciwnika z pierwszej kwarty. Szło nam to opornie, dochodziliśmy już na 4-6 punktów, by Suns znów odskakiwali na 10-13. Tak w ogóle, to w pierwszej kwarcie Suns pokazali, jak należy bronić i grać kontrę. Dla odmiany my zagraliśmy w obronie w ostatniej kwarcie. Szkoda, że tylko w czwartej, bo w niej gra wyglądała naprawdę nieźle. To było to, co chciałbym częściej oglądać. Zabrakło trochę szczęścia i po prostu umiejętności. A poza tym nasza skuteczność za 3 pkt z każdym meczem maleje. Może warto jednak byłoby zastanowić się nad pewną zmianą taktyki. Ale to chyba tylko pobożne życzenia...

 

Tak w ogóle, to Nelson znów pokazał, że niestety nie istnieje, gdy gramy z przciwnikami, których grę prowadzi rozgrywający z najwyższej półki. Niestety Nelson siebie nie przeskoczy.

 

Howard zmiatał pod koszem wszystkich, chociaż 2 czapy dostał. Ale niestety nie ma po prostu wsparcia na deskach. Walczy sam ze wszystkimi. Nie wiem, czy tak długo pociągnie...

 

Teraz Lakers i Warriors. Dobrze byłoby wygrać chociaż jeden z tych meczy. Może Lakers, gdzie nie ma już naszego kata Smusha...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wrazenie ze my z Suns jakos nie potrafimy grac, to samo z Detroit. Nie wiem, jakis kompleks tych druzyn mamy, nie pamietam kiedy z ktoras z nich udalo nam sie wygrac. Niepokoi mnie coraz bardziej gra Lewisa, jasne ze taki zawodnik jak on musi duzo rzucac zeby zdobyc swoje punkty ale ostatnio jego skutecznosc jest tragiczna po prostu... Szkoda tej koncowki bo na prawde gdyby ta trojka byla trafiona to mielibysmy duze szanse na zwyciestwo. No ale faktem jest ze w tym meczu zagralismy duzo lepiej niz poprzednio z Suns i zwyciestwo naprawde bylo blisko. Howard co raz gra swietne mecze, malo meczow niestety w tym sezonie mam szanse obejrzec ale po statystykach patrzac postepy Dwight zrobil na prawde spore. Dzisiaj osobiste troche kiepsko, tylko 4/10 ale punkty i zbiorki wygladaja pieknie :) Mysle ze zarowno z Lakers jak i GSW jestesmyw stanie wygrac, no ale czy uda sie to osiagnac to sie okaze. Oby ten Lewis poprawil skutecznosc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yeah, to jest to :D:D:D . Lakers bez Smusha byli jak dzieci we mgle :wink: .

 

Gdyby nie fatalna trzecia kwarta w naszym wykonaniu (przynajmniej w ataku, bo w obronie nie było źle), to byłoby wcześniej po meczu. Ale i tak wynik cieszy, Orlando zagrało drużynowo, mimo że Howard był pieczołowicie pilnowany. I właśnie po to daliśmy Lewisowi ponad 110 baniek, bo to jednak jest gość, jak trafia. Świetnie zagrała ławka rezerwowych, szczególnie znów Dooling. Tak swoją drogą, to ten Evans, gdyby potrafił lepiej rzucać z dystansu, to byłby ciekawym zawodnikiem. To fajny energizer. W tym meczu 9 pkt, 7 zb i 3 steale :!: . Jakby tak miał grać, to chyba jakoś łatwiej byłoby przełknąć transfer Arizy. Szkoda tylko, że Nelsona pochwaliłem być może zbyt wcześnie :cry: .

Aha, i Redick, mimo że jakoś długo nie grał, znów 8 pkt. Może warto byłoby, żeby zaczął grać troszkę dłużej.

 

Ciekawe jak nam pójdzie z Warriors, którzy grają szaloną koszykówkę. Moje przypuszczenia i życzenia minimalistyczne co do ilości zwycięstw w tej sesji wyjazdowej już się spełniły. Może coś więcej...

 

Ja mam wrazenie ze my z Suns jakos nie potrafimy grac, to samo z Detroit. Nie wiem, jakis kompleks tych druzyn mamy, nie pamietam kiedy z ktoras z nich udalo nam sie wygrac.

Według mnie to jest po prostu kwestia tego, że nie posiadamy playmakera będącego w stanie rywalizować z tymi najlepszymi (Nash, Billups, Parker). Nelson, mając wzrost jaki ma, wyżej głowy nie podskoczy i ci lepsi rozgrywający robią po prostu z nim co chcą, bo on nie ma z nimi szans w obronie. A ponieważ prowadzi grę niezbyt rewelacyjnie (choć i tak lepiej niż w poprzednim sezonie), stąd efekty. Gdyby Nelson miał ze 3-4 cale więcej i dłuższe ręce, wart byłby pewnie znacznie więcej niż nasze extension, bo miałby znacznie większe możliwości zarówno w ataku, jak i w obronie. A tak przy jego wzroście prochu się po prostu nie wymyśli i ci najlepsi rozgrywający rozkładają nas po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy zwyciestwo z Lakersami na ich terenie :) Wycieczke na Zachod juz mozemy zaliczyc do udanych, ale przydaloby sie ja jeszcz efektownie skonczyc i przerwac serie GSW, ktorzy cos sie rozbrykali po tym slabiutkim poczatku... Sa na fali wiec moze byc ciezko no ale mam nadzieje ze ich przytemperujemy troche :) Ciesze sie, ze Redick zaczyna juz grac, na razie po te kilka - kilkanascie minut i mam nadzieje ze z kazdym meczem bedzie tych minut coraz wiecej a co za tym idzie coraz wiecej punktow. Skutecznosc Rasharda sie na szczescie poprawila i oby chociaz tak pozostalo. Marniutko jednak Nelson, meczu standardowo nie ogladalem (ehhh moze przez Swieta uda sie znalezc na jakis czas) ale 2 punkty i 5 asyst nie wygladaja optymistycznie, no i ta jego skutecznosc... No ale zwyciestwo bardzo cieszy, no i ten najlepszy start w historii (wyrownany) :D Teraz powojujmy z Wojownikami i wracamy z Zachodu z 4-1 :D Bede trzymal kciuki przez sen :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to byl chyba najlepszy mecz orlando jaki widzialem w tym sezonie

 

jedyna osoba na minus to Howard i jego straty ale tylko to

 

Sytuacjia gdy sedzia dal mu technicznego za udezenie w ta gabke pod koszem myslalem ze jebne ze smiechu

 

Bogans swietny mecz Nelson tez niezle trafial ogolnie rzuty za 3 ladnie wchodzily

 

piekne zwyciestwo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wycieczka na Zachod naprawde niesamowita, wynik 4-1 biorac pod uwage z jakimi druzynami gralismy to cos pieknego :) Dzisiaj druga w sezonie dogrywka i drugie zwyciestwo po niej. Howard strat od cholery ale zbiorkami i blokami nadrobil :) Chociaz te straty moglby wyeliminowac bo 9 to juz przesada... Fajnie ze Nolson znow cos zagral, szczegolnie ta ilosc asyst cieszy, no i ogolnie dzisiaj wlasciwie wszyscy maja eleganckie statystyki.

Teraz w piatek Indiana u siebie, mam nadzieje ze gdzies na Sopcascie puszcza ten mecz, moze w koncu jakis uda mi sie obejrzec, bo pewnie az milo sie patrzy na to co Magic wyprawiaja :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie trwa przerwa meczu orlando indiana wiec skorzystam 8)

 

Meczyk bardzo przyjemny do ogladania Howard robi swoje w pomalowanym i powieksza liczbę wsadów.Nelson tez gra narazie fajnie i w miare rozsądnie.Właściwie to pierwsza piatka na poziomie.Ale ławka dziś naprawde się stara foyle i evans hustlerzy roku:) evans gra napradwe zajebiscie jak dalej tak bedzie to nie pożałujemy oddania arizy.Foyle walczy walczy i jeszcze raz walczy.I w dzisiejszym meczu te walki wygrywa.Bardzo ładnie.Arroyo mnie rowniez pozywtywnie zaskakuje, zwlaszcza ze dzis ogladalem rowniez mecz z suns i tam tez bardzo przyjemnie wygladala jego gra.Duzo podaje czyli to co powinien robic, az sobie przypomnielm jak sie nim jaralem po pierwszysch paru meczach w barwach orlando gdy gral walsnie w ten sposob.potem troche zaczal dzialac mi na nerwy (zeszly sezon) ale jezeli bedzie gral tak dalej to super.Jedna rzecz ktora mnie zaniepokoila ot to ze w 2 kwarcie zaczelismy grac bogansem i evansem(dooling byl chyba chory czy cos ostatnio) i mimo tego ze naprawde dorze im szlo to przy turku, adonalu i carlosie obok evansa smialo mógł wyjsc redick.Stało sie tak dopiero na 5 min przed koncem 2 kwarty no i szlo rownie dobrze.

 

 

a odnosnie bogansa i evansa to oby tylko trenerowi nie przyszlo wystawianie tego 2 w pierwszej piatce.Jego energia potrzeba jest z ławki.Keith tego nie da. no to tyle narazie mykam ogladać drugą połowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dzisiejszy mecz to typowy przykład jak przegrać wygrany mecz.Orlando grało fajnie w pierwszej połowie ale przy przewadze miałem wrażenie że zaczynają się bawić a w drugiej ta zabawa wyszła im bokiem.Fakt że 12 prowadzenie stracili po jakimś kretyńskim pomyśle wystawienia pewnej piątki przez trenera.A piątka ta to arroyo redick bogans evans i cook :?: :roll: :?: Zaczeło się od celnej 3 briana ale potem swa beznadziejne rzuty a potem run indiany 10-0.i od tamtej pory zaczeli grac z nami jak równy z równym. potem jescze na moment odskoczyli gracze magic z howardem na parkiecie ale na początku 4 kwarty indiana znow miala run 9-0 po ktorym wyszla na proawdzenie. Ogolnie strasznie duzo piłek traciliśmy ale to co wyprawialiśmy z rzutami za 3 w drugiej połowie to ta są jakieś jaja.Tomaszan odpuść sobie ogladanie tego meczu bo możesz nie wytrzymać nerwowo, ja lubie mecze gdzie sie rzuca duzo trójek ale to to byl jakiś koszmar.Szkoda że przegrali 3 mecz przed własną publicznością.Bo tak naprawde fani w orlando nie nacieszyli sie tym ich początkiem sezonu na żywo.szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomaszan odpuść sobie ogladanie tego meczu bo możesz nie wytrzymać nerwowo

Nastawiłem się psychicznie :wink: , więc niestety wiedziałem mniej więcej, czego można oczekiwać :cry: .

Ten mecz został przegrany w trzeciej kwarcie, a nie w czwartej, chociaż ta czwarta była tragiczna, ale trzeba również przyznać, że co Indianie siedział rzut za 3 pkt, to historia (Tinsley walnął dwie trójki z 8 metrów :shock: ). Uzyskaliśmy przewagę 12-15 pkt i zamiast grać spokojnie zaczynamy sobie urządzać konkurs trójek, no i Indiana robi run 10-0. Coś podobnego było z GSW, gdzie Wojownicy w pewnym momencie nie wiadomo z czego zrobili run bodaj 13-2 i z przewagi zrobiły się nici. No ale tam jeszcze udało się wygrać, z Indianą już nie. Inna sprawa, że w czwartej kwarcie był ten słynny już run 9-0 dla Indiany, a chyba w pierwszej 10-2. To w sumie daje już trzy runy w meczu, łącznie bodaj 29-2 dla Indiany :shock: . Każdy, nawet Smith, powinien z tego wyciągnąć wnioski. Tyle tylko, że to się powtarza w niemal każdym meczu Magic, a nie widać, aby Stan i Otis podjęli jakiekolwiek środki zaradcze...

 

Ten mecz pokazał kilka rzeczy, a i mnie zastanawia kilka spraw:

 

1. Czy to wypadek przy pracy (chodzi oczywiście o wynik, nie o grę, bo ta jest ciągle taka sama), czy będziemy dołować :?: Ciągle obawiam się powtórki scenariusza z poprzedniego sezonu, tym bardziej, że gra jaka jest, taka jest. Spodziewałem się, że nadejdzie taki mecz, że będziemy pudłować, a przeciwnik postawi osiłków pod koszem, a i będzie trafiać z dystansu. Tylko, czy jest to jeden wtop, czy nie daj Boże seria. Teraz gramy z Atlantą, która jakoś nam niezbyt leży i jak się przytrafi nam jakaś przykrość, to z czasem może być niefajnie. A tym bardziej szkoda, że u siebie mamy raptem 5-3.

 

2. Czy Stan nie panuje nad zespołem, czy nie ma konceptu gry? W meczu z naprawdę silną kadrowo pod koszem Indianą walimy trójka za trójką. Prowadząc kilkunastoma punktami, zamiast grać spokojnie pod kosz do Howarda, który naprawdę trafiał super osobiste, zamiast wchodzić pod kosz na faule, miotamy trójkę za trójką. Jeżeli to ma być koncept gry Stana, to ja dziękuję, jeżeli oznaka, że nie panuje on nad teamem, to również dziękuję... A już najjaskrawszym przykładem była sytuacja z pierwszej kwarty, gdy mieliśmy piłkę i do końca kwarty było bodaj 27 s, a Turk chyba w 6 s akcji miota za 3 pkt, oczywiście niecelnie, ale nie to jest najistotniejsze, no i Indiana zdobywa jeszcze 2 pkt z akcji. Jak dla mnie, to coś tu jest nie tak... Aha, i znów Bogans oddaje 10 rzutów za 3 pkt. Tak, jakby był pod tym względem orłem i najlepszym snajperem w lidze.

 

3. Czy nadchodzi okres słabszej gry Turka? W poprzednim sezonie też miał serię kilkunastu bodaj meczy na niezłym poziomie, a reszta słabiutka. Oby nie, bo to co dziś grał, to nawet nie była tragedia. Tych kilku punktów Turka również zabrakło.

 

4. Czy znów wracamy do starej fatalnej reguły, że tracimy mnóstwo piłek? Dziś bodaj 23 :cry: , a stratę popełnialiśmy za stratą (w pierwszych 4 minutach meczu mieliśmy już 3 straty). A już "najlepsza" była strata w trzeciej bodaj kwarcie, jak szliśmy z kontrą 3 na 2. I co ciekawe nie bryluje w tym Nelson, który naprawdę na to, na co mu pozwalają warunki, to gra w tym sezonie nieźle.

 

5. Kiedy Smith zobaczy, że bez przynajmniej jednego osiłka pod kosz nic nie zwojujemy? Niby mieliśmy tyle samo zbiórek ofensywnych co Indiana, ale jestem ciekaw, jak to się przełożyło na second chance points? Bo Indiana niemal wszystkie zbiórki ofensywne wykorzystała, my jak połowę, to wszystko. Ale nie tylko o to chodzi. Indiana postawiła 3 osiłków pod kosz (O'Neal, Foster, Murphy), z którymi walczył praktycznie sam Howard, i naprawdę jak nam rzuty nie siedzą, to innej alternatywy po prostu nie mamy. Oczywiście można powiedzieć, że jakbyśmy trafili ze 3 trójki więcej, to mecz byłby wygrany... Tyle, że samymi trójkami można wygrać poszczególne mecze (nawet nie konferencję), a nie mistrzostwo.

 

I jeszcze jeden pozytyw. Jak tak dalej będzie grał i się rozwijał Evans, to szybko zapomnimy o Arizie :wink: . Nie zmienia to jednak faktu, że bez wysokiego zawodnika pod kosz, chociażby jakiegoś średniaka, ciężko będzie coś zwojować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.