Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Lu- Opublikowano 24 Września 2016 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 To nie jest ten dzień, kiedy wystarczy wrzucenie emotikonki z łezką w oku. To nie jest ten dzień, kiedy stać cię na napisanie zdawkowego "dzięki za wszystko, trzymaj się". To nie jest ten dzień... Dziś muszę dać coś więcej z siebie w ramach podziękowania za wszystko co zrobił mój koszykarski idol nr 1, Kevin Garnett, zawodnik który dziś ogłosił zakończenie kariery. Zapewne to dziwne, że niemal 35-letni facet podchodzi dość emocjonalnie do tego, czego nie miał okazji zobaczyć na żywo w Minneapolis, Bostonie, czy w Nowym Jorku, a jedynie dzięki ekranowi telewizora. Taki jest jednak los kibica, a kto kibicem nie jest, tego nie zrozumie. Wzory najczęściej wybiera się w wieku nastolatka. Nie inaczej było ze mną. Początkowo mocno sympatyzowałem z drużyną Charlotte Hornets, bo mieli fajne logo - z szerszeniem kozłującym piłkę. W ich składzie grał Szerszeń ze złotym zębem, Larry Johnson. Larry'ego polubiłem dlatego, że ładował niesamowite slam dunki i był koszykarskim świrem. Na podobnym poziomie polubiłem drużynę Minnesota Timberwolves. Oni też mieli fajne logo - takie z wilkiem rzecz jasna. U nich z kolei grał Chuck Person. Chuck Person nie dunkował i nie umiał grąć w obronie. Potrafił w zasadzie rzucać za 3 punkty, ale co najważniejsze, też był koszykarskim świrem - bił się rękami po głowie, kłócił się z sędziami, trash talkował z Larrym Birdem. To wystarzyło żebym w 1993 roku miał dwóch koszykarskich idoli. W 1995 roku do drużyny Minnesota Timberwolves w drafcie wprost po szkole średniej trafił szczapowaty, cherlawy chłopaczyna o wzroście jakieś 213 cm (oficjalnie pisali, że ma 6-11, ale ewidentnie miał co najjmniej 7-0). Dzięki transmisji na TVP2 meczu Minnesoty przeciwko Phoenix Suns mogłem dowiedzieć się czegoś więcej o tym młokosie. Pokazał sie z naprawdę niezłej strony w obronie, zaliczył jeden spektakularny blok, wykonał kilka fajnych akcji w ofensywnie. Widać było, że chłopak choć jeszcze surowy, to ma naprawdę spory potencjał. I jego też polubiłem, choć początkowo koszykarskim świrem nie był. Na swoim szkolnym plecaku wymalowałem logo Minnesoty Timberwolves i wpisałem markerem chyba połowę ich ówczesniego rosteru - a wielkimi literami było uwzględnione imię i nazwisko: KEVIN GARNETT (Chuck Person już wtedy nie grał w Minnesocie). Gdybym miał obstawić wtedy, ile pierścieni zdobędzie Garnett, powiedziałbym, że ze trzy, może cztery. Niestety czas pokazał, że władze Timberwolves nigdy nie potrafły go dobrze obudować, a do dziś można żałować, że skład oparty na KG, Marburym i Googsie tak szybko się rozleciał. Realna perspektywa wygrania tytułu w Minneapolis miała miejsce chyba tylko raz, gdy trzon drużyny tworzyli Cassell, Sprewell i rzecz jasna KG. Ciekawe, czy gdyby Sam Cassell nie złapał kontuzji, to czy Wilkom udałoby się wyelimować LA Lakers w Finale Konferencji Zachodu? W Minnesocie Garnettowi nie udało się zdobyć mistrzostwa, ale zdobył tytuł MVP. Pamiętam, że przez parę dni na studiach chodziłem dumny jak paw (jak pisałem, kto nie jest kibiem, nie zrozumie). Na mistrzostwo trzeba było jeszcze trochę poczekać - do czasów kiedy KG złączył siły z Paulem Piecem i Rayem Allenem w Boston Celtics. Finały NBA przeciwko LA Lakers na długo zapadną mi w pamięć. KG nie grał może w nich najlepiej i zasadnie nie zdobył tytułu MVP Finałów, jednak takiej determinacji w osiagnięciu założonego celu, intesywności w grze, zaangażowania w defensywę jak wówczas nie widziałem chyba u żadnego sportowca za wyjątkiem Michaela Jordana w słynnym Game 6 vs Utah Jazz. Fajnie było oglądać Boston w czasie, gdy byli zdrowi. Wtedy nawet Kendrick Perkins wydawał się zawodnikiem, który potrafi grać w koszykówkę. Niestety kontuzja KG, a później sprzedaż Perkinsa spowodowały zmierzch drużyny z Bostonu. Potem był bardzo nieudany epizod w Brooklynie. Na szczęście półtora roku KG wrócił do korzeni i w wyniku wymiany z Nets przeszedł do Wolves za Thaddeusa Younga. Trudno było sobie wyobrazić lepsze miejsce na zakończenie kariery, a kibice niewątpliwie byli zachwyceni tym ruchem managementu:https://www.youtube.com/watch?v=riojqRjkkMohttps://www.youtube.com/watch?v=6_tnQdHU7Vg Po cichu liczyłem, że sezon 2015/16 nie był ostatnim w wykonaniu KG, wszak pokazał, że jeszcze trochę paliwa w baku zostało:https://www.youtube.com/watch?v=o8xCDvWQ20U Niestety, nie będzie okazji zobaczyć Go już na parkiecie w oicjalnym meczu NBA. Szkoda, bardzo chciałem zobaczyć ten benefisowy występ. Pewnie nie rzuciłby 60 punktów jak Kobe, ale przecież to nie to byłoby najważniejsze. KG, oglądać Ciebie na parkiecie było wielką przyjemnością. Dziękuję i wiem, że "ANYTHING IS POSSIBLE" !!! https://youtu.be/Wcz_kDCBTBk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
montana Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 smuteczek Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bogut Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 https://twitter.com/Enes_Kanter/status/779475662675451904 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dnc Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 https://twitter.com/Enes_Kanter/status/779475662675451904Brak szacunku? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bogut Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Wręcz przeciwnie, jest tam hashtag respect Garnett był jednym z największych trash talkerów w lidze więc pożegnanie go tym samym nie jest w sumie niczym dziwnym a KG przez swoje zamiłowanie do polowania na graczy spoza Stanów ma w lidzę trochę wrogów. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ptak Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 ja mam stosunek obojętny, ale dziękuje mu za zdobycie tytułu dla Bostonu. choćbym nie wiem jak nie znosił jakiegoś zawodnika, to w koszulce Celtów zawsze jest na plusie, a jak daje im pierścień to już w ogóle szacunek. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jack Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Z pewnością jeden z najlepszych koszykarzy w historii. Tylko po jaką cholerę on siedział tak długo w tym Minneapolis? Trwanie w Timberwolves skutecznie wyeliminowało go z pierwszego szeregu gwiazd w historii ligi. W ciągu 12 sezonów w Minnesocie najlepszymi zawodnikami z którymi miał okazję grać byli Gugliotta, młody Marbury, Szczerbiak, Terrell Brandon, nieogarnięty Billups, stary Sprewell, stary Cassell, Ricky Davis. A i oni wpadali do składu tylko na chwilkę. Jednym słowem dramat. Garnett sam ciągnął ten wózek i sukcesy jakie odnosiła drużyna są jego jednoosobową zasługą. Te sukcesy to 8 awansów do PO zakończone odpadnięciem 7 razy w pierwszej rundzie i jeden finał konferencji. Timberwolves w całej swojej 27 letniej karierze nie awansowali do PO bez Garnetta w składzie. Z drugiej strony Garnett zarobił w ciągu swojej kariery 335,872,398 dolarów w większości dzięki dwóm przeogromnym kontraktom podpisanym z Wolves. I to nie miłość do kibiców, miasta, klubu trzymała go tam tak długo ale kasa. Mordował się rok w rok z bandą patałachów kasując przy tym forsę, która uśmierzała ból porażek. To taki kamyczek do ogródka tych co nazywają Duranta a wcześniej Jamesa zdrajcą. A teraz wyobraźmy sobie, że Philly zamiast z nr 3 brać Stackhousa bierze Garnetta a w kolejnym sezonie z nr 1 Iversona. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mistrzBeatka Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Jack nie jestem za bardzo w temacie kasy garnka ale nie uwazasz ze w innym teamie tez by dostal suty kontrakt? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jack Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Jack nie jestem za bardzo w temacie kasy garnka ale nie uwazasz ze w innym teamie tez by dostal suty kontrakt? Wszędzie dostałby ogromne pieniądze ale wybrał te najwyższe :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cisza Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 (edytowane) https://www.youtube.com/watch?v=08dHO4ScAdU Dziękujemy między innymi za takie chwile - jeden z najlepszych zawodników pod względem umiejętności charakteru i serca do gry. THE BIG TICKET! Edytowane 24 Września 2016 przez Cisza Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wyparlo Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Hah, nigdy nie pomyślałbym jako fan Vince'a Cartera, że będzie on najstarszym zawodnikiem w NBA. O ile Andre Miller, Ray Allen nie podpiszą kontraktów, to VC w nowym sezonie zostanie najstarszym zawodnikiem w sezonie 2016/17. Garnetta najbardziej lubię za okres 2007-2013 w Celtics i te wszystkie "Ubuntu", Boston Brotherhood". To jest jedna z moich ulubionych ekip i tam było czuć te braterstwo. Wystarczy odwiedzić Instagram Garnetta, aby zobaczyć, że dalej utrzymuje doskonały kontrakt z Rondo i Piercem nazywając ich swoimi braćmi. Szkoda, że odniósł kontuzję w 2009, w 2010 i 2012 nie dali rady w G7. Ta ekipa równie dobrze mogła skończyć z 3-4 mistrzostwami, a skończyło się tylko na jednym w pierwszym sezonie. Po odejściu z Celtics w 2013 był koniec KG. Kibicuję Brooklynowi i widziałem większość spotkań Garnetta dla Nets i to był już duży zjazd. Potem Thaddeus Young okazał się dużym wzmocnieniem względem trade'owanego KG do Wolves. Dobrze, że kończy karierę, bo to już było granie na siłę, a Garnett od trzech lat nie był sobą. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szak Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Ale jak to tak? Bez sezonu pożegnalnego, tournee, celebry? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mistrzBeatka Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 po przeczytaniu emocjonalnego posta/u Lu- , uswiadomilem sobie jakie moje zycie bylo puste i bezsensowne, nigdy nie mialem jednego, glownego bohatera Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
matek Opublikowano 24 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 24 Września 2016 Kobe i KG to duet, o jakim zawsze marzyłem, drugim porównywalnym był tylko Kobe+T-Mac. Garnett, jeden z moich ulubionych zawodników ever, teraz już tacy nie przychodzą do ligi... Kobe, KG, Duncan, coś się kończy. Gracze, od których zaczęła się moja przygoda z ligą, zabierają zabawki, a do nikogo nowego nie wyczuwam już takiej sympatii. I już nie będę. A tych gości będzie się pamiętało do końca. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cloud Opublikowano 25 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 25 Września 2016 Z jednej strony smutek, a z drugiej KG już i tak nie był sobą od 2 czy 3 lat. Szkoda, że zdobył tylko jedno mistrzostwo, a nie z 3 lub jeszcze więcej co może byłoby możliwe jakby miał lepszych partnerów. No cóż pozostaje liczyć, że trafi do ligi podobny "świr". http://assets.sbnation.com/assets/533869/garnett_biting_gif.gif Chociaż nie, to jest niemożliwe. :/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alonzo Opublikowano 25 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 25 Września 2016 Był jednym z moich ulubionych koszykarzy ever! Ostatnim grającym z mojej pierwszej listy top20, którą sobie zrobiłem kiedyś w szkole na jakiejś nudnej lekcji. Kibicowałem mu od samego początku pojawienia się w NBA (co roku sobie wybieram 2-3 rookie, których losy śledzę dokładniej). Duet Garnett/Marbury zapowiadał się kozacko. Szkoda, że Steph nawiał. Szkoda zmarnowanych lat grania w pojedynkę. Mistrzostwo Celtics w 2008 jest dla mnie na równi z trzema tytułami Heat. Do innych nie podchodzę już tak emocjonalnie. Anything is possible Kev! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Koelner Opublikowano 26 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Września 2016 (edytowane) myślałem o temacie KB/TD/KG ;] tak jak w latach 90tych był Penny, Grant Hill, Jason Kidd tak później był KG, Iverson,Carter i Pierce ( KB i Duncan na etapie szkoły podstawowej oraz średniej nie wzbudzali entuzjazmu ;]) Kevin Garnett ,sezon MVP ,sztuka od Peelera. Garnett akurat był po drugiej stronie barykady ale jechał Webbera jak dziewczynkę nie lubiłem jego zachowań oraz pyskówek , znikanie w 4Q ale trzeba gościa szanować. Edytowane 26 Września 2016 przez Koelner Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
josephnba Opublikowano 26 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Września 2016 Ten mecz leciał na C+! Jak dzis to pamiętam, nawet lekko w szoku byłem, bo peeler za czasów gry w Wolves był dobrym ziomkiem Garnetta. 8 lat w pierwszej rundzie, serce do gry i kontrakt, który przyczynil się do lokautu w '99. Bluzgi, nieczyste zagrywki, charakter, twarda defensywa, pogoda ducha, ale też zniknie w koncowkach, czy głupie, nieprzemyslane decyzje To wszystko samo pojawia się mi w głowie kiedy myślę o DaKidzie, Big Ticketcie czy jak go tam później nazywali Jeden z ostatnich prawdziwych wojowników w tej maslanej lidze dla panienek w rurkach. To już decinitywny koniec ery, złotej ery lat 90tych, odszedł ostatni Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Elwood Opublikowano 26 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Września 2016 (edytowane) W temacie: Poza tematem - jest jeszcze Wunderkid, zwłoki Half Men Half Breath. Do tego Fish wciąż ćwiczy na 2 gały. Jeszcze nie śpiewamy smutów The Doors Edytowane 26 Września 2016 przez Elwood Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Paavo Opublikowano 26 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 26 Września 2016 (edytowane) Kolejny element układanki pod tytułem: Koniec pewnej epoki. Wiem, truizm, ale cóż rzec. Od samiutkiego początku obserwowałem jego karierę z uwagi na początkową niechęć związaną z tym że przychodził do ligi bez Collegu i zdania co do tego kim zostanie w lidze były podzielone. Potem było już dużo fajniej, zwłaszcza trzygłowy smok mi zapadł w pamięć, uczciwie mówiąc po cichu liczyłem wtedy na tytuł dla Minnesoty. A tak w ogóle to również doskonale pamiętam tamten mecz transmitowany na TVP, Włodek wtedy jarał się Garnettem trochę, bo parę zagrań mu się udało, niestety jednak wiąże się z tym nie najlepsza informacja dla Ciebie, drogi kolego: stara dupa z Ciebie I pewnie narażę się tutaj fanom Kobego Bryanta, ale po odejściach Duncana i Garnetta nie mogę się oprzeć wrażeniu że cały ten cyrk był zwyczajnie niestosowny. A przecież tak naprawdę KB go kompletnie nie potrzebował, bo można go lubić czy też nie, ale był koszykarzem absolutnie wybitnym, odnoszę wrażenie że to łzawe przedstawienie wyreżyserowała liga. Kasa misiu, kasa... Dobrze że TD i KG uniknęli tego losu Zostanie mi tylko ludzik na pamiątkę starych czasów http://prntscr.com/cmh6u6 P.S. Aha, jeszcze to mi się przypomniało: Edytowane 26 Września 2016 przez Paavo Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się