Skocz do zawartości

Random Shit 2016/2017


Fudzi

Rekomendowane odpowiedzi

ktoś otworzy watek finałów? myślę, że będzie ciekawa dyskusja i poczytałbym  a nie czuje się na siłach samemu go rozpocząć.

Czekamy do ostatnich minut żeby ktoś nie wytrzymał i wrzucił wątek bez opisu by go potem przez 2 dni jechać, że mógł się postarać jak już wątek zakłada ;-)

 

Drażni mnie trochę narracja Król James kontra Hydra ze złotego stanu. Zaryzykuję, że Cleveland bez Jamesa też, może nie bez problemu, dokulali by się do finału na Wschodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekamy do ostatnich minut żeby ktoś nie wytrzymał i wrzucił wątek bez opisu by go potem przez 2 dni jechać, że mógł się postarać jak już wątek zakłada ;-)

 

Drażni mnie trochę narracja Król James kontra Hydra ze złotego stanu. Zaryzykuję, że Cleveland bez Jamesa też, może nie bez problemu, dokulali by się do finału na Wschodzie.

Predzej dokulaliby się do PO jeśli już używać tego określenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ogólnie jeśli chodzi o LiAngelo to już teraz mówi się, że jego sufit to Micheal Beasly po ogarnięciu głowy. Jeśli chodzi o LaMelo to może być naprawdę fajny zawodnik, ale czeka go mnóstwo pracy. Gdzieś też czytałem, że obaj mogą zacząć grać z ławki na UCLA, właśnie przez to jak byli poprowadzeni w Chino.

 

 

 

Norlander i Parish mówili za to ostatnio, że LiAngelo nie jest nawet materiałem na gracza NBA i w UCLA będzie zakopany w rotacji, mówię tylko co słyszałem, bo jakoś poczynań rodziny Ballów nie śledzę na youtubie za często.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałem o suficie. Spotkałem się z tą samą opinią, że on na 100% będzie bench playerem w UCLA - przynajmniej na początku. Jak mu szczęście dopiszę to będzie jak Beasly w Bucks - czyli roles for ever. 

 

LaMelo ponoć też przez to słabe przygotowanie do gry na wyższym poziomie, zanim trafi do pierwszego zespołu trochę minie. Stawiam, że najmłodszy Ball będzie bardziej lottery pickiem, niż top 3 jak Lonzo.

 

Chyba jakieś 99,999% koszykarzy było by super happy robiąc karierę jak Beasley, jakby nie było.

 

Nie śledzę w ogóle tych Ballów, ani nie interesuje mnie koszykówka poniżej NCAA, ale gdzieś kiedyś czytałem że poza Lonzo to tam materiału na NBA nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie to zastanawiało - z jednej strony ludzie hejtują denne organizacje, jak Pelicans i Kings, śmieszki-heheszki, a jak trzeba ocenić gracza który gra w takiej dennej organizacji, to smieszki, bo nie robi playoffów.
 
Nie ogarniam.
 
Tzn. domyślam się, że tutaj dochodzi case koniecnzości przeforsowania swojej tezy, but still.

Ta proponowana wymiana jest dla Pels w normalnych warunkach koszmarna, bo oddają 24-letniego franchise playera i biorą jeden z najgorszych kontraktów w lidze, nie wiem jak coś takiego można forsować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał wybierać kogo chcę do zespołu to KAT>AD

Wess sam wchodzi do PO i gra MVP sezon (pomijam tu fakt, że ciężko wokół niego coś zbudować).

DMC widać za ile poszedł, więc wiadomo, że mniej.

 

Jest - Durant, George (choć nie w obecnej sytuacji LAL - liczę że przyjdzie z FA, ale jest wart więcej imo niż Davis), LBJ, Kawhi, Curry.

 

Mówimy o oddaniu 2. picku w drafcie, który ponoć jest naj od lat, o oddaniu DAR, który imo będzie all starem (nie mo williams type) za kolesia który w net ranking ledwo się mieści w pierwszej setce ligi. Który ma super staty, które do niczego nie prowadzą bo PO ogląda w TV.

 

Ale dlaczego masz wyżej KATa, który na tle Davisa kompletnie niczym się nie wyróżnia. To jest jakaś gruba akcja. AD podobnie jak Westbrook sam poprowadził Pels do PO, mając porównywalnie przeciętny support, z tą różnicą, że Davis zagrał w tych POs bardzo dobrze, a Westbrook pomimo kosmicznych statline tak naprawdę ssał pałę. Wartość DMC trzeba ustalać samemu, a nie patrzeć na to zrobił Vlade idiota(teraz jeszcze ludzie piszą, że to świetny trade był, lol). Na koniec - skąd Ci się wzięło to, że AD gra c***owo w ataku skoro przez większość rs miał obok siebie otoczenie rodem z Sixers dwa lata temu - 58TS .198 ws/48 to nie są cyfry które choćby stoją obok słowa "słaby".

 

edit: aha mówimy o 2 picku w drafcie, który w ogóle się jeszcze nie odbył, to nie jest żaden argument żeby z tych picków robić asset do wymiany top5 grajka w lidze

Edytowane przez LeweBiodroSmoka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zawsze mnie to zastanawiało - z jednej strony ludzie hejtują denne organizacje, jak Pelicans i Kings, śmieszki-heheszki, a jak trzeba ocenić gracza który gra w takiej dennej organizacji, to smieszki, bo nie robi playoffów.
 
Nie ogarniam.
 
Tzn. domyślam się, że tutaj dochodzi case koniecnzości przeforsowania swojej tezy, but still.

 

Forsowanie swojej tezy tu raczej nie gra roli, po prostu ludzie mają jakieś skrzywione perspektywy przy tych ocenach - ten sam winning bias co przy okazji tytułów. Bardzo podobny przykład, tylko na dalszym stopniu rozwoju: Kevin Love.

 

3 lata temu: 80% ludzi hejtuje: nabija puste staty, nie powąchał PO, looser, nie rozważa się w rankingach top graczy w NBA ludzi, którzy nigdy nie grali w PO.

 

Teraz: szerokie grono piewców, Love gra najlepszy basket życia, rozpierdala Celtów, so impressive, so inspirational, 20-10 - WOW

 

Co się zmieniło: zamiast w słabych, wiecznie połamanych Wolves na zachodzie, gra w topowym teamie u LeBrona, lol. Jak na ironię, indywidualnie gra dużo gorzej niż wtedy w Wolves.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://www.reddit.com/r/nba/comments/6e6xfq/giving_lebron_a_pass_for_the_2007_finals_is/

 

autor postu ma sporo racji, jeśli LeBron faktycznie goni kozę, to nie powinniśmy mu jednak odpuszczać tych finałów 2007, które były tak jednostronne, że wszyscy woleliśmy o nich zapomnieć i już z powszechnej świadomości umknęło jaki LeBron był w tych finałach beznadziejny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lebron miał wtedy koło 22-23lat. Litości. Bo znowu wychodzi na to, że lepiej żeby jako dzieciak odpadł w 1 rundzie niż doszedł do finałów gdzie grał z wielką trójką z SAS i nie zdziwię się jeśli cały zespół SAS pracował aby wyłączyć Lebrona bo o resztę nie trzeba było się bać.

 

Dla mnie ta Twoja nienawiść do Lebrona to już choroba. Zwłaszcza że koniec końców to gość, którego ani nie znasz, ani on nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, a zachowujesz się jakby nie wiadomo co Ci w życiu zrobił.A to wszystko pod sprytną przykrywką off topowej rozkiminki o kozie, byle tylko szpilkę wbić. Założę się, że Cie nawet nie interesuje zdanie innych po prostu naszła Cię ochota aby pojechać Lebrona po przeczytaniu tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedł jako gówniarz z bandą scrubów i trafił na świetnie funkcjonujące San Antonio w swoim prime, czyli Duncan blisko szczytu możliwości, Parker i Manu w primie.. Przerosły go finały zdecydowanie i tutaj one w dużym stopniu idą na jego konto. Ale to liczenie 6-0 czy 3-4 jest chore, bo dla mnie lepiej dojść do finału i w nich przegrać niż odpaść w I rundzie, ale nie zepsuć sobie statystyk finału. To 6-0 to typowo 'amerykańskie' podejście do statystyki i niektórzy to przenoszą dalej. Bezsens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lebron miał wtedy koło 22-23lat. Litości. Bo znowu wychodzi na to, że lepiej żeby jako dzieciak odpadł w 1 rundzie niż doszedł do finałów gdzie grał z wielką trójką z SAS i nie zdziwię się jeśli cały zespół SAS pracował aby wyłączyć Lebrona bo o resztę nie trzeba było się bać.

 

Dla mnie ta Twoja nienawiść do Lebrona to już choroba. Zwłaszcza że koniec końców to gość, którego ani nie znasz, ani on nie ma pojęcia o Twoim istnieniu, a zachowujesz się jakby nie wiadomo co Ci w życiu zrobił.A to wszystko pod sprytną przykrywką off topowej rozkiminki o kozie, byle tylko szpilkę wbić. Założę się, że Cie nawet nie interesuje zdanie innych po prostu naszła Cię ochota aby pojechać Lebrona po przeczytaniu tego.

a ty nawet nie przeczytałeś tego posta (za dużo literek?), ale przyleciałeś z psychoanalizą, żeby zasłonić swoją wątłą piersią typa, którego nie znasz ani nawet nie ma pojęcia o twoim istnieniu

 

ps King Durant w wieku 23 lat robił 30.6ppg na 65%ts w finałach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tylko mówię, że nie powinniśmy mu tego odpuszczać i to brać pod uwagę, co Wy znowu z tą chorobliwą nienawiścią? autor postu, który wkleiłem ma tutaj zwyczajnie wiele racji

 

gdy 22-letni MJ dostawał baty od Celtics Birda i McHale'a to robił linijkę 44/6/6 na TS 59% i pobił rekord playoffs rzucając 63 pkt

 

22-letni Lebron w 2007 miał 22/7/7 na TS 42%, ceglił całą serię niemiłosiernie i zamiast rzucać game winnera wolał podawać to pieprzonego Varejao

 

i nie rozgrzeszajcie go bo ten sam LeBron, który zniszczył w pojedynkę pistons w ECF

 

to się nazywa choke i warto o tym pamiętać, że finały 2011 nie są odosobnione  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo dla mnie lepiej dojść do finału i w nich przegrać 

No widzisz, a dla innych lepiej dojść do finału i wygrać wszystkie, w których brało się udział, zawieszając przy tym poprzeczkę, której jak widać samozwańczy król nie będzie miał okazji przeskoczyć. Bagatelizowanie 6/6 i 3/7(8?) jest jak wmawianie innym, że medal za 12 miejsce też ma wartość. Więc tak, bezsens.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, a dla innych lepiej dojść do finału i wygrać wszystkie, w których brało się udział, zawieszając przy tym poprzeczkę, której jak widać samozwańczy król nie będzie miał okazji przeskoczyć. Bagatelizowanie 6/6 i 3/7(8?) jest jak wmawianie innym, że medal za 12 miejsce też ma wartość. Więc tak, bezsens.  

dlaczego lepiej odpaść w I rundzie niż wygrać kilka serii i dopiero wtedy odpaść?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do LeBrona i finałów 2k07 to konsensus chyba jest taki, ze jak ktoś lubi LeBrona to powie, że przejście Detroit to zajebiste osiągnięcie i należy zignorować finały, jak ktoś nie lubi LeBrona to powie, że to skaza na legacy, bo zagrał słabo, jak ktoś miałby oceniać obiektywnie to powie, że Wschód był słaby, więc LeBron zabrał bieda-team do finałów, ale tam czekali kapitalni w obronie Spurs, a Lebron miał chyba najgorszy suppport ever w finałach, więc musiał zagrać kaszanę, skoro najlepszym obwodowym jakiego miał w składzie był Daniel Gibson, a za sidekicka robił Drew Gooden.

 

Ziew.

 

Ogólnie obecne gwiazdy pod względem oceny legacy mają o tyle trudniej, że poziom defensyw jest dużo wyższy, talentu jest dużo więcej, więc takiego superstara jest dużo łatwiej zatrzymać. I potem mamy Duranta chokera, LeBrona chokera, Curry'ego chokera, Paula chokera, Bryanta chokera, a kiedyś to inaczej było, sami napierdalacze byli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, a dla innych lepiej dojść do finału i wygrać wszystkie, w których brało się udział, zawieszając przy tym poprzeczkę, której jak widać samozwańczy król nie będzie miał okazji przeskoczyć. Bagatelizowanie 6/6 i 3/7(8?) jest jak wmawianie innym, że medal za 12 miejsce też ma wartość. Więc tak, bezsens.  

 

Napisałeś bezsens i nawet podpisałeś, że bezsens, więc ja już nie mam nic więcej do dodania. Nick skreśla cię na starcie z dyskusji ;) Dla mnie dalej, bo 6/15, a nie 6/6, bo nie podałeś choćby jednego argumentu za tym, że lepiej zebrać wpierdol od Birda w I rundzie niż w finale od Duncana. Ba, to drugie niesie większą nauczkę niż pierwszorundowy exit.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrzucam fajny post, skoro już trochę zahaczamy o temat dawnych czasów:

 

While we’re waiting for the Finals to start, I thought I’d share some of the interesting tidbits I have observed in my 20 years of following the league. Maybe some of the older hoop heads on /r/nba can add on to this list as well. Likewise, I’m also curious to hear about what some of the younger fans think about what I have written below.

For context, I started watching the NBA in the middle of the 1997-1998 season. If the stories seem Kobe/Shaq/Vince-centric, its because the Raptors and the Lakers were my favourite teams growing up.

 

Narratives are often re-written by players and analysts as the years go by

  • When Kobe and Shaq were playing together, the narrative was that Kobe piggybacked Shaq to a ring, and that Shaq carried the Lakers. The thought back then was that any of the other elite SGs (McGrady, Iverson, Carter) could also win 3 rings if they had prime Shaq on their team. Fast forward 17 years, and now we have people like Barkley (who was a vocal critic of Kobe 10 years ago) saying that Kobe was the one who carried Shaq to three rings.

  • Shaq likes to say nowadays that Nash robbed him of two MVPs in 2005 and 2006. While Shaq had a really good shot in 2005 (he was second in MVP voting), he wasn’t very good at all in 2006. In fact, he wasn’t even in the top 10 in MVP voting because he only played in 59 games and averaged 20/9. The actual MVP of that Heat team was D-Wade, who finished sixth in MVP voting that year. But Shaq likes to gloss over that part to boost his own narrative.

Fans tend to forget a lot…and winning changes everything

  • There was a period of 2 years (2004-2006) where Kobe was by far the most hated athlete in all of America. Of course, no one remembers this now, but he was pretty much booed in every arena during those two years. There were two specific reasons: his pending assault case, and the perception that he ran Shaq and Phil Jackson out of town. Over time, and with two rings, he turned from the most hated figure in the NBA to a mythical basketball icon who could do no wrong (especially in China). This same thing happened to LeBron, who I’ve seen go from hero to absolute villain (The Decision), and then back to the hero. I have feeling the same thing will happen with Durant.

  • Prime Shaq averaged 38 ppg and 17 rpg with 3 bpg in the 2000 NBA Finals across 6 games. As thin as his skin is, Shaq from 1999-2002 was by far the most dominant player I have ever seen in my entire life. I have yet to see someone that unstoppable in the playoffs.

  • Forgotten incidents over the last 20 years include Charles Oakley slapping Tyrone Hill over some unpaid debt, Gilbert Arenas bringing a gun to the locker room, the NBA trying out a new ball that everyone hated during the start of the 2006-2007 season, LeBron/Nike confiscating a tape of Jordan Crawford dunking on LeBron in a summer scrimmage, Shaq refusing to say Kobe’s name for 2 years, Shaq dissing Pat Riley on his way out of Miami, Shaq dissing Jerry Buss on his way out of LA, Shaq dissing Stan Van Gundy (notice a theme?), Lebron making fun of Dirk during the 2011 Finals, Carmelo appearing on a “Stop Snitchin” DVD telling people to stop snitching, Karl Malone hitting on Kobe’s wife and Kobe calling him out on it, Nas dissing Kobe in the song “These Are Our Heroes”, everyone hating Vince Carter for refusing to give up his starting spot at the 2003 ASG to Michael Jordan, Mariah Carey’s Jordan dress at the ASG, Tracy McGrady jinxing himself by saying he was finally ready for the second round while up 3-1 only to lose in 7 games, Kevin Garnett getting rocked in the face by Anthony Peeler, etc.

  • People forget that Tim Duncan led the Spurs to an NBA championship in his sophomore year, without Ginobili and Parker. He won back to back regular season MVPs in 2002 and 2003. He damn near averaged a quadruple double averaged 24/17/5 with 5 blocks in the 2003 Finals. He won 5 rings but is literally never brought up in GOAT talks even though he has more MVPs, Final MVPs, and the same amount of rings as Kobe.

Advanced stats have completely changed the game

In 2001, Jerry Stackhouse averaged 30 ppg while shooting 40% from the field. In today’s league, he would be considered an inefficient chucker and would probably be criticized non-stop. Back then however, it was considered normal that he, Allen Iverson and others all averaged in the high 20s while shooting below 45%. Iverson, for example, won the 2001 MVP shooting 42% from the field. Nobody gave a crap about shooting figures as long as the shots were being taken by the best players.

Around 2008 however, with the rise of Lebron and with peak Kobe in full effect, is when the stats revolution began. Outlets like TrueHoop disliked Kobe and felt that based on advanced stats, he was an overrated and inefficient chucker who wasn’t very clutch. Meanwhile, Lebron, by advanced measures, was by and far the best player in the league (which at the time was not a popular opinion). This eventually evolved to things like TS% and other metrics being considered “true” stats of relevance among basketball fans.

Mike D’Antoni’s Seven Seconds or Less (SSOL) offense changed the league

You have to understand that before the SSOL Suns in 2004-2005, 90% of the league played a defense oriented game that was slow, methodical and isolation heavy. The SSOL Suns completely changed this and revolutionized the offensive side of the ball with their pace and space offense with smaller lineups (Amare at center, Diaw at PF) and crisp passing.

This eventually evolved into the Heatles playing small ball in their prime (Bosh at center, Lebron at PF), which eventually evolved in the 2014 Spurs running a clinic on pace and space to beat that same Heat team. In 2017, if your team doesn’t play pace and space basketball, its now considered bizarre (see: Knicks trying to instill the Triangle).

Each generation believes they’re looking at the GOAT

When I first started watching the NBA, MJ was the unquestioned GOAT and anyone who dared mentioned Kobe, Duncan, and others were virtually shut down. Fast forward 20 years and now the narrative among fans is starting to skew. Saying MJ is the GOAT over LeBron is now a debate rather than a foregone conclusion because fans are writing about how MJ had hall of fame help, worse competition, time off for retirement, etc. While these may or may not be true, the fact that MJ’s accomplishments are now being downgraded to boost LeBron is something I never thought I’d see.

This is the best the league has ever been

I know a lot of people on here look back fondly at whatever time they started watching the league. For me, I have fond memories of Allen Iverson, Vince Carter’s 360s, and Frobe. But once in a while I will go back and actually watch some of the games from the early 2000s and realize that we are truly living in a golden age of NBA basketball.

The NBA back when I started watching was a lot of post play, isolations, and terrible field goal percentage. The 2003-2005 era in particular was a weird time because the Pistons and Spurs were grinding teams to a halt with scoring dipping to the 70s and 80s. Off the court as well, a lot of superstars were constantly getting in trouble (AI, Jason Kidd's domestic abuse case, Kobe's case, etc.).

Nowadays however, the game is all about speed, pacing, passing, and wholesome superstars who stay out of trouble off the court (Curry, Lebron). This isn’t even without mentioning the HD coverage, the 24/7 clip availability, a deep talent pool, and the fact that you can watch games anywhere and anytime.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo dla mnie Shaq jest GOAT - absolutny dominator i przecież by go zatrzymać zmieniano przepisy w NBA. Oczywiście jego lenistwo sprawiło że nie przeskoczył nawet KAJA w dyskusji o najlepszym koszykarzu ligi...

 

Shaq był fenomenalny, bestia w ofensywie w obronie może nie dawał rady na pickach ale na pewno nie był tam tyczką... On absolutnie niszczył ligę

 

A tak w ogóle to ja kompletnie nie rozumiem jak można wstawiać rok 2007 jako argument anty LE Bronowy.. Tu alkurat wielki sukces że do tego finału wszedł.. Szans na zwycięstwo nie miał i nie widze powodu do jakiejś wielkiej krytyki- choć na pewno zagrał słabsze finały niż seria z Detroit to jednak mam wielki szacunek za to co zrobił

 

Jeśli jakiś okres Le Brona jest jego skazą to finały z Heat bo nawet w połowie meczu nr 5 finałó 2013 fani Le Brona jak Lorak pisali że James nie ma już żadnego startu do Jordana bo ten nigdy przenigdy nie był tak pasywny w finałach

 

Za to James odkąd jest w Cavs gra na niewiarygodnym poziomie takim jak miał Shaq czy Jordan .... Gdyby każdy finał grał na takim zaangażowaniu to naprawdę dyskusja Jordan czy Le Bron miałaby wielki sens mimo porażek .. Heat z Le Bronem miało taką przewagę talentu nad resztą ligi jak teraz Golden

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.