Skocz do zawartości

ECF: Detroit Pistons (1) - Cleveland Cavaliers (2)


Kily

Kto i w ilu meczach wygra serię?  

31 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto i w ilu meczach wygra serię?

    • Pistons w 4
    • Pistons w 5
    • Pistons w 6
    • Pistons w 7
    • Cavaliers w 4
      0
    • Cavaliers w 5
      0
    • Cavaliers w 6
    • Cavaliers w 7


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Ja jestem prawie pewny że dla Sashy uda się napsuć sporo krwi dla Ripa, jest w stanie biegać za nim na zasłonach i poświęcać cale siły na obronę, bo po drugiej stronie jest ważna opcją ale nie taką bez której Cavaliers się nie obejdą tym bardizej w serii skrajnie defensywnej gdzie pewnie większość akcji będzie w 90% zależna od Jamesa. Pavlovic jest w stanei zatrzymać dobrych zawodników rywali co pokazał w serii z Nets, gdize nie dał grac dla Cartera,

hehe taaa, udało mu się, nie przeceniajac możliwości cartera, to jednak Hamilton jest o wiele szybszym i zwrotniejszym zawodnikiem, to taka wersja ala Miller Reggie, Pavlovic był zagubiony kompletnie

Straszna szkoda, ale LeBron ma nauczkę, aby nie oddawać nikomu piłki, w końcowych minutach, bo mógł sam. Wypracował zupełne wide open dla BigZ i Marshalla, które gdyby wpadły, mielibyśmy zwycięstwo w bardzo trudnych warunkach. Sędziowie pozwalali gospodarzą na bardzo fizyczną grę o czym najlepiej świadczy całe 0 FT LBJ-a. Wielka szkoda, ale znowu okazuje się, że w Cavs za bardzo nie ma nikogo poza LeBronem zdolnego trafić decydujący rzut. :?

 

Jordan rules w takich warunkach działały idealnie, jednak stwarzały sporo pozycji innym, które nie były dostatecznie wykorzystywane. Przede wszystkim nic nie trafialiśmy z dystansu i to po prostu trzeba poprawić. Brawa dla Z, który mimo zerwania swojego najważniejszego rzutu dobrze sobie radził jako pierwsza opcja do zdobywania punktów.

 

Po stronie Pistons uznanie przede wszystkim dla trójki Sheed-Billups-Hamilton, którzy w czwartej kwarcie trafiali jak automaty. Zdecydowanie zawiódł Prince, którego po Ripie bałem się chyba najbardziej, ale on zupełnie nie miał dnia, w czym nieco pomógł mu LeBron dobrą obroną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja jestem prawie pewny że dla Sashy uda się napsuć sporo krwi dla Ripa, jest w stanie biegać za nim na zasłonach i poświęcać cale siły na obronę, bo po drugiej stronie jest ważna opcją ale nie taką bez której Cavaliers się nie obejdą tym bardizej w serii skrajnie defensywnej gdzie pewnie większość akcji będzie w 90% zależna od Jamesa. Pavlovic jest w stanei zatrzymać dobrych zawodników rywali co pokazał w serii z Nets, gdize nie dał grac dla Cartera,

hehe taaa, udało mu się, nie przeceniajac możliwości cartera, to jednak Hamilton jest o wiele szybszym i zwrotniejszym zawodnikiem, to taka wersja ala Miller Reggie, Pavlovic był zagubiony kompletnie

Przede wszystkim przeciwko Nets cała obrona skupiała się Carterze, co chwila do pomocy schodzili James i Hughes i dlatego to tak rewelacyjnie działało. W przypadku Hamiltona na takie coś pozwolić sobie nie można było, co w połączeniu z jego nietypową grą daje takie a nie inne efekty. A Sasha i tak robił co mógł przeciwko jemu.

 

Straszna szkoda, ale LeBron ma nauczkę, aby nie oddawać nikomu piłki, w końcowych minutach, bo mógł sam. Wypracował zupełne wide open dla BigZ i Marshalla, które gdyby wpadły, mielibyśmy zwycięstwo w bardzo trudnych warunkach. W ogóle nie wiem po co taki Marhall w takim momencie na parkiecie, skoro nigdy nie trafia w takich momentach. Wielka szkoda, ale znowu okazuje się, że w Cavs za bardzo nie ma nikogo poza LeBronem zdolnego trafić decydujący rzut. :?

 

Sędziowie pozwalali gospodarzą na bardzo fizyczną grę o czym najlepiej świadczy całe 0 FT LBJ-a. Jordan rules w takich warunkach działały idealnie, jednak stwarzały sporo pozycji innym, które nie były dostatecznie wykorzystywane. Przede wszystkim nic nie trafialiśmy z dystansu i to po prostu trzeba poprawić. 1/10 to prawdziwa tragedia i to w największym stopniu przyczyniło się do 37% z gry. :?; Gdybyśmy dobrze trafiali, to LeBron miałby z 15 asyst. Brawa dla Z, który mimo zerwania swojego najważniejszego rzutu dobrze sobie radził jako pierwsza opcja do zdobywania punktów.

 

Po stronie Pistons uznanie przede wszystkim dla trójki Sheed-Billups-Hamilton, którzy w czwartej kwarcie trafiali jak automaty. Zdecydowanie zawiódł Prince, którego po Ripie bałem się chyba najbardziej, ale on zupełnie nie miał dnia, w czym nieco pomógł mu LeBron dobrą obroną.

 

Detroit my�lami sš już w finale

Dobry tekst. ;)

 

Reasumując cholernie szkoda, bo była świetna okazja wyraźnie ułatwić sobie drogę w tej serii, ale nie ma co narzekać, jeszcze całkowicie nic straconego. Ta seria to defensywne piekło. To tyle tak na szybko. Później może coś dopisze.

 

GO CAVS!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, gdyby ta trojka (wide open) wpadla to Lebron bylby bohaterem z triple double (jedna asysta) itd, itd. Coz mieli swoje szanse, Ilgauskas mial swietna pozycje, zreszta tak to bylo przygotowane, ale tez sie zgodze, z Barkleyami, ze Lebron musi czasme byc bardziej samolubny. A juz napewno w decydujacych momentach spotkania, jak sam powiedzial w rywalizacji z NJ. Ta sytuacja to idealny layup, a przy jego umiejetnosciach zawisania w powietrzu ( ile razy zemy to widzieli) moglo by byc 2+1. Dobrze spisal sie w pierszej polowie, ale w drugiej, coz 10 punktow to napewno nie szczyt jego mozliwosci w playoffs (najnizszy dotychczas dorobek punktowy tegoz awodnika w po)

 

Ale jak pisalem, gdyby czy to Z trafil czy ta trojka LH to Bron bylby teraz wychwalany za zespolowa grei za to ze nie jest samolubny. Tak to juz jest, takie sytuacji jak ta nie idzie jednoznacznie sklasyfikowac, bo czego by nie zrobil w tej sytuacji bedzie labo dobre albo zle w zaleznosci od skutecznosci tej akcji. A akcja zakonczyla sie kontra Pistons, i jednym wolnym Billumsa. Aaa i w koncowce nizle uderzyl za trzy, w ogole postawa Sheeda, bloki (jeden na Bronie taka sowita, co go do ziemi pociagnal) swietnie zagral. Licze na taka wlasnie rywalizacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cavs jako zespol zagral OK jednak LB zagral bardzo slabo, byl to jego najnizszy dorobek punktowy (10 pkt) w historii wystepow w playoff. Ta ostatnia akcja kompletnie idiotyczna... jak mozna przegrywajac 2 pktami i wchodzac pod kosz gdzie wlasciwie nie mial go juz kto przyblokowac oddawac pilke bo ktos rzucal trojeczke... Oczywiscie gdyby siadlo bylo by pewnie zwyciestwo ale po co ryzykowac w tak waznym momencie... nie mniej jednak dzis Det bylo zdecydowanie do ogrania i Cavs tego nie wykorzystali na wlasne zyczenie. Nie wiem czy jeszcze powtorzy sie taka szansa dla Cavs ze Tloki beda tak kiepsko grali u siebie... wiec szkoda tego meczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta ostatnia akcja kompletnie idiotyczna... jak mozna przegrywajac 2 pktami i wchodzac pod kosz gdzie wlasciwie nie mial go juz kto przyblokowac oddawac pilke bo ktos rzucal trojeczke....

LeBron zrobił to, czego zrobienie było konieczne. to nie była sytuacja z rodzaju tych, jak piszesz, że nikt nie mógł go zatrzymać. podwoił go tam bodajże RIp i jeszcze z pomocy dochodził Ra (mnóstwo bloków, więc szedł prawdopodobnie na kolejny). w takich sytuacjach należy podać do niekrytego partnera. nawet Jordan tak robił, więc proszę, nie pisz tu o jakimś kompletnym idiotyzmie tej akcji, bo głupoty wygadujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż meczu szkoda, ale nie będę jakoś tam lamentował - okazało się, że co niektórych proroctwa jakoby Cavs mieli zostać zmiażdżeni itd, okazały się bardzo dalekie od prawdy, bowiem mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać, gdyby nie parę głupich błędów. LeBron owszem mógł sam skończyć, ale jeżeli wypracował wide open (i to jeszcze jaki) DMArshowi a ten mimo wszystko pudłuje, to największe pretensje trzeba mieć do tego drugiego, że spudłował. Mieliśmy kilka okazji, zeby to wygrać, jednak pudłowaliśmy w końcówce jak szaleni, więc nie ma co się dziwić porażce. Mówi się trudno, następny mecz to będzie zapewne co innego - widzimy jaką taktyką obrali Pistons, powinniśmy się teraz jakoś do tego ustosunkować i zagrac jak najbardziej skutecznie ;) Przede wszystkim musimy grac więcej w pomalowanym ,trafiać wide openy (których było jednak trochę) i myślę, że jesteśmy w stanie spokojnie wygrać w następnym stpokaniu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż meczu szkoda, ale nie będę jakoś tam lamentował - okazało się, że co niektórych proroctwa jakoby Cavs mieli zostać zmiażdżeni itd, okazały się bardzo dalekie od prawdy, bowiem mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać, gdyby nie parę głupich błędów.

to samo można powiedzieć o Pistons, że robili głupie błędy, chyba, że meczu nie widziałes, problemem cavs są ich 'sztwyne' nadgarstki, a zresztą od zawsze takie mieli kiedy jeszcze był tam T.Brandon

co ciekawe jak oglądam ich teraz i dziesięc lat temu za fratello to nasuwa mi się jedna myśl, oni dalej grają najbrzydszą i najnduniejsza koszykówke, i chyba za Marka Price też tak było

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy LeBron miał czysta sytuacje. Może i był pół kroku przed Tayem, ale on musiałby tą piłkę zapakować aby mieć pewność, że wpadnie. Na 100% nawet jakby był faul to by mu gwizdnęli. James był nie jednokrotnie faulowany w tym meczu i co z tego wyszło wszyscy wiemy - 0 ft. Ani śladu po jego star bonusie sprzed roku, i pomyśleć jakie D-Wade miał traktowanie w PO w zeszłym roku... no ale takie życie. Wielokrotnie miałem zastrzeżenia do tego co uchodzi Detroit w obronie w tym sezonie na LeBronie i wiele sie nie zmieniło pod tym względem. Z jednej strony można mu zarzucić, że był za mało agresywny. Z drugiej strony można go bronić, bo jak był agresywny to nie mógł kupić gwizdka i to zniechęca do ciągłego atakowania kosza. Jednak suma sumarum James zagrał po prostu spokojnie i mądrze. Można się czepiać jego 10pkt, ale tylko i wyłącznie dzięki jego postawie ci wszyscy role playerzy z Cleveland mogli w tym meczu błysnąć. To się właśnie nazywa "makes his teammates better". LeBron pół meczu starał sie aby ściągać na siebie jak największą ilość graczy Pistons, aby następnie odgrywać do partnerów na czystych pozycjach i trzymać w ten sposób wynik. Przeszło 70% koszów AV, Ilgauskasa, Goodena były jego zasługą i do jego kompletnej gry, leadershipu brakowało jedynie punktów. Dla mnie jest to mądra, spokojna i dojrzała gra. Nic nie robi na sile, gra spokojnie, praktycznie nie popełnia błędów i dowalić sie jedynie można jedynie do jego punktów, ale z drugiej strony ile miał jeszcze razy próbować LeBron zanim by mu w końcu coś gwizdnęli? Kto wie, czy nie było by wtedy już po meczu. James na tym punkcie kariery nie jest efektywny na dystansie, on jest efektywny blisko kosza i jak jeszcze nie może kupić gwizdka to LeBron przestaje być efektywny nawet jako scorer. Oczywiście w tym sezonie znacznie poprawił swoją technikę rzutu, ale to nie zmienia wiele, bo dalej na dystansie i pół dystansie jest mało efektywny i przede wszystkim mało regularny. Oczywiście jako zawodnik się rozwija, znacznie lepszym jest obrońcą, zaczyna raczkować w post, poprawił technikę rzutu, ale dalej zdobywanie punktów opiera na penetracjach i faulach. Dopiero ma 22 lata więc jestem pewny, że będzie jeszcze zabójczy na pól dystansie w swojej karierze. Kto wie? Może już w przyszłym sezonie. No ale póki co w tych PO bardzo ładnie wychodzą jego braki w grze na dystansie, której potrzebuje aby być efektywny jako scorer.

 

edit:. No i jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Pamiętam jak LeBron zarywał rzuty w końcówkach w tym sezonie. Często zdarzało mu się rzucać przez dwóch obrońców z 9m na ostatnie sekundy i aż doszło pewnego razu do sytuacji kiedy goście z TNT go skrytykowali i powiedzieli, że aby wygrać mecz musisz zrobić "the winning play", czyli najczęściej podać do partnera na wolnej pozycji jeśli nie możesz oddać dobrego rzutu. Jaki to dziwny zbieg okoliczności kiedy po tych słowach oglądałem innego Lebrona w końcówkach, który jak miał znakomitą okazję to zdobywał punkty, a jak nie to oddawał piłkę partnerowi na wolnej pozycji. Co więcej, w wywiadach zaczynał nawijać coś w stylu "sometimes you have to do the winning play, the right winning play". Zmierzam do faktu, że James uczy się "jak grać" na krytyce jego osoby i trochę nad tym ubolewam, że praktycznie nic nie wynosi od swoich kolegów z teamu, a tym bardziej od trenerów, bo najzwyczajniej w świecie jego Coach nie jest w stanie go odpowiednio pokierować. Mike Brown nie potrafi podpowiedzieć mu jak powinna wyglądać jego gra aby być jeszcze lepszym, dlatego liczę, że bez względu na wynik tych PO, to James wreszcie dostanie jakiś autorytet w postaci trenera, który pokieruje jego rozwojem. Trenera doświadczonego, z prawdziwego zdarzenia, który nie będzie sie bał powiedzieć i skrytykować Jamesa za to co robi lub jak gra. Na rynku teraz jest trochę takich trenerów, Mike Brown mam wrażenie, że hamuje rozwój LBJ (nie licząc defensywy) i pora na gościa na stanowisku Head Coacha, który ruszy grę LeBrona i Cavs z punktu B do punktu C. Bez względu na wynik tej serii, Mike Brown powinien zostać zastąpiony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tą ostatnią akcję Lebron faktycznie mógł kończyć, ale tak widać Brown rozrysował to i zrobił co mu trener kazał.

 

Nie wiem mam mieszane uczucia co do tego meczu lepiej mi się na Cavs patrzyło, ale jakby to dziwnie nie brzmiało to egoizmu Jamesa mi brakowało trochę w tym meczu, nie wiem po prostu czy Pistons to team, który da się pokonać z grającym tyle pod partnerów Jamesem, zwłaszcza końcówki jakoś granie czy na Ilgauskasa czy na Marshala jakoś do mnie nie przemawia w decydujących monetach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe taaa, udało mu się, nie przeceniajac możliwości cartera, to jednak Hamilton jest o wiele szybszym i zwrotniejszym zawodnikiem, to taka wersja ala Miller Reggie, Pavlovic był zagubiony kompletnie

 

No cóz nie będe ukrywał że się pomyliłem względem tego. Aczkolwiek należy pamietać że to dalej jest G1, a seria zapowiada się na długą, więc to są dopiero poczatkowe analizy które mogą ulec znacznej zmianie, czyli nie jestem jescze na straconej pozycji. Pragnę też zauważyć że Pavlovic był cieniem samego siebie w tym starciu, zagubiony, niepewny, przygaszony, przestraszony. Widać było że jest rookie, często jego błedy wynikały z zagubienia i oprócz akcji gdzie Ripowi wpadało jak automat dało się kilka razy zauważyć jak niepotrzebnie schodzi bliżej gracza w pomalowanym, odpuszcza krycie swojego zawodnika, zostaje tak jakby było przejście w kryciu. To wraz z dobrym dniem Hamiltona który był nie do zatrzymania innych rezultatów przynieść nie mogło. Zobaczymy jak będize dalej ale po tym meczu mam wrażenie skrajnie słabej i głupiej postawy Pavlo oraz dnia kata Ripa który po prostu wychodizł po zasłonie, odwracał się przodem od kosza i rzucał dziurawiąc siatkę..

 

Nie wiem mam mieszane uczucia co do tego meczu lepiej mi się na Cavs patrzyło, ale jakby to dziwnie nie brzmiało to egoizmu Jamesa mi brakowało trochę w tym meczu, nie wiem po prostu czy Pistons to team, który da się pokonać z grającym tyle pod partnerów Jamesem, zwłaszcza końcówki jakoś granie czy na Ilgauskasa czy na Marshala jakoś do mnie nie przemawia w decydujących monetach.

cześć Van. ;) Troszkę dziwne jest to co piszesz, bo z tego co pamiętam bardzo często i głownie ty narzekasz że LeBron monopolizuje gre Cavaliers, więc kiedy teog nie robi, gra altruistycznie do granic możliwości to brakuje Ci jego egoizmu. ;) Szukasz zasady złotego środka?;] Możesz się zawieść, bo w żadnej drużynie nie znajdizesz. :)

 

A co do Jamesa to napisze po prostu swoje zdanie bez cytowania. Podobała mi się jego gra z początku, defensywa Pistons była nastawiona na jego monopolizm a tutaj gra z partnerami, James wyłączony, koncentrujący obronę a jego koledzy spokojnie kończą mając mniejsza presję rywala związaną z nastawieniem na LeBrona. To przynosiło efekt, Cleveland grał dobrze, miało sporo skutecznych akcji a D rywali dalej nie wiedizała co się dzieje bo raz że James praktycznie nie rzucał, a tylko rozgrywał a dwa Cavs cały sezon grali jumperkami a tutaj zaczeli ostro najeżdzac na kosz, grać agresywnie do środka, coraz to pustosząc pierwsza linie obrony Tłoków. Trzeba jednak przyznać że z czasem brakowało troszkę LeBrona jako lidera, osoby która to ciągnie i na jej punkty można zawsze liczyć. Jeśli chodzi o końcówkę to ja uważam że jeżeli już zabrnęliśmy w ten ślepy punkt gry offensywnej bez shootów LBJ'a to jedynym słusznym rozwiązaniem jest granie tego konsekwetnie nawet w najważniejszej akcji. James był zbyt wyłączony i słabo dysponowany by mógł tutaj coś zmienić przy takiej defensywie, w związku z czym uważam za słuszne zagranie do Ilgauskasa który trzymał wynik dla Cavaliers w końcówce co chwila dobrymi akcjami na tablicach(tj tipy). Za złe uważam jedynie zagranie na daleki dystans, przeciez Z kończył wtedy z pod kosza więc trzeba było szukac możę jakiegoś scięcia z jego udziałem, 6-7 metr to nie było to co potrzebne, conajmniej o 2 metry trzeba byłoby to zagranie przesunąć.... Podsumowując Brown w tym momencie nie dał ciała,a po prostu nie do końca ustawił dobrze akcje, granie do Ilgauskasa było potrzebne, była to właściwie jedyna w tamtym momencie rozgrzana, dobrze dysponowana opcja Cavaliers, trzeba było zagrac tylko bardizej do środka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta ostatnia akcja rzeczywiście pozostawia wiele wątpliwości, jednak dla mnie jedno jest pewne, gdyby Lebron próbował sam zdobyć punkty zrobił by to. Prince'a zostawił w tyle, a Sheed nie miał szans biegnąc od drugiej strony kosza i będąc w takiej odległości od Lebrona zablokować go. Z resztą sami pisaliście przed meczem, że Lebronowi nie straszne żadne bloki :wink: .

 

Według mnie gdyby próbował kończyć to wsadem to zdobyłby punkty.

Jednak na pewno nie można go obwiniać za porażkę, ponieważ miał ostatnią akcję, wypracował dla kolegi czystą pozycję i mógł już tylko liczyć na celny rzut partnera, tyle, że to jest gra zespołowa i nie zawsze wszystko zależy od ciebie.

 

Niektórzy maja pretensje do Jamesa, że prawdziwy lider powinien w takich sytuacjach brać ciężar ostatniego rzutu na siebie, ale to do mnie akurat w tym momencie nie przemawia. Po pierwsze Lebron nigdy nie był jakimś świetnym graczem jeśli chodzi o game winner'y, poza tym być może to Brown tak kazał rozegrać tę ostatnia akcję, a może James po prostu wiedział, że jest słabo dysponowany rzutowo w tym dniu, a sędziowie mu nie sprzyjają i wolał oddać plikę lepiej ustawionemu koledze.

 

Tak czy inaczej to dopiero 1 mecz i Cavs pokazali, że mogą powalczyć, tyle, że sama walka nic nie da, ja nadal stawiam na 4-2 dla Tłoków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak obejrzyj sobie powtórkę na ESPN, widać gołym okiem, że tylko Tay Prince biegnie za LeBronem i nie ma pomocy Sheeda. LeBron miał czystą sytuacje, aby doprowadzić do remisu prostym layupem.

widziałem ją nie raz. z prawej miał Tay'a, po lewej Ripa (chociaż on za dużego znaczenia nie odgrywał) i z pomocy szedł Ra - a że to oznaczało wolnego Marshalla, to LeBron podał, bo tak należy robić. proste.

 

Van, z tego, co mi wiadomo, to Brown nie rozrysował tej ostatniej akcji w taki sposób. James miał sam kończyć ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cześć Van. ;) Troszkę dziwne jest to co piszesz, bo z tego co pamiętam bardzo często i głownie ty narzekasz że LeBron monopolizuje gre Cavaliers, więc kiedy teog nie robi, gra altruistycznie do granic możliwości to brakuje Ci jego egoizmu. ;) Szukasz zasady złotego środka?;] Możesz się zawieść, bo w żadnej drużynie nie znajdizesz. :)

 

częst i głównie ja narzekam :? kiedyś faktycznie coś takiego o monopolizowaniu pisałem, ale po pierwsze już jakiś czas temu a po drugie nie pamiętam żebym to jakoś bardzo często powtarzał :)

 

tak poza tym myślę, że mylisz trochę pojęcia monopolizowanie i egoizm to niekoniecznie musi oznaczać to samo Nash przecież monopolizuje grę Suns jak cholera, ale egoistą przecież nie jest 8)

 

KarSp problem z tym złotym środkiem, o którym mówisz polega niestety na tym, że Cavs i Lebron żeby wygrać z Pistons muszą go znaleźć zwłaszcza, że to chyba takie trudne w tym konkretnym wypadku nie powinno być bo jakoś właśnie udawało się im godzić w zeszłorocznej serii z Pistons ofensywne zdobycze Lebrona z wszechstronnym i zespołowym graniem więc ten złoty środek, o którym piszesz akurat wasi Cavs przynajmniej jak dla mnie mieli i do tego muszą wrócić.

 

Jeszcze jedno zgadzam się, że zespołowość jest ważna i cholera w sumie odegranie do partnera jakoś strasznie złym wyjściem w tej sytuacji nie było, ale mimo wszystko jak ma się gwiazdę formatu Lebrona i nie jest on akurat w sytuacji gdzie jest podwojony na piątym metrze i musi jakiegoś fade-awaya rzucać a role player, do którego podaje w tych ostatnich sekundach nie nazywa sie Robert Horry to jednak wolałbym żeby to gwiazda i lider drużyny ten rzut oddawał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak obejrzyj sobie powtórkę na ESPN, widać gołym okiem, że tylko Tay Prince biegnie za LeBronem i nie ma pomocy Sheeda. LeBron miał czystą sytuacje, aby doprowadzić do remisu prostym layupem.

Co do tego nie ma zadnych watpliwosci, albowiem Sheed zapytany w wywiadzie udzielonym zaraz po meczu, powiedzial, ze nie szedl na zadna pomoc, ale na zbiorke.

 

Według mnie gdyby próbował kończyć to wsadem to zdobyłby punkty.

Wsadem w takiej sytuacji? Nigdy. To byl idealny layup jak juz wczesniej pisalem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego nie ma zadnych watpliwosci, albowiem Sheed zapytany w wywiadzie udzielonym zaraz po meczu, powiedzial, ze nie szedl na zadna pomoc, ale na zbiorke.

.

gosh, panowie, co powiedział, a co robił, to dwie różne sprawy. najważniejsze jest to, że zostawił Marshalla i poszedł w kierunku LeBrona. gdy tylko James to zauważył to podał do wolnego DM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wsadem w takiej sytuacji? Nigdy. To byl idealny layup jak juz wczesniej pisalem .

Jmy, przypominam ci, że to był Lebron, może zapomniałeś :wink: , ale on nie z takich sytuacji pakował piłkę do kosza.

Pamiętny wsad nad Duncanem czy kiedy przeleciał nad Barbosą. Myślę, że jeśli wszedłby w dwutakt na pełnej dynamice to bez problemu zrobiłby wsada, tym bardziej, że Tay był już z tyłu i szanse na zablokowanie Jamesa były zerowe.

Co do Sheeda to ja tam nie widze nawet cienia szansy, że on szedł na blok, bo po prostu nie miał żadnych szans na zablokowanie Brona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.