Skocz do zawartości

Phoenix Suns(2) vs San Antonio Spurs(3)WCSF


Graboś

Phoenix Suns - San Antonio Spurs  

22 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Phoenix Suns - San Antonio Spurs



Rekomendowane odpowiedzi

Też zaczyna mnie męczyć postawa antyfanów Phoenix. Ja rozumiem, że ich trener jęczy, zawodnicy czasami coś palną, ale bez przegięć. Przecież do jasnej ciasnej wygrywają, o czym świadczą bilanse, a w playoffs walczą zaciekle i pasji im odmówić nie można. Pamiętam, jak za czasów Lakers i 3-peat lubiłem się z moimi ówczesnymi "współwyznawcami" ponabijać z Kings. Oni również myśleli, że są najlepsi, ale ciągle jakieś "dziwne rzeczy" im stawały na drodze. Też mieli trenera płaczka. Ale na litość Boską, przecież Lakers ich wtedy przy każdej okazji w playoffs pokonywali i wskazywali miejsce w szeregu. Jeziorowcy byli wówczas jak rowerzysta opędzający się od upierdliwych, oszczekujących kundli :) Wystarczyło mocniej popedałować albo wypłacić z buta i załatwione. Obecni Lakers póki co tych nowych Suns nie zdołali jeszcze pokonać, a mimo to bije arogancja od fanów złota i purpury. A przecież tym razem to jakby ktoś inny jedzie na rowerze :P

 

Kij z tym, że Suns nawiązali walkę jak równy z równym z kto wie czy nie najlepszą druzyną pozostającą w playoffs. Kij z tym, że są chwaleni za to, że potrafią też zagrać bardziej fizycznie - że wreszcie to u nich widać, nie tak jak w poprzednich sezonach. Kij z tym, że jest 2-2 i mieliby szansę wyjść na prowadzenie, ale nie będą mieć dwóch ważnych zawodników do dyspozycji. Ważne jest dla niektórych tylko to, że jeśli odpadną, będzie to niby oznaczać, że są za słabi na walkę na najwyższym poziomie i że "oczywiście" będzie to kolejne już potwierdzenie na nieskuteczność ich podejścia do tej gry...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałem tylko dodać, że 10 lat temu przez to samo głupie przekroczenie linii, znacznie bardziej wydymani zostali Knicks. zawieszono praktycznie pół składu, rozłożono na dwa mecze, z 3-1 zrobiło się 3-4 i wakacje. TO można nazwać wypaczeniem wyniku. wtedy nie zmieniono przepisów, więc nie ma co się dziwić, że i tym razem pozawieszano zawodników. ale, cholera, to tylko jeden mecz. Suns jeszcze nie przegrali i wcaje się nie zdziwię, jak wywalczą game 7.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż - sytaucja jest troche nieprzyjemna - jestem całym sercem za Spurs i Timem jednak lepiej jesli sprawa odbyłaby się na boisku bo jeśli Spurs wygrają serię niezależnie 4:3 czy 4:2 to fani Suns albo antyfani Spurs będą mieli pretekst do mowienia ze sedziowie zrobili im ustawke. niby mnie zbytnio nie rusza zdanie takich kolesi ale zawsze takie gadanie jest denerwujace. A tak poza tym mam nadzieje ze dzis w nocy nie zdarzy sie nic sensacyjnego i Duncan z reszta zrobia to co maja zrobic - bo wg mnie sprawa az tak oczywista nie musi byc - jeszcze 3:2 nie ma i tzreba wyjsc na boisko i walczyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm no cóż nawet gdyby Horry kopnął Nash'a w tył głowy z pięty ( w sumie to kto wie :) ) to byłoby, że Nash udaje i za przeproszeniem Bell to skurywsyn. Fani Lakersów rozpamiętują sytuację sprzed roku, mimo że już w tym DOKŁADNIE TA SAMA DRUŻYNA pokazała im kto jest wyżej. Dla mnie Suns to elita ligi, a ich gre ogląda się wcale nie gorzej od Lakersów, a 2-2 z SAS o czymś świadczy... Jak widać frustracja jest ponad czasowa..

A że AS i Diaw wbiegli na boisko to cóż emocje, a śmieszy mnie jak to się mówi, że Duncan to co innego bo wbiegł, żeby bronić kolegów z zespołu. Hmm więc po co wbiegli AS i Diaw? Bo broni w ich rękach nie widziałem, a że dali się ponieść emocjom to normalne. W sumie zawieszenie dyskusyjne, ale moim zdaniem jednak słuszne.

Mimo wszystko i tak domyślam się retoryki następnego postu kibiców Lakers : Nash to aktor Bell to sk****syn, a Stoudemire i Diaw to watażkowie, herszci, zbóje, gangsterzt czy jak to tam kto woli.

 

 

Mnie nic nie boli... No moze czasem głowa, ale to tylko jak nadchodzi lato Twisted Evil

 

Nie tylko Ciebie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaku mnie osobiście męczą durne teksty jak te poniżej:

 

Naprawde niektorych niechec do Suns jest tak wielka, ze bronia Horrego i niedlugo zaczna tu wmawiac ze to Nash sam na niego wpadl i polecial na bande.

Najbardziej mnie to smieszy ze to koalicja fanow Lakersow jest taka anty Suns i stara sie wmowic ze Horry nic zlego nie zrobil, ze to Suns i Nash sa ci zli. Az tak bardzo was bola te porazki z tego i poprzedniego roku panowie ze obiektywnie nie mozecie osadzac danych sytuacji ?

Hmm no cóż nawet gdyby Horry kopnął Nash'a w tył głowy z pięty ( w sumie to kto wie :) ) to byłoby, że Nash udaje i za przeproszeniem Bell to skurywsyn. Fani Lakersów rozpamiętują sytuację sprzed roku, mimo że już w tym DOKŁADNIE TA SAMA DRUŻYNA pokazała im kto jest wyżej. Dla mnie Suns to elita ligi, a ich gre ogląda się wcale nie gorzej od Lakersów, a 2-2 z SAS o czymś świadczy...

Jak widać frustracja jest ponad czasowa..

Mimo wszystko i tak domyślam się retoryki następnego postu kibiców Lakers : Nash to aktor Bell to sk****syn, a Stoudemire i Diaw to watażkowie, herszci, zbóje, gangsterzt czy jak to tam kto woli.

 

Mógłby mi ktoś wyjaśnić o co dokładnie chodzi :? ja tu uchodzę pewnie za największego hatera Suns a nie pisałem nic o tym, że Horry nie chciał Nasha sfaulować a wręcz przeciwnie. Najlepsze jest to, że pierwszą osobą, która w tym temacie zaczęła bronić zachowania Horry'ego i w jakiś sposób starać się go wytłumaczyć był kibicujący Cavs heronim po nim podobną opinię wyraził Pietras i chyba Graboś a po reakcjach takich jak te, które zacytowałem wyżej można by wnioskować, że co najmniej z 10 kibiców Lakers przepełnionych jakąś frustracją wypisuje tu faktycznie takie głupoty jakie im niektórzy zarzucają.

 

Obecni Lakers póki co tych nowych Suns nie zdołali jeszcze pokonać, a mimo to bije arogancja od fanów złota i purpury. A przecież tym razem to jakby ktoś inny jedzie na rowerze

szczerze nie wiem czy to co bije z moich wypowiedzi na temat Suns to arogancja, ale jeśli tak to na pewno nie jest ona spowodowana tym, że Suns pokonywali Lakers w PO. Od czasu kiedy jestem kibicem tej drużyny Spurs też pokonywali Lakers w PO, podobnie jak Jazz czy Pistons a miałem i mam sporo szacunku dla każdej z tych drużyn.

 

Po prostu jak doskonale wiesz są osoby, które są haterami Lakers bo mają coś przeciwko grającym tam zawodnikom czy ich kibicom i jak widać mogą być również haterzy Suns.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kij z tym, że Suns nawiązali walkę jak równy z równym z kto wie czy nie najlepszą druzyną pozostającą w playoffs. Kij z tym, że są chwaleni za to, że potrafią też zagrać bardziej fizycznie - że wreszcie to u nich widać, nie tak jak w poprzednich sezonach.

Jakby nie patrzec to ciezko sie z tym nie zgodzic...

 

No i co by nie mowic, jestem lekko zaskoczony ta serią. Moze gdyby nie te wszystkie glupie zachowania Suns, ciągłe płakanie, ich wypowiedzi krążące od wielu wielu juz miesiecy, no i wisienka na torcie czyli to jak zrobil z siebie kretyna Stoudamire ostatnią wypowiedzią, to moze i mieliby szacunek u co poniektorych. A tak, coz, na szacunek trzeba sobie zasluzyc nie tylko grą. Brzmi to trywialnie ale to fakt - nie sam parkiet sprawia ze jestes szanowanym koszykarzem / szanowaną druzyną.

 

Inna sprawa, co zdaje sie danp wspomnial. Nash zostal kilka razy tak potraktowany, ze jak by bylo tak z Kobem to bym sie ladnie w*urwil, przyznaje.

 

Co do kwestii sportowych, to z niecierpliwością czekam na 4:30 :) Mam nadzieje ze równowaga swiatu zostanie przywrocona i przynajmniej jedna para pojdzie w ta strone w którą bym chciał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe uwielbiam to forum, jak ktos chce sie wyzyc to zapraszamy, zawsze mozna komus przygadac :)

Panowie jak widac sa dwa obozy i dwa spojrzenia na ta sprawe, dla jednych faul umyslny z checia zrobienia krzywdy dla innych przypadek/mocny faul majacy na celu zatrzymanie akcji, plus aktorstwo Nasha. Chyba obie strony sie nie dogadaja, zreszta juz niczego nie zmienimy, teraz albo Suns pokaza ze moga wygrac nawet mecz5 i potem 6, moge tez przegrac bez dwoch grajkow mecz 5 a potem wygrac 2 pozostale, niech to juz sie rozstrzygnie na parkiecie.

ps-nie bylbym soba gdybym nie zakonczyl tak, obojetnie jak sie skonczy ta seria to smieszne dla mnie jest ze druzyna prowodyr (chyba tu nie ma watpliwosci?) bedzie oslabiona brakiem gracza nr7 albo 8 w kolejnosci waznosci, a druzyna "pokrzywdzona" zagra bez swojego gracza nr2 oraz powiedzmy gracza nr 6/7. Te przepisy sa chore...

ps2-oby tylko nie bylo dzisiaj w nocy polowania na kosci i proby wymuszenia bojki, kar i zawieszen ze strony Suns, latwo wprowadzic Burke'a ktory "pchnie" Parkera w 4 rzad trybun

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomnialem o jednym.

 

Van nie masz co sie frustrowac ani dziwic. Przyjdzie taki nowy jeden z drugim i od razu pieprznie podsumowanie z gory do dolu jak by wszystkich znal i we wszystkim sie orientowal. Co tam, niewazne co kto mowil, grunt to generalizacja i olanie faktow. Najlepiej to po prostu zignorować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post pod postem ale minelo troche czasu wiec daje...

 

Niesamowity mecz, niesamowite emocje, dawno juz tak sie nie denerwowalem. Spurs, grajac miejscami totalną padakę pokazali ze sa wielką drużyną. Wyszli z wielkich opresji w ostatniej chwili wychodzac na prowadzenie.

 

Bowen pokazal ze nie tylko umie kopac w jaja, ale sam ma jaja, ta jego trojka wygrala wlasciwie ten mecz.

 

Jedna rzecz mogla poirytowac na maxa, a mianowicie 1.5 min przed koncem "ofens" Ginobiliego. Ze tez sedziowie nabrali sie na tego bezczelnego flopa Ryżego, żenada.

 

Jeszcze jedno - fakt faktem, suns zagrali na Duncanie rewelacje (poza 3ą kwartą)

 

W piątek pewnie poleci krew, ale mam nadzieje ze Spurs dobiją juz tą serie do konca. Oby.

 

To tyle na razie, trza by ochlonac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i ja wtrącę jeszcze swoje 3 grosze do dyskusji o faulu z 4 meczu.

 

Trudno mi się zgodzić z tymi, którzy atakują Horry'ego. Mam wrażenie, że jazda na niego wynika nie tyle z samego faulu, co z kary jaką liga nałożyła na AS i BoDi. To drażni najbardziej - rozumiem to. To osłabienie drużyny, która teoretycznie powinna być w zaistniałej sytuacji beneficjentem.

 

Ale płakanie, że "faul brutalny", że "Rob to zbój", że "mógł go złapać, zamiast ciskać o bandę" to już ponad wszelką miarę. To, że Nash robi z siebie panienkę to fakt. Widocznie zbyt wiele soccera w życiu doświadczył i włoski styl (aktorstwo nie zaszkodzi, a może pomóc!) próbuje szczepić także na boisku koszykarskim. Ale, że Wy to kupujecie? Proszę Was bardzo, pooglądajcie sobie mecze dawnych Pistons, mecze Knicksów - twarde zagrania Laimbeera czy Oakleya to była codzienność. Nikt nie robił z tego problemu, a i powaleni na parkiet przeciwnicy jakby szybciej stawali na nogi. Zawieszenia były i będą, ale warto przypomnieć sobie jakie czyny były takimi zawieszeniami traktowane. Były wymiany garści, były zapasy, były wyprawy w trybuny i prostowanie kibiców. A w tym momencie zawieszenie otrzymuje człowiek, który zagrał ostrzej, w żadnym wypadku brutalnie. Rozumiem, że dostał ejection, jestem w stanie to pojąć.

 

Co do samego Nash'a - po chwili "udawania trupa", skoczył na równe nogi. Zadziwiająco szybko jak na człowieka, który został zmiażdżony przez bandę. Widział w manewrze Horry'ego coś na czym można było cokolwiek ugrać - kiedy w zderzeniu z Parkerem faktycznie uszkodził nos, problemu nie było, nie było leżakowania i robienia scen. Nie! Nash pokazał jak twardym jest zawodnikiem i - mimo przeoranego nosa - zrobił jednak swoje. Ten sam "twardziel" wybrał inne rozwiązanie w meczu 4.

 

Faul Horry'ego najchętniej nagrodził bym flagrantem. Pamiętacie jeszcze jak zatrzymano J.R. Smitha przy wejściu na kosz poprzedzającym rozróbę z Knicksami? Jak dla mnie pomiędzy tymi wydarzeniami jest przepaść, a bodiczek Roba wygląda niewinnie. De facto, to zachowanie Nasha dodało pikanterii zdarzeniu. Przestańcie mówić o kopniakach w głowę - to naprawdę nie ma związku z TĄ grą. Gra fizyczna z kolei była tym czynnikiem, który zbudował potęgę NBA.

 

To, że Liga łagodnieje to fakt. Ale proszę Was - oczekujcie poziomu, twardości, męskości a nie tylko przyjmujcie to co Wam dają. Jeśli wychowaliście się na dzisiejszej NBA - koniecznie zobaczcie jak wyglądało to w przeszłości (nie tak znowu odległej). Podejście zmieni się diametralnie. Chyba, że od kosza oczekujecie tego co daje Wam piłka nożna...

 

Dodam, że nie jestem fanem ani jednej ani drugiej drużyny. Nasha szanuję, Horry'ego również. Największy problem w zdarzeniu upatruję w durnym przepisie o "oddalaniu się od ławki". Każda sytuacja winna być indywidualnie rozpatrywana.

 

PS. Mam wrażenie, że Stoudemire nie wbiegł na parkiet tylko po to by "popatrzeć co u Steve'a" :)

PS2. Szkoda mi Suns po wczorajszym meczu. Stwierdzę nawet, że werdykt Stu Jacksona wypaczył wynik tego meczu ;) Na zachodzie imponuje mi postawa Jazz i im życzę najlepiej. Także finału konferencji z Suns - z nimi mają większe szanse. Go Suns. Go Horry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i było jak przewidywałem - bardzo ciężki mecz - bardzo było blisko - mimo braku Amare i Diawa Nash z Marionem rozegrali świetny mecz. Odczułem ulgę bo porażka w meczu nr 5 to byłby pewnie koniec serii dla Spurs - z psychologicznego punktu widzenia ciezko bylo by sie podniesc gdy przegrywa sie grajac powiedzmy szczerze z takim handicapem. Brawo dla Manu - wziął ciężar rzuacania na siebie czego w sumie nie spodziewalem sie (mecze na wyjezdzie to nie jego specjalnosc).

GO SPURS ! :D Czas pokazac Utah kto jest najlepszy na zachodzie (choc moze jeszcze nie dzielmy skory na niedziewdziu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faul Horry'ego najchętniej nagrodził bym flagrantem. Pamiętacie jeszcze jak zatrzymano J.R. Smitha przy wejściu na kosz poprzedzającym rozróbę z Knicksami? Jak dla mnie pomiędzy tymi wydarzeniami jest przepaść, a bodiczek Roba wygląda niewinnie. De facto, to zachowanie Nasha dodało pikanterii zdarzeniu.

Po pierwsze to nie robmy z tej gry piłki nożnej, gdzie kazde dotkniecie przeciwnika rownoznaczne jest z faulem. Faul na JRu to faktycznie byl mocny faul za mocny jak na zwykle przewinienie. Natomiast akcja Horry-Nash to jak dla mnie zwykly faul. Nie chce oczywiscie robic z NBA Streetballa, ale Horry byl jak dla mnie tylko spozniony w obronie. Roznica wagowa spowodowala ze Nash odbil sie od Roberta, a nastepnie zagral umierajacego. Dlatego wygladalo to tak brutalnie. Przynajmniej ja to tak widze. Spurs graja agresywanie w obronie, ale brutalami bym ich nie nazwal. Brutalem byl Bowen ktory kopnal z kung fu Szczerbiaka w twarz. Zarzuty ze podstawia nogi pod spadajacych zawodnikow, aby poskrecali sobie kostki to jedna wielka bzdura. Kobe ktory wymuszal faule w ataku uderzajac przy tym obronce (przypadkiem) w twarz czy to lokciem czy reka powinien byc zawieszony? No skad. NBA robi moim zdaniem blad zawieszajac tak czesto zawodnikow. W meczu nr 4 jak dla mnie nalezalo podyktowac faul Horry'ego w obronie i dachy dla Bella i Amare za wstanie z lawki. Usuwanie ich z boiska i zawieszanie to wypaczanie wyniku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to Horry nic specjalnego nie zrobił. Po prostu spóźniony w obronie, wpadł w Nasha, faul jak faul. Tyle że Steve jak nikt inny potrafi świetnie zaakcentować jak to brutalnie został potraktowany. Co do zachowania Amare czy Diawa to ludzie dajcie spokój, adrenalina, czas playoffs, emocje, końcówka meczu, nic dziwnego że wystartowali z ławki. Ale żeby za to zawieszać ? Już bardziej na zawieszenie zasłużył Bell startując z łapami do Roba. A oto co mówi nasz "brutal" o całej sytuacji:

 

Meanwhile, Horry said he was "an old school guy" and that in his early years, his foul would have been no big deal. He said he bumped Nash when he realized he wouldn't be able to get in front of him to draw an offensive foul.

 

"If it would have been anybody but Steve Nash, it probably wouldn't have been two games," he said after the Spurs shootaround. "But you know Steve is a great player, MVP. He's a focal point of the NBA now and they just have to protect their players."

 

Horry said Nash over-dramatized the bump when he went flying into the scorer's table.

 

"I thought I'd just bump him a little bit," Horry said. "As you know, the great acting skills Steve has, when he hit the floor, then flopped and did 'Oh, I'm dying here' - it happens. I really wasn't trying to hurt him. I had no malicious intent to hurt Steve. I like Steve. He's a good person."

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van nie masz co sie frustrowac ani dziwic. Przyjdzie taki nowy jeden z drugim i od razu pieprznie podsumowanie z gory do dolu jak by wszystkich znal i we wszystkim sie orientowal. Co tam, niewazne co kto mowil, grunt to generalizacja i olanie faktow. Najlepiej to po prostu zignorować.

 

Hmm no pewnie najlepiej się nie wypowiadać i zamknąć forum dla garstki osób no nie?

 

Mi nie chodziło, żeby kogokolwiek podsumowywać i uogólniać. Chciałem tylko zwrócić uwagę, jak bardzo niektórzy są zaślepieni nienawiścią do Suns. Owszem Nash może i trochę zagrał, ale wkurza mnie jak to pięknie próbuję się czyścić Horrego. Macie racje mówiąc że Suns to płaczki, ale że jak czytam że nie zasługują na szacunek to zastanawiam się jak można go osiągnąć skoro dobra gra to za mało. No chyba, że każde publiczne narzekanie zmniejsza w waszych oczach szacunek do każdego...

 

Co do Duncana to dla mnie nie ma o czym gadać. co innego wejść delikatnie na parkiet w czasie gdy akcja jest już na drugiej połowie boiska, a co innego wchodzić na boisko, aby bronić kolegi czy wykłócać się o coś.

 

Suns sami sobie spieprzyli tę serię, bo gdyby grali w pełnym składzie to mogliby dziś wygrać, a tak nie widzę takiej opcji. Co do ewentualnych wymówek Suns, to myślę, że nie dojdzie do takiej sytuacji, bo gracze Suns mówiąc coś takiego po prostu by się ośmieszyli. Przecież nikt im nie odbiera tu wygranej, został nałożone kary za konkretne czyny i oni muszą się stosować do przepisów które są jednak, mimo, że niezbyt mądre, to takie same dla wszystkich.

 

To jest post neutralnego kibica tak ? ŚWIETNIE...

 

A co do dzisiejszego meczu to uważam, że jak na brak AS Suns zagrali dobrze. Spurs zrobili to co mieli zrobić wykorzystując osłabienie. Świetny mecz Argentyczyka, dobry ale słabszy od poprzednich Duncana. Dobra była zwłaszcza 4 kwarta w której popis dał Ginobili, a dzieła dokończył w końcówce Bowen. A Suns cóż grali w 6 i potrafili nawiązać walkę, co dobrze wróży na mecz po powrocie z zawieszeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co po niektórzy nowi użytkownicy tutaj się trochę za bardzo przejęli postami heronima, Pietrasa czy moim. Ja w ogóle nie wiem o co wam chodzi. Jestem kibicem Lakers, którzy mają tylu haterów co chyba żadna ekipa w NBA i jakoś nikt nie narzeka, a tuta człowiek napisze swoje zdanie na dany temat, które jest nieprzychylne dla Suns to od razu należy do jakiejś "koalicji antysłonecznej" :wink:

Prawda jest taka, że każdy może interpretować tę sytuację na swój sposób i każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. A fakty są takie, ze to gracze Suns zachowali się nieodpowiedzialnie, dali się ponieść emocjom i to może ich kosztować odpadniecie z PO.

 

 

To jest post neutralnego kibica tak ? ŚWIETNIE...

A czy ja gdzieś napisałem, że jestem neutralnym kibicem :?: :lol: Stawiałem w tej serii od początku na Spurs i chce żeby to oni wygrali. Wszystko.

 

 

Tak poza cała ta sytuacją to muszę przyznać, że jednak widze różnicę pomiędzy Sun sprzed roku czy dwóch lat i na pewno w tej chwili swoja grą zasługują na większy szacunek niż było to jeszcze niedawno. Serie sprzed roku czy dwóch to były niby pojedynki bardzo dobrych drużyn, ale czy Suns grali z Mavs czy ze Spurs to przegrywali raczej łatwo, mimo, że próbowali walczyć, to nie mieli po prostu narzędzi żeby znaleźć się w Finale. Teraz jest już trochę inaczej, walczą naprawdę niemal jak równy z równym i być może wygrają tę serię w co ja jednak szczerze wątpię. Prawdopodobnie meczem numer 4 zaprzepaścili oni swoja szansę na ugranie czegoś w tym sezonie. Przekonamy się w piątek co pokażą w Teksasie.

Jeszcze co do tego szacunku dla Słońc to oni niszczą swój wizerunek głównie poza boiskiem. No bo skoro Amare na konferencji wkręca ludziom, że wbiegł na boisko bo trener mu kazał iść na zmianę to ja się mogę tylko zaśmiać, tyle, że Amare takimi wypowiedziami po prostu robi z siebie pajaca. :?

 

W dzisiejszym meczu Suns po raz kolejny pokazali to o czym pisałem wcześniej, że już mają charakter, którego brakowało w przeszłości. Mimo braku dwóch graczu walczyli bardzo dobrze, prowadzali w San Antonio przez większość meczu i gdyby nie świetna końcówka "Ostróg" to mogłaby być duża niespodzianka. A tak meczu numer 6 w Teksasie i nóż na gardle Nasha i spółki. Ten mecz być może będzie pokazywany na C+ więc można będzie na dużym ekranie zerknąć. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem bardzo zaskoczony tym, jak blisko zwycięstwa byli Suns. Bez dwóch istotnych zawodników nie dość, że grali "błotny styl", który bardziej pasowałby Spurs czy Pistons, to jeszcze byli o włos od sukcesu. Grając w szóstkę! Kurcze, wielki szacunek dla nich za to. Ale od razu również plaskacz w policzek, bo mając inicjatywę przez cały czas, polegli w końcówce. Ale może to przez zmęczenie... Po takim meczu mogą albo dokończyć to, co zaczęli, czyli wzmocnieni ograć Spurs i doprowadzić do decydującego meczu. Albo polec w Texasie, po tym jak być może zostało im w game 5 wyrwane serce. Zobaczymy, ale coś czuję, że odpadną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta rywalizacja ze Spurs tylko pokazuje jak dobrym zepsolem sa Suns. Thomas zagral rewelacyjnie przeciwko Duncanowi, MArion po pierwszej polowie (bylo 44-33) mial 20 pkt i 11 zb. Spurs sa jendak druzyna czwartych kwart. Tak jak z Nggets, nawet kiedy "dali" im prowadzic w odslonie tzreciej, +10 w czwartej defensywnie i konsekwentnie ofensywnie przycisna i dopna swojego. Kluczowa rola Ginobiliego, potem Bowena. W zasadzie ta trojka z jego ulubionej pozycji rzeczywiscie ustalila losy tego spotkania. Coz stalo sie tak jak sie stalo, zawieszenia sa sluszne, jak najbardziej duzo naprawde duzo sie nasluchalem czy tego co na ten temat bebnil Stu Jackson czy Stern i Ci wszyscy sportowi analitycy (no powiedz danp, ze nie bebnili o tym od rana do wieczora, czy Mike and Mike, horny i te wszytkie inne studia) I stwierdzam, jedno, wyklucznia jak najbardziej sluszne i sprawiedliwe. Tyle komentarza.

 

Co do samego meczu, no napewno widac bylo brak czy to Diawa czy Amare. D'Antoni nie zmienil jakos bardzo swojej taktyki dalej byly grane pick'n'rolle tyle ze tym razem rzucali wiecej tych jumperow zamiast wjezdzac na kosz, z wiadomych przyczyn. Co do obrony to D'Antoni gral "nisko" znaczy sie niskim skladem i rzeczywiscie bylem zdziwiony ale to skutkowalo. Oczywiscie do momentu. Duncan mial swoj moment, odrobil szybko te starte z pierwszej polowy, potem go posadzil, co okazalo sie rewelacyjna decyzja,. bo Spurs odnotowali ten run, potem Duncan wszedl, kilka razy podwajany, swietnie oddal do partnerow (wide open) nie inaczej. I posprzatane. Bedzie ciezko Spurs zamknac to jutro i nie wydaje mi sie, zeby do tego doszlo. Czekam na g7 i niespodzianke. A jesli nie to trudno. Aaa, no najsmiesznijsi byli ci kibice Suns przed meczem, a szczegolnie jeden dziad, w kaskach przybyli takich rowerowych ale jeden chyba w baseballowym, no mowie, litosci. Heh, ale przynajmniej sie posmialem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.