Skocz do zawartości

Detroit Pistons (1) - Chicago Bulls (5) - ECSF


InfinitI

Jaki bedzie wynik serii?  

26 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki bedzie wynik serii?



Rekomendowane odpowiedzi

No dzis Byki wreszcie zagrali z lekkim luzem i skutkiem bylo pewne zwyciestwo. Pistons moze i sa mocni, ale problemem Chicago w tej serii byla slaba mentalnosc. Po prostu nie byli soba w ani jednym z pierwszych trzech meczy. Pamieci krotkiej nie mam i widzialem dokladnie co sie dzialo w serii z Miami. Heat chocby ustawili caly zespol na Dengu to ten i tak trafial 10 na 15 rzutow przez rece. Skutecznosc Bykow byla porazajaca i zadna obrona na swiecie nie byla by w stanie ich zatrzymac. To jest jump shooting team, jesli sedzi im jumperek to tylko mozna starac sie o to aby mecz nie skonczyl sie blowoutem. Tymczasem jak w 3 na 4 mecze z Detroit nic im nie wpadalo, bo najwyrazniej nie radzili sobie z presja, to nic dziwnego ze nie nawiazali nawet walki. Nie wazna jak dobra jest obrona przeciwnika, Bulls sa zdolni regularnie pakowac pilke z dystansu przez rece, to sa po prostu automaty. Niestety troche za pozno te "automaty" sie wlaczyly (g4) i wlasciwie to jest juz niemozliwe aby Chicago wyszlo z 3-1. Tym bardziej, ze z kolejnych trzech spotkan az dwa sa w The Palace. No ale pocieszajace jest to, ze nie bylo sweepa. Chlopaki dali rade.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Joseph nie przesadzaj... Zagralismy dobra pierwsza i druga kwarte 3 go meczu i tylko fatalne zmiany Scotta a raczej ich brak ( Tyrus ??? gdzie on byl) zaowocowaly porazka w game 3. Brak doswiadczenia tez sie tu klania,. Dzis tego beledu juz nie popelnil... nikt nie liczyl ze wygramy z Det 20 pktami i tak sie nie stalo jednak potrafili utrzymac dystans do coraz lepiej grajacych Det. Nie dalismy plamy, nie na tym etapie budowy zespolu ... nadzieja umiera ostatnia jednak powiem ze po tym co sie stalo dzis i po tym jak gralismy w game 3 pierwsze dwie kwarty licze ze Bulls troche oswoili sie z Det i mam nadzieje ze powalcza o g6.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eat chocby ustawili caly zespol na Dengu to ten i tak trafial 10 na 15 rzutow przez rece. Skutecznosc Bykow byla porazajaca i zadna obrona na swiecie nie byla by w stanie ich zatrzymac. To jest jump shooting team, jesli sedzi im jumperek to tylko mozna starac sie o to aby mecz nie skonczyl sie blowoutem.

Ja bym do tego podszedł z drugiej strony. To co grał Deng to ewidenty max formy jaki mógł reprezentować taki zawodnik jak on. To ine byłą norma w jego wypadku, ewidetnie, można mieć wysoką skuteczność, ale taka celność przez ręce obrońcy, Posey przecież od kiepskich obrońców nie nalezy a mimo to Loul grał niesamowicie. Z Pistons po prostu przez pierwsze 3 mecze mógł mieć zniżkę, jak cały zespól. To młody zawodnik trudno żeby wymiatał na tym poziomie przez całe PO. Może mieć 2 słabsze mecze, a przecież w game4 znowu wrócił do genialneog poziomu.

 

Podobnie myślę było z Bulls, nie są może oni sparaliżowani presją a po prostu rywal stawia większe wymagania i to oni muszą grac jak rywal pozwala co im ewidentnie nie pasuje, z czym sobie nie radzą. Jak Pistons postawią zaporę nie do przejścia w III czy IV kwarcie to jest po nich ze względu na że to nie są jak ich nazywasz automaty a po prostu ludzie którzy nie są w stanie grać któregoś tam z meczu z rzędu na nieprawdopodobnie wysokim procencie z dystansu, tym bardziej przez ręce i tak świetnej obronie która nie pozwala na centymetr wolnego nawet na odległości od kosza. Heat tym się włąsnie róznili że tam była słabsza D, więcej miejsca, Detroit to o dwie klasy wyższa obrona która nie da się pojechać i tam nikt nie musi bronić na radar bo boi się minięcia, każdy stoi twardo i nie ma innej możliwości jak wygibas przez ręce. Tak nie może wpadać w PO(chyba żę ktoś tam ma mecz życia czy świetną formę jak ostatnio Luol), tak się nie wygra serii z powaznym zespołem w postseason, i tutaj jest rola Skilesa a ten nie wyciąga jak na razie wniosków :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dzis Byki wreszcie zagrali z lekkim luzem i skutkiem bylo pewne zwyciestwo. Pistons moze i sa mocni, ale problemem Chicago w tej serii byla slaba mentalnosc. Po prostu nie byli soba w ani jednym z pierwszych trzech meczy. Pamieci krotkiej nie mam i widzialem dokladnie co sie dzialo w serii z Miami. Heat chocby ustawili caly zespol na Dengu to ten i tak trafial 10 na 15 rzutow przez rece. Skutecznosc Bykow byla porazajaca i zadna obrona na swiecie nie byla by w stanie ich zatrzymac. To jest jump shooting team, jesli sedzi im jumperek to tylko mozna starac sie o to aby mecz nie skonczyl sie blowoutem. Tymczasem jak w 3 na 4 mecze z Detroit nic im nie wpadalo, bo najwyrazniej nie radzili sobie z presja, to nic dziwnego ze nie nawiazali nawet walki. Nie wazna jak dobra jest obrona przeciwnika, Bulls sa zdolni regularnie pakowac pilke z dystansu przez rece, to sa po prostu automaty. Niestety troche za pozno te "automaty" sie wlaczyly (g4) i wlasciwie to jest juz niemozliwe aby Chicago wyszlo z 3-1. Tym bardziej, ze z kolejnych trzech spotkan az dwa sa w The Palace. No ale pocieszajace jest to, ze nie bylo sweepa. Chlopaki dali rade.

Nie wiem czemu bardzo wielu ludzi wciaz tkwi w stereotypowym przekonaniu ze Bulls to wylacznie jump shooting team. Owszem, utarło się takie przekonanie wiele wieeele miesiecy temu i mialo ono podstawy, ale do cholery, trzeba miec wyjatkowo slaby wzrok zeby nie zuwazyc przemiany i ewolucji :)

 

Akurat w tym przypadku statsy to rzecz nieglupia i nie wiem czy ktos zwrocil uwage na to ile Byki mieli punktow z trumny zlwaszcza na poczatku meczu. Zdaje sie ok. 60-70%. Zmiana stylu gry wymaga nie tylko wysilku ale i calkiem sporo czasu. Niby mowi sie ze lepiej pozno niz wcale ale i tak mozna miec do Skilesa pretensje ze za pozno zaczal zmuszac swoich chlopakow do grania w pomalowanym.

 

Przez 3 kwarty bardzo fajnie to wygladalo, podania BigBena do Luola i odwrotnie, penetracje małego Bena (choc to juz na szczescie powoli wchodzi do standardow jego zagran), podobnie jak i wspomnianego Denga. Szkoda tylko ze Bullsi sa na tyle chimeryczni ze jak juz kiedys wpsominal Infiniti stracic 20 pkt przewagi to dla nich nie problem. Nagle zmieniaja skuteczny styl gry na swoje stare jump shooting i jest klops. Na szczescie w G#4 troche wpadlo tych jumperkow w waznych momentach i jada do Det z tarczą.

 

Co do Denga i jego formy.

 

To co grał Deng to ewidenty max formy jaki mógł reprezentować taki zawodnik jak on

Po pierwsze to skad wiesz jaki jest jego max. formy? Po drugie co bys powiedzial gdyby zdobywal jeszcze o 10 pkt wiecej? Po trzecie, wysoka skutecznosc byla dla niego regularną rzeczą w zasadniczym (choc rzecz jasna nie trafiała sie zawsze). I w koncu - mowisz chyba o czasie obecnym bo chyba nie wątpisz w to ze Deng w przyslzosci bedzie jeszcze lepszy?

 

Co do kwestii utrzymania formy. Im mlodszy zawodnik tym normalniejsze sa u niego wahania formy. U 20-latkow i mlodszych np. mecze beznadziejne przeplatane z b. dobrymi sa rzecza ktorą mozna obstawic jak w banku. Deng ma co prawda 22 lata, ale to ze nie zagra w tym roku durgiej takiej serii jak z Heat bylo niemal pewne. Niektorym "półweteranom" ciezko jest utrzymac dyspozycje a co dopeiro takiemu mlokosowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh Polskie realia :lol: Koleś na streamie olał sprawe przejączył na baseballa i po oglądaniu :lol:

Przecież masz C+ :?

Pomyśl zanim napiszesz posta. ;)

moderator jesteś powinieneś świecić przykładem :twisted: :wink:

 

Po pierwsze to skad wiesz jaki jest jego max. formy?

A co spodziewasz się jeszcze więcej po Dengu? Oczywiście ine wiadomo czy to szczyt ale patrząc obiektywnie jest to z pewnością wysoka forma i trudno wymagać większej od takiego zawodnika. :)

 

 

Po drugie co bys powiedzial gdyby zdobywal jeszcze o 10 pkt wiecej?

Nie rzucił, więc raczje nie ma się nad czym zastanawiać, 10pkt to dużo, musiałoby oddać 5-7 rzutów więcej, to duużo, więc szanse minimalne. Kwestię skuteczności pomijam bo jak na grę daleko od kosza to lepiej być nie może chbya już być patrząc realnie, ale patrząc obiektywnie może być tylko gorzej w kontekście całej serii więc każdy następny rzut i próby punktowania mogłby tylko gorzej wpłynać na jego efektywność strzelecką.

 

Po trzecie, wysoka skutecznosc byla dla niego regularną rzeczą w zasadniczym (choc rzecz jasna nie trafiała sie zawsze).

No tak, ale przecież z Bulls miał prawie 60%, a jest SF grającym często daleko od kosza. Tak dobry nie był, troszkę mu brakowało, sam też wiesz że nie oddawał też tylu rzutów to, było więc więcej okazji do łatwego trafienia, lepsze shoot selection, w serii z Heat było tego więcej stąd tez nie zawsze tak komfortowe okazje do punktowania.

 

I w koncu - mowisz chyba o czasie obecnym bo chyba nie wątpisz w to ze Deng w przyslzosci bedzie jeszcze lepszy?

 

oczywiście że mówie o czasie teraźniejszym. :)

 

Co do kwestii utrzymania formy. Im mlodszy zawodnik tym normalniejsze sa u niego wahania formy. U 20-latkow i mlodszych np. mecze beznadziejne przeplatane z b. dobrymi sa rzecza ktorą mozna obstawic jak w banku. Deng ma co prawda 22 lata, ale to ze nie zagra w tym roku durgiej takiej serii jak z Heat bylo niemal pewne. Niektorym "półweteranom" ciezko jest utrzymac dyspozycje a co dopeiro takiemu mlokosowi.

Dokłądnei o tym mówiłem w moim poprzednim poście. :) (część posta jest o Dengu włąsnie w tym kontekście, nie całość ;] )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, ze dzisiaj Pistons pojada z Bulls az milo i wygraja 10, a moze nawet 15 punktami tym samym odsylajac Bulls z kwitkiem. Na zadna rewelacje bym tutaj nie liczyl, szczegolnie w Palacu. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. A za przewodnika obstawlbym Taya, ktory okaze sie kluczem do wyeliminowanie Bulls. Takie moje przemyslenia, na dzis, a na miejscu kibicow Bulls nie robilbym sobie zadnej wielkiej nadzieji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A prawda jest taka ze w game 1 i 2 Pistons mieli taki power w lapach ze nikt by z nimi nie wygral...

Tak było tak bylo. Szczególnie w game 2 byli ofensywnie niesamowici.

Chciałbym tez nadmienic o negatywnej roli Nocioniego w obu tych meczach to jego wejscie generowała run'u Pizodns jego błędy dawal Pizodns najwięcej.

W game 3 to nie tylko wina Skiles cały zespoł pękł, zwyczajnie poddali mecz gdy jeszcze trwał bo chyba wydawało się im ze taka przewaga przy tak ofensywnie grających Det jak w pierwszej połowie wystarczy do utrzymania wyniku. A było inaczej a potem to juz tylko rzeź niewiniątek była w ostatniej kwarcie.

To jest dziwny zespol to całe Bulls, pokonują mistrżów 4-0 by w nastepnej serii wygladac mentalnie jak zespoł naprawdę słabo.

Pokazali w game 4 że moga się podnieść i wygrać i znów ciekaw jestem jakie oblicze zaprezetują w Det gdzie kibice naprawde uprzykrzają życie. NIe tak jak w Chicago gdzie publika z pewnością nie jest atutem gospodarzy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, ze dzisiaj Pistons pojada z Bulls az milo i wygraja 10, a moze nawet 15 punktami tym samym odsylajac Bulls z kwitkiem. Na zadna rewelacje bym tutaj nie liczyl, szczegolnie w Palacu. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. A za przewodnika obstawlbym Taya, ktory okaze sie kluczem do wyeliminowanie Bulls. Takie moje przemyslenia, na dzis, a na miejscu kibicow Bulls nie robilbym sobie zadnej wielkiej nadzieji.

świetnie się to czyta o 4:22 gdy bulls jadą pizodns ąz szkoda się ich robi. Naprawde dobry tekst Ci wyszedł.

To co grają dzisiaj Bulls w ataku-fenomenalne

tyrus Thomas-Bomba

W końcu Gordon strzelecko imponuje kolejny rowny mecz Deng i Pizdons nie ma, tak zwyczajnie nie istnieją mimo że znow Rip wyłuskał piłki w ataku mimo że big ben blkowal ale nie zbieral.

Dominacja totalna :twisted:

I taka jest prawda hihi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i niech juz mi nikt nie pisze ze wygrana z Miami 4:0 swiadczy jedynie o slabosci bylych mistrzow a nie o sile baby Bulls. Dzis pokazali det ze jeszcze nie koniec, ze na 3 meczach a raczej 2 i pol seria sie nie konczy. Jak sie fajnie patrzylo na mordki pistons siedzacych na lawce z opadnietymi szczekami... az sie wyluzowalem ze mi frajersko felgi podrapali dzis przy zmianie opon :twisted: ...No i mamy 1 more home game... jest szansa na 3:3...i choc nadal Pistons ma szanse zamknac ta sesje to ja jestem pelwn nadzieji i dumy ze juz nie dalismy plamy... Tak jak Byku wspomnial Noci generowal straty, jego wejsca byly wykorzystywane przez Pistons... Moim zdaniem blad tez popelnil Scott grajac malo Tyrusem, ktory wciagal dwoch graczy Det pod kosz i dawal szanse na jumpshoty naszym strzelcom badz sam stwarzal pod koszem realne zagrozenie... Takiego ustawienia trzeba nam bylo w game 3 kiedy to prowadzilismy 19 pktami a takze w game 1 i 2... Byc moze Det znajda na nas haka ale jak narazie to musza kilka spraw przemyslec,,, Go Bulls...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo bardzo bardzo dobry mecz w wykonaniu Bykow, nic tylko pogratulowac i gry w ataku (skutecznosci i inteligencji) jak i gry w obronie. Gdy Billups na poczatku 3 kwarty zlapal glupi faul nr3 na Dengu (mogl go puscic na pake a nie faulowac) a zaraz faul nr4 w ataku na Hinrichu wiadomo bylo ze praktycznie pozamiatane (choc wszystko bylo jeszcze mozliwe).

Noc polecial wszedl Thomas i zagral naprawde dobre zawody, lapie jeszcze glupie faule ale mlody jest, wyrobi sie.

No przewidywalem 5 spotkan ale szczerze mowiac jak zobaczylem gre w meczu czwartym to mialem dziwne przeczucie ze to sie tak szybko nie skonczy. Moze wlasnie Detroit zzarla pewnosc siebie (patrz Jmy).

Chcialbym pelnej siedmiomeczowej serii, sweepom mowimy NIE :)

I przeciwko wygranej Bykow nic bym nie mial, i o to wlasnie chodzi w sporcie, nie zawsze faworyt wygrywa, ale na razie jeden mecz na raz, jak to Byki robia od meczu nr4, nie ma sie co podpalac co bedzie w Detroit w meczu nr7, najpierw trzeba do niego doprowadzic. Nie lubie gdybac ale co by bylo gdyby Byki nie przegraly tak frajersko tego trzeciego meczu, strach sie bac...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pie*****nadal nie moge w to uwierzyć !!!! win na wyjeździe !!!!! po 2 pierwszych meczach wydawało się to niemożliwe a tu rano wskakuje na yahoo i .... szok , po prostu super

jeżeli wygramy u siebie to w meczu nr 7 może wydarzyć się wszystko i Pistons nie mogą być pewni niczego

no a gdyby udało się zrobić 4 : 3 to znów Bulls zapisaliby się w historii NBA zresztą nie po raz pierwszy ( 72 :10 )

zaś tak na gorąco - extra Kirk : 17 p i aż 13 as ! wrescie jak prawdziwy pg choć przyznam się że wieszałem na nim psy po 3 meczach :oops: niestety byłem człekiem małej wiary :wink:

no i po raz kolejny Tyrus udowadnia że musi grać więcej bo daje tej druzynie niesamowitego powera niekoniecznie to widać w statsach , ale wszyscy wiedzą co mam na mysli

zdaję sobie że jeszcze nie można popadać w hura optymizm bo to Pistons prowadzi 3 : 2 , ale dzisiejsza porazka na pewno podcięła im pewność siebie i właśnie to musimy wykorzystać już nie moge się doczekać game 6 ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wohooo niesamowity meczyk! super obrona i atak Bullsow, grali jakby to oni byli bardziej doswiadczeni niz Detroit. Jesli wygraja te serie, to zapisuja sie w historii, bo jeszcze zadnej druzynie przy stanie 0:3 nie udalo sie dojsc do 4:3. Stawiam na Bulls!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę :D Kto by pomyślał :D Byłem niemal pewny (po 3 meczach), że ta seria zakończy się sweepem, ale jak się okazało poraz kolejny w tych PO moje osądy były nietrafne ;) Ale skoro już nawet sami kibice Bulls w większości zwątplili na choć nawiązanie walki to nie ma co mi się dziwić tym bardziej :P W sumie wolałbym aby ta seria skończyła się zwycięstwem Bulls - nie dlatego, że jakoś tam specjlanie ich lubie, moża ciutka sympatii mi została ze względu na dawną dynastię, ale chcę przede wszystkim aby cfaniaczki (Sheed!!!!!) z Detroit wyleciały z PO z hukiem ;) A więc powodzenia i mam nadzieję, że utrzymacie tę konsekwencję w swojej grze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w szoku... poprostu wstyd się przyznać ale po game 3 uznałem że to koniec dla nas jeśli chodzi o PO... jednak widać że w naszych młodych bykach jest troche wiary w zwycięstwo i nie są miękkimi siuśkami które odpuszczają walke... newet gdybyśmy przegrali tę serię to i tak pokazują klasę, że potrafią się podnieść z dna, nasza siła tkwi w TT, robi co chce w ofensywie, dobitka po Dengu, aley chyba od Browna, poprostu miazga, szkoda tylko że jeszcze całości nie widziałem, ale po maturach sobie odbije... Mam nadzieję że kibice Bulls zrobią w UC takie szoł jakie robili kibice w Okland, trzeba wspierać naszych zawodników, obyśmy do meczu nr 6 u nas zachowali skuteczność z dzisiejszej nocy, a w tedy mecz 7 będzie naprawde wielkim meczem...

 

Nie ma co narazie gdybać, należy zwyciężyć walkę na naszym terenie w meczu 6, jeśli to się uda, będzie naprawde wielkim sukcesem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aczkolwiek chciałbym zwycięstwa Bulls w tej serii, to akurat dla odmiany ja podtrzymuję swoje zdanie o tym, że seria się skończyła dwa mecze temu. Nie widzę tutaj możliwości wyjścia z 0-3, a i wyjście na remis uznałbym za coś nieprawdopodobnego. Niemniej gratulacje dla Chicago, bo patrząc choćby tylko na statystyki widać, ze to było zamiatanie. Ale jak często (a przede wszystkim ile razy z rzędu) można stukać tak dobrej defensywnie drużynie te 50 lub więcej procent z gry oraz raz ponad 40, a drugi raz ponad 60 proc. za 3? Bulls się odblokowali, nie mieli nic do stracenia i na psychicznym luzie wreszcie rozwinęli skrzydła. Ale teraz znów może przyjść presja, gdy pomyślą, że jeden mecz dzieli ich od wyrównania. A co gorsze, pod presją będą na pewno Pistons. A co jak co, oni na dobre wiedzą co to stres i żadna to dla nich nowość. Niemniej w razie porażki - honor został uratowany, trochę jaj pokazane i niesmaku nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wychodze z zalozenia ze Bulls odblokowali sie nie z presji tylko wyciagneli wnioski i zagrali agresywniej w dwoch ostatnich grach i odrazu Pistons peklo... bo inaczej tego okreslic nie mozna... to co wczoraj zdazylo sie w Detroit to byl pogrom mistrzow, surowa lekcja koncentracji i determinacji. Osobiscie wole gorzej zaczac a lepiej konczyc,,, i tak sie zaczyna dziac w tej serii. To ze zadna druzyna nie wyszla jeszcze z 0;3 na 4:3 to tylko i wylacznie statystyka a nie jakas surowa regula. Dlatego jesli w dwoch nastepnych grach zagramy podobnie to nie wydaje mi sie ze Detroit bedzie w stanie nawiazac walke... jesli cos w nas peknie i rece zaczna sie trzasc... Detroit zapewne to wykorzysta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.