Skocz do zawartości

Marzec 2007


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jest! Tym razem temat zalozylem JA ;]. Kily'emu dalem wolne, napracowal sie chlopak w sumie, a SZEF musi byc wyrozumialy i nie terroryzowac za bardzo swoich pomagierow ;]. Tak tak zgadles Kily... juz niedlugo bedziesz mial fajnego siga ;).

 

Terminarzyk spotkan przedstawia sie tak:

 

1 marzec vs @Dallas

3 marzec vs Toronto

5 marzec vs Houston

7 marzec vs @Detroit

10 marzec vs @Milwaukee

11 marzec vs Indiana

13 marzec vs Sacramento

14 marzec vs @Memphis

17 marzec vs Utah

20 marzec vs @Charlotte

21 marzec vs Dallas

23 marzec vs NYK

25 marzec vs Denver

27 marzec vs @Indiana

28 marzec vs @NYK

31 marzec vs @Chicago

 

Podsumowujac gramy na 16 spotkan 8 w domu i 8 na wyjezdzie. W tym 4 back-to-back, a dodatkowo ostatni mecz z Chicago rozpoczyna kolejny. No ale to nie powinno nikogo dziwic bo co miesiac gramy 4x b-t-b. Jesli dobrze liczylem to chyba najwiecej mamy ich w lidze. Bodajze okolo 24... czyli w sumie 48 spotkan stanowia u nas back-to-backi i mecz dzien przed poprzedzajacy go. Do dzis sie zastanawiam kto ukladal ten cholerny terminarz.

 

Wracajac do powazniejszych rzeczy. Na pierwszy dzien idzie Dallas, ktore od 20 czy ilu tam spotkan nie przegralo w domu. Zapowiada sie nam wrecz spotkanie z gory przegrane, ale wszystko moze sie w sumie zdarzyc. Dallas praktycznie nie ma nikogo zamiatajacego w post (procz Dirka troche). To taki typowy jump shooting team, ale trafiajacy i umiejacy sobie wypracowac praktycznie zawsze czysta pozycje do rzutu. Swietnie bronia, dobrze zbieraja, rzucaja najlepiej w lidze wolne, no i maja przede wszystkim Dirka, niezlego gtg, ktory w razie co potrafi zamknac spotkanie na korzysc swojego zespolu, poki co jednego z glownych kandydatow do MVP. To wszystko sprawia, ze sa cholernie mocni. Ale kazdy streak zwyciestw musi sie kiedys skonczyc. Kto wie, kto wie, moze to wlasnie przeciwko LeBronowi sie wyloza? :P Nie ma sie co ludzic, rywal cholernie silny i potrzeba troche szczescia zeby z nimi wygrac, chociaz przeciwko niezlym defensywa zawsze maja spore problemy. Miejmy nadzieje, ze przeciwko nam takze latwo im nie pojdzie.

 

Wracajac do terminarzyku to ten miesiac nie jest latwy, wrecz trudniejszy niz poprzedni. Przewiduje 10-6 na nasza korzysc, poniewaz wypada aby wreszcie nasz zespol wrzucil wyzszy bieg tak jak LeBron. To tyle na teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie ciężki marzec czeka Kawalerzystów :/ Dużo ciężkich meczy, a szczególnie dwu - mecz z Dallas, ale potyczki z Pistons, Bulls, czy Rakietami też będę najwyższym sprawdzianem!! Jak chcą coś zdziałać w Play-offach to muszą wygrywać te ważne mecze!! Oby było dobrze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miesiąc nienajłatwiejszy to fakt ... Ale nie ma nikogo z kim nie moglibyśmy sobie poradzić przy pełnym zaangażowaniu :) Kluczowe będą mecze z rywalami z dywizji - Detroit i Bulls. Pozostale spotkania naturlanie też trzeba wygrać, no ale rywliacji w dywizji to zawsze coś priorytetowego ... Jutro ciężki mecz z Dallas - jeśli z nimi wygramy, będę pełen optymizmu co do czekających nas spotkań :) obstawiam bilans 11-5 w tym miesiącu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcą coś zdziałać w Play-offach to muszą wygrywać te ważne mecze!! Oby było dobrze Smile

Chcesz naprawdę powiedzieć że wygrywanie meczy z liczącymi się ekipamy w RS ma jakiś ogromny przekład na to co zagramy w PO? :roll: Dla mnie to zdecydowanie dwie różne sprawy, niemalże dwa inne światy, jedyne co może mieć przekład to forma naszych oraz rozpracowanie rywala ale Dallas czy Rockets przecież będą dopiero w Finale

 

Tak jest! Tym razem temat zalozylem JA ;]. Kily'emu dalem wolne, 1napracowal sie chlopak w sumie, a2 SZEF musi byc wyrozumialy i nie terroryzowac za bardzo swoich pomagierow ;]. 3Tak tak zgadles Kily... juz niedlugo bedziesz mial fajnego siga Wink.

1. :lol:

2. Nie wiem jak ty ale ja to się nie daję. ;] Nigdy by mnie nie sterroryzował,przynajmniej jemu ;]

3. A jaśniej? :)

 

A co do miesiąca to powiem na przekór wszystkim. Dobrze że mamy trudny kalendarz, teraz jest to nam wręcz potrzebne. jest marzec więc trzeba powoli wchodzić w formę na PO, grać na najwyższych obrotach i walka o pozycję oraz fakt wymagających rywali może tutaj zadziałać tylko pozytywnie, a jak nie będzie czegoś takiego to ja raczej nie liczę na kwiecień i maj cudów tylko zaczynam uświadamiać sobie fakt że chyba kolejny sezon LeBronkowi poszedł w tył. Wierzę jednak że ta maszynka w końcu zacznie działać, ma niemalże wszystko by zaistnieć, wierzę że offens zacznie działać jak powinien, w końcu przecież po straconym pod tym względzie sezonie i próbach przeróżnych gier nawet gra piłka, pozycje i granie do środka nie szło, więc probowano nawet ekstremalnych pomysłów jak trójka za trójką, w końcu kurde musi coś sie stać na naszą korzyść bo przecież są osoby do skuteczności w ataku, mamy LeBrona, Larry'ego, BigZ, Gooden, zadaniowcy jak Jones czy Marshall, przebojowiec Gibson i zaskający Varejao. Qrde przecież nie mogą mieć wszyscy dupnego sezonu na raz + dwa przebłyski jak Daniel i Anderson :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest marzec więc trzeba powoli wchodzić w formę na PO, grać na najwyższych obrotach i walka o pozycję oraz fakt wymagających rywali może tutaj zadziałać tylko pozytywnie, a jak nie będzie czegoś takiego to ja raczej nie liczę na kwiecień i maj cudów tylko zaczynam uświadamiać sobie fakt że chyba kolejny sezon LeBronkowi poszedł w tył.

Kolejny, tzn. który, bo chyba masz problem z liczeniem? ;) No i jak to się ma do tego, co napisałeś w tym samym poście w kierunku Kinga Hagiego?:

 

Chcesz naprawdę powiedzieć że wygrywanie meczy z liczącymi się ekipamy w RS ma jakiś ogromny przekład na to co zagramy w PO? :roll: Dla mnie to zdecydowanie dwie różne sprawy, niemalże dwa inne światy, jedyne co może mieć przekład to forma naszych oraz rozpracowanie rywala ale Dallas czy Rockets przecież będą dopiero w Finale

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny, tzn. który, bo chyba masz problem z liczeniem? Wink

Drugi. Patrząc oczywiście na zespół jako całość której jest liderem a nie jako jego indywidualne osiągnięcia.

 

 

No i jak to się ma do tego, co napisałeś w tym samym poście w kierunku Kinga Hagiego?:

 

Mam wrażenie że King Hagi w tamtej wypowiedzi sugeruje że jak nie wygramy z silnymi ekipami w RS to nie mamy żadnych szans w PO co mija się z prawdą bo to dwa różne światy przecież, nieprawdaż?

Ja natomiast wskazuje na to że trzeba zacząć grać na wyższych obrotach, nabierać formę aby trafić w najlepszym momencie na postseason. A gra z wymagającymi rywalami- nie koniecznie zwycięstwa bo przekład wygram w RS=wygram w PO jak pewnie wiesz sensu nie ma- biorąc pod uwagę walkę o rozstawienie zmobilizuje zawodników do jak najlepszego gry, gryzienia każdego punku i walki o wszystko o zwycięstwo(co nie zmienia faktu że jak przegrają to i tak w PO będzie opowieść z innej bajki i nic sie nie stanie, a Hagi imo mówi jasno że trzeba wygrać te mecze w RS bo jak nie to w PO dostaniemy wpierdziel) i dzięki temu będziemy w rytmie na najważniejszą cześć sezonu i tam mam nadzieje udowodnimy swoją wartość, niekoniecznie teraz pokonując Mavs czy Rockets choć nie powiem że chciałbym żeby tak się stało.

prościej nie umiem. ;)

ps. zamiast wyłapywać takie lekkie niedomówienia słowne lepiej sam opisz marzec i zajmij się psychiką swoich redaktorów :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny, tzn. który, bo chyba masz problem z liczeniem? Wink

Drugi. Patrząc oczywiście na zespół jako całość której jest liderem a nie jako jego indywidualne osiągnięcia.
W porządku. Pomińmy więc indywidualny rozwój LeBrona:

 

Sezon 2002/03 (czyli w momencie przyjścia LeBrona do NBA) - 17-65

2003/04 (pierwszy sezon LeBrona) - 35-47

2004/05 - 42-40

2005/06 - 50-32

 

Chyba inaczej pojmujemy po prostu zwrot "pójść w tył". ;)

 

ps. zamiast wyłapywać takie lekkie niedomówienia słowne lepiej sam opisz marzec i zajmij się psychiką swoich redaktorów :twisted:

Marzec będzie ciężki, ale już dziś pokażemy kawałek dobrego basketu. :P A co do Hirka, to chyba szybko pozwoliłem mu zdjąć avka?

 

GO CAVS!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam o LeBrona sie nie martwie. W jego przypadku wystarczy zrobic przyslowiowe "click! its almost playoff time" i z miejsca staje sie najlepszym koszykarzem na globie. Ostatnio gral najlepszego kosza w zyciu (ja nie patrze na cyferki), ale dzis to przeszedl z Dallas sam siebie. Zastanawiam sie czy gdyby James nie upadl tak twardo w koncowce to czy bylby w stanie cos trafic?;] Troche zlosliwie ale mysle, ze ten upadek mial spory wplyw na jego dwa ostatnie FT bo widac bylo, ze nie mogl wystac z bolu. Podczas timeout'u bylo podobnie, no i az wreszcie chwile pozniej ktos musial oddac i trafic trojke zeby doprowadzic do overtime'u. Wypadlo na LeBrona ale spudlowal niestety oba rzuty. Dziwna sprawa, bo z Hornets 2 dni wczesniej trafil dwie kosmiczne trojki w ciagu ostatnich 50sec meczu doprowadzajac nas do zwyciestwa. No ale zostawmy te ostatnie 10 sec meczu z Dallas w spokoju i sam LBJ w crunch time zrobil wystarczajaco duzo zeby doprowadzic do takiego stanu jaki byl, wiec krytykowac go to niedorzecznosc.

 

Bylo blisko ogolnie dzis z Dallas. Dirk nas mocno karal w 4q, a AV, ktory go bronil doslownie sie osmieszal, na szczescie postawilismy pozniej LeBrona na Novika i pkt dla niego sie skonczyly. Co do osmieszania to... WESLEY to jest mistrzem swiata w tym. Sam na sam z koszem byl i spudlowal layupa! ALE ZA TO JAK!! Trafil cholera w dolna czesc tablicy majac przed soba tylko kosz i nikogo w promieniu 10m! Smialem sie dobre 10min! Mam nadzieje, ze to wkrotce bedzie na youtube czy gdzie bo doslownie w tym roku bardziej smiesznej rzeczy na kortach do basketu to nie widzialem! Po prostu jakis JOKE! Trafil w dolna czesc tablicy tak, ze pilka od razu spadla na ziemie... sam na sam! xD

 

No ale Wesley nie byl osamotniony, bo probowal mu dotrzymac kroku Snow, ktory spudlowal 3 layupy takze bedac praktycznie sam na sam. Ma szczescie, ze trafial przynajmniej w obrecz bo pewnie masowe samobojstwa popelniane by byly jeszcze dzis w Cleveland przez fanow Cavs. To jest po prostu nie do wyobrazenia, to trzeba zobaczyc. Mike Brown jak zwykle postradal swoje zmysly, chociaz ostatnio zyskal u mnie duzo, i nie dal Gibsonowi ani minuty w koncowce 4q. Potrzebowalismy punktow i odpalalismy niezliczone ilosci cegiel za trzy, a wystarczylo wpuscic Gibsona i z miejsca wpadly by przynajmniej dwie takie trojczyny ://. No i Snow jedyne co dobrego robil to pudlowal te layupy i stal gdzies w rogu nie majac na sobie ani jednego obrony, a tymczasem LeBron byl potrajany, great! Gibson jest najlepszym naszym guardem praktycznie, na rowni go stawiam z Hughesem i Pavlo, wiec chlopak musi grac przynajmniej 35min na mecz.

 

Wracajac znowu do spotkania, ale bardziej sie skoncentruje na samych Mavs. Wlasciwie to niby "top" defensive team, ale mam wrazenie, ze gdyby nie Diop i Dampier to byli by gdzies w srodku stawki. Ci goscie odwalaja 50% roboty w defensywie Mavs. Kawal chlopa z nich i nie tylko potrafia zadbac o to, ze wiekszosc zbiorek bedzie po stronie Mavs, ale takze to sa znakomici post defenderzy i shot blokerzy. No dzisiejszej nocy byli fenomenalni i gdyby nie oni to kto wie. Cavs mieli ogromne problemy ze zbieraniem zarowno wlasnych pilek jak i zbieraniem pilek z tablicy przeciwnika. Nie wspominajac, ze BigZ, Gooden i Varejao to praktycznie przy nich nie istnieli. Same Dallas kolejny raz nie ma zielonego pojecia jak bronic superstarow typu Wade i LeBron. Ja rozumiem, ze indywidualnie nie maja tak swietnych obroncow, ale zespolowo kompletnie nie potrafia sie ustawic na taki typ superstarow. Jesli w finale znowu przyjdzie im grac przeciwko zdrowemu Wade'owi lub (daj Boze) Lebronowi to latwa przeprawa dla nich to nie bedzie. Juz raz dali sie jednemu zawodnikowi dac pokonac i wydaje mi sie, ze w ciagu roku od tamtego razu wiele sie nie zmienilo.

 

Dobra nie chce mi sie juz wiecej pisac. Dobry mecz ogolnie, ale mielismy szanse nawet to wygrac. Niestety znowu James dostal gowno a nie pomoc od partnerow wiec wynik jest jakis jest ://.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Dlaczego nie grał Hughes?

2. BigZ zdobył... nie zdobył punktów.

3. Snow również.

4. Gooden całe 4.

5. Największym wsparciem dla LeBrona był Marshall, mimo że żaden z jego rzutów za 3 nie był celny.

6. Wesley wystąpił w roli błazna.

7. LeBron jest genialny. Byłem więcej niż pewny, że będzie robił co chciał z obroną Mavs, ale niestety nie dało to zwycięstwa. Głównie ze względu na nieprzyzwoite wsparcie, szkoda też, że nie udało się trafić trójki na zakończenie 4 kwarty, bo to byłoby świetnym uwieńczeniem świetnego comebacku, jaki dzięki LBJ-owi mieliśmy. Szkoda, bo wcześniej trafił w tym meczu z jeszcze trudniejszej pozycji, a w poprzednim meczu, gdy losy wyniku się ważyły trafił dwie kolejne takie trójki, no ale nie można niestety trafiać wszystkiego. Poza tym LeBron znowu pokazał, że jest w stanie z powodzeniem kryć prawie każdego, tym razem jako jedyny był w stanie zapobiec punktom Dirka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak że spotkanie naprawdę było super, dawno takiego nie oglądałem!! Po 3 kwartach myślałem że już wszystko jest pozamiatane, ale widać charakter w naszej drużynie, która rzuciła się do odrabiania strat!! LeBron zagrał fenomenalne spotkanie, ale...no właśnie jest ale, miał jak na talerzu wyłożony win w tym meczu, ale jego skuteczność rzutów wolnych znowu zawiodła :/ Co do trójek jego to mówi się trudno, raz wchodzą, jak w meczu z Hornets, a raz nie jak dziś!! Jednak LeBron pokazał że jest wielkim graczem!! Ale cóż tak to jest, zagraliśmy świetne spotkanie i znowu na pochwały należą się Gibsonowi, który zaczął więcej asystować!! Może jak Byłby Larry to dorzucił by te pare oczek i byśmy wygrali!! Nie ma co gdybać, teraz trzeba się przygotować na mecz z Raptorami i Rakietami u siebie!! Mam nadzieję że taki LeBron już zostanie i znowu do o sobie znać jutro w meczu z Raptorami!! Go CAVS!! Go King!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym LeBron znowu pokazał, że jest w stanie z powodzeniem kryć prawie każdego, tym razem jako jedyny był w stanie zapobiec punktom Dirka.

to jest właśnie ciekawe z Dirkiem już nie pierwszy raz zauważyłem, że jemu największe problemy sprawiają wcale nie gracze uznawani za jakiś świetnych defensorów, podobnie kiedy grają z Rockets przy T-Macu ma problemy, kiedy z Lakers ma problemy z Odomem i przeciwko Jamesowi było podobnie. Oni są na tyle wysocy żeby specjalnie nad nimi nie górował, ale jednocześnie nia ma nad nimi przewagi szybkości jak nad większością graczy z jego pozycji.

 

Co do Lebrona naprawdę świetny mecz, ale te osobiste w końcówce :? gracz tego formatu po prostu musi trafiać wolne na lepszym procencie a kiedy w decydujących momentach staje na linii tym bardziej powinny to być pewne dwa punkty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda troszkę spotkania ... było do wygrania, no ale niestety jak to wcześniej ktoś napisał, sam LeBron NIE MOŻE wygrać spotkania z Mavs ... No sorry ale jak 4 graczy z s5 rzuca tak jak rzucalo, no to mogliśmy się pożegnać z zwycięstwem, choć geniusz LeBrona utrzymywał nadzieje do samego końca. Szkoda tych 2 trójek, no ale nie można trafiać wszystkiego, tym razem poprostu nie wyszło - i tak wielkie brawa za postawę w całym meczu - bez niego dostaliśbyśmy 40 punktami.

 

Więcej napiszę jak wrócę z treningu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie, że Lebron rozegrał swietny mecz i tak naprawde składacie porażkę na brak wsparcia ze strony partnerów i na pewno jest w tym duzo prawdy, ale nie widze tutaj żadnych słów krytyki Lebrona, a według mnie Lebron koncówke tego meczu spieprzył najbardziej jak się dało i jako lider zasłużył za tę końcówkę w skali szkolnej na 1.

Oczywiście nie da sie wszystkiego trafiac jak tu ktoś napisał, ale nikt nie wymagał od lebrona żeby trfaił wszytsko, wystarczył jeden rzut. Najpierw nie trafił żadnego z dwóch osobistych i powinno byc po meczu, ale partnerzy dali mu jeszcze jedną szansę dzieki zbiórce ofensywnej. Lebron rzucił kolejną trójkę i nie trafił, a grał przecwiko Stackhouse'owi który jest raczej średnim obrońcą, ale Cavs znowu zbierają piłkę i lebron ma kolejną szanse na doprowadzenie do remisu, po zgubieniu Stacka rzuca z pozycji wręcz idealnej, chyba przyznacie ze jeśli weźmiemy pod uwage, że do końca meczu zostało kilka sekund i obrona była bardzo skoncentrowana to lepszej pozycji James wymarzyc sobie nie mógł, ale znowu nie trafił. :?

Możecie chwalic Lebrona za ten mecz, ale więcej okazji do wygrania/zremisowania meczu w ostatniej minucie spotkania nie będzie miał predko i prawdziwy lider powinien takie rzuty trafiać.

 

P.S. Tylko nie najeżdżajcie zaraz na Kobe'ego, bo gdyby Kobe zagrał podobny mecz, to też nie chwaliłbym go za taki mecz, ale byłbym zły na tak spieprzoną koncówkę. także tu nie ma znaczenia czy to jest zawodnik X czy Y, po prostu to był Lebron i dlatego jego krytykuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli drużyna w połowie 4 kwart przegrywa 75:89 i praktycznie tylko dzięki jednemu zawodnikowi ma szansę na zwycięstwo do końcowej syreny i ktoś wystawia mu za końcówkę meczu najniższą możliwą notę, to coś tu jest nie tak. Odnośnie tego ostatniego rzutu, to LeBron miał tę "idealną" pozycję dzięki temu, że sam sobie ją wypracował. I niby powinien to po prostu trafić? Kobe podobno jest w tego typu rzutach świetny, a wiesz jaką ma skuteczność tych ogólnie rzutów decydujących o losach meczu, nie licząc samych trójek? Coś koło 20% i tyle chyba wystarczy na ten temat. Dwa dni wcześniej trafił, dzisiaj nie, nie można trafiać zawsze, choćbyś był nie wiadomo jak dobry.

 

LeBron pokazał, że jest genialnym graczem, że może przy koncentracji obrony rzucić 40 punktów na grubo ponad 60% skuteczności, że jest najlepszy w swoim zespole po obu stronach parkietu, że przy komicznej grze swoich partnerów, przy braku drugiego najlepszego gracza w zespole i fatalnie układającym się spotkaniu potrafi do końca nawiązać równą walkę z najlepszym zespołem NBA - po prostu pokazał, że jest wybitnym graczem. Owszem, pokazał też, że ma duże problemy z rzutami wolnymi, ale po takim meczu można mu to zapomnieć, tym bardziej, że trafienie tego w końcówce pewnie nic by nie zmieniło z uwagi na ofensywną zbiórkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobe podobno jest w tego typu rzutach świetny, a wiesz jaką ma skuteczność tych ogólnie rzutów decydujących o losach meczu, nie licząc samych trójek? Coś koło 20% i tyle chyba wystarczy na ten temat. Dwa dni wcześniej trafił, dzisiaj nie, nie można trafiać zawsze, choćbyś był nie wiadomo jak dobry.

odpowiedziałeś w dość dziecinny sposób Kily, Graboś napisał, że od lidera należy wymagać trafiania z tak dobrych pozycji a Ty wyskakujesz zaraz z jakąś statystyką Bryanta i po co :?: :? przecież nie ma tu żadnego naśmiewania się z Jamesa, zwrócił tylko uwagę, że Lebron w samej końcówce nie wykorzystał kilku dogodnych okazji do zdobycia punktów, nie trafił dwóch trójek z naprawdę dobrych pozycji a Ty w odpowiedzi wyjeżdżasz ze statystyką Bryanta, którego tak wolnego widziałem w końcówce meczu raz jak trafił trójkę dającą dogrywkę z Bobcats.

 

Gdybym ja chciał być złośliwy to napisałbym skoro chcesz dyskutować na temat Bryanta to podaj mi przykład meczu, w którym w zaciętej końcówce nie trafił dwóch kolejnych wolnych :? nie wiem dlaczego mówisz, że trafienie nic by nie dało gdyby trafił pierwszego spudłował drugiego Cavs by zebrali to nie musiałby rzucać trójek, ale mógłby podejść bliżej.

 

Lebron zagrał kapitalny mecz, ale nie postawił kropki nad "i" i to jest fakt i tak jak napisał Graboś nie ma znaczenia kto by to był, nie trafił trudno, ale nie rozumiem po co reagujesz w ten sposób :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van, źle odebrałeś wtrącenie o Bryancie. Naprawdę nie rozumiem o co się bulwersujesz. ;) Nie napisałem o jego skuteczności decydujących rzutów złośliwie, ale aby pokazać, że zdecydowanie częściej się takich rzutów nie trafia niż trafia, a Kobe niewątpliwie zły w trafianiu w takich sytuacjach nie jest. Dlatego nie widzę powodu, dla którego za nie trafienie jednej z tych dwóch trójek mielibyśmy go krytykować i oczekiwać, że po prostu powinien to trafić. Wcześniej miał całą serię celnych rzutów, mecz wcześniej trafił dwie takie trójki w końcówce, tym razem dwóch nie trafił. Po prostu nie da się wszystkiego trafić.

 

Co innego FT, ale tu jasno powiedziałem, że to to jest akurat ten element, który u niego zawiódł. Z tym, że to i tak czepianie się, bo gdyby zagrał jak normalny lider normalny mecz, to Mavs zdecydowanie wygraliby kolejny mecz i nie byłoby żadnych ważnych FT. A gdyby trafił oba prawdopodobnie byłaby taka sama sytuacja jak po nie trafieniu żadnego, tylko czasu byłoby na tylko jeden rzut, więc chyba tym bardziej za ten mecz można mu to zapomnieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kily, małe niepozrozumienie, ja nie wsytawiam Lebronwoi 1 za cały mecz, ale wałśnie za tę koncówką która o poarzce przesądziła. Lebron te końcówke zawalił i takie są fakty

 

 

Z tym, że to i tak czepianie się, bo gdyby zagrał jak normalny lider normalny mecz, to Mavs zdecydowanie wygraliby kolejny mecz i nie byłoby żadnych ważnych FT.

:shock: Troche mnie zaskoczyłeś tym stwierdzeniem Kily, bo to też pokazuje, że lebron obnizył znacznie loty w tym sezonie, a w wy-jego kibice mniej od niego oczekujecie. Zagrał poza tą koncówką switeny mecz, ale to był wlasnie jeden z tych "normalnych meczów", mecz który można nazwac inaczej to np triple double na pozimie 40-10-10 czy mecz taki jak Kobe zagrał w tym sezonie przeciw Jazz kiedy zdobył ponad 50 pkt na 70% skuteczności.

 

Co do Kobe'ego to i rzutów w końcówkach to na pewno ta średnia zbyt wyskoa nie jest, tyle tylko, że ona spadła mu znacznie w ostatnich latach kiedy obrona jest skoncentrowana w takich sytuacjach głównie na nim i ciężko jest trafiac, a Lebron dziś miał świetną pozycję, dwa razy i nie trafił i dlatego go krytykuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kily, ale tu nie chodzi o wszelkie rzuty jakie w końcówkach się oddaje, gdyby rzucał z obrońcą na twarzy czy z dwoma i nie trafił to faktyczie trudno mieć o to pretensje, ale fakty są takie, że w takim momencie naprawdę trudno o bardziej dogodną pozycje od tego co dwa razy miał Lebron przy tych trójkach tylko tyle no i w dodatku wcześniej przed tym te osobiste. Lebron w tych ostatnich sekundach miał po prostu więcej miejsca niż możliwe, że kiedykolwiek będzie miał nikt go nie blokował, nikt nie faulował, żadnego obrońcy w pobliżu itd

 

Tu nikt go w żadnym wypadku nie obwinia za porażkę, ale po zagraniu naprawde bardzo dobrego meczu na świetnej skuteczności w ostatnich sekundach nie trafia dwóch wolnych i dwóch trójek z takich pozycji, że liderowi drużyny naprawdę trudno o większą swobodę i przestrzeń do oddania rzutu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kily, małe niepozrozumienie, ja nie wsytawiam Lebronwoi 1 za cały mecz, ale wałśnie za tę koncówką która o poarzce przesądziła. Lebron te końcówke zawalił i takie są fakty

No w porządku, ale tu chodzi przede wszystkim o różnicę zdań odnośnie ostatnich dwóch rzutów. Ja uważam, że LeBron mógł to trafić, ale równie dobrze mógł nie trafić, bo po prostu różnie z takimi rzutami bywa, nie są wcale takie łatwe do trafienia i nikt nie ma monopolu na trafianie tego. Ty natomiast uważasz, że powinien trafić, a jak spudłował, to zespół sprawę i należy mieć do niego o to pretensje. Tu się różnimy.

 

Odnośnie FT już nic nie mówmy na ten temat. Powinien trafić, ale nie trafił, miał jednak szczęście, że udało się zebrać w ataku i naprawić błąd z linii. No i mnie to nie szokuje, bo Cavs to nie jest normalna drużyna pod względem FT i niejako z przyzwyczajenia reagujemy na takie pudła ze spokojem. :roll:

 

:shock: Troche mnie zaskoczyłeś tym stwierdzeniem Kily, bo to też pokazuje, że lebron obnizył znacznie loty w tym sezonie, a w wy-jego kibice mniej od niego oczekujecie. Zagrał poza tą koncówką switeny mecz, ale to był wlasnie jeden z tych "normalnych meczów", mecz który można nazwac inaczej to np triple double na pozimie 40-10-10 czy mecz taki jak Kobe zagrał w tym sezonie przeciw Jazz kiedy zdobył ponad 50 pkt na 70% skuteczności.

Po pierwsze nie mówię, że to był jakiś wielki niespotykany występ. Po drugie w cyferkach może to i wygląda zwyczajnie, ale to mnie mało interesuje. Po prostu jeden woli 10 zbiórek, drugi dobrą obronę przeciwko obu All-Starom najlepszej drużyny w NBA czy bardzo wysoką skuteczność. No i niezwykły był przede wszystkim comeback. W normalnym meczu gdy Mavs prowadzą w połowie 4 kwarty 14 punktami, jest już po wszystkim, nie w tym meczu. Wielka szkoda, że nie udało się trafić raz jeszcze i doprowadzić do dogrywki, bo to lepiej oddałoby występ Jamesa. To była zatem kolejna próbka tego, jakiego LeBrona powinniśmy się spodziewać w Playoffs. On w prawie każdym prestiżowym meczu wypada tak świetnie, a że w PO są same prestiżowe mecze, to wnioski z tego wyciągnąć łatwo. Dlatego też takiego jego występu się spodziewałem i liczyłem na zwycięstwo. Nie wiedziałem jednak o nieobecności Hughesa i spodziewałem się przede wszystkim dużo większego wsparcia od wysokich, a tego zabrakło. W sumie jedyną drużyną poza naszym zasięgiem na tę chwilę są Suns, których nie umiemy bronić ale to już na inny temat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja proponuje temat Kobasa zostawic w spokoju. Kobe jest swietnym zawodnikiem, nie boi sie oddawac waznych rzutow. Kobe po prostu rzadko kiedy ma tak dobre pozycje rzutowe w koncowkach jak wczoraj LeBron mial dwie. Jestem przekonany, ze Bryant by trafil ktoras z tych dwoch trojek jakby mial dane probowac, jest znakomitym shooterem. Ale tak jak mowie on rzadko kiedy w koncowkach w ogole oddaje rzuty, ktore podchodza pod kategorie "dobre". Zawsze gdzies z reka na twarzy, z jakiegos odchylenia, w efekcie nie jest w stanie trafiac tych waznych rzutow tyle ile by chcial. LeBron az tak bardzo nie siluje gry pod siebie, zawsze szuka partnerow, ale nie ukrywam, ze jednen z tych jego dwoch rzutow z dobrych pozycji powinnien trafic, no i przede wszystkim takze nie boi sie ich podejmowac. Zwlaszcza, ze z Hornets dwa dni wczesniej trafil dwie trojki w ostatnich 50 sec z obronca na sobie. Tutaj ciezko ocenic czy mial on w ogole kogos na sobie w ostatnich sekundach bo Stack najpierw sie prawie przewrocil o wlasne nogi, a pozniej nabral sie na fake'a. Nie wiem naprawde jakim cudem on to spudlowal, co prawda pierwsza jego proba za trzy na poczatku spotkania skonczyla sie airballem, a sam w sobie jest raczej sredni w rzutach z dystansu, ale majac na uwadze ostatni mecz to powinien zdecydowanie trafic ktorys z rzutow.

 

O FT nie bede sie czepial bo w sumie w samym lutym LeBron rzucal wolne na 61%, cudow od niego nie bede oczekiwac, sila woli tej pilki w koszu nie umiesci, a wali nia jak cepem niczym Shaq. Jakby byl 80% ft shooterem i spudlowal dwa wolne pod rzad w koncowce to moze by smialo mowic o tym, ze sie spalil, ale gdy niedlugo po wzgledem FT% zrowna sie z Shaqiem to takie gadanie robi sie nie na miejscu troche. Chwile wczesniej trafil odziwo na 40sec do konca layupa z faulem+wolnego, ale po faulu Dirka i po tym jak wyladowal w trzecim rzedzie trybun cos nie byl soba. Jaka drobna kontuzja plecow czy co. Mine mial w kazdym razie nieciekawa. No i stanal na tej linii i odpalil dwie szybciutkie cegielki. Na szczescie Cavs zebrali pilke i byla jeszcze jedna okazja do wygrania tego, ale polecialy ponownie dwie szybkie cegly.

 

Absolutnie nie ocenial bym gry LeBrona w ostatnich 5 minutach na 1. Bo skoro on by dostal 1 to w takim razie co dostanie Dirk? W 4q przewaga Mavs wynosila 12 pkt, a mimo to Novik zrobil niewiele aby zapewnic zwyciestwo Dallas. W ostatnich 5min nie dosc, ze bronil go tylko LBJ 1on1 to w dodatku zanotowal strate, 2 faule i 0-3 z gry. James majac na sobie niemalze caly czas 2-3 zawodnikow byl w stanie wyciagnac Cavs i doprowadzic do tylko 3pkt roznicy miedzy tymi ekipami. Mial okazje nie jedna zeby nawet doprowadzic do overtime'u ale spudlowal dwie trojki. Nie raz udowadnial w tym sezonie, ze potrafi wazne trojki trafiac, nawet w jednym z meczu z Philly trafil trzy pod rzad w OT, ale nie dzis. Od 33% shootera za trzy nie mozna oczekiwac jakis niewiarygodnych cudow co mecz. Brakowalo tej jego kropki nad "i" w dzisiejszym meczu, ale to jest jeszcze mlody zawodnik i z czasem bedzie zaczynal mecze od wysokiego "A" i konczyl na wysokim "A". Jordan tez od razu nie byl tym kim byl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.