Skocz do zawartości

David Stern i jego nowa i "lepsza" NBA


Van

Rekomendowane odpowiedzi

Faktem jest, ż Imperator spierdzielił obraz tej gry i teraz takie miękkie bolki są superstarami i płacza ze a to im styl gry się nie pdoba, a to system motywacyjny nie taki. Kurde kiedyś chodziło tylko o grę...

Czyli jakie? Do kogo pijesz, bo jedynym superstarem, o którym mowa w dyskusji, jest Kobe, a nie sądzę, by o niego ci chodziło? I co ma wspólnego styl gry czy system motywacyjny z promowaniem flopperów?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jakie? Do kogo pijesz, bo jedynym superstarem, o którym mowa w dyskusji, jest Kobe, a nie sądzę, by o niego ci chodziło? I co ma wspólnego styl gry czy system motywacyjny z promowaniem flopperów?

Kily nie piję teraz akurat to zadnej konkretnej osoby (choć podejżewam, że myslałes, ze powiem o LBJu :P). Po prostu przez te idiotyczne moim zdaniem przepisy, ciągłe zmiany, narzucanie pewnego określonego z góry systemu gry liga robi się miękka, a tym samym także takie zachowania jak floppowanie nie jest już tak negatywnie postrzegane przez kibiców. Kiedyś defensorowi pozwalało się na więcej, więc takie sztuczki nie były uzywane tak często i przez tak wielu graczy jak teraz, ale z czasem, kiedy Stern i s-ka zaczeli ograniczać poczynania defensywy, żeby gra była bardziej widowiskowa (czy jest to już subiektywny osad) defensorzy, zeby ograniczyć poczynania graczy ataku niejako zmuszeni są do zmiany, a tą zmianą jest między innymi takie wymauszanie gwizków na arbitrach. Wade wymusza faule często w klarownych sytuacjach, LBJ dzięki swojej obecnej pozycji w Lidze też potrafi i korzysta ze star bonus, Iverson, też bumpuje przy penetracjach, więc gracze, których zadaniem jest powstrzymać rywala, najczęściej gwiazdę też szukają sposobów, żeby w zgodzie z przepisami (niekoniecznie z zasadami proawdziwej D) wymuszać gwizdki ofensywne. Oglądając pierwszy lepszy mecz z ery MJa i jakiś mecz z tego RS gołym okiem widac jak wiele zakazów ograniczyło poczynania defensywy, kiedyś strefa była zadkoscia, bo oborńcom pozwalano n wiekszy kontakt na obwodzie, a teraz...

Ja nie neguję postawy ani obecnych gwiazdorów ani też graczy takich jak Bell, bo do takich zagran i zachowań moim zdaniem zmusza ich Liga, ktora ubzdurała sobi, że sam atak i ograniczanie praktycznie do minimum uprawnien obrońców dadzą im większe korzyści i większą oglądalność. Dla mnie to idiotyzm, bo przywykłem do oglądania spoktań, gdzie po obu stronach parkietu toczy się zazarta walka na każdym cm, ale widać tendencja jest odwrotna, bo NBA ogladają w przeważającej większosci modzi ludzie (nie żebym uważal sie za staruszka :D), dla których najważniejsze są fajne paczki, crossy itd, a nie sama gra, kiedys w NBA było i jedno i drugie, teraz show (bo o to przecież chodzi) zastępuje te elementy gry, które kibice wychowani na koszykówce layt 90tych mogli podziwiać w tamtych latach. To dlatego w poprzednim sezonie pisałem że nafajniej w Lidze grają Pistons, że dwa lata temu najfajniej grali Pacers itd... Ocena w tym przypadku jest indywidualną sprawą. Jednym takie zmiany się podobają, bo zwiększają szybkośc gry, średnie idą w górę, a inni tymi zmianami nie są zachwyceni. To tyle, jak widzisz zero złosliwosci i wytykania komukolwiek z gwiazdorów ich miękkosci, bo Liga ogólnie idzie w kierunku zmiekczania gry. Przykładem niech bedą potyczki USA z innymi krajami. W przepisach FIBA nie ma tylku ograniczeń dla defensywy, nie ma takiego uprzywilejowania dla gwiazd i efekty znamy :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joseph ma bardzo dużo racji w tym co pisze, ja pamiętam jak te 10 czy więcej lat temu nie mogłem oglądać europejskiego basketu bo było to dla mnie za mało fizyczne granie, sędziowie gwizdali za dużo fauli, których moim zdaniem nie powinni bo nie było to zgodne z duchem gry a teraz NBA jest zmieniana w ligę mięczaków. Do tej widowiskowości i punktów w latach 90-tych przynajmniej dla mnie jak jakiś gracz rzucił te 40 czy 50 punktów to było to faktycznie jakieś wydarzenie a teraz to po prostu spowszedniało i nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś. To tak jak odpalić sobie NBA LIVE na poziomie rookie i jechać rywala stukając masę punktów w efektowny sposób bez przeszkód tylko gdzie tu tak naprawdę jest zabawa jak nikt ci w tym nie przeszkadza i poziom trudności jest praktycznie żaden :?

 

Jakieś przepychanki w czasie meczów, mocne czasami brutalne faule były na porządku dziennym i nikt nie robił z tego powodu jakiś problemów najbardziej zabawne w tym wszystkim jest to, że mimo iż w tej chwili liga tak tępi jakiekolwiek przejawy zbyt brutalnej gry, faule się gwiżdże czasami za spojrzenie w kierunku gracza z piłką to mamy obecnie sezon, który pewnie jest jednym z rekordowych pod względem kontuzji, masa graczy w całej lidze musiała opuścić sporą ilość meczów z powodu przeróżnych urazów :lol: Podobała mi się w zeszłym sezonie właśnie dlatego seria Lakers-Suns nie było sędziów, ktorzy komukolwiek dawaliby zbyt wiele gwizdków, dwie drużyny, które zdecydowanie za sobą nie przepadały, jakieś przepychanki między Nashem a Vujacicem czy Bryantem, Walton sprowadzający twardo na parkiet Thomasa zaraz na początku meczu, Kwame ciskający Diawem, cały czas akcje między Bryantem i Bellem, to wszystko pomagało zawsze budować fajną atmosferę i takie serie się z przyjemnością oglądało to dla mnie jest PO, a nie zawieszenia za byle pierdoły, czy ciągłe wycieczki jednego gościa na linię. Stern i kto tam z nim wymyślał i wprowadzał te wszystkie zmiany spowodowali, że ta liga się zrobiła po prostu za miękka, za bardzo przypomina mi to mecze europejskie jakich kiedyś tak bardzo nie lubiłem, cholera więc co ja się w sumie od dwóch lat dziwię, że Nash zostaje MVP bo któż by lepiej pasował do tytułu najbardziej wartościowego gracza w takiej lidze jaką obecnie jest NBA :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, Joseph, obawiałem się, że miałeś na myśli LeBrona, który wraz z Hughesem stwierdzili, że woleliby grać szybciej i bardziej finezyjnie (po czym Brown pozwolił im na więcej luzu w tym względzie i efekty wszyscy widzą). ;) Natomiast z tym systemem motywacyjnym nie wiem co miałeś na myśli, ale to nieistotne.

 

Przechodząc do rzeczy to generalnie się z tobą zgadzam. To, że liga zrobiła się miekka widać gołym okiem i ten MVP rzeczywiście idealnie obrazuje jej dzisiejszy stan, mimo że przecież nadal jest w niej pełno twardzieli. Ale czy aż tak bardzo wpływają te przepisy na ilość wspomnianych crossów i dunków? Wszystkie windmille, 360-tki, alleyoopy o tablice i inne bzdury dla zrobienia show dla publiczności i pojawienia się w TOP 10 mają miejsce w kontrach, kiedy pójdzie przechwyt bądź zupełnie zawiedzie transition defense, a to z nowymi przepisami wiele wspólnego nie ma. Efektownych minięć czy wsadów w tłoku podkoszowym nie brakowało również 10 lat temu, kiedy gracze nie bali się bronić bardzo fizycznie. Myślę, ze bardziej tu chodzi Sternowi o duże ilości punktowe i wykreowanie odpowiednich gwiazd. W dzisiejszej lidze taki Wade, którego ze względu na niesamowitą dynamikę dzieciaki lubią oglądać, byłby w stanie rzucać 25 ppg nawet gdyby miał jumpshoting na poziomie BigBena. Ludzie również mogli się podniecać tym, że rok temu mieliśmy trójkę graczy z 30+ ppg, nie zważając, że mieli wyraźnie ponad 10 ftpg. Dzieciaki zwłaszcza w Stanach uwielbiają statsy i sądzę, że o to również w tym wszystkim chodzi.

 

Jest też ta druga strona medalu, przez którą wszyscy zgodnie krytykujemy Sterna. Kogo rajcuje oglądanie co chwila naciąganych rzutów wolnych zamiast płynnej i twardej gry bądź też kładzenie się defensora, gdy gracz ataku spokojnie ustawia się tyłem do kosza? Mnie to szczerze bardzo irytuje, a wcale nie wychowałem się na NBA z lat 90-tych (choć oczywiście wiele meczów z tych czasów widziałem).

 

P.S. Dobrze, że jeszcze za najlepszych defensorów uważani są Artest i Wallace, a nie Bell. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszej lidze taki Wade, którego ze względu na niesamowitą dynamikę dzieciaki lubią oglądać, byłby w stanie rzucać 25 ppg nawet gdyby miał jumpshoting na poziomie BigBena.

Ludzie (czy dzieciaki) lubią oglądać "takiego" Wade'a przede wszystkim dlatego, że jest dobry, a dopiero później że dynamiczny. Dziwne, że w swym kręceniu nosem (skądinąd mającym jakieś podstawy) nie wspomniałyś o pewnym panu, który został koronowany gwiazdą NBA jeszcze zanim zagrał w niej choć jeden mecz...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiadomo, że jest dobry, nie mówię tu przecież o jakichś byle bolków. Tylko, że taki Tim Duncan też jest dobry, ale chętniej oglądany jest Wade. Dlaczego? Bo to on jest właśnie taki super-dynamiczny i jego wjazdy pod kosz się fajnie ogląda.

 

o LeBronie nie wspomniałem, bo to nie on kręcił świetną średnią ppg opierając się praktycznie tylko na penetracjach. Po prostu chodzi o przepisy i sędziowanie, a nie robienie z kogoś wielkiego zanim nim się stał. Takie nazwiska jak Freddy Adu czy OJ Mayo pokazują, że w USA po prostu tak się obchodzi z mega talentami i to wiele wspólnego ze zmiękczaniem ligi nie ma. No i w sumie też czasem mam wrażenie, że niektórzy myślą, iż o LeBronie się tyle mówiło tak wcześnie za ładne oczy, a nie za to, że jak nikt inny w historii zdominował totalnie koszykówkę w HS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o LeBronie nie wspomniałem, bo to nie on kręcił świetną średnią ppg opierając się praktycznie tylko na penetracjach.

No tu bym się nie zgodził, bo ile razy ogladałem LeBrona to jego gra opierał się właśnie na penetracjach. Ilość jumperów obu panów jest raczej porównywalna. Tyle, ze James, mimo, że okrzyknięty gwiazdą od początku kariery, niewiedzieć czemu jest w cieniu Wade'a. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę.

 

Wracając do zawieszenia Bryanta, to chyba szykuje się kolejne. W meczu z Philly uderzył Kyle'a Korvera, a miało to chyba nawet większy ciężar gatunkowy :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szak powiedz mi tylko czy ten zawodnik o którym mówisz otrzymał ten "tytuł" niezasłużenie? Bo jak się zdaje od samego początku udawania, że ta koronacja nie była w żadnym stopniu przesadzona.

To nie ma znaczenia.

Odpowiadając na temtego posta Kilego zinterpretowałem go jako przytyk co do niższej jakości dzisiejszych gwiazd. Skoro Wade mógł być postawiony jako negatywny przykład, to równie dobrze James, bo za czasów Jordana i spółki chyba nie było czegoś takiego, jak obwoływanie nowym królem kogoś, kto jeszcze do NBA nie wszedł. Był żmudny proces nabywania szacunku i powolutku pięcia się w górę po drabince. Ale Kily już sprecyzował, że o coś innego mu chodziło, więc rozumiem, że widowiskowość, czyli wyjaśnione. Choć to i tak ogólnie powiedziane, bo kiedyś widowiskowość też miała duże znaczenie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NBA zabrało się za rozpatrywanie sytuacji z meczu LAL-PHI, w którym Kobe uderzył Korvera. Kyle przyznał, że to był faul ofensywny, ale raczej nie zasługujący na zawieszenie. Według niego wszystko stało się w ferworze walki :) . Ciekawe co na to imperator i kumple.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego teraz wzieli sie za rozpatrywanie tego? Czyzby specialnie czekali na spotkanie Mavs z LAL? Kasa? Jak juz mieli by go zawiesic to najlogiczniejsze by bylo zawieszenie wlasnie na Mavs bo wynik czy to z Kobem czy bez byl po prostu przesadzony, a tak to czekaja X dni nie wiadomo na co. Nie podoba mi sie tutaj podejscie wladz NBA. Takie sytuacje z Kylem sie rozpatruje na drugi dzien, a nie po kilku dniach. W dodatku ten "strzal" z lokcia w twarz byl chyba najmniej przypadkowy z wszystkich wczesniejszych "strzalow" KB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mutomo w zeszłym tygodniu w meczu z Celtics spowodował za pomocą łokcia kontuzję Westa, ale liga jakoś nie zabrała się za bliższe przyjrzenie się tej sprawie czy zastosowanie jakiejś kary, ale w końcu Deke gra w tej lidze już jakieś 15 lat i nigdy nikt z powodu jego łokci nie ucierpiał więc Stupid Jackson nie ma w sumie podstaw żeby go karać co innego takiego dirty playera jak Bryant.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mutomo w zeszłym tygodniu w meczu z Celtics spowodował za pomocą łokcia kontuzję Westa, ale liga jakoś nie zabrała się za bliższe przyjrzenie się tej sprawie czy zastosowanie jakiejś kary

Sorry, bo może przegapiłem jakieś twoje posty czy wypowiedzi, ale akurat sam fakt, że ktoś kogoś trafił to nie wszystko. IMO dużo bardziej (i na to też szczególną uwagę mogą zwracać włodarze ligi) liczy się fakt, czy zagranie podpada pod celowe, czy pod przypadkowe. Bryant ma coś pecha do tych łokci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mutomo w zeszłym tygodniu w meczu z Celtics spowodował za pomocą łokcia kontuzję Westa, ale liga jakoś nie zabrała się za bliższe przyjrzenie się tej sprawie czy zastosowanie jakiejś kary

Sorry, bo może przegapiłem jakieś twoje posty czy wypowiedzi, ale akurat sam fakt, że ktoś kogoś trafił to nie wszystko. IMO dużo bardziej (i na to też szczególną uwagę mogą zwracać włodarze ligi) liczy się fakt, czy zagranie podpada pod celowe, czy pod przypadkowe. Bryant ma coś pecha do tych łokci.
Szaku, ale jak ktokolwiek może stwierdzić, że zagranie było celowe jeżeli nie mamy do czynienia z walnięciem gością pięścią w pysk, czy użyciem łokcia z premedytacją tak jak zrobił to Bryant kiedy walnął rok temu Millera :?: wtedy zdecydowanie było widać, że o żadnym przypadku nie może być mowy i właśnie takie zachowania należy karać, ale nie jakieś przypadkowe machnięcia ręką gdzie ktoś może przypadkiem oberwać. Co do Mutombo i celowości lista jego ofiar :wink:

# April 20, 2004: Kenyon Martin, hit in the eye and retaliated by clubbing Mutombo across the arm. Received a technical foul

# March 31, 2003: Yao Ming, hit in the throat. Mutombo assessed flagrant foul

# Feb. 4, 2002: Vince Carter, hit in the gut

# May 16, 2001: Vince Carter, hit in the head. Carter did not return to Game 6 of the Eastern Conference playoffs

# May 6, 2001: Chris Childs, broken nose

# Feb. 26, 2001: Ray Allen, broken nose

# Jan. 13, 2001: Corey Maggette, eye trauma

# Dec. 28, 2000: Chauncey Billups, hit in the mouth, four stitches, fractured front tooth

# Feb. 6, 1999: Jayson Williams, broken nose

# May 4, 1999: Mark Strickland, broken nose

# May 8, 1999: Lindsey Hunter, left eye

# May 8, 1999: Christian Laettner, cut on face

# April 9, 1999: Chris Childs, lost a tooth; Marcus Camby, shot to throat; Larry Johnson, hit in the head; Patrick Ewing, hit in the head

# March 4, 1999: Kevin Willis, injured shoulder. Missed several games

# May 6, 1997: Dennis Rodman, retaliated and ejected with second technical foul

# April 12, 1997: Tom Gugliotta, broken nose

# Jan. 30, 1997: Antoine Carr, knocked senseless

# Jan. 4, 1997: Charles Oakley, four stitches to the lip

# Oct. 22, 1996: Michael Jordan, bloodied nose (preseason game)

# April 10, 1994: Robert Horry, hit in the head, fell to the floor

# Dec. 30, 1993: Chris Webber; Mutombo later ejected for taunting Chris Gatling

# Dec. 28, 1991: Robert Parish, hit the floor

# Nov. 29, 1991: Ricky Pierce, 12 stitches in forehead

 

a to jest lista sprzed ponad dwóch lat, potem to on załatwił przypadkowym łokciem maskę Lebronowi, parę innych akcji też było i teraz ta najnowsza z Westem. Jak ktokolwiek w takich sytuacjach może w sporcie gdzie jest masa kontaktu decydować zza biurka, które z zagrań było celowe :? są jasne sytuacje gdzie widzisz, że ktoś zamierza walnąć w taki czy inny sposób rywala i sprawa jest prosta jednak kiedy są jakiekolwiek wątpliwości co do intencji czy przypadkowości zagrania kary być po prostu nie powinno i takich kar do tej pory po prostu nie było.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

http://www.youtube.com/watch?v=ky6Rqf6iYJI

 

Smutny Tim tak zdenerwowal Crawforda, ze za smiechy na lawce rezerwowej zostal wywalony z meczu. Nie dosc ze sie chlopak przelamuje i po tylu sezonach zaczyna pokazywac swoja "ludzka twarz" to idiota Crawford ma jakies osobiste ale' do niego i go posyla przedwczesnie do szatni. Skandal to malo powiedziane, taki sedzia nie powinien w ogole juz sedziowac w tej lidze, sa jakies ligi nizsze, czy uniwersyteckie, albo high schoolowe dla takich psycholi. Pasiak broni sie ze Tim schodzac do szatni nazwac go "piece of shit", to i tak luzno, bo ja bym wywalil caly swoj repertuar przebogatego angielskiego jezyka (przebogatego w przeklenstwa) na takiego glupka. Zabija to przyjemnosc ogladania meczu, ja osobiscie widzialem tylko 1 i 4 kwarte meczu, i brak "smutnego Tima" byl widoczny w tej 4 kwarcie, mozna go nie lubic czy nie wielbic ale co klasa sportowa to klasa sportowa. No i chyba nie bede daleki od prawdy jak napisze ze takie decyzje wypaczaja wynik sportowej rywalizacji. Stern oczywiscie zamknie oczy i o co chodzi, decyzja byla prawidlowa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tarzałem się po parkiecie przez parę minut jak oglądałem tamten fragment :D Komedia w czystej postaci :D Ta krótka "relacja" reporterki, która zdąrzyła jeszcze zapytać Tima czy coś tam memłał do sędziego i równie krótka odpowiedź "nie" mówi sama za siebie ;) Teraz już nie wolno się nawet śmiać na parkiecie bo sędzia może to zinterpretować jako obrazę swojej decyzji ;) Niedługo westchnięcie albo przetracie czoła ręcznikiem będzie odbierane jako oznaka irytacji, zaś powolne schodzenie na ławkę rezerwowych jako naumyślne utrudnianie i tak już ciężkiej pracy sędziowskiej ;) Idziemy w dobrym kierunku ;)

 

Ale na pocieszenie - Polska ma w końcu coraz więcej z NBA wspólnego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle wczoraj był jakiś dzień żartów w NBA. Najpierw tarzałem się ze śmiechu widząc "obronę" Wizards przeciwko Bulls, a później nie mogłem z wyrzucenia Duncana, które było jeszcze śmieszniejsze. Choć raczej nigdzie indziej takiego pajaca jak Crawford nie da się znaleźć, to oglądając dzisiaj w Słupski mecz Czarni-Anwil mogę powiedzieć, że i w Polsce gwizdki dają nieodpowiednim ludziom. Takie małe pocieszenie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie racje parodia w najczystszej postaci z tym że nie mówcie ze to była jakaś tam kluczowa akcja bo przecież na Zachodzie i tak jest już wszystko poukładane, ani Dallas ani Spurs nie zmienia swojej pozycji, nie uzyskaja też tam zadnych przewag na postseason itd a wobec takiego zachowania sędizego przewagi psychicznej że wygraliśmy ten mecz w kwietniu przed PO nie będzie miał większego znaczenia bo Spurs po prostu będą wiedzieć że z Timem pójdzie im lepiej i mecz ten nie był wyrównany do ostaniehj chwili i nie odzwierciedlał klas obu zespołow, co pewnie wiedzą także Ci z Dallas.

No ale oczywiście nie powinno to się stać, ale lepiej teraz niż przed PO, zobaczymy co tam się wydarzy bo na razie to jeszcez o niczym kluczowym to nie zaważyło, ale sytuacja jest niepokojąca, ku temu nie ma wątpliwości, ale proponuje jeszcze poczekać. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.