Skocz do zawartości

Alonzo

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko, że w PO przychodzą takie momenty w których rola trenera i systemu się kończy a o wyniku decydują już tylko i wyłącznie gracze. Dlatego nie ma co winić Pata za np. przegrane finały 1994, bo tutaj kluczowe było to, co zrobił Hakeem a czego nie zrobił lub zrobił w mniejszym stopniu Ewing. Trener stwarza zespół , system, fundament, ale kropkę nad "i" już muszą postawić superstarzy na boisku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, ale kiedy twój zespół pomimo tego, że wygląda jak dominująca siła w RS i jeździ z większością drużyn gładko po ~60W, żeby potem 4x pod rząd odpaść mając przewagę parkietu w serii, to chyba mamy pewien kłopot również z odpowiednim prowadzeniem drużyny. Inaczej żadnego trenera nie dałoby się winić - bo przecież to gracze są na parkiecie.

 

Dla tak klasowego trenera jak Riley - odstawianie szopki, siódme poty i nerwy do ostatnich sekund, żeby pokonać TO COŚ co nazywało się Magic w 97 to mała rysa na legendzie. Zresztą dwukrotny nokaut od Bulls, 1-3 z Knicks JVG i porażka z happy-to-be-here Hornets tylko taką rysę pogłębiają.

 

Dlatego porównałem to analogicznie do Popovicha po 2007r. - też budowanie świetnych zespołów, wyciskanie ostatnich soków z rosteru, overachieving w RS i mniej lub bardziej kompromitujące porażki w PO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ale ja powiem to co zwykle: jest wiele czynników. W PO jest wiekszy stres, wieksza stawka, zmeczenie, presja, przeciwnik mocniej sie stara, nie odpuszcza i wiele innych. No i zwykły oczywisty element czyli to czy dany zawodnik ma dzien czy nie.

Najlepiej to pokazały te finały. Co mecz to na zmiane demencja starcza, skleroza i zapominamy jak się gra.

 

Trener może zrobić wiele, ale nie ma wpływu na wiele czynników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, ale kiedy twój zespół pomimo tego, że wygląda jak dominująca siła w RS i jeździ z większością drużyn gładko po ~60W, żeby potem 4x pod rząd odpaść mając przewagę parkietu w serii, to chyba mamy pewien kłopot również z odpowiednim prowadzeniem drużyny. Inaczej żadnego trenera nie dałoby się winić - bo przecież to gracze są na parkiecie.

 

Dla tak klasowego trenera jak Riley - odstawianie szopki, siódme poty i nerwy do ostatnich sekund, żeby pokonać TO COŚ co nazywało się Magic w 97 to mała rysa na legendzie. Zresztą dwukrotny nokaut od Bulls, 1-3 z Knicks JVG i porażka z happy-to-be-here Hornets tylko taką rysę pogłębiają.

Z Knicks 2 razy przegrali po game winnerach przeciwników, czyli zawiedli głównie gracze, nie coach.

 

Jeżeli chodzi o 2001 rok to nie pamiętam za bardzo co się stało z Anthonym Masonem. Koleś w regural był all-starem, w PO zagrał na poziomie Kedricka Perkinsa - nie wiem z czego to wynikło, ale wątpię, by to była wina Riley'a.

 

 

To, na co coach miał realny wpływ to Pat zrobił świetne:

- zbudował zespóły oparte na ofensywie (showtime) i na defensywie (Knicks, Heat 90')

- odkrył Starksa, Masona, Lenarda, Bowena, u niego odrodził się Tim Hardawy

- ułożył zespół, który miał w składzie 3 graczy uważanych za cancerów (Jason Williams , Tonoi Walker, Payton tuż po sezonie w LAL)

- nigdy żaden gracz nie obniżał poziomu gry po przyjściu do jego zespołu (wyjątek to Jamal Mashburn), nigdy nie było u niego żadnych konfliktów

 

Reszta już była tylko i wyłącznie w rękach graczy. Geniusz Pata w 2006 roku starczył na finał, ale bez jordanowskiej serii Wade'a tytułu by nie było. Tak samo np. w seriach z Knicks JVG - system Riley'a zapewniał, że Heat nie dadzą się łatwo pokonać, ale to gracze musieli postawić kropkę nad "i". I tak jak w 2006 roku Wade postawił, tak Mourning i Hardaway nie postawili. Riley i w jednym i drugim przypadku stworzył solidny fundament pod sukcesy, to było jego zadanie i z tego się wywiązał. A na to, że Knicks trafili game winnery już wpływu nie miał, tak jak nie miał wpływu na to, że Wade błysnął geniuszem akurat wtedy, kiedy trzeba było.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompletnie się nie zgadzam. Irving miał beznadziejny team, którego gra często opierała się na jego zdolnościach, kiedy reszta stała po bokach nieruchomo (żeby tam chociaż byli shooterzy). Nie wiem skąd wniosek o tym "czynieniu innych lepszymi", z tym tempem również się nie zgadzam, chociaż czemu bycie gorszym od Chrisa Paula ma być tutaj argumentem, nie mam pojęcia.

 

Bez przesady z tym draftem - Cavs mogą sobie załatwić startera na środek/shotblockera, to już jest bardzo solidny fundament. A za rok będzie jeszcze lepszy.

 

PS. Nie, Heat 96-01 nie byli zdolni wygrać mistrzostwa.

Byli legit contenderami. Koniec kropka, przeciez nawet z tym nie ma co polemizować. Kręcili najlepsze/prawie najlepsze bilanse w lidze i takie drużyny zawsze traktuje się jako contenderów. Tak samo jak od kilku lat za takich uważało się Spurs mimo, że mieli dużo upsetów mimo super bilansów.

 

Kompletnie się nie zgadzam. Irving miał beznadziejny team, którego gra często opierała się na jego zdolnościach, kiedy reszta stała po bokach nieruchomo (żeby tam chociaż byli shooterzy). Nie wiem skąd wniosek o tym "czynieniu innych lepszymi", z tym tempem również się nie zgadzam, chociaż czemu bycie gorszym od Chrisa Paula ma być tutaj argumentem, nie mam pojęcia.

Miał slaby zespół, ale ileż to razy przegrywali z jeszcze gorszymi? No i to jest wschód, tutaj nabić zwycięstwa na leszczach nie jest tak ciężko więc jednak wg mnie jak na to jakie Irving ma umiejętności powinni sobie radzić lepiej.

 

W pierwszym roku porównania do Paula nie miały końca. No ale szybko się okzało, że CP3 lepiej prowadził atak w Wake Forest niż Irving w Cavs. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest, ale nie za to co grał w 2gim 3peacie. Shaq jak do nas przyszedł to przez pierwszy sezon był top3 jeszcze, ale juz w drugim sezonie to już "tylko" top 10 w lidze.

 

Lebron jest w prime i wielu twierdzi, że od 5 lat jest najlepszy w lidze. Różnica jest oczywista.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest, ale nie za to co grał w 2gim 3peacie. Shaq jak do nas przyszedł to przez pierwszy sezon był top3 jeszcze, ale juz w drugim sezonie to już "tylko" top 10 w lidze.

 

Lebron jest w prime i wielu twierdzi, że od 5 lat jest najlepszy w lidze. Różnica jest oczywista.

Znasz definicje słowa talent?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma dobrej definicji słowa talent. Zwłaszcza, że u nas rozumie się je zupełnie inaczej niż w US.

 

Ale jak Cię kole w oczy to prostuje - Miami nie potrzebowało top5 talentu w historii w prime żeby zdobyć mistrzostwo.

 

Teraz powinno nie być problemów ze zrozumieniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma dobrej definicji słowa talent. Zwłaszcza, że u nas rozumie się je zupełnie inaczej niż w US.

 

Ale jak Cię kole w oczy to prostuje - Miami nie potrzebowało top5 talentu w historii w prime żeby zdobyć mistrzostwo.

 

Teraz powinno nie być problemów ze zrozumieniem.

Na tej zasadzie, to LAL nie potrzebowali top 5 talentu prime żeby zrobić repeat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.