Skocz do zawartości

Goat


RappaR

Kto był najlepszy  

68 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto był najlepszy

    • Hakeem
      24
    • Jabbar
      11
    • Jordan
      141
    • Sabonis
      53


Rekomendowane odpowiedzi

A ja mam takie glupie pytanie:

Wezmy Magic sprzed paru lat, posadzmy na lawce trenerskiej rudego

Zamienmy pare nelson duhon na kenny smith cassel

Na pf/sf dajmy otisa thorpe I horrego

Czy taki zespol z Howardem na C nie zdobylby mistrzostwa?

Ty ja mam lepsze:

 

Wstaw Hakeema do Turowa Zgorzelec, na ławce posadź Yao - jako zmiennika na C i zamieńmy Logo Turowa na rakietę kosmiczną - mistrz Euroligi przez 3 dekady. Czyż nie?

 

;]

 

EDIT: Sorry, trochę się zagalopowałem. Może to przez te posty, co tu ostatnio czytałem o tym, kogo by tu za kogo zamienić i co z tego wyjdzie. Więc napiszę serio:

 

Hakeem był dobry - był naprawdę dobry. Miał skilla i świetne statsy - ale w przekroju ostatnich 3 dekad jest przynajmniej 5 zawodników bardziej utytułowanych od niego (nie piszę, że lepszych, o tym niżej):

 

MJ

Shaq

Duncan

Magic

Bird

 

GOAT, jak sama nazwa wskazuje - ma być najlepszy ever - więc podaję swoje kryteria najlepszości, którymi (wszystkimi na raz) się posługuję. Od tej pory - jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza, proszę o wskazanie kryteriów, które są niepotrzebne, bądź takie, których brakuje wraz z uzasadnieniem i wtedy możemy dyskutować.

1. Mindset i mental toughness

2. Tytuły

3. Statystyki - mainly PER i %TS, PPG - szczególnie w PO - szczególnie w finałach NBA

4. Ilość MVP Finałów

5. Memorable games - takich, o których się mówi, w których zawodnik przejmuje kontrolę nad meczem.

 

Nie bawię się w żadne zamienianie supportów, podmianki trenerów, dywagowanie nad tym, czy z tym i z tamtym to by zdobył, czy nie. Nie ma gdybania - liczą się fakty. To, że ktoś miał taki support, a ktoś inny to wina:

a) farta - cóż taki jest sport - sport to hazard, jeden ma szczęście, jeden nie - live with that - to, że ktoś miał go mniej nie znaczy, że ma mieć jakąś taryfę ulgową. To tak, jakby w tenisie oddawać punkty za wiatr.

B) managementu - to też hazard - można trafić w drafcie, można nie trafić, można robić dobre deale, można złe - to też sztuka, ale i ryzyko - live with that again

c) jego samego - tego, jakie chemistry zostało zbudowane w drużynie, czy zawodnicy sobie ufają, czy mają wspólny cel itd. bez tego a) i B) nie wystarczą, bo nazwiska nie grają, tylko zespół 5 ludzi - to też hazard, bo nie wszystkie typy ludzi się ze sobą dogadają lub będą chciały dogadać - ale jak się dogadają, to nawet słabsi zawodnicy wniosą coś do tej drużyny, bo będą zapierdalać przy wysokich moralach całości

d) przeciwników - to, że przeciwnicy są słabi, bądź bezjajeczni to ich problem - jeżeli nie mają tego samego poziomu zadziorności i mentalności zwycięzców, to będą przegrywać.

 

Oczywiście każdy z tych aspektów ma jakąś tam swoją wagę w ostatecznym rozrachunku, ale nie wolno zapominać, że jest to gra zespołowa - więc sorry Barkley, Ewing, Miller - nie wygraliście mistrzostwa - zawsze będziecie poziom niżej od tych co zdobyli - trudno. zwycięscy zawsze mają najlepiej - taka to bezlitosna zasada sportu. Nawet zawodnicy drugiego planu są postrzegani jako lepsi niż naprawdę byli przez pryzmat mistrzostwa, więc analogicznie Ci najlepsi są postrzegani jak gorsi niż naprawdę przez ten sam pryzmat - takie życie. I tak - uważam, że dobrze, że tak jest, bo na tym właśnie polega sport.

Gdybyśmy kuźwa każdego przegranego non stop głaskali po głowie i mówili, że nic się nie stało i tak byłes super, to stałaby się z niego jeszcze większa ***** niż był do tej pory.

Jest to brutalne, ale jakiekolwiek możliwości jakiegokolwiek przypadku mają miejsce w zasadzie tylko wtedy, gdy sytuacja zdarza się raz - patrz tytuł Detroit 04, Miami 06, Mavs 11. Wtedy można brać pod uwagę, że coś stało się trochę "szczęśliwie". Ale jeżeli drużyna wygrywa regularnie - czy pod rząd (Bulls, LAL), czy na w kratkę (SAS), to ewidentnie oznacza, że nie dzieje się to przypadkiem.

 

Oczywiście odrzucam wszelkie teorie spiskowe (spotkałem się z opinią, że Bullsom pomagali sędziowie) - jeżeli jest spisek, to cała rozmowa o sporcie traci sens - więc musimy wierzyć, że go nie ma.

 

Ave.

Edytowane przez KIJEK_PL
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takie glupie pytanie:

Wezmy Magic sprzed paru lat, posadzmy na lawce trenerskiej rudego

Zamienmy pare nelson duhon na kenny smith cassel

Na pf/sf dajmy otisa thorpe I horrego

Czy taki zespol z Howardem na C nie zdobylby mistrzostwa?

Niech na poczatku Howard zdobedzie tytuł z Kobe i Nashem- są delikatnie lepsi od Cassela i smitha. Później możemy uzywać wyobraźni :)

 

ja w skrócie opisuje Wam, że do tej pory nie biegał tak kompletny gracz a efektem tego było zdobycie tytułu z druzyną która nie miała prawa tego zrobić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam jak odpowiedziec na wszystko, wiec jesli cos pomine to dlatego ze nie mam w tej chwili czasu albo zappmnialem

 

Lorak:

Od kiedy to pozycja w drafcie jest wyznacznikiem talentu I gwarantem jego realizacji? Olowokandi I Kwame byli wybrani z 1...

Pippen byl takim a nie innym zawodnikiem bo rozwijal swoj talent przy Jordanie. To jest fakt.

Mozemy sobie podywagowac czy w innych warunkach bylby lepszy/gorszy/porownywalny ale taki sam by nie byl.

nie chcę żeby to wyszło na czepianie się słówek, ale jest różnica między "przy" a "dzięki". mi się wydaje, że ty przede wszystkim lansujesz to drugie stanowisko, a wtedy wracamy do Sellersów i tego co napisałem wcześniej. jeśli zaś pierwsze, to jaki sens ma mówienie o tym?

 

ps

Kobe rozwinął się przy Shaqu. Jordan przy Worthym. Magic przy KAJ. Russell przy Cousym. Ewing przy Cartwridzie. można by tak długo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie najlepsi to: ( najlepsi mam na mysli: najbardziej wpływający na rozwój wydarzeń na parkiecie )

1. Olajuwan

2. Jordan

3. Magic

4. Duncun

5. Shaq

 

Lebrona głupio tam wstawiać, bo dopiero zaczął rozpierduche ale wyrzuci kogos z tej piątki

 

Jabbara pomijam- za młodym jest do oceny, mało co widział

Edytowane przez Wanda Geszewciara
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja w skrócie opisuje Wam, że do tej pory nie biegał tak kompletny gracz a efektem tego było zdobycie tytułu z druzyną która nie miała prawa tego zrobić

Co to znaczy nie miał prawa? Każdy ma prawo - zdarzało się niejednokrotnie, że Dawid pokonywał Goliata - na tym polega piękno sportu. Nie musi to od razu oznaczać przezajebistości lidera zwycięzców takiej potyczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z całą moją miłością do Hakeema, którego uważam za 2nd best player ostatnich 3 dekad ale Jordan ponad nim. Hakeem za to co zrobił z supportem jaki miał i jakim był overall zawodnikiem będzie dla mnie na drugim miejscu ale mówienie, że był lepszy niż Jordan to jak nazwanie Guardioli lepszym trenerem niż Ferguson- nie ma *****, żeby to przeszło. Ogólnie do nabijania postów temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po drugie (i to też oczywiści do ciebie Czekolada, skoro wspominasz o team D), to wystarczy spojrzeć na defensywę bulls bez Jordana. w 1994 byli tak samo dobrzy jak w 1992, a w 1995 nawet trochę lepsi. tak więc albo defensywny impact MJ jest przeceniany, albo Myers i Kerr byli tak dobrzy w D jak Jordan.

Lorak, ja tutaj kiedyś wymieniłem parę przykładów kiedy to odejście kluczowego defensora praktycznie nie wpłynęło na DRTG jego zespołu. Postu teraz nie znajdę, bo wyszukiwarka na tym forum działa ciulowo, ale pamiętam, że wspomniałem m.in. o Rodmanie, Horace Grancie czy Big Benie. Horace Grant to zresztą chyba najciekawszy przykład, bo też się tyczy Jacksonowskich Bulls. Gdy on odszedł będąc w swoim prime w 1994 z Bulls to oni w ogóle się nie pogorszyli w DRTG (a chyba nawet byli lepsi).

 

Tak więc udowodnianie wartości defensywnej danego gracza na podstawie pogorszenia/polepszenia DRTG zespołu często się nie sprawdza. Ja w przypadku Bulls mam po prostu taką teorię, że jak odszedł Jordan, to Byki byli tak ciency w ataku, że Jax postawił główny nacisk na zespołową defensywę. A że w defensywie zespołowej zaangażowanie ma kluczowe znaczenie to dzięki jego zwiększeniu zniwelowano utratę dwóch dobrych obrońców (Jordana i Granta).

 

Co do DPOTY to zawsze byłem zwolennikiem, by dawać jedną nagrodę wysokiego i jedną niskiemu (coś jak podział na gracza wschodu i gracza zachodu przy nagrodach miesiąca). Wtedy tytuł dla Jordana w 1988 roku nie budziłby kontrowersji, choć i tak MJ w prime to jeden z nielicznych niskich mających realny wpływ na obronę (ale jednaki w tym 1988 roku powinien przegrać z jakimś wysokim, tak jak to było w głosowaniach w innych latach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z całą moją miłością do Hakeema, którego uważam za 2nd best player ostatnich 3 dekad ale Jordan ponad nim. Hakeem za to co zrobił z supportem jaki miał i jakim był overall zawodnikiem będzie dla mnie na drugim miejscu ale mówienie, że był lepszy niż Jordan to jak nazwanie Guardioli lepszym trenerem niż Ferguson- nie ma *****, żeby to przeszło. Ogólnie do nabijania postów temat.

takie jest moje zdanie. Też byłem zauroczony Jordanem i nie dopuszczałem nawet mozliwości rozmowy w tym temacie.

Dla mnie Hakeem jest graczem kompletnym w tamtym czasie, i na przepisy gry które działały.

Hakeem jest zbyt dobry w obronie żeby przegrał takie porównanie z Jordanem. Jordan ma pewną przewage w ataku, Hakeem jednak znacznie wiekszą w obronie. Dlatego wygrywa dla mnie to porównanie. Nie widze w swoim wytłumaczeniu nic nadzwyczajnego ale nie uważam za prawde objawioną

Olajuwon jest całkowicie niemedialny, to tak jakbyś chciał robić ze starej gwiazdy bluesa - gwiazde rocka

 

co on robi od 10 lat - uczy patafianów piwotów :)

instruktor od piwotów, pewnie sobie licencje nawet zrobił :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo lubię Olajuwon i szacun za mistrzostwo z 94 roku ale Jordan zostanie chyba na zawsze dla mnie wybrańcem boga

Olajuwon był mega kozakiem jednak nigdy gdy Michael był u szczytu nie zdobył mistrzostwa ani nawet nie zagroził mu występem w finale

 

Zawsze będę sobie zadawał pytanie kto by wygrał ligę w 94 i 95 roku gdyby MJ nie zrobił sobie przerwy jednak nigdy sie tego nie dowiemy(chociaz sie ciesze ze The Dream zdobył tytuł bo Malone,Barkley czy Ewing obeszli się smakiem a byli genialnymi koszykarzami)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo lubię Olajuwon i szacun za mistrzostwo z 94 roku ale Jordan zostanie chyba na zawsze dla mnie wybrańcem boga

Olajuwon był mega kozakiem jednak nigdy gdy Michael był u szczytu nie zdobył mistrzostwa ani nawet nie zagroził mu występem w finale

 

Zawsze będę sobie zadawał pytanie kto by wygrał ligę w 94 i 95 roku gdyby MJ nie zrobił sobie przerwy jednak nigdy sie tego nie dowiemy(chociaz sie ciesze ze The Dream zdobył tytuł bo Malone,Barkley czy Ewing obeszli się smakiem a byli genialnymi koszykarzami)

Chodzi o to że Olajuwon nie miał prawa nigdy z takim składem zdobyć mistrzostwa a nawet dostać sie do finału ligi. To był skład na 40-45 zwyciestw w RS. Chicago wygrałoby jeszcze bardziej wyraźnie z Houston niż z Phoenix, choć sam Hakeem robiłby staty na max poziomie. PiP z MJ w obronie z obwodowymi Houston czuliby sie jakby wpadli do ogólniaka

 

To jest gra drużynowa i dlatego lepiej skonfigurowane Chicago zdobyło tyle tytułów. Ja opisuje pojedyńczego gracza np. w porównaniu z MJ i jak dotychczas nikt nawet nie próbuje moich argumentów podważyć. Wiem że jest trudno ale może komuś sie uda :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wunder Dirk w 2011 roku tez nie miał niby prawa pokonac Miami Lebrona czy detroit rozbic Lakersow w 2004 a jak sie stało wszyscy wiedza

 

Jedno zagranie z serri Rockets vs Knicks mogło zmienić przebieg tej rywalizacji bo była mega zacieta ale szczęście sprzyja lepszym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wunder Dirk w 2011 roku tez nie miał niby prawa pokonac Miami Lebrona czy detroit rozbic Lakersow w 2004 a jak sie stało wszyscy wiedza

 

Jedno zagranie z serri Rockets vs Knicks mogło zmienić przebieg tej rywalizacji bo była mega zacieta ale szczęście sprzyja lepszym

Dirk jest drugim podobnym przykładem- zgadza sie. Jest tylko pewne "ale"

Szczescie akurat nie sprzyjało lepszym bo N.Y w tamtym czasie był lepszy prawie na każdej pozycji oprócz Centra

 

Szczescie to jakieś abstrakcyjne pojęcie bo cholere je wrzucac. Może Bóg im pomógł i Jezus w postaci Hakeema :)

 

Detroit miało odpowiedź na Shaqa i reszta sie posypała- to całe te finały

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

***** już nie przesadzajmy z tym supportem Hakeema jakby grał z jakąś kupą gówna porównywalną do obecnych Suns.

Otis Thorpe czyli ktoś powiedzmy pokroju zdrowego Eltona Branda z Clipps.

Vernon Maxwell - nie bez powodu najbardziej popierdolony człowiek w lidze z czym szło, że był świetnym defensorem

Robert Horry, jeszcze atletyczny, już bardzo solidny obrońca

i Kenny Smith - Thabo Sefolosha?

 

reszta to jakieś piony, bo Cassell był zbyt młody

 

a w 95 miał przecież Drexlera, washed up, ale zawsze.

 

Jordan miał lepszy support, to nie podlega wątpliwości, ale różnica między Bulls Jordana a Bulls 94-95 jest mniej więcej taka jak między Bulls Rose'a a Bulls w/o Rose, pierwszy zespół to contender pełną gębą, a drugi to takie obecne Memphis - czyli ciężko się z nami gra, jesteśmy twardzi i świetnie bronimy, ale gramy gówno w ataku i naszym maxem jest urwanie 6,7 spotkań. Z tymże Bulls Jordana byli trzy razy takim contenderem jak Bulls Rose'a - najlepsi w lidze.

 

kolejny mit to fakt, że Pistons mieli odpowiedź na Shaqa i dzięki temu wygrali. Jax sam po finałach mówił, że wiedział wszystko o takich Pacers, ale po prostu nie przygotował się na Pistons z Rasheedem. Nie wiedział dobrze w jakie strony lubi biegać Rip, kiedy i jakie zasłony stawia Sheed i w jakich momentach Prince ścina z baseline. Research, mentalne przygotowanie i kontuzja Malone'a to główne przyczyny porażki.

 

Ben Wallace sam w sobie nigdy nie ograniczył Shaqa, był świetnym obrońcą przygotwanym fizycznie na atak pancernego czołgu i grał w zajebistym systemie, ale nie sprawił, że Shaq zaczął nagle wyglądać źle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

***** już nie przesadzajmy z tym supportem Hakeema jakby grał z jakąś kupą gówna porównywalną do obecnych Suns.

Otis Thorpe czyli ktoś powiedzmy pokroju zdrowego Eltona Branda z Clipps.

Vernon Maxwell - nie bez powodu najbardziej popierdolony człowiek w lidze z czym szło, że był świetnym defensorem

Robert Horry, jeszcze atletyczny, już bardzo solidny obrońca

i Kenny Smith - Thabo Sefolosha?

 

reszta to jakieś piony, bo Cassell był zbyt młody

 

a w 95 miał przecież Drexlera, washed up, ale zawsze.

 

Jordan miał lepszy support, to nie podlega wątpliwości, ale różnica między Bulls Jordana a Bulls 94-95 jest mniej więcej taka jak między Bulls Rose'a a Bulls w/o Rose, pierwszy zespół to contender pełną gębą, a drugi to takie obecne Memphis - czyli ciężko się z nami gra, jesteśmy twardzi i świetnie bronimy, ale gramy gówno w ataku i naszym maxem jest urwanie 6,7 spotkań. Z tymże Bulls Jordana byli trzy razy takim contenderem jak Bulls Rose'a - najlepsi w lidze.

 

kolejny mit to fakt, że Pistons mieli odpowiedź na Shaqa i dzięki temu wygrali. Jax sam po finałach mówił, że wiedział wszystko o takich Pacers, ale po prostu nie przygotował się na Pistons z Rasheedem. Nie wiedział dobrze w jakie strony lubi biegać Rip, kiedy i jakie zasłony stawia Sheed i w jakich momentach Prince ścina z baseline. Research, mentalne przygotowanie i kontuzja Malone'a to główne przyczyny porażki.

 

Ben Wallace sam w sobie nigdy nie ograniczył Shaqa, był świetnym obrońcą przygotwanym fizycznie na atak pancernego czołgu i grał w zajebistym systemie, ale nie sprawił, że Shaq zaczął nagle wyglądać źle.

a kto napisak ze Walece ograniczyl Shaqa. Ograniczyla go obrona Detroit

i L.A. nie odpowiedzialo na sytuacje

 

wejdz sobie na Nba.com i sprawdz jakim skladem dysponowalo wtedy Houston i przestan wymyslac ze to dobry zespol

 

Otis Thorp - no piekny przyklad, pewniak jakich malo w ataku, wspaniale uzupelnienie Hakeema, swietnie chodzila miedzy nimi pila :)

 

a to porownanie do Suns to nawet Ci wyszlo bo Maxwell to prawie kopia Basleya czyli pelna nieprzewidywalnosc :)

Edytowane przez Wanda Geszewciara
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja opisuje pojedyńczego gracza np. w porównaniu z MJ i jak dotychczas nikt nawet nie próbuje moich argumentów podważyć.

Jeżeli chodzi o skill pojedynczego gracza, to ja biorę LeBrona ponad każdym.

 

Znów upraszczasz - nie można rozpatrywać pojedynczych graczy i ich osiągnięć w oderwaniu od drużyny i jej osiągnięć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak, Chytruz, Koelner

Duncan vs Shaq vs Hakeem?

overall i peak-wise

aż boję się wejść w tę dyskusję. jeśli chodzi o karierę to

Duncan Hakeem Shaq

jeśli chodzi o prime

Hakeem Shaq Duncan

chociaż nie wiem czy Duncana nie wziąłbym przed Shaqiem ale to ciężki temat.

 

najlepszy wysoki od lat 80tych? ciekawy temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aż boję się wejść w tę dyskusję. jeśli chodzi o karierę to

Duncan Hakeem Shaq

jeśli chodzi o prime

Hakeem Shaq Duncan

chociaż nie wiem czy Duncana nie wziąłbym przed Shaqiem ale to ciężki temat.

 

najlepszy wysoki od lat 80tych? ciekawy temat.

o!

pod względem kariery ustawiłbym to raczej Duncan Shaq Hakeem - Shaq w sumie miał największy potencjał na większą karierę, ale spalił za dużo mostów za sobą i zbyt wiele rozczarowań było jego udziałem. Hakeemowi zabrakło supportu i ogólnie sukcesów indywidualnych/drużynowych, niestety.

peak-wise

nie widzę konkurencji dla Shaqa 3peat. Mimo tego, że pod wieloma względami Shaq z Magic niewiele różnił się od tego z Lakers, to jednak podejście do gry, doświadczenie i wiedza jak wykorzystać swoje, jeszcze większe, przewagi była decydująca. Cała liga ustawiała skład pod Shaqa, a ten srał im na głowę. Tyle, że Hakeem 93-95 to esencja lidershipu i ten run na b2b był przejebany na tyle, że ciężko w ogóle powiedzieć złe zdanie nt Olajuwona, żeby nie być poskarżony o bycie idiotą.

I'm going with DIESEL, though

 

Duncana peak na tym tle wygląda gorzej, między innymi dlatego, że nigdy nie udało się repetować i parokrotnie jednak z Shaqiem przegrał.

 

Gdybym miał budować zespół od zera, to Duncan i Hakeem dają mi podobny poziom po obu stronach, a z Duncanem mogę być pewny jakiś 15 lat mniejszego lub większego contenderowania. Wybranie Shaqa to tykająca bomba, ale gdybym potrzebował tak ze 3 pewnych tytułów obojętnie od liczby ofiar i stanu jaki zostawi mi Shaq za sobą to idę w O'Neala.

 

Duncan O'Neal Hakeem - that's my3 chociaż najlepszym koszykarzem jest ten trzeci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie człowiek o tak dużej szybkości, wspaniałej technice, do tego całkiem dobra głowa- nie miał wyjścia i był najdosknalszym koszykarzem w historii. To że nie ma tylu tytułów co reszta to tylko fakt że nie był w odpowiedniej organizacji. On potrafi absolutnie każdy element koszykarskiego rzemiosła na najwyższym poziomie.

 

Naprawde warto sie zainteresować tym panem i zacząć od krótkiego filmiku a póxniej przejść do meczów play off z tym panem

 

 

a tu dla miłośników Lebrona

 

Edytowane przez Wanda Geszewciara
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.