Skocz do zawartości

NBA w Cyfrze+ Sezon 05/06


josephnba

Rekomendowane odpowiedzi

Nie oglądam więcej Suns, przynajmniej do powrotu Amare. Nie znoszę takiego stylu gry jaki oni prezentują, a z drugiej strony dobija mnie głupota ich rywali, którzy zamiast 90% akcji przeprowadzać przez ich pomalowane grają w ich grę. Czy tylko ja mam wrażenie, że Bibby nie przepada za Artestem :?:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Czy tylko ja mam wrażenie, że Bibby nie przepada za Artestem :?:

Też mi sie tak wydaje. Może mieli jakąś sprzeczke albo jeszcze się nie zgrali.

 

Mecz był strasznie nudny, Suns gra taką ''Polską lige''. Poprostu mnie uśpili.

Wstałem na mecz i po 2 kwartach zasnołem w fotelu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że nie zmarnowałem nocki na ten mecz. Widziałem końcówke skrótu i nie żałuje. Ale czego się można było spodziewać po Suns, nic tylko bezsensowne rzucanie, mało ciekawej gry. D'Antoni nie ma chyba innego sposobu na grę (z resztą kiedy on miał pomysł na gre :roll: ). Mecz ogólnie nudny strasznie, podobnie jak mecze Sonics bez obrony, już wolę Dallas, którzy grają ciekawiej. Tak czy inaczej jutro mecz na szczycie Miami - Detroit i liczę na dobre widowisko. Obrona Pistons kontra atak: Wade Shaq, może być ciekawie :wink:

 

Czy tylko ja mam wrażenie, że Bibby nie przepada za Artestem :?:

 

Mnie się wydaje, że Bibby nie przepada za Artestem ze względu, że ten często przetrzymuje piłkę i Bibby na tym traci. Kiedy grał z Peją, Mike mu tylko podawał, a ten rzucał. Ron gra często swoje akcje (wołająca o pomste ta jego zwinnośćpod koszem) i Bibby nie ma zbytnio kiedy coś rozegrać. Teraz sytuacja wygląda inaczej ze stratą dla Bibby'ego. Może dlatego nie przepada za nim, co mnie z resztą nie dziwi :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do uczuć między Bibbym i RonRonem to chyba pierwszy taki mecz z udziałem Mike przy wspóludziale Artesta. Po prostu jak mnie pamięc nie zawodzi to Mike'owi zdarza się taki mecz na kilkanascie dobrze rozgeranych. Jak już się wydawało, że wchodzi w grę znów mu gra siadała i koniec.

Ale wq dobrze Bibby'ego zastąpił Garcia. Ten zawodnik jest szalenie wszechstronny. Posturą przypomina Prince, ale wq mnie to może być jeszcze lepszy zawodnik. Przecież w poprzednim meczu brakowało mu bodajże dwóch bloków do 6x5 - czyli tego co nie dawno zrobił Ak47.

A co do Martina - może obrońca z niego słaby, ale w ataku dośc pozytywnie - chociąz wczorajszy mecz tego nie pokazał, gdbyby nie wykonywane wolne to punktowo byłoby cieniutko.

Thomas jest zbyt chimeryczny, aby był ciągle pozytywny. Wczoraj dużo rzucał z zachwianych pozycji a u niego to nie gwarantuje punktów. Zbiera, ale przeważnie na bronionej.

Miller za mało wchodzi pod kosz, wczoraj strasznie mało wykorzystywał swój wzrost - przecież oprócz niewysokiego (w porównaniu do Brada) Kurta nie było tam nikogo.

Artest jeszcze mało się rozumie z zawodnikami kilka głupich jego strat, ale również zawdoników podających do Rona. Przyjdzie czas, było widać, że Artest to szalenie ambitny zawodnik i nie będzie odpuszczał tak jak inni Kings.

Obecnie Królom jest potrzebny drugi PG - Hart w ogóle się nie nadaję , a w chwilach, w których Bibby jest nieobecny nie ma kto rozgrywać - niestety. Petrie może będzie jeszcze coś kombinował z rostrem, jeszcze kilka dni ma, ale czasu juz nie wiele. Chyba, że poczeka na draft jest kilku ciekawych zawdoników, Rajon Rondo czy Washington (chyba takie nosi nazwisko).

A Suns wczoraj wszystko nieprawdopodobnie wchodziło. I to praktycznie wszystkim zawdonikom począwszy od Nash'a skonczywszy na House.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na temat tego, że Bibby chyba nie przepada za Artestem napisałem dlatego, ponieważ kiedy Queens odrobiali Ron trafił trójke zmniejszając straty chyba do 3 punktów cała ławka skakała w górę z radości, no prawie cała bo właśnie Bibby jako jedyny siedział wtedy z miną jakby mu ktos właśnie lewatywę zrobił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zachowanie Bibby'ego troszke nieprofesjonalne :? :?

Zachowuje sie jakby ktos mu gwiazdrostwo miał zabrac,i nie wróży to nic dobrego Sacramento :wink:

 

PS.Czemu piszecie na Artesta RonRon jak z tego co wiem to ksywa Rona ale Harpera,przez to że sie jąkał dostał xywe Ron Ron,nie wiem czemu Artest jest tak nazywany :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od mieisaca nie oglądałem nic w C+ wiec jestem zadowolony z meczu, nie był porywajacy ale oglądałem kilku ulubionych graczy, pod koniec Kings ładnie walczyli u dogonili na 4 punkty, może nie jest to godny polecenia mecz ale ja nie żałuję że oglądałem na żywo. Za to żałuję, ze Kings na końcu trochę za szybkich rzutów oddali no i że musiałem słuchać jak Michałowicz myli Thomasów.

 

Artestm mi też bardzo zaimponował, jak napisał greg00 on jest wszędzie, tylko właśnie jak już pisałem wcześniej po tradzie, jak mu nagle coś odbije, to Kings się nie pozbierają. Też chwilami mialem takie wrażenie, ze komuś przyłoży. No i Thomas (Kenny) bardzo lubię go oglądać, niestety nie ogę juz w barwach Sixers. A taki walczak by się nam przydał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się ,że dzisiejszy meczyk będzie świetny :!: Miami z Pistos 2 drużyny które są bardzo dobre i mają gwiazdy światowego formatu. Będzie pojedynek 2 centrów Shaq i Bena . Lubie oglądać Pistosów i Miami oni zawsze zapewniają świetny mecz. Napewni będize lepszy od Suns-Sacramento.

 

Ja osobiście stawiam na Pistons

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heat-Pistons

 

WTF? Co to był za mecz! Pierwsze 3 kwarty dobrze mi się oglądało, ale jakos specjalnie porywajace nie były. Aż tu nagle wielki thriller niczym w PO w ostatniej kwarcie, 17 punktów z rzędu, 17 OSTATNICH punktów z rzędu Wade'a dla swojego zespołu i ja wysiadam. A po drugiej stronnie Billups majacy na wszystko odpowiedź, ale zabrakło szczęscia, o jedna próbę za 3 było za dużo.

 

Szanse na 72-10 prysły, chyba, ze teraz beda mieli bilans 31-1 :? Z drugiej strony jednak w pamieci tkwi mi błąd arbitra który trójkę Billupsa policzył jako dwa, wtedy Wade nie mógłby rzucać za 2 w kolejnej akcji no ale tak to już jest, szkoda.

 

Akcje meczu... conajmniej 3. Najpierw obkręcenie sie Wade'a z linii bocznej i layup, aż wrzasnąłem. Potem świetne podanie Arroyo ktory w ostatbniej chwili nie wiem jakim cudem zauważył, że zaraz blok dostanie. No i ten niesamowity reverse lay-up Wade'a w końcówce, to już chyba było czyste szczęście.

 

Świetny mecz, oby takich więcej. Już czuje PO :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kibicowałem komuś jakoś bardziej, bo Detroit to stara miłość a Miami Wade&Shaq. Ale mecz naprawdę świetny pod względem emocji. Ostatnia akcja Wade`a (nie sądziłem że trafi) piłka w koszu, ja unosze ręce w radości, ojciec patrzy się na mnie jakby przed chwilą prąd mnie kopną. Akcje meczu, obkrętka Wade'a, revers Wade'a i cross over Billupsa z lewej strony kosza, totalnie się uwolnił i posiał gdzieś obrońce (chyba Paytona). Zdziwiło mnie tylko brak podwojeń i szybkich zejść do Shaqu'a w pierwszej połowie. I O'Neil nastukał im wtedy 21 punktów. Bardzo fajny mecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz niesamowity. Pierwsza połowa to popisy Shaqa pod koszem, druga odsłona to gra Wade'a. Ale "Big Shot" to jest niesamowity koleś. Billups trafiał takie rzuty przez ręce, że normalnie kiwałem głową ze zdziwienia. Mógł być bez wątpienia bohaterem meczu, gdyby nie jeden dwa rzuty za dużo i ta kluczowa strata na rzecz Paytona w końcówce. Ostatni rzut Wade'a niczym Jordanowska akcja z 1 meczu finały 97 :D. Świetnie się oglądało ten mecz, następny za 2 tyg bo teraz czas na All Star :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę ciekawe spotkanie. Pistons to drużyna, którą powinny oglądać łebki dopiero zaczynające z koszykówką, a nie chaotycznych Suns. Przyjemnie się aż ogląda tą ich poukładaną grę, widać jak doskonale się znają, każdy wie gdzie i kiedy ma być, znajdują się bez problemu, niesamowita drużyna mimo osobistych antypatii muszę przyznać, że są po prostu doskonali.

 

Oglądając pierwszą połowę i Shaqa robiącego co tylko chciał albo raczej co chcieli Pistons ponieważ Shaq punktował bez problemu, ale patrząc na defensywę Detroit odnosiło się wrażenie, że im dokładnie o to chodzi, wielokrotnie mieli okazję podwoić go czy potroić bo oprócz gracza akurat kryjącego go jakiś inny znajdował się w pobliżu i jakby chciał nawet, ale nagle przypominał sobie żeby tego jednak nie robić. Z drugiej strony nie mogę ich świetnej obronie darować tego podskakiwania na pompki Wade'a, no dajcie spokój stanąć przy nim z łapami w górze i tyle niech sobie rzuca z dalszej odległości ile chce, kiedy jednak wjeżdżał pod kosz w pierwszej połowie zaraz robiło się pod koszem wogół niego tłoczno widać od razu kogo punktów Pistons się obawiają.

 

Wade dał popis w czwartek kwarcie, Heat widać było, że bardziej chcieli tego zwycięstwa, oni musieli zobaczyć, że są w stanie kogoś dobrego pokonać i pokonali po świetnym meczu najlepszą drużynę to im morale na pewno podniesie.

 

Może wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale dla mnie jednak te drużyny dzieli przepaść. Znany jest mój stosunek do jednych i drugich, ale Pistons stanowią niesamowity kolektyw a Heat bazują wyłącznie na indywidualnych popisach, przez większośc meczu miałem wrażenie, że Pistons pozwalają im na zdobycie kilku punktów z rzędu żeby zaraz ostudzić ich zapędy kilkoma skutecznymi, zespołowymi zagraniami.

 

Detroit cały czas kryją Shaqa jednym graczem i to skutkuje pozwalali mu punktować, ale co z tego skoro Shaq rozegrał chyba najlepszą połowę od bardzo dawna a jego drużyna na własnym parkiecie przegrywała 10 punktami. W czwartej kwarcie za mały nacisk defensywy na Wade'a nie wiem czy zbyt szybko uwierzyli, że jest po meczu, nieważne Heat jak napisałem bardziej tego chcieli i bardziej potrzebowali.

 

Jednak dobrze się ogląda takie spotkania contendera z pretenderem, Heat potrzebowali świetnego występu Shaqa(po 4 dniach odpoczynku :) ) kapitalnej końcówki Wade'a i nietypowych błędów Pistons żeby wygrać 2 punktami na własnym parkiecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziennik kapitański, data gwiezdna 20060212 godz. 2.00 w nocy

 

Dryfując od godziny po galaktyce Cyfra+ nasz statek wleciał do kwadrantu numer 198. Ku naszemyu zdziwieniu okazało się, ze kwadrant jest zamieszkany przez dwie wrogie sobie nacje, nazywane Jazzmenami oraz Rocketsami. Kiedy tam tarfiliśmy, właśnie zaczynała sie wojna miedzy nimi na planecie Toyota Center. Niestety znuzeni wielogodzinną podróżą musieliśmy udac sie na wypoczynek i nie dowiedzieliśmy sie, kto wyszedłz tego starcia zwycięsko. Próbowaliśmy powiedomić o rozpoczęciu tej bitwy dowództwo Floty Gwiezdnej Kibiców NBA, ale kapitani Greg, Jazzmen i Gimmie mieli akurat wyłączony GG-wiezdny nadajnik. Będziemy jednak regularnie odwedzać w godzinach nocnych kwadrant 198 z nadzieją, że dojdzie do kolejnych bitew pomiędzy którymś z 30 zamieszkujących je nacji. Mamy nadzieję, że dowództwo floty przyśle na miejsce posiłki i o ewntuanym rozpoczęciu działań wojennych dowiedzą sie wszyscy zainteresowani kapitanowie. Jednocześnie inforumujemy, ze zapasy alkoholu na statku USS Monas zstały wyczerpane, stąd zakłócenia w powyzszym przekazie.

 

PS. Ale fajnie może będzie można kilka mec zów oglądac na tym kanale, z tego co wiem to ten Rockets-Jazz to była retransmisja bo wczoraj Rockets grali z kimś innym, ale za to pokazali w całości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialny meczyk.

Może pierwsze trzy kwarty nie były porywające, ale napewno na wysokim poziomie. Shaq zagrał zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie (choć oczywiscie wszystkich nie oglądałem). W pierwszych kwartach dominował całkowicie pod koszem i nie miało znaczenia kto stoi za nim, wszyscy odlatywali, choć oczywiście paru błędów się dopatrzyłam, ale sedziowie w tym meczu drukowali w obie strony więc czepiał się nie będę. Mecz jak najbardziej zasługujący na miano tego z "najwyższej półki" i choć zwyciężyła ekipa, której raczej nie kibicowałem to spać szedłem w świetnym nastoju, bo po tej kiszce, którą oglądałęm w sobotę rano ten mecz był jak kawałek chleba dla głodnego. Pistonsi faktycznie dostali lekkiej zadyszki, choć 7 meczy (w tym 5 wyjazdowych) w 12 dni trochę ich tłumaczy. Fajnie się ich ogląda, świetnie dzielenie się piłką, widać, że tam każdy wie czego się od niego oczekuje i choć przegrali to na mnie zrobili lepsze wrażenie jako zespół niż Heat. Poszczególnych graczy opisywał nie będę bo mi się nie chce :P, ale oglądać ich to oglądać to co dla mnie w NBa liczy się najbardziej.

W Heat na taką grę liderów nie byłoby mocnych w żadnej spośród 30 ekip, bo tak zaczynający SO i tak kończący Wade to zabójstwo dla defensywy nie ważnie jaka by ona nie była. Nawet Wade trafiał z dalszego półdystansu, a Shaq po spacerowych meczach widocznie zmobilizował się na ten jeden mecz, co zapowiada świetnie mecze w ECF...

Wade i jego gra w koncówce to...no własnie, jak to nazwać- rewelacja, szok, brak mi słów i chyba to najlepiej oddaje moje odczucia. Heat jako zespół bardzo niepoukładany. Posey praktycznie niewykorzystywany, jak Szak słusznie niedawno zauważył- jego rolę ograniczono dla jakiejś rozciągającej trójki, ale zbyt rzadko jest to grane.

Piłka zbyt chaotycznie "lata" po obwoidzie, nie ma płynnego dzielenia się gałą, nie ma komunikacji między graczami i jedyne co mi się podobało w grze Heat to dostarczanie piłki do środka (prawie jak za czasów LA). ogólnie J-Will w tym meczu średnio poradził sobie z rolą playmakera, Haselm był mało agresywny i całą grę ciągnął duet Shaq-Flash, ale miło się to oglądało. Fajnie radził sobie Payton, a ostatnia akcja kiedy ustał przy penetracji Billupsowi to jak powtórka z historii i czasów kiedy Glove był Glove...

Piękny mecz, ide oglądać Bulls-Nuggets :wink:

 

 

PS: Program Sportitalia możemy przeglądać tu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko pytanie ejst takie, czy ta stacja na tym kanale pojawila sie tylko tymczasowo z powodu olimpiady, czy będzie dłużej.

a jesteście pewni, że wcześniej jej tam nie było :?: z tego co wiem jest ona już od jakiegoś czasu niekodowana, znajduje się na tym samym satelicie co cyfra także z odbieraniem jej po olimpiadzie nie powinno być raczej problemów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz na jakiś czas w nocy przerzucam wszystkie kanały po kolei, od 1 do 400... Z tego co pamietam to od 180-200 zawsze w nocy były jakeiś seks telefony :roll:, kurcze nie kojarzę żeby był przerywane kanałem sportowym więc wydaje mi się, ze on tam jest dopiero od niedawna. Ale to tak na 95% mówię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

no i mieliśmy okazję pierwszy raz zobaczyć w akcji chyba najniższy i najdroższy duet obrońców w NBA: Marbury/Francis (jak tam wyliczyli statystycy NBA są niewiele tańsi niż cała S5 Detorit czy cały zespół Bobcats (!) wow...)...no cóż, nie powiem jednak, żeby zostawił po sobie jakieś wybitnie negatywne wrażenie...o dziwo nie było walki o piłkę i panowie próbowali ze sobą współpracować....Francis robił co mógł, nie grał egoistycznie i nie mam osobiście co do niego jakichś większych zastrzeżeń...a co ciekawe, jednak sprawdził się wariant obronny dwóch takich małych graczy, gdyż Marbury przyznam naprawdę śwetnie grał w obronie przez właściwie prawie cały mecz przeciw sporo wyższemu Carterowi...przyglądałem się temu, co robił Stephon i naprawdę imponował - był cały czas blisko i niczym Bowen naciskał Vince'a, który miał ogromne problemy z uwolnieniem się...uratowały go tylko te trójki, bo gdyby nie one to zaliczyłby bardzo słaby występ...

 

no ale co do przebiegu samego meczu, to trudno coś pozytywnego powiedzieć o innym niskim graczu Knicks - Richardsonie.....to, co ten koleś wyprawia na parkiecie jest żenujące..on dosłownie NIC nie potrafi..wszystkie wejścia pod kosz kiedy tylko trochę przeszkadza mu obrońca fatalnie pudłuje, a i jedyne co potrafił czyli trójki też już od dawno mu nie siedzą...naprawdę byłem zażenowany jego postawą i jest to jeden z największych antytalentow jaki biega obecnie po boiskach NBA (i to za jaką kasę).....ja nie rozumiem dlaczego Brown widząc jego beznadziejną dyspozycję daje mu grać 30 minut zanim rzucić Frye'a na tójkę i grać wyższym składem (ciekawy byłby jego pojedynek na 3 z Jeffersonem czy Carterem)....

 

bo właśnie Channing na szczęście, jak cytował Thomasa Michałowicz, jest jedynym oprócz Curry'ego zawodnikiem nie do ruszenia w Knicks...ten koleś to jest talent pierwszej wody, już któryś mecz Knicksów oglądam i we wszystkich pokazywał się ze świetnej strony, nigdy nie zawodząc...jak rzuca z półdystansu, to wiem, że trafi..pod koszem jest praktycznie nie do zatrzymania i ciągle rzuca masę wolnych w meczach po faulach bezsilnych przeciwników....Frye będzie według mnie w głosowaniu na ROTY tylko za Paulem...ogromny talent....

 

kolejny plus (i ostatni) to postawa wspomnianego już Curry'ego, który jak czołg radził sobie pod ksozem i zawodnicy Nets nic nie mogli mu przeciwstawić...chyba słowa Shaqa, że jest ostatnim prawdziwym centrem nie były prawdziwe, bo Curry jest właśnie solidnym środkowym, grającym typowo jak na tą pozycję i mający całkiem sporą gamę manewrów no i niezłą szybkość jak na swoje warunki...ogólnie gość jest dużym assetem i faktorem w Knicks....

 

tak że przynajmniej dwa ruchy Izajasza wypaliły i mają zaklepaną na lata pozycje 3/4 i 5 (jeśli znów nie wymyśli jakiegoś durnego trade'u wstylu M. Rose za Mohammada)....

 

tak czy inaczej mecz z New Jersey po raz kolejny udowodnił, że tych dwóch zawodników to zdecydowanie za mało...a to co się działo przez pierwsze 8 minut meczu, to była żenada, jakiej w NBA chyba w życiu nie widziałem...Knicks byli jak dzieci we mgle przeciw Nets i wydawali się o kilka klas gorszymi koszykarzami i gorszym zespołem...wyobrażam sobie załamkę wszystkich kibiców i zastanawianie się "na co ich ukochanemu klubowi przyszło".....ja bym się totalnie załamał...współczuję szczerze Danpowi...wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd...dobrze, że na szczęście potem było nieco lepiej i Knicks pod koniec meczu nie zostawili po sobie aż tak złego wrażenia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz moim zdaniem raczej sredni, troche sie ciagnacy i szkoda ze wieksze emocje zwiazane z wynikiem na styku skonczyły sie juz w pierwszych minutach.

 

Knicks- dalej ten sam bałagan i jak mówiłem Francis i marbury w jednym zespole to o jednego z nich(albo dwóch :twisted: ) za dużo. Widac ze razem mimo ze starali sie podawac, jakos tam rozgrywac obaj czuli sie ograniczeni, spieci i nie grajacy tego co chca. Franis budził sie od razu jak Stephon schodził z parkietu. Wtedy mial gałe, kozłowal, penetorwał i widac ze taka gra przynosiła mu radosc, tak chce grac,, ale nie jest mu to dane. Albo obaj przezwyczaja sie do tego ze juz nie bedzie tego luzu co kiedys, albo widze juz konflikt w tej ekipie.Poza tym dalej bałagan, opieranie sie raczej na indywiudlanych popisach niz zagrywkach zespołowych, kreowaniu nie siebie a partnerow. Zaczeli jak dzieci we mgle, wygladali jak amatorzy z podstawówki a nie koszykarze NBA. Zero porozumnia, powrotu do obrony, checi gry, ambicji, stanie i czekanie co zrobia Nets. Potem sie troche z tego otrzasneli ale do doskonalosci to im jeszcze brakuje. Połowa sezonu za nimi,a oni dalej graja to samo i nie widac zadnej poprawy

Nets- za duze nasielenie na obówd moim zdaniem, w wielu momentach za malo tez gry zespołwoej, to szczególnie tyczy sie Cartera który za czesto starał sie wykorzystac swoje warunki fizyczne i niestety ale czesto z nienajlepszym skutkiem. Co mnie wkurzyło to rozluznianiae sie po lepszej grze i szybkie uwierzenie w to ze mecz jest juz ich. Tak grac nie mozna. Poza tym po swietnym poczatku dali sie wprzedzic w nicossc graczy z Knicks i odstawiac lipe. Ogólnie nie mam do nich zastrzezen w kwiestii zespołowej, mogliby tylko popracowac troche nad zmniejszeniem strat. Statystycznie jest ich mało, ale przewaznie sa to dosc głupie i niepotrzebne błedy.

 

Carter wypadł srednio, choc w statystykach tego nie widac. przede wszystkim za czesto promował siebie, pchał sie w tlok rywali, wykorzystywał przewage fizyczna i konczył z trudnych pozycji zamiast grac z partnerami. Denerowało mnie to tym bardziej ze w wielu przypadkach az prosiło sie by odegral ta gale. Kidd walil te rzuty przewaznie z czystych pozycji, a mimo to nie trafiał, to pokazuje jak jest u niego z atakiem ostatnio cienko. Tak poza tym to tradycyjnie podobało mi sie to co robił, jak szukal partnerów, jak towrzył im pozycje i jak dzielił pilke wsród tylu chetnych graczy- w tym dalej jest genialny i niezastapiony. Krstic ładnie był szukany, trafiał, ale sporo zawdziecza tez szczesciu, bo kilka rzutów z dystnsu mogło mu nie wpasc. Pod koszem raczej nie szukał pozycji, tylko w jakis kontrach czasami tam wchodził, ale raczej z pola 3 sekund nie konczył, a szkoda. W obronie raczej byl miazdzony, nie wazne kogo krył ten go załatwiał masa i przepychał go leciutko, a jak nie to manewr i przewaznie skuteczna akcja. Musi jeszcze pracowac nad masa miesniową, ustawieniem do zbiorek, praca nog w obronie. Mysle ze to sporo by mu pomogło, stalby sie graczem bardziej komplenym no i wreszcie zdolnym do rownej walki w trumnie. Do jednego worka wrzuca cała ławke ktora mnie nie denerowowala a niemiłosiernie wkurwiała :? Tylko weszli to zamiast jakiegos pozytku, odciazyc S5, czy oddech swiezosc to ci wchodza i popełniaja glupie błedy albo fauluja. Po takich meczach to mnie zwatpienie w ten skład bierze, myslałem ze mamy bardziej stabilny roster....Znowu Frye na plus, kolejny raz bardzo mi sie pdooba jego gra, ten mlokos coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu ze beda z niego ludize. Q odpala te rzuty jak cepem, bez zastanowienia, coraz bardziej uprzedam sie do niego bo nic nei robi a tylko rzuca z trudnych, niewypracowanych pozycji(nie zawsze bo zdajaza sie tez czyste pozycje, ale tych shootów i tak jest za duzo) i oczywiscie pudłuje.Curry co prawda zrobił niespecjalnie duzo, ale widac ze czuł sie jak ryba w wodzie, łatwo przepychał naszych, tworzył sobie pozycje, ogolnie był jak czołg nie do powstrzymania, czym udowodnił ze nasi pod koszami radza sobie fatalanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.