Skocz do zawartości

sezon na leszcza


dh12

Rekomendowane odpowiedzi

pozniej kibicujesz takim zawodnikom jak Maravich, Iverson czy Jason Williams, ktorzy sa k**** obraza dla tego sportu.

Dla mnie to oni byli wyjątkowi i chyba również bede obrazą dla kibiców ,ale lubię każdego z tej trójki.

A wracając do tematu - B. Williams z czasów Chicago sporo dawał po wejściu i uwielbiałem jak udawało mu się kończyć z góry :] I pamiętam pewien mecz w serii z Jazz ,gdy to Jud Buechler skradł mi serce swoim wejściem smoka dosłownie na chwilę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pozniej kibicujesz takim zawodnikom jak Maravich, Iverson czy Jason Williams, ktorzy sa k**** obraza dla tego sportu.

PitPistol obrazą dla tego sportu :?: :shock: No nie.... :?

 

A z leszczy to mam tu fotki dwóch graczy

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Oczywiście Horace Grant w czasach Bulls i w ogóle leszczem nie był, ale kiedy odszedł z Magic, to kilka razy zdarzyło mi się pomylić go z bratem - Harveyem, który leszczuniem był jak najbardziej. Swego czasu był to koleś, którego 1 pkt. średniej kosztował najwięcej właściciela klubu :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bastillon

ale twoje patrzenie na koszykówkę jest przykre.

w tym temacie nie oceniamy czy Mike Bibby okazał się zbawicielem Kings w porównaniu do 'cancerującego' J-Willa i jaki miało to wpływ na sukcesy Sacramento.

nie interesują mnie cyferki, liczby, procenty i z łaski swojej mógłbyś odpuścić choć jeden temat pisząc o tym jak obserwujesz i patrzysz na koszykówkę przez pryzmat cyfer, numerów, ułamków i procentów, bo albo jesteś głównym bohaterem filmu 'Pi', albo sam piszesz jakbyś był pod wpływem procentów...

 

koszykówka to przede wszystkim emocje i nie chce tu atakować słuszności numerków, bo totalnie się nie znam na tych nowoczesnych danych określających nawet kozłowań piłki per36, ale po prostu jak coś widzę, to nie potrzeba mi żadnych statystyk żeby utwierdzić się w tym, że dobrze widzę.

 

a widziałem chłopaka, który miał po prostu niepasujący kolor skóry do stylu gry, bo był czarnuchem z krwi i kości, takim jak Steve Francis przez LeBrona Jamesa, aż do Ricky Davisa.

akurat w postaci Jasona Williamsa, a już SZCZEGÓLNIE w tym temacie nie mam zamiaru czytać twojego punktu widzenia, chłodnego, suchego, bez emocji...

 

cieszyło cię kiedyś coś, co nie wypadło dobrze w skomplikowanej tabelce?

oglądałeś kiedyś mecz nie patrząc czy zawodnik X stracił 0,3 WS i jego TS spadł o 2%, bo 'debil' odważył się na pull-up trójkę w transition?

to nie ja patrze zle na koszykowke, to ty patrzysz prosto, przez pryzmat ladnych highlightow i nieskutecznych playow. pozniej kibicujesz takim zawodnikom jak Maravich, Iverson czy Jason Williams, ktorzy sa k**** obraza dla tego sportu. nie wiem jakie emocje daja ci proste do wykonania podania, specjalnie utrudnione przez podajacego zeby ladniej wygladaly. to nie jest przypadek Chrisa Webbera, ktory trudne podania wykorzystywal do konkretnego skutecznego team-first celu, to jest show-off at its best i nic poza przeszkadzaniem zespolowi.

 

takze cokolwiek widziales w Jasonie Williamsie to nie pomagalo to zespolowi wygrywac. fanowi Iversona nie mam zamiaru tlumaczyc co to sa straty czy zle shot selection, bo dla mnie to moze byc cancerowanie, ale dla kogos innego emocje i duch sportu, czy jakkolwiek to sobie nazywasz.

 

w dzisiejszej lidze prime J-Will bylby tak mniej wiecej top5 worst starting PG i czym sie tu jarac ? ze co noc bylby masakrowany przez Nashow, CP, Deronow, Parkerow i Wallow ?

Zgadzam się z DH12. Nie rozmawiamy czy ktoś jest dobry czy nie itd. tylko kogo lubimy a powiedz mi, że nie jarałeś się Iversonem i jego crossoverem czy podaniami Williamsa. Tacy gracze właśnie przyciągają publike i uwagę i to nieważne czy mają złe shot selection, że nie mieli obrony itd. Kogo to obchodzi? Oglądasz mecz i widzisz Allena napierdalającego crossy przy których nawet Kobe ledwo stoi na nogach. Włączasz Canal+ i widzisz Jasona Williamsa podającego mega efektownie. To właśnie przyciąga uwagę i serce a nie advanced stats choc jestem od niedawna ich fanem bo czasami fajnie sie podeprzec cyframi ale w dyskusjach o poziom a ten temat walimy o leszczach ktorych lubimy/lubilismy i niewazne czy byli dobrzi czy zli.

 

A z tą obrazą dla sportu to poleciałeś. Iverson? Jedna z najbardziej rozpoznawanych gwiazd NBA? Proszę cię :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wowo

Tacy gracze właśnie przyciągają publike i uwagę i to nieważne czy mają złe shot selection, że nie mieli obrony itd. Kogo to obchodzi?

pomijając trenera i resztę zespołu, to na pewno obchodzi to kibiców danej drużyny i nie tylko.

Większość chce oglądać zawodników, którzy grają dla drużyny i zwycięstwa a nie urządzają szopkę na boisku.

Allen Iverson już w swoim pierwszym sezonie był geniuszem i z piłką potrafił zrobić wszystko. I co z tego że dryblował, crossował, rzucał i pyskował do innych, skoro Sixers wygrali 20 meczy a na trybunach często widniały pustki? A na meczach takich Jazz trybuny były ciągle pełne, mimo że grali bardzo nudny basket.

 

Bast przesadził może trochę ale prawda jest taka, że piękno koszykówki tkwi w podstawach, grze zespołowej i zwycięstwach.

I teraz z jednej strony mamy Jasona "and1"Williamsa, z drugiej takiego Johna "small fundamental" Stoctona.

Jeden rzucał trójki w kontrze na 30%skuteczności a jego no look i behind the back passy były takie, że czasem nie łapali ich partnerzy z zespołu, drugi bazował na prostych zagraniach, schematach i podstawach gry i rzadko kiedy przełożył piłkę pod nogą. Jeden grał tylko efektownie i został w końcu sprzedany bo nie dało się z nim dłużej grać, drugi grał tylko efektywnie i stał się jednym z najwybitniejszych graczy w historii koszykówki.

 

To wprawdzie dość skrajne przykłady, bo można przecież grać mądrze i widowiskowo, niemniej prawda jest taka, że efektowność gry ma dla większości kibiców drugorzędne znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wy chyba nie rozumiecie co to znaczy, że ktoś jest jedynym i niepowtarzalnym białym czarnuchem...

to nie znaczy jaka jest jego rola dla zespołu, jaki jest jego wpływ na zwycięstwa, jakie ma WS/TS/eFG/blablabla

 

Jason Williams był wyjątkowy bez względu na to jaki miał wpływ na sukcesy zespołu, jak bardzo pierdolił teamD albo jak beznadziejne miał shot selection, żadne statystyki tego nie zmienią.

podobnie jest z Iversonem, bo możesz wypominać mu setki zepsutych rzutów, tysiące dziur w obronie, nie przychodzenie na treningi i co tylko chcesz, ale nie podważysz faktu że Iverson jest legendą, nie zabierzesz mu ankle breakerów, ballhandlingu, crossa na Jordanie, runu w PO2001 i przede wszystkim g1finals2001.

 

gdyby 'jaranie' polegało na dickridowaniu jedynie najlepszych, to świat byłby nudny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obraza dla sportu ? tos dopierdolił bastuś... :roll:

 

Dla mnie w sporcie chodzi przede wszystkim o rywalizację, wolę walki, chęć wygrywania, ale równiez o to, zeby bylo na co popatrzec.

 

Gdyby piękno gry się nie liczyło, to oglądalibysmy masowo curling, czy wioślarstwo. JAk lubisz ogladac non stop perfekcyjnie grane picki to fajnie, ogladaj sobie dalej.

 

Iverson to przykład sportowca idealnego... Bez nadzwyczajnych warunków fizycznych za to ze swietną szybkoscią, crossem, nie bał się walki fizycznej z żadnym graczem w lidze, nie wazne czy mial 180, czy 215. Grałz peknietymi zebrami, łkał krew, zeby nie zdjeli go z boiska, non stop cos wybite, obite, a i tak z tym samym zaangażowaniem wbijał się pod kosz... Gdyby w latach 90 grał się tak miękko jak teraz AI nie mialby 42-44% z gry, a mysle ze leciutko z 48-50.

 

Czytałem kiedys wywiad z sędziami, ktorzy mowili, ze nie gwiżdżą wszystkich fauli na Iversonie, bo wiedzą, ze i tak sobie poradzi i bedzie w stanie skonczyc akcję, poza tym zbyt często trzeba by przerywać grę. Dzisiaj wyglada to zgoła inaczej. na starbonusie jedzie od lat Wade, Lebron, Kobe i nawet jak czasem faulu nie ma to ten faul maja zagwizdany. AI byl tak szybki z pilka, ze nie bylo praktycznie obroncy, ktory byl w stanie za nim nadążać, podobnie jak grał po zasłonach za czasów Browna. Poczytaj misiu wywiady z zawodnikami/trenerem Pacers, Bucks, RAptors po PO, poczytaj co pisano po meczu z Lakers. Za IVersona został rozegrany jeden z lepszych ASG w historii, ktorego zostal zresztąmvp...

 

Iverson, czego by w głowie nie mial, był fenomenem, byl swietnym koszykarzem i dostarczał masy emocji zarówno loverom, jak i haterom. Zarzucanie MVP ligi, ze jest obrazą sportu to totalna bzdura, rownie dobrze mozna cos takiego powiedziec o nashu, ktory btw mimo prowadzenia zajebistych efektywnych ofensyw nie doskoczył jeszcze do poziomu nba finals, do ktorego cancerowaty iverson poprowadził Sixers i bande rolesow, majac w skladzie JJ'a, Mariona, czy Amare. Skoro calemu zespolowi chcialo sie zapierdalac, zeby ai mogl porzucac, to chyba nie był takim sk****synem, za jakiego co poniektorzy go maja...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pomijając trenera i resztę zespołu, to na pewno obchodzi to kibiców danej drużyny i nie tylko.

Większość chce oglądać zawodników, którzy grają dla drużyny i zwycięstwa a nie urządzają szopkę na boisku.

Allen Iverson już w swoim pierwszym sezonie był geniuszem i z piłką potrafił zrobić wszystko. I co z tego że dryblował, crossował, rzucał i pyskował do innych, skoro Sixers wygrali 20 meczy a na trybunach często widniały pustki? A na meczach takich Jazz trybuny były ciągle pełne, mimo że grali bardzo nudny basket.

Dla zespolu, ktory zalicza 18-64 22-60 jest juz jakims postępem ;] Sixers od 92 roku nie wygrali nawet razu wiecej niz 25 spotkan w sezonie, takze Iverson przychodził na spaloną ziemię wlasciwie. Jerry Stackhouse jako lider ugrał 4 winy mniej, takie drafty jak Shawn Bradley, czy Sharone Wright nie pomagały wyjsc zespołowi z dna ligi. Sixers, ktorzy nie grali w PO od 92 roku, ba - nawet nie zblizali się do srodka tabeli, 3 lata po pozyskaniu w drafcie Iversona grali juz w PO regluarnie najczęsciej nawet w 2 rundzie, z supportem klasy wczesny Ratliff, Snow, Mckie (wszyscy breakout seasons u boku AI), czy Geiger - cos, czego Tmac nie osiągnął przez całą karierę. Mutombo, ktory przez lata byl zajebistym obrońcą i wg Bastka wazniejszym graczem Sixers, niz Iverson dotarl maksymalnie do 2 rundy, tymczasem u boku AI juz w 1 sezonie sixers zaliczyl finały, grajac w Philly ostatnie 2 lata na tak zajebistym poziomie.

 

Kiedy Kg dostawal regularnie wpierdol w Minnesocie też prosił GMa o sciagniece Iversona, ale im szkoda było poswiecic wschodzącą gwiazdę - Randyego Foya...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie Iversona to niektórym epitety zastępują dyskusję. Tutaj tak się zastanawiam gdyby nie kazali znienawidzonemu Iversonowo grać bardziej SG to czy na PG nie stał by takim uwielbianym szybszym Rondo i kosmicznym rzutem, któyego wszyscy by podziwiali, a gdyby uwielbiany Chris Paul miał lepszy rzut i przesunęli go na Sg to z miejsca stanie się znienawidzonym cancerem? Bo nie wierzę że Hornets tego by nie zrobili. Czy pozycja determinuje postrzeganie/opinie o zawodniku przez pryzmat kariery?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo nie wierzę że Hornets tego by nie zrobili. Czy pozycja determinuje postrzeganie/opinie o zawodniku przez pryzmat kariery?

Z Williamsem ciekawa sprawa bo jego luzem można by na 2 przestawić, ale on sam się jakoś broni przed tym, Sloan też niezbyt to forsuje, może czytali opinie @Basta i boją sie krytyki :D

Natomiast z Petem to żeś przywalił faktycznie ziomek, nie wiadomo czy płakać czy ... płakać nad kondycją twoich osądów :wink: Śmieszna sprawa że @Bast zarówno gardzi i Pistolem i Stocktonem, albo to rasista i Jazzu nie lubi :) albo nie wiem co, w każdym razie ciężko się dowiedzieć jakimi on się kategoriami kieruje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko u Bastka Pete Maravich może być scrubem i loserem. Zaraz się okaże, że Cousy też był przereklamowany....

oczywiscie ze Maravich byl mega loserem, to byl jumperkujacy Iverson ktorego bardziej interesowaly highlighty niz sukces druzyny. zero obrony, niewydajny scorer, all-time ballhog. wyobraz sobie Wade'a ze wczorajszego meczu z Celtics tylko ze grajacego z pilka caly mecz i rzucajacego z dystansu zamiast wbiegac pod kosz. masz mniej wiecej efektywnosc Maravicha.

 

NBA promowalo w tamtych czasach taka koszykowke, bo ABA grajaca to samo zabierala im kibicow i gwiazdy. w ten sposob media wykreowaly Maravicha, a tak naprawde to pod wzgledem sukcesow byl to odpowiednik jakiegos Vinca Cartera (tylko indywidualnie duzo gorzej wypadal). jego zespoly zazwyczaj wygrywaly okolo 20-30 meczy, 3 razy w ogole awansujac do playoffs gdzie oczywisce odpadali po pierwszej rundzie.

 

ogolnie powiem wam tyle, i Lorak mysle ze moze to potwierdzic, ze cokolwiek sadzicie o waszej znajomosci historii NBA to na 85% gowno wiecie korzystajac z samych polskich zrodel lub tego co gdzies tam uslyszeliscie. na takim realGM sa goscie ktorzy ogladali lata 70-te na zywo, nie mowiac juz o tym ze mieli to wszystko u siebie latwo dostepne i przystepnie opakowane. dopiero tam mozecie sie czegos nauczyc o historii, bo w przeciwnym wypadku beda wlasnie takie farfocle jak to ze Maravich byl zajebistym graczem, gdy w rzeczywistosci to career-loser paletajacy sie w loterii i bedacy regularnym league leaderem w stratach.

 

zreszta k**** pewnie znaczna wiekszosc z was nawet nigdy nie ogladala meczu Maravicha, wiec o czym tutaj gadac jak pewnie nie macie na ten temat zadnego pojecia.

 

z Cousym w sumie bylo podobnie pod wzgledem stylu. bardzo nieefektywny ale flashy. ofensywa Celtics tamtych czasow byla najgorsza w lidze lub na samym dnie, oni po prostu tak dominowali defensywnie ze nawet mimo fatalnego ataku dalo sie to obejsc. Cousy rzucajac w playoffach okolo 30-35% z gry (nawet jak na tamte warunki to bylo zenujace) raczej sie nie przyczynial do poprawy tych osiagniec. media go promowaly bo ciezko wszystkie zaslugi bylo przypisac czarnemu Russellowi w czasach jeszcze przed MLK (zabity w trakcie ECF '68). Cousy zrewolucjonizowal pozycje PG bo wniosl mnostwo flashu do gry - ballhandling jak na tamte czasy bardzo zmyslny, podania no-looki etc, to ze robil to wyjatkowo nieefektywnie, szczegolnie w playoffach (po prostu all-time choker) nikogo nie interesowalo bo Celtics wygrywali. ale nie wygrywali dzieki fatalnej ofensywie dyrygowanej przez Cousego, ale przez dominacje defensywna Russella.

 

tylko znowu, co mam gadac o Cousym jak tak naprawde na forum moze 2-3 osoby na krzyz poza mna i Lorakiem widzialy jakies urywki lat 60-tych ?

 

ale po takich cytatach:

 

wy chyba nie rozumiecie co to znaczy, że ktoś jest jedynym i niepowtarzalnym białym czarnuchem...

to nie znaczy jaka jest jego rola dla zespołu, jaki jest jego wpływ na zwycięstwa, jakie ma WS/TS/eFG/blablabla

 

Jason Williams był wyjątkowy bez względu na to jaki miał wpływ na sukcesy zespołu, jak bardzo pierdolił teamD albo jak beznadziejne miał shot selection, żadne statystyki tego nie zmienią.

podobnie jest z Iversonem, bo możesz wypominać mu setki zepsutych rzutów, tysiące dziur w obronie, nie przychodzenie na treningi i co tylko chcesz, ale nie podważysz faktu że Iverson jest legendą, nie zabierzesz mu ankle breakerów, ballhandlingu, crossa na Jordanie, runu w PO2001 i przede wszystkim g1finals2001.

 

gdyby 'jaranie' polegało na dickridowaniu jedynie najlepszych, to świat byłby nudny.

co ja mam z wami dyskutowac skoro wy chyba wolicie ladne highlightsy niz zwyciestwa. bo co jest wazniejsze: tysiace dziur w obronie i cancerowatych rzutow czy jeden mecz i cross na Jordanie ?

 

mnie jara flash jak jest skuteczny. wyglupianie sie jest dobre na mixtape'ach and1, swego czasu mialem crush na pkcie Hot Sauce'a i jego hypnotizerow i innych tornado's etc. ale to jest NBA i niespecjalnie mnie cos takiego jara, bo zbyt duzo sie tego naogladalem.

 

inne emocje sie czuje jak widzi sie Bryanta w G6 z Suns jak trafia w 4 kwarcie takie rzuty ktorych wiekszosc graczy na treningach bez obroncy by nie trafila, i trafia tak jeden po drugim, podczas gdy ja sobie rzucam motherfuckerami i sk****synami przed kompem; jeszcze inne emocje sie czuje jak widzi sie Iversona cancerujacego ze swoimi ceglami - wtedy bardziej czuje uczucie ulgi.

 

najwyrazniej inaczej patrzymy na kosza, wy wolicie ladne akcje all-star games i SDC, a ja skuteczne granie przede wszystkim. najbardziej to mnie jaraja szczerze mowiac defensywne possessions jak przez caly shot clock przeciwnicy nie potrafia oddac rzutu. albo kilka kontr z rzedu konczacych sie 14-0 runem i alley oopem Nash-JRich w polowie 4th Qtr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie Iversona to niektórym epitety zastępują dyskusję. Tutaj tak się zastanawiam gdyby nie kazali znienawidzonemu Iversonowo grać bardziej SG to czy na PG nie stał by takim uwielbianym szybszym Rondo i kosmicznym rzutem, któyego wszyscy by podziwiali, a gdyby uwielbiany Chris Paul miał lepszy rzut i przesunęli go na Sg to z miejsca stanie się znienawidzonym cancerem? Bo nie wierzę że Hornets tego by nie zrobili. Czy pozycja determinuje postrzeganie/opinie o zawodniku przez pryzmat kariery?

Iverson z kosmicznym rzutem to chyba k**** na playstation :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co ja mam z wami dyskutowac skoro wy chyba wolicie ladne highlightsy niz zwyciestwa. bo co jest wazniejsze: tysiace dziur w obronie i cancerowatych rzutow czy jeden mecz i cross na Jordanie ?

 

mnie jara flash jak jest skuteczny. wyglupianie sie jest dobre na mixtape'ach and1, swego czasu mialem crush na pkcie Hot Sauce'a i jego hypnotizerow i innych tornado's etc. ale to jest NBA i niespecjalnie mnie cos takiego jara, bo zbyt duzo sie tego naogladalem.

 

inne emocje sie czuje jak widzi sie Bryanta w G6 z Suns jak trafia w 4 kwarcie takie rzuty ktorych wiekszosc graczy na treningach bez obroncy by nie trafila, i trafia tak jeden po drugim, podczas gdy ja sobie rzucam motherfuckerami i sk****synami przed kompem; jeszcze inne emocje sie czuje jak widzi sie Iversona cancerujacego ze swoimi ceglami - wtedy bardziej czuje uczucie ulgi.

 

najwyrazniej inaczej patrzymy na kosza, wy wolicie ladne akcje all-star games i SDC, a ja skuteczne granie przede wszystkim. najbardziej to mnie jaraja szczerze mowiac defensywne possessions jak przez caly shot clock przeciwnicy nie potrafia oddac rzutu. albo kilka kontr z rzedu konczacych sie 14-0 runem i alley oopem Nash-JRich w polowie 4th Qtr.

Cały Twój problem polega na tym, że nie podoba Ci się charakterystyczny,i może mniej wydajny ale wynikający z warunków fizycznych, styl gry i patrząc przez ten pryzmat oceniasz go jako gościa, który jest tylko i wyłącznie niepożyteczny, ba, przeszkadza zespołowi. I taki zawodnik mając jedynie Mutombo i przeciętnych aczkolwiek walecznych rolesów rozgrywa play offs które przeszły do historii jako symbol. Byle cancer nie rzuca w kilku meczach pod rząd +40 wchodząc do PO z najlepszym wynikiem na wschodzie, ogrywa cały wschód i urywa drużynie która w tej dekadzie nie miała sobie równych wspaniały mecz. Nikt w tej lidze nie obchodził się z ejajem z brakiem szacunku, z czegoś to wynika. To, że ostatnie parę lat cancerował wynika z tego że jest za stary jak na swój styl gry, ale to nie zmienia faktu, że był zawodnikiem wielkim i chociażby o wiele lepszym obrońcą od Nasha. Ale to k**** o niebo lepszym.

 

Iverson z kosmicznym rzutem to chyba k**** na playstation

Ile obejrzałeś meczów Iversona z czasów Phily ? Trzy ?

 

Widziałeś z jakich pozycji oddawał rzuty ? Podwajany, zabiegany, fizycznie overwhelmed , kto jak kto ale on nie miał łatwych rzutów, jeżeli nie był rozpędzony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały Twój problem polega na tym, że nie podoba Ci się charakterystyczny,i może mniej wydajny ale wynikający z warunków fizycznych, styl gry i patrząc przez ten pryzmat oceniasz go jako gościa, który jest tylko i wyłącznie niepożyteczny, ba, przeszkadza zespołowi. I taki zawodnik mając jedynie Mutombo i przeciętnych aczkolwiek walecznych rolesów rozgrywa play offs które przeszły do historii jako symbol.

ten zawodnik DZIEKI nim przeszedl do historii, bo przeciez Sixers wygrywali DEFENSYWA tych walecznych rolesow i "jedynie Mutombo" (to + ofensywne zbiorki tych samych walecznych rolesow i "jedynie Mutombo"). Iverson w playoffach tam napierdalal na tych niecalych 40% z gry zamiast kreowac innym pozycje to sam ceglil z dystansu.

 

Widziałeś z jakich pozycji oddawał rzuty ? Podwajany, zabiegany, fizycznie overwhelmed , kto jak kto ale on nie miał łatwych rzutów, jeżeli nie był rozpędzony.

i pozniej w Denver mial proste pozycje i dalej jego jumper byl lekko mowiac podejrzany. FT% jest najlepszym wyznacznikiem jumpera, a tam Iversonowi to zajebistego jumpera brakuje mniej wiecej tyle co Rondo do solidnego. czyli w c***.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten zawodnik DZIEKI nim przeszedl do historii, bo przeciez Sixers wygrywali DEFENSYWA tych walecznych rolesow i "jedynie Mutombo" (to + ofensywne zbiorki tych samych walecznych rolesow i "jedynie Mutombo"). Iverson w playoffach tam napierdalal na tych niecalych 40% z gry zamiast kreowac innym pozycje to sam ceglil z dystansu.

 

Iverson przezedł "dzięki nim" ale oni nie przeszli dzięki Iversonowi... ciekawe rozumowanie...

 

Apropos walenia cegieł, Iverson miewał skutecznosc w granicach 40%, ale jego TS%, czyli te bardziej zaawansowane cyferki jakie lubisz byly w granicach 50-54% czyli niewiele mniej, niz Wade, Kobe, czy MJ, takze chyba ta jego ofensywa nie byla az tak bardzo nieefektywna, to ze wymuszał wolne, pozwalał drużynie odsapnąć, to ze po ofensywnych zbiorkach piła leciala znowu do niego nie działo się bez powodu, nie ?

 

Szczególnie biorac pod uwagę fakt, ze kazdy z ww mial/ma wsparcie w postaci goscia, ktory był w stanie odciażać atak, a Sixers jak zauwazyles miei zajebistych defensywnie awodnikow, ale tylko wlasciwie McKie byl w stanie czasami wrzucic cos wiecej, reszta zdobywała srednio 10> ppg, takze sila rzeczy spejsing i wszystko sie jebalo, bo nie mial kto gry rozciagac. Zebrali dobrych defensorow (Ratliff, oddany za Mutombo, Mckie), oddajac Stackhouse'a, w ciagu 5 sezonow z zespolu, ktory wygrywal 20 spotkan weszli do finału nba, nie dokonujac jakichs znaczących wielkich wymian, nie sciagajac Gasola za Kwame, ani Shaqa za Odoma. No k**** z czegos to sie wzięło chyba nie ?

 

i pozniej w Denver mial proste pozycje i dalej jego jumper byl lekko mowiac podejrzany. FT% jest najlepszym wyznacznikiem jumpera, a tam Iversonowi to zajebistego jumpera brakuje mniej wiecej tyle co Rondo do solidnego. czyli w c***.

w denver byl atak bez ladu i skladu, a AI juz po swoim primie jakby nie patrzec. FT% na poziomie prawie 80% w karierze przy takiej ilosci oddawanych wolnych tez nie jest złym wynikiem, nikt nie mowi ze jest rayem allenem i bedzie napieralal po 95%....

 

Co do czytania forum na realgm, to powiedz slonko, gdzie naczytales sie tyle o c***owosci, cancerowatosci iversona ? na forum lakers ? tak sie sklada ze dzial sixers czytuje regularnie i jakos nikt tam specjalnie po nim nigdy nie jechal, cieszyli sie nawet, kiedy wracal w zeszlym sezonie, (poza pojedynczymi osobami)...

 

Poza tym napisz cos bardziej rzeczowego nt. tego co pisalem w 2 poprzednich postach, bo na razie to pierdolnąłes ze highlighty i anklebrejki to nic waznego i ze ai ogolnie byl cancerem ktory ceglił. Daj przyklad drugiego cancera, ktory wprowadzil swoj zespol do finałow. tylko nie wyjedz prosze z jakimis tabelkami i numerkami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropos walenia cegieł, Iverson miewał skutecznosc w granicach 40%, ale jego TS%, czyli te bardziej zaawansowane cyferki jakie lubisz byly w granicach 50-54% czyli niewiele mniej, niz Wade, Kobe, czy MJ, takze chyba ta jego ofensywa nie byla az tak bardzo nieefektywna, to ze wymuszał wolne, pozwalał drużynie odsapnąć, to ze po ofensywnych zbiorkach piła leciala znowu do niego nie działo się bez powodu, nie ?

nie wiem skad te numery wziales. powinno byc raczej <50% tak jak w PO 2001 za ktore jest tak wychwalany. Tosiek Walker na podobnej skutecznosci gral.

 

Szczególnie biorac pod uwagę fakt, ze kazdy z ww mial/ma wsparcie w postaci goscia, ktory był w stanie odciażać atak, a Sixers jak zauwazyles miei zajebistych defensywnie awodnikow, ale tylko wlasciwie McKie byl w stanie czasami wrzucic cos wiecej, reszta zdobywała srednio 10> ppg, takze sila rzeczy spejsing i wszystko sie jebalo, bo nie mial kto gry rozciagac. Zebrali dobrych defensorow (Ratliff, oddany za Mutombo, Mckie), oddajac Stackhouse'a, w ciagu 5 sezonow z zespolu, ktory wygrywal 20 spotkan weszli do finału nba, nie dokonujac jakichs znaczących wielkich wymian, nie sciagajac Gasola za Kwame, ani Shaqa za Odoma. No k**** z czegos to sie wzięło chyba nie ?

Stackhouse'a wyjebal sam Iverson, a spacing rowniez byl zje***y przez to ze Iverson nie mial trojki, a Snow gral tam tylko ze wzgledu na Iversona i rowniez nie mial trojki. trudno zeby nazwac to dobrymi warunkami, ale byly spowodowane przez samego AI.

 

w denver byl atak bez ladu i skladu, a AI juz po swoim primie jakby nie patrzec. FT% na poziomie prawie 80% w karierze przy takiej ilosci oddawanych wolnych tez nie jest złym wynikiem, nikt nie mowi ze jest rayem allenem i bedzie napieralal po 95%....

co to ma do rzeczy ? niecale 80% bez 3P range to nie jest dobry jumpshooter niewazne jakbys tego nie powiedzial. jako spot-up shooter jest rownie uzyteczny jak ~Arroyo.

 

Co do czytania forum na realgm, to powiedz slonko, gdzie naczytales sie tyle o c***owosci, cancerowatosci iversona ? na forum lakers ? tak sie sklada ze dzial sixers czytuje regularnie i jakos nikt tam specjalnie po nim nigdy nie jechal, cieszyli sie nawet, kiedy wracal w zeszlym sezonie, (poza pojedynczymi osobami)...

to sie odnosilo do historii, Iverson jest stosunkowo nowy i tutaj nikogo nie musialem czytac zeby wykminic ze rzucanie miliona pktow na beznadziejnej skutecznosci nie pomaga specjalnie zespolowi.

 

Poza tym napisz cos bardziej rzeczowego nt. tego co pisalem w 2 poprzednich postach, bo na razie to pierdolnąłes ze highlighty i anklebrejki to nic waznego i ze ai ogolnie byl cancerem ktory ceglił. Daj przyklad drugiego cancera, ktory wprowadzil swoj zespol do finałow. tylko nie wyjedz prosze z jakimis tabelkami i numerkami...

tutaj sie roznimy. Sixers byli w finalach z trzech powodow: beznadziejna konkurencja, defensywa, zbiorki. ciezko mi powiedziec ze to Iverson ich wprowadzil do tych finalow w takiej sytuacji, jesli juz to byl to Mutombo bo on byl odpowiedzialny za dwa z tych elementow. zreszta same haslo "finaly" niewiele mowi, taki argument bylby dobry gdyby ta druzyna faktycznie grala na poziomie tych finalow. przeciez dzisiaj Orlando by sie z nich smialo, nie mowiac o Bostonie czy Heat. problemy bylyby z przejsciem pierwszej rundy.

 

to ze trafili na okres kiedy wschod byl beznadziejny wcale nie czyni z nich lepszej druzyny i rzucanie haslem "finaly" fajnie brzmi, ale jak sobie pomyslisz "ktore druzyny pokonalyby Bucks i Raps 01" no to jednak ten wyczyn brzmi zupelnie inaczej. Atlanta by ich rozjebala w mgnieniu oka, czy to czyni z JJa lub Josha Smitha zajebistych graczy ktorzy "zaprowadzili druzyne do finalow" ? fajnie jest sobie pierdolic tak o dominowaniu takich zalosnych przeciwnikow, ale prawdziwy test Sixers mieli w finalach, gdy przeciwnik byl faktycznie wymagajacy, a chyba nie musze mowic jak to sie skonczylo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.