Skocz do zawartości

sezon na leszcza


dh12

Rekomendowane odpowiedzi

jeśli chodzi o starych graczy to:

 

Chicago Bulls- Joe Buchler

Phoenix Suns- Oliver Miller i później w Timberwolves gdzie pobijał rekordy masowe

Utah Jazz- oczywiście Greg Ostertag oraz wtedy młody Shandon Anderson

Seattle Supersonics- to Sam Perkins i jego fryzura (to chyba on był pierwszym Iversonem czy Spreewallem)

Orlando Magic- to Jon Koncak i jego wirtuozja koszykarska

Houston Rockets - Tracy Murrey jako król tróji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nazywanie Jasona Williamsa leszczem powinno byc karalne w Polsce co najmniej 5letnimi zawiasami.

 

największy murzyn spośród białych w historii tej gry.

jedyny biały który może powiedzieć do czarnego per 'nigga' i nie mieć buły pod okiem i lufy przy skroni.

człowiek, który zmienił znaczenie behind-the-back pass, rozdawał takie bounce passy, że chyba musiał znać każdą klepkę parkietu Arco Arena. był zajebiście efektowny, oglądanie jego podań to ekscytacja większa niż najlepsze dunki tygodnia a co najważniejsze był płucami tłumu który przychodził na mecze tamtych Kings.

k**** J-Will dał ludzkości zupełnie nowe zastosowanie łokcia i przyznam się szczerze, że spędziłem w ciągu całego życia na próbach kopii tego podania chyba bita dobę.

 

nigdy, ale to nigdy nie mów na Jasona Williamsa 'leszczu', białasie

i kiedy tylko przestal cancerowac w Sacramento swoimi pull-up trojkami, Kings weszli na next level i stali sie contenderem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i kiedy tylko przestal cancerowac w Sacramento swoimi pull-up trojkami, Kings weszli na next level i stali sie contenderem.

Na początku fajnie się chłopaka ogladało, ale jak po raz tysieczny w top akcjach było to jego podanie za plecami to już mi się niedobrze robiło, plus tak jak @Bast napisał na jego miejsce przyszedł co prawda w naturze większy nyger ale mentalnie sporo oddalony od tej charakterystyki bibby i wtedy Kings zaczeli być faktycznie drużyną kalibru mistrzowskiego.

 

Tutaj już Polarda mieliśmy, Bowena, to sa w sumie niesamowite sprawy, goście mogli by skonczyć jak wielu podobnych zapomnianych przez koszykarski świat, a jednak dzieki korzystnym/sprzyjającym okolicznością zrobili całkiem ładne kariery.

 

Dobra to ja dam teraz mojego ulubionego "Leszcza" troche pejoratywne to określenie myślę ale skoro już tak jedziemy to dobra:

Michael Curry, w ogóle jeden z moich ulubionych graczy swego czasu w lidze, potrafił grać po 30 min + i mieć box ze statami po którym można by wnioskować że go w ogóle na parkiecie nie było, ale jak się obejrzało mecze Pistons to widac było ze to bardzo przydatny gracz, twardy obrońca, mądry zawodnik. ta przygoda trenerska niezbyt mu wyszła z Detroit ale tez nie wiem na ile to jego wina, a na ile niedoswiadczenia czy tez bajzlu w organizacji, tak czy inaczej cały czas liczę ze koles kiedyś będzie trenerem, pierwszym, który będzie odnosił spore sukcesy.

Paula Millsapa w sumie lubię

Ach musiał, no musiał... mędrek od przepłacania :mrgreen:

No jak Max to nie wiesz najważniejsze to do konca obstawać przy swoim :D

Ja Ala Jeffersona też trochę lubię, brzydki skubaniec ale fajny leszcz

żarty żartymi, ciekawe jak sie Al rozprawi z jednym takim nieźle opłaconym leszczem, może Wira słyszałeś Noah go zwą :) :twisted:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symboliczne 10 zł, że ten matchup wygra Joakim :mrgreen:

A bardzo cię proszę, chociaz weryfikacja będzie odległa bo jak zobaczyłem w grafik to Jazz vs. Bulls dopiero 9 lutego, ale spoko poczekamy zobaczymy, Al poradził sobie z Dwightem myślę że z Noahem, bardzo wporzo gościa nawiasem mówiąc, tez sobie poradzi :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dawnych lat to na pewno Gheorghe Muresan. 231cm wzrostu, pamiętam, że pod koniec swojego grania był ciągle połamany. Niby leszcz, ale jeden sezon przebłysku miał. W końcu został MIP-em i miał największe FG% w lidze. Nawet zagrał w jakimś filmie. Mówiono, że miał większy talent aktorki niż koszykarski.

 

Kolejny tego typu gracz to Shawn Bradley. Dobrze blokował. Chciał wyłapać wszystko czego efektem było seryjne przyjmowanie dunków od Shaqów, Robinsonów i Ewingów prosto na łeb. Podobnie jak poprzednik zaliczył przygodę aktorską.

 

Pamiętam jeszcze Danny Fortsona. Zawodnik trochę w typie dzisiejszego Reggie Evansa. Gdy dostawał solidne minuty to i zbiórek potrafił sporo uskładać. Ponadto niezły świr z tego co pamiętam.

 

Był też kiedyś taki zawodnik jak Yinka Dare. Niestety nie żyje już ładnych kilka lat. Pamiętam jak w Magic Basketball czy w Probaskecie pastwili się nad nim, że przez całą karierę zaliczył 4 asysty. W 110 meczach.

 

Z dzisiejszych zawodników wymienię Scala. Trochę dlatego, że w ostatnim czasie miażdżył rywali w koszulce Celtics. Ambitny gość. Jedyne co potrafi to rzucić trójkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

el wariato czesto sie z toba nie zgadzam, ale o Currym to niesamowita bzdure walnales. obronca byl marnym, w ataku nie mial niczego wlasciwie, scrub scrubow, grzalby dzisiaj lawke kazdej druzyny, o ile w ogole by sie na nią dostal. jeden z moich least-favourite players jakich widzialem w zyciu.

Ja go zapamiętałem jako solidnego wyrobnika, no i zdecydowanie nie kiepskiego obroncę, takiego co to po trochu pomaga we wszystkim ekipie

Później już chyba tak go zostawili z przyzwyczajenia.

Tak z przyzwyczajenia się płaci komuś kilka baniek :?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Później już chyba tak go zostawili z przyzwyczajenia.

Tak z przyzwyczajenia się płaci komuś kilka baniek :?

Roster trzeba wypełnić więc komuś muszą płacić. Curry był dobrym duchem w szatni i człowiekiem lubianym w organizacji (stąd też fucha asystenta, a potem nawet HC), koszykarsko był leszczem w pełnym tego słowa znaczeniu, czego chyba nie zanegujesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bastillon

ale twoje patrzenie na koszykówkę jest przykre.

w tym temacie nie oceniamy czy Mike Bibby okazał się zbawicielem Kings w porównaniu do 'cancerującego' J-Willa i jaki miało to wpływ na sukcesy Sacramento.

nie interesują mnie cyferki, liczby, procenty i z łaski swojej mógłbyś odpuścić choć jeden temat pisząc o tym jak obserwujesz i patrzysz na koszykówkę przez pryzmat cyfer, numerów, ułamków i procentów, bo albo jesteś głównym bohaterem filmu 'Pi', albo sam piszesz jakbyś był pod wpływem procentów...

 

koszykówka to przede wszystkim emocje i nie chce tu atakować słuszności numerków, bo totalnie się nie znam na tych nowoczesnych danych określających nawet kozłowań piłki per36, ale po prostu jak coś widzę, to nie potrzeba mi żadnych statystyk żeby utwierdzić się w tym, że dobrze widzę.

 

a widziałem chłopaka, który miał po prostu niepasujący kolor skóry do stylu gry, bo był czarnuchem z krwi i kości, takim jak Steve Francis przez LeBrona Jamesa, aż do Ricky Davisa.

akurat w postaci Jasona Williamsa, a już SZCZEGÓLNIE w tym temacie nie mam zamiaru czytać twojego punktu widzenia, chłodnego, suchego, bez emocji...

 

cieszyło cię kiedyś coś, co nie wypadło dobrze w skomplikowanej tabelce?

oglądałeś kiedyś mecz nie patrząc czy zawodnik X stracił 0,3 WS i jego TS spadł o 2%, bo 'debil' odważył się na pull-up trójkę w transition?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podjarany możliwością wspomnienia mojego koszykarskiego idola w osobie Keitha Clossa, poszperałem co nieco na jego temat w internecie. Okazuje się, że nie był to jednak dobry wzór do naśladowania dla mnie jako ówczesnego nastolatka:

 

Admitted to being an alcoholic. Don't know if he went to rehab, but he worked out with John Lucas, which is the same sort of thing really. Has also, apparently, been arrested for DUI three times, although I can't find anything to support that.

 

Myślę, że dobrze by się odnalazł w polskiej rzeczywistości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z przyzwyczajenia się płaci komuś kilka baniek

Wariat, a kojarzysz Jacka Haleya?

Przyszedł razem z Rodmanem do Bulls jako jego najlepszy kumpel. Zagrał jeden pełny mecz w sezonie 95/96. Kasę dostawał chyba tylko za zagrzewanie chłopaków do walki podczas meczy i trzymanie w ryzach Rodmana.

 

Zaś co do meritum, to ja osobiście bardzo mile wspominam Briana Williamsa vel Bisona Dele.

Był całkiem niezły w Clippersach, ale dopiero przejście w końcówce sezonu do Bulls w 97r pozwoliło mu wyrobić sobie markę w lidze. Nie miał wielkich umiejętności koszykarskich ale nadrabiał to walecznością.

Najbardziej znane momenty z jego gry dotyczą G6 finałów NBA '97. Ponieważ Longley grał w tamtym meczu jak ostatnia ciota więc Williams dostawał spore minuty. Odwdzięczył się efektownym posterem na Ostartagu i kilkoma ważnymi zbiórkami ofensywnymi. Poza tym grał twardo i bez kompleksów przeciwko Malonowi a nawet potraktował go ładnie z bara bodajże w przerwie po 1 połowie.

Wydawało się że po przejściu do Pistons będzie czołowym centrem ligi, ale po raptem dwóch sezonach zakończył karierę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zaś co do meritum, to ja osobiście bardzo mile wspominam Briana Williamsa vel Bisona Dele.

Wydawało się że po przejściu do Pistons będzie czołowym centrem ligi, ale po raptem dwóch sezonach zakończył karierę.

I źle skończył :roll: - islam nie pozwalał mu grać, ale pozwalał na pływanie łodzią z kochankami i szwagrem, który go zatrzelił :roll: Zwłoki znaleźli chyba po roku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maxec

I źle skończył - islam nie pozwalał mu grać, ale pozwalał na pływanie łodzią z kochankami i szwagrem, który go zatrzelił Zwłoki znaleźli chyba po roku...

przyznam, że jestem w szoku!!

Swoją drogą jego decyzja o odejściu z NBA dziwna, innym ligowym muzułmanom wiara grać nie przeszkadzała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maxec

I źle skończył - islam nie pozwalał mu grać, ale pozwalał na pływanie łodzią z kochankami i szwagrem, który go zatrzelił Zwłoki znaleźli chyba po roku...

przyznam, że jestem w szoku!!

Swoją drogą jego decyzja o odejściu z NBA dziwna, innym ligowym muzułmanom wiara grać nie przeszkadzała.

Prawda, prawda... :roll:

Wiesz różnie to jest z "mawla" czyli islamskimi neofitami, Bisonowi akurat odbiło, bo Lew Alsindorowi czyli Jabbarowi na ten przykład - nie... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bastillon

ale twoje patrzenie na koszykówkę jest przykre.

w tym temacie nie oceniamy czy Mike Bibby okazał się zbawicielem Kings w porównaniu do 'cancerującego' J-Willa i jaki miało to wpływ na sukcesy Sacramento.

nie interesują mnie cyferki, liczby, procenty i z łaski swojej mógłbyś odpuścić choć jeden temat pisząc o tym jak obserwujesz i patrzysz na koszykówkę przez pryzmat cyfer, numerów, ułamków i procentów, bo albo jesteś głównym bohaterem filmu 'Pi', albo sam piszesz jakbyś był pod wpływem procentów...

 

koszykówka to przede wszystkim emocje i nie chce tu atakować słuszności numerków, bo totalnie się nie znam na tych nowoczesnych danych określających nawet kozłowań piłki per36, ale po prostu jak coś widzę, to nie potrzeba mi żadnych statystyk żeby utwierdzić się w tym, że dobrze widzę.

 

a widziałem chłopaka, który miał po prostu niepasujący kolor skóry do stylu gry, bo był czarnuchem z krwi i kości, takim jak Steve Francis przez LeBrona Jamesa, aż do Ricky Davisa.

akurat w postaci Jasona Williamsa, a już SZCZEGÓLNIE w tym temacie nie mam zamiaru czytać twojego punktu widzenia, chłodnego, suchego, bez emocji...

 

cieszyło cię kiedyś coś, co nie wypadło dobrze w skomplikowanej tabelce?

oglądałeś kiedyś mecz nie patrząc czy zawodnik X stracił 0,3 WS i jego TS spadł o 2%, bo 'debil' odważył się na pull-up trójkę w transition?

to nie ja patrze zle na koszykowke, to ty patrzysz prosto, przez pryzmat ladnych highlightow i nieskutecznych playow. pozniej kibicujesz takim zawodnikom jak Maravich, Iverson czy Jason Williams, ktorzy sa k**** obraza dla tego sportu. nie wiem jakie emocje daja ci proste do wykonania podania, specjalnie utrudnione przez podajacego zeby ladniej wygladaly. to nie jest przypadek Chrisa Webbera, ktory trudne podania wykorzystywal do konkretnego skutecznego team-first celu, to jest show-off at its best i nic poza przeszkadzaniem zespolowi.

 

takze cokolwiek widziales w Jasonie Williamsie to nie pomagalo to zespolowi wygrywac. fanowi Iversona nie mam zamiaru tlumaczyc co to sa straty czy zle shot selection, bo dla mnie to moze byc cancerowanie, ale dla kogos innego emocje i duch sportu, czy jakkolwiek to sobie nazywasz.

 

w dzisiejszej lidze prime J-Will bylby tak mniej wiecej top5 worst starting PG i czym sie tu jarac ? ze co noc bylby masakrowany przez Nashow, CP, Deronow, Parkerow i Wallow ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.